Miałem o tym pisać dwa miesiące temu, ale jakoś tak mi umknęło w natłoku innych wydarzeń. Sprawa może nie jest ważna, ale tak kuriozalna, że to się w pale nie mieści. Ludzki rozum tego nie ogrania. Ma ścisły związek walki z aborcją. Tak ścisły, że już tworzy się nowy odłam Kościoła – „Nowy Nazaret”. Otóż ten nowy Kościół urządził na początku grudnia hucpę, jakiej świat nie widział – pogrzeb ponad 650 nienarodzonych1. Gdyby to miało charakter symboliczny, pewnie wzruszyłbym tylko ramiona, ot, jeszcze jedno dziwactwo nawiedzonych inaczej, to znaczy ogarniętych antyaborcyjnym fetyszem.
Rzecz w tym, że w tych trzystu pięćdziesięciu trumienkach faktycznie miały być abortowane i poranione płody, o czym zaświadczył swoją powagą i swoim majestatem sam bp siedlecki Kazimierz Gruda odprawiając mszę świętą w Gończycach. I tu zaczyna się cały ten ohydny cyrk, którego organizatorką była Maria Bienkiewicz z Fundacji Nowy Nazaret. Sceptycy bowiem zadali narzucające się pytanie, skąd tyle płodów w Fundacji, która nie ma prawa nimi dysponować? W jakich warunkach i gdzie je przechowywano? Niestety, nikt nigdy na te pytania nie odpowiedział, mamy za to relację samej Bienkiewicz, graniczącą z obłąkaniem: „Najmłodsze chowane zarodki miały sześć tygodni, były myte i zawijane w pieluszki przed pogrzebem”2. Mówi też o „rozczłonkowanych ciałach” i „grymasie bólu na małych twarzyczkach” (sic!) Sześciotygodniowy zarodek ma zaledwie kilka milimetrów i chciałbym to widzieć, jak ona go myje, owija pieluszką i zagląda mu w oczy. Dziennikarze przeprowadzili śledztwo i stwierdzili, że żaden szpital nie miał „umowy” z Fundacją na dysponowanie płodami. Bo szpital to nie sklep mięsny gdzie można sobie kupić kawałek mięsa. W związku z tym można domniemywać, że owa Fundacja o tak jednoznacznej brzmiącej nazwie, zajmowała się haniebnym procederem wykradania zwłok. Jest jeszcze jeden problem. Proboszcz parafii Trójcy św. w Gończycach, ks. Jan Spólny: „wierzę, że krewni będą odwiedzać mogiłę”. Ale skąd krewni będą o tym wiedzieć? Czyżby oprócz kradzieży zwłok, wykradziono dane osobowe kobiet, które poddały się aborcji, a dzięki którym teraz krewni zostaną powiadomieni o miejscu pochówku? Mam tylko jedno pytanie, dlaczego do tej pory prokuratura nie wszczęła w tej śmierdzącej sprawie śledztwa? Na razie mamy tylko informację, że kilka dni temu, po licznych monitach – Sanepid podjął działania wyjaśniające (?!)
Skoro jestem w temacie aborcji trudno nie odnieść się do wydanego uzasadnienia wyroku Trybunału Przyłębskiej. Nie jestem prawnikiem, więc w zawiłości prawne tego uzasadnienia nie będę wnikał. Podejdę do niego z innej strony. W Polsce leganie (przed wyrokiem) dokonywało się około tysiąc aborcji rocznie. Wyrok spowoduje, że ta liczba zmniejszy się do stu, albo i jeszcze mniej. Mówimy o legalnych aborcjach ujętych w statystykach, bo ich faktyczna liczba się nie zmieni, będzie po prostu rocznie o 900 nielegalnych aborcji więcej. I bądźmy szczerzy, dziś nielegalna aborcja to po prostu mały pikuś, rzeknę sarkastycznie – luksus – w porównaniu z latami do końca XX wieku. Można się więc śmiało zapytać, to o co te kobiety się tak szarpią? Nic im w końcu nie grozi za dokonanie nielegalnej aborcji, nawet więzienie. A ja myślę, że jest się o co szarpać. Ten wyrok traktuje kobiety przedmiotowo, tak jakby były ludźmi drugiej kategorii. Odbiera się im prawo nie tyle do własnego ciała, ale przede wszystkim pozbawia się ich prawa decydowania o własnym życiu z powodu katolickiej moralności serwowanej przez facetów w sukienkach. A że ta moralność jest fałszywa i przesiąknięta hipokryzją, chyba nie muszę nikomu tłumaczyć.
W wPolityce.pl czytam: „Sędzia Piotr Pszczółkowski [sędzia TK ze zdaniem odrębnym – dopisek mój] uważa, że wyrok TK ws. aborcji nakłada na kobiety obowiązek postawy heroicznej. Czy to zarzut sensowny? Czy obecny stan prawny, po wyroku TK, rzeczywiście zmusza kobiety do heroizmu? Oczywiście nie, ponieważ w przypadku zagrożenia zdrowia i życia kobiety oraz w sytuacji gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub czynu pedofilskiego, aborcja jest dopuszczalna. Kobieta może dokonać wyboru”3, i rozumiem, że ktoś tu z czytelników robi idiotów. Czyżby zmuszanie kobiet do rodzenia śmiertelnie chorego płodu nie jest wymuszaniem całkowicie bezsensownego heroizmu? Tym bardziej okrutnego, że w uzasadnieniu jest taki drobny, asekuracyjny niuans – państwo nie ponosi odpowiedzialności za skutki urodzenia śmiertelnie chorego dziecka.
Pani magister Przyłębska tłumaczy, że wciąż jest możliwa aborcja w przypadku zagrożenia zdrowia i życia matki, kazirodztwa lub ciąży spowodowanej gwałtem. I ja już tego tłumaczenia kompletnie nie rozumiem, bo dowodzi hipokryzji do entej potęgi. Śmiertelnie chore dziecko musi się urodzić, ale zdrowe ze związku kazirodczego czy z gwałtu, używając nomenklatury antyborcjonistów – już można zabić – choć akurat te mogłyby żyć długo i szczęśliwie. Nawiązując do zagrożenia zdrowia i życia matki zapytam, czy w tym pojęciu mieści się zdrowie psychiczne? Sprawa jest oczywiście dwuznaczna. Należałoby rozeznać, czy kobieta bardziej cierpi psychicznie dokonując aborcji, czy w wyniku urodzenia umierającego dziecka. I jak to się odbije na jej zdrowiu psychicznym, co może skutkować stanem zdrowia rozumianym ogólnie? Nie podejmę się takiej oceny, ale już sam fakt istnienia tego dylematu dowodzi, że usunięcie tego jednego warunku dopuszczenia aborcji jest chore i ma charakter ideologiczny, a nie konstytucyjny. To efekt chorych urojeń katolickich ortodoksów z panią Godek na czele, którzy swoją postawą legitymizują Nowy Nazaret.
Przypisy:
1 - https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,26600914,pogrzeb-ponad-600-abortowanych-plodow-na-mazowszu.html
2 - https://zdrowie.gazeta.pl/Zdrowie/7,101580,26729549,sanepid-bada-sprawe-inspektor-rodo-czeka-na-poszkodowanych.html#s=BoxOpMT
3 - https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/536743-czy-zarzuty-dwojki-sedziow-wobec-werdyktu-tk-sa-zasadne