Jak to jest, że im ktoś bardziej nasiąknie konserwatyzmem, tym gwałtowniej dopada go megalomania? Pytanie, na które pewnie nie ma zadawalającej odpowiedzi, bo ja nie widzę żadnego związku przyczynowo skutkowego, ale ten fakt da się dość łatwo zaobserwować. Kilka dni temu w Lesznie skrajną megalomanią zabłysnęła pani Elżbieta Witek słowami: „Przecież jesteśmy jednym z najzdolniejszych narodów na świecie, mamy to w genach. Zdolni jesteśmy, wykształceni i zasługujemy na to, żebyśmy żyli tak jak mieszkańcy krajów w starej Unii Europejskiej”. Z wrażenia musiałem usiąść, choć akurat miałem ochotę sobie poleżeć. Tymi dwoma zdaniami przebiła Kaczyńskiego, Morawieckiego i Dudę razem wziętych. Można z tego zdania wysnuć taki wniosek, że z najzdolniejszych najzdolniejszym jest Tusk, bo gdy tylko zarekomendował powrót do polityki krajowej, Zjednoczona Prawica wpadła w panikę i do teraz jeszcze nie potrafi się otrząsnąć. Stąd taka determinacja, i takie parcie na Lex TVNy.
Pewien
nauczyciel idąc tropem światłej i odkrywczej myśli pani marszałek stworzył
własną listę najzdolniejszych Polaków ostatnich lat. Na czele tej listy jest
minister Czarnek, później Dworczyk, Czarnecki, Kempa, Obajtek i jeszcze kilku
innych. Oddaję temu nauczycielowi pierwszeństwo, ale wydaje mi się, że jego
lista nie jest adekwatna do obecnej sytuacji, więc pokuszę się o swoją.
- premier Morawiecki, który w ramach promocji Polskiego Ładu pochwalił się nieistniejącą,
ba!, nawet niezaprojektowaną budową logistycznego centrum policji
w Białymstoku. Przy okazji dodał: „niebawem
w każdej gminie w Polsce ruszą inwestycje strategiczne: nowe drogi,
sieci wodno-kanalizacyjne, boiska, parki, domy seniora”, czym bezapelacyjnie
przebił słynne już na cały świat Orliki Tuska;
- minister Błaszczak, które kupionymi (a
może jeszcze nie kupionymi?) czołgami Abrams opatrzonymi symbolem TUSK, chce
manewrować w obszarze Bramy Smoleńskiej, to znaczy, na granicy rosyjsko- białoruskiej;
- minister Czarnek (wciąż nie schodzący z podium), tym razem za stwierdzenie,
że „Są niezbite dowody, że polityczną
odpowiedzialność za katastrofę smoleńską ponosi Donald Tusk. Wystarczy spojrzeć
na art. 146 konstytucji”;
- wicepremier Kaczyński, choć bardziej w roli prezesa jedynie słusznej partii, który
ogłosił walkę z nepotyzmem, aby jego partia nie szła śladami Tuska. W efekcie
gwałtownie rośnie liczba separacji w rodzinach członków PiS;
- minister Suski zadziera dziś ze Stanami Zjednoczonymi, choć pewnie niechcący,
bo tak jak nie wiedział kim jest caryca Katarzyna, tak pewnie nie wiedział, że
TVN-y to oczko w głowie, nie, tym razem nie Tuska lecz amerykańskich
biznesmenów medialnych. Jak ich wkurzy może minister Błaszczak nie kupić czołgów;
- prezydent Duda, który jest tak zapracowany, że teraz twittuje tylko nocami.
Wśród grona jego znajomych znalazła się nowa wielbicielka, która tak siebie
opisuje (sorry, ale opis musi być oryginalny): „Jestem oazą spokoju,
pierdolonym, kurwa, wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli
jebanego jeziora”. Mniemam, że to pokłosie poetyckiego ostrego cienia mgły, bo przecież nie słownictwa Strajku Kobiet.
Kto chce, może listę uzupełnić...
Już poza tą listą trzeba mi donieść, że wciąż cnoty niewieści robią furorę w sieci. Czytam: „Do ugruntowania cnót niewieścich potrzebne są wszystkie ręce na kołdrę”. No dobra, trochę autorsko przekręciłem jedno słowo, ale tak mi się bardziej podoba. Skrzydlewski zadał przy okazji retoryczne pytanie, na które sam odpowiedział: „Bo cóż mamy dzisiaj? Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety, polegającego na rozbudzeniu w kobiecie podniety, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą”. Też trochę przekręciłem, choć też tylko jedno słowo. Ogólnie rzecz ujmując, jest to światła kontynuacja myśli sprzed dwustu lat: „Cel wszystkich nauk, napomnień, całego wychowania ten jest: żeby kobieta potrafiła uszczęśliwić małżonka i dobrze wychować dzieci”. Tu już nic nie przekręciłem. Narzuca się pytanie, kto będzie te dziewczęta gruntował, obojętnie, co to znaczy, lub, co komu na myśl przyjdzie? Wiadomo, absolwenci Szkoły Wyższej Rydzyka i kilku (słownie trzech) uczelni teologicznych. Logistycznie przedsięwzięcie trudne do ogarnięcia. Rocznie w ten sposób da się wyszkolić około 150 etyków nowej generacji. Wychodzi na to, że dla 350 tys. szkół podstawowych i średnich z normą jeden etyk na jedną szkołę da się w takim tempie zaspokoić pełne zapotrzebowanie za bagatelka – 230 lat. Trzeba przyznać, że to dalekosiężne plany. Rydzyk je pochwalił na Jasnej Górze: „Panie ministrze, niech się pan nigdy nie zniechęca, nigdy się nie podda!”.
Dosłownie taką samą radę, i to słowo w słowo, słyszałem pół wieku temu od starszego kolegi na pytanie, co robić, aby nie dostać kosza od dziewczyny, choć uczciwie przyznam, żadnym ministrem nie byłem, to było tylko przezwisko. Bo mnie też obsesyjnie marzyło się wtedy gruntowanie cnót niewieścich...