czwartek, 18 sierpnia 2022

Feminizm w wersji hard

 

  Feminizm w znaczeniu ogólnym jest ideologią znienawidzoną nie tylko przez Kościół, ale również przez skostniałe formy konserwatyzmu prawicowego. Nie będę się rozwodził nad genezą tej nienawiści, postaram się w możliwie skrótowy sposób przybliżyć zjawisko feminizmu konserwatywnego, powstałego w kontrze do właściwej ideologii kobiecych ruchów na rzecz równouprawnienia i przywrócenia im godności. Od razu dodam, że Kościół rozmył te dwa pojęcia, czyli równouprawnienie, jak i godność, na swoją transcendentną modłę.  Czytam i jakiem ateista nie wierzę: „Dusza kobiety musi być szeroka i otwarta na wszystko, co ludzkie; musi być cicha, żeby gwałtowne wichury nie gasiły słabych płomyków; musi być ciepła, żeby nie uschły delikatne kiełki, […] uwolniona od siebie samej, żeby znajdywało w niej miejsce życie kogoś drugiego; a wreszcie ma być panią siebie samej i swego ciała, ażeby cała jej osoba była gotowa usłużyć na każde wezwanie1. W tej deklaracji szczególnie ujmuje mnie powtarzane „musi być” wypowiadane i podkreślane przez o. Bartłomiej Józef Kucharski OCD. To bądź co bądź facet, choć w kiecce. Innymi słowy, zero, nul, cero, nihil czy jeszcze w jakimś innym języku by nie przytoczyć – zero własnej woli, zero godności i szacunku. Na nieszczęście to nie tylko ideologia jakiegoś księżulka. Za prekursorkę katolickiego feminizmu jest uważana Edyta Stein, ochrzczona żydówka, której dla niepoznaki zmieniono imię na Teresę Benedyktę od Krzyża. Szukając materiału dla tej notki nalazłem coś, co mnie wręcz zwaliło z nóg: „po przekroczeniu progu komory gazowej spotkała się twarzą w twarz z Oblubieńcem. (...) Edyta Stein przypieczętowała pakt małżeński z Chrystusem ukrzyżowanym, do którego przygotowała się jako mądra dziewica2. Ten metaforyczno-realistyczny obraz jest autorstwa kardynała Michael Czernego wygłoszony ledwie przed tygodniem i jakoś nie mogę uwierzyć, że to tylko efekt mszalnego wina.

  Wróćmy jednak do tego szczególnego i oryginalnego rodzaju feminizmu, który kobietom dyktuje Kościół, hierarchicznie na wskroś męski. I znów czytam prawdziwe rewelacje: „Poglądy nauk szczegółowych jak i filozofii są podrzędne wobec nauki wiary, gdyż autorytet Pisma Świętego i Urzędu Nauczycielskiego Kościoła wymaga uległości ze strony wierzącego katolika3, i o ile mężczyzna może sobie pozwolić na pewne odstępstwa, czego dowodzi praktyka, o tyle kobieta już pod żadnym pozorem. Zdaniem Edyty Stein, w każdej kobiecie można odkryć „pragnienie stawania się tym, czym być powinna, pragnienie doprowadzenia do możliwie najdoskonalszego rozwoju swego człowieczeństwa ze szczególnymi, indywidualnymi cechami. Najgłębszą kobiecą tęsknotą jest dojrzewanie w miłującym zjednoczeniu i pomaganie innym w takim dojrzewaniu. To odpowiada wiecznemu przeznaczeniu kobiety. Jest to specyficznie kobiece, a nie ogólnoludzkie pragnienie. (...) Podobnie jak u jednostek, tak też u mężczyzny i kobiety miara i relacja tych władz jest bardzo różna. Dusza kobiety mocniej żyje i jest obecna we wszystkich częściach ciała i wewnętrznie zostaje bardziej zaangażowana w to co się z nim dzieje4. W tym miejscu nasuwa mi się pytanie: czy odmienność „duszy”, jeśli nawet taki twór by istniał5, to dostateczny argument na rzecz dyskryminacji kobiet? Bo przecież te wywody służą przede wszystkim temu, aby kobiecie ograniczyć świat do znanej maksymy: Kinder, Kirche, Küche. Jak twierdzi Stein: „wszelkiego rodzaju abstrakcja z natury jest jej [kobiecie] obca. (...) Tak więc można powiedzieć, że szczególnymi cechami kobiecej duszy jest pełne oddania uczestnictwo w życiu drugiej osoby a zwłaszcza męża i dzieci. Kobiecość wyraża ducha głębi, skupionego i wielowarstwowego, wytrwałego i zdolnego do cierpienia6.

  W ślady Edyty Stein po wojnie poszła amerykanka, Phyllis Schlafly, konserwatywna antyfeministka. Jej ulubione powiedzonka: „Dziękuję mężowi, że pozwolił mi wziąć udział w tym zgromadzeniu”, „Kobiety spełnienie znajdują w domu z rodziną”, „poprawka [do konstytucji] odbierze kobietom wiele praw, w tym prawo do bycia na utrzymaniu męża czy alimenty, zmusi do służby wojskowej, promuje homoseksualizm i aborcję oraz, o zgrozo, zaprowadzi koedukacyjne toalety”, „w rubryce zawód wpisuję matka”, co nie przeszkadzało jej prowadzić działalności politycznej na terenie całych Stanów Zjednoczonych. W 2014 roku pisała: „Różnica płac między kobietą a mężczyzną nie jest zła, ponieważ pomaga promować i utrzymywać małżeństwa. Najlepszym sposobem na poprawę perspektyw ekonomicznych kobiet jest zwiększenie zawodowych perspektyw mężczyzn w ich życiu, nawet jeśli oznacza to zwiększenie tak zwanej różnicy płac”. I jeszcze to: „Kiedy wyszłam za mąż, jedyne, czego pragnęłam, to suszarka, żebym nie musiała wieszać pieluch. A teraz kobiety mają pieluchy jednorazowe i inne udogodnienia w domu. To dzięki mężczyznom i technologii dom stał się tak przyjemnym miejscem dla kobiet7.

  Jeszcze tylko drobny wtręt. W szkole średniej chemik miał kilka ciekawych powiedzonek a jedno z nich szczególnie utkwiło mi w pamięci: „cierp ciało, kiedyś chciało”. Pasuje mi do rozważań obu pań, choć z drugiej strony, nikt nie pyta kobiety, czy chciała być kobietą, szczególnie zaś oddaną mężowi żoną i równie oddaną dzieciom matką. Reszta pragnień tej istoty, według katolicko-konsewatywnego feminizmu jest zakazana, rzekłbym: wręcz grzeszna, gdyż wiele z postaci antyfeminizmu ugruntowanych jest w religii. Nie potrafię się powstrzymać od jeszcze jednej opinii ks. Bartłomiej Józef Kucharski OCD, która dowodzi, że feminizm konserwatywny, zaś katolicki w szczególności jest tylko skrajną formą antyfeminizmu: „Jej [kobiety] głównym zadaniem jest nie tylko wydać na świat dzieci i starać się o ich rozwój cielesny, lecz wychować je w bojaźni Pańskiej. Podstawową rolą kobiety jest więc włączenie się w walkę duchową, jaka toczy się pomiędzy Złym a Jezusem. Choć ten pierwszy już przegrał, wciąż atakuje świat. Kobieta, na wzór Maryi, powołana jest do wychowywania innych do bycia dobrymi, czyli do odrzucania podszeptów Szatana. Dlatego szczególnie atakuje on niewiasty. Edyta Stein w latach 30. i 40. XX wieku widziała, jak straszliwe może być zło i jak wielu mu ulega8. W tym miejscu mogę już bez kozery napisać: nie mam więcej pytań.

 

 

Przypisy:
1 - https://www.karmel.pl/feminizm-edyty-stein/
2 - https://deon.pl/kosciol/kard-czerny-o-edycie-stein-po-przekroczeniu-progu-komory-gazowej-spotkala-sie-twarza-w-twarz-z-oblubiencem,2202803
3 - https://www.karmel.pl/kobieta-wedlug-edyty-stein/
4 - ibidem
5 - Nie wiem dlaczego celowo pojęcie samoświadomości przeinacza się w pojęcie duszy? Ten ekwilibrystyczny zabieg, ma drugie dno – jest nim pojęcie „serce” nie w znaczeniu organu wewnętrznego wszystkich zwierząt, a w ujęciu cechy psychicznej. Pamiętam maksymę Mickiewicza „miej serce i patrzaj w serce”, jemu można wybaczyć, wszak był romantykiem. Ale współczesnym apologetom?!
6 - https://www.karmel.pl/kobieta-wedlug-edyty-stein/
7 - https://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,152731,25985003,phyllis-schlafly-kobieta-powinna-podziwiac-i-doceniac-meza.html?disableRedirects=true
8 - https://www.karmel.pl/feminizm-edyty-stein/

73 komentarze:

  1. Ja też nie mam pytań, bo te wszystkie rewelacje, plus upał niemiłosierny spowalniają myślenie.
    Całe szczęście, że wiele kobiet, także wierzących nie stosuje nauk kościoła w praktyce...czego tez nie rozumiem, bo niby wierzą, ale kościół traktują jak...w zasadzie nie wiem jako co?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napiszę krótko i dosadnie, za co pewnie mi się oberwie: Kościół traktuje kobiety jak inkubator. Nie ma to nic wspólnego z obrazem Maryi, bo ta była wszak dziewicą.

      Usuń
    2. Kosciol stawia takie wymogi dla tych co na Ziemii, ze nie idzie temu sprostac, czego przykladem jest wielu kaplanow tegoz kosciola.
      Normalny czlowiek, przecietnie grzeszacy, tez nie dorasta, do wymogow stawianych przez kosciol, ale za to ma ideal- marzenie wewnetrzne, o idealnym swiecie, do ktorego probuje dazyc. :) Ideal krainy spokojnosci, szczesliwosci, milosci...

      Usuń
    3. Za frazę: „Normalny człowiek, przeciętnie grzeszący” masz u mnie laurkę ;))

      Jednak nie sądzisz, że „Ideał krainy spokojności, szczęśliwości, miłości” to tak właśnie wygląda piekło?

      Usuń
    4. Ty masz pofyrdane przez to Twoje DDA i to co dobre nazywasz zlem, bo wiecej zla doswiadczyles. Czy mogles w domciu rodzinnym znalezc jakikolwiek obrazek milosci, jej przyklad? Wydaje mi sie, ze szalenie rzadko i dlatego to, co dobre nazywasz pieklem.
      Sorry za osobista uwage.

      Usuń
    5. Raz, że DDA nie istnieje, dwa, pomyliłaś zarzut. Chyba nie może być nic bardziej nudnego niż kraina spokojności i szczęśliwości. W takiej krainie po tygodniu nawet miłością będziesz wymiotować ;)

      Usuń
    6. Ty czas liczysz na tygodniem, miesiace , lata... tam moze takiego problemu nie byc, wiec : " W takiej krainie po tygodniu(...)" Mozesz miec tam problem z okresleniem tygodnia:)) Czyli, mozesz sie nie znudzic owym stanem szczesliwosci. Mozesz nie miec tygodniowej okazji:)

      Usuń
    7. „Tam”??? czyli gdzie?
      Znam siebie na tyle, że wiem o czym piszę. Miewałem okresy sielanki z szczęśliwością i spokojem. I wiem po jakim czasie źle oddziałuje na moją psychikę. Słyszałaś coś o gnuśności? Chyba napiszę sobie notkę o Acedii ;))

      Usuń
    8. Jednych gnusnosc dopada po latach, Ciebie po tygodniu. ... za dlugo trwajacy spokoj, to wedlug ciebie nienormalnosc i narazm.

      Usuń
    9. To acedia. Nawet święci od tego głupieli... ;)
      Natomiast jako żywo podziwiam tych, którym gnuśność doskwiera dopiero po latach. Miałem kumpla, który jak dziecko cieszył się, że mając lat czterdzieści idzie na rentę. Bożesz, jakie on miał plany!!! Po kwartale błagał mnie z półliterkiem koniaku, aby mu załatwił jakąś robotę na kopalni...

      Usuń
    10. Moze sobie ow spokoj i kraine szczesliwosci dziwnie wyobrazasz, zacznij ja sobie wyobrazac jako momenty wewnetrznej stablizacji, pewnej wewnetrznej blogosci... takie momenty, w ktorych nic ci nie doskwiera, czujesz sie swietnie i ... mogloby tak trwac w nieskonczonosc. Nie miewales takich chwil we wlasnym zywocie? Niby nic sie nie dzieje a jest po prostu pieknie, satysfakcjonujaco.

      Usuń
    11. Wiesz, że miałem...! Szczególnie te momenty wewnętrznej błogości. Ale może ja jednak zmilczę, bo to miało charakter erotyczny i zero spokoju, gdy krzyczała „O Boże!, tylko nie przerywaj” :D

      Ale bywało też inaczej. Moja kochana babcia pozwalał mi wchodzić na czereśnię, abym sobie nazrywał i zjadł ile tylko zdołam. To były upojne chwile. Tyle, że na tej czereśni doby wysiedzieć się nie dało, a zjeść ich więcej niż kilogram na jedno posiedzenie groziło komplikacjami żołądkowymi.

      Był jeszcze jeden moment. Te krótkie chwile snu nad ranem. Kończyły się szarpaniem żony, żebym się do roboty nie spóźnił.

      A może Ty masz dla mnie jakieś propozycje (uchowaj Panie, nie mam na myśli erotyki)?

      Usuń
    12. Patrz, jak facet blogosc prawie zawsze z seksem ( erotyka ) kojarzy. Kiedys uslyszalam od jakiegos "znawcy" duchowosci ( starszego juzwtedy pana) , ze mezczyzni w sferze duchowosci maja trudniej. Tylko zasygnalizowal , nie chcial w to brnac. Uslyszalam to od plci przeciwnej tylko jeden, jedyny raz i ... zastanowilo mnie to dosc bardzo:)
      Chyba faktycznie macie trudniej skoro ... i od ciebie, juz nie mogacego w danej dziedzinie wiele, slysze opowiesci o stanach blogosci z kobieta w tle:)
      #Jak dla mnie takie chwile sie po prostu przytrafiaja i nie musi byc w tym seks obecny:) Mowie o blogosci duchowej, nie cielesnej... choc blogosc jak dla mnie jest jedna:) Moze ja przynosci np.: dobra muzyka. Przygladanie sie pieknemu obrazowi... kazdy ma jakies tam wlasne metody. Dla niektorych czyms takim sa momenty kontemplacji.

      Usuń
    13. Nie widzę żadnej trudności jeśli chodzi o duchowość. Jest jeden warunek, nie może się „przejeść”. Ileż da się zachwycać obrazami, jeśli masz jakiś ulubiony styl? Ileż można słuchać muzyki, jeśli Twój zachwyt budzi jeden lub trzy gatunki? Może to będzie trwało dłużej jeśli te obrazy będziesz oglądać przy muzyce, ale bądź realistką – razem czy osobno, w nadmiarze w końcu Ci się obrzydnie. Jeśli chcesz się czymś zachwycać, musi istnieć coś, co nie wzbudzi Twojego zachwytu. Piszesz: „Jak dla mnie takie chwile się po prostu przytrafiają” i tu akurat się z Tobą w pełni zgodzę, bo mamy do czynienia z CHWILAMI, które się PRZYTRAFIAJĄ. Nie da się ich tak po prostu wyreżyserować w niekończący się tasiemiec.

      Chyba jednak muszę napisać o tej acedii, która wynika z nadmiernej kontemplacji. Inaczej tego nie pojmiesz.

      Usuń
    14. To co mi opisujesz to jak uzaleznienie sie od danych chwil. Wiadomo, ze to bywa od czasu do czasu... non stop ( ale wtedy pojecie czasu moze nie istniec a raczej stan teraz i tutaj) moze i gdzies tam w innym wymiarze:) A my jak glupcy tesknimy za tym Krolestwem Niebieskim:) Kazdy niech interpretuje po swojemu czym dla niego to Krolestwo jest:)

      Usuń
    15. Aż zapytam, co to jest to "pojęcie czasu może nie istnieć"? Bez tego nie potrafię się odnieść do tego komentarza. ;)

      Usuń
  2. Wypowiedzi facetow na temat: "Jaka powinna byc kobieta", albo probujacy nadac kierunek kobiecemu feminizmowi zawsze mnie dziwi i rozbraja. Przeciez kobieta to ktos inny niz mezczyzna. Poprzez takie a nie inne uksztaltowanie ciala, inna gospodarke hormonalna wplywajaca w pewnym stopniu na jej psychike (mozg) ma tez i inne potrzeby.
    Panowie kaplani , koscielni sa nawaleni poetyckoscia postawy Maryji. Maja jakis taki poetycki obrazek jaka kobieta powinna byc i wala slowami, ktorych i ja nie rozumiem. A babki sie nasluchaja i daza jak w dym do tego idealu, o ktorym w sumie niewiele wiedza. Mowi sie im, ze ten ideal to cichoc, sluzba rodzinie, przygladanie sie z boku i reakcja w sytuacjach zagrozenia, wspieranie mezczyzny w swiecie urzadzonym pod niego... ogolnie maja nie przeszkadzac , byc piekne, wnosic cieplo i ocierac czolo steranemu mezczyznie. Nie marudzic mu nad uchem, nie byc zolzami, nie popychac do dzialania bo czegos chca a w swiecie urzadzonym pod mezczyzn to on ma wiecej mozliowsci aby do domu zniesc male co nieco etc.
    Takie cus to mozna powoli miedzy bajki wlozyc. Feminizm szkodzi obrazowi chrzescijanskiej ( albo jakiejkolwiek religijnej) pani. Kobiety sa rozne. Niektore wykazuja sie niezla prezdsiebiorczoscia i chlopa potrafia w kozi rog zapedzic. No i co z taka niewiasta zrobic? Nie wyrosnie z niej wiotka i gietka , posluszna Maryja.
    Jednak jest cos takiego, wpisanego w nas przez nature, ze nasze cialo rodzi, a jak rodzi to i gospodarka hormponalna nas prowadzi tam gdzie powinna zaprowadzic i fyrda nam w naszych mozgowych przestworzach. Kobieta chce domu, rodziny, gniazda... ( dobra jakies 10-20% tego moze nie chchiec). Znam niejedna damska wojowniczke, ktora po porodzie miekla i glosila tezy :" jak ja bym chetnie w domu z dzieciakami posiedziala. Niech on zarabia i sie wygina, aby na nas starczylo". Niestety nie starcza i trzeba byc zarabiajaca ( czy tez dokladajaca sie finansowo do potrzeb rodziny) feministka.
    Albo takie, ktore krytykowaly dzieciate kumpele, ze jak dziecko zakwili i sygnalizuje glod to one tylko miejsca szukaja aby przycupnac, cycka wywalic i piskle nakarmic. A potem zaobserwowalam taki widoczek jak tej krytykujacej jej piskle w sklepie sie domagalo, a ona piers hyc- chusta nakryla. Lazila miedzy polkami robila zakupy i karmila.
    Mysle sobie tez tak, ze zycie Edyty Stein tudziez innej matki kosciola bylo inne - specyficzne ...- one mogly sie w taka poezje o Niebieskim Oblubiencu wdac. I tak sie wlasnie realizowac.
    Codzienny zas mozol obdziera z maryjnej poezji:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszesz: „Jednak jest coś takiego, wpisanego w nas przez naturę, że nasze ciało rodzi, a jak rodzi to i gospodarka hormonalna nas prowadzi tam gdzie powinna zaprowadzić i fyrda nam w naszych mózgowych przestworzach. Kobieta chce domu, rodziny, gniazda”. Feminizm jakkolwiek na niego patrzeć nie zabrania żadnej kobiecie bycia matką i żoną (w takiej lub innej kolejności). I chyba nie o to biega prawdziwym feministkom. W mojej ocenie wszyscy powoli ulegamy tej zdeformowanej przez Kościół definicji równości i godności. Czyżby postulat równego traktowania w pracy za tę samą pracę zasługiwał na potępienie (patrz: Phyllis Schlafly), a może szacunek dla kobiety samotnej to utrata jej godności? A tak właśnie głosi Kościół. Nawet macierzyństwo niewiele tu zmienia, jeśli za nim nie stoi majestat pana męża.

      Jednak nie rozumiem tego stawiania Matki Boskiej za przykład, wzór do naśladowania dla kobiet.

      Usuń
    2. pewnie ze feminizm nie zabrania bycia matka i zona, ale w takim swiecie jaki mamy obecnie bycie matka i zona ( z nasza kobieca psychika i potrzebami) wiele utrudnia. Facet nie ma dylematu czy teraz decydowac sie na dziecko, czy pozniej bo akurat jedzie na fajnej fali sukcesu. Kobieta ma taki dylemat, bo ciaza w pewien sposob ja wykluczy. Odzieli od informacji w pracy, spowolni, zatrzyma w domu.

      "Czyżby postulat równego traktowania w pracy za tę samą pracę zasługiwał na potępienie (patrz: Phyllis Schlafly), a może szacunek dla kobiety samotnej to utrata jej godności?"

      Pracuje w srodowisku meskim. W swiecie, czy tez przestrzeni informacyjnej zdominowanej przez facetow. Kobietom tam jest szalenie trudno. Wlasnie poprzez te ích niedysozycyjnosci zwiazane chociazby z chorobami dzieci, z zachodzeniem w ciaze . Kobieta wypada z obiegu. Na nia sie nie liczy. Jakies fajne stanowiska rozdzielane sa wsrod meskiej braci. Facet , mlody jesli tylko chce i umie dobrze gadac z tymi, z ktorymi gadac nalezy rach ciach i ma niezle miejsce pracy. Kobiety sa traktowane ... hm... "niepowaznie" w danej branzy.
      Ja np.: nie mam ochoty rozmawiac z panami w stylu : " Oj sloneczko..." Podbierac ich pod wlos , czy tez trzepotac rzeskami. Mamy i takie mlode prezne, trzepotliwe i ... niezle im sie wiedzie, albo takie z facetami ustawionymi i wtedy oni swoje kobiety ustawiaja takze. :)
      Oczywiscie to nieprawda gdyby ktos publicznie to rzucil na forum. Ot po prostu tamta ma lepsze umiejetnosci ( a to czesto nie tak), wiadomosci i awansuje.
      Naprawde. Dopiero teraz z latami i w skoczeniu w inna dziedzine pracy ( nauczycielstwo, pielegniarstwo sa zawodami zdominowanymi przez kobiety) dochodze do wniosku, ze nigdy nie bedzie rowno, z takimi samymi mozliwosciami , podobnym stratrem i ze znajomosci nie maja znaczenia. :)

      Szacunek dla kobiety samotnej to utrata jej godnosci? Wybacz , co to za kuriozum slowne? Moze cos wyrwales z kontekstu aby podbarwic, bo ty miewasz takie tendencje:)
      Matka Boska to czysta poezja:) Takimi "Matkami Boskimi, wiecznymi dziewicami" sa dla facetow ich kobiety , kiedy patrza na nie maslanymi , oczarowanymi oczetami... i chcieliby tak w nieskonczonosc.
      A zycie obdziera... chcieliby takie a nie inne kobiety miec wiec nas wkrecaja w standard Matki Boskiej.

      Usuń
    3. " Czyżby postulat równego traktowania w pracy za tę samą pracę zasługiwał na potępienie"
      To piękny postulat, ale niestety często trudny do realizowania w praktyce. Rzadko kiedy kobieta w pełni swoich sił życiowych, a więc przeważnie w okresie, kiedy rodzi i wychowuje dzieci wymagające normalnej opieki jest tak samo dyspozycyjna w swojej pracy jak równie zdolny mężczyzna w podobnym wieku.
      A to ciąża, a to chorujące dzieci, jak karmiąca piersią, to krócej pracuje, a nawet słychać o potrzebie urlopu na "te comiesięczne niedyspozycje", a to nie może pracować w porze nocnej, a to nie można jej wysłać na delegację itd.
      Jak więc można jej płacić tak samo jak mężczyźnie (wolnym od wielu tych niedogodności) zatrudnionym na podobnym stanowisku?
      To wszystko nie jest takie proste zero-jedynkowe!

      Usuń
    4. Aniu, niestety wciąż żyjemy w świecie stereotypów i również feminizm wciąż jest daleko z realizacją swoich postulatów, miedzy innym z powodu istnienia wciąż szerokiego frontu antyfeminizmu. Szczególnie to widać w Polsce.
      Przyznam, że nie rozumiem tej skargi: „Pracuję w środowisku męskim. W świecie, czy też przestrzeni informacyjnej zdominowanej przez facetów. Kobietom tam jest szalenie trudno”. A jak ma być? Uprzejmie, nonszalancko, „ą”, „ę” ??? Czy przypadkiem nie przesadzasz? Dla kobiet środowisko męskie jest tak samo „egzotyczne” jak odwrotnie. Zamiast iść na zwolnienie lekarskie zgodziłem się pracować (jako sztygar) z kobietami na lampowni i maskowni. Uciekałem stamtąd po dwóch tygodniach (na szczęście miałem gdzie).
      „dochodzę do wniosku, że nigdy nie będzie równo” – ano nie będzie jeśli się poddajesz. Jak to jest, że na Zachodzie kobiety łatwiej stają szefami i to wcale nie w kobiecych zawodach? Gdyby każda z nich wychodziła z takimi samymi założeniami jak Ty, nigdy szefem by nie została.

      „Szacunek dla kobiety samotnej to utrata jej godności?” istotnym jest tu kontekst i znak zapytania. Wystarczy przeczytać jak często kobiety samotne są nagabywane o zmianę stanu cywilnego. Nawet dziś, kiedy zjawisko staje się coraz bardziej powszechne. Singielka to już wprawdzie nie „stara panna”, ale w tym określeniu jest niejednokrotnie ta sama pogarda. Coś w tym temacie wiem, bo mam córkę singielkę. A już nie daj Boże singielka z dzieckiem – to przecież woła o pomstę do nieba.

      „Matka Boska to czysta poezja:) Takimi "Matkami Boskimi, wiecznymi dziewicami" są dla facetów ich kobiety , kiedy patrzą na nie maślanymi , oczarowanymi oczętami... i chcieliby tak w nieskończoność” – nie bardzo rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć? Chyba odpłynęłaś ;))

      Usuń
    5. Mario, pełna zgoda, ten postulat jest ciężki do zrealizowania. Przypomnę jednak, że kiedyś kobiety nie miały prawa głosować, a dziś jest to coś zupełnie naturalnego.
      „A to ciąża, a to chorujące dzieci, jak karmiąca piersią itd.” – tylko co w tym nienormalnego? Zapytam przekornie: czy facet złożony chorobą też dostaje te same pieniądze, co zdrowy? A może awansuje w tym czasie? Urlop macierzyński trwa 12 miesięcy i jest płatny. Później wszystko zależy od decyzji samej matki. Można mieć pretensje do państwa, że nie dba o dobrostan dziecka i matki w takim samym stopniu jak o zapłodnione zarodki.

      Usuń
    6. ". A jak ma być? Uprzejmie, nonszalancko, „ą”, „ę” ??? Czy przypadkiem nie przesadzasz? Dla kobiet środowisko męskie jest tak samo „egzotyczne” jak odwrotnie."
      Jak ma byc? Nie stereotypowo ma byc. Bo takim pytaniem sam podtrzymujesz stereotypy, o ktorych piszesz. Jerstes trybikiem steretypu choc starasz sie do bycia trybikiem nie przyznawac:) Co ci faceci nie maja w domu corek, zon... nie wiedza jak sie z kobieta rozmawia, czego one potrzebuja?
      Po prostu meskie srodowiska to meska dominacja i rozdawania kart bez dopuszczania kobiet do glosu.
      Ja wlasnie tego "ą" i "ę" nie chce, ale bez tego czesto gesto z wami sie nie da. Mlode babki starac sie nie musza- facet sam z pomoca i znajomosciami "przypelznie". Starsze bez "ą" i "ę" nie bardzo maja co przy facetach robic, bez kadzenia, ze "lubu dubu niech nam zyje prezes naszego klubu...". A bywaja lebskie kobiety i niestety ... lebski ma prawo byc tylko facet, ktory przed nia stoi. :)

      Uciekles od kobiet? No nie gadaj:) Bobu ci zadaly? :) Nawet nie sprobowales ich zrozumiec? :)

      "Jak to jest, że na Zachodzie kobiety łatwiej stają szefami i to wcale nie w kobiecych zawodach? Gdyby każda z nich wychodziła z takimi samymi założeniami jak Ty, nigdy szefem by nie została."
      Mam takie zdanie, ze im jest jeszcze trudniej niz kobietom w Polsce. Nas ksztaltowal komunizm. Babkom mozna bylo na traktory, W "Przygodzie na Mariensztacie" kobieca (dziewczeca) ekipa murarzy rywalizuje z facetami... na zachodzie takich obrazkow kobiety nie mialy. Kobieta dzieciata- drzewiej- lata 70 siate, 90siate siedziala w domu z dzieciakami. Zero zlobkow, matki mialy podobny los wiec opieka nad wnukami w gre nie wchodzila, one po odchowaniu swoich zaczynaly zyc, wiec we wchodzenie w opieke nad wnukami, bo corka pracuje absolutnie nie wchodzily. Ja sie zdziwilam kiedy tu przyjechalam. Wydawalo mi sie, ze zachod to kolebka praw wszelakich i wolnosci wszelakiej...

      Usuń
    7. A jednak, Twój rzekomy „nie stereotyp” epoką wiktoriańską zalatuje, i tylko proszę bez obrazy. Jest takie przysłowie, bardzo zresztą praktyczne: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Obrazowo: możesz nawet podrywać młode panienki. Na poważnie zapytam: a sama nie łaska poprosić o pomoc, jak coś nie wychodzi? Nie wiem ilu tam tych facetów jest, ale nie wierzę, że nie ma choć jednego, który pomocy nie odmówi. Zapominasz też o jednej ważnej zasadzie: na szacunek i uznanie, szczególnie w męskim gronie trzeba sobie zasłużyć nie ładną buzią, szmatkami czy makijażem, a fachowością. Fachowość nie jest zaś darem od Boga za to, że jest się ochrzczonym. Tu nawet feminizm Ci nie pomoże.

      Jak myślisz, dlaczego uciekałem? Nie byłem w stanie zrozumieć trzepotania rzęsami, ani tym bardziej językiem. Wprawdzie zawsze byłem łasy na kobiece wdzięki, ale co za dużo to nawet...

      No toś z tym komunizmem wyjechałaś... Wiesz skąd się wzięły traktorzystki, tramwajarki a nawet murarki? Bo chłopy na wojnie poginęli i nie miał kto robić. To samo było w Niemczech, Anglii a nawet w Stanach. Jak już pojawił się męski narybek, komunizm miał dla kobiet jeden goździk i parę elastycznych pończoch.

      Sprawdziłem: „W Polsce funkcjonuje ok. 100 tys. miejsc w żłobkach, jednak w większości (71 proc.) gmin nie ma ani jednego żłobka. Osiem  krajów europejskich gwarantuje KAŻDEMU dziecku miejsce w żłobku lub podobnej placówce opiekuńczej bezpośrednio po zakończeniu przez jego rodziców urlopu rodzicielskiego. Są to: Dania, Niemcy, Estonia, Malta, Słowenia, Finlandia, Szwecja i Norwegia”.

      Usuń
    8. " Zapominasz też o jednej ważnej zasadzie: na szacunek i uznanie, szczególnie w męskim gronie trzeba sobie zasłużyć nie ładną buzią, szmatkami czy makijażem, a fachowością. "

      Co ty nie powiesz? Waw!!
      Wyobraz sobie, ze ja wkladam lapy tam gdzie oni wkladaja. Uzywam srubokretow kiedy i oni uzywaja... nie boje sie pytac choc niechetnie odpowiadaja bo sie obawiaja , ze przejmniesz ich wiedze. Klekam przy maszynach wtedy kiedy i oni klekaja i ... popatrz ty na ignora zasluguje:) Pamietam jak kumpel plyte chlodzaca mylil, aspirowal przy okazji na wyzsze stanowisko. Pomylenie i zamontowanie takowej plyty grozilo produkcja zlomu. Rzeczami, ktore potem trzeba by bylo zezlomowac. Zwracam mu uwage, ze pierniczy, a on dalej brnie... zwracam mu znowu uwage , ze pierniczy... zero odzewu. W koncu pyta skad niby to wiem? To mu wyjasniam skad... no i zonk. Faktycznie pier**li robote.
      Myslisz, ze "dziekuje" uslyszalam? Zapomnij. Nikomu tego nie powiedzialam w mysl zasady, ze kazdemu moze sie przydazyc. A on potem czyhal oblednie na jakies moje potkniecie aby moc przykryc wlasna niekompetencje.
      Brrrr... faceci nie lubia fachowych kobiet a ty mi pitolisz, ze dzieki temu mozna u nich uznanie zyskac:)

      Trzeptanie jezykiem? No przestan, kobiety lubia sobie o niczym popitolic:) A ty powinienes wiadomosci sortowac na te wazne i nie wazne:) Nie nadawales sie na szefa:)

      "Wiesz skąd się wzięły traktorzystki, tramwajarki a nawet murarki? Bo chłopy na wojnie poginęli i nie miał kto robić. To samo było w Niemczech, Anglii a nawet w Stanach. "

      Niekoniecznie . W krajach komunistycznych tak sie z lekka ostalo, bo idea komunizmu glosila jakas tam rownosc spoleczna i przyznawala kobiecie prawo do pracy na zewnatrz. Natomiast na zachodzie , kiedy ci faceci powracali do domow bylo : " Kobiety odsuncie sie". Wiele babeczek pootwieralo sobie wlasne biznesiki i ... musialy wrocic za kotare. Maz, ktory byl sie zapowrocil nie zezwolil.
      Moja tesciowa opowiadala mi jak ja mrozilo , kiedy ojciec po wojnie zapowiedzial jej , ze chyba bedzie musiala isc do pracy w fabryce. Dorobic do domowego budzetu. Wolala isc na cos w rodzaju sluzby niz praca w przemysle. No i modlila sie aby znalazl sie dla niej opiekun, ktorego moglaby poslubic.

      Na poczatku 2000 roku, wtedy do Niemiec przybylam, nie bylo zlobkow. Kiedy w ciazy lezalam w szpitalu zaczely takowe miejsca dla dzieci pracujacych matek powstawac. Dziewczyna z porodowki zapisywala swe dziecie do tej instytucji rok przed oddaniem go tam. W mojej miescinie czegos takiego nie uswiadczysz. Przedszkola podejmuja sie opieki nad bobasem w sytuacjach dla matek awaryjnych, kiedy wyjscia ci one nie maja i musza do roboty pojsc ( kasy za malo). Powiedz im tylko, ze chcesz isc do pracy, bo chcesz... a nie ze musisz. Zrozumienia w temacie nie zaznasz.

      Usuń
    9. Nie masz wkładać łap tam gdzie oni, masz być lepsza. „Nie boję się pytać” a jednak się boisz, skoro mi tu z takimi konsekwencjami wyjeżdżasz („bo się obawiają , że przejmiesz ich wiedzę”). Może oni nie zawsze potrafią swoją wiedzę dobrze przekazać? „faceci nie lubią fachowych kobiet a ty mi pitolisz, ze dzięki temu można u nich uznanie zyskać” - Ty za to tu dorabiasz mi ideologię. A może Ty masz tu jakieś fobie? Bo kobiety facetom zagrażają? Nie rozśmieszaj mnie. Na rynku pracy zawsze istnieje rywalizacja, bez względu na płeć!

      Tylko co by mi przyszło z tego sortowania? One by wtedy zamilkły? W normalnych warunkach miałem pod sobą od 50 do 100 pracowników (same chłopy) wystarczało raz dobrze zakląć i po kłopocie.

      To ile się tych traktorzystek w Polsce zostało? Na wsi znałem taką jedną. Akurat jej chłop umarł i sama musiała kosić łąki. W następne sianokosy już nowy na traktorach jeździł.

      „Powiedz im tylko, ze chcesz iść do pracy, bo chcesz”, ano pewnie, że chciałem. Kto by z babą cały dzień w domu wytrzymał? ;)) Zarabiałem dobrze, w zupełności nam wystarczało, a jednak, gdy córka była już samodzielna, moja żona do pracy chciała iść i musiałem jej robotę znaleźć. Co było później, lepiej zmilczę ;))

      Usuń
    10. O tym powiedz im tylko, ze do pracy chcesz isc... odnosilo sie do tutejszych kobiet , a nie do ciebie:)
      My ze wschodu np.: Polska , Rosja ... nauczone bylysmy, ze kobiety dzieciate pracuja. Pamietam jak sie moja znajoma Chinka meczyla , ze ma dwoje dzieci i .... w danej rzeczywistosci jest skazana na siedzenie w domu. Dla mojej tesciowej to byla zgroza, ze ja z malym dzieckiem pod bokiem do roboty chce isc.
      Moje rownolatki zachodnie raczej nie byly nauczone, ze jak dzieci to i praca zawodowa. Skoro dzieci to nie praca:)
      A z tymi facetami szanujacymi fachowosc kobiet... oni sa raczej zaskoczeni, ze kobieta umie to, co i oni. A kiedy to w koncu odkryja, ze ta obok umie to, co i faceci to tepia (walcza) jak z najgorsza konkurencje.
      U nas wiele kobiet nie chce z chlopami wlaczyc... poddaja sie.
      Powiem ci jeszcze , ze jak facet w danej dziedzinie blad popelni to wiadomo, zdarzylo sie... niech schrzani cos podobnie kobieta- o matko ile gadania , ze sie nie nadaje, ze to nie dla kobiet...

      Usuń
    11. Nie potrafię sobie wyobrazić, że w Polsce pół wieku komunizmu mogło tak namieszać w głowie, że matki muszą pracować. Tym bardziej, że Polska i tak była krajem katolickim. Piszesz: „nie były nauczone, ze jak dzieci to i praca zawodowa” a ja zapytam, to skąd się wziął feminizm? Podejrzewam, że Twoje niemieckie koleżanki to środowisko wiejskie lub małomiasteczkowe.

      „o matko ile gadania” sądzą, że to tylko Ty tak widzisz. Przewrażliwiona jesteś ;) Pracowałem w pałacu. Brygadzista zdając raport mówił: zrobiłem to i tamto. A dlaczego to nie jest zrobione? pytał szef. A to oni zapier...lili ;)) Kobiet w brygadzie nie było.

      Usuń
    12. DeLu - w tym właśnie jest problem, że to jest jak najbardziej normalne. Przez co kobieta jest "mniej atrakcyjna" i bardziej "niepewna" jako pracownik niż mężczyzna na tym samym stanowisku. W związku z czym nie za bardzo może dorównać mężczyźnie w pracy w dłuższym czasie , co skutkuje także niższym wynagrodzeniem.
      I często wymaga dodatkowych kosztów dla zapewnienia zastępstwa na czas tej możliwej "niedyspozycyjności" kobiety.
      Argument, że mężczyzna też może zachorować jest trochę chybiony, bo nie o tym tu dyskutujemy. Czy kobieta nie może także zachorować na takie same choroby jak ten mężczyzna nie związane z macierzyństwem?
      A prawo do głosowania to całkiem inna sprawa.

      Usuń
    13. Próbujecie mnie obie zbałamucić ;)
      Moja żona pracowała w drucikach (kable do volkswagena). Same kobiety i..., i nie wytrzymała, bo i praca na akord, i wyścig szczurów. Rzecz w tym, że inne wytrzymały, więc to nie jest tak, że to z powodu facetów kobiety czasami mają gorzej. Ale weźmy spokojną pracę biurową – czy tam wszystkie kobiety jednakowo zarabiają? Też będziecie za to obwiniać facetów?

      Owszem jest problem zarówno kobiet w ciąży jak i matek wychowujących własne, czasami chorowite dzieci. Pracodawca, nie zawsze mężczyzna, będzie z taką pracownicą miał problem, bo zakład pracy nie koniecznie musi być instytucją charytatywną. Niemniej i tu się kłania decyzja samej pracownicy. To ona powinna decydować (być może wspólnie z mężem?) czy poświęcić się karierze zawodowej, czy macierzyńskiej. Każdy wybór przynosi jakieś komplikacje, ale to chyba zrozumiałe i nie powinno podlegać dyskusji.

      Usuń
  3. KrK ma swoje osobne definicje na wiele abstrakcyjnych pojęć, Wojtyła załatwiał to często przmiotnikiem "prawdziwy", ale jak widać, można sprawę rozwijać :)

    Edyta Stein zapewne dzisiaj mogłaby siebie odnaleźć w spektrum autyzmu. Nic mnie nie zdziwi, czytam bloga kobiety, której zafascynowanie katolicyzmem odpaliło po wkręceniu się w Narnię, i to tak, że postanowiła być dziewicą konsekrowaną. Zostałą. Nadal się zastanawia, dlaczego nigdzie nie pasuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtyła chyba używał „stać w prawdzie”, ale sprzeczać się nie będę ;))

      Ciekawa sprawa z tymi dziewicami konsekrowanymi, jeszcze ciekawsza wydaje się być status wdowy konsekrowanej ;)

      Usuń
  4. A ja mam problem w ostatnim czasie z feminizmem, choć zawsze byłam jego gorliwą orędowniczką. Mam problem, bo równouprawnienie zmienia się nieraz w nieuzasadnioną roszczeniowość. Oczywiście mam na myśli warunki w Polsce, bo w różnych krajach różnie to wygląda. Tak, jakby wahadło wychyliło się w drugą stronę: jesteś mężczyzną, to mniej ci się (praw) należy, bo jesteś silniejszy i do tego faworyzowany.
    To, że jesteśmy równi w prawach (równouprawnienie) nie znaczy, że jesteśmy tacy sami. No, nie jesteśmy. I chyba dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak nie do końca rozumiem: czym jest ta nieuzasadniona roszczeniowość? Mogę się tylko domyślić, że wiążesz to z synową, ale bez konkretów nie będę się wypowiadał. Jakoś nie odczuwam abym miał mniej praw, choć mierzi mnie kilka rzeczy, które nie mają jednak nic wspólnego z feminizmem.

      A to, że nie jesteśmy tacy sami – też mi się podoba ;)

      Usuń
    2. W naszym wieku już nie musimy walczyć o żadne prawa, więc możesz nie odczuwać ich braku :)

      Podam przykład. W sądach rodzinnych rzadko trafia się sędzia mężczyzna. A gdzie parytety? Trzeba nadludzkiego wysiłku, żeby ojciec dostał opiekę nad dzieckiem, choćby wspólną - naprzemienną. I to nie dotyczy tylko syna i mojej synowej, ale trop był dobry :)

      Usuń
    3. Mnie rozwodził sędzia facet i od razu dodam, że tu nie było żadnej solidarności płciowej. ;)
      Zaś co do tej opieki jestem zdania, że jeśli matce nie udowodni się winy rozpadu małżeństwa (rodziny) to jednak ona ma pierwszeństwo do opieki (chyba, że oboje dojdą do porozumienia i to bez udziału sądu).

      Usuń
    4. A czemuż to matka ma prawo do opieki z "urzędu"? I co ma do tego przyczyna rozwodu?

      Usuń
    5. Odpowiem: bo taka jest natura rzeczy. To nie facet jest w ciąży i nie on rodzi. Ta oczywista oczywistość może ulec zmianie w dwóch okolicznościach: albo rodzice dojdą do porozumienia, albo matka wykazuje jakieś cechy patologii.

      Usuń
  5. Za tę ciążę i poród, to matka powinna dziecko znienawidzić :) Ale co Ty wiesz o ciąży i rodzeniu ;) A tak poważnie, to nie bez powodu pojawia się często depresja poporodowa. I wtedy zaczyna się rola ojca, żeby mogła odpocząć i zacząć cieszyć się macierzyństwem. Ale to szerszy problem, nie na komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, „ale co Ty wiesz o ciąży i rodzeniu” i jeszcze do tego nie byłem na porodówce przy porodzie ;)
      Słyszałem o tej depresji poporodowej, nawet ją namacalnie odczułem na sobie, ale czy to jest aż tak częste?

      Usuń
    2. Nie wiem, czy ktoś prowadzi takie statystyki. Zresztą same kobiety sobie tego nie uświadamiają. Sądzą, że po prostu przemęczone. Może kiedyś o tym napiszę.

      Usuń
    3. To mogłoby być bardziej niż ciekawe.

      Usuń
    4. Takie zarzuty wysuwacie jakie ksiedzu sie stawia, ze nie ma prawa gadac o rodzinie, bo jej nie ma i nic na dany temat nie wie.
      A on bidulek tez z jakiejs rodziny musial sie przeciez wywodzic:) Zna, chce czy nie chce, rodzinne zycie:)

      Slyszalam teorie, ze kiedy kobieta w ciazy to z hormonami tak sie dzieje, ze przez skore wplywaja na samopoczucie mezczyzny, ktory z dana kobieta zyje, wspolzyje... z tego wynika, ze i faceci moga odczuwac ciazowe symptomy:)

      Usuń
    5. Tak a propos rodziny księdza. Chwilowo wstrzymano prace nad beatyfikacją rodziców JP II. Okazało się bowiem, że ich pierworodny Edmund Antonii urodził się..., urodził się siedem miesięcy po ślubie (sic!). Tak jak ja, a przecież żadnym wcześniakiem nie byłem.

      Ów bidulek ksiądz zna (mgliście) tylko jedną rodzinę, a mnie zarzucaliście, że kilka lat lektury horrorów to za mało, aby móc się na jej temat wypowiadać. Gdzie tu konsekwencja? ;))

      Ta teoria spełnia wszystkie warunki spiskowej teorii dziejów. Jakieś badania? Jakaś praca naukowa? Nie masz nic takiego a chcesz mi wmówić, że depresja poporodowa to choroba zakaźna? Ja to kręcę, to gorsze od zabobonów! ;))

      Usuń
    6. Ksiadz w takiej rodzinie dorasta, zyje nie godzine a parenascie lat. Na horror, kryminal poswieciles godzine... dwa dni... zanim pdrzuciles? Dziwie sie twojej ocenie tego gatunku, pisales, ze czytales Agathe Christie. Ostatnio ja sluchalam ( audiobook) jadac do Polski, przeciez tam czasami to niezly majstersztyk postaw ludzkich mozna spotkac, do tego akcja... super sprawa:)
      Rodziny Wojtylly nie znam , a skoro zdarzylo sie to, co sie wydarzylo to ... widac tylko, ze typowe ludzkie zycie sie im przytrafilo.- swietosc bierze sie ze zwyklej codziennosci:)

      Teoria spiskowa z hormonami itd:) Nie , to byly prace amerykanskich naukowcow. Mialam, jak to kobiety w danej sytuacji, periodyki tyczace sie porodu i opieki nad maluchem. Nie mam jak przytoczyc ci tych wynikow bo periodyki po 15 latach macierzynstwa poszly juz na smieci. Ale ogolnie mi to lata czy mi wierzysz czy nie... poddala ci tylka takowa mysl pod rozwage:)

      Usuń
    7. Ksiądz dorasta tylko w jednej rodzinie i tego faktu nie da się przykryć nawet plandeką, zwaną spowiedzią świętą.
      Lepiej nie prowokuj mnie na temat kryminałów ;) Dowiedziałabyś się, że to lektura, że użyję słów Rademenesa, dla idiotów. Nie wiem czy zauważyłaś pewien znamienny fakt dla tego gatunku – czytelnik przechodzi nad ofiarą morderstwa do porządku dziennego, jak by to była przystawka do obiadu. Zero refleksji, za to fascynacja sprytem mordercy, który chce oszukać śledczego. Przecież to jest chore już w samym założeniu.

      Nie dalej jak wczoraj przeczytałem, że współżycie przed ślubem jest grzechem ciężkim ;)) Nie wnikam, nie moja bajka, ale jak takich grzeszników można zrobić świętymi? To tylko możliwe w Kościele katolickim.

      He, he, amerykańskich uczonych powiadasz? ;)) Chyba nie muszę Ci pisać, jakie mam zdanie na ich temat, szczególnie w temacie psychologii i psychiatrii?

      Usuń
    8. Kosciol samo zlo- ksiadz z czym do ludzi, czytajacy kryminaly "idioci", psycholodzy i psychiatrzy powinni byc nawzajem wlasnymi pacjentami ...
      Kto w tym swiecie jest dla DeLu godny uwagi? Dziennikarze Wyborczej? Tam tylko prawda, sama prawda o zyciu wystepuje... a jaki moral, a jaka glebia psychologii i wiadomosci o rodzinie:))

      W kryminalach z reguly ten fascynujacy wariat przegrywa. Znajduja go madrzejsi od niego sledczy. Czym sie tu fascynowac przegranym? Fascynuja opisy postaci ich intencji. Fascynowac moze akcja... jej zawilosc, ulozenie... czlowiek sie naemocjonuje przy czytaniu takiej lektury. Ma ci ona inne zadania do spelnienia...
      Przy Chmielewskiej mozesz sie posmiac. Przy Sienkiewiczu pokrzepic. Przy Lemie naglowkowac...
      Dla mnie kazda dobra ksiazka to jak katarzis emocji... oczyszczenie, spotkanie z kims kto wnosi do mojego zycia cos nowego....

      Pisza, ze wspolzycie przed slubem zaliczane jest do grzechow ciezkich, ale mowia tez, ze nie ma takiego grzechu, ktorego Bog nie bylby w stanie nam przebaczyc:) Jesli twoje sumienie jest tak uksztaltowane, ze znajduje ow czyn w kategoriach grzechu ciezkiego, to istnieje droga aby to jakos "oczyscic". Nawet mi sie nie chce nad swietoscia rodziny Wojtyllow debatowac. Mam wlasna, ktorej do swietosci wiele brakuje:)

      Usuń
    9. Dla mnie nawet ksiądz może być wiarygodny (a coraz ich mniej), jeśli tylko nie pieprzy totalnych głupot opartych na jeszcze większych idiotyzmach.

      To jest naprawdę dobre i to bez ironii: „oczyszczenie, spotkanie z kimś kto wnosi do mojego życia cos nowego”. Ja tylko tak mimochodem zapytam, a co nowego do Twojego życia wnosi kryminał czy horror? Dziś już nawet taki Poirot to dinozaur detektywistyki, choć podobno w Polsce wzięcie ma jasnowidz Jackowski. ;))

      To nie moje sumienie zalicza „przedmałżeńską wpadkę” w kategorię grzechów ciężkich. To sumienie tych, co chcą rodziców JP II za świętych uznać i teraz mają zgryz. Moim zdaniem powinni ten „szczegół” pominąć. Hipokryzja Kościoła katolickiego już dawno przekroczyła wszelkie granice.

      Usuń
    10. Pamietam, ze jak Poirota ogladalam to ta postac bardzo mi sie podobala- taki pan z melonikiem, dobrze scharakterzowany, ciekawa postac, ale tez sledzilam , czy tez probowalam sie dogrzebac kto moglby byc sprawca. Zabawa dydaktyczno-logiczna, tam cudow nie bylo :) Dosc dobre cwiczenie na szare komorki mozgowe:)
      Skoro twoje sumienie nie zalicza wpadki przedmalzenskiej w poczet grzechow ciezkich, czyli nie ma twoje sumienie problemu. Pozostaw wiec ow problem tym, ktorzy go maja w zwiazku z takim a nie innym uksztaltowaniem moranosci. Daj im wolnosc w posiadaniu takiego problemu.

      Usuń
    11. Lepiej więc czytać kryminały niż je oglądać. Primo, masz pełną dowolność wyobrażenia sobie bohaterów, secundo, zawsze możesz zajrzeć w ostatni rozdział, aby wiedzieć, kto zabił ;))

      Nie mogę Aniu dać im wolności do hipokryzji. Sam byłbym wtedy hipokrytą, udając, że problemu nie mają. Jeśli bowiem nie ma takiej nauki Kościoła, która nie piętnowałaby cudzołóstwa, dlaczego miałbym przymykać oko na ich przymykanie oczu? Przypominasz sobie trzeci kościelny ślub Jacka Kurskiego, który już miał dwoje dzieci z innego małżeństwa (czyli małżeństwo poza wszelkimi wątpliwościami zostało dwójnasób skonsumowane)?

      Usuń
  6. Brzydzi mnie, jak bardzo kobieta kobiecie jest gotowa zgotować taki los w imię głupkowatej ideologii, w którą wierzy. To świadczy o braku logiki, albo masochizmie- ja cierpiałam, niech inni też cierpią. Często w środowiskach religijnych wrogami młodych dziewczyn są nie faceci ustalający reguły, ale właśnie sfiksowane kobiety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kobiety na tym swiecie sa do roboty. Po to facet ma kobiete u boku. Nawet w zwiazku, w ktorym bredzi sie o rpawach kobiet i facet to rozumie za kotarka jest tak czesto, ze to ona jest mozgowcem, zalatwiaczem, robotnikiem, a stary podwykonawca.
      Te kobity zrzedzace na mlode kobity to sterane zyciem baby, ktore potrzebuja pomocy. Od starego nie wydebisz, bo tak sie ustawil ( tak ich zycie ustawia) ... z reguly starszy wiec i schorowany i do niczego juz. I te kobity wplywaja na te wokol ( mlodsze) poprzez gledzenie, krytyke ich zachowan, wymuszanie roboty... a to wszystko moze byc "krzyk" o pomoc!:) Nie wyrabiaja i nie potrafia ladniej.
      Ja matke pamietam. W sumie miala troje malych dzieci. Urobila sie, a ojciec byl nieprzytomnym czlonkiem rodziny. Od dzieciaka wprowadzala nas w robote, a przez to uczyla wlasnego stylu zycia.
      Oczywiscie, ze sie stawiamy- teraz, kiedy dorosle jestesmy. Nasze chlopy robia. Najlepiej ma moja najmlodsza siostra bo tam syn i maz zaginaja az milo. Ustawila sie (p), ale pamietam te starcia z matka, kiedy jej sie to w glowie nie moglo pomiescic, ze jedenastolatek nastawia pralke do prania:))
      A ilez to w tym filozofii nieprawdaz? Posortowac wsad, wladowac wsad do pralki, wiedziec jaki proszek i nastawic program...

      Usuń
    2. Burgundowa, ja nie wiem czy antyfeminizm jest czymś, za co można nienawidzić. Poglądy ludzi są kształtowane przez środowisko w którym żyją. Choć z drugiej strony ta Phyllis Schlafly, uczyniła z antyfeminizmu całkiem niezły biznes, który stanowił podstawę jej kariery.

      Usuń
    3. Aniu:

      Chyba wszystko zależy od punktu siedzenia. Miałem kumpla, przystojniacha i w dodatku ustawiony zawodowo jako szef klawiszy. Żaden więzień mu nie podskoczył. Miał jedną wadę – był urodzonym pantoflarzem. Żona (pielęgniarka) tylko spojrzała, a on już na baczność stawał: „co chcesz kochanie?”. Pranie, odkurzanie, gotowanie, zmywanie naczyń, mycie okien – to wszystko miał w małym paluszku. Moja żona chciała mnie przerobić na taki model i skończyło się rozwodem. On też marnie skończył. Tak się rozpił, że emerytury (wcześniejszej, jak w służbach mundurowych) nie doczekał.

      Usuń
    4. DeLu

      "Moja żona chciała mnie przerobić na taki model i skończyło się rozwodem."
      Nie byles "pantoflarzem? Ostre ciecie i po sprawie? A tak sie rozpisujesz jak to adeptowales w pantoflarstwie... gotowanie, pranie , rozwieszanie i prasowanie pieluch...

      A swoja droga, faceci sa mieczakami... silny facet sie nie rozpija:) Kobieta ma nie takie doswiadczenia i nierzadko w pollitra nie wchodzi, a wozek z kamieniami dzielnie ciagnie.

      Usuń
    5. Pranie pieluch nie wynikało z pantoflarstwa. To była konieczność, gdyż nie tylko żona, ale nawet teściowa nie chciały palcem kiwnąć.
      Ostre cięcie nastąpiło po wieloletniej próbie ratowania małżeństwa i rodziny. Ale tępej głowie z ambicjami bycia wielką panią sztygarową nie wytłumaczysz. Ona cały czas myślała, że ja tylko żartuję.

      Małe sprostowanie, silny facet nie zostanie pantoflarzem. Natomiast w swoim długim życiu widziałem niejedną kobietę ciągnącą swój wózek w stanie alkoholowego upojenia i nie było w tym żadnej dzielności. Prędzej bytowego upadku.

      Usuń
    6. Widzialam i takie panie nachlane... znalam taka cala dzielnice, w ktorej przyszlo mi pracowac, ale uwierz DeLu, facetow nawalonych z trudnymi warunkami rodzinnymi ( bo ona leb suszy) widzialam o wiele wiecej.
      Inny model wychowawczy obowiazywal dorastajace dziewczynki inny chlopcow.
      Ja nawet to u mojej babci widzialam jak wychowywala corki, jak syna. Chlopakowi wiecej mozna bylo, wiecej mu wypadalo... wychodzono z zalozenia, ze chlopaka w domu nie utrzymasz. Dziewczyny mialy wyznaczane godziny powrotow z potancowek, a chlopak do rana mogl- bo go w zadne wedzidla nie mozna wsadzic. Wyrosl z niego dobry chlop, ale jego wspomnienia o rodzicach sa totalnie inne niz mojej mamy lub jej siostry. On mial wolnosc, one pelno ograniczen.

      Usuń
    7. Chyba nie myślisz, ze będę zaprzeczał istnieniu całych tabunów alkoholików rodzaju męskiego? To jednak niczego nie zmienia.

      Zgodzę się ze stwierdzeniem, że dziewczyny były inaczej wychowywane niż chłopcy. Mógłbym się sprzeczać z tezą, że „chłopakowi więcej można było, więcej mu wypadało”, bo po prostu nie masz w tej materii żadnego doświadczenia, zaś Twoje obserwacje są skażone chciejstwem i subiektywizmem. Moja „wolność” polegała na obowiązkowym pilnowaniu, aby siostrze nic złego się nie stało i to nawet, gdy byliśmy już nastolatkami. Jej ograniczenia (czas powrotu do domu) były też moimi ograniczeniami. Gdyby przyszła sama, znaczyło to, że jej nie pilnowałem.

      Usuń
    8. Moj wuj byl mlodszy od siostr. Nie musial ich pilnowac. Szedl na impreze i zajmowal sie soba, to one musialy dbac, aby on boruty nie zrobil... nie wdal sie w jakies bojki etc. Kiedys dziadek ( na weselu byli) nie mogl zniesc tanca syna ( mlodziezowy jakis) i nakazal corkom sprzatniecie go z sali... musialy go zatanczyc i wyprowadzic:) To ci dopiero byl posluch:) Ojciec kazali i sie robilo:)
      Teraz kiedy wspominaja swoje mlode lata to wspomnienia matki bardzo roznia sie od wspomnien wuja. On mial luz , one ograniczenia:)

      Usuń
    9. Zatem wniosek jest prosty: nie płeć a wiek decyduje o tym, kto kim się ma opiekować, a przez to ma więcej ograniczeń i tu Ameryki nie odkrywamy. J się cieszę, że takich postaci jak Twój dziadek już jest tyle, co na palcach zliczyć. Mój dziadek był podobny do czasu. Do czasu aż mu choroba siłę w nogach odebrała. Wtedy do akcji wkroczyła babcia, ta co to na szafę uciekała, i nie było już nikomu do śmiechu.

      Najczęstszym powodem kłótni między mną a siostrą jest interpretacja przeszłości. ;))

      Usuń
    10. Ależ mi nie chodzi o to kto miał obowiązek pilnowania kogo, ale o to ile danym stronom przez nas omawianym można było zaznać wolności.

      Usuń
  7. Oboje, oboje razem do końca... Samotność jest przerażająca.

    OdpowiedzUsuń
  8. dzień dobry
    Wczoraj 11.09.2022 roku De Lu odszedł . niech spoczywa w pokoju [*] [*][*]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy wiadomo już kiedy i gdzie pogrzeb?

      Usuń
  9. Do zobaczenia... Koneku

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten blog nie umrze... bede zachodzic i czytac.

    OdpowiedzUsuń
  11. (*) Spoczywaj w pokoju Przyjacielu :-(

    OdpowiedzUsuń