Proszę tytułowego „postu” nie mylić z synonimem „notka”. Chodzi mi o prawdziwy post, taki, co to po nim idzie się w butach do nieba, czyli wstrzymywanie się od potraw mięsnych w każdy piątek tygodnia. O ile jakiś arcybiskup nie da dyspensy, która od takiego postu zwalnia. To się zdarza rzadziej niż otwarte supermarkety w niedzielę, ale się zdarza, bo taki arcybiskup dobry pan dla swoich owieczek jest. Ale do rzeczy, bo o to niechcący stałem się fanem muzyki pop, o co nigdy w życiu bym się nie posądził. Pewien utwór mnie prześladuje i tylko diabli wiedzą, jak jeszcze długo. Za to mam wrażenie, że już niedługo stanie się hitem letnich dyskotek i festiwali, tym bardziej, że wpada w ucho a tekst wcale nie taki trudny do zapamiętania. Tym łatwiej zapamiętać, że zaprezentuję Wam tekstową wersję teledysku Dawida Podsiadły „Post”.
Pewien ksiądz, Andrzej Draguła, któremu ta piosenka też wpadła w ucho, napisał: „I ja ten bunt [antykatolicki – dopisek mój] – choć oparty na stereotypach – w dużej mierze rozumiem. „Post” jest w gruncie rzeczy rozwiniętą wariacją na temat znanej wszystkim sytuacji ewangelicznej: monologu faryzeusza, który obserwując modlącego się grzesznika, chwali się przed Bogiem swoją sprawiedliwością”1. Znacie takie sytuacje? Ja znam z autopsji, bo jako ateiście często mi grożą, że do nieba nie pójdę, tak jakby nie wiedzieli, ze ostatnią rzeczą, której bym pragnął to wieczność w towarzystwie dewotów i faryzeuszy, zaś z księżmi arcybiskupami i katolickimi politykami pokroju prezydenta A. Dudy w szczególności nie chcę mieć do czynienia. Dawid Podsiadło w mistrzowski sposób wciela się w takiego dewota, który chętnie zastąpiłby św. Piotra u bram do nieba. Powiedzmy sobie szczerze, w tym pragnieniu wcale nie jest odosobniony, gdyż większość dewotów tak ma, że za słowami byłej premier, pani Beaty Szydło hołdują zasadzie, że tylko im niebo po prostu się należy, gotowi ponad połowę Polaków posłać do piekła. Uważam, że tekst ks. Draguły jest celny i powinien dawać wierzącym dużo do myślenia, choć w pewnym momencie sam sobie strzela w stopę: „Czy to jest prawda o nas, katolikach? Moim zdaniem nie. Na pewno nie jest to prawda o mnie”2. Nie wiem, nie słyszałem jego kazań, ale dam sobie uciąć mały palec lewej nogi, że wypominał wiernym ich grzeszność, przez którą do nieba się nie dostaną. Wszyscy kaznodzieje maja takie kazania według pewnego, odgórnie ustalonego szablonu. Czasami jak licealiści, ściągają je z netu, na co już nikt nie zwraca uwagi.
W ocenianiu samego siebie katolicka moralność ogranicza się do przestrzegania postów i modłów, a w ocenianiu innych kojarzona jest przede wszystkim z seksualnością, jak w prezentowanej piosence: „czy ona z nim spała” i „czy było bara bara”. Taka katolicka moralność jest karykatura chrześcijaństwa i to nie jest tylko moja opinia, ją potwierdza rzeczony ks. Draguła. Ksiądz broni się powstaniem stereotypu o życiu katolika i pewnie ma rację, ale ten stereotyp utrwalili w społeczeństwie sami katolicy. Katolik to „ten, który pości w piątek, a w niedzielę odzie do kościółka się pomodlić i wyspowiadać”, ale jest też niezdrowo zainteresowany życiem seksualnym bliźnich. Nawet jeśli to nie jest opis stanu faktycznego, trudno będzie zmienić ten stereotyp w czasach, gdy najbardziej medialnie słyszalni biskupi niczego innego nie mają do powiedzenia. Wtóruje im dzielnie minister Czarnek i jego świta, nawet ta, co podręczniki szkolne pisze. Do tego jeszcze Ordo Iuris, które chce kontrolować nasze sumienia, ale o tym już w jednej z kolejnych notek.
Przypisy:
1 - https://wiez.pl/2022/07/11/post-podsiadlo-wypuscil-dzina-z-butelki/
2 - ibidem
Zmartwiona Trójca się zebrała:
OdpowiedzUsuńKsiądz, Podsiadło, DeLu.
Felietonem, pieśnią i kazaniem pokazała
Jak nie iść do celu!
Tak trzymać, chłopaki! Wypuszczajcie dżinny z butelek...
Chcesz mi dać do zrozumienia, że zabolała Cię prawda o dewotach? A ta wymieniona przez Ciebie trójca jak w tej piosence: „to sama jest hołota”? Cóż, przy dictum nie bardzo jest o czym dyskutować.. Lepiej napić się tego dżinu (jedno "n"). Kiedyś uwielbiałem z tonikiem.
UsuńWychodzę z założenia, że tylko prawda jest ciekawa. Dlatego lubię czytać Twoje teksty i wcale mnie nie bolą prawdy w nich zawarte... Nie oskarżę Cię o obrazę uczuć religijnych!
UsuńDżin z tonikiem dobry jest, ale nie dla mnie. Trzeba go sączyć, a ja preferuję wychylanie do dna.
Wow! Nawet Boja lubi moje teksty! Nie wiem ile w tym podpuchy, ale i tak cenne :)) Myślę, że ten przepis o obrazie uczuć, to martwy przepis. No chyba, że ma się na nazwisko Darski...
UsuńDżin z to tonikiem plus wino Wermut. Taki drink „załatwiał” każdą dziewczynę. Ja się nie chwalę, niby tylko lekki rausz, ale każda szeptała mi do ucha „jestem twoja”.
Małe sprostowanie. Lubię CZYTAĆ Twoje teksty i w tym nie ma podpuchy. Lubię też wczytywać się w dyskusje pod tekstami.
UsuńSzkoda, że wcześniej nie znałem tego przepisu... Teraz, nawet gdyby któraś wyszeptała mi do ucha "jestem twoja", co najwyżej mógłbym wykorzystać ją do pomocy przy sprzątaniu...
DeLu:)
Usuń" (...) każda szeptała mi do ucha „jestem twoja”.
Wyobrazam sobie , ze za twoich czasow, kiedy to wykorzystywanie kobiety do sprzatania li tylko, nie przyszloby ci to do glowy, bo znales lepsze sposoby ich wykorzystania:) , dzin byl towarem deficytowym, za ciezsza walute? No to jak nic lecialy na forse:)
Oj tak Aniu. One były skłonne sprzątać po imprezie i bara-bara, co mi w ogóle nie przeszkadzało ;))
UsuńDżin towarem deficytowym? W moich czasach było go pod dostatkiem, choć tylko w stricte monopolowych sklepach. To dzisiaj trudno go spotkać, choć mi de facto nie jest już potrzebny (a szkoda). A już taki Schweppes Tonic (prawdziwy, importowany) to prawdziwy rarytas. Po części masz rację, te składniki nie były tanie, ale skutecznie chroniły przed kobietami lekkich obyczajów z burdelu.
Wiesz Boja, mnie też dziś mogłaby mi szeptać do ucha, ale to by nic nie dało ;)
UsuńWyjaśnienie przyjmuję już bez wątpliwości.
Ja w sumie to się tylko cieszę, że nigdy nie musiałem nikogo odurzać alkoholem, żeby mi szepnął "jestem twoja"...
UsuńBoja, ale dlaczego dżinny i o jakie to dżinny wypuszczane z butelki chodzi?
UsuńBo temat jakoś zboczył w kierunku alkoholowym .... A nie o to chyba Ci chodziło?
Mario.
UsuńArtykuł, na którym oparłem notkę nosi tytuł: „„Post”. Podsiadło wypuścił dżina z butelki”, więc skojarzenie Boi jest w pełni zasadne ;))
Radku, jakie odurzanie? Środek do poprawy nastroju, wręcz na boski. I spokojnie, na trzeźwo też słyszałem takie tekst, choć już na głos a nie do ucha ;)
UsuńMoże i skojarzenie Boi jest w pełni zasadne, ale nadal nie bardzo wiem o jakiego dżina chodzi, skoro to co śpiewa Podsiadło to w dużej mierze prawda jest. ;)
UsuńMario, trzeba zmienić powiedzenie i teraz mówić "prawda w dżinie".
UsuńNo właśnie nigdy tego nie rozumiałam, przecież ryba to także zwierzę, to także mięso, jedyny pozytyw, to nakłonienie obywateli do konsumowania ryb, choć raz w tygodniu. Teraz rozumiem, dlaczego KK jest przeciwny weganom itp. typom, bo w poście nawet ryby nie zjedzą, jak każe tradycja!
OdpowiedzUsuńOficjalne stanowisko kosciola jest takie, ze weganie sa be? Ja zawsze myslalam, ze to ewentualnie osobiste stanowisko jakiegos ksiundza na parafii , ktory poucza tak garste swych bliznich zgromadzonych na porannej Eucharystii. :)
UsuńWłaściwie masz rację, ryba też mięso, choć ma ości. Myślę, że to w spadku po starożytnych Izraelczykach takie rozróżnienie. Z tymi weganami możesz mieć rację, choć tu pewnie o filozofię życia chodzi. Oni nie chcą jeść pokarmu, które Bóg po wygnaniu z raju nakazał.
UsuńAniu, już abp Jędraszewski nazwał wegan diabelskim nasieniem ;))
UsuńA Ty Delu jak pamiętam wegan, którzy z powodów czysto ideologicznych najchętniej zakazaliby Ci jeść schabowego - do czego nawet z powodzeniem dążą w ramach takiego "Zielonego Ładu", uwielbiasz?
UsuńMoże trzeba Ci Twoją własną notkę o pani Spurek przypomnieć? Nazwałeś takie podejście "komunizmem i faszyzmem razem wziętym". ;)
Nie musisz mi niczego przypominać. Zdania o weganach nie zmieniłem, wręcz jest coraz gorsze, ale to nie dowód, że się z abp Jędraszewskim zgadzam i wracam na łono Kościoła.
UsuńBa, to że zgadzanie się odnośnie wegan przecież nie musi oznaczać powrotu na żadne łono. Zabawne jest to, że z rozpędu i w świętym uniesieniu po prostu go skrytykowałeś, pomimo że tak samo mniej więcej myślicie. :D
UsuńDeLu bywa bezkrytyczny kiedy o jego osobe biega:)
UsuńJesteś w błędzie Radku. Powody nielubienia wegan, choć skutkują tym samym, są diametralnie różne. Jędraszewski nienawidzi ich za ideologię, która podobno w jakimś sensie konkuruje z chrześcijaństwem, co nie znaczy, że wśród wegan chrześcijan nie ma. Mnie zaś ta ideologia zwisa i powiewa, mnie mierzi narzucanie światu tej ideologii motywowanej troską o zwierzęta (to czysta hipokryzja) oraz fakt, że nazwy swych produktów podszywają pod nazwy produktów stricte mięsnych (to hipokryzja do kwadratu).
UsuńDeLu
UsuńToz to w sumie nic, w stosunku do sprawy. Ucza , czy tez wplywaja na uswiadomienie nam jak zwierzeta sa przewozone, jak sa hodowane, jak ubijane.... bardzo dobrze, ze o tym jest obecnie mowa. I mozna jakos w danej sprawie owym "braciom mniejszym" ulzyc. Edukuj sie, toz to ewolucja pogladow i patrzenia na zycie. Istnieja na tym swiecie ludzcy osobnicy, ktorzy tak sa skonstruowani genetycznie, ze ich spozywanie miesa moze akurat w ostatecznosci zabic, bo maja sklonnosci do miazdzycy, spraw zwiazanych z tetnicami, krazeniem, sercem....
Daj spokoj, a ze chipsa weganskiego z jarmuzu nazwali chipsem to w czym problem? Albo aby podkrecic smak potrawy korzystaja ze starych miesnych przepisow np.: Cwierczakiewiczowej ... to jaka w tym hipokryzja? Korzystanie z dobrodziejstw kuchni. Z roznorodnosci przypraw.... wez, bo szukasz dziury w calym. Traktujesz ich jak osobistych wrogow, ktorzy moga ci miche sprzed nosa sprzatnac.
Pewnie, że jest problem z transportem zwierząt do ubojni, ale trudno wymagać, aby taka była przy każdym gospodarstwie hodowlanym. Co do tego ma edukacja, to już kompletnie nie rozumiem. Ludzie też muszą się transportować do roboty niejednokrotnie w zatłoczonych środkach lokomocji (przypomnij sobie ryzyko zakażenia Cowidem-19).
UsuńPiszesz: „świecie ludzcy osobnicy, którzy tak są skonstruowani genetycznie, że ich spożywanie mięsa może akurat w ostateczności zabić, bo maja skłonności do miażdżycy, spraw związanych z tętnicami, krążeniem, sercem....”?! Gdzieś czytałem pytanie, czy człowiek, któremu szkodzi gluten może (powinien) spożywać komunię świętą? Nie znam całej odpowiedzi, bo nie czytam takich tekstów, ale coś w tym jest skoro napisano, że dieta bezglutenowa: „Zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy oraz chorób serca. Może to być związane m.in. z rezygnacją z pełnoziarnistych zbóż, które mają pozytywny wpływ na profilaktykę tych chorób”. I dalej: „Najważniejszym i niepodważalnym wskazaniem do eliminacji glutenu są: celiakia (nietolerancja glutenu, choroba trzewna), skórna postać celiakii – choroba Dühringa, alergia na gluten oraz nieceliakalna nadwrażliwość na gluten (NNG). W tych chorobach dieta bezglutenowa jest jedynym sposobem leczenia, nie istnieją środki farmakologiczne, które mogłyby ją zastąpić”. Wot zagwozdka.
Tak, ale ty wsiadasz i po godzine z tego tloku wyskakujesz, zas zwierze bywa transportowane czasami dosc daleko. Kury np.: klatkowe. jesli nie maja wybiegu potrafia siebie zadziobywac. Wyrywac sobie nawzajem piora... trzeba dac im troche przestrzeni- po co meczyc zwierzaki. Im nie wytlumaczysz: "Zostaw kolezanke bo boli".
UsuńNiech troche nasza swiadomosc poszerzaja, nie zaszkodzi to nam, ale oczywiscie nie dajmy sie tez zwariowac, bo czasami piesek w europejskim domu ma lepiej niz dziecko w jakiejs zabitej wiosce w Azji.
Czlowiek z nietolerancja na gluten moze przeciez otrzymac oplatek z wypieku z maki bezglutenowej- spokojnie niedlugo pojda i w tym kierunku:) Nawet nie wiesz jak ow gluten moze meczyc... i jak trudno znalezc alternatywe na pieczywo:)
kazdy z czyms musi sie we wspolczesnym nowoczesnym swiecie , niemodyfikowanym genetycznie- wiadomo) z czyms uporac:)
"niemodyfikowanym" bylo w zamierzeniu uzyte ironicznie:)
Usuń"Mnie zaś ta ideologia zwisa i powiewa, mnie mierzi narzucanie światu tej ideologii motywowanej troską o zwierzęta..."
UsuńWięc zwisa Ci, czy Cię mierzi? Zbudowałeś zdanie wewnętrznie sprzeczne. Nie ma ideologii, której się nie postuluje celem wprowadzenia zmian - a raczej nie będzie to już ideologia.
Aniu, że problem jest, nie będę tego negował, ale to nie powód, aby od razu przechodzić na weganizm.
UsuńPiszesz: „Im nie wytłumaczysz: "Zostaw koleżankę bo boli"” i o tym powinnaś napisać Radkowi pod jego notką o eksperymencie na myszach :D :D
No dobrze, ale ten opłatek z wypieku z mąki bezglutenowej to dopiero melodia przyszłości. Al. co teraz, na już?
Już wiem czemu Jędraszewskiemu nie odpowiada weganizm. Bo jak czytam, ideologia wypływa z założeń ruchu New Age i tym zrównaniem zwierzątek z ludźmi neguje to, co napisane w Piśmie Sw., że to człowiek jest ukoronowaniem stworzenia. W sumie jeżeli Ci się podoba to stawianie się na równi z jakimś wieprzkiem czy osiołkiem, to faktycznie - możesz Jędraszewskiego za te słowa o weganach nie lubić...
UsuńRadku, Ty naprawdę nie widzisz różnicy między obojętnością a sprzeciwem wobec propagandy? Innymi słowy zwisanie nie wyklucza sprzeciwu, gdy mnie coś mierzi. A mierzi mnie tylko narzucanie tej ideologii innym. Mnie już zwisa ideologia chrześcijańska (z naciskiem na katolicyzm), ale gdy taki Jędraszewski pieprzy głodne kawałki o zgniłym Zachodzie, no to wybacz, ale wciąż w żyłach mam krew a nie wodę.
UsuńCoś w tym jest, że ideologie mają jakby zaprogramowane wprowadzanie zmian, ale czy z tego powodu ja mam się godzić na te zmiany?
Delu - weź nie rób z logiki panienki lekkich obyczajów. Skoro się bierzesz na komentowanie to może i Ci coś wtedy zwisa, ale na pewno nie komentowana tematyka.
UsuńDlaczego Radkowi? Przeciez tam nie bylo o transportowaniu myszy do ubojni, albo glodzeniu ich... cos mieszasz panie... jak zwykle :)
UsuńI z tego "szczęścia" te myszy ("Rademenesowe") tak żyć nie chciały, że aż w końcu wyginęły??? :)
UsuńNie samym chlebem żyje człowiek. Może myszy także??? :)
Aniu, ale było o antropomorfizacji. Ty zastosowałaś ten sam zabieg w stosunku podszczypujących się kur ;)
UsuńOtóż to Radku: „może i Ci coś wtedy zwisa, ale na pewno nie komentowana tematyka”. Dlaa mnie głównym tematem jest to, czy weganizm mi się narzuca, czy nie. Jeśli nie, ta ideologia staje się tematem poza zakresem moich zainteresowań. Czy tak jest dobrze, tym bardziej, że ostatnio jakoś o nich cicho?
UsuńAle uznałeś że Ci się narzuca w osobie pani Spurek i skomentowałeś. Więc o czym ta gadka?
UsuńRaczej nie wyginęli, więc nie obawiaj się, dadzą o sobie znać.
Mario
UsuńZ tego nadmiaru, dobrobytu wolaly sie teleportowac z tego swiata. Bo to powoli nie przypominalo padola lez:)
A swoja droga , gyby mnie ktos samym chlebem tylko karmil, to nie wiem czy bym na takiej diecie wytrzymala:)
Tylko co w tym złego z mojej strony? Pani Spurek to ktoś, kto jest poza wszelką krytyką, nawet jak obraża tę część Polaków, którzy nie mają zamiaru zrezygnować z mięsa w swojej diecie?
UsuńMoże być, że ktoś z nich znów się odezwie, ale to będzie łabędzi śpiew.
A czy ja mówię że to coś złego? Ja tylko zauważam że macie z Jędraszewskim podobne zdanie na ich temat... :P
UsuńI Jedraszewski jest be kiedy o tym mowi, a DeLu moze ile dusza zapragnie:) Bo Jedraszewski to nie to, co DeLu- ich mysli nie chodza tymi samymi drogami, tylko jakos tak, chyba dla picu sie akurat zeszly:)
UsuńZ Wami to jak grochem o ścianę. Można Wam tłumaczyć na sto sposobów w czym różnica,ale To dla Was zbyt skomplikowane, żeby to zrozumieć ;))
UsuńOho, czyli przechodzimy do standardowej argumentacji - zbyt skomplikowane są myśli Dela, żebyśmy mogli je objąć naszymi małymi rozumkami. ;D
UsuńNie będę podawał już swojej interpretacji stanu rzeczy...
Jak mam nazwać upieranie się przy tym, że popieram Jędraszewskiego. Napisałem jasno na czym polega ta różnica w komentarzu o 10:43. Czyż to naprawdę takie skomplikowane, że dla Ciebie potrzeba jeszcze dodatkowego translatora?
UsuńDla Jędraszewskiego weganizm jest ideologią zagrażającą Kościołowi, jako czyste tchnienie diabelstwa. Dla mnie ta ideologia to bzdety, dlatego nie cierpię ich propagandy i hipokryzji w nazywaniu wegańskich potraw wywodzących się od potraw zwierzęcych. A teraz spróbuj znaleźć wspólny mianownik między mną a Jędraszewskim, poza tym, że chodzi o weganizm?
Eee wspólny mianownik powiadasz...
UsuńNie przepadacie obaj za weganami?
Może być?
Ponieważ nie spodziewam rozwinięcia tematu - może być ;))
UsuńMysle, ze w kosciele rzadzi obecnie pokolenie twoich rownolatkow, ewentualnie dyszke mlodsze. Mlodzi nie chadzaja na Msze Sw. i ksiezowskie nauczania:) Zachodze tam w Polsce to wiem. Podnosze im frekwencje na porannych, czasami wieczornych, zgromadzeniach:) Doslownie na 5 - teraz moze 4, 5 - tysieczne osiedle na Mszy porannej ( o ile nie jest zamowiona intencja, wtedy dobijaja ludzie w intencji ktorych odprawiana jest Msza) siedzi z 5 (max 7) starszych pan, ktore obudzily sie wraz z poranna rosa i przyszly do kosciola. W niedziele nie ma tlumow, mozna spokojnie miejsce siedzace zalapac, nawet jak sie trafi spoznienie.
OdpowiedzUsuńW zwiazku z tym z kazaniami jest tak, ze trzeba mowic do okreslonego pokolenia i to ich jezykiem- czyli ... powiedziec, ale i nie powiedziec... jakos tak to wyglada. Tak powiedziec aby ksiedzu niczego nie zarzucono. Pamietam jak raz ksiadz sie rozbrykal i takie intelektualne kazanko strzelil, iz polowa wiernych czekala kiedy skonczy bo nic nie rozumieli:) przytaczal anwet wyniki badan naukwoych- myslalam ze padne z wrazenia i widzac zainteresowanie siedzacych:) Ale.... ja np.: zaczelam w dni jego kazan lazic, a babki pod kosiolem : "O matko, znowu ten "niezrozumialy"!" .
Po Mszach ludzie laza na zakrystie do biura parafialnego i "dziela sie" wrazeniami z kazan. Mam kumpele, ktora nie odpusci im niczego. Kurde, jakby na karteczce zapisywala co nalezy z danego kazania z ksiundzem proboszczem omowic o nim, albo o jego kolegach. :) Tak, ze .... dla swietego spokoju moze i sprawdzone gotowce z szufladki wyciagaja.
Mi sie tez zdarzylo kleczac w konfesjonale ksiedza wyspowiadac, bo hardo stanelam po stronie moich grzechow, czy tez grzesznych spostrzezen. Oni maja z wiernymi urwanie glowy- oni musza lawirowac z wypowiedziami zgodnie do intelektu petenta:)
Na zachodzie spraw grzechu w kazaniach sie nie porusza. Spoleczenstwo- ludzie- sa bezgrzeszni. Inaczej nie przyjda na Msze.
Mnie się zdarzyło być w kościele z powodu pogrzebów kuzynostwa. Jak słuchałem tych kazań ciężko było mi w ławce wysiedzieć bo to były typowe gotowce z netu. Ale najgorzej było na pogrzebie siostrzeńca. Już do kościoła nie poszedłem, za to słuchałem prawdziwych bredni nad grobem. Ten siostrzeniec to typowy alkoholik (z powodu marskości wątroby zmarł nie dożywszy pół wieku), rozwodnik bez praw rodzicielskich, nierobiś (żył z socjalu) i drobny złodziejaszek. A ksiądz usiłował nam wmówić, że takich Bóg kocha (nie chodził w ogóle do kościoła). I kazał nam się modlić o jego zbawienie (sic!)
UsuńInna sprawa, że gdybym tego siostrzeńca spotkał w piekle, to wziąłbym jego grzechy na siebie i wyekspediował do nieba ;)
Ales ty milosierny, ja pitole!:) Jezus mowi placzacym nad nim niewiastom, aby tego nie robily a zaplakaly raczej nad soba. :) Tak tylko sobie mowiac... zostaw ty jego grzechy - twoich ci spokojnie na to pieklo wystarczy (p) :) Kazdemu jak kto chce:)
UsuńA ksiadz co mial powiedziec? "Zgnijesz w piekle pijaku" ? Sami mowia, ze to nie ludzkie rozsadzanie bedzie, a Boze i ze Bog jest miloscia. No to tak powiedzial, ze Bog go kocha i zalecil aby sie modlic za zmarlego. I dobrze powiedzial:)
Jak bym mógł zostawić jego grzechy, skoro go totalnie nie cierpiałem?
UsuńMnie by wystarczyło w tej mowie, gdyby rzekł: „miejmy nadzieję że Bóg się nad nim zlituje”. Reszta to przecież ohydne kłamstwa na granicy z bluźnierstwem. Alegoria złego życia, jako droga do nieba. No weź, nie denerwuj mnie jak ten ksiądz na cmentarzu.
Ale ze co? Jaka alegoria? Dobre zycie nie oznacza , ze dobrze zyjesz... moze to byc dobre zycie na pokaz. Dla ludzkiego oka. Tego twojego kuzyna grzechy bylo widac, Glosne byly. Bily po oczach.
UsuńAle to nie znaczy, ze wiesz, co sie w jego srodku dzialo. Czy sobie z tego sprawy nie zdawal, nie meczylo go. Roznie bywa, a ze nie wiesz to ... o czym tu pitolic DeLu. Ksiadz zachowal sie poprawnie. Przypomnial to, co zawsze przypomina.
Pamietam takie zdarzenie pogrzebowe. Tu w Niemczech. Dwie panie , dosc starszawe ( generacja przedwojenna) . Bedac dziecmi jedna dokuczyla drugiej. Jedna zasmiala sie, ze druga ma polatane ( cerowane) przez matke rajstopy- dajac do zrozumienia ich status spoleczny. Ta wysmiana do konca swoich dni nosila to w sobie , mowila to znajomym wokol- opowiadala- dzielila sie swym zranieniem. Nie mogla tego odpuscic do , w sumie ostatnich dni zycia sprawczyni, az do momentu kazania pogrzebowego wygloszonego przez ksiedza. Dziwne tez to troche, owe trzymanie rajstopowej sprawy na dysku trwalym, gdyz ow ktos urazony rajstopami ( ten pamietliwy) szczycil sie jak to on potrafi wszem i wobec przebaczac:)))
Rajstopowa sprawa w konsekwencji dotarla i do kosciola. Ksiadz ma tu w zwyczaju kilka dobrych slow o zmarlym opowiedziec.
I ksiadz, ze on wie , iz moze nie kazdy zgromadzony na dzisiejszym wydarzeniu mysli podobnie, ale jakby postawilo sie tu na podium jakiegokolwiek czlowieka to znajdziemy takich, ktorzy go opluja, bo im narobil i znajdziemy takich, ktorzy beda wspominac go dobrze. Zmarla zas byla, pomimo wszystko dobra zona, matka, kochana babcia.... :)
Ulzylo to pani urazonej w dziecinstwie. Odfajkowala jeszcze, ze jakby nie bylo przezyla swa konkurentke:)
I zeby nie bylo DeLu- ow sposob myslenia nie jest tez absolutnie obcy niewierzacym. Bo jak juz przestaje sie wierzyc w Boga to poraniony czlowiek szuka jakiejs kotwicy- zahaczenia sie czegos. I tak np.: niektorzy byli wiezniowe obozow koncentracyjnych mieli satysfakcje i poczucie jakiejs sprawiedliwosci, kiedy przezywali swych oprawcow:)
Ale mi tu zbaczasz z tematu ;)) Co ma piernik do wiatraka w ocenie zbrodniarzy wojennych? Reakcje były różne, byli też tacy, co oprawcom wybaczali.
UsuńMój dziadek był alkoholikiem. Moja ukochana babcia zwierzała mi się, że byłaby najszczęśliwszą kobietą pod słońcem gdyby on od niej odszedł i nie chodziło jej o odejście z tego świata. W końcu faktycznie odszedł do innej. Mimo wszystko i tak zmarł wcześniej, i to babcia sprawiała mu pogrzeb. Bez mszy w kościele, za to z księdzem przy grobie, któremu zabroniła go wychwalać a jej współczuć. Miał odmówić modlitwy i pokropić trumnę. Ksiądz tak zrobił, jak mu kazała, choć i tak wziął normalną taryfę, jak przy pogrzebie z całym ceremoniałem mowy pogrzebowej.
To sie Babcia "zemscila" na starym:)) Odprawila, ale bez pompy i jeszcze ksiedza zdusila w jego tworczej inwencji:)) Bez kosciola? W pokoleniu twojej Babci, toz to jak pochowek pod plotem:))
UsuńChodzilo mi o to, co ksiadz gawedzi na kazaniach. Z reguly dobrze o zmarlym gawedzi i tak ma kurna chata byc! :) Chesz prawda? Sesacji? To pogadaj z ludzmi wokol, kazdy ci jakis smaczny kasek dorzuci:) Jedni go wspomna dobrze, drudzy ze ganliby goscia na kolanach do Czestochowy.
Moja matka do tej pory dba, aby po ojcu w rodzinie nie pozostalo dobrego sladu. Ignorujemy juz ja. Dorabia sie od nas ignora w temacie.
Natomiast kiedy wskocze czasami na temat ojca wsrod obcych, to np.: moja kumpela ( nawet nie wiedzialam, ze cos u niego zalatwiala) opowiadala:
- Sluchaj, ale on nam dupsko uratowal. Z tarapatow budowlanych nas wyciagnal. Mielismy w sumie noz na gardle ( cos tam przed zmiana przepisow zalatwili a za wykonanie zabrali sie po zmianie prawa). Swiety chlop.
No i widzisz.
Nie, wcale tak nie musi być! Co Wam katolikom tak dobrze z hipokryzją i kłamstwem??? Ja mu nie każę piętnować zmarłego za jego życie, ale jeśli nie ma nic dobrego o nim do powiedzenia, niech gada o cierpieniu matki, która straciła syna. Choć i ja tę sytuację znam, tam miłości między nimi nigdy nie było, ale niech tam, w końcu to matka.
UsuńPiszesz: „no i widzisz”. Ano widzę zakłamanie, bo jak tak można z łajdaka świętego robić? Niby nawet i łajdakowi czasami trafi się dobry uczynek, ale w ogólnym rozrachunku zawsze liczy się całość.
Tyle tylko DeLu ze o tym ile w swietym lajdak, a ile w lajdaku swietego ... nie tobie akurat rrozsadzac. Bo i w tobie, jako i we mnie i innym takie dwie natury sie zmagaja:)
UsuńA ty konkret, ze lajdak bo powiedzmy wyciagal od ciebie po zlociszu na wodke i manipulowal przy tym, ze hej. A co inni na niego maja dobrego i zlego, to juz akurat nie wszystko uchwycisz
UsuńWidzisz Aniu, kazanie nie powinno jednak ludzi gorszyć, a w tym przypadku chyba tak było, bo ludzie widzieli jak ten człowiek na co dzień żył. A więc nie powinno się chyba Panu Bogu "nieba urządzać" i Mu tam kogokolwiek wpychać (nawet w naszym przekonaniu świętego człowieka), bo to jest wyłącznie Jego prawo zbawiać kogo chce.
UsuńMy w pokorze możemy tylko się za zmarłego modlić, ofiarowywać jakieś uczynki miłosierdzia itp.
Aniu, nie mam nic więcej do dodania poza tym, co napisała Maria.
UsuńMario
UsuńWiesz ksiadz pochwali i olaboga bo nie powinien, ksiadz nie wpusci do kosciola bo ktos zle zyl i zle ( nie po Bozemu ) skonczyl i zaczyna sie "A to dopiero sku..ysyn!"
Mario
UsuńPoza tym czytaj co DeLu napisal. Mowi, ze ksiadz wmawial, ze takich jak jego kuzyniak obibok Bog kocha. Czy ty musisz za adwokata diabla robic? W czym ten ksiadz sklamal. Czyz nie tak chrzescijanin powinien pojmowac Boga i jego milosc do nas?
Aniu, się wtrącę. W Stanach trwa nagonka na Bidena za to, że popiera aborcje. Co gorliwszym katolikom już nie wystarczy, żeby odmawiać mu komunii św., ale chcą, aby papież nałożył na niego ekskomunikę. To jak dla mnie oszołomstwo, ale nie wnikam. Nasi gorliwi katolicy chcą wymusić na arcybiskupie to samo w stosunku do Tuska. A teraz skojarz, prawdziwy grzesznik, jakim był mój siostrzeniec na pogrzebie ma od księdza kwiecistą mowę, bo to podobno dobry człowiek był. Ksiądz łże jak bura suka i nie było nikogo wśród wierzących, kto by na to zwrócił uwagę.
UsuńNo nie ma u nas takiego zwyczaju, żeby zwracać księdzu uwagę w czasie kazania i Mszy św. Zresztą także i po nabożeństwie chyba niewielu jest odważnych, żeby to zrobić. Może jakiś bliski krewny czy znajomy w żartach albo w celu upomnienia. No i może jeszcze jakiś zdeklarowany wróg księdza czy kościoła do celów ośmieszenia i walki z religią.
UsuńOwszem Aniu, Bóg kocha każdego człowieka, ale to nie znaczy, że można grzechy (naganne prowadzeni się) tego człowieka usprawiedliwiać (tzw. grzech cudzy).
A w tym przypadku tak ludzie słowa księdza odebrali.
Do tego pojmowania miłości Boga trzeba trochę podchodzić z ostrożnością, żeby zbyt pochopnie nie wpaść w postawę - wszystko mi wolno, bo Bóg i tak mi wybaczy.
Ktokolwiek z pełną świadomością planuje popełnić grzech ciężki, licząc na przebaczenie w Sakramencie Pokuty - popełnia grzech przeciw Duchowi Świętemu!
Ten grzech się nazywa - grzeszyć zuchwale w nadziei miłosierdzia Bożego.
A jak pamiętamy grzechy przeciwko Duchowi św. należą do najcięższych grzechów, które mogą zostać NIE ODPUSZCZONE!
Mario
UsuńNie chce o tym dyskutowac, bo wstrzelilas kazanko. Nie ustosunkowujesz sie do tego, co opisuje DeLu. On pisze , ze ksiadz ivch karmil opowiesciami o tym, ze Bog tego obiboka kocha. DeLu ma dziwna faze- opacznego rozumienia , od razu wie kto i co mysli oraz wypowie... Nie warto tracic czasu.
Pisze, ze do kosciola nie wszedl, czyli na kazaniu nie byl, ale opisuje tez co ksiadz o tym obiboku powiedzial... sorry to byl w tym kosciele, czy nie byl?
A tego co mu sie WYDAJE, ze ksiadz powiedzial, albo, ze wszyscy MOWIA TO SAMO, nie bede rozpatrywala.
Aniu, ja nie byłam na tym kazaniu, Ty nie byłaś na tym kazaniu, a możliwe, że i DeLu nie był, a tylko zna opinie innych, którzy może byli i nie wszystko zrozumieli. Ale ich to kazanie jednak poruszyło i zgorszyło. Dlatego ja piszę w sensie nieco ogólniejszym, dla naszego zastanowienia się nad naszym życiem, zwłaszcza po Twoim nieco prowokującym stwierdzeniu, że Bóg kocha wszystkich i to wystarczy, co dla mnie zabrzmiało, że jakby niezależnie od tego jak żyjemy, a więc, że w sumie nieważne jest nasze podejście (motywacja!) do grzeszenia. I to usprawiedliwianie grzechów bliźnich jest niewłaściwe i jest grzechem! Tym razem już naszym grzechem!
UsuńI taka dyskusja mnie bardziej interesuje, bo na to co teraz i przed nami jakiś wpływ mamy, na to co za nami już niestety nie.
Ciekawe uzasadnienie do napisania tej piosenki czytałem.
OdpowiedzUsuń"Tworząc POST, chciałem przypomnieć starą jak świat maksymę, że jeśli chcemy zmieniać świat na lepsze, to warto najpierw popracować nad sobą"
Znaczy co? Jest takim katolikiem jak zaśpiewał i to forma takiego samobiczowania?
Powinien ktoś go w końcu uświadomić że już nawet pościć w piątek nie musi...
Katolik dalej musi pościć w piątek, choć nie ilościowo, tylko dotyczy potraw mięsnych. Wiem, bo Fronda (typowy portal dla dewotów) niemal co tydzień o tym przypomina. Portal Katolik.pl też.
UsuńChyba jednak źle interpretujesz jego słowa. Istnienie dewocji jest w Polsce dość powszechne, nie trudną ją dostrzec i skrytykować. Właśnie ten tekst jest krytyką a nie samobiczowaniem.
No ale to chyba niezle DeLu co? To przypominanie Frondy? Ida po lini ekologicznego , modnego obecnie, "wywarcia na nas wplywu" spozywania mniejszej ilosci miesiwa:) Dorzucaja wlasny kamyczek do sprawy:)
UsuńPrzyklasnij:)
Może bym i przyklasnął, ale ja jestem mięsolubny nawet w piątki. Poza tym każdemu takiemu przypomnieniu piszą stek bzdur usprawiedliwiających taki post nie post (możesz jeść do syta kilka razy dziennie). Mnie czasami też napadnie, choć nie w piątki. Rano wędzona makrela, na obiad pieczony pstrąg, a na kolację śledź opiekany w occie. Między tymi posiłkami przekąszam rolmopsami.
UsuńKusi mnie notka na temat artykułu „Jak prawidłowo upomnieć bliźniego”. Świetna zabawa ;))
Nie post, tylko wstrzemięźliwość - taki spec jak Ty powinien znać różnicę. Skorzystaj z bardziej merytorycznych portali niż Fronda.
UsuńWiesz, ja interpretuję jego słowa o tej piosence, a nie tekst samej piosenki. :)
Tak przy okazji:
Jeden z inteligentniejszych kawałków antyklerykalnych napisał Dr. Misio.
https://www.youtube.com/watch?v=v0BBpVl34I0&ab_channel=DrMisioVEVO
A jednak post, w czasie którego należy się powstrzymywać od jedzenia potraw mięsnych. Sąd owa wstrzemięźliwość. Niech się pojawi Maria i to rozstrzygnie ;)) Istnieje miesiąc sierpień, który cechuje wstrzemięźliwość od picia alkoholu i ten okres postem się nie nazywa.
UsuńLink nie dla mnie, jestem w wieku, który zabrania mi mieć konto na YouTubie ;)) A bez konta nie obejrzę. Ale ten kawałek znam sprzed roku jak nie dłużej. Odnosi się do kleru i Pisma Świętego, a nie do Podsiadło.
A po co od razu Marię fatygować? Wystarczy zajrzeć do kodeksu prawa kanonicznego
UsuńWstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów […] należy zachowywać we wszystkie piątki całego roku, chyba że w danym dniu przypada jakaś uroczystość. Natomiast wstrzemięźliwość i post obowiązują w środę popielcową oraz w piątek Męki i Śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. (Kan. 1251)
A czemu sądzisz że miał się odnosić do Podsiadły, a nie do kleru i PŚ? Dałem przykład inteligentnego utworu krytycznego, a nie bełkotu, który zaprezentował DP.
Kto mnie wzywał, czego chciał? :))
UsuńI bardzo dobrze DeLu, że widzisz moją nieobecność. Dzięki za pamięć! Ależ mnie to podbudowało wewnętrznie... :)
Rademenes popatrzył w kodeks i napisał jak to jest z tymi postami i wstrzemięźliwością od pokarmów mięsnych.
Prawdziwy post pokarmowy "pod grzechem" (wstrzemięźliwość i 3 posiłki) to obowiązuje rzeczywiście tylko w te 2 dni w roku. Sama wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych obowiązuje we wszystkie (poza świątecznymi) piątki w roku.
No ale post to nie tylko samo jedzenie. To jeszcze powstrzymywanie się od zabaw w okresie Wielkiego Postu. Mimo, że jest nazwa post (nawet wielki!), choć z samym jedzeniem nie ma nic wspólnego. Pamiętacie o tym???
A co mówi kanon 1250?: „W Kościele powszechnym dniami i okresami pokutnymi są poszczególne piątki całego roku i czas Wielkiego Postu”. Było dodać jeszcze kan. 1253 „Konferencja Episkopatu może dokładniej określić sposób zachowania postu i wstrzemięźliwości, jak również w całości lub części zastąpić post i wstrzemięźliwość innymi formami pokuty, zwłaszcza uczynkami miłości i pobożności”.
UsuńMówimy Wielki Post czy Wielka Wstrzemięźliwość? Mówimy pot ścisły czy wstrzemięźliwość ścisła? Mówimy pościć czy wstrzymywanie się od jedzenia?
Powiadasz „przykład inteligentnego utworu”? Dawni się tak nie uśmiałem, choć jestem ateista i powinny mnie cieszyć wszystkie takie teksty. Słyszałeś już jakąś inteligentną w treści piosenkę muzyki pop? ;)) Dr Misio nie mógł jeszcze znać piosenki Podsiadły, wiec nie zrozumiałeś sensu bardzo krótkiego zdania.
Dziękuję Mario, wiedziałem, że mogę n a Ciebie liczyć, choć nie do końca się z Twoją opinią zgadzam ;)) Przeczytaj to, co mówi kanon 1250.
UsuńPost jest tylko w 2 dni w roku (Popielec i Wlk. Piątek), wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych we wszystkie zwykłe piątki w roku.
UsuńWstrzemięźliwość powinna być zawsze uzupełniona określeniem "czego dotyczy". Bo słowo „wstrzemięźliwość” może dotyczyć i mięsa, i zabawy, i słodyczy, i współżycia seksualnego. ;)
Ja też się w sumie ucieszyłem, że na Marię można liczyć. Przynajmniej nie ma nawyku wciskania bałachu, mimo że bywa białogłową nader upartą ;). Widać, że nie do końca Ci w smak, co napisała. Tymczasem Delu teraz będzie się jeszcze rzucał z kanonami, choć wcale nie dowodzą one tego co palnął i chrzanił pierdoluty o "wstrzemięźliwości ścisłej".
UsuńTak, słyszałem wiele piosenek, nawet pop, które mają inteligentne teksty. Znam też kilku "inteligentnych inaczej" słuchaczy, którzy ich nie rozumieją, co nie przeszkadza im zanosić się pustym śmiechem. ;) Nie wnikałem ilu wśród nich jest ateistów, ale myślę że dobrałbyś sobie zacną kompaniję...
Mario, te dwa dni w roku to post przez duże „P”. Piątki to post zwykły choć obowiązuje w nim wstrzemięźliwość od potraw mięsnych. Ale tego coś wymyśliła temat wstrzemięźliwości współżycia seksualnego – tego już nie pojmuje. Możesz mi napisać kiedy to jest?
UsuńTaaa, inteligentne teksty piosenek pop, ha, ha! To tak jak inteligencją zabłysnęła radna PiS-u Małgorzata Jacyny-Witt, która przekonuje, że jest elitą bo gra w golfa ;)) Ale ok, jeśli Ty uważasz, że trafiają się inteligentne teksty w muzyce pop, to ja nie wnikam. Nawet na Frondzie znajdziesz ciekawe i „inteligentne” teksty...
UsuńWesz, jeśli ignorujesz inne kanony dotyczące tego samego tematu, czyli postu, wcale mnie nie dziwi, że masz mentlik w głowie. Podobnie mają politycy PiS-u. Usłyszeli jedno zdanie wyrwane z kontekstu i teraz nic tylko trąbią wokoło, że ich PO będzie mordować jak tylko Tusk zostanie premierem.
A ja akurat przy okazji czytania Kodeksu doczytałem się, że powinno być uszczegółowione czego ma wstrzemięźliwość dotyczyć. Nie wiem czy seksu, ale była wzmiankowana zabawa. :)
UsuńŻaden z Ciebie autorytet ostatecznie w dziedzinie muzyki, więc nie ma o czym dyskutować. I uważasz się też za wielkiego mądralę, choć jak czasem zabłyśniesz, to pani Jacyna-Witt odpada w przedbiegach... Pytanie też co rozumiemy przez "inteligentny tekst" - w końcu piosenka to nie poemat. Dla mnie to np. utwór niedosłowny, albo poruszający jakiś temat w niebanalny sposób.
UsuńA Dr. Misio to nie pop, tak na marginesie.
Wiesz - jak ktoś nie ma nic mądrego do powiedzenia, a chce zabłysnąć - zawsze będzie zarzucał oponentowi, a to mętlik w głowie, a to jakieś tam przesiąknięcie ideologią i podobne rzeczy. To charakterystyczne dla ludzi, którzy sami są podatni na tego typu rzeczy - a przecież trudno o coś innego posądzać blogera, którego większość tekstów to rżnięcie prawie 1 do 1 z innych artykułów, które mu się podobają. Trochę jak ci kaznodzieje i ich kazania z szablonu - niczym nie zaskakujesz...
Ale nie chcesz zrozumieć, że wstrzemięźliwość wynika z postu, wskazuje czego post dotyczy, a nie na odwrót.
UsuńNigdy nie twierdziłem, że jestem autorytetem w dziedzinie muzyki, nawet tej operowej. Mogę jedynie mówić o tym, jaka jej forma mi się podoba. I nie wiem czy dr Misio to pop czy nie, ja tam żadnej różnicy nie widzę ani w warstwie muzycznej, ani tekstowej.
Retoryki z Wami nauczyliście mnie sami. Zapamiętałem sobie te Wasze śmichy-chichy na mój temat, nawet na Twoim blogu, ale Twoje i Ani impertynencje jakoś tak puściłem płazem, czasami udawało się Wam zejść „ze złej drogi”.
Zaś co do moich notek. Z nimi jest tak jak to opisuje Boja. Ważniejsze i ciekawsze bywają komentarze pod nimi. Gdybym ja się miał wstydzić tego, że podsuwam czytelnikom artykuły, których pewnie by nie przeczytali, to nie podawałbym linku do źródła, albo pisał o dupie Maryny.
PS. Właśnie czytam, że pani Jacyna-Witt została zwieszona w prawach członka PiS. Mnie to nie spotka, więc kto tu odpada w przedbiegach? ;))
UsuńAle ja odbiję piłeczkę że na tą retorykę i śmichy-chichy trzeba sobie jednak zapracować. Generalnie jeśli chodzi o scysje z innymi blogerami - to masz całkiem imponujące dokonania, gdzie mi tam do Ciebie. A przecież aniołkiem nie jestem.
UsuńWstąp do PISu, to masz to jak w banku, że Cię zawieszą, jak jej zazdrościsz.
Owe dwa „dokonania” kształtowały obelgi w moją stronę. W moim kierunku można wiele powiedzieć, ale nie dam sobie w gębę pluć, jeszcze trochę szacunku do siebie mam. Niektórym się wydaje, że jeśli jestem pobłażliwy to można więcej Tu Cię pochwalę, znasz pojęcie umiar, a gdy upomnę, że posuwasz się za daleko, stonujesz. Tu też pozwolę sobie pochwalić Twoją reakcję w komentarzach pod Twoją ostatnią notkę. I choć odechciało mi się dalszej polemiki, takie bezstronne upomnienie uważam za dyplomatyczne.
UsuńNiemniej powtórzę to, co napisałem wcześniej – takiej napastliwej retoryki nauczyłem się właśnie do Was.
DeLu, ależ nie wybielaj sie tak. Uczyniles spory skok , bo wszystko co ci pisalismy na poczatku naszej znajomosci bylo od reki nazywane glupota. Wszystkie linki nieprawdziwe. Co ci smarkacze beda opowiadac...nie beda uczyc ojca dzieci robic.
UsuńI zasluzyles sobie czasami na bęcki. Jaki ojciec, takie dzieci;)
DeLu - wstrzemięźliwość od współżycia seksualnego obowiązuje przykładowo narzeczonych. Do ślubu!
UsuńAle dotyczy także małżonków, kiedy to współżycie jest niewskazane z powodów zdrowotnych któregokolwiek z nich. ;)
DeLu - z tymi postami i wstrzemięźliwościami to jest tak, że słowo post jest i krótsze, i popularniejsze, i łatwiejsze do wymowy, i co najważniejsze ma wielowiekową tradycję. Bo kiedyś post to był naprawdę post! I ludzie to pamiętają - starsi jeszcze z doświadczenia, młodsi jeśli już, to z przekazu.
UsuńDzisiaj w Kościele w zasadzie ogranicza się do jedzenia w tych dwóch wymienianych dniach!
A reszta to wstrzemięźliwość! Ani tego wymawiać, ani dla wielu pewnie rozumieć czy zapamiętać... ;)
Cóż Aniu, każde z Was na początku nie mogło znieść mojego stoickiego spokoju i twardej, logicznej obrony swoich treści umieszczanych na blogu. Zamiast kontrargumentów zaczęły się pojawiać impertynencje i kalumnie. Z całej plejady zaciekłych oponentów zostałaś Ty i Radek, może dlatego, że szanujecie pewną granicę impertynencji? Aż się dziwię, że stać mnie na taką pochwalę ;))
UsuńDzięki Mario ;) W końcu ktoś mi przyznał rację, bo właśnie tak rozumiem znaczenie slow post i wstrzemięźliwość.
UsuńNatomiast trudno mi skojarzyć tę wstrzemięźliwość od seksu z postem. Nas wstrzemięźliwość seksualna dopadała w tak zwane ciche dni ;))
DeLu
UsuńPrzyznaj... nie odeslales nas jeszcze w sina dal. bo sie czasami czegos pozytywnego od nas uczysz:) Inaczej skisl bys w swiecie samouwielbienia i braku swiezego porzewiewu :)
Rozmowki z Radkiem traktujesz ciutke jak rozgrywke w szachach :))) Jestesmy twoja ludzka "Wyborcza":))
Tyle lat ukochanie księży i ich katolicyzmu, a tu taka jakaś śpiewanka...
OdpowiedzUsuńNie jakaś, ale mile wpadająca w ucho ;)
UsuńJa tak tylko króciutko - dzięki "musowi" poszczenia księża odkryli francuski rarytas, czyli....żabie udka. Raz je konsumowałam - coś jak marnie doprawione mięso z kuraka. A jak żyję to nie pościłam z powodów kościelnych- kilka razy pościłam bo zdarzyło mi się kiedyś zapaść na wirusowe zapalenie wątroby typu B i niektóre nawet postne dania wywoływały u mnie "taniec na linie" mego pęcherzyka żółciowego. Wycięli, mam spokój. Szkoda, że nie mogą Ci wyciąć Twej podstawowej choroby, która niestety rujnuje i serce i właściwie wszystko. Trzymaj się!!!!
OdpowiedzUsuńNo to teraz tymi udkami zabimi obrzydzilas DeLu jedzenie do konca tygodnia. On to niejadek:))
UsuńNie cierpię pomidorów, ale jakoś tak nie wymiotuję gdy ktoś przy mnie się nimi delektuje. Jedyny raz zrobiło mi się niedobrze gdy w telewizji pokazali jak gość wypijał koktajl ze zmiksowanych dżdżownic ;))
UsuńŚpiewki nie wysłuchałam. Głos w laptopie mi padł. Trzeszczą głośniki tak, że nawet pisanego tekstu nie słychać :)
OdpowiedzUsuń;) Wiem, wiem, choć jestem przekonany, że Ciebie ten tekst nie dotyczy.
UsuńMam jakieś wewnętrzne wrażenie, że czasy wyrażania w piosenkach jakichś filozoficznych/życiowych prawd skończyły się dawno temu. Teraz wydanie takiego kawałka jak Post niektórych rozsierdzi (nie wiadomo czemu, czyżby działa jak kij w mrowisku), a inni nawet się nie zainteresują (na przykład ja). Poza tym jest w tym pewne ryzyko na przyszłość, Dawid Podsiadło może wypowiedzieć się kiedyś w ,,drugą stronę" i część ludzi wypomni mu ten tekst i kawałek. Nie mówiąc już o tym czy to nie jest jak z wyrażaniem swojej wiary publicznie przez niektórych celebrytów. Czy to nie jest płynięcie z pewnym prądem (tu bardziej otwartych głów), aby po zmianie koniunktury wypowiadać się inaczej zupełnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Piotrze, jak długo żyję „czasy wyrażania w piosenkach jakichś filozoficznych/życiowych prawd” nigdy nie istniały. Taki Niemen kiedyś śpiewał „Dziwny jest ten świat”, ale to nie miało nic wspólnego z filozofią, ani życiowymi prawdami. Ot wiejski filozof, dumający dlaczego jego żona wali go warzechą po łbie, gdy w piątek chce się napić piwa.
UsuńNie wiem, co kombinuje Podsiadło i mówiąc szczerze zupełnie mnie to nie interesuje. Swego czasu też dostawałem „po głowie” za to, że porzuciłem jedyną prawdziwą i świętą wiarę katolicką.
Odwzajemniam pozdrowienia
Czy z potem to nei było kiedyś tak, że należało jeść ryby, bo to było jedzenie biedoty, a post miał na celu rezygnację z wykwintnego mięcha zwierzaków lądowych? Teraz z kolei mamy post i zajadamy się swoimi drogimi rybami i krewetkami, przecząc teorii postu- bo liczy się ,,tradycja jedzenia ryby'' zamiast pogrążenia się w kontemplacji na ten dzień. Mam wrażenie, że już to gdzieś pisałam.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dziwnych nakazów i zakazów odnośnie spraw łóżnowych, to gdzieś mi się obiło o uszy, że u Mormonów, czy jakiegoś odłamu podobnego do nich, seks jest ok, ale tylko jeśli się nie ruszasz. Więc może ,,włożyć'', ale poruszanie się już jest złe i nie wolno. Człowiek to zawsze sobie jeskieś głupawe zasady dorobi, żeby niby ,,było po bożemu'', ale tak naprawdę, żeby jakąś sobie furtkę zostawić.
Ja mam miłe postne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńW latach szkolnych jadałem obiady w stołówce prowadzonej przez zakonnice, Zytki.
Tam w piątek serwowali pierogi ruskie - mniam, mniam.
Wysłuchałam piosenki.
OdpowiedzUsuńNic szczególnego jak dla mnie.
"bo jako ateiście często mi grożą, że do nieba nie pójdę"
No i dobrze.
Tam raczej nudnawo jest 😉
Z tym niebem to wiadomo ;) ale dlaczego oni mi grożą?
Usuń