Otwierają szampana, a ja po raz pierwszy w życiu kieliszka bym nie podstawił. Tradycyjnie pozwolę sobie na cytat: „Niechże po wyroku wystrzelą korki od szampana! Niech prawica, wszyscy, którzy bronią moralnej prawości i sprawiedliwego prawa [bożego – dopisek mój] pozwolą sobie na odrobinę tryumfalizmu. Takie wydarzenie nie zdarza się co dzień! A potem bierzmy się do dalszej roboty. Choć najbardziej oburzająca moralnie przesłanka została usunięta, to wciąż nie istnieje w Polsce pełna obrona życia. Kolejnym krokiem może stać się choćby zbadanie konstytucyjności dopuszczenia aborcji w przypadku, gdy „zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego”1. To jeden z ortodoksyjnych, świecki ideologów polskiego katolicyzmu – Marcin Jędrzejczak.
Ładnie brzmi ten tryumfalizm. Portal wPolityce.pl obiecuje tytułem artykułu omówienie szczegółów programu „Za życiem”, oczywiście bez szczegółów, bo podobno jest za wcześnie (sic!), te dopiero się tworzą. Jedno zdanie tego samochwalstwa mnie powaliło: „Wzmocniliśmy pozycję asystenta rodziny i tak w 2019 r. opieką objętych było ponad 41 rodzin, w których wychowuje się 95 tys. dzieci”2. Policzyłem. W każdej z tych rodzin jest około 2 300 dzieci. Ja nawet tak dużych sierocińców nie widziałem. Inne też wykazuje, że autorzy artykułu świętują szampanem: „W pierwszej połowie 2020 roku tą opieką zostało objętych prawie 20 tys. kobiet. Dzieci we wczesnym stadium są diagnozowane i leczone. W pierwszym półroczu 2020 roku takim świadczeniem objętych było 422 pacjentów”3. A co z resztą – 19 578 przypadków? Mam apel do pani Anity Czerwińskiej, która tym programem się zajmuje. Przed konferencją prasową radziłbym unikać szampana, nawet jeśli okazja jest tak wyjątkowa.
W tym miejscu warto wspomnieć, że podobne podejście do aborcji miał Nicolae Ceaușescu w Rumunii. Prezydent postanowił powiększyć liczebność obywateli. W związku z tym w 1966 roku zakazał aborcji. Każda rodzina miała mieć też po pięcioro dzieci. Kobiety musiały co miesiąc stawiać się na badania ginekologiczne, a bezdzietne pary były obarczane podatkiem. Wprowadzenie w życie tego planu miało przeraźliwe konsekwencje. Z powodu komplikacji po nielegalnych aborcjach zmarło ponad 9000 kobiet. Szybko zapełniły się też domy dziecka. W okresie funkcjonowania dekretu Ceaușescu do sierocińców trafiło ponad 100 tys. dzieci. Czy my mamy tyle miejsc w sierocińcach, bo kolejnych czterdziestu asystentów rodziny tego problemu nie załatwi?
Wróćmy jeszcze na chwilę do Marcina Jędrzejczaka. Ma rację, że broni jeszcze nie może składać, w końcu jedna wygrana bitwa, a nawet dwie, to jeszcze nie jest wygrana wojna. Ubocznym skutkiem tej wygranej bitwy jest czterystukrotny wzrost zainteresowania oficjalną apostazją4. I to w pierwszy dzień po wydaniu wyroku przez Trybunał rzekomo Konstytucyjny! Z tego powodu ja szampana nie będę otwierał, bo pewnie w większości przypadków to słomiany zapał, niemniej to dość znamienne zjawisko. Sekularyzacja będzie teraz się szerzyć w postępie geometrycznym. A to nie tylko źle wróży Kościołowi i ortodoksom, ale wszystkim tym partiom, które na poparcie Kościoła liczą.
PS. Polki wyszły na ulice, już drugi dzień z rzędu, a to podobno nie koniec. Tego się chyba PiS nie spodziewał. Czy pomogą mu obostrzenia i patetyczne apele Morawieckiego do narodu, o który podobno tak bardzo się troszczy? Policja cały czas apelowała i przypominała. Nie pomogło.
Przypisy:
1 - https://www.pch24.pl/wojna-kulturowa-nadal-w-polsce-trwa--obroncy-zycia-wygrali-wazna-bitwe,79350,i.html
2 - https://wpolityce.pl/polityka/523359-tylko-u-nas-szczegoly-rozszerzenia-programu-za-zyciem
3 - ibidem;
4 - https://next.gazeta.pl/next/7,151003,26427241,kosciol-cieszy-sie-z-decyzji-tk-tymczasem-od-wczoraj-w-sieci.html#do_w=58&do_v=132&do_a=377&s=BoxOpImg14
Jak błądzisz! Jak straszliwie błądzisz!!! Szukasz logiki w tych sformatowanych i wyzerowanych pustostanach międzyusznych od zawsze nieeksploatowanych, w których "Obywatele Gorszego Sortu" mają niekiedy sprawne mózgi??? Jeśli ktoś "wierzy", że 1+1+1 = 1, że ręką można zatrzymać słońce, że można kilkoma nadgniłymi rybami nakarmić średniej wielkości gminę miejsko-wiejską... No to pomysł sam...
OdpowiedzUsuńObyśmy my ich przeżyli. Zdrowia!
Zła ocena ;) Nie szukam logiki, wytykam brak logiki i to nie w przypowieściach biblijnych, bo to praktycznie żadna sztuka, ile w decyzjach przywódców obecnie nam panujących w Najjaśniejszej – pomroczności jasnej.
UsuńMam marne szanse ich przeżyć, ale Tobie życzę jak najlepiej.
No nie wiem czym tam Kopernik zatrzymywał, ale się mówi, że to jednak on "wstrzymał Słońce ruszył Ziemię"... :))
UsuńTeza o braku logiki jest co najmniej dyskusyjna. Bo logika daje różne wyniki w zależności od przyjętych założeń. Inne dla pustostanów inne dla naiwnych, ale to zawsze jest logika, właściwa dla każdej opcji... :))
.... a jak po tych protestach kobiet zwiększy się jeszcze bardziej ilość zarażonych to dopiero wtedy kobiety zaczną palić na stosach....
OdpowiedzUsuńNie „jak się zwiększy”, bo się na pewno zwiększy. Teraz możesz sobie za to wyobrazić, jaka jest determinacja tych kobiet (i nie tylko) przeciw zakusom władzy na rządzeniem nie tylko naszymi duszami, ale i ciałami. Bądźmy szczerzy, każda wojna ma swoje ofiary (to się podobno nazywa patriotyzm), niemniej młodzi, a to oni stanowią w przewadze te protesty, najczęściej przeżywają zarażenie koronawirusem. Ten wirus jest na szczęście „sprawiedliwy”, dotyka nawet fanatyków religijnych, prezydenta Dudy nie wyłączając. On przecież w protestach nie wziął udziału.
UsuńMogą także zabronić używania środków antykoncepcyjnych, bo kobieta ma rodzić, a nie zapobiegać.
OdpowiedzUsuńJuż przecież część farmaceutów nie sprzedawała pigułki poronnej z powodu klauzuli sumienia.
Pracuję w szkole, moja wiedza o rodzinach patologicznych i pomocy państwa często nie pozwala spać spokojnie. Dodaj do tego 1 psychologa na 600 uczniów, a w niektórych szkołach i tego nie ma, bo obcięto etaty.
tylko nie "poronnej", mam nadzieję, że się przejęzyczyłaś używając tego żargonu, bo to nie jest pigułka poronna...
Usuńza to zupełnie przy okazji, gdy wprowadzono recepty na te pigułki z aptek zniknęły wszelkie środki plemnikobójcze i cała sprawa jest bardzo tajemnicza, wszelkie próby dziennikarskich śledztw odbijają się od muru "nikt nic nie wie"...
tak więc kto wie, czy nie zakażą jakiejkolwiek antykoncepcji i zrobi się dziwna sytuacja: kiedyś Polacy wozili do Rumunii Biseptol /bynajmniej nie antykoncepcyjny, ale Rumun(k)i mieli inne zdanie/, to teraz zacznie się import do Polski rożnych wynalazków...
...
za to syldenafil /np. "Viagra"/ jest bez recepty, co dla niektórych panów może być dobrą wiadomością, ale ostatnio widziałem w tivi reklamę podwójnych dawek, a to już dla serca tych panów może być niebezpieczne... niestety taki pan z chorym sercem niekoniecznie się będzie tym przejmował, gdy zachce mu się pociupciać...
p.jzns :)
Jotko:
UsuńNa razie już mamy problemy z antykoncepcją, więc tu szybko do zaostrzenia przepisów nie dojdzie, a tak się porobiło, że nawet ta ustawa antyaborcyjna się chwieje. Nie tryskam optymizmem, ale to nie będzie tak hop-siup.
No masz rację, nie powinnam tak napisać, jakoś samo nasunęło się pod palce...
UsuńViagra - jeszcze jeden sposób na kreowanie idealnego faceta, co to zawsze musi.
Piotrze, czy Ty mi tu znów nie siejesz jakieś spiskowej teorii dziejów? Kiedy to środki plemnikobójcze miały popyt? Jeśli zniknęły, to raz, z powodu niskiej skuteczności, dwa, małej atrakcyjności w zastosowaniu. Czytam: „Środki plemnikobójcze są łatwe w stosowaniu, ale ich wadą jest dość niska skuteczność i zwiększone ryzyko podrażnień miejsc intymnych. Według statystyk stosuje ją od 5 do 10 procent par”. Do wad zaliczyć trzeba – uczulenia, podrażnienia, zwiększenie ryzyka zarażeniem HIV. I jeszcze to: mogą powodować nieprzyjemny posmak w ustach w czasie seksu oralnego oraz pienią się w pochwie, co może dawać nieprzyjemne odczucia podczas stosunku ;)))
UsuńA co z wazektomią? Chyba tego nie zakazali?
UsuńWazektomia jest zabiegiem nieodwracalnym i nic wspólnego z antykoncepcją nie ma.
Usuńat Delator...
Usuńto akurat prawda, że środki plemnikobójcze nie są ani atrakcyjne, ani zbyt skuteczne /wskaźnik Perla 8 - 36, nie licząc prezerwatyw z takim środkiem, bo to osobna bajka/, ale nikt mi nie wmówi, że Polacy to naród wybrany i nagle tylko w tym kraju zaniknął popyt do zera na te środki, a wszędzie dookoła są w sprzedaży...
dokładnie to udało się tylko ustalić, że faktycznie kilka lat temu zniknęła z rynku firma niemiecka zaopatrująca polski rynek /być może z przyczyn ekonomicznych/, a nowej umowy z nową firmą nie podpisano... dlaczego?... na ten temat panuje już istna zmowa milczenia, ludzie badający ten temat byli odsyłani do różnych wyższych instancji, albo unikano z nimi kontaktów, spławiano ich... akurat zbiegiem okoliczności(?) stało się to dokładnie w momencie wprowadzenia recept na pigułki "po", opinia publiczna była tym bardziej zainteresowana i temat się rozmył...
a ludzie sobie jakoś radzą, kto używał tych środków, ten kupuje je za granicą... bo popyt nadal jest, sam znam osobę, która w swojej parze je stosuje /nawet wiem, dlaczego i w jakich sytuacjach/ i sprowadza je z Czech...
@Jotka...
nie ma sprawy, każdemu może się wymsknąć, ale to pokazuje jak silna jest ta propaganda, w końcu od tego się to wszystko zaczęło, od żargonu wbijanego wszystkim w głowy i być może jestem uczulony na to, ale to jest zdrowe uczulenie...
...
co do "Viagry", to miałem w ręku opakowanie /tylko inna nazwa handlowa/ i tam jest taki test w ulotce dla sercowców, kto może to używać, kto nie... do tego jest wyraźnie podkreślone, że maksymalna dawka dobowa wynosi 25 mg, a tu nagle w reklamie widzę, że nowa dawka jest podwójna... tak więc mam obiekcje do liberalizacji tego leku, tak samo jak mam obiekcje w stosunku do Ketonalu /lek przeciwbólowy/, który jeszcze niedawno był na recepty i również jest wysoce niewskazany dla ludzi mających kłopot z sercem...
z jednej strony to jest okay, że państwo traktuje ludzi jak dorosłych, którzy wiedzą, co robią, co akurat nie jest do końca prawdą, ale mnie poraża raczej brak proporcyji, że w wielu innych kwestiach traktowani jesteśmy jak idioci... nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o (medycznej) MJ, którą nijak, w żaden sposób krzywdy sobie zrobić nie można /w porównaniu ze wspomnianą Viagrą, czy Ketonalem/, albo o obowiązkowych pasach bezpieczeństwa /to akurat przeforsowało lobby ubezpieczeniowe/, bo jeszcze się nigdy nie zdarzyło, aby ktoś wyleciał przez szybę i skrzywdził kogoś na ulicy, chyba tylko w kreskówkach i komediach sensacyjnych :)
@Szarabajka...
wazektomia jest legalna, aczkolwiek do niedawna tak jeszcze interpretowano przepisy, że była "nielegalna" i to jeszcze pokutuje w niektórych miejscach... co do odwracalności, to zależy od metody, czasem można to odkręcić, ale jest to drogie i kłopotliwe, więc zgodzę się z Asmo, że trudno to nazwać "antykoncepcją" sensu stricto...
*/ups... teraz mi się wypsło, nowy nick Gospodarza jeszcze mi się nie utrwalił w głowie :)
UsuńMasz wyjście. Skopiuj swój komentarz, skasuj i wstaw poprawiony na nowo. Na razie wolałbym jednak tu się tym nickiem nie produkować ;)
Usuń"Sekularyzacja będzie teraz się szerzyć w postępie geometrycznym."
OdpowiedzUsuńJeśli nawet tak będzie, to co z tego wynika na najbliższe 3 lata? Bo dopiero wtedy można będzie legalnie zmienić tę rządzącą nami władzę. A TK będzie jeszcze dłużej taki sam jak jest (pro-PiSi), bo tam kadencja trwa dłużej, a dopiero niedawno wzmocniono ją swoimi lojalnymi "Piotrowiczami".
Kościół zaś oficjalnie nie rządzi, więc odpowiedzialności nie ponosi. :)
Ale nawet gdyby po tych najbliższych wyborach zmieniono opcję rządzącą, to wprowadzone zmiany nie tak łatwo da się (o ile jest w ogóle możliwe) odwrócić. Potrzeba będzie wielu lat sensownej pracy. :(
Bo jak byś się nie obrócił plecy zawsze z tyłu.
Jakie to ma znaczenie, czy to stanie się dziś, czy za trzy lata? Uważam, że te protesty i tak coś dadzą, bo część polityków PiS już mięknie i przebąkuje o głębokim zastanowieniu się na treścią ustawy, która mogłaby zakaz aborcji uprawomocnić. To prawda, sędziowie TK będą dłużej, ale oni mogą działać tylko wtedy, gdy ktoś się do nich zwróci. Jedyną przeszkodą jest Duda, który będzie rządził rok dłużej. Ale praktycznie każde jego veto można odrzucić.
UsuńE trzeba będzie dużo sensownej pracy? Pełna zgoda, obyśmy tylko wybrali sensownych ludzi do parlamentu. Ja dziś czytam wiele artykułów na prorządowych portalach. Uwierz mi, byli zwolennicy wszystkiego, nie pozostawiają suchej nitki na Kaczyńskim, Morawieckim i Dudzie. Bywa tak, że nie ma ani jednego pozytywnego komentarza, zarówno w kwestii restrykcji odnośnie pandemii, ani wobec tego wyroku TK, ani wobec „piątki Kaczyńskiego”, choć pobudki niechęci bywają różne.
Dla mnie jednak znaczenie ma, głównie dołująco psychologicznie, bo zabiera mi nadzieję na jaką taką przyszłość. Przez te 3 lata jeszcze cholernie dużo można popsuć, dużo pewnie nieodwracalnie albo "tylko" na pokolenia. :(
UsuńTo prawda, że sędziowie TK działają wtedy, gdy ktoś się do nich zwróci z zapytaniem. Tylko jaki problem, żeby to było przykładowo kilkunastu posłów, których nagle ogarną jakieś wątpliwości? Tak jak z tą dzisiejszą ustawą. Przez 30 lat jakoś było, nawet Kościół z tym specjalnie nie walczył i nagle ktoś się ocknął. A że TK jest jaki jest no to mamy co mamy.
Osobiście nie bardzo wierzę, że te protesty będą skuteczne. Na Białorusi "chodzą" już od wielu tygodni, co prawda w innej sprawie, ale co wychodzili?
Rozumiem ten Twój dołujący pesymizm, mnie też momentami krew zalewa. Przyglądam się temu, co się dziej i już niewiele z tego rozumiem. Słucham oszołomów i ich jeszcze bardziej nie rozumiem.
UsuńNapiszę tak: moje pokolenie ma przechlapane, choć paradoksalne prawdziwej wojny nie przeżyliśmy. Czterdzieści lat z okładem radosnego i fałszywego socjalizmu ludzi w tym kraju nic nie nauczyło. Dalej nie rozumieją czym jest prawdziwa wolność, dalej jej nie chcą, i ja zadaję sobie pytanie: dlaczego? Odpowiedziałem sobie już kilkanaście lat temu: większość z nas się jej boi, bo ona wymaga pełnej odpowiedzialności. Ale jest w tym pierwiastek optymizmu. To się jednak zmienia, szczególnie w młodszych pokoleniach. Oni rozniosą to ideologiczne poddaństwo. Smutna wiadomość jest ta, że my możemy tego nie dożyć. To jest cena, jaką przyjdzie nam zapłacić za indolencję.
Czy te protesty będą skuteczne? Też nie wiem, ale skoro nie boją się pandemii, nic ich tak łatwo nie stłumi, zaś represje ze strony władzy tylko doleją oliwy do ognia. Na szczęście Kaczyński jeszcze nie ma takiej władzy jak Łukaszenka, nie ma też takiego sprzymierzeńca jak dla Łukaszenki Putin. Trump, co jest już niemal pewne pójdzie w odstawkę i wtedy nikt nie kiwnie palcem w obronie naszego uzurpatora. Nawet Orban. A bez sprzymierzeńców Kaczor polegnie. Zaś bez niego Zjednoczona Prawica też.
"Oni rozniosą to ideologiczne poddaństwo"
UsuńRozniosą to poddaństwo i co powstanie potem. Samowola?
Co to jest ta prawdziwa wolność według Ciebie, której tak się niby boją ludzie?
Wczoraj, chyba w "Czarno na białym" pokazywali świadectwa dwóch kobiet, którym się przytrafiły patologiczne ciąże, obie miały "na czas" informacje o ciężkim uszkodzeniu swoich poczętych dzieci, podjęły różne decyzje, obie jak mówiły "z miłości", jedna usunęła ciążę, druga urodziła. Była z tym dzieckiem tylko przez półtorej godziny, ale jednak była. Mogła zobaczyć swoje dziecko, mogła pocałować, mogła pożegnać.
Ta, która usunęła nie pokazała swojej twarzy, ta druga cały czas mówiła z odkrytą. Chociaż rozumiem argumenty ich decyzji, moje serce bardziej było jednak za tą drugą.
Dlaczego samowola? Co innego ulegać ideologii, co innego szanować obowiązujące prawo, które sami oczyszczą z bzdur. Daj im szanse ;)
UsuńPrawdziwa wolność to możliwość decydowania o sobie z uwzględnieniem prawa, które nie szkodzi. Tę wolność powinno też kształtować sumienie, wolne od ideologicznej papki.
Wyobrażasz sobie, co by mogło spotkać tę kobietę, gdyby pokazała twarz? Widzisz, w tym „Czarno na białym” (nie oglądałem i nie wiem czy była ocena prowadzących) jedno na pewno jest istotne, coś, co akurat umknęło Twojej uwadze. Obie kobiety dokonały osobistego wyboru. Każda z nich poniosła jakieś konsekwencje (również osobiste). Nie będę oceniał, ale ta tkliwa opowiastka o pożegnaniu mnie nie przekonuje, bo co? Nie było tragedii? Była radość z śmierci noworodka? Teraz żadna z tych kobiet nie będzie miała wyboru i to jest zabieranie kobietom wolności.
Specjalnie pomijam Twoje odczucia. Możesz je mieć w ramach dobrze pojętej wolności.
Faceci to jednak inni ludzie:))
UsuńA niby na czym to opierasz? ;)
UsuńNa waszej emocjonalnosci i uczuciowosci.
UsuńJest tak samo emocjonalny i uczuciowy jak kobiety. Jedyne, co go różni w tej materii od kobiety to umiejętność panowania nad tymi uczuciami. Bywa wolny od histerii na pokaz.
UsuńOj oj.. uwazaj z takim opiniowaniem, bo znam kobiety , ktore sa na zewnatrz jak skaly i facetow co poplakuja w kaciku:)
UsuńZ tymi facetami i uczuciowoscia chodzi mi o to, ze kobiety ponickochaja juz dziecko, kiedy nosza je w sobie... facet- no coz... musi sie ponc do nowego czlonka rodziny przyzwyczajac, uczyc sie byc z nim aby go pokochac- czasu potrzebuje.
UsuńDlatego to, co napisala Maria o tych dwoch kobietach , mnie poruszylo, a ty nazwales drugi przypadek ckliwa historyjka.
Ot, taki facet... ktory jak nie widzi i nie przebywa to... o czym tu gadac?
Dla mnie oba opisane przez Marie przypadki to tragedia. I w tym , w ktorym kobieta zadecydowala ze usunie ( sama wiadomosc, ze dziecko jest chore jest dramatyczna- jezeli mowimy o w miare normalnej kobiecie). Druga zas historia mnie rozwalila, wymiotla. Tez sercem jestem blisko tego drugiego przypadku. Nie uwazam go za ckliwy- uwazam go za heroiczny... moc jeszcze pozegnac sie z dzieckiem.
Wyjątki potwierdzają regułę. Mam na myśli tylko tych płaczących facetów. Kobiety są od wiek wieków najdoskonalszymi aktorkami, dlatego nie do końca wierzę w ich uczucia ;)))
UsuńOtóż jesteś w błędzie, bo nigdy nie byłaś facetem i bazujesz na stereotypach tworzonych przez same kobiety. Uwaga: uogólniam, ale tylko dla jasności tego komentarza, bo jak to w życiu bywa, są wyjątki.
Z przyczyn biologicznych facet nie może być w ciąży, ale to nie znaczy, że nie ma uczuciowego kontaktu z rozwijającym się w łonie matki życiem. Znam to po sobie i z obserwacji kumpli, którzy oczekiwali porodu. I nie wmówisz mi, że facet potrzebuje czasu, by już do urodzonego dziecka się przyzwyczaić. Skąd Ty to wytrzasnęłaś? To moja żona potrzebowała dwóch tygodni, aby się przyzwyczaić do naszej córki. To ja ją kąpałem, to ja wymieniałem jej i prałem pieluchy, wreszcie to ja karmiłem ją butelką, bo podobno ona nie miała pokarmu. Dodam, że teściowa nawet nie kiwnęła palcem by mi pomóc. I tak się składa, że nie byłem wyjątkiem, bo mój przyjaciel z tamtych czasów miał dokładnie tak samo.
Będzie ostro. Sytuacja opisana przez Marię, ale to moje osobiste zdanie, jest wręcz chora, jeśli ona, ta, która urodziła, przed porodem wiedziała, że dziecko zaraz umrze. Podobno ta agonia trwała półtora godziny. Półtora godziny cierpienia związanego z umieraniem. Jakimż trzeba być sadystą, aby patrzeć na cierpienie umierającego własnego dziecka i cieszyć się, że można było je pocałować? Czysty, perfidny egoizm, i to dla jednego pocałunku. Ja tego w życiu nie pojmuję, bo to dziecko musiało cierpieć już w czasie ciąży. Komu to było potrzebne? Bo na pewno nie temu dziecku, które jeszcze żadnej świadomości pożegnania nie miało.
Moze opowiem to, co przezylam i zaobserwowalam. Z tego na ile sie orientowalam to zawsze wydawalo mi sie, ze moj maz sprawy postrzegal przez moj pryzmat. W sumie to ja bylam w ciazy i to ja decydowalam, a on sie podstosowywal... martwil sie bardziej o mnie, o moj stan, niz dziecka, ktorego nie widzi. Jezeli mi bylo dobrze, to mu tez, jezeli mi bylo zle - to i on przejmowal te emocje, bo w koncu to jakos w zwiazku wspolnie na siebie dziala.
UsuńDziecka to on byl ciekawy.
Nie byłem Twoim mężem ;))), i nie mam zielonego pojęcia jak on to przeżywał. Mogę mówić za siebie. To prawda, również martwiłem się o żonę w ciąży, również dbałem o to, aby było jej wygodnie. Ale na moment nie zapominałem o mającym się urodzić dziecku (wtedy żadne z nas nie znało jego płci). Przez cały czas zależało mi jednakowo na dwóch osobach, choć z oczywistych względów nie mogłem nic zrobić w kwestii komfortu przebywania córki w ciele matki. Ale o to nie mogę mieć do siebie pretensji, i myślę, że to akurat rozumiesz.
UsuńTo nie tak, nikt nie mówił o radości z umierania własnego dziecka. To była wielka tragedia, w tym obie te kobiety akurat się nie różniły, bo to były ciąże oczekiwane. Ta druga kobieta nawet nie miała pewności, czy to dziecko w ogóle urodzi się żywe. Ale ani przez chwilę w tej ciąży nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby to dziecko skazać na wcześniejszą śmierć. Dała mu możliwość zaistnienia jako człowiekowi, ułomnemu, bez szans na normalne życie, ale jednak człowiekowi.
UsuńNie było o tym, ale pewnie mogła go pochować, może chodzić na jego grób. Nie było też (albo mi umknęło) nic o chrzcie.
Zastanawiam się czy w tym pierwszym przypadku było to możliwe i czy aby takie abortowane, możliwe, że rozczłonkowane płody nie są utylizowane jak odpady medyczne.
Albo sprzedawane i używane na przykład do produkcji kosmetyków!
Można to sobie wyobrazić i potem z tym żyć???
Nie wiemy, nikt nie wie, czy to dziecko cierpiało bardziej (i czy w ogóle cierpiało jeśli miało uszkodzony mózg) niż zwykłe dziecko urodzone normalnie, które przecież także przeżywa szok zaraz po urodzeniu!
Poza tym może takiemu dziecku podają jakieś środki przeciwbólowe żeby nie cierpiało, nie wiem.
Wiesz delatorze, tak a propos twojej wypowiedzi, ze ta druga kobieta byla sadystka. Mojej matce lekarze ( wszyscy lekarze, ktorzy jej stan, kiedy byla w ciazy ze mna, konsultowali) mowili, ze powinna usunac. Ze urodze sie niewatpliwie uposledzona- to ten lepszy przepowiadany przez nich scenariusz. A w najgorszym z dodatkowymi kalectwami. Przygotowywali mame na najgorsze. Nie bylo wtedy USG. Mama opowiadala, te jeszcze na wizycie w 7 miesiacu ciazy lekarz mowil jej, ze to co robi jest nierozsadne, ze powinna usunac.
UsuńNo a ona sie zaparla i tyle. Nie tam ze wmawiali jej , ze to grzech, bo to byly lata 70 siate i kobiety wowczas nie byly zawalane informacjami o grzechu aborcyjnym, bo kosciol zajety byl walka z komuna a nie walka o nienarodzonych. Zreszta jej matka, a moja babcia po latach sie przyznala, ze modlila sie wowczas, aby moja matka przezyla i jezeli cos , to ja mam odejsc w zaswiaty.
Bardzo czesto, w tamtych latach, aborcja byla czyms na styl antykoncepcji. Po prostu chyba w przypadku mojej mamy nadzieja nie zawiodla i nie musiala umrzec ostatnia.
Byla moja mam mloda kobieta, uwazana za lekarzy za mlodego szalonego glupka, ktory jeszcze zycia nie rozumie i nie poznal i co? I to swirniecie sie w jej przypadku chyba oplacilo, bo mowiac slowami przjaciela ( alkoholika) mojego dawnego ucznia: " Popatrz a tak gadali, a tak prorokowali i co? Jaka porzadna ze mne kobieta wyrosla".:))
Szczerze pwoiedziawszy, kiedy bylam w stanie juz pewne sprawy zrozumiec, to pytalam ja dlaczego zdecydowala sie wbrew wszystkiemu zrobic to, co zrobila. Nie potrafila mi sensownie odpowiedziec. W koncu stwierdzila, ze faktycznie byla glupkiem i ... oplacilo sie w tym przypadku byc glupia:))
Wracajac jednak do sprawy, ten zarzut twoj z sadyzmem tej pani, ktora zdecydowala sie na urodzenie- no coz facet... lekko mozna se klepac- wydawac opinie, ze sadystka. jak sie samemu tego dziecka nie nosilo i nie przezywalo tego co ona przezyla. Chocbys chcial nie dosiegniesz do jej przezyc. Powiem bezczelnie- za wysokie progi do przekroczenia , na twoje nogi.
I zachowujesz sie tak bucowato jak i ci, ktorzy kazda kobiete, ktora usunela ciaze obdarzaja niewybrednymi epitetami.
Mario, już bez emocji komentarza z 22:21 i z podkreśleniem, że to moja, prywatna opinia, z którą możesz się absolutnie nie zgadzać, co nie umniejszy mojej do Ciebie sympatii i szacunku.
UsuńNie ja napisałem: „Mogła zobaczyć swoje dziecko, mogła pocałować, mogła pożegnać”. Dodajesz z nieukrywaną pretensją, że ta pierwsza nawet twarzy nie pokazała. Teraz zapytam, która z niech robi większy show? I w jakim celu? Od razu odpowiem, to makabryczne show zrobili autorzy programu i to jest w pierwszym rzędzie godne potępienia, bo jest to epatowanie cudzym cierpieniem, zarówno z pobudek ideologicznych, jak i biznesowo-marketingowych. I w tym okrutnym show na „większą” aktorkę pozuje ta, która urodziła. Ująłbym to słowami: „patrzcie i podziwiajcie, jaka ja jestem nieszczęśliwa” (sic!)
Teraz o samej sprawie. Tłumaczysz ją: „Dała mu możliwość zaistnienia, jako człowiekowi, ułomnemu, bez szans na normalne życie, ale jednak człowiekowi”, a ja tradycyjnie zapytam: w którym momencie to umierające dziecko miało świadomość, że jest człowiekiem, tym bardziej, że jak piszesz, było bezmózgie? Z Twojej relacji wynika, sorry za szczerość, że owo dziecko nie jest podmiotem tragedii, jest tylko gadżetem dla nie wiedzieć jak bardzo zwichrowanej psychicznie matki.
Kilka sprostowań, bo posługujesz się sloganami rodem z umysłów oszołomów aktywistów pro-life. Dziś nie dokonuje się aborcji przez rozszarpanie płodu, ta metoda jest już dawno porzucona. Decyzja o martwym, abortowanym płodzie należy do matki i unikałbym jak ognia oskarżeń, że ona sprzedaje go na kosmetyki, jeśli nie masz na to dowodów. Od razu wyjaśnię, są kobiety, które w ogóle nie są zainteresowane płodem po aborcji, ale są też procedury, które mówią, że taki płód ma być skremowany. Jeśli takie życzenie ma matka (rodzic), może być dziś godnie pochowane, co jest możliwe dopiero od niedawna.
Piszesz: „Nie wiemy, nikt nie wie, czy to dziecko cierpiało bardziej (i czy w ogóle cierpiało jeśli miało uszkodzony mózg) niż zwykłe dziecko urodzone normalnie, które przecież także przeżywa szok zaraz po urodzeniu!”. Po pierwsze, ja nie pisałem o cierpieniu porodu, po drugie, jeśli poddajesz w wątpliwość cierpienie płodu w czasie ciąży, odpada całkowicie argument o zbrodni aborcji, jako czynu zdającemu cierpienie nienarodzonemu. Możesz mi w tym miejscu zarzucić, że to jednak morderstwo człowieka, trzeba by jednak dodać, że organizm bez mózgu nie jest człowiekiem, bo jak twierdzi religia człowiek tym różni się od zwierzęcia, że ma mózg i potrafi myśleć.
Temat argumentacji za i przeciw jest wyjątkowo obszerny, nawet przymierzałem się do napisania notki, ale na razie zostawiam go jako temat otwarty.
Aniu, ja nie rozumiem, dlaczego porównujesz lata 70-te z obecnymi, skoro sama piszesz, że wtedy zagadnienie aborcji było w sensie medialnym marginalne? Otóż tych okresów nie da się porównać, bo inna (uboższa) była wiedza medyczna. Cały problem z aborcją obecnie polega właśnie na tym, że w okresie ciąży, można dziś stwierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, czy dziecko urodzi się zdrowe, czy nie, oraz jakie będą wady narodzonego dziecka. I w tej kwestii paradoksalnie piłeczka jest po stronie antyaborcjonistów. Gorzej, medycyna uznała, że życie zaczyna się od momentu poczęcia do naturalnej śmierci. Tyle, że to nie zmienia w żaden sposób sytuacji śmiertelnie chorego lub uszkodzonego płodu, ani sytuacji jego życia po urodzeniu. Rozumiesz ten niuans? Bo to czy poddać taki płód aborcji, czy pozwolić mu umrzeć po narodzeniu, dalej jest kwestią moralnej, podszytej ideologią oceny, a nie faktów (diagnozy lekarskiej, nic to, że czasami błędnej).
UsuńPiszesz: „facet... lekko można se klepać - wydawać opinie, że sadystka. Jak się samemu tego dziecka nie nosiło i nie przezywało tego co ona przeżyła. Choćbyś chciał nie dosięgniesz do jej przeżyć. Powiem bezczelnie - za wysokie progi do przekroczenia, na twoje nogi”. Tym stwierdzeniem dowodzisz, że wpadasz w panikę. O co ty mnie właściwie oskarżasz? O to, że biologicznie mój organizm nie może zajść w ciążę? Mam z tego powodu całe życie żyć z poczuciem winy? Nie obraź się, owe „wysokie progi” to kalumnia rodem z piaskownicy.
Czy ja mam prawo wobec tego do opinii? Otóż mam. Po pierwsze, jestem kobiecie potrzebny do tego, aby zaszła w ciążę, po drugie, wynikające z pierwszego, mam prawo kochać to dziecko tak samo jak ona. Ale aby było ciekawiej, moja opinia, opinia faceta, jest zbieżna z wieloma opiniami innych kobiet, więc spór o ocenę moralną tego zachowania nie ma charakteru wojny płci, a wojny moralno-ideologicznej. Masz możliwość mi udowodnić, że postawa tej konkretnej kobiety jest godna pochwały, że to nie był egoistyczny sadyzm. Próbuj...
Pomogę Ci.
Usuń„Egoizm, postawa życiowa nacechowana dbałością, wyłącznie lub przede wszystkim, o własne (bądź osób najbliższych) dobro”. Tu zapytam, jakim dobrem dla śmiertelnie chorego dziecka było życie przez półtora godziny, skoro ono z powodu uszkodzenia mózgu nawet nie miało tej świadomości, że się narodziło?
„Sadyzm, znajdowanie przyjemności w zadawaniu komuś cierpień fizycznych lub psychicznych”. Dla takich osób jak ta kobieta, nawet cierpienie własne jest przyjemnością (cierpiętniczka), skoro może nim epatować przed telewizyjnymi kamerami.
„Cierpiętnik, osoba biernie poddająca się cierpieniom albo lubująca się w ich przeżywaniu”.
A teraz sobie połącz te definicje i napisz mi, co o tym myślisz. Masz moją dyspensę, możesz nawet bluzgać... Bluzgać na mnie.
Nic w tym nowego. Kobieta i mężczyzna i brak porozumienie... Stare jak świat. Ja ci o kobiecie, która postanowiła urodzić, wbrew wszystkiemu. Wbrew posądzaniu ja o głupotę, niedojrzałość ze strony lekarzy i nieakceptacji jej decyzji, ze strony jej matki, a ty mi cały wykład o egoizmie, o sadyzmie i głupocie kobiety, która wbrew wszystkiemu postanawia wydać chore dziecko na swiat.
UsuńNie czaisz o co chodzi? Widze, że nie czaisz?
Prościej może. Tak jak zwolennicy aborcji domagaja sie prawa do usinięcia ciąży i ... nie chca być przy tym oceniani, że są mordercami, że egoiści bo daja o wlasna wygodę. Tak i ta, która zdecydowała sie urodzić chce miec prawo to zrobić, bez poddawania jej ocenie, że sadystka, egoistka, głupia...
Zachowujesz sie jak nawiedzony. Jak ci prolajf- tyle tylko, że po drugiej stronie barykady. Wlacz nie o prawo do aborcji, przerób w sobie wlasnie intencje. Podejdź do tego jako do wspierania kobiety w podejmowanych przez nią decyzjach. Jeżeli chce urodziç
I jezeli ma jakies ważne powody aby tego nie robic.
Jeżeli pileczka jest po stronie tych anty to po "wuj" te całe sprzeczki? Trzeba inaczej podejsc do problemu... od strony antykoncepcji.
Jedyna moja ocena tej sytuacji, to był wpis, że moje serce bardziej było przy tej kobiecie, która przyjęła swoje dziecko takim jakie było. Na czas, jaki był możliwy.
UsuńByła z nim przez 9 miesięcy tak blisko, jak tylko matka może być. Nie skazała go na wcześniejszą niż naturalna w tych warunkach śmierć. Nic nie mówiła o Bogu, kościele, chrzcie, religii itd.
I nikt nie wie (to jest już mój wtręt) jak drugi człowiek cierpi albo nie cierpi, to jest doświadczenie przeżywane wyłącznie indywidualnie. I można mu jakoś choć częściowo przeciwdziałać.
Ale uzupełnię, bo dzisiaj jeszcze raz odsłuchałam ten reportaż. Ta pierwsza kobieta powiedziała, że gdyby to było inna ułomność, np. zespół Downa, to także by takie dziecko abortowała. Bo wie (z otoczenia, nie własnego doświadczenia) jakie są z takim dzieckiem problemy! I że wierzy w Boga, ale to jest jej wybór...
Dlaczego przypisuje się mi intencje (jakieś pretensje?), których nie było. Jak inaczej mogłam napisać to, że jedna mówiła o sprawie z odkrytą twarzą, a druga bez, skoro tak właśnie było?
Albo oskarżenie, że ta kobieta, która przerwała ciążę sprzedała swoje martwe dziecko "na kosmetyki"?
Przecież wyraźnie, od nowego akapitu napisałam "Zastanawiam się …", Czy to jest równoznaczne, ze stwierdzeniem, że tak było w tym przypadku???
Proszę jednak kliknąć hasło "co się dzieje z abortowanymi płodami" - ja zobaczyłam koszmarne tytuły, których nawet nie rozwijałam. :(
Dobrze, że teraz może jest inaczej, ale obawiam się, że wiele kobiet wcale nie chce się zajmować tymi martwymi płodami, uważając je za biologiczny zlepek komórek do utylizacji przez spalenie. W każdym razie ta pierwsza kobieta nic o jakichś pogrzebach nie mówiła. Ta druga także nie, ale takie urodzone żywe (a martwe pewnie też) dziecko musi już być potraktowane jak człowiek - zameldowane, a następnie pochowane na cmentarzu.
Obie kobiety miały wybór, jedna wybrała tak, druga inaczej. Każda przedstawiła swoje racje, a nam nie wolno ich osądzać.
I trochę ostrożniej proszę z tym egoistycznym sadyzmem. Z nim mamy do czynienia wtedy, kiedy ktoś świadomie i celowo zadaje drugiemu cierpienie. W przedmiotowej sprawie nic o tym nie było, więc te "cierpiętnicze" insynuacje trącą jednak fałszywą nutą i takąż litością …. ;)
Mario
UsuńW tych słowach, że nikt nie wie jak drugi cierpi...dokładnie- bingo.
Pamiętam jak raz na studiach byliśmy w ramach praktyk w ośrodku prowadzonym przez siostry zajmujące sie dziećmi odrzuconymi przez rodziny. Dzieci, w sumie niektórzy z nich nie byli wtedy dziećmi, z wodogłowiami. Niektóre tak upośledzone, że tylko leżące. Pamiętam rozmowy z tymi siostrami, które twierdziły, ze rozumieją swych podopiecznych. U nas zdziwienie, że jak to, niektórzy nawet słowa nie wypowiadają. Totalny brak komunikacji. Nic o ich świecie nie wiemy, jeżeli w ogóle on istnieje. Siostry odpowiadały, że to bywają niuanse chociażby w spojrzeniu, w dotyku... że wprawiony opiekun to czuje, rozróżnia i rozumie.
Pamiętam też naszą konkluzję podczas dyskusji na uczelni, że w sumie nasz świat- świat ludzi doroslych i zdrowych jest wyuczony, przyzwyczajony do określonych form komunikacji. Po nich oceniamy rzeczy, sprawy, problemy. I że jesteśmy bardzo mocno ograniczeni. Nie rozumiemy swiata ludzi chorych, bo nie potrafimy sie z nimi porozumieć. I tą barierę muszą pokonać, jeżeli już, tylko zdrowi. To my musimy znaleźć sposoby porozumiewania sie, komunikacji z chorymi. To jest zdanie dla nas.
Dlatego też nie wiemy, czy ów upośledzony to ktoś kto ma zycie nie zasługuje. Zawalidroga ci taka, oraz ile i jak cierpi, o ile w ogóle cierpi. Czy to nie my swymi ocenami nie przykładamy sie do przypisywania im olbrzymiego cierpienia? Albo bagatelizowania spraw?
Bo ja pamiętam dzieciaki u mnie w byłej pracy, które były szczęśliwe. Takie usposobienie posiadają, usposobienie szczęśliwców, radosnych, wrazliwych na muzykę dzieci z zespołem Downa.
Aniu, przecież Ty mnie w ogóle nie rozumiesz. Jestem ostatnim, który zabroniłby tej kobiecie urodzić śmiertelnie chore dziecko. To jest kwestia jej osobistego wyboru i mnie nic, ale to nic do tego. Nawet w tej kwestii nie mam prawa, i nie mam najmniejszego zamiaru, jej oceniać. Mnie w tym oburza tylko to, co Maria określiła, jako „dawanie świadectwa”. Bo jeśli ten jej wybór traktować w kategorii „świadectwa”, którym epatuje w telewizji i w świetle jupiterów – to jest to już sadystyczny egoizm. Wyjaśnijmy. Pewnie przeżywałbym taką samą tragedię, gdyby moja żona urodziła dziecko, które za chwilę umrze, a moje cierpienie byłoby tak samo niewymierne. Może, ale tego nie wiem, okazałbym tę tragedię najbliższym, ale na pewno nie poszedłbym z tym do mediów, tylko po to, aby udowodnić światu, że aborcja z takich powodów jest czymś skrajnie złym.
UsuńUwypuklasz kwestię niechcianej oceny dokonania aborcji, a to jest czymś zupełnie innym, szczególnie wtedy, gdy określa się aborcję propagandowo mianem morderstwa. Ja to jednak szerzej opiszę, choć nie w następnej notce, bo mam inny pilny temat, ale w kolejnej. Posługujesz się sloganami Kai Godek, która twierdzi, że aborcja jest wyborem wygodnego życia. Czysty, maniakalny truizm, bo ktoś, kto świadomie płodzi życie, na pewno nie robi tego dla aborcji. W życiu zdarzają się nie tylko poronienia, trafiają się też płody niezdolne do samodzielnego życia, ba!, do życia w ogóle. I nic na to w chwili obecnej nie można poradzić. Jeśli zdobędziemy taką wiedzę, która zdoła ten płód „naprawić” pierwszy bym poprosił o zniesienie przypadku aborcji z powodów niezdolności płodu do przeżycia, co rzekomo ma charakter eugeniczny, a co jest kolejnym oszustwem.
Otóż fakt, że piłeczka jest po stronie antyaborcjonistów, nie dowodzi, że mają absolutną rację. Problem oceny przez naukę życia od poczęcia do śmierci de facto niczego nie rozwiązuje, najwyżej problem komplikuje. Ale o tym w obiecanej notce.
Mario:
UsuńW komentarzu z wczoraj 20:41 napisałaś: „Wczoraj, chyba w "Czarno na białym" pokazywali świadectwa dwóch kobiet”. I dodałaś: „Była z tym dzieckiem tylko przez półtorej godziny, ale jednak była. Mogła zobaczyć swoje dziecko, mogła pocałować, mogła pożegnać. Chociaż rozumiem argumenty ich decyzji, moje serce bardziej było jednak za tą drugą”. Wszystko ok, ale słowo „świadectwo” jest w tym komentarzu po prostu straszne, i to dla obu przypadków. Niemniej „świadectwo” przez pocałunek ma dla mnie, i to „mnie” podkreślam, wręcz makabryczny wydźwięk.
Dziś dodałaś: „Ta pierwsza kobieta powiedziała, że gdyby to było inna ułomność, np. zespół Downa, to także by takie dziecko abortowała”. I tu zapytam przekornie, ale bez ironii, co byś zrobiła, gdyby Cię ktoś napadł z zamiarem ograbienia ze wszystkiego, łącznie ze zdrowiem? Czy nie salwowałabyś się ucieczką, nawet gdyś miała marne szanse? Wyjaśnimy sobie, heroizm nie jest cechą naszej osobowości nadaną przez kogoś, mało tego, brak heroizmu nie jest przestępstwem.
Ja nie mam do Ciebie pretensji o to, że napisałaś, że jedna występowała z odkrytą twarzą, a druga bez. Próbuję Ci powiedzieć, że nikt nie ma prawa ją do odkrywania twarzy zmuszać. Ja pójdę dalej, mam podejrzenie, że ta osoba mogła być podstawiona, tylko po to, aby uwypuklić rzekome „świadectwo” drugiej. Są kobiety, które publicznie przyznają się do aborcji, ale jest ich garstka, są z reguły zideologizowane. Normalna kobieta, która dokonała aborcji, na pewno nie będzie w dzisiejszych czasach się tym „chwalić”.
Właśnie, kliknąłem sobie hasło „co się dzieje z abortowanymi płodami” jeszcze przed napisaniem komentarza, który odnosił się do tego tematu, aby nie wyjść na durnia. Otóż, wszystkie te artykuły, które opisują piekło aborcji, dziwnym trafem pochodzą od antyaborcjonistów. Ale znalazłem taki, naprawdę obiektywny, któremu jestem w stanie uwierzyć, a który skłonił mnie do napisania kolejnej notki. Polecam, gdy się ukarze, choć pewnie znów będę miał przeciwników własnych i nie własnych opinii.
„Sadystyczny egoizm” odnosi się do jednej konkretnej sytuacji, więc moja ostrożność jest tu wysoce podkreślona. Mario, nie ja te definicje wymyśliłem, tak jak nie zmuszałem tej kobiety do epatowania własnym cierpieniem przed telewizyjną widownią.
I znowu to czepianie się słów dla odwrócenia uwagi od problemu.
UsuńNie wiem naprawdę kto do kogo przyszedł, kobiety do mediów czy media do kobiet? To nie ma żadnego znaczenia w tej sprawie. Tak jak to kto mówił z odkrytą twarzą, a kto nie.
Żadna z tych kobiet nie udowadniała światu, że aborcja jest czymś skrajnie złym, w ogóle nie było takiej mowy. Każda "z miłości" wybrała mniejsze w jej przekonaniu zło, dla dziecka i dla siebie, obie przetrącone bólem sytuacji w jakiej się bez swojej winy znalazły.
Fakt, użyłam może trochę niefortunnie słowa świadectwo, ale tak często się określa intymne wypowiedzi ludzi o swoich przeżyciach, przemianach, decyzjach itp.
Jeżeli jest lepsze słowo na takie okazje proszę mi podpowiedzieć, chętnie wycofam to nieszczęsne i tak bulwersujące "świadectwo" . :)
Problemem, przynajmniej dla mnie jest to czy można dobić człowieka, ściślej nie jakiegoś obcego tylko swojego poczętego dziecka tylko dlatego, że nie rokuje z racji swojego uszkodzenia dalszego samodzielnego życia.
Kiedy, kto i w oparciu o jakie przesłanki może podjąć taką decyzję, kto i kiedy może/musi ją wykonać? To są prawdziwe problemy, a nie jakieś "czepianki" o słowa... :)
Uff!
Naprawdę nie wiem czy były to prawdziwe historie czy tylko takie opowiastki w związku z protestami. Nie wiem też jak bym się sama zachowała w podobnej sytuacji, chociaż jako katoliczka pewnie bym się bardziej skłaniała do postawy tej drugiej kobiety, bo więcej widzę pozytywów dla mnie (nie zabiłam, mogłam je zobaczyć, przytulić, ochrzcić, pożegnać, pochować jak człowieka, pozostawić w pamięci jako dziecko, a nie ten odczłowieczony "zlepek tkanek", itd.)
UsuńMoże znowu zbulwersuję, ale przypomniało mi się, że ta druga kobieta pokazała najdroższe pudełko w jej domu z odbitą na papierowym serduszku rączką i stopką tego urodzonego dziecka oraz datą i imieniem. Miała realne doświadczenie kontaktu z dzieckiem, a gdyby ciążę usunęła, to co by jej zostało? Tylko zdjęcie USG!! Tak właśnie powiedziała.
Mario:
UsuńPonieważ temat jest dość skomplikowanej natury, słowa mają tu kapitalne znaczenie. Tak na ten przykład uważam, że określenie „wybór mniejszego zła” jest nie na miejscu, podobnie jak owo: „dobić człowieka”. Wyjaśnię w kolejnej notce o aborcji, tu tylko nadmienię, że nie rozumiem pojęcia „mniejsze zło” – można wartościować skutki zła, ale nie samo zło.
Pytasz, co w zamian „świadectwa” – niech będzie np. „przykład”. Pierwsze wartościuje a priori, drugie nie ma żadnego podtekstu.
Natomiast stwierdzenie: „Kiedy, kto i w oparciu o jakie przesłanki może podjąć taką decyzję, kto i kiedy może/musi ją wykonać?”, ustawia problem we właściwym, choć innym od treści notki świetle, i należą Ci się brawa. Jeśli pozwolisz, właśnie do tego problemu ma też zamiar odnieść się w zapowiadanej notce. Ale nie ma i w tym odrobiny dziegciu. Naprawdę nie potrafisz uciec od takich określeń jak „dobić człowieka”? Tym bardziej, że to nie dotyczy tylko nienarodzonych. W etyce istnieje coś takiego jak „miłosierne skrócenie cierpienia”, pojęcie nie wymyślone wcale na potrzeby aborcji. Oczywiście, owo „miłosierne” jest tu absolutne zbyteczne, ale skrócenie cierpienia ma już rację bytu.
Może Cię zaskoczę, mnie nie razi zachowanie tej matki do czasu, kiedy to jest jej rodzinna sprawa. Nawet to pudełeczko z „relikwiami”. Ale jeśli ona to wykorzystuje z ideologicznych, albo sensacyjnych pobudek, to jest to postawa, no dobrze, ograniczę się tylko do przymiotnika: naganne.
Delator
UsuńNa prawdę nie rozumiesz. Maria nie mówiła o odczuciach tych kobiet. Mówiła tylko o ich wyborach, ani słowa nie było o tym jak która sie czula i że w olbrzymim bólu serca ta druga dawała świadectwo . Jeżeli juz, to obie panie dały owe świadectwo. Jedna takie, druga inne. Dwie przeciwne decyzje i dlaczego jedna patrzy na świat i swój wybór tak, a druga inaczej.
Maria ośmieliła sie wyrazić SWĄ opinie, która z postaw jest bliższa jej sercu i dlaczego, nie oceniając (mówi, że rozumie sytuacje obu pań), tej, która postąpiła inaczej.
A ty zrobiłeś takie salto myślowe, że zaatakowałeś ow drugi przypadek, bojąc sie, że on może namieszać w glowie tym paniom, które ... nie wyrobiły sobie jeszcze zdania(?), które stoją na rozdrożu(?), czy jakoś tak. Rzuciłeś sie z pazurami szarpiąc drugi przypadek, jako ckliwy, sadystyczny, jako wyciskacz łez... bo się boisz, bo czujesz w tym przypadku zagrożenie. Bo chcesz ow przypadek wykluczyć. Zamiast przejść nad danym przykładem do porzadku dziennego, że i tak myślące kobiety istnieją na tym świecie, zacząłeś go dyskredytować. Jako zagrożenie dla ... cholera wie czego. Nie możesz ludziom zabronić mówić o ich doświadczeniach. Wyśmiewać ich, dyskredytować jeżeli chcesz im dawać wolny wybór. Kobiety mają prawo wybrać, która z postaw jest im bliższa. I jezeli wybiorą aborcję, to nie chcą byc postrzegana jako morderczynie, ale jezeli wybiorą poród to nie chce byc postrzegane jako sadystka.
Powtorze jeszcze raz, zachowujesz sie tak, jak prolife, tyle tylko, że po drugiej stronie barykady.
Czyli nic nowego nie wnosisz w dany konflikt, a tylko go podsycasz. Bo może to doprowdzić do pyskówki.
Spokojnie, pyskówki raczej nie będzie, przynajmniej nie z mojej inicjatywy.
UsuńW komentarzu Marii z wczoraj 20:41 są też takie dwa zdania: „Ta, która usunęła nie pokazała swojej twarzy, ta druga cały czas mówiła z odkrytą. Chociaż rozumiem argumenty ich decyzji, moje serce bardziej było jednak za tą drugą”. Pierwsze z tych zdań, jak przekaz podprogowy, jest zdecydowanie wartościujące. Pierwsza nie odważyła się pokazać twarzy (bo czuje się winna?), druga miała odwagę (bo chwali się heroizmem?). Która zdobędzie sympatię, nawet jeśli widz deklaruje się, że rozumie argumenty obu? Nie podejrzewam Marii o celowe działanie, być może tylko emocjonalnie tak jej wyszło.
Akapit o salcie, pazurach, pro-life, Ci daruję, bo obiecałem Ci dyspensę. Niemniej zapytam, czego niby miałbym się bać? Owszem i to z nieukrywanym sarkazmem: bałbym się jej pocałunku, mógłby mnie zabić. Aniu, ile razy mam powtarzać w kółko jedno i to samo. Ja rozumiem jej ból, jej cierpienie i tragedię. Rozumiem do czasu, gdy zaczyna tym epatować przed telewizyjnymi kamerami. Aby nie było wątpliwości: to samo dotyczy tej, która dokonała aborcji, choć tu podejrzewam, że to osoba podstawiona. W realnym życiu nigdy nie spotkałem kobiety, która przyznałaby się do aborcji (nie myl z poronieniem). Za to takich „świadectw” naczytałem się w brud na portalu Fronda.
Chyba zaczynam żałować, że przywołałam ten reportaż, bo teraz muszę się tłumaczyć z różnych przekazów "pod i nadprogowych" i jakichkolwiek innych. :)
UsuńA ja nie czuję się winna ani temu, że jedną panią pokazywali "z twarzy i głosu", a drugą tylko "z głosu", że może panie były "podstawione" a nie prawdziwe i w żadnych ciążach nie były, że może być mniejsze zło, albo że można kogoś dobić.
Tak właśnie dobić, bo skoro to poczęte życie i tak jest skazane w niedługiej perspektywie na śmierć, a tę śmierć mu się zadaje wcześniej celowo, to właśnie znaczy dobić.
Bo zabić byłoby wtedy, gdyby to poczęte życie nie miało na sobie wyroku śmierci.
Miłosiernie komuś skrócić cierpienie rzeczywiście ładniej brzmi, tyle że chyba znaczy coś innego - to przykładowo podać cierpiącemu skuteczny środek przeciwbólowy, a nie go uśmiercić.
Nie wiem jakimi pobudkami kierowały się obie panie, szkoda, że przypisuje się im tylko te naganne (ideologiczne, sensacyjne i in.), jedynie z faktu, że wystąpiły w telewizji. A jak inaczej mogły się podzielić swoimi przeżyciami z innymi kobietami, być może stojącymi akurat przed podobnymi decyzjami???
" W realnym życiu nigdy nie spotkałem kobiety, która przyznałaby się do aborcji (nie myl z poronieniem)"
UsuńNie zetkneles sie w TV z wypowiedziami gwiazd- celebrytek o dokonanych przez nie aborcjach? Co prawda to raczej nie realne zycie, to przekaz przez media. Nie pamietasz jak Czubaszek sie wypowiadala? Nina Andrycz, ktora swa prace kochala bardziej niz malzenstwo. Krystyna Mazurowna....
Natali Przybysz, ktora usunela ciaze, gdyz miala zbyt male mieszkanie.
I to z pewnoscia nie byly przekazy podprogowe? Jasno, zwiezle i na temat... bez niuansow jakichkolwiek.
Jezeli ktos moze tak sie wypowiadac i chce wystapic z podniesiona przylbica, niech to robi... jezeli ktos nie chce nie musi. I nie mow, ze panie, nastawione pro aborcja nie maja wsparcia , nie dostaly go i musza ukrywac sie w ciemnosciach. Bo dostaly , dostaja porzadne ... w niektorych przypadkach wrecz celebryckie wsparcie.
A kobiety i tak beda wartosciowac " w swoich sercach", ktory przypadek jest bliski ich sercu.
Mario, nikt Cię o nic nie obwinia, ba, uważam, że dobrze się stało, iż przytoczyłaś ten przykład. Wiele rzeczy możemy sobie wyjaśnić, mam nadzieję, że bez żadnych osobistych obraz ;)
UsuńZnów muszę się powołać na właściwe znaczenie słów. Dobija się tego, kogo się pokonało w walce. Jakoś nie potrafię skojarzyć śmiertelnie chorego płodu z walką z własną matką, a wiesz, że skojarzenia miewam przebogate. Natomiast skrócenie cierpienia, jest albo skuteczne, albo tymczasowe. Znam tylko jeden środek skutecznie chroniący przed cierpieniem – wprowadzenie kogoś w śpiączkę farmakologiczną. Stosuje się wtedy, gdy ból może kogoś wykończyć. W przypadku śmiertelnie chorego płodu, miałoby to sens, gdyby była szansa wyleczenia, tylko wtedy ten płód nie byłby śmiertelnie chory. Przed chwilą skończyłem czytać pewien artykuł, i jak nie lubię polecać linku, tak teraz odstąpię od tej zasady, choć on bezpośrednio aborcji nie dotyczy. Mowa jest o cierpieniu, środkach zapobiegania i opieki Służby Zdrowia w dzisiejszej rzeczywistości:
https://kobieta.onet.pl/mama-chorego-dziecka-do-prezes-tk-nie-slyszy-pani-syn-krzyczy-z-bolu/31jz8ts
Ostrzegam, może zdołować.
Pytasz: „A jak inaczej mogły się podzielić swoimi przeżyciami z innymi kobietami, być może stojącymi akurat przed podobnymi decyzjami?” – otóż nie ma nic gorszego niż dzielenie się swoimi przeżyciami, by innym narzucać metodę postępowania. Owo „narzucać” chciałbym tu mocno zaakcentować. Od pomocy w podjęciu decyzji w takich przypadkach jest lekarz, ewentualnie psycholog, przy czym on nie ma prawa niczego narzucać, może jedynie doradzić, bo odpowiedzialność (przynajmniej na razie, bo grozi nam, że to się skończy) i tak ponosi matka. Obie panie są amatorkami w tej dziedzinie, by nie użyć określenia – znachorkami.
Aniu, wyraźnie podkreśliłem „w realnym życiu”, zaś o celebrytkach napisałem wyżej, że kierują nimi pobudki ideologiczne. Nawet Maria Czubaszek, którą sobie cenię za poczucie humoru. Dla mnie jest to kolosalna różnica. I na pewno nie był to przekaz podprogowy (percepcja podprogowa) skoro wprost mówią pozytywnie o aborcji. Właśnie „Jasno, zwięźle i na temat”. W ich przypadku jasno wiesz, co chcą Ci przekazać, a tylko od Ciebie zależy, czy to przyjmiesz, czy nie.
UsuńNie mam najmniejszego zamiaru nikogo potępiać za wartościowanie, problem mam tylko z tymi, którzy próbują tym wartościowaniem manipulować.
Jeszcze jedno. Gdyby w tym programie występował celebrytka, nie bałaby się pokazać twarzy. Natomiast skoro się bała, nie powinna w tym programie w ogóle wystąpić, co ewidentnie wskazuje na to, że jest osobą podstawioną.
UsuńDelator
UsuńA mi sie cosik wydaje, ze to ty manipulujesz, spuszczasz rzeski i nimi zalotnie mrugasz. Doswiadczony chlop, posiadajacy swoje lata , zdrowy seksualnie ( nie z jednego pieca chleb spozywal) i nigdy nie spptkal kobiety, ktory przyznala by sie do aborcji? Bardzo ciekawe. tym bardziej, ze w czasach twojej mlodosci bylo to cos , jakby to nazwac, abys nie uznal tego za informacje podprogowa, czeste (?), normalne (?), dosc popularne (?).
Ja zas pamietam jako dzeiciak , ze czasami mama rozmawiala z jakims swoimi kolezankami, nie orientiwaly sie , ze podsluchujemy, i tam padaly wowczas dla nas jakies tajemnicze okreslenia, ktore z czasem wraz z anszym dojrzewaniem i dorastaniem nabraly odpowiedniego ksztaltu: o czym to one wtedy mowily.
To tak jak zyje sie w nieduzym mieszkaniu i ... nigdy dzieciak nie slyszal, azeby rodzice sie dziwnie w swoim pokoju "zabawiali". Toz to nienormalne.
I jeszcze cos dorzuce na temat odczytywania podprogowych informacji. Ten przypadek opisywany przez Marie, co to nie pokazala twarzy- podprogowo dawala do zrozumienia: " spojrzcie jakam biedna, nie moge stanac w swiatlosci bo mnie dziadostwo opluje.Jakam biedna i nieszczesliwa".
UsuńMoze tak byc? Pewnie ze moze... czemu nie:))
Moze wiec nie podpieraj sie podprogowoscia.
Wręcz przeciwnie. Spotkałem w swoim życiu wiele kobiet, które poddały się aborcji, ale nie bezpośrednio od nich. Tylko jak słusznie zauważyłaś, były to czasy, kiedy aborcja nie wywoływała takiej sensacji, a wieści o aborcji były tajemnicą poliszynela. Wiem nawet, że moi rodzice chcieli mnie abortować (nie od nich), bo nie byli wtedy małżeństwem, tylko na ich nieszczęście był to rok 1950, kiedy zaczęła działać ustawa antyaborcyjna. Ze zrozumiałych względów nie będę wymieniał tych przypadków, dodam tylko, że nie chodziło o rozmowy rodziców po niemiecku, abym nie zrozumiał, metoda często przez nich stosowana.
UsuńÓw przekaz mówił, że aborcja jest zła i należy się jej wstydzić. Osoby, które mają coś do ukrycia zasłaniają twarz, a to co mają do ukrycia z automatu uważamy za pejratywne. Ja na swoich blogach raz nie zasłoniłem twarzy, zasłaniałem wcale nie z powodu aborcji, i strasznie się to skończyło. Dwa piękne blogi poszyły się bujać wraz z pięknym i oryginalnym nickiem, bo do obecnego wciąż nie mogę się przekonać. Jeśli ona była osobą prawdziwą, tak samo mogłoby się skończyć jej spokojne życie.
No ale wlasnie ow nazywany przez ciebie podprogowy komunikat dokladnie odniosl swoj skutek. Twoja interpretacja nawet o tym swiadczy. Biedne jestesmy bo mamy tak uksztaltowane spoleczenstwo, ze sie musimy tego wstydzic... przy takim naglasnianiu spraw, przy czarnych poniedzialkach, twarzach kobiet znanych w TV przyznajacych sie do aborcji., ciaglym przypominaniu, ze jestesmy w stosunku do zachodu pod tymi wzgledami ciemnogrodem .... trudniej jest wypowiedziec swoje zdanie, ze aborcja jest beee...
UsuńZaraz ktos rozwscieczony oglosi komunikat, ze podda sie w wigilie aborcji. Bo i takie przypadki mialy miejsce.
Daj spokoj- jak sam mowisz (powiedziales) sytuacja jest dynamiczna. Nie jest latwo przebic sie z argumentami o tym, ze aborcja jest nie teges.
"Ja na swoich blogach raz nie zasłoniłem twarzy, zasłaniałem wcale nie z powodu aborcji, i strasznie się to skończyło. Dwa piękne blogi poszyły się bujać wraz z pięknym i oryginalnym nickiem, bo do obecnego wciąż nie mogę się przekonać"
UsuńNie wiem co cie spotkalo i cos ty tam na owych blogach wyczynial, ale ja tez sie nie zaslaniam i szybciej sama wystrzelilabym go (bloga) w kosmos ( bo mnie zmeczyl) niz, ze to wina ludzi. Ciesz sie, ze nudny nie jestes i budzisz takie emocje jak stad do Krakowa. Pozostaniesz w pamieci potomnych :)))
Znów napiszę, że nie znasz już polskiej rzeczywistości. To prawda, celebrytki kiedyś mówiły, teraz wkurzone znów mówią, ale ciągle podkreślam, że to ma charakter ideologiczny.
UsuńZaś nieprawdą jest, że antyaborcjoniści nie mogą się przebić ze swoim przekazem. Dziś wręcz mamy tego zalew, przy czym najbardziej jaskrawym tego przykładem są plakaty rozerwanych płodów i nagłośnione furgonetki objeżdżające większe miasta. Wszystkie media prawicowe, TVPiS nie wyłączając, pieją z zachwytu, gdy ktoś źle mówi o aborcji. Dziś nawet biskupi wyrażają publicznie wdzięczność TK.
Co do argumentowania, znów polecam przyszłą notkę.
Jedna, jedyna notka załatwiła sprawę, bo ktoś ze znajomych czytał mojego bloga. I wcale nie poszło o Kościół, czy krytykę rządu PiS. W odróżnieniu od Ciebie, mnie pisanie treści do bloga nie nudzi i nie męczy, wręcz przeciwnie, bawi mnie to jak kolejowa kolejka elektryczna w czasach młodości ;)
UsuńNiemniej dziękuję, za opinię o moich blogach. Dawno nikt mi tak nie schlebiał ;)))
Wrócę do tematu tego programu telewizyjnego, gdyż przed chwilą znalazłem w sieci tekst, który dokładnie puentuje mój pogląd na ten temat: „Rady dawane bez proszenia są rodzajem przemocy. To tak jakby mówić: "Ja wiem lepiej, co jest dla ciebie dobre"”. Doskonałe stwierdzenie. Autorzy tego programu powinni sobie je wytatuować na czole.
Usuń"Dziś wręcz mamy tego zalew, przy czym najbardziej jaskrawym tego przykładem są plakaty rozerwanych płodów i nagłośnione furgonetki objeżdżające większe miasta. "
UsuńNie widze zalewu takich plakatow w necie i wypytam znajomych czy widzeli te furgonetki.
Z drugiej strony jezeli mowisz, ze pileczka jest po stronie antyaborcjonistow, to powiedz mi czy jest sens w ignorowaniu wiedzy medycznej (jakiejkowliek wiedzy), ktora w sumie podaje antyaborcjonistom takowa pileczke?
Kosciol jest ponoc ciemnogrodem, bo jest odporny i gluchy na wspolczesna wiedze. Czy lekcewazenie prawd tylko po to,aby miec poczucie wolnosci to dobre rozwiazanie?
Czy zamykanie sie na uswiadamianie to wlasciwe podejscie do zycia i w takim ukladzie kto na miano "ciemnogrod" zasluguje?
Powinnismy skupic sie jednak na antykoncepcji, nie roztrzasac non stop tej aborcji.
I zastrzegam, ze decyzje TK nie sa dla mnie zrozumiale.
Ty tego programu nie ogladales osobiscie. Znasz go z relacji Marii i jej zdania, ktory przypadek przemowil do niej. Calkiem mozliwe, ze do innej kobiety trafilby ow przeciwny przypadek. Ja nie odnioslam wrazenia, ze w programie owym doszlo do pouczania co jest wlasciwe. Ktora z postaw jest wlasciwa. Maria tylko powiedziala co bylo wlasciwe dla niej.
UsuńNie mozesz tego uchwycic... cos ci umyka.
Prowokujesz mnie do dłuższego wywodu? ;)
UsuńNie ignoruję wiedzy medycznej. Życie powstaje od momentu poczęcia do chwili śmierci, to potwierdziła nauka. Ale z tego jeszcze nie wynika, że zarodek i embrion jest człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Brak mu świadomości i owego poczucia godności. Do tego dochodzi prawo – nie ma obywatelstwa, peselu, imienia, osobowości prawnej, metryki urodzenia, a w sensie religijnym nie może być poddanym chrztu. Medycyna i nauka tego nie rozstrzyga, bo nie jest do tego powołana.
Mówisz o prawdach Kościoła? Po pierwsze, one nie obowiązują wszystkich. Po drugie, nikt Kościołowi nie broni głoszenia tych prawd. Po trzecie, skoro to jest sprawa natury moralnej, to katolik ma obowiązek do tej prawdy się dostosować, bez nakazu prawa świeckiego.
Zamykanie się na jakie uświadomienie, bo tu nie do końca rozumiem? Jeśli mam przyjąć moralność Kościoła to we wszystkim, również w tą dotyczącą stosunku do Boga. Co jeśli w Jego istnienie nie potrafię uwierzyć? Skupmy się na płodzie. Kościół twierdzi, że z chwilą poczęcia Bóg „wpycha” w nas duszę (główny argument o godności zarodka). Akurat za to nie określiłbym Go mianem Ciemnogrodu, bo każdy ma prawo wierzyć w to, w co chce. Tylko tego nie można narzucać innym. Patrz mój komentarz z 20:54.
Zapytaj Kościół, jaki jest jego stosunek do antykoncepcji ;) Rzekłbym zamknięty na amen ;)))
Dlatego pisałem Ci, że obie kobiety to przekaz podprogowy. Wbrew pozorom, oba przekazy są te same – aborcja jest beee. Nie ma żadnego wyboru.
Dobrze byłoby poprosić Marię o namiary na ten program, co niniejszym czynię ;)
UsuńTy masz inny mozg... zeby nie bylo, ze to insynuacja.
UsuńCiekawe jakbys gawedzil o podprogach, gdyby Maria napisala, ze przyklad tej szczutej- szczutej w twoim mniemaniu- ja przekonal?
Juz wiem, nie byloby sprawy, fejny program by to wtedy byl... uwolniony z informacji podprogowych. Zawieralby przekaz o tej jednej- wlasciwej prawdzie.
Ide spac. znudzilo mnie to juz.
Dobranoc. Zajrzyj jutro, niekoniecznie na tę notkę ;)
UsuńSpróbuję Panie Delu. Podoba Ci się taki skrót: Pan Del ? :))
Usuńhttps://tvn24.pl/go/programy,7/czarno-na-bialym-odcinki,11367/odcinek-716,S00E716,386300
Teraz jest to na płatnym TVN24GO, więc nie wiem czy da się każdemu za darmo otworzyć.
W tym programie nikt nikogo nie szczuł, nie oceniał. Każda z pań mówiła tylko o sobie i niezależnie od siebie.
Ale jest faktem - jedna pani była "jasna" a druga "ciemna". :)
Ale spróbujmy z pełnym sarkazmem odwrócić tę sytuację i "zaszczuć tę", która mimo posiadanej wiedzy zdecydowała się urodzić to dziecko. Nie heroiczna postawa do podziwiania, ale przeciwnie głupia, zimna sadystka, obojętna na (pewne przecież!) cierpienie własnego dziecka.
I odwrotnie, ta która przerwała ciążę to dopiero jest prawdziwa kobieta, ba heroina wręcz do podziwiania, bo miała odwagę pozbyć się kłopotu i skrócić cierpienia nie tylko temu dziecku, ale przede wszystkim sobie i żyjącym bliskim (partnerowi, babciom, dziadkom i in.).
Może to o taki przekaz chodziło temu liberalnemu, antyklerykalnemu i antyPISiemu przecież "tefałenowi", a ja nie zrozumiałam i podprogowo pobłądziłam? :))
I jeszcze jeden epizod - jasną panią zapytano, czy rozumie te kobiety, które decydują się na aborcję. Odpowiedziała, że tak, ale jej wybór był inny.
Ciemnej pani o to nie pytano, ale wydaje mi się, że tych kobiet, które jednak rodzą (nie tylko takie dzieci jakie im się przytrafiły, ale także np. z Downem) by nie rozumiała.
Przypadł mi do gustu „Delu” bez owego „panie”, bardzie niż „del” (klawisz kasujący) ;)
UsuńFaktycznie ów program jest płatny, nie wiem czy się zdecyduję. Otóż Mario, ja nie oceniam tych pań pod względem heroizmu, bo żadna z tych postaw na miano heroizmu nie zasługuje. Heroizmem byłaby opieka nad kalekim dzieckiem do śmierci opiekuna i jeszcze dłużej, jeśli kalekie dziecko (dorosły) go przeżyje. Nie mam zamiaru też dywagować, która postąpiła słusznie i tu kłania się pytanie (ale nie odpowiedź): „jasną panią zapytano, czy rozumie te kobiety, które decydują się na aborcję”. Otóż pytanie jest nie na miejscu, nawet jeśli zadała je redaktor TVN24. Wprawdzie TVN uchodzi za media liberalne, ale właśnie dlatego jest w nim już zawarta sugestia, gdyż jasna pani wie, gdzie występuje i jaki widz ją ogląda. Jeszcze raz podkreślę, dialog na temat aborcji jest potrzebny, ale nie w formie wywiadu dwóch różnych postaw.
Dziś czytałem zwierzenia prezesa Ordo Iuris, który przyznaje się, że dzień po wyroku urodził mu się syn, który niemal natychmiast umarł. Opiszę w notce, choć Tobie już teraz przytoczę moją wątpliwość: „czy ktoś obcy za niego decydował albo chciał wywierać nacisk na taki akt, czy też sam o wszystkim miał możliwość decydowania? Bo gdyby jednak ktoś obcy naciskał, choć stary jestem, to temu naciskającemu dałbym w mordę”. Tymczasem TK uruchomił procedurę, która odbiera kobietom możliwość decydowania. Czy mam teraz dać po mordzie wszystkim tym sędziom TK, którzy głosowali za usunięciem tego wyjątku?
O Downie też będę pisał, ale zapytam, na jakiej podstawie sądzisz, że ta ciemna nie zrozumiałaby jasnej?
A broń Cię Panie Boże z tym dawaniem po mordzie sędziom TK! :)))
UsuńOni są nietykalni i z pierdla byś już nie wyszedł do końca żywota. Chyba żebyś to zrobił tak, żeby Cię nie złapali, wtedy … nie, nie będę publicznie nawoływać do czynów karygodnych, bo wtedy ja bym mogła iść siedzieć... :))
Chyba zrobiłeś mi dzień (jak to określał Rademenes) tym "mordobiciem". :))
Ale już tak na zgodę - reportaż kończy się wypowiedzią jasnej pani, że wybór w takich sprawach powinien być wyłącznie sprawą kobiety, której dotyczy, a politycy nie powinni się w ogóle do tego mieszać. ;)
Ciemna pani powiedziała, że gdyby to był Down, to także by się zdecydowała na aborcję. Bo ona wie, jakie są problemy z takim dzieckiem.
Jak więc mogła by zrozumieć (tak z przekonania, a nie z grzecznościowej poprawności) kobietę, która zdecydowała by inaczej?
Ja lubię TVN24, a ponieważ nie zawsze udaje mi się zobaczyć to co bym chciała, więc sobie kupiłam subskrypcję i teraz mogę "wszystko" - i online i z archiwum. :)
Nie kosztuje to tak dużo, bo ok. 2 zł na tydzień, tyle że płatne raz na rok w kwocie 100 zł. Oczywiście oglądam to w komputerze, nie wiem czy w telewizorze mogła bym też i jak to ew. zrobić?
A w sprawie swojego nicka proponuję ogłoszenie konkursu dla komentatorów, bo ten Delator jest rzeczywiście trochę niezrozumiały i trudny. Może coś ciekawego podpowiedzą. :)
Spokojnie, a co, pogrozić mi nie wolno? ;))) Jak czytam to, co teraz dzieje się w Warszawie i innych miastach, moje groźby uszłyby mi na sucho.
UsuńNiestety, policy się wmieszali i masz „babo placek” (to nie do Ciebie). Jestem ciekaw jak oni z tego wybrną. Będzie jeszcze ostrzej, jak wyrok TK będzie opublikowany. PiS już kombinuje, jak koń pod górkę, czy nie napisać nowej ustawy o dopuszczalności przerywania ciąży (bez Downa). Mało mają czasu, więc znów wyjdzie jakiś gniot.
W jakiś sensie ją rozumiem. Państwo zapewnia opiekę nad takimi osobami do pełnoletności, ale bądźmy szczerzy to symboliczna pomoc. Tylko człowiek z Downem nie umiera po dwudziestce, a ktoś musi się nim opiekować. Rodzice umrą czeka, ich przytułek w DPS. Z takimi miałem do czynienia.
Pomyślę o tym abonamencie, bo sto złotych na rok jest do przełknięcia, skoro do opery nie chodzę ;)
Konkurs już został ogłoszony i... rozstrzygnięty. Wygrałaś. Jaką chcesz nagrodę? ;)))
No tak, Polki wyszly na ulice tylko jakos na zachodzie o tym cisza. obejrze jeszcze dzisiaj wieczorne newsy, moze tam zagrzmia. Zas o korona wirusie naszego prezydenta mowili w radio niemieckim dosc czesto. Jechalam wlasnie samochodem i chyba z piec razy te informacje uslyszalam.
OdpowiedzUsuńNie wiem, co Ty czytasz, albo co oglądasz, dość że w polskich mediach jest sporo przedruków z zagranicznych mediów o tej sytuacji.
UsuńOgladam wlasnie informacje i ... jak na razie tylko o korona wirusie i o rozruchach we Wloszech, Polski jakos nie ma na indeksie.
UsuńO wlasnie mowia o Polsce o infekcji polskiego prezydenta...a teraz przeniesiono sie na Trumpa. I to wszystko ze swiata.
UsuńNo ok, eM slyszal dwa razy w tym tygodniu wzmianke o demonstracjach w Polsce, ale nie naglasniaja tego az tak, jak to mialo miejsce w zwiazku z sadami.
UsuńDziś są demonstracje (i zamieszki) antycovidowców. Kobiety znów wychodzą na ulice i nie odpuszczają.
UsuńTutaj jednak wiadomosci tyczace sie covid19 przoduja. Od tego sie zaczyna wszelkie programy informacyjne w tv, i mowi sie pod tym aspektem o swiecie. Niezbyt sprzyjajacy czas na zainteresowanie demonstracjami i prawami wszelakimi. Tak ze obecnie wykryta infekcja u polskiego prezydenta to info wazniejsze niz protesty kobiet.
UsuńNie znam specyfiki niemieckich mediów, ale wcale mnie nie dziwi, że wolą się zajmować własnym podwórkiem. Na szczęście politykom, również Unijnym, już to tak obojętne nie jest.
UsuńJestes dosc optymistycznie nastawiony. Ja mam wrazenie, ze jednak liczy sie o wiele bardziej dla politykow wszelakich ich wlasne podworko. Przygladaja sie sprawom , sledza je li tylko eksperci- ludzie zainteresowani danym krajem... ogolnie tematyka covid obecnie wiedzie... w Polsce wyszly na ulice kobiety a we Wloszech ludzie nastawieni negatywnie do obostrzen zwiazanych z epidemia. Chyba jednak owych politykow bardziej zainteresuje jak sobie we Wloszech z demonstrujaca ludnoscia poradza, niz to co sie tyczy spraw wewnetrznych w Polsce. Niech Polacy sie z tym bujaja. To na dany czas nie jest sprawa naglaca. Niech sobie Polacy to sami przegadaja.
UsuńEuropa musi teraz skupic sie na ilosc lozek dla chorych , na szpitalach, na tym, ze wzrasta liczba chorych.
A nam sie non stop wydaje, ze jestesmy centrum zainteresowania. ... Na Bialorusi zawala sie demokracja. Ludzie tam demonstruja, bija ich, przesluchuja niewybrednie- a swiat idzie ( musi isc) swa droga dalej.
Mam na myśli przede wszystkim polityków parlamentu europejskiego. Podobno w przyszłym tygodniu mają wystosować ostrą w tonie rezolucję, potępiającą poczynania naszego rządu w sprawie zaostrzenia aborcji. Jaki tego będzie skutek, nie ośmielę się wyrokować. Kaczor ją oleje, jemu wyraźnie zależy na opuszczeniu UE. Tyle, że wtedy opuści go większość pisowców, którzy z Unii czerpią profity, i nie mam na myśli tylko europosłów.
UsuńTak nie bardzo wiem, czego Ty oczekujesz od świata w sprawie Białorusi. NATO ma ją spacyfikować? Chyba wiesz, jakie byłyby tego konsekwencje? Białoruś nie może liczyć na żadną pomoc gospodarczą Unii, zaś części jej polityków zamrożono aktywa finansowe w bankach europejskich. Unia może najwyżej finansować opozycję, ale to delikatna sprawa.
Sa jakies panstwa nalezace do Uni gdzie podobny problem z tym co w Polsce sie dzieje przerabiano? Jezeli tak, to jak sie wowczas Unia zachowala? Reprymendy wystosowala i udalo sie jej to i owo zmienic? Czy potraktowala owe wydarzenia jako polityke wewnetrzna danego kraju?
UsuńTym roznym europoslom moze byc nie na reke wyjscie z uni, wiec moga wstrzymywac takie zapedy swojego wodza. Poza tym Polska to nie Anglia, ktora moze sobie pozwolic finansowo( choc w sumie tez ja to uderzylo) na Brexit. Mysle, ze ci, ktorzy Polske wioda zdaja sobie z tego sprawe.
Weźmy tego Orbana. Brykał, bryka, i jeszcze pobryka, ale stonuje i gdy trzeba trzyma stronę Unii. Nie tyle walczy z Unią, co osobiście z Sarosem. Kaczyński takiej osoby nie ma, bo Tusk nie jest Sarosem.
UsuńHe, he, „zatrzymać zapędy swojego wodza”. Już kilkunastu posłów PiS jest zawieszonych za brak poparcia „piątki Kaczyńskiego”. Oczywiście, że wszyscy zdają sobie sprawę z ewentualnego Polexitu. Tylko, co to Kaczyńskiego obchodzi, skoro on ma nawet okazały (a może i złoty) grobowiec zapewniony? Otóż, nawet nie potrzeba oficjalnego Polexitu, wystarczy, że Unia zaklepie ową praworządność. Jeśli nie stracimy wszystkich dotacji, to na pewno będą mocno okrojone. A to już całkowicie pogrąży „Polskę w ruinie”.
Wiesz co? Ja to pewna nie jestem jak oni tam z ta unia gadaja. Nie wiem czy az tak sie czupurza- moze na samym poczatku... Moze to jest na zasadzie , ze niby sie stawiaja a po posiedzeniu ida na wspolne piwko? Trudno, moze trzeba to okrojenie dotacji odczuc? Moze wowczas zaczna myslec aby cos w sobie zmienic... tylko nie zacznij tak po polsku biadolic, ze na nic to, ze nic nie pomoze, ze reka noga mozg na scianie. Ze nadzieja tylko w mlodych... obys sie na tej nadzieji nie przejechal.
UsuńJeśli oni by po awanturze faktycznie poszli na piwo, nie miałbym nic przeciw. Piwo łagodzi obyczaje ;) Ale oni akurat po tym rzekomym piwie jeszcze bardziej skaczą sobie do gardeł.
UsuńNie zamierzam biadolić na obcięcie funduszy. Prędzej skończy się ta narodowo-konserwatywna ferajna. Myślę nawet, że oni się bardziej zradykalizują, ale stracą całkowicie poparcie. Naród głodny i biedny, to naród zły. Zły na taką władzę.
Nie mam złudzeń, nawet wśród młodych trafią się kanalie, ale drugi raz ta reszta nie da się nabrać na obiecanki-cacanki. Bo jest tak, że od czasów faraonów narzekano na młodych, a mimo to świat wciąż rwie do przodu. ;)
Rwie, bo taki ma naped, aby rwac do przodu.
UsuńNie znasz zachodu i tej poprawnosci, oraz milczacej dezaprobaty, ale jakzesz wymownej... nasi poslowie chca czy nie poznaja to, przebywaja w tym, oddychaja. Kiedy pobeda w owych kuluarach to bata nie ma, musza nasiaknac klmiatem danego miejsca. Tez dbaja o swoj iamge.
Uważasz, że lepiej byłoby nam w cieniu piramid? Pod panowaniem faraona? ;)))
UsuńZnam, nie znam, lepiej się o to nie spierajmy, sama też nie bierzesz udziału w obradach parlamentu europejskiego ;) Tam nasi europosłowie zrzeszają się we frakcje i z partiami o podobnym profilu. Coś z europosłami PiS-u musi być nie tak, skora nawet ich własna frakcja traktuję z litościwym pobłażaniem. Są po prostu „egzotyczni” ;))) Oj nie mają ci oni zrozumienia w sprawie aborcji oj, nie mają.
Popieram Jana Krystiana Niegłowicza. Racjonalna analiza czegoś, co nijakiego sensu nie ma, jest ujmą dla racjonalności.
OdpowiedzUsuńJuż mu odpisałem, ja nie szukam u nich racjonalności, ja im wytykam brak racjonalności. ;)
UsuńI na co liczysz?
UsuńGro moich Czytelników już przekonałem. Teraz czas iść w Polskę ;)))
UsuńPodziękowania za to wszystko należą się tym, co "nie mieli na kogo głosować" i tyłków nie ruszyli na wybory i wygrał PiS. I już wtedy było do przewidzenia co się będzie w Kraju działo, ale opozycja nie wykonała w tym czasie "pracy u podstaw", po prostu zaspała i-sprezentowano krajowi drugą pisowską kadencję. A teraz kobiety ponoszą tego konsekwencje. I same kobiety raczej niczego nie ugrają.
OdpowiedzUsuńNa szczęście kobiety nie są same w swym proteście ;)
UsuńPiszesz o pracy od podstaw, ale z tym jest poważny problem. Wynika on z samych zasad demokracji. Nie ma możliwości zmuszania wszystkich do jedynie słusznej ideologii, obywatel ma mieć prawo wyboru. Tę zasadę przymusu pracy od podstaw chce dziś narzucić PiS, co dowodzi bezsprzecznie, że im, wbrew zapewnieniom daleko do demokracji.
Przegląd wydarzeń nie lichy. Stąd i komentarzy nie mało. Widać, że temat aborcji jest jak gorący kartofel. Sejm partyjny podrzucił temat tzw. TK, a ten nie mając odwagi wywalić temat do kosza "przychylił się" do sugestii prezesa. Tzw. prezes TK wie, że jej instytucja padnie razem z Kaczyńskim.
OdpowiedzUsuńObserwując zachowania i wypowiedzi wielu polityków można zorientować, że których mamy nie przeszły badań prenatalnych.
Wiesz, bardziej kocham swój blog za polemiczne komentarze, niż za swoje treści ;)))
UsuńTak, tu masz rację, aborcja to gorący kartofel. Mnie tu razi przede wszystkim jedno. Kaczor wybrał moment, w którym wszelka dyskusja na temat aborcji jest wręcz niemożliwa, a opinia społeczna miała być stłumiona restrykcjami. Chyba się pomylił sądząc, że ludzie będą jak posłuszne stado baranów. Może to zbyt górnolotne, ale w tym miejscu można już oskarżyć go o zamach na życie i zdrowie obywateli, bo moment wybrał celowo.
ja w głównym komentarzu nie mam nic do powiedzenia poza słowami obraźliwymi pod adresem marionetkowego tworu, który zastąpił TK i całej neokomuny z małym na czele, a moje poglądy na temat traktowania kobiet jak rzeczy są w tym gronie znane, więc nie będę się rozwijał...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Pod adresem TK możesz sobie pozwolić na każdy epitet. Masz moje błogosławieństwo ;)))
UsuńOd czegoś odwracają uwagę, być może od pandemii i nieudolności w jej kontrolowaniu, a być może od czegoś innego. Jeżeli tak, to przypomina gaszenie pożaru benzyną.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie rozumiem tego naporu na kompromis aborcyjny, Czyżby faktycznie chcieli zmuszać kobiety do rodzenia dzieci, które nigdy nie będą w stanie same funkcjonować? Niech się zajmą tymi rodzinami, w których takie dzieci są, a nie przyczyniają się do "produkcji", że tak się ordynarnie wyrażę kolejnych.
No tak, istotnie Rademenesie wyraziłeś się dość ordynarnie w sprawie tej "produkcji" …
UsuńA jak już rozwiążemy ten problem, to może potem weźmy się za następne, np. usuńmy garbatych albo starych, a świat będzie piękniejszy …
PS. W TVN pokazywali i chwalili wczoraj Sochaczew za przebudzenie i aktywną postawę w protestach. Byłeś, spacerowałeś wraz z młodzieżą po Sochaczewie wieczorem?
Najbardziej mi się podobała migawka z Krakowa. Na czele pochodu tyraliera policjantów, za nią w małej odległości protestujący. Wyglądało jakby to policja prowadziła ten marsz. :))
@Radku...
Usuńjuż kiedyś zwróciłem uwagę na to, że z punktu widzenia "zdrowia narodowego" i budżetu państwa nakaz rodzenia dzieci niezdolnych do życia jest nielogiczny, nieracjonalny, a używając żargonu partyjnego jest "przeciw Polsce"...
...
za to politycznie sprawa jest prosta: małemu chodzi tylko o władzę, nie obchodzą go ani kobiety, ani mężczyźni, ani dzieci, ani norki amerykańskie, etc... więc wykoncypował sobie, że aby tą władzę wzmocnić, to trzeba mu poparcia grup ultrakonserwatywnych, fundamentalistycznych, czy np. wyborców Konfederacji, która też jest dlań opozycją... zrobił to szalenie sprytnie /sprytu akurat mu nie brakuje/, bo cudzymi rękami, żeby uniknąć odpowiedzialności, do tego jeszcze w takim momencie, że wielu ludzi nie kwapi się wyjść na ulicę na taką skalę, jak podczas protestu "parasolkowego"... natomiast nie sądzę, żeby miało to odwrócić uwagę, "przykryć coś", jeśli coś takiego ma miejsce, to raczej jako efekt uboczny...
@Maria...
lajk za manipulację, do pełni szczęścia jeszcze brakuje nowinki nowomowy: "aborcja eugeniczna" :)
Mario - różnica jest taka, że garbaci i starzy już się na tym świecie pojawili. Mają swoją świadomość - zestaw cech determinujący ich osobowość. Uszkodzony płód tego nie ma i być może nigdy tego nie pozyska.
UsuńNie nie spacerowałem.
Gdzie ta manipulacja PKanalio?
UsuńBo skoro dostałam lajka (prawdziwego, nie w cudzysłowie), to niech chociaż wiem za co? :))
Radku, a ja myślę, że sprawa jest poważniejsza niż odwrócenie uwagi od czegokolwiek. Zauważ, że wniosek o konstytucyjność przeleżał się w TK stosunkowo długo, dłużej niż pandemia. Najprawdopodobniej (nie muszę mieć racji) radykalni posłowie szeroko pojętej prawicy nie mieli odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności za to obostrzenie i nie chcieli (nie mogli) narażać samego Kaczyńskiego, którego od razu uczyniono by osobiście winnym, co i tak się stało. Obecny TK to podnóżek prezesa, więc bez jego zgody też nie ośmieliłby się wydać wyroku. I Kaczyński popełnia błąd, przekonany, że obostrzenia zapewnią mu bezkarność, zaś Kościół, któremu należało się odwdzięczyć za wygrane wybory, swoim namaszczeniem miał teraz uczynić go świętym. I uczyni, klasyfikując go w poczet świętych męczenników.
Usuń@Maria...
Usuńlajk był ironiczny, ale że Cię lubię, to niech będzie, że prawdziwy za całokształt :)
natomiast istotę manipulacji wyjaśnił Ci Radku: nieadekwatne porównanie statusu, sytuacji garbatych i starych, którzy już żyją, funkcjonują na świecie z czymś, co długo nie zaistnieje, a przedłużanie tego istnienia jest tylko torturą dla kobiety...
at Delator...
za wariatem nie nadążysz, zwłaszcza gdy wariat nie jest idiotą, tak więc trudno oszacować jego kalkulacje, tylko możemy spekulować... natomiast ludzie też nie są idiotami /przynajmniej część/ i świetnie wiedzą, że za wszystko odpowiada mały, mimo braku formalnej odpowiedzialności "na papierze", w końcu to pod jego dom poszli protestować, a nie pod dom prezydenta, premiera, czy marszałka Sejmu, nie wspomnę już o domach p.o. sędziów p.o. TK...
natomiast sam mały nie żadnej strategii, jedynie taką, żeby rządzić dla samego rządzenia, tak jak każdy dyktator, za to nie można mu odmówić zmysłu taktycznego... czyli wygrywać dzisiejsze bitwy to on może umie, ale postrzega je w oderwaniu od ewentualnych bitw jutrzejszych... czyli wariat, ale nie idiota, niemniej jednak ograniczony...
natomiast rzecz jasna nie można zaprzeczyć, że w blasku wydarzeń "dużych" cały czas mają miejsce jakieś drobne przekręty mniejszego /wizualnie/ kalibru, ale jak wspomniałem wcześniej, nie jest głównym celem tych "dużych" wydarzeń ściemnianie, odwracanie uwagi od tych "mniejszych"...
@PKanalia
UsuńZaryzykuję tym lajkiem, ale naprawdę potraktowałeś na serio tę moją "propozycję" możliwości usuwania starych i garbatych po rozwiązaniu spraw aborcyjnych??? :)))
I proszę (usilnie!) nie używaj w tej przestrzeni, w której razem bywamy takich określeń "... z c z y m ś (podkr. moje), co długo nie zaistnieje..." na określenie poczętego człowieka, nawet jeśli niepełnosprawnego i niezdolnego do samodzielnego życia. Bo mnie taki brak szacunku do tej istoty ludzkiej po prostu boli, chociaż mnie to przecież bezpośrednio nie dotyczy. Nie było żadnej jego zasługi ani winy w tym, że zaistniał ani jaki jest. Proszę!!!
@Piotrze coś mi się zdaje, że ta grupa się kurczy, a nie rozrasta, poprzez takie działania.
OdpowiedzUsuńA ludzie wychodzą i to dość licznie - co najwyżej policja ich rozpędzi ze względów epidemiologicznych a nie ideologicznych...
demonstracje są, owszem, ale to nie jest ta skala, co protest parasolkowy, sam tam zresztą byłem, ale nie za długo, bo groziło to utratą oka od tych parasolek :)
Usuńdo policji to ja nic nie mam, robią swoje /mniej lub bardziej profesjonalnie/ i to z powodów epidemiologicznych, ale to właśnie tak miało być, aby nie wyszło, że rozpędzanie jest ideologiczne...
...
nie bardzo zrozumiałem: chodzi o grupę kons-fundemanentalną, czy o grupę popierających politykę "jedynej słusznej" partii?...
Grupę popierającą działania PISU. Podpadli rolnikom, robiąc najwyżej laskę kilku ekologom. Teraz wsadzili kij w mrowisko z aborcją. To trudny temat i zakazy nie są rozwiązaniem - tu potrzeba jest takiej zmiany w edukacji seksualnej a i może obyczajowości, żeby kobiety po prostu nie decydowały się na aborcję - albo raczej żeby skala tych decyzji była mniejsza.
Usuńto akurat prawda, bo wyborcy PiS oraz aktualnie popierające "leniuchy wyborcze" nie stanowią homogenicznej grupy, bo trzeba np. pamiętać, że wielu z nich popiera tzw. "kompromis", ale pod warunkiem "no more" i kajogodkowizm jest już dla nich nie do przyjęcia...
Usuńjak drogą edukacji seksualnej i obyczajowości zredukować ilość aborcji?... może miałbym jakieś pomysły na ten temat, np. "69 jest okay!" :D, tylko według mnie nie chodzi o redukcję ilości aborcji, tylko o to, aby była ona maksymalnie bezpieczna...
no, chyba że ktoś wynajdzie sposób na stuprocentową, nieupierdliwą i darmową antykoncepcję /bez cwaniakowania na temat "szklanki wody zamiast"/, to wtedy jestem gotów zmienić swoją optykę na pewne zagadnienia prawne...