sobota, 6 sierpnia 2022

Aby nie było – też czytam

 

  Fajny tekst znalazłem, więc się podzielę: „Czy można zniszczyć wakacje dosłownie wszystkim Polakom? Nic prostszego, wystarczy obdarować rodaka książką. Każdego, nie tylko idiotę. Zwłaszcza jeśli chcemy bliźniego wyprowadzić z równowagi. Bez książek każdy urlop będzie udany, a na to żaden szanujący się Polak nie może pozwolić drugiemu Polakowi” – to Grzegorz Wysocki, ale chętnie się pod nim podpiszę.

  Skoro spora część blogowiczów się chwali niech i ja, tym bardziej, że skoro nie czytam horrorów i monografii o gusłach, czarach i różnej maści potworach, tom podobno nieuk i książkowy analfabeta. Wprawdzie akurat czasy są takie, że chyba tylko czytelnicy horrorów są zadowoleni, ale jakoś tak czuję się gdzieś obok. Podobno wyznacznikiem przyzwoitości książkowego poziomu inteligencji jest nie tylko znajomość „klasyki” literatury grozy, ale również pełne rozeznanie całej plejady znakomitych autorów takiej literatury oraz..., oraz obsady filmowych horrorów. Mówiąc szczerze, guzik mnie obchodzi, co kto czyta i ogląda – mogą to być nawet komiksy – tylko jeśli ktoś mi robi wyrzuty, że ja tego nie tykam, to faktycznie krew mnie zalewa. Tak się bowiem składa, że już w szkole podstawowej nabrałem niechęci do tak zwanej literatury pięknej – z przesytu. Pominę niezliczone „opowieści z dreszczykiem” i krwawe kryminały, ale nie daruję sobie Sienkiewicza „W pustyni i puszczy”, Marka Twaina „Przygody Tomka Sawyera”, Karola Maya „Winnetou”, Makuszyńskiego „Szatan z siódmej klasy”, Gomulickiego „Wspomnienie niebieskiego mundurka”, Ferenc Molnára „Chłopcy z placu broni”, no i oczywiście setki obowiązkowych lektur szkolnych w rodzaju „Lalka”, „Przedwiośnie”, „Krzyżacy”, „Faraon” itp., itd. Ciekaw jestem, kto nadał takiej literaturze tak ironiczne określenie jak „piękna”? Przecież niejednokrotnie fikcja i wyobraźnia, niczym ekshibicjonizm, uzewnętrznia chory umysł autora. Tak, jak słynny horror prezydenta Andrzeja Dudy „Ostry cień mgły”...

  No tak, miałem się pochwalić, a nie narzekać jak stara czapla. Po wielu perturbacjach mam wreszcie upragnioną „Karafkę La Fontaine’a” Melchiora Wańkowicza. Tym razem musiałem skorzystać z allegro, gdyż tej książki już żadna ze znanych mi księgarni wysyłkowych nie posiadała. Mam wydanie tej książki z końca lat sześćdziesiątych, mocno sfatygowane, a co najgorsze – z tak małymi literkami, że mi lupa nie pomaga. W dodatku tamto wydanie jest ocenzurowane (nie ma w nim rozdziału o cenzurze w PRL-u). Koniecznie chciałem jeszcze przed śmiercią choć raz przebrnąć to dwutomowe dzieło. Będę mógł znów sobie pomarzyć, że dzięki wskazówkom Wańkowicza stanę się sławnym pisarzem, nie, nie autorem powieści, które przed chwilą sponiewierałem, ale esejów. Z takimi marzeniami słodko będzie umierć...  

  Czym jest „Karafkę La Fontaine’a”? Na jednej z witryn ktoś umieścił ją w kategorii reportaży (sic!). Wprawdzie Wańkowicz był przede wszystkim reportażystą, ale ta pozycja nie ma nic wspólnego z takim gatunkiem. To zbiór esejów (w sumie dwa tomy – 1500 stron) na temat pisarstwa opartych na doświadczeniach samego autora, tzw. metaliteratura. Trudno to nawet nazwać poradnikiem dla przyszłego pisarza, ale na dobrą sprawę warto wiedzieć jak się tworzy literaturę przez wielkie „L”, czego proszę nie mylić z tabliczką na dachu samochodu, choć przy odrobinie pozytywnej wyobraźni skojarzenie może być słuszne. Niestety, nie ma róży bez kolców. Język pisarski Wańkowicza zaliczyłbym do grupy archaicznych, czyli arystokratycznej Polski przedwojennej. Na szczęście po kilkunastu stronach można się przyzwyczaić do tych zamienników „j” na „y”. Szczerze? Nie wiem czy ją polecać, skoro w tej chwili książka jest praktycznie niedostępna, tak jak węgiel na zimę. Cała seria książek Wańkowicza, wydana ostatni raz w 2009 roku nakładem „Pruszyński i S-ka” rozeszła się jak ciepłe bułeczki.

 


41 komentarzy:

  1. Mam wprawdzie wrażenie, że nasze dyskusje zaczynają osiągać etap schyłkowy - ale uściślę. Nie jest wyznacznikiem jakiejś inteligencji, ani obycia literackiego nie czytanie literatury pięknej, ani horrorów, ani opracowań o gusłach, czy prac z dziedziny antropologii. Na ignoranta i nieuka wychodzi ktoś, kto tego wszystkiego wprawdzie nie czyta - ale nadyma się się jak żaba w okresie godowym i zaczyna wygłaszać jakieś swoje wywody na temat, jaka to nędza dla konserwatywnych ramoli, albo że czytającym te brednie potrzebna jest pomoc psychiatryczna.
    Nie czytasz, nie znasz - nie wypowiadaj się. Złota zasada dzięki której człowiek nie robi z siebie idioty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem zignorować Twój komentarz, gdyż powoli, ale nieubłaganie obniżasz loty do poziomu Aisab.
      W komentarzu pod notką „Umiłowani wierni w Chrystusie Panu”, gdy zacząłeś się żalić na mój język za wyrażenie: „Niezły z Ciebie manipulant”, udowodniłem Ci kto zaczął i jakie dysproporcje występują między używaniem inwektyw. Było jeden do czterech dla Ciebie. Pewnie nie zauważyłeś, ale postanowiłem unikać owych inwektyw, przynajmniej w stosunku do Ciebie. Możesz sprawdzić, ale od komentarza z 27-07 22:14, nie znajdziesz żadnego obraźliwego epitetu pod Twoim adresem (no, może ten przyrównujący Cię do Aisab). Już następnego dnia dodajesz „Ale nieważne, złośliwości nie są clou mojej wypowiedzi (no koń by się uśmiał!), ciekawe czy jak ja się od nich powstrzymam” 28-07 07:34. Minęło już dziesięć dni i straciłem rachubę z Twoimi, coraz bardziej złośliwymi obelgami, nie tylko na moim blogu.

      A teraz podaj mi choć jeden powód, dla którego owe obelgi miałbym Ci darować? Być może wtedy odniosę się merytorycznie do Twoich uwag. Na dziś na to nie zasługujesz.

      Usuń
  2. Z czytaniem, według mnie jest jak z muzyką, jeden lubi komiksy, inny Sienkiewicza, jeden słucha jazzu, inny Pendereckiego, ważne by czerpać z tego radość i czuć się bogatszym duchowo.
    Znam czytelników tylko literatury faktu lub tylko komiksów. Czy to gorszy sort czytelnika? nie!
    Liczy się pasja i poszukiwanie!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie się z Tobą zgadzam i nie zgadzam – ktoś lubi alkohol, ktoś inny woli coca-colę, ja zaś uwielbiam kawę ze śmietanką. Jest jednak kilka „ale”. Najważniejsze: skoro i Ty dostrzegasz różnice między komiksem a Sienkiewiczem, między disco-pola a Pendereckim, to znaczy, że coś te gatunki dzieli. A wiesz, co dzieli? Bardziej niż forma i treść przekazu – subiektywny odbiór czytelnika, widza, czy słuchacza. Druga sprawa, równie istotna: każda sztuka, każda twórczość podlega krytyce i na szczęście nie jest to przestępstwo, z wyjątkiem tej dziwnej krainy nad Wisłą, gdzie kultywuje się obrazę uczuć religijnych. Wreszcie trzecia sprawa, ocena poziomu czytelnictwa. I tu jest dopiero problem, bo oceniamy ilość, a nie jakość. Być może mam spaczony pogląd na tę sprawę, ale mi to przypomina metody komunizmu. Nieważne jak, byle było dużo – typowa propaganda sukcesu. A mnie jednak mierzi, gdy ktoś mnie usadawia obok miłośnika komiksu, bo ze średniej może wynikać, że jestem wielbicielem literatury grozy i horroru, oraz harlekinów...

      Dodam bez żadnej złośliwości – nie każę Ci zajmować stanowiska w sprawie mojej (subiektywnej) oceny literatury grozy, czy produkcji filmowej tego gatunku. Ba, masz przecież prawo bronić takiej literatury, już chociażby z racji wykonywanego zawodu.

      Usuń
    2. Nie mam zamiaru nikogo bronić, po prostu każdy musi przejść okres poszukiwań, zanim trafi na swój gatunek literacki, pisarza, treści. nie wszyscy musza czytać wszystko, ale poznawać powinien każdy.
      Jak można poznać przekrój literatury, czytając 1 książkę rocznie lub wcale?
      Ja tez kiedyś na wczasach czytałam harlekiny ( innych książek tam nie było ) z nawyku czytania, ale to nie moja literatura.
      Z racji zawodu nie zabraniałam i nie zniechęcałam nikogo do żadnej książki, chyba że okazywała się za trudna w odbiorze.

      Usuń
    3. Tak naprawdę jest to dyskusja z kręgu takich, które zachód już dawno ma za sobą.
      W tele jest to, na co chce patrzec ogół. Reszty należy szukać tam , gdzie to znaleźć można...
      Dyskusje w stylu :" mój gust jest guściejszy niż twój" są wielce nie ma miejscu. Ludzie " guściejsi" od innych w konsekwencji pozostają sami. Otrzymują etykietę:"trudny", omija sie z nim rozmowy mogące wzniecić konflikt i gada się o "srali muchi".

      Oczywiście DeLu jest guściejszy niż inni, bo lubi kawę ze śmietanką, a nie jakąś tam colę, albo nie daj Panie alkohol (nie znam sie, ale powiadają, że wśród alkoholi istnieją smakowe mercedesy i spotkac można smakowe rzęchy- zakładam, że smakosze mają w danej materii rację).

      To tak apropos tego cytatu:

      "ktoś lubi alkohol, ktoś inny woli coca-colę, ja zaś uwielbiam kawę ze śmietanką."
      Chodzi o pewien rodzaj bufonady. Klasyfikowania ludzi na tych : "ą" i "ę" i resztę.
      To że coś lubisz nie musi oznaczać, iż to górna półka- po prostu to tylko coś, co lubisz.
      Rozmówki w stylu discopolowiec i meloman, który
      guściejszy są na zasadzie takich, kiedy jedzie się do cioci a ciocia załamuje łapki i orzeka:" Delciu, co sie dzieje? Wyłysiałeś nieboże. Ostatnio miałeś więcej włosków na glowie. Popatrz, a wujcio jaką lwią czuprynę posiada, bo codziennie rzepę we włosy wciera".:)
      Ciut nieświatowe zachowanie reprezentujesz.:)
      Jeśli chcesz prowokować ludzi do myślenia, to może warto zmienić metody związane z prowokacją. Podpatrywać w danej materii mistrzów i wyrosnąć z dzieciecego
      chichotu, rzucania kamieniami i chowania się za murek :)

      Usuń
    4. Powyższy komentarz jest skierowany do naszego DeLu:)

      Usuń
    5. DeLu odpowiada:

      Muszę uściślić Twoje wywody. Jeszcze nie tak dawno raczyłem się wiśniówką własnej roboty (75% spirytusu), piłem na kaca coca-colę, a dziś z napojów wyskokowych pozostała mi tylko kawa, więc cała ta Twoja dywagacja o wyższości jednych płynów na innymi nie powinna być kierowana do mnie.
      Podobnie jest z moim stosunkiem do pewnych gatunków literackich. Horrory szkodzą mi na równi z alkoholem, choć nie tyle na zdrowie fizyczne ile psychiczne.

      I teraz clou całego zamieszania. Gdy jasno i szczerze wyraziłem niechęć do literatury grozy zostałem uznany za durnia, który nie mam prawa się na ten temat wypowiadać skoro nie czyta i nie ogląda na bieżąco (nieważne, że kiedyś czytałem i oglądałem). Zapytam więc nieco naiwnie, kto tu prezentuje pewien rodzaj bufonady? Gdy przeczytałem zdanie: „Czytelnik może (ale nie musi, nie każdy przecież odbiera jednakowo) zacząć odczuwać niepokój o los bohatera” byłem przekonany, że ktoś robi ze mnie idiotę. Bo wiesz, ja mogę odczuwać niepokój o los mojej córki, o los moich bliskich, ale o fikcyjnego bohatera, który ma majaki i widzi duchy, stwory, które go straszą w jego własnym domu? Aniu, ja naprawdę jeszcze nie zidiociałem do tego stopnia.

      Pytanko jak zwykle, odnośnie zdania „Ciut nieświatowe zachowanie reprezentujesz”: to jak ma się zachować światowiec? Przytaknąć bredniom i je powielać? No faktycznie – prawdziwy salonowiec. I gdzie ja się „chowam za murek”? No gdzie?! Czyżbym wyłączył możliwość komentowania?

      Usuń
    6. DeLu
      chodzi chyba o język, którym sie posługujesz. Dlatego drażnisz nie pobudzasz do przemyśleń.
      Nikt nie oczekuje od ciebie uwielbienia dla tego co on akurat lubi, ale jeśli podejmujesz sie krytyki to powinna ona być merytoryczna, a nie na zasadzie, że " głupki" to czytają. Sam nie tkniesz stronicy, a do powiedzenia na dany temat masz tyle, że stronic nie starcza.
      Pamiętam jak żeś się nad operą rozpływał. Jakie doznania! Jaka duchowość! Same "ach" i " och"....
      Pomyślałam, że:" Ok. Pójdę na coś." Grali u nas akurat :" Niemą z Portici". Przyznałam sie do tego u ciebie na blogu i otrzymałam zamiast zachęty młotem w łeb.
      "A kto na to teraz chodzi?". No cóż musialam trafić na operę 3 sortu:)
      Ty po prostu lubisz złośliwie dołować współrozmówcę. Pokazywac ciągle swoją wyższości. Nie przyznać przeciwnikowi racji. Faktycznie wypada gawędzić z tobą tylko o :" zapełnionych majtach much".:)

      Usuń
    7. Czyżbym pominął merytoryczną krytykę literatury i filmu grozy? Mam to teraz nadrobić? ;)) Nie pamiętasz, bo pewnie nie chcesz pamiętać. Oboje z Rademenesem usiłowaliście mi wmówić, że koniecznie mam czytać horrory bo to rozwija umysł (z pamięci – to nie jest cytat). Dalej nie chcesz przyjąć do świadomości, że moja opinia na temat horrorów jest w stu procentach subiektywna, czego nie zamierzam się wstydzić.

      Doskonale pamiętam ten epizod z operą. I znów mam wątpliwości, bo choć faktycznie nie wyraziłem zachwytu akurat nad tą operą, to nie był to przytyk bezpośrednio skierowany do Ciebie. Samemu zdarzało mi się być na kilku spektaklach operowych, których nikomu bym nie polecił. Dziś nawet sobie.

      Usuń
    8. Znajdź choć jedno moje zdanie przymuszające cię do czytania horrorów.
      Chodzilo raczej o to, że stworzenie dobrej pozycji w danym gatunku to nie coś w stylu" podłubania sobie w nosie" i że nagle jest, a ty prowokowałeś non stop, że to są czytelnicze śmieci.
      Absolutnie nie musisz tego czytać, skoro jednak masz tak stanowczo wyrobione zdanie to choć zdradź na jakiej podstawie? Skoro nie czytasz., to skąd taki radykalizm w danym temacie.
      Nie mow, że mama zabroniła, albo kolega, z którym z procy szrzelałeś, powiedział, że nie warto.
      To są opery, które można zaliczyć do smieci? Myślałam, że to wyjątkowa dziedzina, bez dzieł niskiej klasy.:)

      Usuń
    9. Znajdę, choć później – teraz czytam horror ;)) Nie, nie jest to zmyślenie, będzie notka, choć druga w kolei, bo czeka inna... o homofobii. Na jakiś czas dam Wam odpocząć od tematyki religijnej ;))
      Napisałem Aniu, że bibliotekarka mi doradziła widząc mój zapał do czytania. Widać uznała, że szkoda marnować czas na bzdety.

      Ano widzisz, trafiają się też opery śmieciowe, ale tych się mało wystawia, aby nie zepsuć renomy zespołu operowego. Ty zaś miałaś po prostu pecha ;)

      Usuń
    10. A może to ty się mylisz?
      Może nie opera była nie teges, a wykonanie zawiodło?
      Choć zaczynam się zastanawiać, czy kiedykolwiek byłeś na "Niemej z Portici"

      Usuń
    11. Nie byłem na „Niemej z Portici”, u nas aż takiego ... nie wystawiają. Słuchałem uwertury na YouTube (nawet mi się podobała), ale czytałem też kilka recenzji, które nie pozostawiały cienia wątpliwości. Kiedyś sobie wynotowałem taki kawałek: „Wczoraj [1830 rok] teatr był nadzwyczajnie napełniony. Dawano »Niemą z Portici«. Po skończonym przedstawieniu udał się wielki tłum ludu do biura ministerialnego dziennika »National« i powybijał okna”. Nie wiem jaki związek ma dziennik z operą, ale musiało być ciekawie ;))

      Usuń
  3. W przeciwieństwie do Radka, mnie ten wpis bardzo się podoba. W końcu pokazałeś siebie, zamiast znęcać się nad niebożętami z PCh24 :) a ja sobie bardzo cenię wszelkie autentyki.
    To naprawdę budujące, że nadal :) masz marzenia. Imponujesz mi tym. Wańkowicz mnie nie porwie (z zasady nie lubię tego, co kochał mój ojciec :) ) ale jeśli Cię uszczęśliwia, jak mnie King i Twardoch, to ciesze się razem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpis byłby super, gdyby Delu nie zaczął od przytyku w moją stronę i manipulowania tym co naprawdę napisałem.

      Usuń
    2. Szarabajko, posiadać marzenia to faktycznie fajna rzecz. ;) Nie wiem za co Twój ojciec lubił Wańkowicza, ale miło mi, że nie jestem w tej sprawie odosobniony.

      Nic na to nie poradzę, że interesuje mnie Kościół „od kuchni”, nawet jeśli są w tym jakieś maniakalne cechy. Wczoraj oglądałem film na HBO, którego treść jest oparta na autentycznych faktach. Dotyczył afery pedofilskiej w Kościele amerykańskim, ze wskazaniem na Boston. Zaczęli od trzech księży i dzięki maniakalnemu zaparciu dziennikarzy wykryto ponad dwustu pedofilów w sutannach. Taka jest siła maniakalnego drążenia tematu. ;)

      Usuń
    3. Radosławie, a o czym jest Twoja przedostatnia notka i dlaczego zawiera tyle kłamstw na mój temat?

      Usuń
    4. DeLu, niestety znam ten bostoński skandal. Tam nie tylko o nieobyczajność chodziło, ale głównie o zawód jaki księża sprawili tamtejszej Polonii, hojnie sponsorującej ich działalność. I to mnie najbardziej zniesmaczyło.

      Usuń
    5. @DeLu @Rademenes II Nie żebym chciała Was potraktować jakoś protekcjonalnie, naprawdę nie, piszę od serca. Przypominacie mi moich synów: każdy z nich jest naprawdę fajny, mądry i serdeczny, ale między sobą nijak nie potrafią się dogadać. A wystarczyłoby żeby jeden z nich zrobił krok w tył, odpuścił, zmilczał. Robiłam to wiele razy w życiu, więc wiem, że to jest wykonalne :) I wcale nie boli.

      Usuń
    6. Nie uściśliłaś: chodzi o ten zawód Polonii, czy o sam fakt pedofilii? W filmie położono nacisk na zmowę milczenia, nawet redaktorów The Boston Globe, którzy mieli pierwsze sygnały nawet pięć lat wcześniej, ale je zbagatelizowali.

      Usuń
    7. Szarabajko:
      „A wystarczyłoby żeby jeden z nich zrobił krok w tył” a mnie uczono całe życie, że cofać się nie wolno ;)) Jest inne rozwiązanie – wzajemny szacunek do poglądów oponenta. Powiem szczerze, uwielbiałem polemikę z Rademenesem, myślę nawet (bez przechwałek), że mieliśmy wielu obserwatorów tych polemik. Sam nie jestem bez winy, przyznaję się bez bicia, i mnie zdarzały się niewybredne epitety (jak to w ferworze walki), ale stopowałem, gdy mnie napomniano. Na mojego niedawnego przyjaciela, to napominanie nie działa.

      Usuń
    8. @Szarabajko, żadna protekcja, bardzo rozsądne stwierdzenie. :)
      Delu z tym powiedzeniem, że od 27.07 nie znajdę żadnego epitetu na Jego blogu, jest jak Mickiewicz. Chyba nie czuje jak rymuje. ;) "Coraz bliżej Ci do katolickich ortodoksów." 31 lipca 2022 18:25, "Napiszę wprost: „Tobie podobnych” – czyli homofobów" - 1 sierpnia 2022 12:35
      A co uważa za kłamstwa na swój temat z ostatniej notki? Ano stwierdzenie że "materiał edukacyjny z broszur LGBT nie musi się wiązać z namawianiem Dela, żeby na starość został gejem, ale za to pomoże mu on zostać sojusznikiem osób LGBT."

      Usuń
    9. "ale stopowałem, gdy mnie napomniano."...
      Co do ortodoksa to rzekomo "był w tak zwanym prawie" a Homofob nie jest obraźliwy według Dela bo Jego nie obraża liberał kosmopolita.
      No niewiniątko, anioł, że do rany przyłóż, tylko ten Radek... ;)

      Usuń
    10. No komu będziesz jeszcze się żalił? Ania i Jotka Ci zostały. Zapytam, bom pewnie nieuświadomiony: czy „Coraz bliżej Ci do katolickich ortodoksów” jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że jesteś katolickim ortodoksem? A może się wyprzesz homofoba, bo napisałem, że: „Napiszę wprost: „Tobie podobnych” – czyli homofobów" – czyżbym się pomylił gdy wyrażasz oburzenie, że dwie matki chciały zarejestrować w Polsce dziecko? Jak to nazwać? Obywatelski sprzeciw? No weź, nie rozśmieszaj mnie.

      Zapominasz, że ja nie mam problemu z przyznaniem się do winy. To Tobie to nie wyjdzie spod palców na klawiaturze.

      Usuń
  4. Tak jak szarabajce, ogólnie ten post mi sie widzi, bo pokazałeś kawałeczek siebie. Kawałek własnych upodobań.
    Szkoda tylko, że nie opisałeś Wańkowicza tak, iż stwierdziłabym , że "waw.. muszę to przeczytać":) a odjechałeś w kierunku:" ja to mam wyczucie i gust" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś Wańkowicza opiszę, co jednak wydaje mi się bez sensu. Kim był ze wszystkimi szczegółami można znaleźć w necie. Prędzej pokuszę nie tyle o recenzję „Karafki La Fontaine’a” ile o wybór, co trafniejszych i zabawniejszych fragmentów tej książki.

      Usuń
  5. Lista książek, których najwyraźniej nie lubisz , bardzo sympatyczna, wszystkie, poza Winnetou, czytałem z przyjemnością wiele razy. Nie wiem czy któraś z nich uzewnetrzniała chory umysł autora, mnie chyba wyszły na zdrowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz w tym, że mnie Twój odbiór takiej literatury nie dziwi. Ba! złego słowa nie powiem. Moja opinia jest nacechowana skrajnym subiektywizmem i nie będę się tego wypierał.

      Usuń
  6. Też czytam.
    "Opierzona rewolucja", ale nie ocenzurowana. Jakaś Twoja krótka recenzja?
    Na Wańkowiczu ciąży pewien zarzut. Ujawnił Niemcom nazwiska pewnych ludzi, w czasie swoich wędrówek(jeszcze bez smrodka dydaktycznego, ale z córką). Ci ludzie ponieśli tego konsekwencje.
    To taki mały test-czytam -wiem.
    Czy mógłbyś się odnieść merytorycznie do tych zagadkowych pytań za 10 punktów?
    PODróżnik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do PODróżnika vel Molika:

      Spiskowymi teoriami na temat Wańkowicz się nie zajmuję. Ale dla Twojej świadomości zacytuję: „Krążyły plotki, jakoby Melchior Wańkowicz ze szczoteczką do zębów i ciepłą bielizną w teczce miał stukać do bramy więzienia na Rakowieckiej. Zawsze bezskutecznie”. A teraz clou – Wańkowicz, autor „Listu 34” był wtedy obywatelem amerykańskim i miał pełne prawo przebywać w ambasadzie USA. Skazano go za: „rozpowszechnianie fałszywych informacji, które wyrządziły istotną szkodę interesom Państwa Polskiego”. Pamiętasz czasy komuny? Nie takie fałszywe kalumnie stosowano wobec ludzi krytykujących ową władzę.

      Informuję, że to mój ostatni komentarz do Ciebie. Jak mnie zaczniesz obrażać - będziesz kasowany.

      Usuń
    2. Jak to tak? Wańkowicz miał coś na sumienia? I są tacy, którzy sie nad jego literaturą rozpływają? Marzą aby mu dorównać? Ciekawe w czym?
      Coż za smaczek obyczajowy...moralny skandalik.
      I taki ktoś ma swoich fanów?
      Bo rozumiem, że King- alkoholik walczący 10 lat z nałogiem... taka literatura zasługuje na lekkie:"a fuj!".. ale ze Wańkowicz też człowiekiem był i życiowo mu nie wychodziło to i owo- niepojęte!
      Wyobrażam sobie DeLu jak googluje i szuka wiadomości na temat grześków Wańkowicza...:)

      Usuń
    3. Nie do końca Cię Aniu rozumiem. Chcesz porównać alkoholizm z walką przeciw władzy komunistycznej? No, no, nie powiem, ciekawe podejście, tym bardziej, że Wankowicz w więzieniu nie napisał żadnej książki, zaś King swoim pijackimi omamami zatruwał całe rzesze czytelników. Skutecznie, bo do dziś niektórzy pieją z zachwytu nad jego twórczością.

      Usuń
    4. Z kim mam przyjemność?

      Usuń
    5. Aniu, z DeLu masz przyjemność :D

      Usuń
  7. Panie DeLu.
    Bania. Dostałeś pytanie ze spływu kajakowego z córką Martą. To był 1935 rok, a Mazury były nazistowskie. Ludzie spotykający się z Twoim Mistrzem mieli problemy ze strony Niemców.. Popłyń śladami Smętka. "Opierzonej rewolucji" też prawdopodobnie na oczy nie widziałeś. Nie jest to zarzut- to tylko kwestia czasu i nadrobisz materiał.
    Podpowiedź dla ucznia! Zapoznaj się dokładniej ze wczesną twórczością Wańkowicza, to b. ważny okres w jego życiu. Łatwiej pojmiesz, dlaczego został w PRL-u, a nie wyjechał na Zachód. Podpowiem Ci jeszcze, źródeł szukaj w wypowiedziach Sergiusza Piaseckiego. Wańkowicz był odkrywcą jego talentu, uwolnił go z ciężkiego więzienia, a mimo to Sergiusz Piasecki odsunął się od niego. Ciekawe dlaczego? Znając doskonale (śmiem wątpić) biografię Wańkowicza, powinieneś wiedzieć o tych faktach. Mylisz wiarygodne wypowiedzi niezłomnego patrioty ze spiskowymi teoriami. W zamian częstujesz jakimiś insynuacjami o Miliku i groźbami o "kasowaniu" PODróżnego? Wstyd i strach. Twoja agresywna postawa, próbowałeś coś z tym zrobić? Pomożemy!
    PODróżny.
    p.s. czy jest to możliwe, żeby Cię obrazić.Nie odpowiadaj, a ja nie będę miał wtedy możliwości tego zrobić, bo po co? Obsesje...



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie czytałeś mojej notki, bo wtedy wiedziałbyś, co myślę tych, którzy wymuszają na mnie lekturę tej lub innej książki. Sprostuję – myślę znacznie gorzej niż to w notce napisałem i to dotyczy takich jak Ty. Tym bardziej, że znów mi tu serwujesz jakąś spiskową teorię dziejów, bo to ten Piasecki, uzależniony od kokainy, jako szpieg sam denuncjował ludzi. Gdyby nie Wańkowicz, zgniłby w więzieniu.
      Poczytaj coś na ten temat, bo masz wyraźne braki...

      Usuń
    2. Panie DeLu przed chwilą napisałem właśnie o Piaseckim i jego związkach z Wańkowiczem. Projekcja? Oczywiście, że każdy z nas ma braki w wykształceniu, jak prawdą jest także i to, że Piasecki był kokainistą, pijakiem itd.itd. Sergiusz Piasecki- jego bali się wszyscy wybitni pisarze polskojęzyczni, którzy pobratali się z komunistami zostając, bądź wracając z obczyzny do Polski. Nie ominęło nawet Miłosza, którego nazwał poputczikiem. "Bo to ten Piasecki...", tak ten Piasecki,
      A ja o Tobie nie myślę ani dobrze, ani żle-nie oceniam nieznanych mi ludzi, którzy być może mają problemy ze zdrowiem-z czystego strachu. Raczej współczuję i modlę się...-do wyboru o co.
      To są "obowiązkowe" atrybuty polskich patriotów przypisywane im przez komunistów i małych ludzi z cechami "kundlizmu". O właśnie, jak myślisz o kim pisał Wańkowicz pisząc o arcyciekawych zmianach w społeczeństwie? O sobie, czy o...-podpowiedz.
      Przyznam, nie lubiłem czytać Wańkowicza, tak mi się wydaje, że był pupilkiem każdej władzy reżimowej w której żył. Miał sławę, kasę i chociaż skazany na więzienie jego książki nigdy nie były poza większą cenzurą. No, może ta "Opierzona...", w której zachwycał się nad radzieckim życiem.
      O denuncjacji: w tym wypadku Wańkowicz(zapewne wiedziałeś?) miał również problemy ze strony generała MO Walichnowskiego, bronił się przed zarzutem przed sądem, aż go śmierć wyzwoliła ...
      Sąd oddalił.
      na razie DeLu, cieszę się, że powtórzyłeś po mnie nazwisko Piaseckiego, podam Ci drugie częściowo związane z twórczością Wankowicza, jeśli się zgodzisz-czasy kiedy walczyli na ojczystych Kresach.
      Podać?" A dookoła Polska szumi", a cukier już tak nie krzepi-bo go nie ma!
      Milik to piłkarz, on piłkę kopie?
      PODróżnik



      Usuń
    3. Dodam o Piaseckim, który zaimponował również Wańkowiczowi, nie tylko denuncjował zdrajców Polski, ale również wykonywał na nich wyroki śmierci, bez mrugnięcia oka. Oczywiście, po prawomocnych wyrokach sądowych Polski Podziemnej. No, można rzec uratował przed śmiercią J. Mackiewicza, którego skazano niesłusznie za współprace z Niemcami. Tak, że panie DeLu przyznasz pan, że nie ma co się trzymać jednej karafki, jak pijany płotu- o Wańkowiczu cenionym i wybitnym pisarzu można by wyszukać wiele informacji niekorzystnych dla niego, ale był przecież tylko człowiekiem...
      PODróżnik
      p.s. w jakiej drużynie gra teraz Milik? w bundeslidze?

      Usuń
    4. Muszę Cię uświadomić. Mnie ów Piasecki Sergiusz w ogóle nie interesuje, więc sobie znajdź innego jelenia do czytania swoich wypocin na jego temat. Tak samo nie interesuje mnie żaden Milik – wszak podpisujesz się też jako Molik.
      Wreszcie ostatnia sprawa – ten ps. w komentarzu z 16:53. Dowodzi on, że jesteś wyjątkowo aroganckim dupkiem, który usiłuje mi, właścicielowi tego bloga, dyktować warunki na jakich mam traktować anonimowych „gości”. Napiszę dosadniej: jesteś jak żoliborski „ynteligent” urzędujący na Nowogrodzkiej.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń