Mówiąc szczerze moja wiara w skuteczność podwójnej dawki szczepionki Pfizera została poddana poważnej próbie. Przez tydzień nic, żadnej niepokojącej reakcji. Po tygodniu pojawił się kaszel palacza tuż przed śmiercią i wcale niekomfortowe duszności. Później było już tylko gorzej. Skaczące ciśnienie, gwałtowne zmiany odczuwania temperatur (raz poty, raz dreszcze), choć termometr jakby ktoś zacementował na 36,6. Słaby, jakby naćpany, choć nigdy w życiu nie ćpałem, więc tu nie jestem pewien, jak ten stan nazwać. Właściwie już się zastanawiałem, czy nie żegnać się z najbliższymi... I oto w poniedziałek zdarzył się cud, choć do kościoła wciąż nie chodzę, żadnych modłów nie uskuteczniam, ani tym bardziej nie próbuję nawiązać dialogu z Bogiem lub kimkolwiek z Jego orszaku. A było tak. Jak zwykle budzi mnie Hava czułym „miau” prosto do ucha i liźnięciem po zarośniętym policzku, a języczek ma jak tarło na ziemniaki. I wiecie co? Ja już nie pamiętam kiedy czułem się tak wyspany, rześki, wypoczęty i jednocześnie nic mnie nie bolało, choć to było kwadrans przed szóstą. Szóstą rano. Dałem Havie cmoka w czółko, odstąpiłem połowę poduszki i jeszcze z premedytacją tak sobie drzemałem pół godziny zupełnie bezmyślnie, słuchając miłej melodii jej mruczenia.
Po południu zadzwoniła córka, więc przy okazji zapytałem czy już jest zaszczepiona. Ona w rewanżu z lekkim poirytowaniem poprosiła o odpowiedź na dziwne pytanie: „Tato, wytłumacz mi, jaki sens mają mieć restrykcje dla niezaszczepionych, skoro zaszczepieni są podobno odporni. Dlaczego się tak panicznie boją tych niezaszczepionych?”. Na ułamek sekundy mnie zatkało, bo tak postawione pytanie faktycznie zamyka dyskusję o ewentualnych obostrzeniach dla nieszczepionych. He, he, moja córuś zapomniała, że z tatą takie numery nie przejdą... Otóż owe ewentualne restrykcję nie mają być przywilejem dla zaszczepionych, mają chronić życie i zdrowie właśnie niezaszczepionych. To nie ja w czasie niedzielnej mszy w kościele wypełnionym ponad limit będę się bał zakażenia. Bać się mają niezaszczepieni, bo udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że w odniesieniu do covidu i jego odmian, Jezus jest kompletnie bezsilny, bezradny lub gorzej, w ogóle Go to nie interesuje.
Ów Jezus jest też tak samo bezradny na głupotę ludzką. Ja sobie nie mogę odmówić przyjemności zacytowania pewnej wierzącej lekarki, Anny M., której odebrano prawo do wykonywania zawodu za taką opinię o pandemii i lekarzach walczących z pandemią: „Jaka zaraza!? Zwykła infekcja, jak grypa, na którą zawsze się umierało. Jakby nie było telewizora, nikt by się nie zorientował, że jest jakaś pandemia. Jedno wielkie kłamstwo, kłamstwo demokracji, żeby niektórzy mogli zrobić na tym kasę. A ludzie to kupili. Bo odrzucili Boga, a kto w Niego nie wierzy, uwierzy we wszystko, nawet w pandemię. Janczarowie medyczni, psychopaci, doktory, profesory, którzy za pieniądze ofiar finansują naszą śmierć. Będą się za to smażyć w piekle”1. Cóż, ja akurat w pandemię wierzę, choć wirusa gołym okiem nie widać, ale za nic w świecie nie uwierzę tej Annie M., tak jak nie wierzę w żadne spiskowe teorie dziejów, czy w smażenie się w piekle. To, jakby nie patrzeć, jest domeną ludzi wierzących, czasami również tych, którzy są skłonni wierzyć, że nad wszystkim czuwa dobry Bóg, w tym nad negatywnymi bohaterami tych spiskowych teorii i diabłami obsługującymi kotły gotującej się smoły.
A jednak przyznam, że rodzi się we mnie pewna wątpliwość. Szereg krajów faktycznie zastanawia się nad wprowadzeniem pewnych restrykcji wobec niechcących się zaszczepić. Również w Polsce, choć jeszcze nieśmiało. Na dziś nie mam zdania na ten temat, choć mam negatywne zdanie na temat tych, którzy nie chcą się szczepić. Niemniej jakoś tak wewnętrznie mam wrażenie, że za tymi restrykcjami kryje się zamach na wolność. Choć z drugiej strony, gdy czytam o burdach antyszczepeńkowców to tak sobie myślę, że jakiś mandacik dla każdego z nich w minimalnej wysokości 5 tys. zł „plus”, przynajmniej raz na kwartał może odniósłby pozytywny skutek? Te 5 tys. to w końcu nie majątek gdy minister finansów w rządzie PiS obiecuje 30 tys. wolne od podatku. A skoro jestem już przy tym zwolnieniu od podatków tenże minister stwierdził, że zyska na tym, bagatela – 9 mln obywateli. Potraficie czytać między wierszami? On w ten sposób przyznał publicznie, że w Polsce mimo wzrostu zarobków i dobrobytu, co jest zasługą PiS, żyje 9 milionów biedaków, których dochody nie przekraczają brutto 2,5 tys. złotych miesięcznie (1 800 netto). Przecież to nawet singiel za takie pieniądze z trudem wiąże koniec z końcem, nawet jeśli jest na garnuszku rodziców.
Przypisy:
1 - cytat za: https://wyborcza.pl/duzyformat/7,127290,27353148,szczepienia-na-covid-jak-szczepia-lekarze-w-miasteczkach-i.html#S.main_topic_2-K.C-B.1-L.2.duzy
"Niemniej jakoś tak wewnętrznie mam wrażenie, że za tymi restrykcjami kryje się zamach na wolność."
OdpowiedzUsuńPrawo do wolności ma sens wtedy, gdy ta wolność nie zagraża drugiemu w jego wolnościach. W tym przypadku jednak chyba zagraża. Bo skoro nauka mówi, że odporność populacyjną (a więc skuteczne ograniczenie pandemii) zapewnia zaszczepienie ponad 80 % społeczeństwa, to wszelkie działania przeciw tej akcji są uderzeniem w to społeczeństwo, gorzej, są uderzeniem w najsłabsze jego jednostki, bo te silniejsze łatwiej sobie poradzą z ewentualnym zakażeniem.
Moja wolność do życia w społeczeństwie bez pandemii jest zagrożona przez irracjonalne działania antyszczepionkowców. Dlatego jestem za przymuszeniem ich do szczepienia, jeśli na argumenty racjonalne są zbyt odporni.
PS. Niestety skończyła mi się prenumerata GW. :(
Żałuję, ale blisko 4 stówy na nową wydają mi się, póki co przyjemnością zbyt ekstrawagancką.... :(
Niby w Twojej ocenie jest sporo racji, ja tu jednak mam swoje „ale”. Jeśli się zaszczepiłem, osoby niezaszczepione teoretycznie mi nie zagrażają, tzn. nie zagrażają mojej wolności. Problem jedynie w tym, że tych niezaszczepionych a zarażonych trzeba leczyć, ale przecież oni też płacą składki za leczenie. Innym słowy droga do wolności prowadzi przez szczepienie. Kto się nie zaszczepi sam sobie wolność od możliwości zachorowania ogranicza. Jego wolny wybór.
UsuńPiszesz: „Moja wolność do życia w społeczeństwie bez pandemii jest zagrożona przez irracjonalne działania antyszczepionkowców” – problem w tym, że nikt Ci nie jest w stanie zagwarantować życia bez pandemii. Zawsze się może jakaś przyplątać.
Do PS. Ja płacę za pakiet podstawowy 20 zł za cztery tygodnie (razy 14 daje 280 zł na rok) i choć tego nie ma w umowie, mam dostęp i do Dużego Formatu, i do Wysokich Obcasów.
Ale dzisiaj nie zajmujemy się jakąś bliżej nie określoną pandemią, która może się przyplątać, ale konkretną, przeciwko której możemy się już (podobno)zabezpieczyć przez szczepienie. To raz.
UsuńA dwa to jest tak, że szczepionka nie chroni na 100 % przed zachorowaniem, ale w przypadku zakażenia przebieg choroby jest znacząco lżejszy albo wręcz bezobjawowy, nie wymagający leczenia szpitalnego.
Zaś trzy - jeśli będą chorować niezaszczepieni w dużej liczbie, to wszystkich nas obejmą obostrzenia "lokdałnowe" i wnikające stąd straty gospodarcze państwa, a więc także zaszczepieni będą ograniczeni w swoich wolnościach.
To jest nam zupełnie niepotrzebne. Dobrze, że chociaż będą prawdopodobnie "przymuszać" pracowników służby zdrowia oraz mundurowych. A powinni wszystkich, którzy mają codzienny kontakt z innymi ludźmi (np. sprzedawców, kierowców autobusów, taksówkarzy itd.).
Przecież o nic innego nie chodzi, jak zapobieganie ostrym objawom choroby. Nadzieja tylko w skutecznym leku, gdy już się jest chorym. Ale to wymaga znacznie bardziej drobiazgowych badań i testów niż nad samą szczepionką. Choć gdzieś dziś przeczytałem, że ten nowy lek jest oparty właśnie na szczepionce. Nie wnikam, nie znam się na tym.
UsuńDziś też czytałem, ze zaszczepieni będą całkowicie zwolnieni z restrykcji ewentualnych lockdownów. Prawda, zgodzę się z Tobą, że kolejny lockdown odbije się również na zaszczepionych (spadki produkcji?), ale i tu mam wątpliwości, bo w czasie poprzednich nie zamykano zakładów przemysłowych, przetwórni spożywczych, czy sklepów (poza rzemiosłem). Natomiast już bez żadnych zastrzeżeń zgodzę się na konieczność zaszczepienia tej grupy ludzi, która nas bezpośrednio „obsługuje”. Może niekoniecznie przez bezpośredni przymus, a przez warunek dalszej pracy w tych zawodach.
Gdyby wiara i modlitwa chroniły przed chorobami, to ludzie wierzący nie powinni w ogóle chorować.
OdpowiedzUsuńNiby zamach na wolność, ale nie pierwszy i nie ostatni, w końcu w szpitalach tyle papierów podpisujemy i łykamy wszystko bez mrugnięcia i nikt się nie skarży na utratę wolności.
Z drugiej strony wiele osób nie może się zaszczepić z powodów zdrowotnych, ale ci z kolei sami unikają okazji do zarażenia, więc chyba restrykcje to nie problem?
A jednak to problem. Jeśli osobom niezaszczepionym ograniczy się dostęp do ośrodków kultury, transportu, czy wreszcie kawiarni lub restauracji to jest to jawne ograniczenie czyjeś wolności. Największy problem z przymusem szczepień. Długa nie było problemu ze szczepieniami niemowląt na wiele zakaźnych chorób. Dopiero gdy pojawili się antyszczepieńkowcy ze swoimi chorymi fanaberiami się porobiło. I pomyśleć, że palce w tym maczał prezydent Duda.
Usuń"Jeśli osobom niezaszczepionym ograniczy się dostęp do ośrodków kultury, transportu, czy wreszcie kawiarni lub restauracji to jest to jawne ograniczenie czyjeś wolności."
UsuńTo jest złe postawienie sprawy. Dostęp do wymienionych dóbr wynika z prawa dla osób zdrowych, zaszczepionych, nie stwarzających zagrożenia dla innych. Osoby niepewne, do których zalicza się antyszczepionkowców z łatwością mogą to zmienić w prosty sposób - przez zaszczepienie się. Za darmo, bez kolejek itd.
Zawsze tak było, że osoby stwarzające potencjalne zagrożenie dla innych były od społeczeństwa separowane.
Rozumujesz kategoriami mojej córki. Jeśli nie ma lockdownu, takie ograniczanie są zamachem na wolność wyboru. Jeśli niezaszczepiony nie chce, wymuszanie szczepienia jest ograniczeniem tej wolności. Czy ktoś komuś zabrani skoczyć z mostu, jeśli koniecznie chce się zabić? To, że antyszczepieńkowcy są porąbani, to fakt, ale kto ma prawo im tego zabronić, skoro nawet mandaty, w przypadku takich rodziców nie skutkują, a przecież szczepienia niemowląt też są za darmo (choć tu akurat nie jestem pewien, być może te szczepionki też są objęte refundacją)?
UsuńFakt, były separowane, ale niezaszczepienie się jeszcze nie jest przestępstwem, za które izoluje się w więzieniu lub gettach. Izoluje się zakaźnie chorych. W szpitalu.
Niezaszczepienie się nie jest póki co przestępstwem. Teraz raczej chodzi o to, żeby niezaszczepieni, a więc mogący potencjalnie zarażać innych nie mieli prawa z tymi innymi przebywać w tych samych ośrodkach kultury czy restauracjach.
UsuńSami sobie w pełnej wolności taki status zapewniają. Nie chodzi o izolację w gettach, ale brak możliwości korzystania z określonych przywilejów.
I dodatkowo powinni wziąć odpowiedzialność za ewentualne szkody wyrządzone rozwojem pandemii.
Wybacz, ale nie bardzo Cię rozumiem. Od kiedy normalne życie jest przywilejem? Ja się towarzystwa niezaszczepionych na dziś nie obawiam, więc nie mnie zagrażają, a sobie. Konsekwencje niezaszczepienia same w sobie mogą być okrutne, po co dodatkowe?
Usuń"Od kiedy normalne życie jest przywilejem?"
UsuńW czasach nienormalnych DeLu. W nienormalnych czasach, a takim czasem może być czas pandemii, normalne życie jest takim właśnie przywilejem.
Nieraz ludzi, którzy narażają siebie i drugich na zagrożenie zdrowia i życia trzeba czasami przymusić (jeśli przekonać się nie dają) do określonych zachowań, tak zwyczajnie dla dobra większości ….
W Polsce "żyje 9 milionów biedaków, których dochody nie przekraczają brutto 2,5 tys. złotych miesięcznie (1 800 netto)."
OdpowiedzUsuńRozdzierasz szaty nad tymi 2500 zł brutto, a wiesz ilu z tych biedaków nawet nie śni o takich dochodach, mając emerytury czy renty na poziomie o połowę niższym?
Przecież nawet średnia emerytura to tylko gdzieś ok. 1800 zł brutto …. :(
Mario, w tych dziewięciu milionach mieszczą się również ci, którzy mają mniej niż 1,8 tys. na rękę. O jakim więc rozdzieraniu szat piszesz?
UsuńA co ma wspólnego drobna komplikacja poszczepionkowa z wiarą w jej skuteczność???
OdpowiedzUsuńJak to mówią: syty głodnego nie zrozumie, od siebie dodam: tak jak zdrowy cierpiącego. Gdybyś przez tydzień miał problemy z oceną otaczającej Cię rzeczywistości, pewnie wtedy sam byś sobie odpowiedzi udzielił.
UsuńA ja mam pewien dług wdzięczności wobec tego znienawidzonego wirusa :) To właśnie w związku z opisem jego skutków pojawiło się określenie "mgła mózgowa". Takie stany przeżywam, jak się zgapię i na czas nie wezmę rujnujących mi żołądek prochów ;) , kilka razy w roku. Opisywałam to lekarzom, ale spoglądali na mnie jak na zielonego kota. Znajomym, dla własnego bezpieczeństwa społecznego, nie opisywałam :) Ale cierpiałam, sam wiesz już jakie to miłe :( I będę cierpieć. Taka uroda Tocznia. Wczoraj była z wizytą koleżanka po Covidzie (wygląda okropnie :( ) i opisywała swój stan, przypomniałam jej, jak nie dowierzała mi, kiedy mówiłam, że jestem zbyt słaba, żeby wyjść. Było jej wstyd, choć ja nie mam żalu.
OdpowiedzUsuńSzczepić się trzeba. Są chorzy, którzy naprawdę nie mogą przyjąć szczepionki, np. chorzy onkologicznie. Dziękujmy Bogu, że nie jesteśmy na ich miejscu i nie utrudniajmy im dodatkowo walki o zdrowie.
I jeszcze...Przy kolejnej fali, czy się w nią wierzy, czy nie, znowu odwlecze się w czasie leczenie pacjentów niecovidowych. O gospodarce i nauce zdalnej już nie wspomnę.
Mówisz więc, że dopadła mnie „mgła mózgowa”? Zwał jak zwał, fakt, czułem straszny dyskomfort. Czasami dopada mnie na krótko (godzina) coś podobnego przy nagłym wzroście ciśnienia tętniczego, wtedy tabletka pod język i już jest dobrze.
UsuńZgadzam się z Tobą, że szczepić się trzeba, ale co ma do tego Bóg? ;)
Myślę, że każda kolejna „fala” będzie coraz mniej dokuczliwa. Przybywa zaszczepionych, nabywających odporność po zachorowaniu, a kto ma umrzeć... no dobrze, tu już zmilczę.
Dobrze, że zmilczałeś przy ostatnim zdaniu. To może być także ktoś Ci drogi.
Usuńhttps://www.medme.pl/choroby/mgla-mozgowa-objawy-przyczyny-i-leczenie-co-to-jest,73843.html
Uważnie przeczytałem ten zalinkowany artykuł. Mam mieszane uczucia, choć w moim przypadku prawie wszystko się zgadza, szczególnie z tym zaburzeniem koncentracji oraz przyczynami (z wyjątkiem jednej – nie przechodziłem choroby covidowej). Samo omówienie tematu jest zbyt obszerne (jak na artykuł w prasie) a jednocześnie zbyt ogólnikowy. Innymi słowy – dla każdego coś miłego. Ja to wyjaśnię na lekko humorystycznym przykładzie. Gdy czekam w przychodni na swoją kolejkę do lekarza czasami rafią na dwie panie, takie w wieku balzakowskim, które ze szczegółami opowiadają o swoich dolegliwościach. Po pięciu minutach mimowolnego słuchania tych opisów, nie jestem pewien, czy sam nie powinienem się poddać wycięciu narządów rodnych, bo wiele dolegliwości z związanych z chorobami kobiecymi mógłbym znaleźć u siebie... ;)
UsuńNie, nie znaczy to, że bagatelizuję tę „mgłę mózgową”. Ze mną jest podobnie w przypadku tzw. „szumów usznych”. Nikt nic nie wie, nikt nie wie jak to leczyć, a przecież mnie to dotyka w każdej sekundzie teoretycznie niczym niezmąconego spokoju, już tak od pięciu dekad. Tyle, że przywykłem...
Czy tym niezaszczepionym nie przychodzi do glowy ze rozsiewaja wirusa wsrod calej czesci niezaszczepionych? czyli sa zagrozeniem ich wolnosci i zycia.
OdpowiedzUsuńJednak przede wszystkim nie rozumiem po co mieszac wolnosc do sytuacji. Gdybysmy tak rozumowali to niejedno moznaby podciagnac pod ta nazwe a robimy bez slowa jako czlowiek, rodzic, pracownik, obywatel.
Naprawdę nie wiem jakimi myślami kierują się niezaszczepieni.
UsuńAno w stosunku do wolności to jednak ma znaczenie. Niejaki pan Skrzydlewski chce zabronić nauczycielom ateistom pracy w szkołach publicznych. Jaki będzie następny krok ograniczający wolność obywateli?
Прочитала пост и некоторые комментарии. У нас всё тоже самое. Я вакцинировалась.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra decyzja z tym zaszczepieniem. Ja w pełni pochwalam ;)
Usuń