No i się porobiło, choć szczegółów nie będę zdradzał. Może tylko tyle, że uznano moje poglądy za bardziej niż skandaliczne (sic!). A przecież mam je niemal od zawsze, nic to, że czasami poddawane drobnej kosmetyce. Gdzieś znalazłem stwierdzenie, że jako ludzie nie jesteśmy samotni z powodu braku bliskich – samotność wynika z braku intymnego kontaktu z nimi – przy czym ów brak dotyczy relacji na poziomie osobistych przemyśleń. Niektórych trawi strach, że jeśli powiedzą to, co naprawdę myślą, grozi im za to ostracyzm. Innymi słowy powinniśmy uważać, co mówimy przez pielęgnowanie osobistego i surowego w ocenie cenzora. Nie przeczę, ów cenzor jest potrzebny, tylko ja bym prosił bez przesady, bo dojdzie do sytuacji, że strach będzie w ogóle gębę otworzyć. Problem w tym, że jak tej gęby nie otworzysz, też będziesz samotny jak bezpański pies.
W tych okolicznościach blogosfera to wspaniały wynalazek. Jeśli zachowasz minimum anonimowości, masz szansę wypowiadać się do woli, cokolwiek ci mózgownica podpowie, a co w realu podlega najczęściej ostrej cenzurze. Oczywistym jest, że swoje przemyślenia sam nieraz poddajesz krytyce, to nieuniknione, niemniej masz szanse, że ktoś cię zechce przeczytać, dowiedzieć się, co masz ciekawego lub kontrowersyjnego do powiedzenia w jakimś temacie. Jest jeszcze lepiej, gdy ów ktoś się z Tobą nie zgadza i ośmieli się sprzeczać, zachowując jakiś tam poziom przyzwoitości, pozwalający rozgraniczyć polemikę od hejtu, czy pyskówki. To jest niezmiernie ważne wtedy, gdy dopuszczasz możliwość posiadania przez kogoś diametralnie różnych od swoich poglądów i chcesz, wręcz oczekujesz tego samego od innych. Niekoniecznie aprobaty, ale przynajmniej szacunku.
Śmiem twierdzić, że ta różnorodność poglądów i opinii czyni świat naprawdę wspaniałym, w którym nie sposób się nudzić. A nic nie jest bardziej zabójcze dla człowieka niż nuda, czyli jednomyślność. Jeśli jesteś na kazaniu w kościele, kaznodzieja może ci podnieść ciśnienie, a ty i tak się nie odezwiesz inaczej jak „Bogu niech będą dzięki”. Czasami dodasz w myślach: „że już skończył. Amen”. Jeśli w takim Sejmie jakaś uchwała jest przyjmowana przez aklamację, to z góry wiadomo, że nikt nic ciekawego w danym temacie nie miał do powiedzenia. I tu mam skojarzenie na czasie, związane z projektem uchwały czegoś, co nazwano „piątką Kaczyńskiego”. On był przekonany, że ten pomysł zyska pełną aprobatę, bo przecież jest nieomylny, a tu masz babo placek, omal nie doszło do wcześniejszych wyborów. I dobrze, choć sam pomysł w wielu aspektach faktycznie wydawał się dobry. Tyle, że diabeł tkwi w szczegółach, które ojciec narodu zupełnie zignorował.
Teraz jeszcze słówko wyjaśnienia dotyczące nicku – Delator (muszę się do niego przyzwyczaić, bo wcale nie jestem pewien, czy mi się podoba). Otóż delator to synonim słowa donosiciel, określenie mające znaczenie pejoratywne, choć brzmi zagadkowo. Moja ulubiona prowokacja. Na tym blogu będę donosił o tym, co mi się w życiu polityczny, społecznym i kulturowym nie podoba, lub budzi we mnie zdumienie. I choć to będą przemyślenia stricte osobiste, o osobistych sprawach nie będzie nic, lub prawie nic. Zaprosiłem do lektury kilku moich stałych Czytelników, oni mnie już znają i wiedzą czego się po mnie spodziewać. Ci, którzy jeszcze nie znają, będą mieli okazję poznać, bo uważam, że moje poglądy są dość wyraziste, choć czasami kontrowersyjne, ale nie skandaliczne. W tym miejscu wypada mi już tylko zaprosić do lektury. Jutro, bo dziś:
Coś blogger dziś fiksuje- wpierw bardzo długo mnie informował, że taka witryna nie istnieje, a po kilku godzinach nawet się z Twoim blogiem połączyłam, ale gdy chciałam wrzucić komentarz, to mi pokazał,że jest błąd nr 303 . Potem znów nie łączyło no i teraz się udało. Naczelna zasada przy prowadzeniu bloga- nie należy bliskim i znajomym podawać adresu, bo nie odmówią sobie dzikiej przyjemności komentowania tego co piszesz- ale nie komentują na blogu a w realu. Między innymi dlatego nie [piszę na FB, chociaż jestem tam. A jestem, bo mi potrzebny był ...messenger do szybkiej komunikacji z psiapsiółką. A zaraz spróbuję wciągnąć Cię na moją listę czytelniczą- ciekawe czy się uda.
OdpowiedzUsuńMiłego, ciesze się, że jesteś!
Ja jakoś nie mam problemów z bloggerem. Najwyżej z połączeniem netowym, bo UPC działa jakby coraz gorzej.
UsuńMessenger wydaje się lepszy od SMS-ów, przynajmniej mnie się lepiej pisze.
Dziękuję z otwarcie na nowym blogu. Masz u mnie plus ;)
Wczoraj to i z netem coś się tu działo, połączenie zanikało co chwilę. Jeśli idzie o net i telefonię komórkową to jest tu marnie. W Polsce nie narzekałam na UPC, działało dobrze. Za 5 dni będę czciła 3 rocznicę zamieszkania w Berlinie.
UsuńSchowam ten "plus" od Ciebie do jakiejś szkatułki.
Serdeczności;)
Pozdrów ode mnie ten Berlin ;) Pewnie wstawisz okolicznościową notkę?
Usuń