Minister Przemysław Czarnek udzielił wywiadu1 radiowej jedynce. I przyznam szczerze, że mnie zastrzelił swoją wiedzą. Wiecie jaka dziś rocznica? Ja nie wiedziałem, a dziś mija 60 lat od bohaterskiej śmierci ostatniego żołnierza niezłomnego, o pseudonimie Laluś. Został zastrzelony podczas obławy, którą zorganizowano po jego kilku napadach na banki, co dziś nazywa się górnolotnie rekwizycją. Niby to samo, ale jakże inaczej brzmi. No normalnie ogarnia mnie wstyd, że żyłem tak długo w nieświadomości...
Zostawmy tego Lalusia w spokoju – Panie świeć nad jego duszą. Minister Czarnek w tym wywiadzie wyłuszczył, jakimi tematami ma się zająć. Chodzi o to, żeby szkoła uczyła również o tych bohaterskich doświadczeniach i wielkich dziełach naszych poprzedników, dzięki którym żyjemy w wolnym kraju. Nic nie sugeruję, ale pewnie chodzi o prominentnych członków zakonu PiS? Szkoła powinna w sposób systemowy uczyć rzeczy najważniejszych, to znaczy, skąd jesteśmy, skąd pochodzimy i dzięki komu żyjemy tu w tym miejscu, we wspaniałym kraju. Szkoła powinna pozwalać na to, żeby w ramach zajęć szkolnych, przygotować się porządnie do egzaminów, a następnie kontynuować studia na uniwersytetach, które uczą prawdy. Przyuczają go do tego, aby uczeń rzeczywiście znakomicie służył dobru wspólnemu, jakim jest ojczyzna, Rzeczpospolita Polska (pisowska). To nie jest dosłowny cytat, to kwintesencja przewodniej, światłej i patriotycznej myśli ministra. Dodam, że zamierza on odciążyć naukę w szkołach od innych programów nauczania. Nie chciał zdradzić jakich, więc można się tylko domyślać. Po co młodym wiedza o ekonomii, biologii, fizyce czy chemii? Ja bym nawet okroił również program matematyki. Za to katecheci mogą spać spokojnie. Im zajęć nie zabraknie.
Tak gdzieś dwieście lat temu, inny minister oświaty (właściwie: wyznań i oświecenia publicznego) Stanisław Kostka Potocki napisał książkę, przez którą stracił stanowisko. Wtedy jeszcze nie doceniano wizjonerstwa. Czuł chyba pismo nosem, bo pisał pod pseudonimem Świstak, co mu zresztą wiele nie pomogło. Po tej aferze ministrem został hrabia, niejaki Stanisław Grabowski herbu Topór, nieślubny syn króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, ówczesny pierwowzór obecnego ministra Czarnka. Podobnie jak Czarnek uważał, że całe zło pochodzi z nowoczesności i zgniłego Zachodu. Wróćmy do owej książki, której tytuł brzmiał: „Podróże do Ciemnogrodu”, zaś większość z nas zna ją tylko z owego określenia „Ciemnogród”, choć już pewnie nie kojarzy, o czym jest treść, ani kto ją napisał. Tu dam sobie rękę uciąć, że minister Czarnek nie o takich wielkich dziełach mówił w wywiadzie radiowym. Bo książka jest o państwie, w którym „rządzi Zakon Smorgoński z Najciemniejszym Panem na czele. Zakon ów swoją potęgę czerpie z głupoty i zabobonu, w którym trzyma lud swojego państwa ze stolicą w Ciemnogrodzie. Mieszkańcy tego kraju – mimo biedy i zacofania – uważają, że jest najwspanialszy na świecie i że inni go podziwiają. Zakon tępi przy tym obce obyczaje, nawet palenie cygar. W tekście znalazło się też wiele aluzji do obskuranckich postaci Królestwa, opisy zachowań „niedźwiadków” [pierwowzór Misiewiczów – dopisek mój] – członków zakonu tańczących, jak Najciemniejszy Pan im nakaże”2.
Macie skojarzenia ze współczesnością? Ja mam i nie obchodzi mnie, jeśli ktoś je nazwie chore. Jedno jest pewne, Stanisław Kostka Potocki wielkim wizjonerem był.
Przypisy:
1 - https://www.rp.pl/Edukacja/201029873-Czarnek-Uczniowie-nie-wiedza-ze-dzis-rocznica-smierci-Franczaka.html
2 - https://wyborcza.pl/7,75398,26417228,podroz-do-ciemnogrodu-z-ministrem-czarnkiem-w-tle.html#S.main_topic-K.C-B.2-L.2.glowka
No to będzie wesoło. Za jakiś czas. I na jakiś czas. Jak znam życie, to narobi PiSowi tyle smrodu, że sami się go pozbędą.
OdpowiedzUsuńDręczą mnie pewne obawy. Smród, którego narobi Czarnek, jest PiS-owi ewidentnie potrzebny. W tym smrodzie suweren zajmie się błahostkami, a nie tym, co najważniejsze. Będzie takim buforem albo i zaworem bezpieczeństwa.
UsuńObawiam się/mam nadzieję, że nie. Ten nierząd dotyka już ludzi bardzo boleśnie. Nie można zostawić nagle całego społeczeństwa bez dostępu do służby zdrowia. Tej bezpłatnej, oczywiście. Badanie RM będzie mnie kosztować 1000 zeta. To więcej, niż 13-sta emerytura, a to tylko jedno z badań. Uderza to w mojego syna, a takich rodzin będzie coraz więcej. Inflacja zrobi swoje. Covid to wszystko tylko przypieczętuje. Co w takich warunkach bardziej emocjonującego może "zaproponować" nam Czarnek?
UsuńCzarnek zapewni emocje suwerenowi. W końcu gdy jest źle (mam na myśli Covid) uciekamy chętnie w inne sprawy.
UsuńByłem wczoraj u lekarza. Prywatnie. Zaryzykowałem, gdyż mam przykre doświadczenia z takim leczeniem. Wyszedłem kontent, choć za 150 złotych polskich. Oczywiście przyjdzie mi jeszcze wykupić recepty, ale gdy chodzi o zdrowie liczą się tylko dwie rzeczy: fachowa porada i poprawa zdrowia. Z tym niestety w państwowej służbie zdrowia coraz gorzej, choć uważam, że jeszcze nie tragicznie. Tragicznie będzie wtedy gdy trzeba będzie chodzić do weterynarza ;)
Moja nieżyjąca już niestety kuzynka była weterynarzem (nazywała siebie oborową, choć miała doktorat) i nie raz mi pomogła, więc nie bądź taki wyśmiewny ;)
UsuńA czy wiesz, że na weterynarię trudniej się dostać, niż na medycynę?
Dziwi Cię, że trudniej? Roboty w bród za całkiem niezłe pieniądze, a odpowiedzialność jakby dużo mniejsza.
UsuńMoja koleżanka, która ma wnuczęta w końcówce podstawówki, rwie włosy z głowy i ciągle mi pisze, że miałam szczęście, że wyjechałam.
OdpowiedzUsuńToż Ci pisałam dopiero co, że się kraj do średniowiecza cofa i to biegusiem.U mnie dziś Mozart i mój ulubiony p.dyrygent.
Miłego;)
Zajrzę do Ciebie, bo mi relaksu pilnie potrzeba ;)))
UsuńUniwerki winny uczyć prawdy. Ładnie niby powiedziane, choć moim zdaniem powinny dawać studentom narzędzia, by oni sobie tą prawdę sami znaleźli. Tymczasem jak czytam o uczeniu prawdy - przychodzi mi do głowy, że uczą tego, co wykładowca uważa za prawdę.
OdpowiedzUsuńCieszy natomiast fakt, że pan Wroński dotarł do Ciemnogrodu. Aczkolwiek on by chciał chyba, żeby - wprawdzie nie pawiem, ale papugą Ciemnogród się stał.
Otóż to. PiS zna prawdę i koniecznie musi ją wszczepić suwerenowi.
UsuńA mnie tam przypomnienie przez Wrońskiego Ciemnogrodu bardzo się spodobało. Aż jestem ciekaw, czy gdzieś książka Potockiego jest do zdobycia? I jestem mu wdzięczny za przypomnienie postaci St. Grabowskiego, bo jak wiesz, z historii to ja jestem noga stołowa ;)))
Tak się "śmiesznie" składa, że "Laluś" był mieszkańcem gminy, z której pochodzę. Znam okoliczności jego ostatniego "bohaterskiego" napadu na regionalny bank i jego równie "bohaterskiej" śmierci. Ojciec mój znał gospodarza, u którego przez wojnę i po niej "parobkował" były kapral tak ofiarnie, aż zrobił go dziadkiem, co "udziadkowionemu" niezbyt to łącznie z wieloletnim utrzymywaniem próżniaka przypadło do gustu. Bohater z niego taki jak z koziej d**y saksofon, a z ministra profesor...
OdpowiedzUsuńW dzisiejszych realiach tworzenie nowych „bohaterów” jest tak proste, jak stawianie pomników JP II (aluzja do Twojej notki). Często się zastanawiam, skąd ten trend do hołubienia żołnierzy wyklętych? Tak jakby lepszych bohaterów już nie było. Doszedłem do wniosku, że to potrzeba ideologów nowej władzy Najjaśniejszej. Dla nich nie ma nic wznioślejszego niż upamiętnianie na wszelkie sposoby, w czasie którym mogą błyszczeć blichtrem, powagą, „patriotyzmem” i „miłością Ojczyzny”. Czysty komunizm, choć o innych podstawach.
Usuń"przez wojnę i po niej "parobkował"były kapral tak ofiarnie",aż przyszły dziadek awansował go na wachmistrza.Po żniwach,czy wykopkach puszczał "Lalusia"na wojnę.Po wojnie uskuteczniał włamy na mleczarnie,bo w chałupie nie było krowy ,a pić się chciało.Tato go znali i opowiadajo świnte prowde...,mieli wtedy pińć roków....Śmierć to śmierć,dla dziecka to tragedia."bohaterze"
Usuńsecator
Ostrzegam secator. Jeśli się będziesz wciskał "między chleb a zakąskę", będę Cię kasował. Dobrze wiesz, że potrafię.
UsuńOjciec mój, anonimowy sekatorze, miał wtedy około 50 lat i przejścia wojenne za sobą. Pozostawionego przez ciebie obornika nie będę roztrząsł. Twój pokarm, twoja sprawa, uroczy koprofagu.
UsuńBardziej wiarygodne są jednak wspomnienia syna wachmistrza "Lalka",o swoim Ojcu,a twoja wersja nie jest poparta żadnymi dowodami.Chłop chłopu po pijaku....,a syn po 60-ciu latach bredzi.O przejściach wojennych "Lalka" pisali różni historycy,ty się trzymasz wersji prlowskiej.Mimo,że jesteście z jednej gminy,to język pana Marka F. jest całkiem inny od twojego.Jak na syna"parobka"całkiem kulturalnie się wysławia,w odróżnieniu od ciebie.Obaj mieliście Ojców po przejściach,a jaka różnica.Pytanie:kto tu komu nawrzucał gnoju?Żałosny jesteś z tymi oskarżeniami.
Usuńsecator
Dyl Sowizdrzoł:
UsuńMam prośbę. Nie podejmuj polemiki z anonimowym, jakkolwiek będzie się podpisywał. To troll w klasycznym wydaniu. Jego komentarze będę kasował.
tia,Potocki w tej powieści przyznaje,że gdyby był rządem,skasowałby wszystkie zakony w Polsce.Zajął się bullą papieską i wraz z innym złodziejem,niejakim Staszicem ją sfałszował.Widać,że nie masz pojęcia o czym piszesz.Warto było się zapoznać,co to takiego dekrety kasaty...
OdpowiedzUsuńPraca doktorska ks.Fr.Borowskiego z 1959r"Dekret kasacji w 1819r i jego wykonanie w stosunku do zakonów"wyjaśnia dokładnie,że mason St.K.Potocki poniósł klęskę w zarządzaniu funduszami skasowanych klasztorów.W tej książce wychodzi na jaw postawa St.K.Potockiego,bo jak sam przyznaje skasowany został"dobry byt wielkiej liczby ludzi"...
delator?raczej fossarius i to w znaczeniu grabarz(prawdy).pozdrawiam serdecznie..
secator
Tak nie do końca Cię rozumiem. Chciałeś skomentować notkę, czy się wyżyć na jej autorze? A może zabłysnąć inteligencją?
UsuńPozdrowienia przyjmuję jako sarkazm, więc ich nie odwzajemniam.
"Lalusia" dopieszczają bo walczył z "komuną" demolując ich sklepy i mleczarnie, wybierając z banków gotówkę i mordując - ot przy okazji napadów. Niebawem może wdrapać się na ołtarze swą "męczeńską" śmiercią.
OdpowiedzUsuńTak nie do końca wierzę, aby Kościół się na to odważył. Przecież tego nawet się nie da podpiąć pod „heroiczność cnót”, bo przecież o cudach za jego wstawiennictwem nie słyszałem. No, chyba, że cudem nazwać nazwanie go żołnierzem niezłomnym.
Usuńjeszcze jeden "wyklęty" się objawił?... aha... tak zapytałem, bo wcześniej nie słyszałem o żadnym "Lalusiu"... niedokształcony jestem, trudno, co robić :)
OdpowiedzUsuńco do Czarnka /Czarneka?/ to wiem, że hejtować podobno jest nieładnie, niestety poza hejtem niewiele umiem mądrego o tym typie powiedzieć... za czasów Zalewskiej, która przebiła Giertycha myślałem, że pewne granice dna zostały osiągnięte i źle myślałem... "przegląd podręczników" /polski, historia, wos/ to akurat pomysł nienowy, już maliniak na początku pierwszej kadencji zapowiedział "politykę historyczną" /czytaj: "Ministerstwo Prawdy" z Orwella/... no, to jak widać Czarnek chce to realizować, według słusznej linii partii...
p.jzns :)
Widzę, że sam trafiłeś ;) Obiecywałem sobie, że na innych bogach dalej będę używał nicku Asmo, ale strasznie się w tym poplątałem... Będzie Delator, coś pośredniego między Zrzędą a Świętoszkiem.
UsuńJa nie jestem pewien, czy krytycyzm wobec Czarnka (obstaję przy tej odmianie nazwiska, bo jak twierdzi Miodek, nazwiska się powinno odmieniać) to hejtowanie? Każda osoba na „świeczniku” a priori podlega krytyce. Niemniej w pełni się zgadzam z Twoją opinią o tym ministrze.
aha, to takie buty, że Delator to nie jest nowa postać, ale dobrze znana, tylko nick i blog nowy... być może prędzej, czy później bym się połapał, ale niezbyt prędko, bo zrobiło mi się ostatnio trochę krucho z czasem na blogowanie... za to faktycznie, też bym się chyba pogubił używając kilku nicków, ale znam takich, co to praktykują... jednak dla mnie to by było zbyt upierdliwe pamiętać to wszystko...
Usuńodmiana nazwisk to trochę inna bajka, niż odmiana rzeczowników pospolitych, znałem kiedyś przypadek gościa o nazwisku "Kołek", on się upierał i każdego poprawiał, że w dopełniaczu ma być (tego) "Kołeka", ale za to kłopot był z jego żoną /"Kołkowa" czy "Kołekowa"?/ i w końcu wszyscy mówili "pani Kołek"...
p.s. no tak, "hejtowanie" to jest jakby trochę coś innego, ale skoro ja tego gościa już na dzień dobry nie lubię, to tak to nazwałem, zresztą ta moja krytyka ograniczyła się do wyartykułowania suchej oceny jedynie...
UsuńMam prawdziwie wolnościowe nazwisko, stąd moja definicja wolności musi być zawsze prawdziwa i niepodważalna ;))) Brzmi: Wolny. I kiedyś się porobiło, jeszcze za czasów radosnego socjalizmu. W urzędzie Stanu Cywilnego, w akcie urodzenia córki napisano Wolna. Mój ojciec zrobił larum, bo w pamięci miał korowody związane ze spadkiem po matce (też Wolna). Wtedy wyznawano zasadę, że Wolna nie może być matką Wolnego, bo to są dwa różne nazwiska. Wiesz ile korowodów miałem w tym USC, aby zmienić nazwisko córki na Wolny?
UsuńDziś, bez względu na to, kto rządzi gramatyką: Miodek czy Czarnek ;) córka nie będzie mieć żadnych problemów.