Czy zamknąć szkoły podstawowe? Profesor wirusolog, Włodzimierz Gut odpowiedział: „Broń Boże. Do dziewiątego roku życia w zasadzie nie ma ciężkich przypadków wśród dzieci” i dodał: „Doszliśmy do poziomu bardzo ryzykownego, gdzie jeden zakażony przypada mniej więcej na 500 osób. Do wzrostu zachorowań przyczyniły się: poziom rozluźnienia społecznego oraz m.in. fakt, że pewne grupy zakwestionowały istnienie koronawirusa. Jeżeli chodzi o poziom zachorowań, który nam grozi, to zależy to od zachowania społeczeństwa”1. Od siebie zaś dodam: chroń nas Panie Boże od takich wirusologów, którzy znając skalę zagrożenia optują za chodzeniem dzieci do szkół, gdzie nic i nikt nie zabezpiecza przed zarażeniem. Być może same dzieci zbyt często nie chorują, ale czy nie przenoszą wirusa? Czy prof. Gut to zagwarantuje?
Na nieszczęście jest gorzej. 18 października rozpoczęła się dwudniowa akcja „Milion dzieci modli się na różańcu”2. Nie, nie miałbym nic przeciw, nie będę ingerował w akcje modlitewne, ale poziom tej tegorocznej przerasta dopuszczalny poziom idiotyzmu. Będą modlić się o ustanie pandemii na świecie. Wspólnie, w dużych grupach. Autorów tego pomysły zainspirował podobno święty, ojciec(?) Pio, który przekonywał, że jeśli milion dzieci będzie wspólnie odmawiać różaniec, świat się zmieni. W ubiegłym roku też się modlono o nowy wspaniały świat. Skwituję ironicznie: świat się zmienił – ogarnęła nas w tym roku pandemia. Jeszcze bym zrozumiał, gdyby namawiano te dzieci do odmawiania różańca zamiast wieczornego paciorka w domowym zaciszu. Nic z tego, ten różaniec miał być odmawiany o 9-tej rano w przedszkolach, szkołach, szpitalach i kościołach. Czy był? Nie sprawdzałem, nie chcę wiedzieć. Polecam minutowy spot reklamowy:
Przypomnę pewne wydarzenie z wiosny w naszym kraju. Od 10 marca bieżącego roku w klasztorze na Jasnej Górze trwają suplikacje o oddalenie epidemii koronawirusa i w intencji „odpowiedzialnych za to, aby naszą Ojczyznę uchronić od epidemii”3. Jaki jest ich efekt widać na załączonym obrazku. Coraz więcej kościołów i klasztorów jest zamykanych z powodu szerzącej się pandemii. Zastanawiam się pełen zdumienia, czy nawiedzonych naprawdę nie uczą żadne doświadczenia, a szczególnie te, które dowodzą bezsensu takich akcji? Bo nie znam żadnej krucjaty czy akcji modlitewnej, która zakończyłaby się sukcesem. Może ktoś mnie sprostuje?
Przypisy:
1 - https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/522608-czy-nalezy-zamykac-szkoly-prof-gut-bron-boze
2 - https://acninternational.org/millionkidspraying/pl/
3 - https://www.vaticannews.va/pl/kosciol/news/2020-03/polska-jasna-gora-modlitwa-o-uwolnienie-od-koronawirusa.html
Nie Ty pierwszy zadajesz takie pytania. Także duchowni, ci odważniejsi, głośno oczekują od hierarchii kościelnej jednego, stanowczego rozstrzygnięcia tych kwestii. W tej chwili jedni z biskupów dają dyspensę zna okoliczność nieobecności na mszy świętej, inni nie.
OdpowiedzUsuńWszyscy jesteśmy jacyś pogubieni. Na koniec zostaje nam jak zwykle ułańska fantazja i pospolite ruszenie.
Ile warta jest ta dyspensa, skoro to nie jest zakaz uczestniczenia w zgromadzeniach religijnych? Mydlenie oczu. To już bardziej przekonują mnie apele o przestrzeganie rygorów, jakie narzuca władza.
UsuńJa się nie chwalę, ale nie czuję się pogubiony. Najwyżej zagrożony ;)
Jak to dobrze, że jestem ateistką i w tym duchu dziecko wychowałam. Jeśli idzie o tę zakażalność to panuje ogólny pogląd, że dzieci stosunkowo rzadko zakażają, zwłaszcza dorosłych. Tu też tak uważają. Nie wiem jak w Polsce, ale tu wszystkie dzieci są regularnie szczepione p. grypie, a jak dotychczas to ci, co się od wielu lat rokrocznie szczepią p. grypie na covid nie zachorowali. No nic, Polska wraca do głębokiego średniowiecza. Gdy czytam o tych "łańcuszkach modlitewnych" w jakiejś tam intencji to mi normalnie słabo się robi. To już szamanizm w najczarniejszym zakątku Afryki lub Amazonii jest bardziej oświecony.
OdpowiedzUsuńJa się zgadzam z tym poglądem, że dzieci zakażają się zdecydowanie rzadziej, nie zmienia to jednak faktu, że się czasami zarażają. Żadne szczepienia na koronawirus nie działają, nawet wykluczono już kilka leków, które podobno wspomagają leczenie. Na razie jesteśmy totalnie bezradni, więc nie pozostaje nic innego jak chronić się przed zakażeniem w każdy możliwy sposób.
UsuńModlitwy nie zaszkodza, niech sie ludzie modla. Nie wyrzadzaja tym nikomu szkody. Kiedy chodzi zas o pandemie. Sama nie wiem. Slucham jednych - maja racje. Slucham drugich- maja racje. Trudno rozwiklac co i jak.Uwazam jednak, ze maseczki nie zaszkodza, utrzymywanie higieny tez nie zaszkodzi, odstep- no coz... trzymajmy go. Przeszkadzaja mi zamkniete kina. Odwolywane spektakle w teatrach, niemoznosc uczestniczenia w wiekszych imprezach...
OdpowiedzUsuńObawiam się, że nawet w normalnych warunkach, jeśli modlitwa robi dzieciom wodę z mózgu, może być szkodliwa. Ale teraz mamy pandemię, więc nawet nie o tę wodę z mózgu chodzi. Jeśli my musimy żyć z pewnymi przykrymi ograniczeniami, dlaczego zebrania modlitewne mają być ponad to? Gdybyż jeszcze te wspólne modlitwy miały choć odrobinę skuteczności...
UsuńPrzeciez oni moga sie umawiac na wspolna modlitwe kazdy w swoim domu. Powiedzmy, ze o 19.00 osoby deklarujace sie do modlitwy zaczynaja sie modlic kazdy w swoim domostwie. I w taki oto sposob powstaje wspolnota. Modla sie osobno, ale we wspolnej intencji. o tym samym czasie. Nie musza sie gromadzic na jednym miejscu:)
UsuńNie doczytałaś. Mowa jest o 9-tej rano w przedszkolach, szkołach, parafiach, szpitalach, a nawet w Domu Dziecka. Faktycznie gromadzą się w niejednym miejscu ;)
UsuńNo ale skoro sa juz w tym przedszkolu, szkole, szpitalu razem... wierza, to co stoi na przeszkodzie sie pomodlic? :)) Mysle, ze tych niewierzacych sie do tego nie zmusza:))
UsuńUważasz, że te miejsca, poza parafią, są właściwymi miejscami do odmawiania różańca? Nawet nie mieszam w to niewierzących, choć z drugiej strony, jak oni się będą czuli w takiej sytuacji? Mają patrzeć na dziwaków? ;)))
UsuńNo ale jakby zrobili to w parafii, to zaczniesz marudzić, że jak to? Że szkodliwość zgromadzeń, że nieodpowiedzialność, że to i siamto...
UsuńWszystko, aby tym z kosciola, czy tez instytucji zabronić.
Dziś minister Maląg zaleca seniorom niewychodzenie z domów pod żadnym pozorem. Nawet z tymi sklepami między 10 a 12 powinni dać sobie spokój, bo jak stwierdziła, lepiej jest się pomodlić we własnym mieszkaniu niż narażać się w miejscach kultu i konsumpcji. Dlaczego dzieci miałyby się mieć lepiej? ;)
UsuńTo jednak duże niedopatrzenie, jeśli nie celowa robota wiadomych sił, że w tym masowym spędzie modlitewnym opuszczono żłobki. Co na to ministrowie zdrowia i oświaty-nauki?
UsuńW żłobku niemowlaki mogłyby zbezcześcić różaniec (patrz: obraza uczuć religijnych), traktując go jak zabawkę np. grzechotkę.
UsuńNie ma dowodów (chyba że wyimaginowane), że jakiekolwiek modły w jakiejkolwiek sprawie pomogły. Taka modlitewna ucieczka od realiów tego świata przypomina zamykanie oczu i zasłanianie twarzy w chwile zderzenia się samochodu ze ścianą.
OdpowiedzUsuńW pełni się z Tobą zgodzę, modlitwa jest ucieczką od realności tego świata. I według mnie spełnia swoje zadanie, jeśli nie jest wykorzystywana w tak idiotyczny sposób.
UsuńA co należałoby zrobić, jak w sumie nie można nic zrobić?
UsuńNiewątpliwie i Wy, w jakiś tam sobie znany sposób uciekacie od realności życia, bo samą realnością życia nie da się żyć.
Nie neguję sposobu oderwania się od rzeczywistości przez modlitwę. Podobno można nawiązać realną relację z Bogiem. Tyle, że to chyba powinna być osobista relacja, a nie tłumna. I w kwestiach luźnej pogaduszki, a nie „naprawiania” świata, bo przecież podobno Bóg wie, co robi.
UsuńW sumie widać jedno - COVID postawił wszystkich pod ścianą. Wirusolodzy bezsilni - ich wiedza okazuje się że nawet nie jest uporządkowana czy systematyczna, choć biologia jest nauką ścisłą, gdyż każdy mówi co innego.
OdpowiedzUsuńPowoli nie mam się o co z Tobą kłócić. A to dlatego, że biskupi KK podpadają mi ostatnio na każdym kroku.
Może nie wszyscy wirusolodzy są pod ścianą, jak prof. Gut. Większość wzięła się ostro do pracy, bo na wyniki i tak trzeba długo poczekać.
UsuńSpokojnie, myślę że już niedługo podniosę Ci ciśnienie ;))) Nawet wywołam Cię do tablicy.
Obleśna, ociekająca przezroczystą cieczą indoktrynacja dzieciaków. I niech zgadnę - organizatorzy zignorują fakt, że po modłach nic się na swieciew nie zmieni, natomiast, gdy pandemia wygaśnie w kolejnym roku, efekty przypiszą swojemu i tylko swojemu wyznaniu :)
OdpowiedzUsuńPrzecież organizatorom nie o skutek chodzi, to oczywiste. Przypuszczam, że sami byliby mocno zdziwieni, gdyby nagle pandemia ustąpiła. Po prostu, kto się modli (różańcem) nie ma czasu na głupoty (czytaj: na myślenie o tu i teraz). Zawsze wszystko przypisują Bogu, np. dzięki Bogu operacja w szpitalu się udała. Nie dzięki lekarzom i personelu, ale dzięki Bogu, którego nikt w tym szpitalu nie widział. ;)
UsuńPS. Mogę zmienić opis Twojego bloga na bardziej poufałe – Monika?
Jedynym znanym mi w naszej historii osobnikiem, który zrobił właściwy użytek z różańca był neofita katolicki, król polski August II Wettyn zwany Mocnym. Widział to i sposób użycia zaakceptował jeden z biskupów.
OdpowiedzUsuńMasz na myśli różaniec jako obroża na szyi psa? Tylko nie wiem, czy ten pies się modlił? ;)))
UsuńZajrzałem na ogólną stronę acninternational.
OdpowiedzUsuńWygląda mi na to, że wspólne, masowe odmawianie w przedszkolach to lokalna, polska inicjatywa.
Bardzo nowa tradycja, bo ja takich modlitw z przedszkola nie pamiętam.
UsuńTak na marginesie, choć to moje prywatne zdanie, zastanawiam się dla kogo ta strona? Jeśli dla przedszkolaków, to podziwiam ;)
Tak, to jest nowa tradycja z dużym potencjałem jakościowo-ilościowym na przyszłość, wynikającym z obsadzeniem na stanowisku ministra od szkół wszelakich pana Czarnka. :)
UsuńJasno określił ów swoją misję i swoją wizję szkoły (a przedszkola to przecież taki "przedsionek" szkoły) - To szkoła, która uczy rzeczy najważniejszych w sposób rzeczywiście systemowy (bez poglądów lewicowo-liberalnych!), nie przeładowuje materiału (na co komu przemądrzałe wykształciuchy!), który przekazuje, która uczy, skąd jesteśmy, skąd pochodzimy (przecież nie od małpy) i dzięki komu żyjemy w wolnym kraju (wiadomo Kaczyńscy!). :))
Trafiłaś w sedno Mario, bo o nim jest następna notka ;) Niektóre określenia „wyjęłaś mi z ust” ;)))
UsuńJuż raz modlili się o deszcz. W Sejmie. Niestety wtedy bezskutecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ten deszcz, to akurat skutecznie. Tak skutecznie, że musieli się modlić po tygodniu, aby Bóg nie przesadzał. Groziła nam powódź ;)))
UsuńNie tylko groziła ta powódź, ona naprawdę się zdarzyła na Podkarpaciu. Ale Podkarpacie to chyba obok Małopolski najbardziej religijna i PISiolubna część Polski, więc ten raz uruchomiony olbrzymi potencjał modlitewny nie tak łatwo było nawet "mocom niebieskim", jak się okazuje przestawić "z suszy na słotę" i odwrotnie. :)
UsuńTylko czy modlący na pewno spodziewali się takich „efektów”? ;)))
UsuńZ pewnością się nie spodziewali, a nawet można przyjąć, że mogło to lekko ich wiarą zachwiać. :) Ale zawsze można się podeprzeć przysłowiem - Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy. Zwłaszcza kiedy można było stare graty zamienić na nowe, bo pomoc dla powodzian płynęła z różnych stron. Nie było chyba strat w ludziach, a nie każdego znowu tak było stać na kompleksową wymianę sprzętów i odnowienie domostwa w czasie jednego sezonu. Co jednak przeżyli, to już ich.
UsuńBym sparafrazował: „Pan Bóg nie rychliwy, ale wyjątkowo hojny” ;)
Usuń