czwartek, 24 czerwca 2021

Dziękujmy Bogu

 

  Dziękujmy Bogu za abp Jędraszewskiego, za Kaczyńskich, i za Krystynę Pawłowicz, która przydała piłce nożnej nowy, polityczny wymiar. Według pani Krystyny, dodajmy sędzi, co nie jest be znaczenia – Szwecja w żadnym razie nie miała z nami wygrać, ba!, musiała przegrać i to wysoko, abyśmy mogli wyjść z „grupy śmierci”, gdyż dla nas każda grupa z taka formą byłaby grupą śmierci. 

  Z kolei ja mam osobiste podziękowania za chorobę i zderzenie z rzeczywistością Służby Zdrowia. Miałem wrażenie, że jestem nowym mesjaszem, który swoim cierpieniem odkupi nie tylko swoje grzechy, ale wszystkich ateistów, agnostyków, apostatów i wierzących na pokaz. Gdybym miał pod ręką siekierę lub chociażby tasak, pewnie odrąbałbym sobie nogę niczym Kuba Socha w reymontowskich „Chłopach”. Jezus cierpiał męki przez jeden dzień, mnie obezwładniający ból trzymał przez półtora tygodnia plus niezbyt przyjemny z powodu upałów czas w szpitalu. Ale spokojnie, oszczędzę Wam opisu wszystkich perypetii.

  Gdy wychodziłem ze szpitala powziąłem decyzję, że oddam się wyrafinowanej sztuce bezcelowego tracenia czasu, czyli oglądaniu każdego meczu mistrzostw Europy w piłce możnej, szczególnie z udziałem Polaków. Taka rekonwalescencja po cierpieniu, choć obcy mi jest wszechwładny amok narodowego wzmożenia, który zazwyczaj zwiastuję totalną klęskę. Pomyśleć, że przed mistrzostwami wygraliśmy za Paulo Sousy jeden mecz. Z Andorą, chyba najmniejszym świeckim państwem w Europie. I na podstawie tego meczu dmuchano w balonik, że aż hej. Ze Słowacją miał być spacerek, Hiszpanii mieliśmy dać popalić jak pod Somosierrą, zaś na Szwedach mieliśmy się odkuć za Potop. Po wyjściu z grupy miało być już tylko lepiej. I dzięki Bogu jest. Nasi wracają do domu, a ja już bez nerwów będę mógł dalej oglądać Euro 2021, bo mi jest obojętne, kto wygra. Mogą choćby Niemcy. Nawet nie dziwi mnie, że modły o zwycięstwo do św. Huberta nie pomogły. To, co pozostanie mi w pamięci, to reklamy Żabki, Media Markt i piwa Warka. Ciekawi mnie jak się teraz czują sponsorzy telewizyjnych relacji i polskiej drużyny z tych mistrzostw?

  Aha, jeszcze wspomnę o zdziwieniu w związku z oszałamiającą atmosferą polskich kibiców. Na Boga, ci nieszczęśni ludzie wierzą cały czas w nadludzką moc polskiej drużyny, choć strzelać bramki potrafi tylko jeden Lewandowski, który tym różni się od reszty polskiej kawalerii w rogatywkach, że bliżej mu do czołgów Bundeswehry, wszak w niemieckiej lidze nauczył się strzelać bramki. Tak a propos ilości trafień w poprzeczkę z najbliższej możliwej odległości, przypomniała mi się opinia Buszmenów pierwszy raz oglądających jakiś ważny mecz piłkarski. Zapytani o wrażenia odparli, że mecz jak mecz, ale ta precyzja w trafianiu w słupki i poprzeczkę to absolutne mistrzostwo świata...
Coś mnie natchnęło, by zajrzeć na Frondę. Trafiłem na artykuł, który nie ma żadnego związku z Euro 2021, ale wiele wyjaśnia. Męczeństwo to wzór chrześcijańskiego męstwa, a nie ulega wątpliwości, że polscy piłkarze strasznie się męczyli na tym turnieju. Fundament kerygmatu – wzór naśladowania Chrystusa, jako pragnienie najwierniejszego upodobnienia się w Jego męce i śmierci, czyli w Jego męczeństwie – szczególnie cechuje naszych orłów i kibiców piłki nożnej.  

 

PS. Szczególne podziękowania dla tych, który w mailach wyrazili swoje zaniepokojenie moją nieobecnością na blogu.

 

 

czwartek, 3 czerwca 2021

Wyrób czekoladopodobny

 

  Z czym Wam się kojarzy niezależne dziennikarstwo? W moim przekonaniu, choć wiem, że się niektórym narażę, to grupa niespełnionych oszołomów bez talentu, wspierających dziś prawą stronę sceny politycznej. Coś jak udający czekoladę wyrób czekoladopodobny z dużą domieszką chemii smakowej zwanej – jad publicystyczny – silna trucizna pozbawiająca jakiegokolwiek optymizmu. Na to antidotum nie ma.

  Nie chciałbym niczego przesądzać, ale urodził się podobny ruch, tym razem na płaszczyźnie medycyny. Właśnie powstało Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Z pozoru wszystko jest w należytym porządku gdyby swojego zadowolenia nie ogłosiła publicznie pani Justyna Socha, ktoś jak Marta Lempart, tylko z drugiej strony barykady. Jest przewodniczącą poznańskiego stowarzyszenia STOP NOP, które kwestionuje nie tylko konieczność szczepień, ale w ogóle istnienia pandemii Covid-19. Wróćmy do niezależnych lekarzy. Odnalazłem ich stronę i czego się dowiajduję? W pkt 9 celów statutowych czytam: „Prawna i socjalna opieka nad lekarzami, którzy swoją postawą i działalnością na rzecz zdrowia pacjentów lub społeczności narazili się na nieuzasadnione represje ze strony organów państwowych”, zaś w pkt 12: „Wolność naukowych badań klinicznych”1. Sceptykowi, a nim jestem, przy takich sfomułowaniach od razu zapala się czerwone światełko. Drążę dalej i napotykam zakładkę „duchowość”. Lekarz zajmujący się duchowością to przecież kapłan, zaś ona sama nie jest działem medycyny. Otwieram zakładkę i same przedruki z portali katolickich, wiem, bo na nie zaglądam. Ok, nie będę wyszydzał, lekarz może być przecież osobą wierzącą, tylko że on wtedy nie jest niezależny, a wręcz przeciwnie. Ponieważ od lekarzy należy się spodziewać wysokiej kultury, zaglądam też w zakładkę „Kultura” i od razu rzuca mi się w oczy tytuł: „Dzisiaj artyści od Krzysztofa Krawczyka powinni się uczyć pokory”. Racja, pokora to termin stricte medyczny. Jeszcze nieco starszy wideoklip: „”Wyrok na niewinnych” film, który zdecydował o wyroku 62 mln nienarodzonych”. Odkryłem też jeszcze jedną ciekawostkę. Wszystkie artykuły w tych zakładkach są autorstwa Karola Kwiatkowskiego, z rzadka urozmaicone enigmatycznym podpisem „Nasza Polska”, czyli nazwą portalu, choć na pewno autor jest ten sam.

  Nie, nie poddam krytyce ani strony internetowej, ani Polskiego Stowarzyszenia Niezależnych Lekarzy i Naukowców. Za to pozwolę sobie przytoczyć opinię białostockiego Uniwersytetu Medycznego, gdzie wykłada pani dr n. med. Dorota Sienkiewicz, przewodnicząca tego stowarzyszenia: „Władze białostockiego Uniwersytetu Medycznego nie chcą by uczelnia była identyfikowana z prywatnymi opiniami jej pracowników – chodzi o dr n. med. Dorotę Sienkiewicz oraz jej wypowiedzi dotyczące szczepień ochronnych. Publiczne wypowiedzi pojedynczych pracowników UM pojawiające się w kontekście dyskusji nad projektem dobrowolności szczepień w Polsce są jedynie wyrazem ich prywatnych poglądów i pozostają w rażącej sprzeczności z naukowymi i dydaktycznymi standardami reprezentowanymi przez białostocką Alma Mater2. Prawda, że ciekawe i zastanawiające? Nie mogę sobie odmówić przyjemności, i zacytuję jeszcze coś: „Naszą najwyższą dezaprobatę budzi fakt wysoce nieodpowiedzialnego łączenia nierzetelnych informacji i teorii spiskowych opierających się na tak zwanych badaniach naukowych przeprowadzanych z wyjątkowo niebezpiecznym naruszeniem podstawowych zasad metodologii. Apelujemy o niewykorzystywanie faktu zatrudnienia w Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku osób, które przez tzw. ruchy antyszczepionkowe wskazywane są jako eksperci, którzy dyskredytują naukowe argumenty3.

  Cóż tu dodać? Chyba tylko tyle, że słowo „niezależność” w pewnych kręgach nabiera przeciwnego znaczenia niż to jest zdefiniowane słownikowo. A może tu chodzi o niezależność od zdrowego rozsądku?

 

 

Przypisy:
1 - https://naszapolska.pl/2021/05/30/powstalo-polskie-stowarzyszenie-niezaleznych-lekarzy-i-naukowcow/
2 - https://www.politykazdrowotna.com/38737,uniwersytet-medyczny-odcina-sie-od-opinii-ekspertki-antyszczepionkowcow
3 - ibidem;