Pani Krysia Pawłowicz, przypomnę sędzia Trybunału rzekomo Konstytucyjnego, uwielbia twitterowe rozmówki. To u niej nałóg porównywalny z paleniem papierosów. Za Chiny Ludowe nie może się od niego odzwyczaić. A podobno każdy nałóg przytępia rozum, czego dowodzą jej wypowiedzi. Napisała, odwołując się do Boga taką oto najprawdziwszą prawdę: „Jesteśmy Jego całkowitym dziełem, Jego własnością”1. Jestem ostatnim, który zabraniałby jej takiego poglądu, gdyby nie fakt, że Konstytucja, którą powinna znać zdecydowanie dokładniej niż treść swojego osobistego modlitewnika mówi: „Art. 25, par. 2: Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych (...)”, co wyklucza wymuszanie takich poglądów na innych. Tymczasem ona, kierując się tą śmiałą i religijną doktryną decyduje o aborcji w podobno świeckim kraju.
Nie wiedzieć dlaczego mnie ten twitterowy wpis skojarzył się z czymś zupełnie innym. Ale ja już kiedyś wspomniałem, że nie panuję nad swoimi skojarzeniami. Wyszło mi tak, że skoro jesteśmy własnością Boga, Jego przedstawiciel w sutannie na ziemskim padole, w pięknym kraju nad Wisłą, ma tym samym prawo badać to Jego dzieło, tu – mierzyć za pomocą krawieckiej miary2. Mam na myśli taki zwijany pasek ze skalą centymetrową, w gwarze śląskiej zwany „myjtermas”. Ale nie zgadniecie, co on tą precyzyjną miarą mierzył. I to bez mała przez pięć lat, do marca 2020 roku, na terenie parafii pod wezwaniem św. Polskich Braci Męczenników. Z lekka ironicznie, te pomiary były pewnie bardzo męczące. Otóż w ten sposób mierzył długość penisa w wzwodzie i w stanie spoczynku, bo długości, taki dziw, są w tych stanach z reguły różne. Nie, nie swojego penisa, ale nastoletnich chłopców. Aby tych pomiarów dokonać chłopcy musieli się przy nim masturbować, bo tak nas wspaniały Stwórca stworzył, że wzwód osiąga się różnymi bodźcami, tej grzesznej masturbacji nie wykluczając. Aby ogłupiałych religią chłopców przekonać (wszak na religii pewnie mówił, że masturbacja jest grzechem), zapewniał, że jest specjalistą, że posiada uprawnienia do prowadzenia terapii związanej z zaburzeniami popędu seksualnego. Penetrował też odbyt pod pretekstem badania prostaty. Mówił, że to badania związane są z kolei z ustaleniem przebiegu orgazmu. Jak wszem i wobec wiadomo, orgazm to przecież też wynalazek Boga, o czym zaświadcza Pismo Święte. Chyba najlepszy ze wszystkich Jego wynalazków. Na razie prokuratura ma zeznania siedmiu chłopców, ale to podobno nie koniec.
Zakończę tę krótką notkę nieukrywanym sarkazmem. Właściwie po cholerę prokuratura bada tę sprawę? W końcu ten kaznodzieja prowadził badania stricte naukowe w celu poszukiwania prawdy. Nic to, że o orgazmie, nic to, że przy pomocy metra krawieckiego i penetracji odbytu. Bo jak twierdzi minister edukacji P. Czarnek: „Jeśli celem nauki nie jest poszukiwanie prawdy, to nauka nauką nie jest, jest zwykłym hołdowaniem głupocie i to hołdowanie głupocie widzimy dzisiaj w wielu miejscach na polskich uczelniach, niestety tylko dlatego, że wyrzuca się kryterium prawdy jako cel, do którego nauka ma zmierzać”3. I tak niespodziewanie dla mnie samego, domyka mi się ksiądz naukowiec, poprzez ministra Czarnka, ze wstępem notki, gdyż we wszystkim chodzi tu o tę prawdę, o której mówi pani sędzia Trybunału rzekomo Konstytucyjnego...
Przypisy:
1 - https://koduj24.pl/jestesmy-wlasnoscia-boga-przekonuje-pawlowicz-joanne-kluzik-rostkowska/
2 - https://bydgoszcz.wyborcza.pl/bydgoszcz/7,48722,26736436,ksiadz-mial-zawsze-krawiecka-miare-kazal-sie-masturbowac-mierzyl.html?_ga=2.124899714.905627463.1611871866-1998636654.1611871865#S.main_topic-K.C-B.1-L.2.duzy
3 - https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/537094-czarnek-jesli-nauka-nie-szuka-prawdy-holduje-glupocie
DeLu, naród wybrał no to naród ma.Widać narodowi potrzebny jest kościół z takimi dociekliwymi naukowcami i tak nadzwyczaj światły pan Czarnek. Zastanawiam się czy nie powinien zmienić nazwiska na Jasnek z uwagi na światłość bijącą z jego wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Anabell, to chyba nie tak. Naród wybiera przede wszystkim pewną opcję polityczno-społeczną. Nie jest w stanie przewidzieć, co dany elekt ma w głowie, i co kryje się za jego przedwyborczą deklaracją, zazwyczaj pełną frazesów. Problem w tym, że my, jako wyborcy, nie nauczyliśmy się dokładnie prześwietlać kandydatów. Zamiast słuchać jego papki z obietnicami, powinniśmy dokładnie sprawdzić, jego poglądy polityczne, społeczne i ideologiczne.
Usuń@DeLu. Oczywiście masz rację jeśli chodzi o zupełnie nowe podmioty polityczne. Jednak PiS jest znany już ze swoich rządów razem z Samoobroną i LPR. Zakulisowo mówiło się niemal o wszystkim co teraz wprowadzają. Naród wiedział z kim ma do czynienia, został jedynie skuszony kasą. Tu pojawia się rola szkoły w pewnej mierze, bo jakby przekazano ludziom, że pieniądze z budżetu są ich, a nie państwa to musieliby rozważyć czy to ma sens. Teraz widzą po swoich portfelach, że za 500 złotych nie są w stanie kupić tyle samo co wcześniej. Tylko to za późno już.
UsuńPan Czarnek ma świetne propozycje programowe m.in. naukę ekonomii z encyklik Jana Pawła II. Może od razu zrobić tak, żeby dzieci szły nie do szkół, a do seminariów podstawowych, ponadpodstawowych itd. Ciekawe jak zareagują na to nauczyciele, chyba nie zwolnią wszystkich, którzy nie będą się zgadzali z taką podstawą programową? Chyba, że stworzą ultra-hiper religijne komanda, które będą dojeżdżać do szkół, by krzewić wiarę.
I ten fragment Twojej notki nadaje się już bardziej do wykpienia, wyszydzenia itp.
@Anabell, według mnie wybrała tak część narodu. Ja nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę (chyba) za PiS. Może jak dożyję jakiegoś sędziwego wieku to mi się zmieni, nie mam pojęcia. Propozycja zmiany nazwiska pana Czarnka całkiem niezłe. ;)
Nie do końca się z Tobą zgodzę Piotrze. Pierwsze rządy PiS działy się w zupełnie innej rzeczywistości, panowała prosperita, tak, że nawet program 500 plus nie był potrzebny. PiS „bruździł” w sferze politycznej, co w żaden sposób nie przekładało się na życie pojedynczego obywatela. Nie walczył z UE, nie forsował całkowitego zakazu aborcji, nie mącił w edukacji i szkolnictwie wyższym. Zabrakło mu czasu, więc miał jakby czystą kartę, bo polityka dla polityki mało kogo obchodzi. Co innego teraz, gdy rządzi już drugą kadencję i to psucie Polski odbija się na naszych portfelach.
UsuńPiotrze, przecież nic innego nie robię, jak korzystam z każdej okazji by „dokopać” Czarnkowi ;)
To chyba też nie do końca tak było. Wtedy miał ,,dziwną" koalicję, w sensie partii, które miały własne priorytety, nie do końca zgodne z tymi PiS-u. Teraz mają koalicję składającą się z mniej lub bardziej zależnych podmiotów, więc wszystkie próby weta są duszone w zarodku przez narzędzia dyscyplinujące posłów. Co do gospodarki to od końca 2019 roku jest ciągły spadek związany z wirusem, lockdownem i tego typu sprawami. Może przed wyborami rządzący wymyślą jakieś waloryzacje 500+ lub coś w tym guście. Nie zdziwiło by mnie to jakoś szczególnie.
UsuńNo i elegancko. Bo akurat ten pan to taki konglomerat pewnych cech prawicy. Skąd oni takich biorą? Ciekawe są jego osiągnięcia naukowe, których nikt nie chce i nie może potwierdzić. W sumie jak czasem włączę TVP to co drugi poseł PiS jest profesorem. :D
Być może odległość od Warszawy spowodowała, że w czasie ich pierwszej kadencji nie bardzo wtedy jeszcze wiedziałeś co w tych chorych łbach buzuje. My już wiedzieliśmy i widzieliśmy to z bliska. Już wtedy miałam telefon domowy na podsłuchu. Gdy udało im się powrócić, podsłuch też powrócił.
Usuń@ Piotr
Część narodu wybrała głównie tym, że nie ruszyła się z domów na wybory uzasadniając to tym, że nie ma na kogo głosować. A przy następnych to się złasili na pieniądze. Poza tym ta formacja zrobiła prawidłową "pracę u podstaw" objeżdżając prowincję i włażąc wszystkim a kościołowi zwłaszcza w tyłki.
Miłego dla Was obu;)
Anabell:
UsuńNie wiem jak to było z tymi podsłuchami. Może któreś z Was podpadło władzy? ;)
Ale wyjaśnię, mnie też się ta władza wtedy nie podobała, działo się wiele niedobrego w sferze polityki, ale czy szary obywatel wtedy odczuwał jakiś dyskomfort egzystencjonalny? Nie pamiętam by ktoś przejmowała media i sądy, by nagle obniżała się stopa życiowa, czy wprowadzano jakieś ograniczenia.
Potrze, umknął mi Twój komentarz. Wybacz. Piszesz: "Wtedy miał,dziwną koalicję, w sensie partii, które miały własne priorytety, nie do końca zgodne z tymi PiS-u". Pełna zgoda, tyle, że to miało charakter stricte polityczny.
UsuńJa tam widziałem wtedy co może być, gdy dopuści się PiS do władzy. Niestety jest chyba gorzej niż sądziłem. Ale to częste, bo człowiek zwykle ma tendencje to zakładania, że jakieś zło będzie mniejsze w rzeczywistości.
UsuńGdyby dziś działania PiS-u kończyły się na elementach polityki bez wpływu na Twoje życie osobiste, nie wiem, czy pałałbyś aż taką nienawiścią do tego ugrupowania. Może nie darzyłbyś je miłością, ale byłoby Ci to w pewnym sensie obojętne. Tak mi się zdaje, będąc świadkiem wielu przeróżnych rządów.
UsuńZ upływem lat coraz mocniej lokuję się ze swoimi przekonaniami po lewej stronie. Z tego względu nie odpowiadają mi partie, które dzielą, szczują na siebie ludzi, tworzą jakieś sztuczne podgrupy. Taki jest PiS, taka jest Konfederacja i pewnie w mniejszym czy większym stopniu wszystkie te twory kryjące się pod nazwą Zjednoczona Prawica.
UsuńKażdy rząd robi mniej czy bardziej rażące błędy, w mniejszym czy większym stopniu wpływa na nasze życie. Jednak to co robi obecny rząd przewyższa wszystko co widziałem w naszej polityce. Przecież każda próba relacji z tymi osobami kończy się niepowodzeniem. Mam wrażenie, że rządzący słuchają ludzi jednocześnie zakrywając sobie uszy.
PO zdecydowanie wrzucam do worka tworów, które z każdym rokiem zbliżają się w pewnych obszarach do PiS. Szczególnie ta ich chęć powrotu do władzy mnie od nich odrzuca. Na razie nic nie mają do zaoferowania. Niestety pozostałe partie opozycyjne na razie zupełnie nie błyszczą pomysłami. A przy takich układach sił czeka nas powtórka z rozrywki z ostatnich lat.
Do ostatniego akapitu.
UsuńBłyszczy Polska2050, choć tak naprawdę nic nie robi, żeby błyszczeć. Może właśnie dlatego? Z PO mam problem. Coraz bardziej przypomną łagodniejszą wersję PiS, choć tylko co do układów wewnętrznych, czyli walki o stołki, na których jeszcze nie zasiada. Gdzieś czytałem, że oni mają swój plan na Polskę, ale teraz go nie zdradzą, w obawie, że PiS podkradnie im pomysły (sic!). I według mnie to właśnie upodabnia ich do PiS. Wiem, ale nie powiem, chyba że już wyjdzie ustawa.
Właśnie to jest cała Platforma. Miała być nowa jakość nadana przez pana Budkę, a jednak stare władze partyjne nadal działają z cienia. Pewnie mają taki plan na Polskę, że klękajcie narody.
UsuńOstatnio Wiadomości wzięły się za Szymona Hołownię. Wytknięto mu, że w przeszłości powiedział zdanie ,,aborcja powinna być zakazana". Co dziwne nie wskazano jakoś szczegółowo dla kogo była ta wypowiedź i co najważniejsze czy po tym sformułowaniu pada dalszy ciąg. To właśnie jest propagandowe niszczenie konkurencji. A jak kogoś z PiS cytują, to zawsze jest wyrwane z kontekstu, nawet jak pokażą całą wypowiedź.
Swoją drogą pan Hołownia ma mocno pod górkę, mimo swojej pewnej rozpoznawalności właśnie tego typu różne wypowiedzi z przeszłości mogą mu ciążyć. Bo w swojej partii ma niezły mix, trochę katolickiej demokracji, trochę ekologizmu, centryzmu, działań pro UE. Coś czuję, że TVP nie da mu żyć.
Niby wszystko prawda, ale ów atak na Hołownię dobitnie świadczy o tym, że to on jest największym zagrożeniem dla PiS. Już czytałem w pewnym sondażu, że wyprzedził PO. Tylko PiS nie bardzo ma się z czego cieszyć. Przy koalicji (wystarczy, że tylko na wybory) wychodzi 44:31 i klęska pisowców, bo to już nie są kilku procentowe różnice.
UsuńJa bym tak sondażom nie ufał. Co jeden to lepsze wyniki tej czy innej partii. Czasem mam wrażenie, że w pracowniach robi się je tak, że bierze się 100 osób i każdego dnia prosi się o nieco inne wskazania. Bo prawie wszystkie sondaże są pozbawione ważnej wskazówki, ile osób przebadano.
UsuńMoże Cię zaskoczę, ale też niedowierzam sondażom ;) Niemniej borą pod uwagę wszystkie, choć bardzo ostrożnie, da się zauważyć pewien trend: powolny spadek popularności Pis i wzrost poparcia dla Polska2050.
UsuńTylko jak wytrwać do 2023 roku z niewielką pulą finansową, tak jak pewnie ma teraz Hołownia. Nawet jak dużo zbierze od sympatyków, może być za mało. Nie mówiąc już o możliwości różnych przetasowań kadrowych. Podobno Kukiz dąży do włączenia swoich posłów do Polski 2050. A to jednak może nie spodobać się wyborcom.
UsuńJak wytrwać? Rzekłbym - spokojnie ;))) Tak jak spokojny jest Hołownia ;)
UsuńJa dla odmiany czytałem, że Kukiz może by wszedł w koalicję z Hołownią, ale ten drugi nie chce się zgodzić na jego (Kukiza) postulaty. Pytanie, kto kogo bardziej potrzebuje w dzisiejszej sytuacji politycznej?
Daje radę na razie. Wprawdzie prawa strona kpiła z niego, gdy płakał mówiąc o przyszłości dla swoich dzieci, jednak wolę osoby w polityce, które wiedzą jeszcze jakie człowiek może odczuwać emocje.
UsuńKukiz ze swoją grupką wydaje się być jak kamień u szyi. Zwłaszcza w kontekście zwąchwiania się z różnymi partiami, PiS-em w niektórych głosowaniach, z PSL w ramach koalicji. Jakoś nie chce mi się wierzyć w chęć działania razem z Hołownią. Tu chodzi chyba bardziej o władzę, o poczucie się kimś (ludzie Kukiza i on sam).
Myślę, że Hołownia jeszcze „stwardnieje”, bo ten płacz nie był jednak na miejscu.
UsuńKukiz musi wejść w jakąś koalicję, bo tak już nie istnieje. Kanapowa partyjka. I potencjalni koalicjanci o tym już wiedzą, a on chyba nie.
nie wiem już, kto bardziej (negatywnie) zakręcony z tej omawianej trójki... bo to, że Plugawy jest Krystyn, to akurat wiadomo, ksiądz zboczony, zaś Czarnek po prostu "głupi i ma na imię =Dupa=" /jak mawiała moja poprzednia teściowa o takich typach/, a ze względu na pełniony urząd wręcz niebezpieczny dla społeczeństwa...
OdpowiedzUsuńprzy czym ja rzecz jasna rozumiem, że Nauka może zajmować się również takimi zagadnieniami, jak opisano, niestety metodyka badań budzi moje wątpliwości tak wielkie, że aż graniczące z pewnością, iż tu Nauka posłużyła tylko jako pretekst, przykrywka do praktyk, które pozwoliłem sobie nienaukowo ocenić jako "zboczone"...
p.jzns :)
Cóż, kpię z każdej tej postaci, ale tak naprawdę moje poważne obawy budzi tylko ostatni – P. Czarnek. Jego działania mogą okazać destrukcyjne na płaszczyźnie naukowej i edukacyjnej. Kilka roczników najmłodszego pokolenia strasznie na tym ucierpi i to jest prawdziwy wymiar tragedii obecnych rządów.
UsuńPewnie trochę zboczone te praktyki, ale Rademenes poniżej zwrócił uwagę na realny problem dotyczący wielu młodych ludzi, tj. braku właściwego wychowania seksualnego. To jednak byli ponad 15-letni chłopcy! I co, nie wiedzieli co się dzieje?
UsuńNaprawdę jest nad czym poważnie pomyśleć. I powinno pomyśleć wielu ludzi - od rodziców poczynając, przez nauczycieli po duchownych włącznie.
Mario, chyba zapomniałaś już, jak to jest być piętnastolatką ;) Gdy miałem szesnaście lat próbowano mnie molestować. Uratowała mnie nie świadomość tego, co się dzieje, a panika, jaka mnie ogarnęła. Nie mniej masz rację, tu brak edukacji seksualnej, choć ona nie eliminuje zboczeńców.
Usuńskąd wiadomo, że to byli 15-latkowie?... sorry, nie prenumeruję GW, nie znam całości artykułu, tyle tylko co TheLoo wspomniał i założyłem, że byli młodsi... ten wiek, jeśli faktycznie taki był, trochę zmienia postać rzeczy w temacie "zboczenie", chyba że, jak Radku napomknął, byli oni upośledzeni umysłowo... z kolei TheLoo wspomniał o "molestowaniu z wykorzystaniem zależności", czyli prawie gwałcie, zaś gwałt również u mnie podpada pod "zboczenie"... tak, czy owak, "zamrażam" owo "zboczenie" do czasu uzyskania pełnej informacji, gdyż na taką ocenę trzeba spełnić pewne warunki...
UsuńW artykule pisze, że ofiary miały więcej niż 15 lat, a były uczniami liceów, gdzie ów kapłan prowadził lekcje religii. Ja nie piszę nigdzie o gwałcie, mowa jest o innych czynnościach seksualnych. Jedyna nieścisłość w notce dotyczy penetracji odbytu. Chodziło o wtykanie palców w odbyt. Też musiało być przyjemne...
UsuńJeśli Ci zależy, prześlę Ci kopię artykułu na pocztę.
"Chodziło o wtykanie palców w odbyt. Też musiało być przyjemne..."
UsuńZe wzgledu na wiek "ofiar" trudno jest mowic o przestepstwie pedofilskim. Mozna tylko dywagowac nad moralnscia kosciola i tych ktorzy do pomiarow pozowali.
Z ta przyjemnoscia wlasnie o to chodzi. Jezeli odczuwaly ja uczestnicy eksperymentow mierniczych to ... o czym my tu w ogole nawijamy? O rodzajach i sposobach seksualnego zaspokajania sie?
nie, niekoniecznie, wierzę Ci na słowo...
Usuńnatomiast słowa "gwałt" użyłem ja nawiązując do "molestowania z wykorzystaniem zależności", bo uważam to za co najmniej próbę gwałtu...
za to ciekawe jest słowo "ofiary"... jeśli brali w tej zabawie udział dobrowolnie, to nie są ofiarami czynu seksualnego, ale za to są ofiarami oszustwa, gdyż ksiądz podawał się za naukowca, a całą zabawa była pod szyldem "badań"...
Aniu, nikt nie mówi w tym przypadku o pedofilii. Niemniej przykłady molestowania, wynikające z zależności hierarchicznej napotykamy dziś w mediach niemal codziennie. I dotyczy to osób dorosłych. Skoro ich to dotyka, dlaczego nie miałoby dotyczyć nastolatków?
Usuń@Ania...
Usuńkwestia, co i na ile było przyjemne jest tu nieistotna...
pewnej pani było przyjemnie z pewnym panem, ale gdy się okazało, że to był inny pan, a ona po ciemku się nie zorientowała, to już nie wspominała tego, jako "przyjemne"...
/przykład wziąłem ze scenariusza serialu "Dom"/...
Piotrze, cieszę się mi wierzysz na słowo, jakkolwiek to dziwnie nie brzmi (mam na myśli kontekst notki) ;))
UsuńNatomiast nie rozumiem tej sugestii, że skoro brali udział „w zabawie”, to już nie można mówić o ofiarach. Zapominasz o takim pojęciu jak podstęp sprawcy wobec swoich ofiar.
Ludzie , ale w czasach kiedy wszem i wobec naglasnia sie seksualne wybryki ksiezy, kiedy trabi sie o pedofilii w kosciele, o upadku moralnosci w owym srodowisku... mozna znalezc jeszcze niedoinformowanych pod tym wzgledem mlodziencow i to ze srodowisk licealnych? Dajcie spokoj. Takiemu dinformowaniu poddawani sa uposledzeni, a mlodziez licealna zyje w oblokach , w ogromnym kokonie pozbawionym dostepu do mediow, czy jak?
UsuńMoze obiecal im mierniczy sowita zaplate i ... sie nie wywiazal, wiec trzeba to bylo jakos naglosnic. Ktirys poczul sie oszukany niedopelnieniem zobowiazan, ze wyjechal z takim, a nie innym ( niewatpliwie dosc skutecznym) oskarzeniem? Oczywiscie to nie pewnik, a tylko gdybanie.
UsuńJa rozumiem Twoje zdziwienie, ale Ty nie masz pojęcia jaki, wpływ na społeczność ma ciemnogród. Inny przykład – media ciągle powtarzają o skutkach nadużywanie alkoholu na polskich drogach. Podniesiono kary za to przestępstwo. I co? Nie ma weekendu bez pijanych kierowców.
UsuńNie ma nic o tym, że on coś obiecywał, więc może lepiej nawet nie insynuować takich przyczyn.
"Mario, chyba zapomniałaś już, jak to jest być piętnastolatką "
UsuńFaktycznie nie bardzo już pamiętam, ale z pewnością mnie nikt nie molestował, bo tego podobno się nie zapomina. Nie wiem tylko czy miałam tyle szczęścia czy byłam aż taką paskudą, że nawet zboczeńcy mnie omijali... :))
A jednak ksiądz "posiadający uprawnienia do prowadzenia terapii związanej z zaburzeniami popędu seksualnego" niewątpliwie obiecywał młodym (skoro mu się dobrowolnie poddawali) sprawdzenie w tych badaniach, że u nich z popędem jest wszystko w porządku. :)
Ja pamiętam próbę molestowania. Uciekłem nie dlatego, że uważałem to za przestępstwo, ale dlatego, że wydawało mi się to ohydne.
UsuńW młodości byłem straszliwie chudy, czyli można rzec, że paskudny ;)
Taaa, nawet gdyby, ksiądz posługiwał się oszustwem.
W zasadzie tkwi w tym pewien myk - czy pani Pawłowicz wyraziła swój prywatny pogląd, czy oficjalne stanowisko rządu? Zresztą nieważne, bo przecież:
OdpowiedzUsuń"Konstrukcja państwa neutralnego światopoglądowo to pewnego rodzaju fikcja, gdyż w zasadzie każde działanie władzy publicznej, każde prawodawstwo podlega ocenom etycznym, a także było stymulowane przez działania polityczne, które w jakimś stopniu były powodowane ideologiami politycznymi i wyznawanymi wartościami. "Bezstronność" to termin, którym usiłowano zastąpić słowo "odseparowanie", czy "neutralność" (kojarzące się z okresem Polski Ludowej). Termin "bezstronność" raczej nie występował w języku konstytucyjnym.[...] I w sumie żeby być przeciwnikiem aborcji wcale nie trzeba być wierzącym, tak samo je nie trzeba być niewierzącym, by być za prawem wyboru.
W ogóle przeczytałem wymianę zdań między Pawłowicz i Kluzik-Rostkowską i stwierdzam, że wypowiedzi tej drugiej tu cytuję: "Niech was piekło pochłonie", też poniekąd znajduje się motyw religijny, aczkolwiek różnica pojawia się w przynależności... Ponieważ Rostkowska jest posłanką - łapie się również pod władzę, bo sejm i senat są organami władzy.
A teraz czas na popkorn i komentarze o państwie wyznaniowym itp., zbulwersowanych będzie pewnie sporo. :)
Z księdzem mierniczym fajna sprawa, doprawdy. Dziwi mnie, że chłopcy którzy mieli ponad 15 (czyli ile dokładnie?) lat i grzecznie się rozbierali przed księdzem i bawili wackiem... w sumie 15 lat to ten magiczny wiek, kiedy w Polsce można podjąć współżycie seksualne, nawet z księdzem, jeżeli ma się takie życzenie. Z siedmiu ponoć jeden pokapował się że terapia wygląda dziwnie. Tak samo jak ta sprawa.
Rademenesie - masz ode mnie lajk! Nie, co ja piszę, nie jeden lajk, ale co najmniej dwa lajki razem, za ten komentarz. :))
UsuńMałe sprostowanie, pani Pawłowicz dziś nie jest przedstawicielką rządu. Wyraża poglądy sporej grupy ortodoksyjnych katolików, co w świetle neutralności sędziego, szczególnie sędziego TK, jest de facto nie do zaakceptowania.
UsuńPiszesz: „Termin "bezstronność" raczej nie występował w języku konstytucyjnym” i nie bardzo rozumiem sens tego zdania, skoro dziś w Konstytucji istnieje art. 25, paragraf 2, a słowo „raczej” jest tu bardziej niż enigmatyczne.
Piszesz o przeciwnikach aborcji i akurat z takim ujęciem się zgodzę. Ale..., ale nie będę uprzedzał faktów, tworzy się notka w tym temacie w związku z pewnym tekstem Terlikowskiego, który ostatnio przeżywa coś na kształt burzy hormonów wieku dojrzewania ;)
Poziom polemiki tych pań ewidentnie kształtuje poziom intelektualny Pawłowicz. Jak to było? Nie dyskutuj z idiotą, bo sprowadzi cię do swego poziomu, a na tym poziomie nie ma sobie równych ;)
Z mojej strony nie grozi tym razem podgrzewanie terminu państwa wyznaniowego. Ale skoro jesteś przy księdzu... Otóż jest taki termin jak molestowanie z wykorzystaniem zależności. Ja bym tu jednak w żadnej mierze nie porównywał świadomości nastolatka ze świadomością człowiek dojrzałego. Jakoś tak budzi się moje wewnętrzne oburzenie na Twoje słowa: „można podjąć współżycie seksualne, nawet z księdzem”, szczególne w kontekście Twojego oburzenia, gdy mowa o świadomości i edukacji seksualnej nastolatków.
Mario, coś mi się zdaje, że ostatnio Ci się strasznie naraziłem ;)))
UsuńNie, skąd takie przypuszczenie? Zrzędzisz wręcz modelowo …. :))
UsuńSkoro Pawłowicz nie jest przedstawicielką rządu, to może gadać co chce. :) Co do bezstronności to diabli wiedzą co ma to słowo znaczyć. Bezstronność oznacza po prostu brak stanowiska w sporze, a w przypadku aborcji niestety rząd musi jakieś stanowisko zająć. Teoretycznie nie powinien się kierować względami religijnymi, ale ten argument w sumie też można obejść, bo jednak mówi się o względach przede wszystkim etycznych i nie jest tak, że przeciwna aborcji jest tylko etyka chrześcijańska.
UsuńAle jaka tu występowała niby zależność??? I daruj, mój syn nie ma jeszcze 15 lat, ale wie żeby nikomu fujarki nie pokazywać, a już najmniej do jej widoku upoważniony jest kapłan. Ja nie chce porównywać świadomości nastolatka z człowiekiem dojrzałym, ale do cholery nie mówimy o małych dzieciach, tylko ludziach, którzy powinni samodzielnie myśleć i pewne rzeczy kojarzyć. Po prostu nie łykam historii że ten zboczeniec omotał niewinnych i nieświadomych chłopców w takim wieku, musiały tam być jakieś zależności, o których się nie mówi.
Nie, bezstronność nie oznacza braku stanowiska w sporze. Bezstronność - dyrektywa sprawiedliwości, w myśl której decyzja powinna być podejmowana na podstawie obiektywnych kryteriów, a nie osobistych przekonań, uprzedzeń, preferencji lub w wyniku wpływu innych osób (za wiki). W sprawie aborcji można się kierować względami religijnymi, ale to nie one powinny decydować o jej zakazie, czy aprobacie. Wnioskodawcy nie podpierali się względami religijnymi (miałoby to fatalne skutki społeczne), ale zgodnością z Konstytucją. Przyłębska próbuje znaleźć tę niezgodność (i strasznie plącze się w zeznaniach), gdyż nie jest bezstronna, podobne jak Pawłowicz. Szukały w Konstytucji tylko potwierdzenia tezy opartej wyłącznie na swoim światopoglądzie.
UsuńTaaa Radku, wszystkie piętnastolatki mają taką świadomość jak Twój jeszcze młodszy syn. Nie dopuszczasz w ogóle myśli, że może być inaczej, a ja Cię zapewniam, że jest.
Mario, zrzędzić można tylko na poważnie ;)
UsuńDelu mój drogi, końcówka definicji Ci z tej wikipedii umknęła - "Jest to brak dezaprobaty, pewne przyzwolenie, brak sprzeciwu." :) A skoro już przy wiki jesteśmy to może właściwsza w tej sytuacji będzie ta definicja:
UsuńBezstronność religijna, światopoglądowa i filozoficzna władz publicznych – pojęcie zawarte w art. 25 ust. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 kwietnia 1997 roku będące odpowiednikiem znanej w prawie różnych państw demokratycznych kategorii neutralności światopoglądowej państwa. Jeden z podstawowych terminów polskiego prawa wyznaniowego.
Podobne do pojęcia bezstronności religijno-światopoglądowej państwa jest konstytucyjna zasada równouprawnienia wszystkich ludzi bez względu na wyznanie (art. 32 Konstytucji), zasada równouprawnienia związków wyznaniowych (art. 25 ust. 1) oraz prawo do milczenia w sprawie światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania (art. 53 ust. 7).
Czyli chyba nie oznacza to, że Pawłowicz ma trzymać gębę na kłódkę bo Pawłowicz jest wierząca :D. Ale ja się nie znam w sumie...
Skoro chłopcy, którzy są po 15 roku życia branzlują się na życzenie księdza i nie mają świadomości że coś jest nie tak, to jeszcze jedna jest możliwość - są upośledzeni umysłowo.
Nic mi nie umknęło, tyle, że to już jest masło maślane. Brak dezaprobaty (dla innych poglądów), pewne przyzwolenie (na istnienie innych poglądów), brak sprzeciwu (na inne poglądy).
UsuńRozumiem, że ironizujesz, bo ten art. 25 przytaczam w notce. Tylko ja nie napisałem, że Konstytucja formuje państwo wyznaniowe. Sam sobie dopisałeś.
Czego dowodzi art. 32 Konstytucji? Ano tego, że pani Pawłowicz ma prawo do posiadania własnych poglądów, ale nie wolno ich narzucać innym. Przeczytaj wstęp notki jeszcze raz, bo ja tam specjalnie umieściłem zdanie zaczynające się od słów: „Jestem ostatnim, który zabraniałby jej takiego poglądu...”.
Jak im całe życie ktoś wpaja, że ksiądz jest niepodważalnym autorytetem, o świętości nie wspomnę, to czemu się dziwisz?
Zaraz, sekunda. Czy gdyby pani Pawłowicz była za wprowadzeniem prawa do aborcji, nie byłoby to narzucanie poglądów innym, narzuca je tylko będąc przeciw? Bo tu jakaś kuriozalna interpretacja zaczyna nam majaczyć na horyzoncie, chyba?
UsuńKomu kto teraz takie rzeczy wpaja, o czym Ty mówisz? Odkąd pamiętam z księży zawsze była w szkole pompa, że mamy lekcje z batmanem i inne tego typu, w ogólniaku wszyscy mieli wywalone, od paru lat jest pojazd na różnego rodzaju zboczków w sutannach, a tu nagle znaleźli się jacyś ostatni Mohikanie, którym coś podobnego "wpojono". To nie czasy Twojej chmurnej młodości.
Właśnie o ową sekundę chodzi. Pomyśl. Gdyby w obecnym stanie prawnym pani Pawłowicz narzucała innym pogląd za aborcją i poparła to działaniem prawnym – byłoby to dokładnie to samo. No prawie to samo, gdyż dopuszczalność aborcji nie jest nakazem jej stosowania przez wszystkie kobiety. Taki drobny niuans, który zdecydowanie różni obie postawy. Oburzyłbyś się na przyzwolenie aborcji? Przypuszczam, że nie tylko Ty. Tymczasem Zjednoczona Prawica argumentacją Pawłowicz i Przyłębskiej naruszyła istniejące status quo tylko z powodów ideologicznych, więc jest to rażące naruszenie bezstronności, jaką powinno cechować normalne państwo.
UsuńTaaa, ale nie żyjesz na zapadłej prowincji, i nie masz pojęcia, jakie tam panują stosunki. Wprawdzie i tam zmienia się świadomość, ale nie od razu Kraków zbudowano.
Stan prawny mamy wyjaśniony, więc za stanowiskiem Pawłowicz stoi w pierwszym rzędzie konstytucja nie Pan Bóg, ani nawet na upartego niekoniecznie ideologia. W przykazaniach jest również coś takiego jak "nie kradnij" i też wszyscy muszą się stosować, bez względu na wiarę w Boga i ten przepis również nie wynika wcale z wiary w Boga.
UsuńGeneralnie mnie również nie podoba się to co właśnie przeforsowano, ale gadanie o jakimś "rażącym naruszeniu bezstronności" po prostu jest nieprawdziwe.
Bydgoszcz to zapadła prowincja?
ja się zgadzam z tym, że "państwo neutralne światopoglądowo" to pewien nieosiągalny ideał, tak samo jak np. "państwo wolnościowe", ale to nie znaczy, aby nie próbować się do tego ideału zbliżyć, nawet z pełną świadomością, że nic nie jest trwałe, także każda konstrukcja społeczna...
UsuńAle zbliżamy się według czyich kryteriów? Tych co mają takie samo zdanie na jakiś temat, czy odmienne?
UsuńRadku:
UsuńI znów mataczysz. Jeśli bowiem osoba publicznie deklaruje, że „jesteśmy własnością Boga”, czego możesz się spodziewać po decyzji prawnej, której aspekt ma charakter moralny? Nie będę teraz analizował błędów uzasadnienia wyroku, ale zostało pominiętych wiele artykułów, które podważają to uzasadnienie. Szeroko omawiał to artykuł na oko.press.
Walisz argumentami niczym Terlikowski. Czy w kulturach, które nie dosięgło chrześcijaństwo jest przyzwolenie na kradzież? Więc daruj sobie te przykazania biblijne. Ale sam sobie strzeliłeś w stopę. Skoro w wielu krajach jest przyzwolenie na aborcję, też będziesz obnosił się uniwersalności przykazania „nie abortuj”?
Rok temu byłem w Bydgoszczy. Wprawdzie nie chodziło o nastolatków, ale miałem wątpliwe szczęście trafić właśnie na głęboką prowincję.
to "zbliżanie się" definiowane jest nie wprost: jeśli jakiś światopogląd /w całej swej okazałości/ jest uznany za "jedyny słuszny" i narzucany instytucjonalnie wszystkim jako obowiązujący, to takie państwo jest dalekie od neutralności...
Usuń"nie kradnij" nie jest przynależne do jednego światopoglądu, za to istnieje dość powszechny, większościowy consensus na ten temat, więc faktycznie mieszanie tego do tematu zamula tylko sprawę...
Piotrze ale zawsze znajdą się osoby, które Twój system wolnościowy uznają za zły i represyjny. A
Usuńprzecież też ten swój uważasz za jedyny słuszny. Jakbyś się nie odwracał dupa z tyłu... :)
Delu, A jeżeli uzna że nie jesteśmy to czego mam się spodziewać? Otóż że jakiś system jest dla niej wyżej warty i dlaczego mam uznać, że jest lepszy od tego "boskiego"? Daj spokój z oko press, to odpowiednik Wpolityce, czy innego prawicowego gówna.
UsuńNiczym nie walę, bo napisałem bardzo wyraźnie "ten przepis również nie wynika wcale z wiary w Boga", więc po co mi wpierać coś czego nie powiedziałem? A skoro w innych krajach (niechrześcijańskich) nie ma tego przyzwolenia (cała niemal Afryka i Ameryka Południowa) to jak sobie to masz zamiar zinterpretować?
Czyli lubisz uogólniać?
Zamiast odpowiedzieć mataczysz. Nie chodzi o to, czy ona uważa, że jej system jest „najważniejszy”. W końcu ma do tego prawo. Ale w dyskusji o tworzeniu prawa ma uznać, że jej system jest tylko równorzędny do pozostałych, inaczej nie ma mowy o bezstronności. Zdaję sobie sprawę z tego, że to jest trudne, ale jeśli tego nie potrafi, powinna złożyć urząd.
UsuńAleś porównał! wPolityce to szczekaczka propagandowa, w oko.press przynajmniej pozorują postawę rzetelnego obiektywizmu. Boisz się obiektywnych ocen?
Nie ja napisałem, że „w przykazaniach jest „nie kradnij””, i że do tego przykazania „wszyscy muszą się dostosować”. Ja nie kradnę, ale nie dlatego, że tak jest napisane w Biblii. Mój wewnętrzny system moralny podpowiada mi, że nie należy kraść, bo sam nie chciałbym być okradziony. Jeśli złych czynów ktoś unika, bo tak jest napisane w Biblii, dla mnie taki ktoś jest po prostu bezmózgowcem, ściślej, człowiekiem, który sam nie potrafi myśleć.
A kto twierdził, że dziś nie ma takich, co nie wiedzą nic o zbokach? Właśnie przed chwilą skończyłem kolejny artykuł na temat tego księdza naukowca. Na plebanie ściągał chłopców pod pretekstem zdawania obowiązkowego egzaminu poprawkowego..., zgadnij z jakiego przedmiotu?
Co Ty z tym "mataczeniem" ? :)
UsuńAle to jest logiczny absurd na dłuższą metę. Załóżmy że dla kogoś równorzędnym systemem jest taki, który dopuszcza złodziejstwo. Mam go również uznać za równorzędny? Czy zwolennicy prawa do aborcji też uznają jej system za równorzędny? Nie ma szans! Nie można uznać takiego systemu za równorzędny, który jest sprzeczny z tym co sam myślisz i nieważne czy będziesz motywował to wiarą w Boga, czy ateizmem.
Rzetelny obiektywizm na oko.press? Brzmi jak cnotliwe prowadzenie w burdelu. Jest możliwe ale nikt nie praktykuje. Nie nie boję się obiektywnych ocen, ale tak się składa, że z szamba nie wypłyną perfumy. Nie mniej jednak w pełni rozumiem Twój zachwyt tym całym okiem. Sprawa wspomaganego przez agorę portaliku wygląda tak, że ta przybudówka G.Wnoprawdy zajmuje się publikowaniem popłuczyn, których ta nie wydaje ze względu na wątpliwą jakość materiału, albo zbytni ich natłok. Większość zresztą współpracowników tego badziewia to słupy z GW, albo takie które tam publikowały. Poza tym - jeżeli cytowany jest jakiś "autorytet", to z reguły jest to typowy lewicowy pływak typu pani Płatek - więc o jakim tu obiektywnych ocenach może być mowa, skoro dla nich jest sztandarowym chłopcem do bicia prawica? Już byś chociaż darował sobie opowiadanie takich głupot.
A dla niektórych wynika, co wcale nie deprecjonuje samego "nie kradnij", nieprawdaż?
Z wychowania seksualnego?
Albo czegoś nie rozumiesz, albo mnie prowokujesz. Pominę to złodziejstwo, bo to przykład, sorry za wyrażenie, z dupy wzięty. Proste pytanie: co znaczy „równorzędny” (pogląd)? W sprawie aborcji to dwa poglądy sprzeczne ze sobą, ale traktowane jednakowo. O podjętej decyzji w tej sprawie, albo decyduje merytoryczna dyskusja i wtedy jeden staje się obowiązujący, albo trzeba wypracować kompromis. Jeśli jednak o tym decyduje ktoś, kto ma radykalne zdanie, i podejmuje decyzję, bo akurat ma władzę, to jest to chore.
UsuńWięc zadam Ci po raz wtóry to samo pytanie: Znasz inne bardziej obiektywne media? Napisz mi, że TVP Info i będzie dla mnie wszystko jasne.
Jeśli już, to nie „wynika”, jest nakazem, do którego trzeba się stosować bez zastanowienia. Gdyby w Biblii było napisane, że nie wolno spożywać krwi i tłuszczu, też nie będziesz jadł? Wyobraź sobie, że w niej jest to napisane.
Religia i to zagadnienie obejmuje. Chodziło o poprawkę z religii. Dziwnym trafem tylko dla chłopców, bo dziewczyny nie były objęte tymi poprawkami.
Tyle że jakbyś nie zauważył nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, czyli przepisami zabronić aborcji i na nią pozwolić. Fakt, kompromis był dobry, bo nie zadawalał żadnej ze stron.
UsuńA jak Ci powiem że nie istnieją obecnie żadne obiektywne media to bardzo się zdziwisz? Że masz ściek lewostronny i prawostronny, tylko są tacy ludzie którzy nie czują smrodu, jaki bije z obydwu, tylko z jednego?
No widzisz i jaki z tego wniosek? Że jednak nie każdy stosuje się do wszystkiego bez zastanowienia?
Kompromis, gdyś nie wiedział z założenia nie zadawala żadnej ze stron. Każda musi w czymś ustąpić. Niemniej kompromis i tak jest lepszy niż najlepsza wojenka.
UsuńTylko, że ja nie twierdzę, że "moje" media są w pełni obiektywne. Po prostu inne są nieobiektywne bardziej.
Ale religijne „nie kradnij” chcesz przypisać wszystkim.
O to, to. Mądre słowa muszę przyznać.
UsuńA na jakiej zasadzie twierdzisz, że twoje są nieobiektywne mniej, bo frapuje mnie jak się mierzy taką skalę obiektywności.
Znasz takie pojęcia jak intuicja, którego nie myl z objawieniem? Owa intuicja opiera się na porównaniu, czyli czytaniu tych portali, które chcesz porównać w zakresie obiektywności. Tymczasem każdy, którego zapytać, na czym opiera krytyczny stosunek np. do „Wyborczej”, beztrosko stwierdza, że tego szmatławca nie wziąłby do ręki.
UsuńPozostaje moja opinia o TVP, czy TVP info, których nie oglądam, a o których mam zdecydowanie negatywną opinię. Kiedyś oglądałem ale w momencie, gdy stały się tubą propagandową Zjednoczonej prawicy, chciało mi się już rzygać. Dbam o swoje zdrowie, i choć trwałem w tym oglądaniu jeszcze przez kilka miesięcy, musiałem przestać. Jak będą sygnały, że coś się zmieniło na lepsze, może wrócę.
Znam. Intuicja podpowiadała dziadkowi, że chce mu się puścić bąka, ale się zesrał.
UsuńJest wiele sposobów zafałszowania rzeczywistości - nie musi to być jawne kłamstwo, ale nie znaczy również to, że fakt, poddany analizie i interpretacji odzwierciedli rzeczywistość. To że propaganda GW jest lepiej dopracowana i skierowana do innego targetu, niż ciemny lud Kurskiego nie czyni z niej zjawiska obiektywniejszego.
Ale to gadanie po próżnicy, niektórzy gustują w takim dziennikarstwie. Konstrukt GW faktycznie pozwala czytelnikom poczuć się mądrzejszymi i bardziej kulturalnymi. Tak porównuję sobie liczbę artykułów popularnonaukowych i recenzji książek, filmów i płyt.
:)))
UsuńOplulam sie ze smiechu przy omawianej przez was intuicji.
Przyznam, ze Rademenes bardzo trafnie opisal zwalnianie sie ludzi z myslenia , bo czytaja kulturalne i madre , a nie inne, periodyki i tam im wszystko co prawdziwe i najprawdziwsze powiedziano i oni juz wiedza jak jest.
Radku:
UsuńAle z czym mam porównać? No z czym? Pokaż mi gazetę codzienną, gdzie jest tyle wiadomości kulturalnych i naukowych. Wiesz chociaż, że tam są takie odrębne działy jak kultura (w tym filmy) i książki i reportaże?
Na dobrą sprawę Ty nawet nie chcesz się przyznać, co czytasz, a chcesz mówić o obiektywności. Daruj sobie - gadanie po próżnicy.
Aniu:
Twoje lizusostwo już sobie daruję ;))) Może Ty mi powiesz, co mam czytać?
Ze wszystkim. Masz dostęp do setek portali takich, srakich, a z jakichś przyczyn uznałeś za miarodajny jeden. Dlatego masz światopogląd ograniczony do tego co uważają panowie z GW. Ja wiem że są odrębne działy, wyobraź sobie że kiedyś czytywałem darmowe artykuły. Ale co z tego wynika? Uważasz że tylko tam są? Miałbym polegać na ich działach nie poznałbym wielu ciekawych i wartościowych rzeczy, bo pewnych pisarzy raczy się tam nie zauważać. Nie dlatego że są słabi.
UsuńNie przejmuj się DeLu tymi uwagami Rademenesa. Ma uraz na GW więc krytykuje i chce umniejszyć jej wartość.
UsuńW końcu nie ma jakiegoś zakazu czytać cokolwiek się zamarzy innego tylko dlatego, że się czyta GW. :) Wprost przeciwnie.
Czyta się i ogląda to co się lubi, a nie to co ktoś inny uważa za stosowne albo bardziej według niego wartościowe.
I z całym szacunkiem, ale jakiż ten świat byłby ubogi, gdybyśmy wszyscy czytali i oglądali tylko to co czyta i ogląda jeden nawet najmądrzejszy człowiek, choćby by był nim i Rademenes…. :)
No fakt, Mario, w końcu Delu ma "uraz" na TVP i chce umniejszyć jej wartość...
UsuńRacja Radku jest steki tytułów, część, choć daleko mi do wszystkich nawet przejrzałem. Pytanie narzuca mi się jedno: dlaczego w tej zalewie nie potrafisz wskazać jednego godnego uwagi? Ja sobie mogę wyobrazić, co czytasz, choć oczywiście mogę się mylić, al. rozumiem, takie są Twoje zainteresowania. Ani przez myśl by mi nie przyszło ten rodzaj czytelnictwa Ci wypominać, ale coś musi być nie tak, że nie chcesz się przyznać. Piszesz: „Miałbym polegać na ich działach nie poznałbym wielu ciekawych i wartościowych rzeczy, bo pewnych pisarzy raczy się tam nie zauważać”, i już niemal wiem dlaczego.
UsuńGdybym Ci spisał książki z mojej biblioteczki zdziwiłbyś się, bo może poza kilkoma tytułami, większość tych książek, tych autorów „Wyborcza” nigdy nie poleci. I małe sprostowanie. Poza „Wyborczą” równie namiętnie czytam „Politykę” i „Rzeczpospolitą”, a już bez namiętności kilka innych tytułów ze strefy podobno niezależnych, więc daruj sobie epitety w rodzaju „ograniczony światopogląd”, czy „urazy”. Prędzej sobie je przypisz.
Mario, ja się opiniami Radka nie przejmuję ;) To znaczy nie popadam z jego powodu w frustrację, po prostu taki jest unikalny styl naszych polemik.
UsuńMnie zdumiewa ta maniera oczerniania „Wyborczej”. Nie Radek, ale jeden z moich kumpli w realu, bibliotekarz uniwersytecki, też mi kiedyś zarzucił, że czytam tego szmatławca. Jakież było moje zdumienie, gdy na fb pochwalił jakiś artykuł na – nie zgadniesz – na Frondzie! ;)))
Ok - przykład. Jest sobie taki pisarz W. Łysiak, którego kolejne książki stają się z dnia na dzień bestsellerami. Nie dowiesz się z GW że taki facet istnieje. :) A jeśli już się przypadkiem dowiesz, to o tym jak bardzo złe książki on pisze. :D Są tak złe, że tomy serii z pszczołą w drugim obiegu osiągają trzykrotność początkowej ceny - "Empirowy Pasjans" około 100-150 zł.
UsuńJa rozumiem, że panowie Michnik i Łysiak się nie lubią. Rozumiem nawet że pan Czuchnowski z panem Łysiakiem wręcz nienawidzą. Rozumiem nawet, że na starość Łysiakowi udzieliła się megalomania, ale pewnych literackich dokonań nie da mu się po prostu zabrać, a już na pewno nie liczby sprzedanych książek.
Co do bibliotekarza - nieważne gdzie artykuł pochwalił tylko jaki. Szczerze mówiąc ja też mogę sobie wiele artykułów GW chwalić, bo przecież nie jest tak, że tam nie ma nic ciekawego i wszystko jak leci jest złe, paskudne i śmierdzi. Gówniana jest rola GW jako dziennika opiniotwórczego - a w Twoim wypadku, żebyś nie wiem ile Rzepy się naczytał i tak wszystkie notki będą walić po oczach mentalnością GW. A teraz powiedz mi skoroś taki mądry i wyrzekłeś już przysłowiowe "A" do jakiego periodyku mam sobie przypisać swój światopogląd.
Ja nie wiem czy mnie zdumiewają czy bardziej mi się nie podobają te maniery oczerniania nie tylko GW, ale wszystkiego z czym nam nie po drodze, zwłaszcza w sytuacji, gdy tego nie czytamy i nie oglądamy.
UsuńOwszem, można krytykować, nawet ostro, ale wyrażane poglądy, a nie bić bezpardonowo i bez merytorycznych argumentów w autorów czy wręcz całe instytucje, ot tak "na hasło".
Bo jak GW to wiadomo, nawet nie czytając należy ją z obrzydzeniem opluć.
Rademenes napisał wyżej takie zdanie "Konstrukt GW faktycznie pozwala czytelnikom poczuć się mądrzejszymi i bardziej kulturalnymi."
Uważam, że zdanie to jest prawdziwe tylko w połowie, bo każdy z nas, jeśli gdzieś chętniej zagląda, to dalibóg nie po to, żeby bardziej zgłupieć tylko po to, żeby się dowiedzieć czegoś ciekawego, co go interesuje.
I tak przykładowy bibliotekarz uniwersytecki może dzięki Frondzie poczuć się tak samo mądrzejszym i bardziej kulturalnym człowiekiem jak inny dzięki GW.
Przyznaję, że ja sama nigdy tak nie podchodziłam "do tematu" (tj. żeby się poczuć bardziej mądrą czy kulturalną) przy wyborze "moich" mediów. Podoba mi się i mam dostęp to oglądam.
Zdecydowanie mam "uraz" do TVP. I nie tyle z powodów programowych, bo jej nie oglądam, chociaż docierają do mnie bardzo negatywne opinie, ale z "przymusu" płacenia na nią naprawdę dużych pieniędzy (blisko 300 zł roczny abonament + te wielomiliardowe dotacje z naszych, a więc także tych "setek" moich i męża złotówek).
No i wywijasz się sianem. Piszemy o „Wyborczej” jako medium opiniotwórczym, a Ty mi, że nie lubi Łysiaka. Aż sobie poszukałem tego, co „Wyborcza” pisze o tym Łysiaku;))) Pewnie nie lubisz Krzysztofa Vargi, ja uwielbiam. Nie zostawił na Łysiaku suchej nitki i to w 2012 roku.
UsuńPowiadasz, że bestsellery? Pewnie tak, ale dla ściśle określonej grupy czytelników, która to sika w majtki z powodu „powstania jedynie słusznej literatury, gdzie rządzi szaleństwo” (to z Vargi). Pozwolę sobie na jeszcze jeden cytacik: „Narracja jak to u Łysiaka: gęstwina wytłuszczeń, kursyw, nawiasów, a myśl z tego chora w bólu się rodzi” ;))) Więc nie Michnik, a Varga nie lubi Łysiaka.
Już mi się nie chce szukać tego postu, ale to był jakiś artykuł o zbawieniu, którego pozbawiają się ateiści.
Czy nie wymagasz za wiele? Ja mam Ci mówić do jakiego periodyku pasuje Twój światopogląd? Ja mam na tyle cywilnej odwagi, że sam się przyznaję i nie czuję żadnego wstydu.
Wyobraź sobie Rademenesie, że ja dostęp do GW właśnie za tę opiniotwórczą rolę wykupiłam . :))
UsuńBo nawet jej nie czytam od deski do deski codziennie, czasami nie mam czasu, czasami zapomnę...
Ale uważam, że jest potrzebna i pełni bardzo ważną role w naszym życiu społeczno-politycznym obnażając bezlitośnie afery i inne dziadostwo naszych elit. Czego z pewnością nie zrobią w takiej skali media prawicowe i prorządowe.
I jeszcze to, też Vargi:
Usuń„Gdybym miał streścić to kuriozum w jednym zdaniu, rzekłbym, iż pisarz Łysiak pisze o tym, że w zasadzie cała polska literatura jest do piachu, z wyłączeniem szaleńczo wybitnej literatury Łysiaka, a sam Łysiak nie tylko, iż wybitny, to i kochany opętańczo przez wielbicieli, zwalczany zaś przez zawistników. W sumie logika nierzadka, lecz Łysiak doprowadził ją do zabójczej perfekcji. Łysiak nie miał lekko już w PRL-u, dowiadujemy się, kiedy swoje słynne napoleońskie książki publikował (oficjalnie i masowo, przypominam), albowiem reżim fałszował listy bestsellerów, by Łysiaka arcydzieła na pierwszych miejscach nie stały. Gdy nastał reżim Salonu, Łysiak nadal jest prześladowany, cenzurowany, istnieje wyraźny spisek, by twórczość Łysiaka przemilczeć. No to ja bohatersko przełamuję tę zmowę milczenia i o Łysiaku piszę, niechaj Łysiak mą odwagę doceni”.
Już ostatni. Nie będę Ci wszak męczył:
Usuń„Naturalnie pojawia się zasadne pytanie, czy warto właściwie pisać o książce, która jest wynikiem ewidentnej szajby, czy warto mitrężyć czas na jej lekturę, skoro jest to w sumie jeno emanacja obłędu, jednakowoż pamiętać należy, że Łysiak posiada potężne grono wyznawców, jak się ukazuje książka obłąkańcza i szkodliwa napisana przez idola części narodu - nad drukiem tym pochylić się chyba jednak należy, z przyczyn antropologicznych chociażby”
Wiesz co Radku? Mnie ta krytyka „Karawany” Łysiaka tak się podoba, że chyba poświęcę jej całą notkę ;))) Przecież poza Marią, mało kto czyta to badziewie, jakim jest „Wyborcza”. ;)
UsuńMario, podałem jeden z wielu przykładów dla którego nie jest GW prasą obiektywną, jak ją nazwał Delu. Nie wiem na czym polega Twój problem z oczernianiem, opluwaniem i tak dalej...
UsuńNie lubię tv publicznej bo to kanał ściekowy, którego nawet się zbytnio nie maskuje, żeby był czym innym. Nie lubię GW, bo wydawcy tej gazety wznoszą się na szczyty manipulacji, żeby kreować fałszywą wizję rzeczywistości. Rażą mnie Frondy, bo dopuszcza się na ten portal każdego nawiedzonego religijnie zjeba, któremu wydaje się że ma coś mądrego do powiedzenia. Nie przepadam za Onetami, Wp itp. bo redaktorzy tychże albo traktują czytelników jak idiotów albo często gęsto sami są idiotami. Z tej brei daje się czasem tylko wyłowić coś co daje się jakoś zinterpretować a i tak trzeba za każdym razem weryfikować wszystkie przeczytane relacje - co nie zawsze się udaje, bo akurat danych dzięki którym można by było to zrobić nie publikuje nikt.
Ponieważ zawodowo mam nawyk weryfikacji tego co czytam - z racji tego, że przejechałem się na swoich błędach nie robiąc tego porządnie wcześniej - mam taki nawyk, by szmatławe dziennikarstwo bić bezpardonowo - choć z merytorycznymi argumentami, a nie na zasadzie "nie bo nie".
Może i tak jest jak piszesz Rademenesie, ale w dyskusjach z DeLu jakoś tak z reguły bijesz w GW (a nie konkretny artykuł), a przy tym równocześnie bronisz media prawicowe. Ja tak to odczytuję, może z jakimś podświadomym uprzedzeniem, nie wiem.
UsuńTeraz to się ubawiłem. :D
UsuńTaaak napisał pan Varga o "Karawanie" bo to w istocie niezbyt dobra książka, jedna z gorszych jakie się WŁ przytrafiły, gdzie objawia się niestety megalomania autora. Tak się smutno jednak składa, że ten autor zdążył od tekstu pana Vargi wydać kilka następnych książek - w tym monografię "Malarstwo Biało-Czerwone". Jeżeli wejdziemy na portal Lubimy Czytać zobaczymy że średnia ocen serii to 8,0, przy średniej ocen książek Łysiaka 7,5 dla średniej ocen ponad 1000 czytelników. Pan Varga ze średnią 600 (wyjątkiem "Trociny") i ocenami na poziomie 6,5 może pana Łysiaka ... pocałować w dupę. :) Nie tylko on zresztą bo cała reszta krytyków również. Ale tu uderza zazdrość pana Wargacza o te "potężne grono", choć szacun że przyznał że takie istnieje. :D Mógł napisać że nikt tego nie czyta. Tymczasem "rzeczpospolita Kłamców" poszła w 2005 roku w nakładzie 102 tys egzemplarzy i konieczny był dodruk. (Znów cmoknięcie w tyłek ze strony pana Krzysia W.)
Oczywiście może pan Varga pisać brednie o zawyżanych nakładach - może za PRLu tak było. Ale pana Vargi książki na allegro stoją w cenie 14 - 20 zł. Pana Łysiaka - porównaj sobie sam. I nie mogę się aż doczekać tego tekstu o Karawanie - spisanego po Krzysiu, bo przecież sam tego nie przeczytasz i nie ocenisz.
Z obiektywizmem jest tak, i to nie ogranicza się tylko do mediów, że pełnego, stuprocentowego nie ma. Jest nieosiągalny. Dlatego nie piszę, że „Wyborcza” jest w pełni obiektywna, zawsze pytam, które medium jest bardziej obiektywne. I tu oponenci mają problem nie do przejścia.
UsuńPiszesz: „Nie lubię GW, bo wydawcy tej gazety wznoszą się na szczyty manipulacji, żeby kreować fałszywą wizję rzeczywistości”, i uważam to za komplement, choć się z tą tezą nie zgadzam. Jaką fałszywą rzeczywistość? Nie podobają Ci się fakty, które opisują i interpretują? Przecież nie „Wyborcza” tworzy fakty, o których pisze. Prosty przykład. „Wyborcza”: „Koronawirus w czwartek 4 lutego. Prawie 6,5 tys. nowych zakażeń i 444 zgony”, zaś „wPolityce”: „Polska walczy z II falą koronawirusa. Mamy 6 496 nowych zakażeń. Zmarło kolejnych 444 chorych”. Pytanie, który tytuł jest manipulacją?
Ładne kryteria sobie wybrałeś do oceny twórczości. Ceny książek i opinie na LubimyCzytać ;))) Może porozmawiajmy o nagrodach literackich? Bo ja znalazłem tylko tę: nagrodzona w konkursie z okazji 50-lecia ZLP i 25-lecia PRL (za wiki). Chcesz mi zaimponować tym, że środowiska konserwatywne zachwycają się jego książkami, skoro „Celami krytyki pisarza stali się również polscy laureaci nagrody Nobla: Wisława Szymborska i Czesław Miłosz, którym zarzucał antypolską postawę”? (też z wiki).
Jeszcze o K. Vardze na zasadzie lekko irracjonalnych porównań. Jakie masz zdanie o operze? To sztuka dla koneserów, rzeknę z „wyższej półki” i bądźmy szczerzy, bardzo mało popularna, choć widownie zawsze wypełnione po brzegi. Tak samo jest z Vargą ;)))
Ja Ci nie będę tłumaczył, jak można podać fakty, bo w sumie jeżeli TVP podaje te same dane o liczbie zakażonych są to również fakty. Otóż błaha sprawa - zakup jajek, do tzw. Koszyka Dudy. Otóż żeby wykazać wyższą inflację kupiono jaja w dwóch opakowaniach nie w jednym, oraz z wolnego wybiegu, a nie z chowu klatkowego. I co? Fakt - Duda kupił jaja, GW kupiła jaja. Duda kupił 30 i GW kupiła 30. A że nie takie same - czytelnicy wybaczą...
UsuńNagrody literackie mają być kryteriami, przewyższającymi liczbę przeczytanych książek? Czyli głaskanie się towarzystwa wzajemnie adoracji? Kolejny dobry żart z Twojej strony, ale i może bardzo znamienny, bo tłumaczy kiepską kondycję nie tylko literatury.
Z reguły większość wybitnych literatów z nagrodami zapomina się po dekadzie, o ile mają tyle szczęścia. Zresztą akurat strzelasz jak kulą w płot, bo historycznymi pracami Łysiaka nie zachwyca się akurat tylko prawica, ale to trochę trzeba wiedzieć o czym się w ogóle mówi, a nie naprędce przeczytać w Wikipedii kto to ten Łysiak. Co do Szymborskiej - krytykował wiernopoddańcze wierszydła które dedykowała partii i Stalinowi. O cholery propolskie były...
Oto Partia – ludzkości wzrok.
Oto Partia: siła ludów i sumienie.
Nic nie pójdzie z jego życia w zapomnienie.
Jego Partia rozgarnia mrok.
Zachwyciłeś się już? :)
Salceson też jest dla koneserów, więc bon apetit.
Zacznijmy od faktów TVP. Na WOŚP poświęciła 30 sekund, na krytykę WOŚP 14 minut. Zaś, co do koszyka Dudy. Przypomnij mi jaka była różnica w cenie jajek bo nie pamiętam? Nie pamiętam też jaka była różnica sumy zakupów. Niemniej po swojej emeryturze wiem ile rok do roku muszę wydawać procentowo więcej na jedzenie mimo jej waloryzacji.
UsuńJajka z klatek powiadasz? Też napiszę bon apetit ;)
Tylko nagrody. W Polsce największe nakłady osiągają książki z gatunku romansów i kryminałów. Zarobki autorów takich książek to krocie. Też powiesz, że to wybitne pisarstwo? Lista pięciu najbardziej poczytnych książek w Polsce:
1. E. L. James „Nowe oblicze Greya” 356 tys. egz.
2. Dan Brown Inferno 320 tys. egz.
3. E. L. James Pięćdziesiąt twarzy Greya 244 tys. egz.
4. Andrzej Sapkowski Wiedźmin Sezon burz 214 tys. egz.
5. E. L. James ?Ciemniejsza strona Greya? 144 tys. egz.
Literatura faktu:
1. Eben Alexander Dowód 100 tys. egz
2. Artur Andrus, Maria Czubaszek, Wojciech Karolak Boks na ptaku 79 tys. egz.
3. Witold Gombrowicz Kronos 60 tys. egz.
4. Danuta Stenka, Łukasz Maciejewski Flirtując z życiem 50 tys. egz.
5. Katarzyna Grochola Trochę większy poniedziałek 50 tys. egz.
Dane za 2014 rok. Gdzie tu ten Twój Łysiak?
Piotrowski też kochał PRL, a popatrz w Trybunale Przyłębskiej wylądował, więc przeszłością Szymborskiej mi się tu nie zasłaniaj. Nie za ten wierszyk dostała Nobla. Jak nie cierpię poezji, tak kilka jej wierszy mnie autentycznie zachwyca, choć nie mają nic wspólnego z polityką.
Wyobraź sobie, że uwielbiam salceson. Czarny, ozorkowy. Niebo w gębie. Lepszy niż ośmiorniczki ;)
No i co z tego? Podała fakt że coś takiego jest? Podała. Miała prawo krytykować? Miała.
UsuńO ile ja pamiętam z 5 zł zawyżyli do 10.
E tam. Z laureatów Nike roku 2014 chyba nikt już nie pamięta nikogo, oprócz może Pilcha, bo się biedaczkowi zmarło. Zresztą kto przyznaje te nagrody i komu? Ile książek przeczytałeś kierując się tym, że dostały jakąś nagrodę?
Jeszcze podziel sobie te nakłady na kategorię z łaski swojej. Bo takie rankingi też są.
A gdzie ma być Łysiak? Nie napisał książki w 2014?
No więc widzisz sam, że Piotrowski od Szymborskiej różni się tylko brakiem talentu poetyckiego...
Wyobrażam sobie właśnie jak go zajadasz w operze. :D
Sorry znów pomieszałem komentarze.
UsuńMoże jeszcze taki ranking z końca 2019 roku, który Ci uświadomi gdzie jest miejsce Łysiaka:
1. miejsce - Remigiusz Mróz (kryminał/sensacja/thriller) – 1 milion 350 tysięcy sprzedanych książek – 1 milion 821 tysięcy z (szacunkowy zarobek)
2. Blanka Lipińska (erotyka) – 668 tysięcy egzemplarzy – 958 tysięcy zł
3. Olga Tokarczuk (lit. Piękna) – 496 tysięcy książek - 908 tysięcy zł
4. Marta Galewska-Kustra (lit. dziecięca/młodzieżowa) – 571 tysięcy książek – 686 tysięcy zł
5. Anita Głowińska (lit. dziecięca/młodzieżowa) - 1 milion 107 tysięcy książek – 412 tysięcy zł
6. Rafał Kosik (lit. dziecięca/młodzieżowa) – 261 tysięcy zł – 387 tysięcy zł
7. Nela Mała Reporterka (lit. dziecięca/młodzieżowa) – 225 tysięcy książek – 348 tysięcy zł
8. Katarzyna Michalak (lit. Obyczajowa) – 222 tysiące książek – 326 tysięcy zł
9. Andrzej Sapkowski (fantastyka) – 168 tysięcy książek – 292 tysiące zł
10. Katarzyna Puzyńska (kryminał/sensacja/thriller) – 204 tysiące książek – 281 tysięcy zł
Nawet literatura młodzieżowa cieszy się większą poczytnością ;)
W operze to ja mój panie nic nie jem. W antrakcie popijam wodę (nie myl z wódką). Kultura mnie tego nauczyła.
UsuńŁysiak nie napisał nic w 2019 roku, o ile mi wiadomo. Zresztą tak czytam sobie ten ranking, to co piszesz i wychodzi mi, że powinieneś zaczytywać się w Blance Lipińskiej. I nagradzana i wydawana.
UsuńSorry, zapomniałem Cię poinformować, że nie kieruję się w doborze lektury żadnymi nagrodami, pochlebnymi recenzjami, czy nawet ceną książki. Nie działa na mnie magia – im droższa, tym lepsza. Czytam to, co lubię i w tej kategorii nie mieści się Łysiak ;)
UsuńAle dam się skusić, wypożyczę coś z biblioteki, choć nie wiem czy przeczytam w całości. Jak mnie odrzuci po pierwszym rozdziale, nie omieszkam się pochwalić ;)))
Łysiaka? Weź sobie "Asfaltowy Saloon" nie powinien Cię odrzucać. Albo "Cenę" - powinna Cię zdziwić dla odmiany.
UsuńWszystko zależy od tego, co będzie w bibliotece. Ale kusi mnie „Sprzeciw kusznika Łysiaka na łamach 7” z opisu na Lubimy czytać. A tam wybrałem trzy z ośmiu opinii:
Usuń- „Przeczytałem już kilka książek tego autora i biorąc do rąk kolejny, nowy dla mnie tytuł obawiam się jej treści i informacji, którą tam znajdę. Być może autor znów obali pewne ustalone "prawdy" nie do podważenia.”;
- „Wywiad na końcu tylko mnie zanudził, bo od lat mówi to samo. No i już wychodzi mi bokiem to zrzędzenie na Ziemkiewicza - wygląda to już jak jakaś obsesja”;
- „Jak zwykle w udanej oprawie....lecz praktycznie na tym się kończy. W sumie nic nowego Pan Waldemar nic nie napisał. Okropne te pojedynki z Panem Ziemkiewiczem-mają na pieńku, to niech walczą gdzie indziej. Poświecenie nastu stron na swoje bóle i pretensje nie jest chyba miejscem w książce.”
Może być ciekawie. Wybacz, że nie będę się kierował Twoimi sugestiami, podtrzymuję to, co powyżej, wybieram sam ;)))
Żeby koniecznie udowodnić jaki on jest kijowy? Kusznik to zestaw felietonów z gazet, rzecz naprawdę już nie dla miłośników, ale dla masochistów jego twórczości. Zresztą, co ja się dziwię - to takie "GazetoWybiórcze", zabrać się za coś, co nie jest ani dobrą literaturą ani książką, dzięki której można rozeznać się w twórczości pisarza, tylko po to, żeby móc mu dowalić... :D
UsuńPrzypomnę Ci Twoje własne panegiryki na temat Łysiaka:
Usuń- Jest sobie taki pisarz W. Łysiak, którego kolejne książki stają się z dnia na dzień bestsellerami.
- historycznymi pracami Łysiaka nie zachwyca się akurat tylko prawica
- pewnych literackich dokonań nie da mu się po prostu zabrać
A teraz, że co, że to twórca dla masochistów? ;))) Już jego drugą książkę mi odradzasz... ;) Mam szukać jeszcze czegoś?
Mam coś ciekawego ;)
Usuń„Szachista” i znów kilka opinii:
- fabuła zupełnie mnie nie zaciekawiła (przede wszystkim wydała mi się wyjątkowo nierealistyczna, nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że to wszystko działo się naprawdę). Dodatkowo zniechęcił mnie styl autora, który zdecydowanie nie przypadł mi do gustu
- Przeczytałem i uwierzyłem, że Napoleona faktycznie porwano w Szamotułach.
Nie barka i takich: „Oznaczone jako spoiler” ;)))
A może to:
„Statek”
- Fabuła książki słaba, właściwie pytanie należy zadać takie: czy w "Statku" w ogóle jest fabuła czy to raczej dodatek do rozważań natury filozoficznej?
- Jakbym tak zaczęła przygodę z Łysiakiem od "Statku", to nie przeczytałabym nawet połowy
„Konkwista”
- Inspiracji "Psami wojny" nie da sie ukryć, narodowej megalomanii autora też nie, ale jako literatura sensacyjna klasy B spełnia swoja rolę.
- Jednak pomimo niewygórowanych oczekiwań, zawiodłem się. Co to w ogóle miało być w zamyśle?
Wszystkie opinie z „Lubimy czytać”. Ale ok, już więcej nie będę się pastwił. Jutro idę do biblioteki. Z duszą na ramieniu ;))
Przecież Ci poleciłem na pierwsze czytanie konkret.
UsuńCo do twórców dla masochistów...
Onegdaj, gdy zrobiło się głośno o Tokarczuk, zaczerpnąłem próbki jej pisarstwa dla jakiejś fundacji, pod tytułem "Gość". Przeczytałem tą nowelkę i przyznać muszę - dawno nie spotkałem się z czymś tak słabym, infantylnym i naładowanym tandetnym przesłaniem. Felietony są pisane co tydzień na zamówienie gazety, więc ciężko jest je doradzać żeby ktoś katował się nimi czytając ich kilkadziesiąt w Polsce.
A owszem "Szachista" jak najbardziej - z tym że jest to powieść historyczna, sensacyjna więc nie wiem w co chciał uwierzyć autor recenzji i co miało tam być realistyczne. :) Jeszcze mniej jest realistyczna nowelka, w której wojska przenoszą się w czasie pod Waterloo... :D
UsuńŻe "Statek" jest dla niektórych za trudny i niezrozumiały to też oczywiste - bo żeby go zrozumieć, trzeba być troszkę lepiej oblatanym w literaturze, niż czytelnicy Ludluma, którzy uwielbiają serie wydawane pod pseudonimem Baldhead do niego porównywać. :)
Tej "Asfaltowy Saloon" nie przeczytam na pewno. Nie cierpię fabuły drogi. Jak będzie, wezmę "Cenę".
UsuńAle co mi teraz o Tokarczuk wyjeżdżasz? Po co, skoro mówimy o Łysiaku? To opowiadanie przed chwilą przeczytałem. Nie wiem, co Ci się w nim nie podoba, skoro poglądy Tokarczuk są w tej materii znane? Swoją drogą mógłbym napisać podobne, choć mnie akcja „Jeszcze żywy karp” kompletnie nie obchodzi.
O tej pierwszej maszynie szachowej to ja już czytałem, ale nie jako powieść, ile opis dziejów tej maszyny. Ja już tu, albo na poprzednich blogach napisałem, że mnie powieści przestały fascynować tak gdzieś tuż po ukończeniu dwudziestu lat. Czasami coś przeczytam, jak dostanę w prezencie, to na szczęście nie zdarza się często.
Jest słabe po prostu, ale nie świadczy przecież o kunszcie pisarki, za coś tego Nobla dostała.
UsuńNo co mam Ci powiedzieć - ale już szczerze - publicystyka Łysiaka po roku 2005 nie jest porywająca. Jest na dłuższą metę męcząca a on sam powtarza w kółko te same rzeczy, ale mówimy o gościu pod 80 - taki nie będzie już okupował rankingów. To co miał napisać już napisał.
Że Tobie się opowiadanie nie podoba? A kto napisał, że musi Ci się podobać?
UsuńPrzypomnę Ci jeszcze raz Twój komentarz: „Jest sobie taki pisarz W. Łysiak, którego kolejne książki stają się z dnia na dzień bestsellerami”. A teraz, że „publicystyka Łysiaka po roku 2005 nie jest porywająca”... Od piętnastu lat! No toś mi teraz podniósł ciśnienie. To ja przez pół dnia grzebie w jego „twórczości”, by się dowiedzieć, że nie jest porywająca! A najgorsze jest to, że zaczęliśmy od „Wyborczej”, która nie chce zajmować się jego pisarstwem. Masz szczęście, że ja mam zawsze dobry humor i nie jestem pamiętliwy ;)))
He he zrobiłem eksperyment. Rozesłałem to opowiadanie nie mówiąc kto jest autorem do kilku znajomych. Albo się nie podobało, albo co najmniej nie zrobiło wrażenia. Więc sorry - chyba nie w tym rzecz że mi się nie podobało.
UsuńWybacz, ale ani twórczość Łysiaka, ani GW nie mają 15 lat. Poza tym "Malarstwo Biało-Czerwone" (2012,2013) nie jest publicystyką, tylko książką z dziedziny historii sztuki. Pisałem też u siebie o "Życiu Erotycznym Księcia Józefa" (2013), również bardzo ciekawa.
Zastanawiam się, czy nie zrobić podobnego eksperymentu z jakimś krótkim tekstem Łysiaka wśród swoich znajomych? Najlepiej z tej, którą zrecenzował Varga...
UsuńWięc dobrze. Na chwilę zapomnę o Twoich opiniach, ale nie zapomnę, który teraz mamy rok. Czyli chciałbyś, aby „Wyborcza” pisała o starociach sprzed siedmiu lat? Podaj mi namiary na jakąś uczciwą recenzję jego książek, które teraz wymieniłeś.
Czytam (ciągle „Lubimy czytać”): „Malarstwo Biało-Czerwone natomiast ma ten mankament, że ta satyra, ten żart, który tak sobie ceniłam w 8 poprzednich tomach, gdzieś uleciała. Czegoś zabrakło, miałam wrażenie, że pan Waldemar totalnie męczył się pisząc o polskim malarstwie i pisze tylko dlatego, że musi, że wymogło to na nim wydawnictwo, z resztą jak sam przyznaje. To się niestety czuje! Bardzo dużo cytuje, co mnie też smuci - cytat goni cytat”, i już wiem, że nie przeczytam, bo cytaty to lubię tylko w moich notkach ;))
Z tym księciem Poniatowskim też mam problem, nie lubię bohaterów romantyzmu, bo ich kompletnie nie rozumiem. Myślisz, że będą do mnie przemawiać przez łóżkowe historie? ;)
Teraz to już powinieneś oberwać, nic to, że wirtualnie. Napisałeś: „Nie dowiesz się z GW że taki facet istnieje” i właśnie za to. Szukając recenzji, o które Cię prosiłem, natrafiłem na link, który pokazuje ile razy „Wyborcza” pisała o Łysiaku:
Usuńhttp://www.archiwum.wyborcza.pl/archiwum/tag/waldemar+%C5%82ysiak
Nie chodzi o treść, bo sam nie wiedzieć dlaczego nie mam do nich dostępu (być może w prenumeracie „premium”), braknie Ci czasu do rana, aby się tylko z fragmentami zapoznać.
Delu, ja nawet pozwoliłem sobie na małą krytykę tekstu z Karawanu w swojej książce. (Jest w redakcji może w maju wyjdzie) Owszem lubię się z Tobą poprzekomarzać, ale uwierz mi nie jestem ślepy, na przekłamania i mankamenty - nawet jeżeli ich autorem jest Łysiak.
UsuńTak, to prawda był "męczony" o tą książkę. Łysiak uważa, że malarstwo nawet mistrza Matejki - nie jest awangardowe, ani wyjątkowe - i nie czyni go takim dodanie mało zrozumiałych na świecie motywów patriotycznych, wyzwoleńczych i narodowościowych. Wskazuje na kilka przebłysków geniuszu, pisząc np. o Stryjeńskiej. Owszem, "Malarstwo BC" jest poważniejsze niż poprzednie części - miejscami nawet frywolne, ale te cytaty które męczą czytelniczkę mają swój cel, służą oddaniu odbioru dzieł przez współczesnych. Jest to publikacja monograficzna - przystępna dla osób które nie mają ochoty czytać ciężkich rozpraw naukowych, choć nie pozbawiona fachowych analiz i zwrotów. Coś dla każdego w zamiarze.
Pepi nie był w zasadzie romantykiem, został zaadoptowany ze względu na "romantyczną" śmierć. W rzeczywistości nic w niej romantycznego nie było - starszy już i łysy jak kolano pan, wielokrotnie ranny, utopił się w rzece. Książka jest nieco humorystycznym odbiciem mentalności "sarmackiej" u schyłku epoki napoleońskiej no i jest nacisk na ów erotyzm otaczających Poniatoszczaka pań.
Taa doprawdy zwracam honor. Ze dwa razy go obrzucili błotem. W 2005 wyszła Rzeczpospolita Kłamców z rozdziałem poświęconym Michnikowi i jego akolici dostali białej gorączki i stąd ta "aktywacja".
UsuńJeszcze jeden, bardziej dokładny zbiór:
Usuńhttp://www.archiwum.wyborcza.pl/archiwum/tag/waldemar+%C5%82ysiak?ktory=1
Gdybyś zechciał zwrócić uwagę na daty publikacji, dostrzegłbyś, że te teksty zaczynają się od 1995 roku, czyli 10 lat przed „Rzeczpospolitą kłamców”.
No i widzisz, zrobił nam się straszny dyskurs tylko dlatego, że zarzuciłeś mojej kochanej „Wyborczej” barak obiektywizmu. Ja już pominę to, co powinienem teraz napisać o Twoim obiektywizmie ;))) Po prostu to nie ma sensu, wszak mnie wciągnąłeś na cały wieczór. A jak sobie pomyślę, że to z powodu Pawłowicz, ręce opadają ;)))
Jak żałujesz straconego czasu to mi przykro niezmiernie. :)
UsuńHe he no przyznaję, jestem zaskoczony nawet... Zwłaszcza tym:
LISTA CZYTELNICZYCH HITÓW
GW Rzeszów 14-12-1999
1. "Cena" - Waldemar Łysiak , "Ex Libris"
2. "Miłość i cienie" - Isabel Allende, "Muza"
3. "Sumienie słów" - Elias Canetti, Wydawnictwo Literackie
itd...
Czyli zignorowali go po 2005. Ale ja wtedy nie czytałem GW wcale i generalnie Michnik kojarzył mi się tylko z opozycjonistą.
UsuńBez przesady. Czego ma żałować emeryt w czasach lockdownu ;)
UsuńPublikując ten i inne rankingi „Wyborcza” wręcz przyczyniła się do popularności Łysiaka. A po 2005 sam napisałeś, że obniżył loty ;))) Tyle, że „Wyborcza” go nie zignorowała, powiem wręcz: OBIEKTYWNIE oceniła jego pisarstwo ;)))
Uff dobrze, że nie mówisz tego na poważnie.
UsuńNapisałam dwa razy i wcięło.
OdpowiedzUsuńNapiszę więc tylko, ze już przy czytaniu tego robi się niedobrze,a obrońcy pewnie powiedzą, że klecha miał pokusę zabawić się w lekarza...
jotka
Zauważyłem, że coś Ci ostatnio nie idzie ;))) Może masz jakiś problem z ustawieniami na blogspocie?
UsuńTo fakt, znaczna część tekstu jest poświęcona klesze, ale Jotko, przekaz jest jakby nieco inny. ;) Bardziej interesuje mnie wpływ ortodoksji na nasze życie społeczno-edukacyjne.
Co tu deliberować, dopóki nie nastąpi zmiana pokoleniowa, to długo jeszcze ten wpływ będzie silny, wiele osób poddaje się temu ze strachu, bo a nuż grom z nieba i co wtedy?
Usuńjotka
p.s. w ustawieniach nic nie zmieniałam, co jakiś czas niespodzianki na innych blogach występują, jakby ktoś moją cierpliwość testował...
Trzeba pilnie śledzić zmiany na blogosferze. Oni tam stale coś modernizują, co rodzi fatalne skutki ;)
UsuńZapomniałam o słynnej wypowiedzi Czarnka, iż modli się o powrót dzieci do szkół...
UsuńWłaściwie to nie mam nic przeciw, byle tylko nie zmuszał do tych modłów młodzieży ;)
UsuńNie jestem niczyją własnością i nie zamierzam być. Nie godzą się na oddawania w pacht jakiegokolwiek narodu nawet polskiego. "Te sprawy" leżą w sferze prywatnej i żadna Pawłowicz - zawsze dziewica?, czy jakiś zacelibacony klecha o odmiennych preferencjach seksualnych, nie mają do nich dostępu.
OdpowiedzUsuńDobrze jest, jeśli Ty tak podchodzisz do sprawy. Problem w tym, że jeszcze spora część społeczeństwa ulega takiej narracji i się na nią godzi.
UsuńTak, i dodajmy jeszcze, że ta spora część społeczeństwa ma taką samą i tyle samo "ważącą" kartkę wyborczą. I co najgorsze, jedną na całe 4 lata! Przez które inaczej myśląca mniejszość może sobie co najwyżej zagryzać wargi, ewentualnie wybrać się na grupowy spacer z "błyskawicą" na sztandarach.
Usuńczłowiek jako "własność (niewolnik) Boga" to wypisz wymaluj baza islamu...
UsuńPiotrze, jakiego islamu? To baza wszystkich religii abrahamowych...
UsuńNaprawdę? To po co ta wolna wola? :D
UsuńWe wspolczesnych czasach 15 latek nie wie nic na temat seksu.. no, no... dziwna sprawa. Nie jest zorientowany w co sie pakuje? Obecnie dzieci uswiadamia sie juz bodajze od czwartej klasy szkoly podstawowej. Za moich starych czasow byl taki program, ktory realizowali pedagodzy szkolni na lekcjach wychowawczych zwacy sie "Zly dotyk", zeby dzieciaki mialy pojecie gdzie nie powinny dawac sie dotykac tatusiom, wujkom, przyjaciolom rodziny, ksiedzu... Nie wiem konkretnie na czym to polegalo, ale dzieci chodzace do szkol tak byly uswiadamiane przed ewentualnymi pedofilskimi poczynaniami .
OdpowiedzUsuńDzieciyki obecnie bardz wczesnie rozpoczynaja inicjacje seksualna, wiec wiedza na ten temat sporo w stosunku chociazby do dziadkow.
Dlatego jezeli owi chlopcy mieli po 15 lat i weszli w taki uklad z kaplanem to dziwna sprawa.
Dodam tylko ze zdjecie p. Pawlowicz wybrales bardzo ladne... nie wybrales zdjecia szpecacego ja ( np.: jak palaszuje salatke). To mi sie podoba. Ale szczerze mowiac jest to postac troche dziwna na politycznej arenie. Z pewnoscia niepoprawna politycznie, nie zwazajaca na slowa jakich uzywa. Kontrowersyjna. Ale bywaja tacy, ktorym o to wlasnie chodzi.
UsuńDodam jeszcze, ze ow program "Zly dotyk"- od okolo 4 klasy szkoly podstawowej byl realizowany z dziecmi uposledzonymi . Te dzieci byly zawsze obejmowane wyjatkowo troskiliwa edukacja i opieka w dziedzinach zwiazanych z wykorzystywaniem jakimkolwiek.
UsuńDlateg tez nie wierze w zdrowych umyslowo pietnastolatkow, ktorzy laduja sie w zla zabawe seksualna. No ale jakby nie bylo... trafil im sie ksiadz "kumpel" z kategorii sodomickich.
Piszesz: „:Obecnie dzieci uświadamia się już bodajże od czwartej klasy szkoły podstawowej. Za moich starych czasów był taki program, który realizowali pedagodzy szkolni na lekcjach wychowawczych zwący się "Zły dotyk"”. Może tak było za Twoich starych czasów. Próbowałem coś znaleźć na tene temat i co się okazuje? Niby „Dyrektor szkoły powinien zadbać zatem o to, aby w programie wychowawczo-profilaktycznym placówki, w ramach kwestii bezpieczeństwa uczniów”, ale czytam o pewnej ankiecie w artykule (niestety w formacie pdf, więc linku nie podam: Przepiszę z Google:
Usuń"Zły dotyk" - kampania społeczna - Dziecko Krzywdzone ... (właściwie to jest link). Czytam „w dniach11–17 marca 2002 r. na 1008-osobowejreprezentatywnej próbie Polaków w wie-ku 15–75 lat, (z czego 806 osób zgodziło się udzielić odpowiedzi). Respondentów pytano o to, czy rozmawiali kiedykolwiek na temat wykorzystywania seksualnego dzieci, a jeżeli tak, to z kim”. W wyniku tej akcji prowadziło się warsztaty medialne (nie szkolne) na temat „złego dotyku”. Więc to wcale nie jest dziwne, że 15-stolatkowie mogą mieć taki układ z kapłanem.
W fotce z Pawłowicz chodziło mi o tło i jej zdradliwy uśmiech ;))) Przeoczyłaś.
Taka wdzieczaca sie Pawlowicz... ladniesza niz opychajaca sie- nic nie przeoczylam:))
UsuńJakos ( nie wiem jak bo wypadlam, ale zapytam kolezanek) to sie w szkolach realizuje. NA lekcjach biologii , traktujacych o plciowym dojrzewaniu powinny byc momenty uswiadamiajace. Na godzinach wychowawczych najprawdopodobniej wychowawca ma cos takiego w zadaniach... pedagodzy wszelcy. To sa obecnie akcje , ktorych nie mozna zakryc milczeniem. Uwierzylabym, gdyby i w mediach o tych sprawach nagle uciszylo, dopoki nie milkinie to sie o tym gada. Media to prawie ten sam front co szkoly... Gdyby obecny rzad zakazal takiej edukacji, nie chroniacej dzieci przed seksualnym wykorzystywaniem zrobilby sie krzyk na caly swiat. Juz znalezli by sie nauczyciele gotowi to naswietlic i dziennikarze gotowi to rozniesc.
Może więc tak. Ordo Iuris lansuje tworzenie gmin przyjaznych rodzinie. Niby nic takiego, a jednak tam jest postulat, by chronić dzieci przed edukatorami seksualnymi. I niektóre gminy to „łykają” bez zastrzeżeń, nie zważając na fakt, jakie to niebezpieczeństwa generuje. Zamysł bowiem jest taki, że obowiązek edukacji seksualne, w tym mowa o zagrożeniach, spoczywa całkowicie na rodzicach. Nikt jednak nie wpadł na pomysł, że najpierw należałoby edukować samych rodziców.
UsuńProgramy szkolne są dziś nastawione na „wychowanie do rodziny”, gdzie kładzie się nacisk na cnotliwość i czekanie z seksem do ślubu. Czy tam jest mowa o zagrożeniach? Pewnie tylko o zagrożeniach ze strony edukatorów seksualności.
Też mam znajomą nauczycielkę, i pewnie zapytam ją, jak to wypada na zapadłej prowincji. Tylko na odpowiedź będę musiał trochę poczekać. Ona każe, jak to niemal każda kobieta, na siebie czekać ;)
Nawet dobrze, że trafiłem w Twoje gusta. Ale co ja myślę o tej pani, to ja myślę ;)))
"W fotce z Pawłowicz chodziło mi o tło i jej zdradliwy uśmiech "
UsuńAle że co, chciałeś DeLu pokazać tę aureolę (może trochę przekrzywioną, ale nie bądźmy małostkowi) wokół jej głowy i popiersia? :)
Może najdą na swoje miejsce jak się jeszcze trochę postara w pracy nad naprawą tego świata? :)
Nawet nie to, czy te elementy są na właściwym miejscu. Jeśli już, to Pawłowicz jest w tu na właściwym miejscu, co sugeruje, jak nam urządzi katoliban ;)
UsuńPawłowicz sobie odpuszczę, bo co tu komentować? Wszystko jasne, jako to słoneczko. Czarnek, Obajtek i inni ich pokroju, to dla mnie czysta kpina prezesa z "wykształciuchów", odwet na nich. Ale ksiądz z myjtermasem, to inna sprawa. Czemu wśród ojców tych chłopców, nie znalazł się żaden, który porozmawiałby z nim po męsku, oto jest pytanie.
OdpowiedzUsuńChyba aż tak głupcy chłopcy nie byli. Gdyby się rodzonym ojcom przyznali, mogła im samym grozić prawdziwie męska, ojcowska reakcja. Ale ten księżulek w końcu wylądował w areszcie i teraz jest nieosiągalny dla osobistej zemsty.
UsuńJuż chyba pisałam u Ciebie, że jestem coraz bardziej przerażona tym co się dzieje.
OdpowiedzUsuńMoże niech komentarzem będzie informacja że u mojego syna, który prowadzi dwujęzyczną klasę maturalną w jednym z warszawskich liceów - tylko jedna osoba uczestniczy w lekcjach religii. A u starszego wnuka - ucznia II klasy liceum - tylko 4 uczniów...
Gdzieś wyczytałem, że to cena, jaką Kościół płaci za..., za głoszenie prawdy! Ręce opadają.
UsuńWszystko można przeinaczyć... i we wszystko niektórzy ludzie uwierzą....
UsuńGdy tak czytam komentarze, to odnoszę wrażenie, że znów winne są dzieci, młodzież, bo wodza na pokuszenie duchownych. A przecież nawet w wieku 15 lat dojrzałość i świadomość dzieciaków jest różna, nie wszyscy wychowują się w domach, gdzie z dziećmi się rozmawia. Prowadziłam latami programy profilaktyczne i pytania, jakie zadawali na temat seksu ósmoklasiści powodowały opad szczęki...
OdpowiedzUsuńObrzydliwe jest to co ow ksiadz z chlopakami robil, i na pewno poniesie odpowiedzialnosc, ale... nie nasuwaja ci sie takie tyci mysli, ze cos w tej sytuacji nie gra?
UsuńDlaczego wiec nie napisac o tym tylko tak sztampowo, jednym frontem, prawomyslnie z obecnym trendem, ze; zbok? Zbok to wiadomo, a co maja w glowach ci mlodzi?
Moze owi 8 klasisci chcieli aby ci szczeka opadla? Mam siostrzenca w pierwszej licealnej. W podstawowce to byla najgorsza klasa przez chlopakow. Co to sie siostra nie nalazila do nauczycieli, bo wlasnie zapedzali ich w "kozi rog", nawet takimi pytankami o seks, udawaniem debili i robieniem beki z belfra.
Tak to DeLu opisal, takie to niesmaczne, ze az mi sie mysli jak weze nasunely, jak to mozliwe aby inteligentni chlopcy nie wiedzieli w co sie pakuja?
Skoro prasa naswietla , DeLu wyciaga to mowie o moich watpliwosciach.
Jotko, swego czasu zajmowałem się młodzieżą małomiasteczkową i wiejską, taką właśnie nastoletnią. Żadne tam „prostowanie” ich poglądów. I ze zdumieniem stwierdziłem, że poziom „głupoty” jest niezależny od płci, ale od środowiska, w którym przyszło im żyć. Najważniejsza rzecz, oni są ciekawi świta, niestety nikt im nie wpoił hamulców dla tej ciekawości. Nie chcę uogólniać, pewnie ze mną w tym wieku było tak samo, choć to wynikało z czasów, w których przyszło mi żyć.
UsuńWydaje mi się, że wystarczyłoby kilku dorosłych pasjonatów, aby tę „głupotę”, jeśli nie wyeliminować zupełnie to przynajmniej ograniczyć. Tymczasem tam „rządzi” ksiądz katecheta. Owszem, przemyca jakieś zainteresowania, nie tylko religijne, czym przyciąga młodzież, ale zdarzają się i tacy, którzy dołączają gratis w postaci sprośnych sms-ów (to fakt autentyczny).
Aniu, w niektórych środowiskach nawet nauczyciele, to „dno dna” i chyba nie powinno Cię to dziwić.
UsuńZapytam retorycznie, kto tej młodzieży ma tłumaczyć, że coś jest nie tak w kontaktach ze zbokami? Rodzice, którzy w pogoni za mamoną nie mają czasu na uświadomienie własnych dzieci, czy nauczyciele, którzy boją się młodzieży? Ja tu Ciebie nie rozumiem. Masz świadomość, że z tym wychowaniem młodzieży jest nie zawsze wszystko w porządku, a jednocześnie nie potrafisz zrozumieć, że może ta młodzież nie jest tak mądra, jak według Ciebie być powinna.
Aniu, oczywiście i tak bywa, ale nie byłam początkującą , by dać się nabrać na niektóre numery.
UsuńJak pisze DeLu, najważniejsze jest środowisko, gdzie często ksiądz traktowany jest na równi z aniołem, co to unosi się nad ziemią i wszystko mu się wybacza. Tam matka czy babcia prędzej wyklnie syna czy wnuka niż uwierzy, że ksiądz mu krzywdę robił.
Wątpliwości każdemu wolno mieć, to właśnie wątpliwości zbliżają nas do prawdy, każdej.
jotka
Na rowni z aniolem? ;))
UsuńMoj kolega, fajny chlopak, zrezgnowal z bycia katecheta bo mu uczniowie na lekcjach lawki i krzesla przez okna wyrzcali... Taki jest posluch kosciola wsrod mlodych. Jezeli w domciu babcia prosi aby szanowac ksiezunia, to mu to koledzy w klasie z glowy wybija:)) Bo nawet jak nie wezmie udzialu w rozrobie to naslucha sie nieprzcietnie, narechocze i ... szacunek pojdzie sie pasc.
U naszych uposledzonych dzieciakow nigdy na religii nie nauczal ksiadz tylko katechetka... i pomimo ze uposledzeni ci oni byli, to trend byl taki a nie inny, ze kazdy z kieckowych po dooopie dostawal.
Srodowisko dzieciakow ktorych ja znowuz nauczalam pomimo ogolnej dysfunkcji rodzin, niefajnych srodowisk zycia , nie miala az takiego wplywu na uswiadomienie ich o "zylm dotyku". Ogolnie to wszelakie uswiadamiania mial gdzies. No ale to calkiem inna bajka srodowiskowa niz mlodziezy bedacej w liceach. U nas prawie wszyscy z trudnych srodowisk, w liceach jezeli sie jeden, dwoch na kalse trafilo to wszystko. Wiem bo mialam kolezanki po fachu nie tylko z osrodka, w ktorym pracowalam.
U nas byla taka nauczycielka, ktora swoim dzieciakom robila lekcje na temat antykoncepcji, niechcianych ciaz i uswiadamiala aby nie za szybko po szkole weszli w pieluchy. Ona zawsze to robila na zakonczenie ich edukacji w naszej placowce. Wreczala im prezerwatywy...mogli pytac o wszystko co chcieli wiedziec, nie bylo glupich pytan.
Nie chciala dopuscic do sytuzacji, ktora w mlodosci przezyla sama, bardzo wczesnie matka zostala no ale jej czas dojrzewania to byly lata siedemdziesiate... teraz sa inne czasy. Wiecej kanalow w telewizji, seks przelewa sie nawet z reklam, mowi sie otwarcie o probleie pedofilskim w kosciele. Co rusz cos nowego i zamiecionego pod dywan odkrywaja tak, ze az trudno jest nie wiedziec co sie dzieje.
Chyba jednak zbytnio uogólniasz. Ja nie zaprzeczam, są normalni katecheci, na pewno jest ich większość, niestety, ci nieliczni porąbani wyrabiają opinię większości. Jak ja czytam, ze gdzieś na podkarpaciu ksiądz katecheta przed bierzmowaniem żąda deklaracji, że nie tylko delikwent, ale i jego rodzina odcina się od protestów kobiet, to jest jak jest.
UsuńW mojej gminie nie było katechetek, ani zakonu żeńskiego, więc trudno było o innego niż ksiądz. Nie słyszałem, aby uczniowie demolowali ławki. Już by im rodzic wyłatał skórę na dupie, że aż hej. Niemniej z powodu tych sms-ów ksiądz musiał uciekać z parafii, bo groził mu samosąd. Ale dopiero w któreś z rzędu zgłoszono go do prokuratury.
Tyle tylko że ow ksiądz wymaga deklaracji a skutek jest taki, że jego głupotę się nagłaśnia. Sam teraz o tym mowisz, mówią gazety... ludzie się stawiają i kosciół odnosi odwrotny skutek od zamierzonego. Ludzi obecnie nie zmusi się do milczenia, jest głośno o wszystkim co kosciół mówi, wyczynia, czym sie błaźni.
UsuńZa moich czasów ( lata 80 ) nauczyciel, ksiadz, milicjant to były szanowane zawody. Teraz ludzie mają to gdzieś. Mnie raz siostra rozśmieszyła, kiedy z klasą swojego syna (4klasa) pojechała, w ramach rodzicielskiej pomocy, na wycieczkę. Ona nienawykła, bo u nas w domu nie słuchało sie skarg na niesprawiedliwych nauczycieli, opowiadała mi jak kolega jej syna coś tam w drodze zmajstrował. Nauczycielka mówi to ojcu, chce aby wpłynął na dzieciaka, a ojciec bierze syna pod skrzydła i komentuje to zajście:"Nie przejmuj sie tą głupią gęsią". Dla mnie ... no cóż- obecnie takie zachowania rodziców to nie rzadkość, dla siostry szok:)))
Sprawy księdza z notki zaczęły się w 2015 roku, skończyły w marcu 2020. Wtedy jeszcze spore grono „wierzyło” w księży jak w Boga. Z tymi autorytetami się zgodzę, poza milicją (skądś Ty to wzięła?). Autorytet tych autorytetów legł w gruzach z powodu netu. Teraz wieści roznoszą się szybciej niż najszybsza plotka, przy czym zdecydowanie szybciej te gorszące wieści. Mentalność się zmieniła. Kiedyś autorytetem było się z nadania, dziś na miano autorytetu trzeba się solidnie napracować. I dobrze.
UsuńZaś, co do tego tatusia, którego opisujesz. Czyż taką opinię o nauczycielach nie wyrobił sobie w czasach, gdy sam chodził do szkoły? Więc to nie jest tak, że dopiero teraz się o tym tak mówi. Oczywiście ja go nie usprawiedliwiam, bo mimo wszystko tę opinię powinien zachować tylko dla siebie, choć Twoją siostrę też powinien ktoś uświadomić, że rodzice są różni. Nie przeżyłaby szoku.
Napisalam lata 80 siate przeciez, to byly czasy kiedy takie zawody sie szanowalo:) Sama wyroslam w czasach, kiedy nauczycielowi nalezal sie posluch a w zawodzie tym zaczelam pracowac, kiedy posluchu tym ludziom nie dawano:)) Tez sama wychowalam sie w szkole dyscyplinujacej, zas trafilam w czasy kiedy wszystko sie przewartosciowywalo. I co byla winna mloda nauczycielka wobec doswiadczen szkolnych tatusia?
UsuńKiedy ide w Polsce do urzedow to wole aby obslugiwali mnie ci mlodsi urzednicy, bo maja wyrobiony juz nawyk sluzenia petentowi, a nie jak to kiedys bywalo, ze urzednik na zagrodzie rowny wojewodzie i z poklonami do nich trzeba bylo, bo sie nic nie zalatwilo:)
Co winni sa mlodzi urzednicy, ze starzy byli inaczej wychowywani? Z morda powinnam do nich od razu podchodzic?
Wydajei sie, ze ten tatus nie zdaje sobie sprawy, iz takie wychowywanie wlasnego dziecka kiedys moze sie na nim zemscic:))
Cale zycie jestesmy poddawani procesowi uswiadamiania-choc sa tacy, ktorzy poszerzeniu swiadomosci sie nie poddaja. Czym innym jest komus cos opowiadac, czyms innym jak ten ktos sam zobaczy zdarzenie na wlasne oczy i je przezyje. Zdarzenie z tatusiem uswiadomilo ma siostre:)
Podpowiadasz mi lekko ironiczną puentę: Zdarzenie ze zboczonym księdzem uświadomiło tych chłopców, którym kazał się masturbować (to w związku z Twoją siostrą) ;)
UsuńPodsuwasz mi też tłumaczenie w związku z tymi urzędnikami (doświadczonymi). Skąd ów stosunek do urzędnika się brał, jeśli nie z przypisanego im a priori autorytetu? Bo urzędnik kiedyś to był ktoś. Wykształcony i obcykany w papierkowej robocie. Tylko ja bym ich tak wszystkich do jednego worka nie wciskał. Kupiłem dom, nie sprawdziłem, a tam na hipotece wisi kwintal zboża. Poszedłem do urzędu, i tam trzy młode urzędniczki przez trzy dni szukały jak to załatwić, bo byłem w stanie przynieść im do biura ów kwintal zboża, a może nawet dwa w ramach karnych odsetek i wszystko wysypiać luzem. Kiedy tym zagroziłem, któraś pobiegła po najstarszego urzędnika w gminie, a ten się uśmiechnął i powiedział, że za paczkę kawy (zostało mu z komuny) załatwi to od ręki. I załatwił wyszukując w necie rozporządzenie sprzed dwudziestu lat, które anulowało takie karne zaległości. Gdyby nie to, te młode do dziś zbierałyby te ziarna żyta z biurek, szafek i innych zakamarków ;)))
Poniewaz nlezysz do ludzi z ironia w sercu, wiec beda ci ironiczne rozwiazania na mysl przychodzily. Naturalnie, ze tak byc moglo. Slyszeli, cos tam zobaczyli w TV, moze i przeczytali ... a prawdziwa swiadomosc przyszla kiedy doswiadczyli:)) Nie wykluczam. Chodzi zas o to, ze na puszczy czy tez pustyni owi chlopcy nie zyja i nie sa od dostepu do informacji odcieci. To od nas w sumie sporo zalezy co z informacjami robimy, jak je sortujemy i wartosciujemy:))
UsuńTo, ze na swej robocie urzednik musial sie znac, to tak samo jak na matematyce ktos, kto jej uczyl... nie ulega watpliwosci ze wiedze w swym fachu kazdy musial posiadac, bo inaczej kiepski z niego robotnik byl. Chodzi mi o cos innego DeLu. Na studiach mialam taka pania obslugujaca papierkowo nasz rok, ze najlepiej bylo do niej nie chadzac. Nie miec zadnych papierkowych potrzeb. Ona witala petenta szorstkim "czegoj?". Na zasadzie po co wlazl i zawraca jej gitare. Jak cos spier****la, odlozyla np.: nie tam gdzie trzeba- kiedys jakos sie jej nasze indeksy z archeologia pomieszaly i trwalo zanim je podsteplowane przez dziekana odnalezlismy na innym dziale to zwalila wsio na nas. Do niej bez kija sie nie podchodzilo.
Mlodzi zas maja inny stosunek do petenta. Inaczej sa uczeni na studiach. Czasy sie zmienily. Pewnie, ze musi troche czasu uplynac zanim nabiora rutyny, doswiadczenia, ale obsluga jest o niebo przyjemniejsza.
Ja szkoly mojej nie lubilam, dla mojej corki to bardzo przyjazne miejsce. Tatus owego chlopca przezyl szkole dyscyplinujaca , nie lubil wielu ze swych belfrow i objal ochrona synka nie zwazajac , ze czasy sie zmienily i owa pani zwracajac mu uwage aby zajal sie synem to nie glupia, stara ges z jego mlodosci- powiedzial to , na co nigdy nie moglby pozwolic sobie w stosunku do nauczyciela w swoich czasach. Odbil sobie. Mloda nauczycielka nie byla winna jego zapatrywaniu na szkole, a wskazujaca mu problem z jego dzieciakiem.
Z tymi chłopcami widzę to tak. Ksiądz na religii mówi, że masturbacja to grzech, w necie czytają, że to wspaniała sprawa i są w kropce. A tu ksiądz wzywa ich do poprawki na plebanię i każe się masturbować, z czy nie mają kłopotów, bo bardzie wierzą w net niż nauki księdza. Tylko później dociera do nich, że zachowanie księżulka jest mocno podejrzane.
UsuńNie mam już większej styczności z urzędnikami, czy nauczycielami, jeśli już, są to kontakty towarzyskie. I wszyscy mi mówią, że są wyrozumiali, choć czasami ich krew zalewa.
Dziś mogę to odnieść do ekspedientek, z nimi ma do czynienia na co dzień. I wszystkie są miłe, bez względu na wiek. Miłe dla mnie, gdyż czasami uda mi się trafić na niemiłą obsługę w stosunku do innych. Nie zabieram głosu, najwyżej podchmielonego gościa namawiam, aby nie hamował kolejki.