piątek, 11 lutego 2022

Katolicki Disneyland

 

  Pewnie myślicie, że przez ostatnie dni milczałem dla suspensu? Nic bardziej mylnego – to było bardzo znamienne milczenie. Walentynki się zbliżają, a mnie po głowie chodzi tekst Jezusa: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień” [J 8, 7]. Bo ja czegoś nie rozumiem. Mamy w Polsce klasyczny romans ze skandalem w tle na miarę dramatu Romea i Julii, a tu prawie wszędzie cicho, poza „Wyborczą”, która coś tam próbuje w tym temacie pyszczyć. Tak jakby wszyscy w takich romansach tkwili lub o takim romansie z westchnieniem marzyli, więc nikt nie potępia. Aby nie było żem hipokryta – w końcu też swego czasu przeżyłem płomienny romans w pracy, więc nie tyle piętnuję samo uczucie współczesnych kochanków ile okoliczności, w jakich ma miejsce. Tymczasem milczą prawicowe media, milczy moralizujący Kościół, milczy pierwsza dewotka IV Rzeczpospolitej, pani Barbara Nowak, milczy najbardziej pyskata polityk z PiS, pani Krystyn Pawłowicz, czy najznamienitsza obrończyni życia poczętego, pani Kaja Godek. Milczą też sami ultrakatoliccy moraliści z Ordo Iuris. Nikt, dosłownie nikt nie użala się nad losem dzieci, które w niedalekiej przyszłości dotknie straszliwy rozpad dwóch rodzin, a pewnie już są narażone na stres.

  „Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy! Oni stale znajdują się przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość! Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg twój, za to, (...) że ustanowił ciebie królem dla wykonywania prawa i sprawiedliwości” [1 Krl 10, 8] – to fragment tekstu z biblijnej Księgo królowej Saby i z niego polecam drobną parafrazę mojego autorstwa: „Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi mężowie dla wykonania programu Prawa i Sprawiedliwości w kwestii utrudnienia rozwodów”. Polecam, bo uważam, że bardziej wiarogodnej wizjonerki w Biblii, jak królowa Saba nie ma! Zarówno pan Tymoteusz Z. jak i pani Karolina P. propagowali „szczęśliwe” (nawet na siłę) acz nierozerwalne związki małżeńskie i mając silny wpływ na rząd PiS, usiłowali przeforsować zapis mocno ograniczając prawa do rozwodu. Ironicznie dodam, te miało obowiązywać dopiero, gdy najsłynniejsza para współczesnych polskich kochanków już będzie po własnych rozwodach. I słusznie, w imię dobrze rozumianej hipokryzji i dla dobra ludu, bo ciemny lud nie wie, że rozwody są tylko dla bogatych i dla elit. Od kilku lat środowiska katolicko-ortodoksyjno-konserwatywno-prawicowe straszą nas tym, że gender i LGBTQ to najstraszniejsze zagrożenie dla świętości tradycyjnie polskiej rodziny. To przecież organizacja Ordo Iuris promowała z olbrzymim poparciem polskiego Kościoła Samorządową Kartę Praw Rodziny, mającą chronić katolickie rodziny przed zagrożeniem z zewnątrz. A mnie dziś cieszy, że w końcu lepsze i bardziej zrozumiałe jest zagrożenie od wewnątrz, z samego centrum religijnej ortodoksji. Jestem tylko ciekaw jednego: jak w przyszłości pan Tymoteusz i pani Karolina będą przystępowali do komunii św., bo przecież ich nowy związek na pewno będzie konsumowany, a życie w świadomym grzechu wyklucza rozgrzeszenie. Już jest mi ich strasznie żal, ale..., ale Kościół i wierni potrzebują męczenników.    

  No właśnie, owo „ale”. Przypomnę fragment artykułu z Polityki.pl: „mając naturalnie na względzie troskę o budżet kraju i trwałość polskich rodzin, [Ordo Iuris – dopisek mój] podjął się obliczenia, ile kosztują Polskę… rozwody. (...) Dr Tymoteusz Zych kreślił ponadto katastroficzne wizje dla polskiej demografii, które nastąpić miałyby w wyniku „kryzysu małżeństwa i rodziny”. Ordo Iuris gardłowało wtedy, że „należy szukać takich rozwiązań społecznych, kulturowych i ekonomicznych, które (…) sprzyjają trwałości małżeństw i rodzin [podkreślenie moje], dzietności, wysokiej jakości socjalizacji i spójności społecznej1. Nieźle jak na kogoś, kto przed dwoma laty brał udział w debacie: „Czy czas zakazać rozwodów?” (sic!)

  Dziś powstaje bliźniacza Ordo Iuris organizacja pod nazwą Logos. Czym się będą różnić? Mówiąc szczerze nie mam bladego pojęcia, choć pewnie w tej Logos większość będą stanowić katoliccy rozwodnicy. Kocham Was katoliccy hipokryci. Naprawdę kocham (to wyznanie ma ścisły związek z Walentynkami, więc sobie za dużo nie obiecujcie). Kocham Was za to, że w najcięższej chorobie wyzwalacie we mnie chęć pisania. A kto pisze ten wie, że żyje...

 

Przypisy:
1 - https://krytykapolityczna.pl/kraj/czas-zakazac-rozwod-to-znaczy-katolickiego-fundamentalizmu/

 

17 komentarzy:

  1. Tak piszesz, jakby skandal obyczajowy w Ordo Iuris przeszedł tam bez echa. Tymczasem - bohaterowie skandalu nie są już członkami tej organizacji. Co więcej w ogóle wywołał on w niej rozłam, bo odeszło z nimi więcej osób. Nie wiem kiedy zaczęła sprawie przyglądać się GW, ale obszerny artykuł na ten temat napisał też Marcin Dębski na Salonie 24, sprawa jest komentowana szerzej, aniżeli tylko w GW.

    https://www.salon24.pl/newsroom/1201374,kulisy-rozlamu-w-ordo-iuris-przyczyna-jest-romans-w-konserwatywnym-instytucie.

    Wynika z tego, że wiarołomców wywalono z Ordo Iuris, albo elegancko rzecz ujmując - namówiono do odejścia a potem wyszła na jaw sprawa z powodem, którym był romans.

    Nie wiem też dlaczego głos mają zabierać kolejno Barbara Nowak, Krystyn Pawłowicz, czy Kaja Godek?

    W ogóle to narzucanie sobie surowych zasad jest jak widać troszkę obosieczne. Można sobie założyć organizację skrajnie lewicową, która zakłada że rozwody, aborcje itp. są ok. I mają jej członkowie komfort psychiczny, że nikt się nie przyczepi, obojętnie czy oni rozwód wezmą czy nie. :D No tylko zdarza się czasami, że jakiś feminista zbluzga jakąś działaczkę, albo ją wykorzysta seksualnie, ale to już musi być naprawdę ostry hardcore, żeby go własne grono potępiło...

    Mam nadzieję, że dolegliwości są przejściowe i niedługo wrócisz do formy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę wszczynać sporu o to, co było pierwsze: jajko czy kura, niemniej jestem przekonany, że to sprawa różnic poglądowych na temat działalności Ordo Iuris. Dowodzi tego różnica w czasie od momentu skandalu obyczajowego a powołaniem Logos jak również rozbieżności między Zychem a Kwaśniewskim właśnie na temat rozwodów już dwa lata wcześniej.

      Te trzy panie (jest ich więcej) mają wiele do powiedzenia w kwestii zagrożeń dla świętości polskiej rodziny ;)

      Z tymi środowiskami skrajnie lewicowymi trochę przesadzasz. Wykorzystanie seksualne to jakby nie ten temat i dotyczy nie tylko środowisk lewicowych.

      Niestety, na razie jest tak, że przejściowe są stany w miarę dobrego samopoczucia :(

      Usuń
    2. na sprawę można spojrzeć dwojako:
      negatywnie jako na przykład hipokryzji w samym mordor urinus...
      pozytywnie: pochwalić za szybką reakcję i oczyszczenie szeregów po wykryciu przypadków nieprzystających do oficjalnej linii ideologicznej owej organizacji...
      czyli tu wymianę zdań Radku vs. TheLoo można uznać za remisową...
      ...
      jak znam TheLoo, to mnie ochrzani za przyznanie Mu racji, ale z tym wykorzystaniem seksualnym to bez znaczenia jest, czy to lewica, czy prawica, bo obie strony nie popierają takich zachowań... nadużyciem wręcz jest stawianie w jednym szeregu prawa do aborcji, czy rozwodów razem z prawem do wykorzystywania seksualnego drugiej osoby, bo tego ostatniego nawet ultraskrajna lewica nie zapostuluje...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Aj Piotrze nie o to mi chodziło, żeby akurat zestawiać gwałt z rozwodem.

      Tylko zauważam - że restrykcyjne zasady, bywają strzałem w kolano. Gdyby nie to pyszczenie o zakazie rozwodów, nikt by nie zwrócił być może uwagi na to, że ktoś tam komuś rogi przyprawił, rozstaje się z kimś i tak dalej.

      No i nie wiem, czy można mówić o hipokryzji całego Ordo Iuris, czy jego członków, na razie niektórych. Ale to akurat nawet zabawne. Oto takie misiaczki się starają, żeby narzucić innym jakieś ultrarestrykcyjne, fanatyczne zasady i się okazuje nagle, że w swoim własnym gronie mają poważny problem z ich zachowaniem. Mnie by było łyso...

      Usuń
  2. A mnie to nie dziwi, wszak wiadomo, że pod latarnią najciemniej!
    Niechaj nie martwią się o demografię, dzieci nie tylko w rodzinach sakramentalnych przybywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie jednak dziwi. Świat w wielu kwestiach idzie do przodu a w Polsce hoduje się wsteczną organizację.
      Natomiast, co do dzieci. To był argument przeciw rozwodom, gdyż rozwód podobno czyni im więcej krzywdy, niż rwanie w chorym związku małżeńskim.

      Usuń
  3. Witaj DeLu! Na własnym blogu witaj!. To witam Cię ja Maria (ciekawe czy się nagrało?) :))
    A tak po prostu, to się zwyczajnie cieszę, żeś się odezwał. I to w swoim tonie, co może znaczyć żeś górą nad chorobą.
    Niezależnie od tego posyłam w Twoją stronę porcję dobrej energii. Także dlatego, że dziś Międzynarodowy Dzień Chorego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Była jak było, ale musisz przyznać DeLu, że p. Tymoteusz i p. Karolina są najbardziej wiarygodni w zakazywaniu tych rozwodów i obronie wartości rodzinnych, bo to przeszli na własnej skórze. Więc wiedzą o czym mówią. A nie teoretyzują jak wielu innych... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nagrało się, nagrało ;))
      Wiesz, mam problem z tym Międzynarodowym Dniem Chorego. Po cholerę mi to, wolałbym bym zdrowy. Na dodatek nie wiem kto to wymyślił, ale obawiam się najgorszego. To chyba ci od Lourdes, gdzie podobno tyle cudów uzdrowień było (teraz, tak od końca lat 50-tych ub. w. Matka Boska wyraźnie osłabła, albo lecznictwo jest zbyt silną konkurencją). Niemniej za energię Tobie akurat dziękuję ;)

      Oni chyba jeszcze tego rozwodu nie przeszli? Na razie jest mowa o rozwodzie w samym Ordo Iuris na dwie niezależne organizacje.

      Usuń
  5. "katoliccy rozwodnicy"... fajnie powiedziane... co prawda trudno powiedzieć, czy ich kościół poprze taką organizację, niemniej jednak potrzeba zrzeszania się funkcjonuje także i wśród takich ludzi...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościół poprze rozwodników katolickich i to głośno, szczególnie wtedy, gdy będą dawać „świadectwo” jak bardzo rozwód zniszczył im życie.

      Usuń
    2. Nie, kk nie popiera rozwodników, sprawę rozejścia się małżonków kończy co najwyżej na separacji. W ostateczności, gdy wymaga tego sytuacja innych, np. dzieci, pozwala na "białe związki"...

      Usuń
    3. Mario, teoretycznie to Ty masz rację, ale przeczy temu praktyka. Czy Kościół potępia rozwodników? Dopiero gdy oni chcą wziąć kolejny ślub jest drobny problem, problem wydumany tylko przez kler i dewotów. Biorący ślub (cywilny) po raz drugi wiedzą, że na sakrament nie ma szans. Rzekoma tęsknota za tym sakramentem to iluzja wymyślona na potrzeby umoralniających kazań ;))

      Usuń
    4. No nie wiem DeLu. Kościół nikogo nie odrzuca, także rozwodników, tyle, że nie do wszystkiego ich dopuszcza. I nie tyle chodzi o sam sakrament małżeństwa, ale o inne sakramenty, w szczególności Komunię św. i spowiedź. Są przecież organizowane specjalne nabożeństwa i rekolekcje dla związków niesakramentalnych, które w większości przypadków są przecież tworzone z rozwodników ...

      Nie wiem jak jest z ostatnim namaszczeniem, ale tu może jest jakaś szansa, jeśli umierający na łożu śmierci wyrazi szczery żal i wyrzeknie się dotychczasowego grzesznego życia ...

      Usuń
  6. Też uważam, że za mało ta sprawa była komentowana w mediach. Było trochę memów śmiejących się z głównych antybohaterów całego zajścia, był jeden artykuł na Onecie, na który wpadłam, a potem pani Karolina wszem i wobec zaczęła wypisywać na swoim koncie, że inni ludzie powinni odczepić się od jej prywatnych spraw i przestać się mieszać w jej problemy osobiste. Tyle że kiedy jest się osobą publiczną, i osobą, która miesza się w życia innych, to uważam, że nie ma się życia osobistego i trzeba się z tym pogodzić. A jeśli się chce zakazywać rozwodów, a potem samemu się rozwodzi i to w dodatku z powodu romansu (a nie dlatego, że np mąż się nad nią znęca), to media nie powinny zostawić na niej suchej nitki. A tu niestety cisza. Albo media boją się o tym pisać, bo kościelne i katolicie elity mają więcej władzy niż nam się wydaje, albo po prostu uznali, że i tak wszyscy są świadomi hipokryzji tej organizacji, ale i tak nie da sie nic z tym robić. Niemniej jednak, jeśli projekty tej i podobnych jej organizacji będą nadal popierane przez społeczeństwo i wysyłane z odpowiednią ilością podpisów do rządu, to stracę resztki nadziei, że nasze społeczeństwo posiada mózg.
    Moim zdaniem oni jawnie pokazują, że reszta społeczeństwa jest mniej warta. Dlatego Ordo i temu podobne organizacyjki muszą czuwać nad sumieniem innych, bo przecież inni to idioci, ale oni sami są wyjątkiem od tych reguł, bo wiadomo, że są mądrzejsi i dotykają ich same ,,szczególne przypadki'' w życiu.
    Mój tato ma podobne zaburzenia psychiczne jak to całe Ordo Iuris ,,jak można zdradzać, takich to się powinno wieszać, cały świat działa według reguły róbta co chceta, powinno się to ukrócić i szanować tradycję i religię''- a potem jedna kochanka, druga kochanka, rozwód i zdradzanie kochanki z jeszcze inną kochanką. Powinni to sklasyfikować jako nowe zaburzenie mentalne ,,głoszenie restrykcyjnych zasad, które oczywiście nie dotyczą ciebie''.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bigoci i fundamentaliści słyną, nie tylko w literaturze, z hipokryzji. To z obserwacji ich zachowania ukuto szlagwort: "Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą".

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się sformułowanie "Katolicki Disneyland" kojarzy z Lourdes. Dołożono nam je kiedyś jako ponadplanowy punkt wycieczki. Kopara mi opadła na widok tych budowli. Pierwsze (drugie, trzecie, dziewiętnaste i ostatnie) wrażenie to była myśl: "Disneyland!".

    OdpowiedzUsuń