czwartek, 18 sierpnia 2022

Feminizm w wersji hard

 

  Feminizm w znaczeniu ogólnym jest ideologią znienawidzoną nie tylko przez Kościół, ale również przez skostniałe formy konserwatyzmu prawicowego. Nie będę się rozwodził nad genezą tej nienawiści, postaram się w możliwie skrótowy sposób przybliżyć zjawisko feminizmu konserwatywnego, powstałego w kontrze do właściwej ideologii kobiecych ruchów na rzecz równouprawnienia i przywrócenia im godności. Od razu dodam, że Kościół rozmył te dwa pojęcia, czyli równouprawnienie, jak i godność, na swoją transcendentną modłę.  Czytam i jakiem ateista nie wierzę: „Dusza kobiety musi być szeroka i otwarta na wszystko, co ludzkie; musi być cicha, żeby gwałtowne wichury nie gasiły słabych płomyków; musi być ciepła, żeby nie uschły delikatne kiełki, […] uwolniona od siebie samej, żeby znajdywało w niej miejsce życie kogoś drugiego; a wreszcie ma być panią siebie samej i swego ciała, ażeby cała jej osoba była gotowa usłużyć na każde wezwanie1. W tej deklaracji szczególnie ujmuje mnie powtarzane „musi być” wypowiadane i podkreślane przez o. Bartłomiej Józef Kucharski OCD. To bądź co bądź facet, choć w kiecce. Innymi słowy, zero, nul, cero, nihil czy jeszcze w jakimś innym języku by nie przytoczyć – zero własnej woli, zero godności i szacunku. Na nieszczęście to nie tylko ideologia jakiegoś księżulka. Za prekursorkę katolickiego feminizmu jest uważana Edyta Stein, ochrzczona żydówka, której dla niepoznaki zmieniono imię na Teresę Benedyktę od Krzyża. Szukając materiału dla tej notki nalazłem coś, co mnie wręcz zwaliło z nóg: „po przekroczeniu progu komory gazowej spotkała się twarzą w twarz z Oblubieńcem. (...) Edyta Stein przypieczętowała pakt małżeński z Chrystusem ukrzyżowanym, do którego przygotowała się jako mądra dziewica2. Ten metaforyczno-realistyczny obraz jest autorstwa kardynała Michael Czernego wygłoszony ledwie przed tygodniem i jakoś nie mogę uwierzyć, że to tylko efekt mszalnego wina.

  Wróćmy jednak do tego szczególnego i oryginalnego rodzaju feminizmu, który kobietom dyktuje Kościół, hierarchicznie na wskroś męski. I znów czytam prawdziwe rewelacje: „Poglądy nauk szczegółowych jak i filozofii są podrzędne wobec nauki wiary, gdyż autorytet Pisma Świętego i Urzędu Nauczycielskiego Kościoła wymaga uległości ze strony wierzącego katolika3, i o ile mężczyzna może sobie pozwolić na pewne odstępstwa, czego dowodzi praktyka, o tyle kobieta już pod żadnym pozorem. Zdaniem Edyty Stein, w każdej kobiecie można odkryć „pragnienie stawania się tym, czym być powinna, pragnienie doprowadzenia do możliwie najdoskonalszego rozwoju swego człowieczeństwa ze szczególnymi, indywidualnymi cechami. Najgłębszą kobiecą tęsknotą jest dojrzewanie w miłującym zjednoczeniu i pomaganie innym w takim dojrzewaniu. To odpowiada wiecznemu przeznaczeniu kobiety. Jest to specyficznie kobiece, a nie ogólnoludzkie pragnienie. (...) Podobnie jak u jednostek, tak też u mężczyzny i kobiety miara i relacja tych władz jest bardzo różna. Dusza kobiety mocniej żyje i jest obecna we wszystkich częściach ciała i wewnętrznie zostaje bardziej zaangażowana w to co się z nim dzieje4. W tym miejscu nasuwa mi się pytanie: czy odmienność „duszy”, jeśli nawet taki twór by istniał5, to dostateczny argument na rzecz dyskryminacji kobiet? Bo przecież te wywody służą przede wszystkim temu, aby kobiecie ograniczyć świat do znanej maksymy: Kinder, Kirche, Küche. Jak twierdzi Stein: „wszelkiego rodzaju abstrakcja z natury jest jej [kobiecie] obca. (...) Tak więc można powiedzieć, że szczególnymi cechami kobiecej duszy jest pełne oddania uczestnictwo w życiu drugiej osoby a zwłaszcza męża i dzieci. Kobiecość wyraża ducha głębi, skupionego i wielowarstwowego, wytrwałego i zdolnego do cierpienia6.

  W ślady Edyty Stein po wojnie poszła amerykanka, Phyllis Schlafly, konserwatywna antyfeministka. Jej ulubione powiedzonka: „Dziękuję mężowi, że pozwolił mi wziąć udział w tym zgromadzeniu”, „Kobiety spełnienie znajdują w domu z rodziną”, „poprawka [do konstytucji] odbierze kobietom wiele praw, w tym prawo do bycia na utrzymaniu męża czy alimenty, zmusi do służby wojskowej, promuje homoseksualizm i aborcję oraz, o zgrozo, zaprowadzi koedukacyjne toalety”, „w rubryce zawód wpisuję matka”, co nie przeszkadzało jej prowadzić działalności politycznej na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W 2014 roku pisała: „Różnica płac między kobietą a mężczyzną nie jest zła, ponieważ pomaga promować i utrzymywać małżeństwa. Najlepszym sposobem na poprawę perspektyw ekonomicznych kobiet jest zwiększenie zawodowych perspektyw mężczyzn w ich życiu, nawet jeśli oznacza to zwiększenie tak zwanej różnicy płac”. I jeszcze to: „Kiedy wyszłam za mąż, jedyne, czego pragnęłam, to suszarka, żebym nie musiała wieszać pieluch. A teraz kobiety mają pieluchy jednorazowe i inne udogodnienia w domu. To dzięki mężczyznom i technologii dom stał się tak przyjemnym miejscem dla kobiet7.

  Jeszcze tylko drobny wtręt. W szkole średniej chemik miał kilka ciekawych powiedzonek a jedno z nich szczególnie utkwiło mi w pamięci: „cierp ciało, kiedyś chciało”. Pasuje mi do rozważań obu pań, choć z drugiej strony, nikt nie pyta kobiety, czy chciała być kobietą, szczególnie zaś oddaną mężowi żoną i równie oddaną dzieciom matką. Reszta pragnień tej istoty, według katolicko-konsewatywnego feminizmu jest zakazana, rzekłbym: wręcz grzeszna, gdyż wiele z postaci antyfeminizmu ugruntowanych jest w religii. Nie potrafię się powstrzymać od jeszcze jednej opinii ks. Bartłomiej Józef Kucharski OCD, która dowodzi, że feminizm konserwatywny, zaś katolicki w szczególności jest tylko skrajną formą antyfeminizmu: „Jej [kobiety] głównym zadaniem jest nie tylko wydać na świat dzieci i starać się o ich rozwój cielesny, lecz wychować je w bojaźni Pańskiej. Podstawową rolą kobiety jest więc włączenie się w walkę duchową, jaka toczy się pomiędzy Złym a Jezusem. Choć ten pierwszy już przegrał, wciąż atakuje świat. Kobieta, na wzór Maryi, powołana jest do wychowywania innych do bycia dobrymi, czyli do odrzucania podszeptów Szatana. Dlatego szczególnie atakuje on niewiasty. Edyta Stein w latach 30. i 40. XX wieku widziała, jak straszliwe może być zło i jak wielu mu ulega8. W tym miejscu mogę już bez kozery napisać: nie mam więcej pytań.

 

 

Przypisy:
1 - https://www.karmel.pl/feminizm-edyty-stein/
2 - https://deon.pl/kosciol/kard-czerny-o-edycie-stein-po-przekroczeniu-progu-komory-gazowej-spotkala-sie-twarza-w-twarz-z-oblubiencem,2202803
3 - https://www.karmel.pl/kobieta-wedlug-edyty-stein/
4 - ibidem
5 - Nie wiem dlaczego celowo pojęcie samoświadomości przeinacza się w pojęcie duszy? Ten ekwilibrystyczny zabieg, ma drugie dno – jest nim pojęcie „serce” nie w znaczeniu organu wewnętrznego wszystkich zwierząt, a w ujęciu cechy psychicznej. Pamiętam maksymę Mickiewicza „miej serce i patrzaj w serce”, jemu można wybaczyć, wszak był romantykiem. Ale współczesnym apologetom?!
6 - https://www.karmel.pl/kobieta-wedlug-edyty-stein/
7 - https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,152731,25985003,phyllis-schlafly-kobieta-powinna-podziwiac-i-doceniac-meza.html?disableRedirects=true
8 - https://www.karmel.pl/feminizm-edyty-stein/

wtorek, 16 sierpnia 2022

Odra to śmiertelnie choroba

 

Motto:
Strujem Odrę, strujem Ner, będziem Polaczkami

Drugie czytanie:
Porzekadło - ryba psuje się od głowy - trzeba będzie zmienić na: ryba psuje się od PiS-u

  Poruszam problem dopiero dziś, gdyż wiele spraw około zatrucia Odry było niejasnych. Dalej nie widać nic konkretnego, ale skoro sprawą zajął się wreszcie rząd, nie oczekujmy, że cokolwiek się wyjaśni. Premier tego rządu na konferencji w sobotę, czyli 13 sierpnia mówi: „Od kilku dni przeprowadzamy odpowiednie działania i sprawdzamy wszystkie raporty codzienne1, a wcześniej zaznaczył, że dowiedział się o sprawie 10 sierpnia, to te „od kilku dni” brzmi bardziej niż kuriozalnie. Napiszę dosadniej, to brzmi jak horror. Wyobrażacie sobie? Problemy z zatruciem Odry są sygnalizowane od 25 lipca (a nawet wcześniej) i pan premier w ogóle się tym tematem nie interesuje. Pewnie ogląda tylko „Widomości” TVP i bieżący serwis TVP Info, a tam o takich sprawach rzeczywiście nie informują. Dopiero, gdy Niemcy się zainteresowali a nad Odrą pojawił się Donald Tusk, on się obudził i przypomniał sobie, że Odra to przede wszystkim polska rzeka. Był tak rozespany, że w pierwszym odruchu zdymisjonował dwie płotki w rządzie, które nie zdążyły się zatruć, a później ogłosił, że jest nagroda milion złotych. Gdy usłyszałem: „Chce przywrócić Odrze, wspaniałej polskiej rzece jej piękny przyrodniczy blask. To priorytet” omal mnie szlag nie trafił. Członek partii odpowiedzialnej za degradację (nie tylko ekologiczną) Polski pieprzy głodne kawałki o pięknie przyrodniczego blasku.

  W sytuacji, gdy Odra umiera pan premier polskiego rządu wyznaje: „Uzgodniłem ze służbami, że będzie przeznaczona specjalna nagroda pieniężna, aby można było jak najszybciej dojść do tego, kto odpowiada za tę zbrodnię” i dodaje: „Ja mogę tylko powiedzieć, że już rozmawiałem z Ministerstwem Finansów, z panią minister finansów o zabezpieczeniu wszystkich niezbędnych środków po to, żeby Odrze przywrócić jak najszybciej jej pierwotny blask”. Innymi słowy wydał polecenie, aby dodrukować pieniędzy. Mnie się naiwnie wydawało, że w budżecie państwa powinna być zarezerwowana jakaś kwota, na cele związane z nieprzewidzianą katastrofą, a tu się okazuje, ze dopiero trzeba ją zabezpieczyć. A już chamstwem do entej potęgi był apel premiera: „Apeluję do konkurentów politycznych, aby nie wykorzystywali tej sprawy do celów politycznych. Będziemy ścigać to przestępstwo, to jest najważniejsze” (sic!) Jemu się coś dokładnie popierdoliło, bo najważniejsze jest ratowanie resztek z tego, co z Odry i wokół niej zostało. Od ścigania mamy służby. Co ja piszę, co ja piszę, my przecież żadnych normalnych służb nie mamy. Żadnych, poza tymi, które ścigają sędziów jak przestępców! Aha, jest jeszcze silnie już rozbudowany aparat donosicielstwa odnośnie przerywania ciąż. Tylko co się dziwić, skoro Morawiecki przy okazji każdego kryzysu apeluje do opozycji, nie omieszkując dodać, że za wszystkie niepowodzenia tego jego partackiego rządu odpowiedzialny jest Tusk i Niemcy? Już politycy PiS, po pierwszym szoku, plują w twarz opozycji za to, że śmie oskarżać.

  Naczelny apologeta PiS i Zjednoczonej Prawicy, pan Zbigniew Kuźmiuk, pisze: „Politycy Platformy po raz kolejny pokazali, że są gotowi wykorzystać każde nieszczęście, które dotknie Polskę, do swych celów politycznych czyli odsunięcia Prawa i Sprawiedliwości od władzy2. Trudno się z tą diagnozą nie zgodzić, szczególnie w kwestii nieszczęść, które serwuje nam Polakom, Prawo i Sprawiedliwość. Niech tych nieszczęść nie produkują, nie będzie miała opozycja czego wykorzystywać. I dalej: „Od piątku powielają oni narrację o zatruciu Odry rtęcią z jednoczesnym powołaniem się na badania instytutów niemieckich, a gdy Niemcy w sobotę ogłosili, że takich wyników nie posiadają, nie tylko nie przeprosili za tą nikczemną dezinformację ale nasilili ataki na rząd, że nic nie zrobił w tej sprawie”. I tu zapytam panie Kuźmiuk: a czy pan wie jaką substancją zatruto Odrę? Jeśli nie to radzę stulić pysk i przeprosić czytelników za tę absurdalne insynuacje. Właściwie, gdyby nie fałszywa informacja o rtęci pewnie ten nieudolny rząd wciąż by udawał, że nic się nie stało i nic by nie zrobił w tej sprawie. I już ostatni cytat: „Tusk posunął się nawet do umieszczenia na Twitterze wpisu „Śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego. PiS jest jak rtęć” i jak to ma w zwyczaju przy swoich wręcz codziennych kłamstwach, nawet w przypadku tak ciężkiego oskarżenia, ani tego wpisu nie usunął, ani za niego nie przeprosił”. A za co Tusk ma przepraszać? Że powiedział prawdę, którą pisowczycy tacy jak pan będą nazywać kłamstwami? Jak dla mnie jesteś pan jak goebbelsowska szczekaczka i nic więcej.

I już tak na marginesie? Ktoś wie, gdzie podział się Kaczyński? Może i na jego znalezienie trzeba wyznaczyć jakąś poważną nagrodę?

 

Przypisy:
1 - https://www.salon24.pl/newsroom/1244886,odra-umiera-pilna-konferencja-premiera-morawieckiego
2 - https://www.salon24.pl/u/zbigniewkuzmiuk/1245042,opozycja-nakreca-kolejne-afery-z-nadzieja-ze-kazda-kolejna-obali-rzad

 

niedziela, 14 sierpnia 2022

Dumny i zwycięski naród sierpniowy

 

  Właściwie z domu nie wychodzę, więc to, co dzieje się na zewnątrz opieram na relacji mojej opiekunki, która również robi mi zakupy. Wczoraj doniosła mi o aferze przy pawilonach handlowych – pobiło się kilku „dyżurnych” pijaczków i to tak, że musiała interweniować policja. Rzekłbym, normalna w polskim klimacie scenka tradycyjnie-rodzajowa. Bo naród jak pił, tak pije nadal mimo, że wprowadzono rygorystyczny zakaz reklam alkoholu (poza piwem po 21-szej) i picia w miejscach publicznych. I tak sobie pomyślałem już w czasie relacji opiekunki, że chyba tylko ja, ateista, w miesiącu sierpniu wstrzymuję się od picia alkoholu. Tyle, że mnie bardziej niż Bozia do abstynencji motywuje konieczność brania zastrzyków.

  Przypadek chce, że trafiłem może nie na ciekawy, ale dziwaczny artykuł, ściśle związany z miesiącem wstrzemięźliwości. Pomijam fakt, że do mnie ta akcja nie przemawia, że nie rozumiem jej sensu, bo jaki sens może mieć apel o wstrzemięźliwość skierowany do tych, co piją rzadziej niż okazjonalnie? Otóż ks. Tadeusz Bronakowski, przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych tłumaczy: „(...) pijaństwo jest grzechem, który, jak mówi słowo Boże, grozi utratą zbawienia. Nie wolno tego grzechu lekceważyć, lecz trzeba stanowczo z nim walczyć. Wielką pomocą dla osób pogrążonych w nałogach jest wytrwała modlitwa podejmowana przez wierzących w ich intencji. Ale nie tylko modlitwa. Potrzeba również ofiar duchowych, potrzeba postu1?! Aha, czyli mam rozumieć, że to nie tyle nawoływanie o trzeźwość skierowane do pijaczków, ile propozycja dla niepijących, aby modlitwą i postami pijaczków z nałogu wyciągnąć. A tu czasami półroczny odwyk z wszywaniem esperalu nie pomaga. W kolejnym fragmencie jest jeszcze lepiej. Na pytanie, dlaczego te modlitwy i posty są nieskuteczne, ks. Tadeusz tłumaczy: „Odpowiedzią na to pytanie niech będą słowa, które w Dzienniczku zapisała św. s. Faustyna: „Powiedział mi Pan: Utrata każdej duszy pogrąża Mnie w śmiertelnym smutku. Zawsze Mnie pocieszasz, kiedy się modlisz za grzeszników. Najmilsza Mi jest modlitwa (...) za nawrócenie dusz grzesznych; wiedz, córko moja, że ta modlitwa zawsze jest wysłuchana (Dz. 1397)”. Teraz wszystko jasne! W całej tej sierpniowej akcji nie jest ważny alkoholiczny pijaczek, liczy się tylko modlitwa za nawrócenie grzesznych dusz, którą Pan wysłucha, którą Pan będzie się pieścił, ale z którą nic nie zrobi.

  Teraz się już nie dziwię, że właśnie w sierpniu br. kompletnie pijany ksiądz Kamil odprawiał mszę świętą2, tak pijany, że nie mógł trafić z komunią św. do ust wiernych (kłania się bezpieczniejsza metoda na dłonie). Nie był „wczorajszy” jak to się może czasami każdemu przytrafić, nie był podpity, co też się dość często zdarza, ale nachlany tak, że ledwie trzymał się na nogach. Na domiar dobrego udzielał chrztu (sic!) I tu mogę dodać z nieukrywanym sarkazmem, że skoro w czasie mszy dużo się modlił, pewnie miłe to było Panu, tym bardziej, że przez chrzest przybyła katolickiemu Kościołowi świętemu niczego nierozumiejąca owieczka, a już na pewno nieświadoma tego, że chrzci ją pijaczyna w sutannie. Myślę, że jej to musiało być zupełnie obojętne, wszak ona sama być może otrzeźwieje po alkoholicznym chrzcie dopiero po uzyskaniu pełnoletności, i wyskoczy z pytaniem do rodziców: coście mi zrobili?!


  Na koniec napiszę tak: jeśli bredzi w pijackim amoku alkoholik, to jestem w stanie zrozumieć nie tyle jego mowę, ale chęć do gadania, bo wódka podobno „rozwiązuje” język. Ale jeśli trzeźwy facet przy okazji ledwie miesięcznej wstrzemięźliwości uderza w patriotyczno-narodowe nuty, to ja już niczego nie rozumiem: „Kościół w Polsce prosi o ten dar, bo tylko przez abstynencję wielu możemy dojść do trzeźwości całego narodu. W patrzeniu na sprawę trzeźwości narodu bądźmy profesjonalni, otwarci na wyniki badań naukowych. Bądźmy narodem zwycięskim, narodem trzeźwym!3. Do koga ta mowa, skoro nawet patrioci-narodowcy od alkoholu nie stronią?

 

PS. Tak zupełnie poza wszelkim trybem: pani minister Moskwa podała tryumfalnie i radośnie, że znów ci Niemcy namieszali, bo w Odrze nie ma rtęci. Najbardziej cieszy się blisko 30 ton śniętych ryb. Odetchnęły z ulgą...

 

Przypisy:
1 - https://www.katolik.pl/narod-trzezwy--narod-zwycieski-,38965,416,cz.html
2 - https://www.onet.pl/informacje/onetbialystok/pijany-ksiadz-odprawial-msze-w-bialymstoku-nie-trafial-z-komunia/ye5b9yl,79cfc278
3 - https://www.katolik.pl/narod-trzezwy--narod-zwycieski-,38965,416,cz.html