piątek, 30 kwietnia 2021

IPN i tradycyjna żołądkowa gorzka

 

  Kocham cię Polsko, szczególnie za IPN i żołnierzy wyklętych. Sądzę, że moim Czytelnikom już po pierwszym zdaniu, pewien dylemat narzuca się sam: albo DeLu zwariował z powodu obostrzeń pandemicznych, albo jest napruty do granic przyzwoitości. Innej opcji nie ma. Faktycznie, od niepamiętnych czasów kupiłem sobie buteleczkę, zwaną potocznie małpką – żołądkowa gorzka z dopiskiem „tradycyjna” w ilości 100 gram. Taki zestaw może szkodzić, nic więc dziwnego, że później człowiek szuka sensacji w mediach. W dodatku z pozytywnym skutkiem, gdyż w takich razach wzrok mam wyostrzony. Dodam tylko, że fotka poniżej nie przedstawia DeLu w stanie wskazującym.

 


  Mówi Wam coś nazwisko Stanisław Matuszek, pseudonim „Góral” (foto powyżej)? Pod koniec lat pięćdziesiątych sąd w PRL-u skazał go na jedenaście lat więzienie, z czego odsiedział osiem i pół. Już w wolnej Polsce napisał autobiograficzną książkę, choć nigdy jej nie wydał. Autentyczności tej autobiografii nikt też nie sprawdzał, prawie wszyscy świadkowie pomarli a dokumenty poginęły. W 2012 roku „żołnierz wyklęty” wystąpił do krakowskiego sądu o unieważnienie wyroku z 1959 roku, ponieważ miał zostać skazany za przynależność do tajnej organizacji Polska Walcząca i za walkę z komuną. Sąd unieważnił ten peerelowski wyrok, bo wszem i wobec wiadomo, że żołnierze wyklęci to ludzie bez skazy, którzy nigdy nie kłamią, za to hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” stale mają na ustach. Korzystając z okazji „Góral” ze Stryszowa  wystąpił o wypłatę odszkodowania i zadośćuczynienie. W sumie skarb państwa wypłacił mu 355 tysięcy złotych, choć sam Stanisław domagał się 3,78 miliona złotych. A teraz proszę Czytelników o szczególną uwagę. Nasz wyklęty bohater powołał się na Wacława Szczerbakowskiego w stopniu majora, swego dowódcę. Tymczasem IPN, najchwalebniejsza i najbardziej zacna instytucja historyczna w Polsce, łyka to bez zmrużenia okiem, choć w swoich dokumentach nie ma żadnej wzmianki o takim majorze. Aby było jeszcze bardziej kompromitująco, po 1953 roku nie działały już żadne znaczące oddziały podziemia antykomunistycznego, czego nasz dociekliwy we wszystkim IPN też pewnie nie wiedział (sic!) Dzięki temu Stanisław Matuszek nie miał specjalnych problemów z tym, aby jego pospolicie bandyckie napady na sklepy i listonosza zostały uznane za walkę z komuną i zamienione na wielkie pieniądze.

  Zgubiła go pazerność. W 2018 roku, mając już popularność w środowiskach patriotycznych i antykomunistycznych, zachciało mu się zostać kombatantem walki z komuną, co wspomogłoby jego emeryturę. I jak to się popularnie mówi – wtedy sprawa się rypła. Rzekomo wyklęty „Góral” okazał się być pospolitym przestępcą, który nigdy nie był członkiem żadnej organizacji podziemnej. Zrabowane mienie i pieniądze nikomu nie oddawał na działalność konspiracyjną. I wtedy nawet IPN jakby się od żołnierza wyklętego odżegnał, bo dopiero podczas przewodu sądowego odkryto, że majora Szczerbakowkiego nikt nie zna poza oskarżonym. Nasz, teraz już faktycznie wyklęty żołnierz wyklęty dostał rok w zawisach i musi oddać kasę. Przy okazji wyszła sprawa innego wyklętego, Mieczysława Wądolnego ps. „Mściciel”, którego IPN uznał za bohatera nad bohaterami. Ale to już inna historia, o mordercy kobiet w ciąży i dzieci, choć w jakimś sensie powiązana z „Góralem”. Garść szczegółów o tej sprawie jest dostępna w artykule1, na podstawie którego powstała ta notka.     

  Ponieważ wytrzeźwiałem, nie mogę sobie odmówić jeszcze jednego szczegółu z życia żołnierza wyklętego. O Stanisławie Matuszku zrobiło się głośno w 2004 r. dzięki artykułowi w „Dzienniku Polskim”. Pisano, że emerytowany pracownik „Ponaru” w Wadowicach na swojej posesji zbudował piękną kapliczkę i umieścił w niej wyrzeźbioną przez siebie jeszcze piękniejszą postać Jezusa Ukrzyżowanego. Budowa tej kapliczki miała być realizacją marzenia jego już nieżyjącego przyjaciela, księdza, którego poznał w czasie uroczystości maryjnych w Kalwarii Zebrzydowskiej. Temu księdzu, po zobaczeniu jego domu, przyśniło się, że z tego pięknego miejsca Chrystus spogląda na ośnieżoną Babią Górę i szczyty Beskidów. Sądzę, co nie jest dowiedzione, że przed tym snem, coś tam sobie we dwóch łyknęli, i na pewno było to coś mocniejszego.

  I powiem Wam w sekrecie, jako puentę, mieszanka żołnierz wyklęty plus katolik jest jeszcze gorsza w skutkach, niż drink na bazie tradycyjnej żołądkowej gorzkiej, bo po takim drinku jest szansa, że człowiek wytrzeźwieje...

 

 

Przypisy:
1 - https://www.tygodnikprzeglad.pl/falszywy-wyklety/

 

środa, 28 kwietnia 2021

Gdyby ktoś miał wątpliwości

 

  Ks. prof. dr hab. Piotr Tomasik rzekł był w pewnym wywiadzie: „Ludzie kierują się emocjami”, ja zaś rzeknę – hAmeryki to profesor nie odkrył. Od razu wyjaśniam, chodzi o lekcje religii w szkołach, lekcje w wersji zaproponowanej przez ministra, czyli wersji hard, też profesora, tym razem Przemysława Czarnka. Już dobrowolność nie wchodzi w rachubę, to przymus na zasadzie albo – albo, trzeciej opcji nie ma. Czyli albo religia, albo etyka, z wykluczeniem możliwości nie barania udziału, w którymś z tych przedmiotów. Jeszcze jedno wyjaśnienie, mnie te lekcje nie grożą, mojemu dziecku też, a moje dziecko dzieci nie ma, więc śmiało mogę stwierdzić, że w ocenie tego pomysłu, mną nie kierują żadne emocje. Jestem zupełnie bezstronny, choć wiem, że niejeden mój Czytelnik uśmiechnie się z niedowierzaniem.

  Teoretycznie wszystko jest w porządku. Bezwyznaniowcy mogą wybrać etykę, dzięki czemu jak twierdzi ks. prof. Tomasik: „Jest to natomiast postulat prowadzący do tego, aby szkoła miała bardziej wychowawczy charakter. Z wychowawczego punktu widzenia ma to duży walor. (...) dla osób bezwyznaniowych nauczanie etyki ogólnej, na fundamencie której budowane jest społeczeństwo jako wspólnota wartości, bowiem co do dzieci z rodzin wierzących ów przekaz moralności chrześcijańskiej dokonuje się naturalnie1. Ten fragment wywiadu trzeba czytać nie tyle słowo w słowo, ile bardziej to, co pod tymi słowami się kryje. Zwrócę szczególną uwagę na te podprogowe treści. Bowiem, co to znaczy, aby szkoła miała bardziej wychowawczy charakter? Jak długo żyję, a nawet przedtem niż się urodziłem, szkoła świecka miała przede wszystkim charakter edukacyjny. Od wychowywania byli rodzice, o co zabiegali wierzący, gdy chciano wprowadzić zajęcia na temat równości lub edukacji seksualnej. Podobno mamy konstytucyjnie zagwarantowane wychowanie własnych dzieci przez rodziców. Obaj profesorowie, i ksiądz, i minister, są jednak zdania, że to trzeba zmienić. Nie, nie w kwestii edukacji seksualnej. Rzecz o wpajaniu wartości, nie łudźmy się, chodzi tylko o wartości chrześcijańskie, co wynika z moich podkreśleń końcowego fragmentu cytatu.

  Ale co ma etyka, jako lekcje wspólnego z chrześcijaństwem? Okazuje się, że ma i to dużo. Nie ma się co oszukiwać, nauczycieli etyki jest jak na lekarstwo, więc na pytanie: „A może etyki mogliby uczyć, po zdobyciu odpowiednich uprawnień, także nauczyciele religii?”, ksiądz profesor odpowiada..., tak, tak, odpowiada twierdząco, ale uważa, że trzeba zastosować pewien „myk”, nie bójmy się słów, chodzi o maskujący wybieg (kłania się moralność). Katecheta, uczący religii w jednej szkole, etyki uczyłby w innej (sic!) Żeby go nie rozpoznano? Jak tłumaczy ks. profesor: „Tu występuje bowiem jako przedstawiciel Kościoła czy jakiegokolwiek innego związku wyznaniowego, a tam może uczyć jako przedstawiciel pozawyznaniowego systemu szkolnego”. Może ja się mylę, może ja nie wiem do końca, czym się różni etyka świecka (socjologizm) od etyki chrześcijańskiej, ale odniosę się tylko do jednego aspektu obu etyk. Otóż, ta pierwsza, konsekwentnie do światopoglądu, z którym jest związana, widzi życie człowieka tylko w doczesności. Używając terminologii chrześcijańskiej – „etyka świecka jest etyką marksistowską, a marksiści są wrogami wszelkiego konserwatyzmu moralnego, stale pamiętają o powiedzeniu Engelsa, że komuniści nie uznają żadnej dogmatyki moralnej2. Czy można sobie wyobrazić większy zgrzyt, nawet jeśli prawdziwych komunistów w Polsce już nie ma? Spójrzmy realnie na rozdarcie moralne tego katechety-etyka. W poniedziałek w jednej szkole nawija o moralności wynikającej z prawa naturalnego, by we wtorek, w innej szkole głosić, że w moralności nie ma dogmatów. I tak na przemian. Tego normalny człowiek nie zdzierży (a katecheta też jest normalnym człowiekiem), więc siłą rzeczy on nigdy nie będzie twierdził, aby nie ulegać chrześcijańskim dogmatom moralnym. Tym samym rzekomo świecka etyka będzie wykładana też jako chrześcijańska. Dla tego katechety-etyka najbardziej wartościowe normy ma etyka chrześcijańska, bo według niego pełne uzasadnienie postępowania moralnego daje tylko ta religia. Innymi słowy lekcje etyki też będą lekcjami religii, choć pewnie z pominięciem nauki o żywotach świętych, znaczeniu eucharystii, cudach i nauki modlitw na pamięć.

  Ks. prof. Tomasik tłumaczy: „Na jednym z portali napisano, że minister zapowiada wprowadzenie obowiązku chodzenia na religię. Nie na religię, tylko na religię lub etykę - to jest zasadnicza różnica. Kościół nigdy nie proponował, aby wszyscy chodzili na religię i nigdy taka myśl się nie pojawiła3. Jest w tym duża doza prawdy, ale już pomysł ministra Czarnka temu zaprzecza. Przypomnę art. 53 ustęp 3 i 4 oraz 7 Konstytucji RP:
3 - Rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami;
4 - Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być [podkreślenie moje] przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób;
7 - Nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania.
 

  W kontekście tego Artykułu Konstytucji refleksję o lekcjach etyki chrześcijańskiej, bo na inną, gdyby ktoś miał wątpliwości, nie ma co liczyć, pozostawiam Czytelnikom. Natomiast jestem – nomen omen – święcie przekonany, że chodzi o to, aby wybić młodzieży możliwość samodzielnego myślenia w kwestii moralności. Albo chrześcijańska, albo żadna inna, wszak Polska to ostatni bastion katolicyzmu w Europie.

 

 

1 - https://deon.pl/kosciol/ks-tomasik-o-wypisywaniu-sie-z-lekcji-religii-ludzie-kieruja-sie-emocjami-wywiad,1302632
2 - http://podlasie24.pl/wiadomosci/etyka-laicka-czy-katolicka-zagadnienia-swiatopogladowe-84a9.html
3 - https://deon.pl/kosciol/ks-tomasik-o-wypisywaniu-sie-z-lekcji-religii-ludzie-kieruja-sie-emocjami-wywiad,1302632