piątek, 3 grudnia 2021

Rejestr, czyli kolczykowanie kobiet

 

  Mówiąc szczerze i z lekka ironicznie, jestem mocno rozczarowany faktem, że projekt ustawy o całkowitym zakazie aborcji został w pierwszym czytaniu odrzucony przez Sejm (czytaj: PiS). A mogło być bardziej niż ciekawie (czytaj: śmiesznie). Na szczęście nie wszystko stracone. Minister zdrowia, pan Adam Niedzielski rzekł był na antenie RFM FM: „Nie ma żadnego rejestru ciąż. To jest, powiedziałbym, tylko i wyłącznie polityczna hucpa, robienie z tego sensacji1. 

  Cóż, uważam, że jeśli polityk PiS czemuś zaprzecza, a będący w dodatku członkiem pisowskiego rządu w randze ministra, to znaczy, że coś w tym jest na rzeczy. Okazuje się, że oprócz informacji o ciąży, lekarz będzie miał obowiązek wpisywać do rejestru informacje o wyrobach medycznych zaimplantowanych u pacjentki, która w ten sposób zechce się uchronić przed niechcianą ciążą (jedna z metod antykoncepcji skuteczną w 99 procentach, która nikogo oprócz plemników nie zabija). A właśnie wkładka domaciczna jest traktowana  jak implant2. Zatem będzie o niej wiedział nie tylko każdy lekarz, ale również pisowski urzędas – strażnik chrześcijańskiej moralności. Zgodnie z art. 25 kodeksu etyki lekarskiej lekarz jest zwolniony z dochowania tajemnicy lekarskiej, jeśli zobowiązują do tego przepisy prawa. Dlatego zarówno stwierdzona u pacjentki ciąża, jak i wszczepienie implantu będą musiały trafić do rejestru. W tym miejscu trzeba sobie jasno powiedzieć: ONI, strażnicy cnót niewieścich już będą wiedzieć, co z tą informacją zrobić... Tu trzeba wspomnieć o art. 34 Konstytucji (pole popisu dla pani Przyłębskiej), który brzmi: „Obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi. Inne przypadki nabycia obywatelstwa polskiego określa ustawa”, z którego wynika, że obywatelem (a więc posiadaczem praw obywatelskich, jeżeli nie zaistnieją specjalne okoliczności) jest ktoś urodzony, a nie np. poczęty. Poza tym nic tu nie pomoże odwoływanie się do człowieka. Człowiekiem jest istotą, która potrafi samodzielnie istnieć poza łonem kobiety. Mogę się zgodzić, że po zapłodnieniu zaistnieje życie, ale medycyna ma na to życie dokładne określenia i na pewno nie jest to ani „człowiek”, ani nawet „dziecko”, choć nie sposób zabronić przyszłej matce mówić o własnym płodzie jako o dziecku. Tymczasem art. 38 tejże konstytucji mówi: Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”. Innymi słowy oba artykuły Konstytucji trzeba koniecznie zmienić, a właśnie do tego nadaje się Trybunał Przyłębskiej nieuprawnienie zwanym Trybunałem Sprawiedliwości.

  Skoro jakaś zakonnica na lekcji religii stwierdziła autorytatywnie, że w prezerwatywie giną duszyczki niepoczętych nienarodzonych, nie chcąc być gorszy, pozwolę sobie dać się ponieść fantazji w związku z tym rejestrem. Według mnie doskonałym momentem, upoważniającym do wpisu w ów rejestr ciąż jest kupno testu ciążowego. Jeśli bowiem klientka pragnie sprawdzić, czy jest w ciąży, znaczy się – współżyła. Oczywiście, samo kupno testu ciążowego jeszcze niczego nie dowodzi, ale można prawnie zobligować kupującą do zachowania testu wraz z zużytą podpaską, aby te dowody mógł sprawdzić urzędas, ów strażnik moralności. Wprawdzie kar za terminację ciąży czy zwykłe poronienie nie będzie, ale na jakiś ostracyzm społeczny jest szansa. Na ten przykład coś na wzór bykowego w czasach komuny dla facetów – podatek od niechcianej ciąży(?) Tak przy okazji, ten podatek od męskich singli należy koniecznie przywrócić, aby kobiety nie czuły się osamotnione w kwestii inwigilacji osobniczej. Można pójść krok dalej. Ta kupująca test ciążowy powinna przekazać do rejestru nazwisko faceta (najlepiej wraz z peselem), z którym tak nieodpowiedzialnie baraszkowała w łóżku czy gdziekolwiek indziej. Taki już się nie wywinie nie tylko kochance, ale i władzy. Na przykład można go zobligować do odkładania określonej części zarobków na ewentualne alimenty, gdyby zechciał porzucić przyszłą matkę swojego dziecka. A co najważniejsze, nienarodzone ma od razu zagwarantowane nazwisko. Pewnym problemem jest tu występowanie w roli przyszłego ojca jakiegoś ojca duchownego lub wysokiej rangi urzędnika państwowego, ale nasi ustawodawcy świetnie sobie radzą z różnego rodzaju wyjątkami.

  Pomysłowi rejestru ciąż trzeba z zachwytem przyklasnąć. Niech opiekuńcza ręka państwa populistycznego czuwa nad przyszłą rodziną już od pierwszych chwil po zapłodnieniu. Chroni ją przed antykoncepcją i aborcją oraz wspiera duchowo, tak po katolicku, bo o innym wsparciu trudno nawet pomyśleć. Niech nadzoruje i przygotowuje do wychowywania w świecie cnót, szczególnie niewieścich tak pięknie przypominanych ostatnio przez ministra Przemysława Czarnka.

 

Przypisy:
1 - https://www.rp.pl/ochrona-zdrowia/art19134871-adam-niedzielski-nie-ma-zadnego-rejestru-ciaz-to-polityczna-hucpa
2 -https://www.rp.pl/prawo/art19141851-nie-tylko-rejestr-ciaz-posel-urzednik-dowie-sie-o-antykoncepcji

 

20 komentarzy:

  1. czasem strach futuryzować i publikować publikować różne dystopiczne fantazje social fiction, bo to wszystko się sprawdza bardziej, niż treści owych fantazji... Orwell, Huxley, czy rodzimy Zajdel patrzą z Nawii i oczy przecierają ze zdumienia widząc co się dzieje w polskim neokomunistycznym katolandzie...
    tak w ogóle to nie trzeba żadnych prawnych wybiegów, aby ukrócić wspomniane "implanty"... swego czasu, gdy wprowadzono recepty na pigułki "po" z aptek i sex-shopów zniknęły środki plemnikobójcze: globulki, żele i gumy nimi powleczone... media tego za bardzo nie zauważyły, bo były zajęte zgiełkiem na temat wspomnianych pigułek... niektórzy próbowali dociec istoty sprawy, prowadzili dziennikarskie śledztwa, pytali po hurtowniach, czy też w różnych ośrodkach władzy, ale zawsze okazywało się, że nikt nic nie wie, istna omerta, zmowa milczenia... co prawda ktoś próbował tłumaczyć, że te środki są mało skuteczne, więc nie było popytu... istotnie, są lepsze sposoby antykoncepcji, ale jakoś trudno uwierzyć, że tylko w Polsce ludzie zrezygnowali z tej metody, zaś cywilizowana Europa nadal ją stosuje, jakoś się to sprzedaje... w Polsce po prostu nie ma tego na rynku i nie istnieje żaden akt prawny, który by to wyjaśniał...
    tak więc wcale się nie zdziwię, jeśli za niedługo, a być może już tak jest, że jakiś lekarz odmówi założenia kobiecie owego "implantu", do tego nie będzie umiał lub chciał wyjaśnić dlaczego, co najwyżej wybełkocze coś na temat tzw. "klauzuli sumienia"...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy od tego, jak bardzo popularny jest ten sposób antykoncepcji. Jeśli się okaże zbyt popularny, jest szansa, że i on zniknie z aptek. Choć i tak jest pewnie ograniczony koniecznością współdziałania z lekarzem-ginekologiem. Mam nadzieję, że większość lekarzy tej specjalności daleka jest od deklaracji sumienia ;) Chazan był wyjątkiem...

      Usuń
  2. Bo wiesz, następnym ruchem będzie przeniesienie kobiet do specjalnego ośrodka nazwanego rozrodnią i tam każda zarejestrowana będzie musiała ciążę donosić, żywą, martwą i po zapłodnieniu międzygalaktycznym. Obcy ma również prawo do życia - choćby i ksenomorf! A Brejza to jednak zacofaniec, kolczykowanie to przeżytek, lepiej trzasnąć kod kreskowy na potylicy, a i nawiązanie do implantu staje się wtenczas całkiem słuszne...
    W kwestii tej inwigilacji już rodzą się jaskółki oporu - część kobiet nie chce wiedzieć z kim baraszkuje w łóżku. Wtedy żaden pesel nie wchodzi w grę, nawet rysopis ogranicza się tylko do dolnej części ciała, bo z twarzy był podobny zupełnie do nikogo... "Uprawiajmy sex incognito!" Nowym hasłem opozycji i ruchu anonimowych kopulantów i kopulantek.
    Wtedy nie ma też problemów z alimentami, bo nie wiadomo kogo pociągnąć. Naprzeciw zapotrzebowaniu wychodzą Sex Schopy wprowadzając jeszcze jedno zabezpieczenie antyalimentacyjne - strój księdza. W zależności od stopnia tego zabezpieczenia oferuje się je w kilku odmianach - najbardziej wydajna jest komża biskupia. Nie dość że chroni, to działa jak afrodyzjak! Dla uboższych sutanna z demobilu, ale ubożsi jak się okazało są zainteresowani jedynie reprodukcją w ramach programu 500+, całymi rodzinami garną się więc już do rejestracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci to bezapelacyjnie oddać – jesteś zdecydowanie lepszym fantastą niż ja, choć akurat w tym temacie nie jest zbyt trudno, wszak w realu powstaje Polski Instytut Rodziny i Demografii firmowany przez posła Bartłomieja Wróblewskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Jeszcze tylko drugie czytanie, a słowo ciałem się stanie...

      Usuń
    2. Ale popatrz o ile to przyjemniejsze jednak niż jakieś przepychanki. Na śmiech wiele rzeczy można przedyskutować. :D
      Wiesz, siedzę z koronawirusem i czytam "Księgi..." Tokarczuk. Jakoś te sprawy wydają mi się odległe, w zasadzie większość o tych rejestracjach ciąży dowiedziałem się z Twojego bloga, więc nie wiem nic o tym Instytucie...

      Usuń
    3. Ciekawym jest jeszcze jedno z zadań Instytutu Rodziny i Demografii: „wszczynanie oraz uczestnictwo w postępowaniach sądowych i administracyjnych w zakresie dotyczącym praw rodziny lub dzieci”, a sam prezes Bartłomiej Wróblewski ma zarabiać 14 tys. zł. miesięcznie. Instytut będzie czymś na wzór IPN z uprawnieniami prokuratorskimi. Dobrze, że ja już nie ma rozwojowej rodziny... ;)

      Usuń
    4. Instytut Rodziny i Demografii - wyszedł mi z tego piękny skrót - IRiD czyli coś związanego z tęczą.
      Jednak gdy dodamy na początku P - Polski - tęcza i skojarzenia z LGBT znikają, ale powstaje pole do dalszej skróto-twórczości.
      Otóż gdyby do nazwy dodać coś na E np. Polski Instytut Ekologicznej Rodziny i Demografii - wychodzi bardzo obiecujacy skrót - PIERD .

      Usuń
    5. Ha, ha, ten skrót jest doskonały, bo faktycznie nazwa brzmi: Polski Instytut Rodziny i Demografii. Dodałbym tylko zamiast „ekologiczny” – „Ewangelizacji”, gdyż faktycznie ma związek z ewangelizacją :D
      Masz u mnie plus ;)

      Usuń
  3. Najzabawniejsze jest to, że kierownikiem instytutu ma być wzgardzony członek PiS, którego na rzecznika praw dziecka czy obywatela nie chciano, a w powołanej instytucji będzie mógł się wykazać i pieniążki niemałe przytulać.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz na myśli Bartłomieja Wróblewskiego? z pensją 14 tys. zł.? Jaki on wzgardzony, skoro chciano go na Rzecznika Praw Obywatelskich. Kaczyński taki ludziom zawsze wybacza ;)

      Usuń
  4. Mówiłam znajomym o tym Instytucie i całym pomyśle rejestorwania kobiet w ciąży jak jakichś przestępców wymagających nadzoru i znajomi zapytali mnie czy to dlatego, że w Polsce rodzi się mało dzieci i rząd chce na siłę dorobić ich więcej. Ale mi się wydaje, że powodem nie jest mała liczna Polaków, tylko chęć przypilnowania sumień obywateli, żeby ich na siłę uszczęśliwić i zbawić od złego. Jeśli jednak rząd chce na siłę dorobić obywateli, to oczami wyobraźni widzę jak nakazują parom zrobić sobie pierwsze dziecko przed trzydziestką, inaczej nie wolno ci pracować i tracisz prawa obywatelskie, albo wyłapują niepokorne kobiety i przyuczają je do cnót niewieścich, plus zapładniają, żeby poprzez błogosławione macieżyństwo ,,poszły po rozum do głowy'' i zaczęły się zachowywać jak porządna katolicka matka. Jak na razie wiele szalonych wizji z futurystycznych książek się sprawdziło, więc ze strachem patrzę na kolejne pomysły polskiego rządu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam. W Polsce rodzi się mało dzieci, ale to w gruncie rzeczy mały pikuś (choć ważny), gorzej, że młodzież hurtowo się sekularyzuje. Do tego dochodzi zbyt duża liczba rozwodów, do których ów Instytut ma skutecznie zniechęcać.
      Pomysł z zakazem pracy przed urodzeniem dziecka musiałby się wiązać z szczelnym zamknięciem granic i przywróceniem paszportów. Gdzieś wyczytałem, że już dziś 15 proc. młodzieży jest gotowa wyjechać z naszego pięknego kraju „za chlebem i wolnością”. Na stałe! Wyobrażasz sobie ilu wyjedzie przy tym pomyśle?

      Usuń
    2. ,,Obawiam się'', że wielu tylko tak deklaruje, że wyjedzie, a tak na prawdę odsetek będzie niższy. Ale to prawda, patrząc po mojej klasie licealnej i ludziach ze studiów, że sporo osób nam z Polski odpłynęło (łącznie ze mną, zawsze mówiącą, że nigdzie nie wyjeżdżam)- zuważyłam, że ostatnio modna była Francja, bo dawała możliwość studiowania na doktoracie- i wsiąknęło tam aż sześć osób z mojego kierunku studiów. Patrząc na moje małe miasto rodzinne, to mama mówi, że nie za wiele młodych osób zostało- topnieją w oczach...

      Usuń
    3. Jakikolwiek będzie to odsetek, sytuacja jest teoretycznie krytyczna. Dlaczego teoretycznie? W moim pojmowaniu człowiek jest obywatelem świta a nie tylko państwa narodowego.

      Usuń
  5. Trzeba pilnować drogi "od poczęcia do urodzenia". Trzeba dbać o inkubatory niech rodzą, niech nie myślą o jakichś "akcjach" uwolnieniowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, być może powstaną odpowiednie służby? Wcale bym się nie zdziwił.

      Usuń
  6. No i wracamy do wazektomii :) Ciąży nie będzie, implantu nie będzie, święty spokój będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wazektomia odbiera w seksie emocje, ważny aspekt gry miłosnej :D

      Usuń
    2. Niby komu odbiera te emocje? Rozumiem, że masz na myśli romantycznych hazardzistów? ;)

      Usuń