czwartek, 1 lipca 2021

Na szczęście wraca Tusk

 

  Już prawie miesiąc jak mnie zmogła choroba. Gdybym napisał, że jest dobrze, pewnie nie byłoby to kłamstwo, a jednak wcale się dobrze nie czuję. Może właśnie dlatego, że jest coraz lepiej i czuję, że coś przemija? Wprawdzie rana nie goi się tak szybko jakbym chciał, ale mogę już powoli kuśtykać po swojej niewielkiej kawalerce i już nie muszę prosić o pomoc przy kąpieli. Kawę też sobie sam zaparzę. W końcu się ogoliłem i sam się ostrzygłem maszynką na 0,7 cm, dzięki czemu nie mam obawy spojrzeć w lustro. Patrząc w to odbicie zastanawiałem się, czego mi w tej twarzy brak. Dziś doszedłem do wniosku, że to brak szelmowskiej iskierki w oczach. „Posmutniałeś stary” – stwierdziłem na głos sam do siebie.

  Pomyśleć, że w młodości bardzo lubiłem chorować. Lekka grypa bez komplikacji i już człowiek nie musiał iść do szkoły, ba, nie musiał wychodzić z łóżka, chyba, że za potrzebą. Nawet mi herbaciany ulep z miodem i czosnkiem nie przeszkadzał. Ot, mała niedogodność w krainie błogiego lenistwa, kiedy łóżko stawało się niczym Disneyland – krainą marzeń i cudów. Nikt nie marudził, że zamiast iść do kumpli na podwórko nic tylko czytam i czytam. A dziś? Dziś aura nie zachęca mnie do wyjścia, bo albo za gorąco, albo leje i grzmi. Zresztą, gdzie miałbym iść skoro po kilkudziesięciu metrach spaceru ból wraca z siłą wodospadu? W samochód też nie wsiadam, skoro nie odpowiadam z sprawność nogi. Wczoraj zauważyłem za wycieraczką małe reklamowe karteczki. Wszystkie z ofertą złomowania samochodu, bo jak postawiłem przed miesiącem przed blokiem tak stoi do dziś. Zabrudzone szyby mogą świadczyć o tym, że właściciel już jeździć nie będzie. W telewizji piłkarskie mistrzostwa Europy i Tour de France a ja jakoś zapału do oglądania nie czuję. Chwilowa niemoc pisania wykazuje tendencję nieuleczalnego nałogu, choć tyle ciekawych rzeczy jest do opisania.

  Podejrzewam, że to przez tę dobrosąsiedzką pomoc. Od dłuższego czasu nie jadłem śniadań, teraz się budzę bez budzika tuż przed ósmą, bo dokładnie o tej porze sąsiadka znosi mi śniadanie. Na domiar wszystkiego nie pozwala mi na tworzenie uroczego i przytulnego bałaganu. Jem to śniadanie a ona myje naczynia, stawia wszystkie przedmioty na właściwym miejscu, zamiata podłogi i skrzętnie wyrzuca wszystkie śmieci do kosza. Pyta, co trzeba mi kupić i jeszcze sprawdza lodówkę, czy o czymś nie zapomniałem. Jedyne na co mi pozwala to sprzątnąć kuwetę Havy. A moja Hava? O zgrozo! Hava już na sąsiadkę nie reaguje i nie próbuje przed nią uciekać. Otworzy oko, demonstracyjnie ziewnie, majtnie ogonem i śpi dalej. Jej sąsiadka zobojętniała, a ja się martwię, czy za bardzo się do niej nie przyzwyczaiłem. Jest jej dokładnie tyle w moim teraźniejszym życiu ile moja potrzeba samotności wytrzymuje, a przy tym nie gdera mi nad uchem i o nic nie ma pretensji.

  Na szczęście w końcu pojawił się temat na którąś z następnych notek. Powrót Tuska, co mnie się kojarzy z powrotem do normalności. Mam na myśli swoje prywatne życie z jego wszystkimi mankamentami i brakiem czasu na przyjemność leniuchowania, którego teraz mam w nadmiarze. Tusk wróci do krajowej polityki, a mnie wróci werwa w wyszukiwaniu nowych bredni na jego temat. Kogo dziś rajcuje określenie pachołka Merkel? Albo dziadek z Wermachtu? Co trzeba wymyślić, aby przykryć „zwycięstwo” pani Szydło 27:1? Już czytałem drwiny, że nie wszyscy POowcy go chcą, rzecz w tym, że wśród PiSowców więcej nie chce Kaczyńskiego a ten ostatni jest jedynym kandydatem na przywódcę partii i będzie jak mantrę powtarzał za Wałęsą – nie chcę, ale muszę. Na dodatek będzie miał coraz więcej koszmarów, bo wcale nie jest pewne, czy „Polski ład” zapewni mu wygrane wybory. Czas jest nieubłagany. Ja się starzeję, Prezes też, przy czym jemu z tłustych lat władzy bez odpowiedzialności zostaną już tylko przetłuszczone włosy i kordon zawodowych ochroniarzy odgradzający go od świata.

 

 

 

48 komentarzy:

  1. bardzo nie lubię Tuska, nie będę się już rozgadywał za co, nie chcę, żeby znowu rządził, ale "muszem chcieć", bo sytuacja jest specyficzna, rządzi tym krajem hybryda pokrewnych gatunków: faszyzmo - bolszewizmu /o państwie wyznaniowym już nie wspomnę, bo to jest temat długofalowy/, tedy jest konieczność rewizji pewnych poglądów, przewartościowana pewnych spraw, na chwilę, rzecz jasna, a chwila jest taka, żeby strawestować dawną rymowankę z czasów poprzedniej, późnej komuny: "wracaj Donek, bendziem kwita, lepszy żulik, niż bandyta"... howgh...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ujmę to tak: nie mam żadnych powodów, aby darzyć Tuska szczególnymi względami, ale też nie powiem, że jakość szczególnie go nie lubię. Jako przewodniczący trzymał PO w pewnych ryzach, które gwarantowały stabilność i siłę tej partii, choć na szczęście nie taką, aby samodzielnie rządzić. W odróżnieniu od Kaczyńskiego ma taką wizję Polski, która poza skrajnie narodowo-konserwatywną garstką jest w stanie w jakimś stopniu zadowolić wszystkich. Jego najbardziej niepopularna decyzja, podwyższenie wieku emerytalnego, z dzisiejszego punktu widzenia wcale nie była taka głupia, czego nie można powiedzieć o żadnej populistycznej decyzji rządu PiS.

      Usuń
    2. Faszyzm, bolszewizm i państwo wyznaniowe... o terrorze jakobinów i płonących stosach nie wspominając. :)

      Usuń
    3. @Radku...
      nie uruchamiaj mnie, LOL...

      Usuń
    4. Kiedy lubię. To takie apokaliptyczne co czasem piszesz. Takie nagromadzenie wszystkich systemów o negatywnych konotacjach aż się prosi o jakąś dystopijną oprawę.
      lol...

      Usuń
    5. okay, Radku, tym "apokaliptycznie" rozbroiłeś mnie, bo faktycznie tak to miało zabrzmieć ku przestrodze, ipso facto jadę tą samą narracją, co "komunizm" na określenie systemu PRL... te wszystkie systemy mają wspólny mianownik, co powtarzam od dawna, a obecny w Polsce również do tego zmierza ochoczo, w niektórych tematach jest nawet dość blisko...
      jest jednak światełko w tunelu:
      https://gfx.planeta.pl/var/planetapl/storage/images/media/images/jaroslaw-kaczynski-w-dwoch-roznych-butach/5146954-1-pol-PL/Jaroslaw-Kaczynski-w-dwoch-roznych-butach.jpg
      skoro ten schorowany dziadyga, kierownik zamieszania, nie kontroluje już nawet swoich prywatnych zachowań, zaś jego ludzie od dawna już czego się nie dotkną, to spieprzą, to niewykluczone, że ten system nie dojedzie do swojego dystopicznego celu, po drodze coś pieprznie i to porządnie...

      Usuń
    6. Pieprznie tak czy siak, żaden Tusk nic tu nie zmieni. Tu nie jest problem w tym kto rządzi, tylko w mentalności prywislanskiego kraju. Jak teraźniejsze ekipy pójdą do piachu, to może za kilka dekad pojawi się jakaś siła zdolna wyprowadzić "ten kraj" z kibla w jakim się znalazł. A na razie chuj dupa i tak pewnie do końca naszego życia. Tylko czasem kosmetycznie będzie to ładniej wyglądać pijarowo i gazetowo, jak rządy będą bardziej salonowe i z mniejszą żenadą robić laskę wszystkim wokół...

      Usuń
    7. Czy mogliby Panowie jakoś przybliżyć owo "pieprznie" i to nawet, że porządnie?
      Czyli co mogłoby się przykładowo wydarzyć? Wojna domowa z krwawymi ofiarami czy "tylko" bankructwo finansowe państwa? I kiedy to może nastąpić?

      Usuń
    8. Wystarczy najzwyklejsza recesja i bieda.

      Usuń
  2. Po objawach wnoszę, że iskierki w oczach pojawią się lada dzień. Sprawdzaj co rano i na pewno je dostrzeżesz :)

    Kanalio, chyba się domyślam za co nie lubisz Tuska.

    DeLu, Tusk też się zmienił, dojrzał, obył się w cywilizowanym świecie. Taką przynajmniej mam nadzieję. Zresztą inteligencji i elegancji nawet największy wróg nie może mu odebrać. Niech wraca. Choćby w roli straszaka na Kaczyńskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że szelmostwo wróci. Bardzo mi źle bez niego.

      Fajne określenie „straszak na Kaczyńskiego”, choć właściwie nie o to chodzi. Tusk i tak już występuje w roli głównego koszmaru Prezesa ;)

      Usuń
    2. Oj, coś błysnęło, chyba w oku :) Jeszcze tylko jakieś dwie szpileczki w komentarzach i będziesz jak nowy :)

      Usuń
    3. Daruj sobie szpileczki. Nie jestem fakirem ;))

      Usuń
  3. Cóż zdrowia życzyć wypada.

    Co do Tuska się nie wypowiem, ciekaw jestem czy on tak jak Wieniawa, na koniu do tej polityki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty Rademenesie znowu wymyślasz? Tusk na koniu przyjedzie? W taki upał zwierzę męczyć? Do Morskiego Oka to konie podobno chociaż napęd elektryczny wspomaga, a w tej W-wie kto "temu koniu" pomoże?
      Tusk na własnych nogach przyjdzie, pamiętasz jaki tłum sympatyków mu towarzyszył kiedy pociągiem (?) przyjechał i pieszo na przesłuchanie do komisji śledczej się udawał?
      To była demonstracja uliczna i teraz też powinni wymyśleć coś równie efektywnego, choćby tylko dla wkurzenia Kaczyńskiego i skradzenia mu show kongresowego, bo zdaje się, że oba wydarzenia będą w tą samą sobotę.
      Sama bym chyba poszła "robić tłum", gdyby akurat tak się to działo, a ja bym była w W-wie. :))

      Usuń
    2. Radku, dzięki za życzenia.

      Nie wiem, czy będzie biały koń. Nawet gdyby wrócił pieszo pisowcom nie będzie do śmiechu. ;)

      Usuń
    3. Mario, Nesweek wieszczył powrót Tuska na białym koniu swą okładką. :)

      Mówisz? Jak na razie to mina zrzedła niektórym działaczom PO. :D Jeszcze rok temu go nie chcieli, no ale partia ryje już dziobem pod wodą...

      Usuń
    4. Właśnie dlatego, że ryją dziobem większość działaczy jednak go chce.

      Usuń
    5. Ale przecież Ty Rademenesie Newsweekowi nie wierzysz, skąd więc takie myśli? ;)

      Niestety czuję się trochę rozczarowana, bo ważni panowie się spotkali i już się kłócą między sobą o władzę w PO, no i nie było żadnego konia ani demonstracyjnego poparcia zwolenników … :(
      A Terlecki rechocze … :(
      Niestety nie jest dobrze.

      Chyba Olechowski ma rację, że Tusk nie powinien obejmować władzy w PO jako przewodniczący, ale powinien "z boku" ją wspierać, podpowiadać jak powinni skutecznie działać, dezawuować działania Kaczyńskiego itd.

      Usuń
    6. Nie podzielam Twojego pesymizmu, Mario. W moim mniemaniu zdecydowanie bardziej byłaby podejrzana sytuacja, gdyby wszystko poszło gładko niczym na konwencji PiS, albo gorzej, jak na Zjeździe PZPR. Każdy z tych panów ma swoją koncepcję ratowania notowań KO i tu trzeba dopiero wypracować taki kompromis, który nie tylko zadowoli wszystkich, ale i będzie skuteczny.
      Według mnie Budka się zgrał. To jego wina, że ta część opozycji jest słaba. Trzaskowski zmarnował szansę jaką dawały mu wybory prezydenckie. Z obiecanek (dmuchanego balonika) nic nie wyszło. Obaj pewnie jednak mają świadomość, że bez Tuska niczego nie zmienią a ten nie chce być w roli li tylko hasła. Poczekajmy do soboty ;) Wiele się wyjaśni.

      Usuń
    7. Mario, ja nikomu nie wierzę. :)

      Oni wszyscy się zgrali łącznie z ryżym. Zamiana Kaczora na Donalda guzik da tak naprawdę. Ale to co myślę wyłuszczyłem już Piotrowi.

      Usuń
    8. Wszyscy się zgrali? Czyli co, nic nie robić, nic nie zmieniać? Czekać kilka dekad, że może samo się zmieni? :(
      Tusk powiedział dzisiaj to, co sama czuję od dawna - rządzi nami zło. Ja uzupełniam - zło, które otumaniło wielu, zwłaszcza prostych ludzi. Problemem pozostaje jak to zło pokonać. I nie chodzi nawet o same wybory, choć one są podstawą, tylko to co potem ….

      Usuń
    9. A on niby takie dobro narodowe? Przede wszystkim podział jest zakorzeniony głębiej niż historia PIS i PO razem wziętych. Nawet w tej narracji, że "rządzi nami zło" wyziera chęć zmitologizowania rzeczywistości, ograniczenie jej do walki sił zła i dobra. Zważywszy, że do lat tkwimy w tym samym, nie powiem czym, jest to narracja do łyknięcia dla przedszkolaków. Ja się wczoraj nie urodziłem i wizerunek sprawiedliwego pana, który wrócił z wyprawy zaprowadzić sprawiedliwość nie działa na mnie.
      Niestety Mario, to że tak zwanym "potem" będzie wszystko gazetowo przez chwilę ładniej wyglądać nas nie zbawi. Ale pewnie niektórym poprawi samopoczucie, że oto dobro przezwyciężyło zło. Jak w pięknej bajce, która nie będzie niczym więcej jak bajką. Ale mnie to w zasadzie wisi, który obóz będzie rozdawał karty.

      Usuń
  4. Deluniu, raczej DELENIU wypada powiedziec -
    toz w najlepszym sanatorium bys tak nie mial, w dodatku duzym plusem jest to ze mozesz przebywac posrod swych mebli i zabawek i kotem. Taka saiadka to skarb! zwlaszcza ze robi co nalezy i nie zamecza gadaniem. Dobrze taka miec, zwlaszcza gdy sie mieszka solo.
    Pomalu , pomalu wroci Ci ta iskra a sam fakt ze zachcialo Ci ogolic to pierwsza jaskolka nadchodzacej normalnosci.
    Szybkiej rekonwalescencji zycze i dziekuje sasiadce ze tak ladnie sie opiekuje moim znajomym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ten czas może być DeLeniu ;)) Dużo w tym prawdy, więc się nie obrażam ;)

      Przypomniała mi się fraszka:
      Nie da ci ojciec, nie da ci matka, togo co może dać ci sąsiadka.
      Dziękuję za życzenia i nie omieszkam wspomnieć o Tobie sąsiadce.

      Usuń
  5. Takiemu to dobrze...z tą sąsiedzką pomocą. :)Co noga, to noga. A nie ręka. Noga wyraźnie daje znać, że musisz wziąć na wstrzymanie :) Taki tam sygnał od życia. Jeszcze tylko pytanie dodatkowe prawa czy lewa?(sorki za wścibstwo)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lewa noga, ale dla mnie to bez znaczenia. Gdyby była prawa, miałbym tak samo źle ;)

      Usuń
    2. Lewa noga, oznacza, że jakiś mężczyzna, ma ci coś za złe/lub jest jakaś sprawa która wymaga wyjaśnienia( upuszczenia emocji). Pozostawiam do przemyślenia.

      Usuń
    3. Nawet nie jest mi przykro. Źle trafiłaś. Gusła i zabobony to nie moja bajka ;)

      Usuń
    4. Nie wątpię, że nie Twoja bajka. Ale warto wiedzieć, że ktoś domaga się uwagi.Uściślę, dotyczy to momentu przed wypadkiem.
      Przyjrzeć informacji zawsze się można, nie trzeba w nią wierzyć. Nie jestem osobą , która źle komuś życzy. Przytyk zrozumiałam.

      Usuń
    5. Zrozum, nie znam facetów, którzy by się nie narazili na różne sposoby innym facetom. Natomiast znam multum gości, którzy nigdy w życiu nie mieli żadnych problemów z lewymi nogami. Nie zamierzam w żadnym razie zastanawiać się nad tym, komu się naraziłem, a już tym bardziej szukać związku z „awarią” mojej lewej nogi. Gdyby mi to przyszło na myśl, sam bym się dobrowolnie zgłosił do wariatkowa na intensywną terapię.

      Nie, nie posądzam Cię o życzenie mi czegoś złego. Wyjaśniłem wcześniej, że po prostu źle trafiłaś z takimi insynuacjami.

      Usuń
    6. Zrozumiałam przytyk. Insynuacje całkiem zbędne. Życzę zdrowia.

      Usuń
  6. "a ja się martwię, czy za bardzo się do niej nie przyzwyczaiłem."
    Hi,hi,hi … :))
    Przyzwyczajenie to jeszcze nic, gorzej będzie jak się zakochasz. ;)
    A ona jest chociaż wolna? Żeby Ci kto jeszcze za nią jakiej krzywdy z zazdrości nie zrobił … :)

    Co do powrotu Tuska to zupełnie nie wiem czy to dobrze czy źle. Pewnie będzie się dużo medialnie działo, ale Tuska jednak wielu ludzi nie lubi. Pożyjemy, zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyje z kimś na kocią łapę (przypomnę: katoliczka) i mają wspólne dziecko. On już był u mnie klucze zostawić, ale jakoś żadnej złości na mnie w nim nie widziałem. ;)) Co do zakochania jestem spokojny. Już nie ze mną te numery ;))

      Już w notce napisałem, że niewiele to zmienia, że jest przez wielu nielubiany. Ilu ludzi nie cierpi Kaczyńskiego? Był jakiś sondaż i wyszło, że ten drugi ma zdecydowanie więcej wrogów. A rządzi ;)

      Usuń
    2. Aa, czyli zostałeś już pod pretekstem kluczy zbadany przez pana, czy nie stanowisz jakiegoś zagrożenia dla jego statusu w ich związku. :))
      Zdajesz sobie sprawę, że chyba dość słabo wypadłeś, skoro pani nadal może się Tobą bez przeszkód opiekować … :))

      Usuń
    3. Można to i tak zinterpretować ;))
      Rodzi się jednak pytanie, czy ja naprawdę chciałem być zagrożeniem dla tego pana? Mam wrażenie, że na siłę gonisz za sensacją. Oto DeLu w sidłach sąsiadki! A tak się zapierał, że już nigdy z żadną ;))

      Usuń
    4. Nie no, żadnych pytań, żadnych sensacji! Choć przyznaję, że te "sidła" obojętnie w jakim układzie działają jednak na moją wyobraźnię … :))
      Zwłaszcza po tych sugestiach o zmartwieniu i przyzwyczajeniach, zarówno Twoich jak i Havy … :))

      Usuń
    5. Bo moje (niektóre) teksty mają działać na wyobraźnię ;)) Im bardziej, tym lepiej.

      Usuń
  7. Wylecz nogę, DeLu. Trzeba iść Tuska przywitać... I trzeba będzie poskakać, bo wiadomo: "Kto nie skacze ten jest z PIS-u.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez ten miesiąc się dość naskakałem. Na jednej nodze...

      Usuń
    2. Może doceni, to ponoć ludzki pan.

      Usuń
  8. Przyzwyczajenie nie zawsze znaczy zobojętnienia. Przyzwyczaić się można przecież do poczucie bezpieczeństwa, także codziennego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobojętnieć można też na to, do czego się człowiek nie przyzwyczaił, choć z drugiej strony, do cierpienia przyzwyczaić się nie mogę.

      Usuń
  9. Co tam Tusk czy inne mistrzostwa, zdrowie najważniejsze , a dopiero tu puściłeś parę, że nie tęgo z tą nogą było, oby się poprawiło.
    Nie ma to jak życzliwi sąsiedzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że zdrowie najważniejsze, ale chyba nie samym zdrowiem człowiek żyje? Pewnie dlatego życzliwi sąsiedzi są tak pilnie poszukiwani ;)

      Usuń
  10. Jak to się dzieje, że mimo iż tyle pojawiło się nowych twzry w polityce, to stara frakcja nadal jest najsilniejsza i nie do pokonania. PO bez Tuska popadło w riunę i potrzebuje powrotu polityka dinozaura, żeby wstać z kolan i stawić czoła swojemu nemesis PiSowi. Nie liczę na żadne fajerwerki, powalczą, i znowu będziemy odbijać piłeczkę pomiędzy PO i PiS. Błędne koło. Z drugiej strony nie ma chyba żadnej innej partii, która mogłaby zająć wyższe miejsce na scenie politycznej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem spokojny. W duet PO – PiS wpisze się Polska2050 i być może to ożywi ów skostniały układ?

      Usuń
    2. PO będzie wstawać z kolan? Gdzieś to już słyszałem i chętnie obejrzę. :)

      Usuń