sobota, 10 lipca 2021

Jak stracić dziewictwo

 

  Na zawarte w tytule pytanie najlepszą jest tylko jedna odpowiedź – nieważne jak, byle szybko. Od razu wyjaśnię, to nie ja ją wymyśliłem, ba, ja w ogóle na ten temat nie mam zdania, które chciałbym komuś narzucić, choć pamiętam z czasów młodości jak mi wmawiano, że na żonę trzeba szukać tylko dziewicy. Reszta dziewczyn to dziwki. Gdyby ktoś zapytał czy moja żona była dziewicą, też od razu dodam, że nie odpowiem na to pytanie. Jest to zbyt osobista i intymna sprawa, by publicznie pisać o dziewictwie jakieś konkretnej osoby. Nikomu tego oceniać.

  Trafiam wczoraj rano na dwa artykuły, które dziwnym trafem można odnieść w jakimś stopniu do ostatniej notki, recenzji książki Lisickiego, w której poruszam wątek dziewictwa Maryi. Jeden pojawił się na portalu mamadu.pl, który można zatytułować „Dziewictwo nigdy nie istniało”1. Drugi jest polemiką z tym pierwszym. „Dziewictwo – emanujące piękno odzwierciedlające Boski majestat”2. Dla porządku zacznę od drugiego, bo mnie powalił. Będą cytaty, sorry, że obszerne, ale ja bym tego lepiej nie ujął: „W kobiecie stworzonej z miłości Bóg zachował pamięć raju, czystego i doskonałego świata. Zewnętrznym wyrazem tego zamysłu jest jej dziewictwo skrywające wewnętrzne piękno. Podeptanie tego stanu przez grzech wiąże się z ludzką krzywdą i cierpieniem. Dlatego tak ważne jest, by każda młoda dziewczyna uświadomiła sobie wzniosłość i wartość virgo. (...) Jeśli w poszukiwaniu sensu życia zabraknie odniesienia do Boga jako ostatecznego celu, to człowiek postrzegany będzie wyłącznie w aspekcie doczesnym, a tym samym, jego obraz będzie wykrzywiony, czyli fałszywy. (...) Dziewictwo przywołuje nam pamięć raju, czystego i doskonałego świata, jaki istniał przed grzechem pierworodnym. Z dziewictwem kojarzy się więc to, co najpiękniejsze i najcenniejsze. Zachwycający jest dziewiczy stan przyrody, w którym widzimy urodę nietkniętego kwiatu przy źródle czystej świeżej wody, na którymi góruje niebo pełne gwiazd. Czy można być obojętnym wobec widoku świeżego śniegu na górskich stokach, dzikich plaż, nienaruszonego ogrodu oświeconego blaskiem słońca? Podobnie dziewictwo nadaje istocie ludzkiej wewnętrzne piękno, które emanuje na zewnątrz, odzwierciedlając na ziemi Boski majestat. Podeptanie tego stanu przez grzech, niezależnie czy nazwiemy to „debiutem” czy grzeszną „utratą dziewictwa”, jest przyczyną późniejszej nędzy człowieka zniewolonego przez namiętności. Dlatego tak ważne jest, aby każda młoda kobieta znała wzniosłość i wartość virgo po to, by w małżeńskim pożyciu móc wejść w tajemnicę wzajemnej miłości Chrystusa i Kościoła, dziewiczego oddania się Bogu jako oblubieńcowi3. Uff...  Najbardziej ujął mnie fragment o świeżym śniegu na górskich stokach, gdyż od razu przypomniała mi się znamienita i jakże prawdziwa fraszka J. I. Sztaudyngera: „Twoja cnota jak śnieg świeży, stopnieje, gdy poleży”. Aby było ciekawiej, autorką tego artykułu jest kobieta, a dwuczłonowe nazwisko sugeruje, że już nie jest cnotliwa, więc i pozbawiona wewnętrznego i zewnętrznego piękna, jakie podobno daje dziewictwo.

  Autorka artykułu na mamadu.pl, Agnieszka Miastowska też używa dziwnych argumentów, choć bardziej racjonalnych, tym bardziej, że nie odwołują się do Bożej cnotliwości, której On nie może w żaden sposób stracić, czy miłości Chrystusa i Kościoła, którą dziś trudno nawet nazwać poprawną. Pisze bez żadnych zbędnych ozdobników: „Nastolatki chcą być pewne, że są dziewicami wystarczająco długo i że ich partner albo to doceni – i uzna je za porządne dziewczyny, a nie „kobiety lekkich obyczajów”, albo to wyśmieje – uznając, że dziewczyna okazała się przesadną cnotką. Chłopcy za to chcą mieć pewność, że ich dziewczyna będzie dziewicą i nie wierzą na słowo – muszą wiedzieć, i chcą to sprawdzić!4. Ten dziwaczny paradoks dowodzi, że nastolatkom przede wszystkim brakuje wiedzy o seksualności. Niestety, póki żyje i działa minister Czarnek, ten brak wiedzy będzie się pogłębiał. Autorka stwierdza: „Dziewica to osoba, która nigdy nie podejmowała stosunków seksualnych. I gdybyśmy naprawdę przyjęli taką definicję na co dzień, pewnie nie byłoby w tym nic złego. Jednak to, jak mówimy o dziewictwie, zazwyczaj zawstydza i podważa wartość kobiet. Dziewica nie jest zazwyczaj „osobą” dowolnej płci, zdecydowanie jest kobietą. I tylko kobiety uczono, że dziewictwo jest skarbem, w którego pilnowanie w wielu kulturach i religiach angażowano całe rodziny. Wartość dziewczyny mogła spaść diametralnie, gdy tego skarbu się pozbawiła. Do dzisiaj na lekcjach religii, a nawet edukacji seksualnej prowadzonej przez niewykwalifikowane osoby, nastolatkowie dowiadują się, że kobieta, która ma za sobą zbyt wczesne albo zbyt liczne, czy nawet tylko przedmałżeńskie kontakty seksualne, jest opalcowaną szklanką albo nadgryzionym jabłkiem, pustym naczyniem. Zostaje odczłowieczona, uprzedmiotowiona i pozbawiona wartości5. Rzekłbym: esencja kultury i edukacji chrześcijańskiej (choć nie tylko, ale w Polsce taka obowiązuje), co na pewno oburzy obyczajowych i moralnych konserwatystów. Oni będą obstawać przy opalcowanej szklance, tak jakby to w realnym życiu miało jakiekolwiek znaczenie. Wreszcie ostatnia kontrowersja: „Dobrą wiadomość, nie ma czegoś takiego, jak błona dziewicza. Błona nazywana dziewiczą to tak naprawdę hymen, czyli fałd błony śluzowej, mający przeróżne kształty, zwykle elastyczny. Nie da się go przerwać ani nie może pęknąć, mniej lub bardziej zasłania wejście do pochwy, ale najczęściej go nie zamyka, bo przecież uniemożliwiałoby nam to miesiączkowanie. Błona dziewicza, tak jak i dziewictwo, to element kultury, nie anatomii6. Tu przyznam jak na spowiedzi, że mając tyle lat ile mam, spotykam się z taką opinią po raz pierwszy. Być może dlatego, że dziewictwo przestało mnie kompletnie interesować z chwilą gdy sam przestałem być prawiczkiem.

  Zamiast puenty zakończę pewnym dowcipem, choć z brodą do kostek. Nastoletnia córka wraca późnym wieczorem do domu lekko chwiejnym krokiem, kręcąc majtkami na palcu wskazującym prawej dłoni i tłumaczy skonsternowanej matce: Mamo, nie wiem jak się ten sport nazywa, ale od dziś to moja ulubiona dyscyplina...  Wnioski, nie tyle o dowcipie, ile o owych artykułach pozostawiam Czytelnikom.

 

 

 

Przypisy:
1, 4, 5, 6 - https://mamadu.pl/153679,utrata-dziewictwa-to-bzdura-tak-rozmawiaj-z-corka-o-pierwszym-seksie#
2, 3 - https://pch24.pl/dziewictwo-emanujace-piekno-odzwierciedlajace-boski-majestat/

 


 

71 komentarzy:

  1. No i nie dowiedziałam sie, jak stracic dziewictwo. ;)
    Myslalam, ze podasz metody, omowisz sposob... Napalilam sie jak szczerbaty na suchary a tu nic z tego. Zmyla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lekko skonsternowany jestem. Jeśli bowiem o metody chodzi, to ich opisu oczekiwałbym od Czytelniczek. Jak mniemam, każdej przynajmniej raz w życiu się to trafiło. Razem zebrałoby się tyle, że wtedy można by się pokusić o napisanie antologii...

      To oczywiście żarcik taki, bo może się zdarzyć, że zbiegną mi się tu jakieś świrnięte nastolatki i dawaj ze szczegółami opisywać jak to u nich było. Podobno są nawet jakieś specjalne fora dla nich ;))

      Usuń
    2. A o co mialoby chodzic? Napisales: " Jak stracic...". To czego niby mielibysmy oczekiwac?:)
      Czarus jestes. Chwytliwie konstuujesz temat, a potem ze niby nie chciales... tego " Fan klubu" spragnionych wiedzy nastolatek;)

      Usuń
    3. Przecież napisałem, że szybko. Może nie koniecznie to na temat, ale im prędzej, tym prędzej po kłopocie. Dziś dziewictwo jest ważne tylko dla duchownych, ale oni się nie żenią, więc w czym problem? Normalny facet nie będzie robił problemu z powodu braku błony dziewiczej. Do niczego mu ona niepotrzebna.
      Fan Clubowi nastolatek polecam eksperymentować. Własnym sumptem zdobyta wiedza, jest więcej warta niż teoria. Nie daj Boże trafią na taką teoretyczkę, jak w tym artykule na portalu katolickim ;))

      Usuń
    4. Wspolczesny swiat czesto namawiam do szybkosci i przy okazji byle jakosci.
      Mnie rozwala kiedy 17 latka traktuje blone dziewicza jak zbedny balast i placze po katach, ze cos z nia jest nie tak, bo ma tyle lat ile ma i jeszcze jest dziewica i ze chyba zdecyduje sie ma dyskotece na szybki, przpadkowy, kiblowy numerek. Autentycznie- pare lat temu tak, w mankiet wyplakiwala mi sie pewna nastolatka.
      Wspolczesny styl zycia nie sprzyja dziewicom.
      Skoro decydujesz sie ma taki a nie inny tytul, to warto cos "madrego" na temat utraty dziewictwa napisac.

      Usuń
    5. Ty mi tu współczesnością nie mydl oczu. Koniec lat sześćdziesiątych mieliśmy te same dylematy. Jedni (nawet dziewczyny) chcieli mieć ten pierwszy raz już za sobą, inni wręcz przeciwnie.
      Nie odniosę się do tej nastolatki, co to płakała Ci do rękawa, natomiast mam problem z tą bylejakością. Po prostu przesadzasz. Zdecydowana większość chce, aby nawet ten pierwszy raz był wspaniały.
      Piszesz: „Współczesny styl życia nie sprzyja dziewicom” i bez obrazy, powielasz starożytno-religijne stereotypy wynosząc pod niebiosa dziewictwo. Wynika z tego zdania pokrętna insynuacja, że dziewictwo jest lepsze niż jego brak.

      Formę tytułu „odziedziczyłem” po lekturze katolickich artykułów. ;)) Zastanów się nad tym, do którego się odnoszę: „Dziewictwo – emanujące piękno odzwierciedlające Boski majestat” a w treści takie bzdety, że pęknąć z śmiechu można. ;) U mnie się też uśmiejesz, ale nie z powodu bzdur.

      Usuń
    6. No jakzesz bym smiala wspolczesnoscia mydlic ci oczy;)) Pomydle ci zamierzchlymi czasami. Nie wiem jak mialy panienki w latach 60 siatych. To nie moje czasy. Wiem von dzialo sie ma przelomie lat 80 siatych i 90 siatych. Kazdy chce pierwszy raz jak z filmu romantycznego, ale... bywa roznie. Bywa, ze ktos jest tak dobity, ze chce aby juz bylo po. Nie ma z tym, z ktorym by sie chcialo, to robi sie z tym, ktory akurat jest. Aby tylko od grupy juz nie odstawac- miec o czym opowiadac. Co niektore panny probuja na swej pierwszej nocy zarabiac.

      Usuń
    7. Wiesz, jeśli dziewica rozpacza, że jest dziewicą i leci na pierwszego lepszego, to jaj jej współczuł nie będę. Ja w ogóle nie rozumiem, jak z tego powodu można mieć kompleksy. Należałoby się zastanowić skąd się to bierze? Dla mnie sprawa jest prosta jak drut. Rodzice nie rozmawiają z dziećmi na temat seksualności, więc taka dziewica czerpie wiedzę od koleżanek, podobno doświadczonych, które te dziewice traktują z pogardą. A przecież w samym dziewictwie nie ma nic złego, wystarczy tylko do tego racjonalnie podejść, a już na pewno nie na zasadzie świętości, bo to poniża nie dziewice. I koło się zamyka. Brak wiedzy i religijne podejście do cnoty – efekt jak mieszanka wybuchowa w okresie dojrzewania. Potem zdziwienie, że dziewczyna sprzedaje cnotę za kasę...

      Usuń
    8. Jak to nie rozumiesz, ze z powodu dziewictwa mozna miec kompleksy?
      Takie czasy nastaly , ze mozna. Wystarczy taki dziadek w necie wytykajacy obrazeczek dziewicy jako koscielny, zasciankowy, woniacy sredniowieczem wymysl, ktory poniza nie dziewice i je dyskredytuje. Czyli w pewien posredni sposob, dziadek wysmiewajacy dziewice. Wystarczy szwedajaca sie po necie nastolatka, ktora walesa sie za słowami- haslami :"dziewictwo". Przypuscmy, ze zainteresuje ja temat twojego posta... wchodzi, czyta. Obserwuje "nowoczesne" komentarze tych oswieconych i... pochlastac sie wypada.
      Teraz dziewica tylko w jednym miejscu jest rozumiana i nie wytykana . Kosciol.

      Usuń
    9. Ode mnie (dziadka) może się najwyżej dowiedzieć, że nie wyśmiewam ani dziewictwa, ani braku błony dziewiczej. Oba stany są jak najbardziej normalne i nie powinny podlegać żadnej ocenie, tym bardziej moralnej. Właśnie dlatego, że Kościół wychwala dziewictwo, robi krzywdę i dziewicom, i tym, które już nie są dziewicami. Pierwsze wystawia na pośmiewisko, drugie poniża.

      Usuń
    10. Wspolczesny swiat jest przyjazny nie dziewicom. Nie zacheca do trwania w dziewictwie, wrecz to utrudnia.
      Ktos kto nie potrafi na luzie stracic dziewictwa lub nie znalazl tej wlasciwej osoby nie ma latwego zycia. Jezeli chce odetchnac , jakie takie zrozumienie znajduje w kosciele, jezeli nie ma sie szczescia do tolerancyjnych kolezanek, wyrozumialego srodowiska kolezenskiego.
      U takiego dziadka jak ty dowiedziec sie tylko mozna, ze wszystko co oferuje kosciol to smiesznosc, zascianek i ganba.
      Nie idz dziecko ta droga.

      Usuń
    11. A niby dlaczego współczesny świat ma zachęcać do dziewictwa? Tym utrudnianiem, to ja bym poprosił o przykład, bo Ci nie wierzę ;)
      Już Ci tłumaczyłem skąd bierze się nietolerancyjność koleżanek i dlaczego dziewica sobie z tym nie radzi. To ewidentnie wina rodziców i niektórych, tendencyjnych ośrodków wychowania.

      Bo też w tej opinii o Kościele jest dużo prawdy. Czy wszystko, tego nie wiem. Powiedz mi, co to za pocieszenie, gdy taki księżulek mówi strapionej dziewicy, że jej cnota podoba się Bogu? A przecież Bóg podobno powiedział: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” [Rdz 1, 28], co raczej dowodzi, że cnota to niekoniecznie skarb nad skarbami. ;)

      Usuń
  2. Od momentu pojawienia się badań genetycznych, pozwalających potwierdzić lub wykluczyć ojcostwo, dziewictwo straciło na znaczeniu. Nigdy tak naprawdę nie chodziło o moralność, a o kasę. Teraz młodzi przed ślubem często robią sobie badania, z wielu obszarów medycyny, żeby nie być zaskoczonym czymś...niechcianym i kłopotliwym. Dla mnie to paskudne, ale zaczynam wątpić, czy kiedykolwiek chodziło o romantyczną miłość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wymyśliłaś?! Romantyczna miłość, he, he... Miłość może być gorąca, namiętna, ślepa, ale też wyrafinowana, wykalkulowana, interesowna. Romantyczna trafia się tylko w harlekinach ;)

      Tak nie bardzo rozumiem tego „dziewictwo straciło na znaczeniu”. Dziewictwo istnieje do czasu pierwszego razu, ale to nie ma żadnego znaczenia. Chyba, że dla chorych na umyśle.

      Usuń
    2. Szarabajka dobrze kombinuje.
      Dawniej, przy plemionach pierwotnych , dziewictwo nie mialo znaczenia. Dopiero potem, kiedy faceci nazbierali skorup, dzbanków, naszyjnikow z zebow niedzwiedzi to zaczeli kombinowac w kierunku jakby to co nazbierali pozostawic komus z ich ciala i krwi. Czyli wyszlo na to, ze kobiety trzeba bylo ku temu " przysposobic". I porobily sie dwa standardy. Kobietki ( z reguly niewolnice, po zwyciestwach w plemiennych wojnach) do ryckania i te plemienne- prawowite do wydania na swiat dziedzica do skorup, garnkow i naszyjnikow...
      Dziewictwo ma zwiazek z pojawieniem sie czegos ma styl wlasnosci prywatnej.

      Usuń
    3. Teraz nie ma i tłumaczyłam Ci dlaczego, a kiedyś miało, bo małżonek chciał być pewny, czy aby na pewno wychowuje swoje dziecko. A jak inaczej mógł tę pewność zyskać?

      Twój rechot z romantycznej miłości upewnia mnie, że takowej nie ma. Oczywiście w męskim wydaniu.

      Usuń
    4. Nie życzyłbym żadnej kobiecie romantyka w miłości. Taki będzie wzdychał, wiersze liryczne pisał, ale do tej „roboty” się nie nadaję. Za delikatny ;))

      Wydaje mi się, że każdy facet potrafi liczyć do dziewięciu miesięcy, więc mi tu nie piszcie o jakieś wiedzy, czy jest ojcem swojego dziecka, czy nie. Owo pragnienie dziewicy brało się z prawa pierwszeństwa. Każdy chciał być pierwszy, aby nie być oceniany w kategoriach sprawności erotycznej.

      Usuń
    5. Dlaczego DeLu? Milosc, przynajmniej na wstepie jest romantyczna. Troche romantyumu zwiazku jeszcze nie zabilo, zas jego brak moze zabojczo na zwiazek dzialac. Romantyzm nie dyskfalifikuje faceta. To nie musi byc ktos z dwiema lewymi recami do roboty. Masz jakis staroswiecki obrazek romantyzmu
      Teraz romantyzm to moze byc gosc w rozwianej koszuli z bukietem kwiatow dla swej kobiety i na dodatek taki, ktory mlotka i gwozdzia sie nie boi. Teraz lansuje sie inny obrazek romantyzmu.

      Usuń
    6. Naprawdę sądzisz, że miłość musi być romantyczna? W mojej opinii wystarczy, że jest szalona, bo takie szaleństwo jest piękne. Robisz rzeczy, które w normalnych warunkach uznałabyś ze idiotyczne. A jeśli temu towarzyszy zauroczenie, możesz zapomnieć o romantyzmie a i tak będzie wspaniale. Romantyzm jest smutny, posępny, czasami tragiczny, więc lepiej o nim zapomnieć.

      Usuń
    7. Miłość nie dla czegoś, ale pomimo wszystko, wcale nie jest taką rzadkością. Romantyzm to nie tylko kolacja przy świecach i pisanie ukochanej wierszy, ale także trwanie przy drugiej osobie w najtrudniejszych chwilach. Bez wyrachowania. I nawet, gdy już jest staruszkiem, widzenie w nim tamtego chłopaka/dziewczynę sprzed lat. Romantyzm, to czułość i zrozumienie i akceptacja słabości. Takie miłości są, tylko, że ciche, niespektakularne, zwyczajne, więc niewiele się o nich słyszy, ale SĄ.

      Usuń
    8. Szarabajko: „trwanie przy drugiej osobie w najtrudniejszych chwilach” to nie romantyzm, a najzwyklejsze, choć cenne poświęcenie.
      Gdy ja dziś gdzieś przypadkiem usłyszę te „czułe słówka” to przyznam, że mi uszy więdną. ;)

      Usuń
    9. Czułe słówka, to nic złego, jeśli nie występują solo :) Czułe czyny są do przeżycia związku niezbędnie konieczne :)

      Usuń
  3. Dziewictwo kobiet w kulturze judeo-chrześcijańskiej zajmowało takie miejsce, jak w czasach plemiennych cechy bydła. Cechy bydła miało znaczenie dla ich właścicieli, bo bydło było ich majątkiem ruchomym. Rozważania o raju i nietkniętym kwiecie to zmyślenia romantyzujące kwestię niewolnictwa ekonomicznego. Nie ma raju i nie ma Boga, a nasze ciało jest naszym jedynym domem, naszym własnym, do którego nikt inny nie ma prawa bez naszej zgody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno byłoby mi się z Tobą nie zgodzić, szczególnie w kwestii tego, do kogo należy nasze ciało. Pewnie dlatego tyle miejsca poświęciłem artykułowi o dziewictwie mającym odzwierciedlać Boski majestat.

      Usuń
    2. Jakiez waskie spojrzenie:) W dzisiejszych czasach mozna by bylo wysilic sie ma ciut szerszy obraz i wyrobic sobie glebsze spojrzenie.
      Znam ludzi z kregu kultury buddyjskiej. Tam nie jest absolutnie inaczej. To nie tylko kultura judaistyczno - chrzescijanska, islamska
      ... kaganiec w postaci "pasa cnoty" nakladano na kobiety w wielu krajach, kulturach, religiach, wierzeniach...
      Ograniczenie sie w temacie li tylko do kultury judochrzescijanskiej zajezdza niefajnie.

      Usuń
    3. Buddyzm nie wymyślił ideału – Matki Boskiej Dziewicy i szeregu kar za przedwczesną utratę dziewictwa (będę o tym pisał).
      Pas cnoty to wynalazek europejskiej kultury chrześcijańskiej XII wieku (rycerstwa i kupców), więc proszę mi tu nie imputować o innych religiach.

      Usuń
    4. @Ania, jak czytam ciąg wyrazowy dziewictwo - kultura judeo-chrześcijańska i o miejscu bydła to zalatuje to skrajnym pozbawionym wyobraźni, pełnym za to nic nie znaczących frazesów manifestem feministycznym. W nim nie ma miejsca na niewąskie spojrzenie. Od razu mi się zresztą przypomina inna kultura wyzwolenia, w której funkcjonują rośli osobnicy płci męskiej a la Simon Mol. Ubaw wprawdzie po pachy, ale krótko, bo schorowana "kobyłka" to towar dla każdego mało atrakcyjny i w każdej kulturze. I ciekawe, że kwestie higieniczne niektórych dawnych zwyczajów pozostają dla niektórych do dziś niezgłębioną tajemnicą. A niby takie oczywiste.

      Usuń
    5. Buddyzm nie majacy idealu Matki Boskiej nie jest absolutnie, kiedy o tradycje chodzi, pozbawiony wizerunku obyczajowego kobiety nie dziewicy.
      Znam dziewczyny stamtad. To, ze sobie wspolczesnie obyczajowo pozwalaja (nie wszystkie) tako, jako i te wychowane w kregu kultury chrzescijanskiej, nie znaczy , ze obyczajowo przyjety jest seksualny luz i nie czekanie z noca poslubna na prawowitego meza.
      Potrafia afery rodzinne powstawac, kiedy chlopak nie chce sie hajtac a dziewczyne przed slubem "tknal". Zdarzaja sie wowczas pielgrzymki rodzinne
      pod drzwi takiego goscia. A ze to pragmatyczni ludzie, wiec i mowa o odszkodowaniach za utrate dziewictwa sie rowniez zdarza.
      Jak to moja azjatycka kolezanka mowila ? Ze kobieta przestaje byc wtedy pelnowartosciowa kobieta. Jawna hanba dla rodziny. I to nie dzieje sie w azjatyckich pipidowach.

      Usuń
    6. Przecież nie gloryfikuję azjatyckiej moralności, stwierdzam tylko, że ma inne podłoże, jeszcze bardziej patriarchalne niż europejskie. Europa (Zachód) wyzwala się z idei kobiety całkowicie zależnej od mężczyzny, w Azji idzie to topornie.

      Usuń
    7. Drogi Delu, patriarchalizm ma swoje źródło w konstrukcie społeczności zbieracko-łowieckich, które rozwijały się niezależnie od religii, ani kontynentu.

      Usuń
    8. Pełna zgoda Radku. Tylko, że mnie chodzi o obecny stan patriarchalizmu.

      Usuń
    9. Nie ma obecnie żadnego stanu patriarchalizmu. Przynajmniej nie jest on instytucjonalny.

      Usuń
    10. @DeLu, mimo tego, że żyjemy w XXI wieku, jak wiesz kwestia tego do kogo należy nasze własne ciało jest kontrowersyją (aborcja; czyje jest mięso po naszej śmierci; seks i wątek "nieszanowania się"). Piszesz o kulturze judeo-ch. tu i teraz, więc piszę o kulturze judeo-ch. tu i teraz. Fraszka Sztaudyngera jest bardzo mocno z tzw. życia, każdy z nas zna takie cnoty, i to nie jedną. Pozdrawiam sobotnio :)

      Usuń
    11. Radku, ale za to ma się dobrze w ujęciu socjologicznym.

      Usuń
    12. Moniko:

      Prawda, opinie na temat własności naszego ciała są kontrowersyjne, ale zależy jak dla kogo. Dla mnie kontrowersyjne jest twierdzenie, że nasze ciała należą do Boga.

      Odwzajemniam pozdrowienia. ;)

      Usuń
    13. W ujęciu socjologicznym to równie dobrze się miewa matriarchalizm. :)

      Usuń
    14. Ma się, ale czy równie dobrze? Mam tu poważne wątpliwości ;)

      Usuń
    15. Ja nie. Takie zjawisko jak żeńska dominacja w związku występuje i wcale nie jest taka rzadka.
      Zaś zinstucjonalizowany patriarchalizm to mantra dzisiejszych feministek głównie, aczkolwiek faktycznie jego relikty pokutują gdzieniegdzie i żeby było ciekawiej nie są wcale motywowane religijnie - bo nikt mi nie wmówi że hierarchia korporacyjna w której przewagę mają faceci ma związek z religią.
      Śmieszne jest również podawanie jako przykład patriarchalizmu rodzin patologicznych, gdzie maż leje żonę. Zawsze mi się wydawało, że taki model miał związek z ochroną słabszych członków rodziny przez najsilniejszego osobnika - którym z reguły był dorosły samiec.

      Usuń
    16. I tu się różnimy w ocenie. Przez Ciebie przemawia nienawiść do feminizmu, albo strach przed nim, co na jedno wychodzi ;) Dominacja kobiety wcale nie jest częsta i z reguły źle się kończy. Natomiast patriarchat (niekoniecznie patologiczny), mało że lansowany prze Kościół, to jeszcze ma poparcie konserwatywnego rządu i jest wręcz edukacyjnie wciskany młodzieży szkolnej.

      Usuń
    17. Zbyt górnolotnych słów używasz z tą nienawiścią albo strachem. Neofeminizm mnie śmieszy absurdami, które generuje. Co do strachu i nienawiści to jest właśnie to uczucie które żywisz do religii.
      Ale skoro sam przyznajesz że dominacja kobiety źle się kończy - nie wypada mi przeczyć.

      A w jaki sposób ma on poparcie konserwatywnego rządu? Jakoś ustawowo? Bo zaciekawiłeś mnie. I jak edukacyjnie jest wciskany młodzieży szkolnej, to też mnie ciekawi.

      Usuń
    18. Faktycznie używam górnolotnych słów, ale inaczej nie zwróciłbyś na nie uwagi. Ty nie używasz, choć "cnota" jakoś tak mi dziwnie zabrzmiało. Mnie zaś śmieszy próba odbicia piłeczki opisując mój stosunek do religii ;) Twoje ulubione: „a u was biją...” ;))

      Weźmy takiego ministra szkolnictwa i edukacji. To przecież przedstawiciel rządu i tu się chyba nie mylę? Znasz założenia takiego przedmiotu jak „Wychowanie do życia w rodzinie”? Wprawdzie to nie jego pomysł (chyba Zalewskiej), ale on chce tego bardziej. Otóż w tym podręczniku rolą kobiety (żony) jest pełne podporządkowanie mężczyźnie (mężowi). W ramach rewanżu mąż ma być wdzięczny żonie, że bez sprzeciwu godzi się na taką rolę (sic!) Jak znajdę odpowiednie przykłady to Ci je wskażę.

      Usuń
    19. OK, czekam na przykłady w takim razie.

      Usuń
    20. Mówisz, masz. Oto kilka fragmentów opracowania na temat „Wizerunek rodziny w podręcznikach do edukacji wczesnoszkolnej” z 2018 roku (format pdf):
      „W analizowanych podręcznikach ukazano obraz zarówno rodziców, jak i dzieci wypełniających określone obowiązki. Nadal można dostrzec wyraźny podział obowiązków pomiędzy rodzicami na damskie i męskie. Niemal wszystkie ukazują zazwyczaj mamę podczas obowiązków domowych, do których należy opieka nad dziećmi, czyli kąpanie, przygotowywanie do szkoły, sprzątanie, przygotowywanie posiłków, gotowanie, ale również zaszywanie dziury czy robienie na drutach. Tata natomiast ukazany jest zazwyczaj przy pracach męskich, czyli podczas naprawiania żelazka, roweru, prac w ogrodzie, rąbania drewna czy palenia w kominku.
      W podręcznikach Elementarz i Nasza szkoła w ogóle nie wspomina się o obowiązkach taty w domu. Być może autor chciał przedstawić tradycyjny wzorzec rodziny, który zakłada, że obowiązki domowe należą w przeważającej części do zajęć kobiecych”. Str. 134 rozdział 5 „Obowiązki dzieci i rodziców w domu”.

      Usuń
    21. Jeszcze fragment interpolacji poselskiej z końca 2015 roku do minister Zalewskiej:
      „W ostatnim czasie zwrócili się do mnie zaniepokojeni rodzice, którzy otrzymali informację o podręczniku szkolnym „ Przygotowanie do życia w rodzinie” o miłości, rodzinie i małżeństwie autorki Marii Ryś, przeznaczonym dla gimnazjum oraz szkół ponad gimnazjalnych. W książce zaprezentowany jest tylko jeden model rodziny – patriarchalny w oparciu o nauki kościoła katolickiego. Rola Kobiety-matki w książce jest podporządkowana woli męża oraz jednej religii katolickiej”

      Usuń
    22. Poległeś niestety i to na całej linii. Sprzedajesz mi jakieś dyrdymały sprzed pół dekady, albo starsze.

      Lorek M., Ochmańska B., Wollman L., Nasz elementarz, MEN, Warszawa 2014.
      Lorek M., Zatorska M., Nasza szkoła, MEN, Warszawa 2015.
      Wytłumacz mi co ma PIS wspólnego z ich napisaniem? I czy ów podział na rolę męskie i żeńskie dowodzi zależności?

      Książka Marii Ryś to odgrzewany kotlet z 1998 roku. Pomimo szczerych chęci nie znalazłem informacji, żeby ktoś korzystał z niego obecnie w szkole - w ogóle nie kojarzę tego podręcznika. Mailem o rzekomej jego obecności straszy się od 2005 roku - można poszukać są liczne artykuły na ten temat.

      Usuń
    23. Te dyrdymały są opatrzone datą 2018 rok.

      To może ten podręcznik „Wędrując ku dorosłości. Wychowanie do życia w rodzinie dla uczniów klas I-III gimnazjum” użytkowany w roczniku 2019/2020
      - „Dziewczyna powinna zdawać sobie sprawę, że więcej niż chłopiec płaci za nietrafny wybór, bo nie ma równości w naturze. On jest dawcą życia, 'siewcą', natomiast jej ciało 'glebą', w której będzie wzrastało nowe życie. Postawa chłopców, którzy stają się ojcami, bywa różna”;
      - „Wiadomo jednak, że nie chodzi tu tylko o mały fałd błony dziewiczej, ale o coś więcej. To 'coś' to integralność osoby ludzkiej. Integralny znaczy związany z całością; to dziewczyna, która 'nie rozmienia się na drobne'. Ona należy do siebie i całą siebie ofiaruje temu jednemu, ukochanemu na całe życie. On również - całego siebie dla niej”;
      - „Prezerwatywy. Skuteczność w zapobieganiu ciąży: niezbyt wysoka, z powodu częstych wad technicznych (nieszczelność, pękanie) oraz wypadków zsuwania się w czasie stosunku. (...) U niektórych mężczyzn stosowanie prezerwatywy powoduje osłabienie doznań seksualnych”;
      - „Pytanie o warunki podjęcia współżycia seksualnego unaoczniło, że najwyższą akceptację seksu pozamałżeńskiego wykazali uczniowie najsłabiej uczący się, a najmniejszą osoby wierzące”;
      - „Ginekolog to nie dentysta - regularne kontrole w Waszym wieku nie są konieczne. Jeśli dziewczyna czuje się zdrowo i ma kogoś zaufanego, kto odpowie na pytania czy rozwieje jej wątpliwości (najlepiej, by była to mama), wizyta jest niepotrzebna”;
      - „W grupie osób stosujących NPR [naturalne metody planowania rodziny - przyp. red.] rzadziej pojawia się objaw 'znudzenia seksualnego', zdecydowanie niższy jest też wskaźnik rozpadu związków”

      Usuń
    24. Ale się rozpędziłeś. Ale gdzie to poparcie patriarchatu, bo chyba zapomniałeś już co miałeś mi udowodnić?

      Usuń
    25. Spokojnie. Też Ci znajdę we współczesnym podręczniku. Na dziś mam już lekki przesyt przeglądania linków ;))

      Usuń
  4. Zajrzałem na wspomnianą tu stronę mamadu.pl, na pierwszy rzut oka wygląda na sensowną stronę.
    Przeczytałem zlinkowany artykuł, dla mnie był bardzo chaotyczny. Według mnie autorka odnosi się do dyskusji tematu dziewictwa w mediach społecznosciowych i z jej relacji wynika że jest to temat bardzo często dyskutowany przez młode dziewczyny.
    Zadziwiające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że jest w tym artykule chaos. Pewnie autorka zbyt dużo chciała powiedzieć w tak krótkim tekście. Mnie się wydaje, że ona swoje wnioski opiera na pytaniach nastolatków, które próbują swoją niewiedzę „oświecić” na różnych forach internetowych. Anonimowo łatwiej pytać.

      Usuń
  5. No tak, dziewictwo w cenie, tylko skąd brać dziewice?
    Ale jest nadzieja bo w środowiskach religijnych dziewictwo powraca, szkoda, że nie dla potencjalnych mężów, bo owe dziewice Jezusowi poślubione

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś mówiło się, że dziewice można znaleźć tylko w przedszkolu. ;)

      Usuń
  6. To taka tajemnica Poliszynela, że większość księży jak nie wszyscy doskonale sobie zdaje sprawy jak wygląda życie w narzeczeństwie i że zachowywanie jakiegoś dziewictwa to mit.
    Oczywiście nic w tym złego, że ktoś sobie dziewictwo traktuje jak religijny fetysz, choć obecnie raczej chłopcy stronią od takich kobiet, a nie doceniają cnoty. Generalnie ja jestem zdania, że cnota to lojalność i szczerość wobec partnera a nie gloryfikowanie pewnego anatomicznego szczegółu kobiecego ciała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i byka masz w tytule notki. Prócz tego to nie wiem co radzisz na stratę dziewictwa bo nic o tym w notce nie ma.

      Usuń
    2. Dzięki za uwagę o tytule. Już poprawiłem ;)

      Piszesz: „cnota to lojalność i szczerość wobec partnera” i nie żebym negował takie podejście, ale ono ma dwa felery. Pierwszy dotyczy partnera. Rodzi się pytanie: którego? Pierwszego z którym się randkuje, czy tego, za którego w końcu wychodzi się za mąż? Drugi feler to też sprawa partnera. Większość dziewczyn oczekuje od niego, że ten „otworzy” przed nią piękny świat seksu po ślubie. Jak ma otworzyć, skoro powinien być tak samo „zielony” (dziewiczy) w tych sprawach jak ona? Tak więc zamiast „piękności” następują nerwowe debiuty, które mogą się fatalnie skończyć.

      Usuń
    3. A to koniecznie trzeba mieć dwóch na raz, że pytasz się którego? :) A celowo nie użyłem słowa "mąż".

      Wiesz, ja wprawdzie przy pierwszym razie byłem tak samo zielony jak moja dziewczyna ale jakoś nam się udało wszystko otworzyć, więc z doświadczenia Ci mówię - żaden to feler.

      Usuń
    4. Nie pisałem o dwóch na raz, ale po sobie następujących (finalnie to z reguły mąż). Ale skupmy się na partnerze. Zapytam z ciekawość: jak długo powinna trwać ta lojalność i szczerość? Zastanów się, bo pytanie jest podchwytliwe ;))
      Z tym udanym otwarciem mówisz o sobie, czy i za Twoją dziewczynę?

      Usuń
    5. Nie muszę się zastanawiać. Przez cały czas trwania związku z takim partnerem/partnerką.

      Wiesz, to długi związek, więc chyba mogę za nas oboje.

      Usuń
    6. A pisałem, że pytanie jest podchwytliwe? Bo czyż związek (w czasie partnerstwa) nie może się rozpaść? Jeśli może, to znaczy, że ta lojalność i szczerość jest niewarta funta kłaków.

      Ta długość związku wiele tłumaczy. Rzeknę: brawo Wy. A co z tymi, którym pierwszy raz nie wyjdzie?

      Usuń
    7. Nic nie jest podchwytliwe, tylko usiłujesz kombinować jak koń pod górę - zupełnie niepotrzebnie. To że związek się rozpada nie znaczy akurat o tym, że szczerość i lojalność jest warta funta kłaków. Natomiast jej brak jest na pewno idealnym początkiem rozpadu związku.

      Nie wiem, nie narzucam nikomu standardów, że ma sobie wybierać pod kątem dziewictwa. U mnie akurat się tak złożyło.

      Usuń
    8. Mylisz porządek rzeczy. Tworzy się związek, w który inicjuje się szczerość i lojalność. W tej kolejności, bo szczerość i lojalność nie zawsze skutkuje związkiem. Zaś nie każdy rozpad związku wiąże się z brakiem owej szczerości i lojalności. Jak to alegorycznie się mówi: czasami wystarczy przesolona zupa. Koń wtedy niepotrzebny.

      Usuń
    9. Wiesz, powoli przestaję rozumieć co tu zaczynasz wykładać. Napisałem tylko, że szczerość i lojalność jest istotną cnotą w związku. Proste i zwięzłe zdanie, które niepotrzebnie zaczynasz analizować i rozbijać na czynniki pierwsze. Owszem, jak nie ma związku, nie ma wobec kogo być szczerym i lojalnym, jeżeli dla Ciebie ten truizm jest tak odkrywczy. I faktycznie, ludzie rozstają się z wielu powodów, nawet jeżeli są wobec szczerzy i lojalni.

      Usuń
    10. Chyba Cię to dziewictwo zauroczyło ;)) Szczerość i lojalność jest CECHĄ udanego związku. Cnota to określenie religijne i dotyczące świętości.
      Mylisz się, owa szczerość i lojalność wcale nie jest domeną li tylko związku partnerskiego. Może dotyczyć przyjaciół lub członków rodziny.

      Usuń
    11. To chyba Ciebie religia zbytnio zauroczyła, zajrzyj sobie do PWN:
      Cnota:
      1. «zespół dodatnich cech moralnych»
      2. «przestrzeganie zasad etyki»
      3. «czyjeś dodatnie cechy charakteru»
      4. «dziewictwo»
      Ani słowa o religii ani świętości. :)


      Ależ Delu drogi, nie mogę się mylić, z prostej przyczyny że nigdzie nie napisałem że to domena TYLKO związku partnerskiego. :)

      Usuń
    12. Trochę inaczej jest to w encyklopedii PWN: „Życie cnotliwe, czyli życie wg norm etyki, to przedkładanie dobra etycznego nad przyjemności, umiejętność ograniczania realizacji swoich (np. czysto biologicznych) popędów. Na ukształtowanie się europejskiego pojęcia cnoty wywarła wpływ teoria 4 cnót Platona. W teologii chrześcijańskiej [występują] cnoty nadprzyrodzone, inaczej wlane — darowane człowiekowi przez Boga wraz z łaską uświęcającą; ich analizę przeprowadził św. Tomasz z Akwinu, odróżniając cnoty teologiczne, czyli boskie (wiara, nadzieja i miłość), nadprzyrodzone odpowiedniki naturalnych cnót umysłowych i obyczajowych, oraz dary Ducha Świętego”.

      Nie napisałeś, ale dyskutujemy TYLKO o związku partnerskim. Przywołując przyjaźń i rodzinę dałem Ci do zrozumienia, że nie tylko (cytat) „szczerość i lojalność jest istotną cnotą w związku”.

      Usuń
    13. No też fajne. Wynika z tego, że cnoty dotyczą etyki, ja przecież tego nie neguję i pokrywa się to z tym co stoi w słowniku. Jeżeli mam Ci podpowiedzieć gdzie walnąłeś babola - to dokładnie wtedy, kiedy ograniczyłeś cnotę do pojęcia "religijnego, dotyczącego świętości".

      To skoro dyskutujemy tylko o związku partnerskim, po co wyskakujesz z przyjaciółmi i członkami rodziny? Lol!

      Usuń
    14. Bo ta definicja jest typowo religijną.

      Wyjaśniłem po co w poprzednim komentarzu.

      Usuń
    15. A Platon to znany teolog... :)

      Usuń
    16. A czy nie filozofii Platona opiera się teologia chrześcijańska?

      Usuń
    17. Ależ tak i dlatego Platon też jest święty i cnotliwy.

      Usuń
  7. Zgodzę się z całą rzeszą komentujących powyżej, że dziewictwo było w cenie, bo panowie chcieli mieć pewność, że dziecko jest ich, a nie kogoś innego. Liczenie do 9 miesięcy nic tu nie da, bo bez pilnowania żony nie ma się pewności, że nie miała kilku kontaktów seksualnych na raz. Dlatego wszyscy byli opętani tym pragnieniem żony-dziewicy. Plus z pewnością każdy chciał być pierwszy, żeby żona nie mogła porównywać męża z poprzednim facetem, ale żeby też nikt nie dostał od niej miłości/ uwagi itd- mogła to dawać tylko mężowi. Powiedziałabym też, że kiedyś faceci częściej zdradzali (bo żona to miała być cnotliwa matka i pani domu, więc potrzebna była kochanka/ służąca, żeby zaspokajać inne potzreby pana i władcy), poza tym, zdaje się, że kiedyś panowie mieli wyższy poziom testosteronu, więc skałania mnie to do myślenia, że po prostu bali się, że może się tak zdarzyć, że żony też będą ich tak samo często zdradzać, a to się nie godzi. Więc wszyscy mieli obsesję pilnowania cnotliwości kobiet. Poza tym, czy kobieta nie była uważana, za słabszy moralnie i intelektualnie podgatunek? Więc tym samym potrzebowała, żeby to mężczyźni myśleli za nią i jej pilnowali? Kobiety miały na tyle pecha, że ich dziewictwo da się anatomicznie sprawdzić. Gdyby się nie dało, to prawdopodobnie obsesja dziewictwa byłaby mniejsza. Rzadko się zdarza, żeby ktoś o dziewictwie mówił nie jako o zwykłej błonie, tylko jako o elemencie kultury jak w przytoczonym w notce cytacie. Dla mnie dziewictwo to może być tylko ,,psychiczne''- ktoś nigdy nie uprawiał seksu, ani nie był z nikim w żadnej innej sytuacji intymnej, nie dotykał nikogo i nie był dotykany w wiadomy sposób. Błona dziewicza nie ma nic do dziewictwa, religie i kultury mają na jej punkcie obsesję tylko dlatego, że da się sprawdzić czy ta błona jest czy jej nie ma, co świadczy o odbyciu stosunku (choć da się jej pozbyć i w inny sposób). Myślę, że głównie chodziło o to, że kobiety (jako histeryczne osobniki miotane emocjami) są na niższym rozwoju niż panowie, więc panowie muszą myśleć za nich. Plus ,,chcę być pierwszy i jedyny w swoim rodzaju'' też zrobiło swoje w tej obsesji dziewictwa.

    OdpowiedzUsuń