niedziela, 13 grudnia 2020

Nie odmawiaj

 

  Nie, to nie będzie apel o nieodmawianie modlitwy, nie będzie to też agitacja za nie odmawianiem propozycji upicia się w trupa. Nie będę też namawiał do nieodmawiania udzielenia komuś pożyczki. Po prostu nie mogę sobie odmówić komentarza do pewnego, z pozoru błahego wydarzenia. Znacie Jacka Pulikowskiego? Ja go do tej pory też nie znałem. To inżynier w specjalności budownictwa, który minął się z powołaniem i teraz nadrabia zaległości. Okazało się, że facet jest znany w kręgach kościelnych, szczególnie ze swoich wykładów w przykościelnych salkach parafialnych i filmików na YouTube. Uważany jest za speca w kwestii życia rodzinnego. Jak pisze jedna z jego słuchaczek: „Byłam na spotkaniu z nim, czytałam jego książki i publikacje. Mnie osobiście bardzo pomogły w relacji z mężem i w zrozumieniu męskiego punktu widzenia1.

  Jego ostatni „wykład” wzburzył spokój portalu Deon.pl i dwa artykuły o nim biją rekordy ilości komentarzy, które na tym portalu naprawdę trudno umieścić. Pierwszy z nich jest opisem2 owego „wykładu” na YouTube zatytułowanym „Co jest normalne we współżyciu małżeńskim. Cz. I”3 (polecam również z powodu innych ciekawostek przyrodniczych z wysp Hula-Hula). Pozwolę sobie na kilka smakowitszych kąsków z tego filmiku instruktażowego dla żon polskich katolików. „Żona nigdy nie powinna odmówić mężowi współżycia, gdy on proponuje. Jeszcze precyzyjniej: mąż nigdy nie powinien czuć się odrzucony i odtrącony. To nie jest łatwe. Mamy swoje urazy, mamy swoje lęki, przewrażliwienia na tym punkcie i bardzo łatwo go zranić. Wobec tego odpowiedź: „nie, bo nie” jest absolutnie nieuprawniona. Odpowiedź: „nie, bo nie mam ochoty” też jest absolutnie nieuprawniona. To nie od ochoty ma zależeć. Masz go poprosić, a nawet uprosić, żeby sam zrezygnował! Bo ty naprawdę nie możesz. Nie, bo nie, won chamie niemyty… nie wolno w ten sposób! Drogie panie, jeżeli powiesz szczerze, że naprawdę nie możesz – możesz powiedzieć na przykład, że jestem śmiertelnie zmęczona, przełóżmy na jutro”. Czym się różni wymówka z powodu bólu głowy od śmiertelnego zmęczenia, nie bardzo pojmuję, ale i tak wydaje mi się, jakem facet, że coś tu jest nie do końca w porządku. Żona ma prosić, o to by mąż dał jej spokój, bo nie ma ochoty? A co, jeśli on prośbom nie ulegnie, bo nie były zbyt błagalne? Kiedyś pisałem o zakonniku Adamie Szustaku, który w podobny sposób opisywał mężczyzn: „Mężczyzna jest w stanie (…) w każdej chwili współżyć z każdą kobietą, jeżeli tylko jest dla niego atrakcyjna seksualnie, a czasem nawet tego nie potrzeba, bo tak ma zbudowaną seksualność”, choć ten dla odmiany zabraniał facetom współżyć z własną żoną, jeśli temu nie towarzyszy myśl o zapłodnieniu. To, co łączy ich obu, to swoiste podejście do męskiego libido – facet to samiec z wiecznie niezaspokojoną potrzebą seksu – i tak trzymać panowie.

  Jacek Pulikowski nie mógł znieść krytyki swojego wykładu i opublikował „oświadczenie” tak kuriozalne, jak tego żadna ustawa nie przewiduje. A zaczyna tak: „Opowiadam się, od zawsze, jednoznacznie po stronie wartości, świętości i nienaruszalności ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci, nierozerwalności małżeństwa sakramentalnego i świętości aktu małżeńskiego, głęboko rozumianej czystości seksualnej”, co ma się jak pięść do nosa, bo nikt go za światopogląd nie krytykuje. I dodaje: „Zdawałem sobie sprawę, że propagując metody naturalnego planowania poczęć (NPR), ukazując zło pornografii, samogwałtu (oj, jak nie lubiane słowo prawdziwie oddające naturę rzeczy), antykoncepcji i działań poronnych, aborcji, demaskując złe skutki wszelkich przejawów nieładu seksualnego i dewiacji seksualnych łącznie z przemocą w tej dziedzinie, przeciwstawiam się potężnemu lobby żywiącemu się wszelką rozwiązłością seksualną4 i wciąż żadnego odniesienia do zarzutu, że propaguje bezwzględną uległość żony mężowi. Na domiar wszystkiego na swoją obronę znów propaguje swoją rewelacje niemal w ten sam sposób: „Skuteczne przeciwstawienie się wymaga odpowiedniego przedstawienia sprawy mężowi. Zamiast mówić: „Nie, bo nie”, „Zostaw mnie w spokoju” czy nawet: „Odwal się, chamie” (cytat z życia wzięty), należałoby poprosić wspaniałego męża, by w wolności swojej ofiarował swej żonie (podkreślenie bieżące moje bo nawiązuje do atakowanego zdania) takie warunki, jakie dla niej będą dobre, piękne czy wręcz wymarzone5.

   Tak więc moje drogie Czytelniczki, żony swoich mężów, nie powinnyście odmawiać swoim mężom seksu. W ostateczności, jeśli naprawdę coś Wam przeszkadza spełnić mężowskie pożądanie, poproście go, aby w swojej, mężowskiej wolności ofiarował Wam dyspensę na daną noc. Ładnie poproście, aby się przypadkiem nie zdenerwował, bo mąż to Wasz pan i władca...

 

 

Przypisy:
1 - komentarz z: https://deon.pl/kosciol/oswiadczenie-jacka-pulikowskiego,1076206
2 - https://deon.pl/kosciol/komentarze/zona-nie-moze-odmawiac-seksu-mezowi-niebezpieczne-zwiazki-katolikow-z-kultura-gwaltu,1066933
3 - https://www.youtube.com/watch?v=ZDy1gpS0-CI
4 - https://deon.pl/kosciol/oswiadczenie-jacka-pulikowskiego,1076206
5 - ibidem.

 

44 komentarze:

  1. SEKS JEST STRASZLIWYM ZŁEM!!!
    Zwłąszcza seks w małżeństwie!!!
    Tako rzecze Radio Maryja... A Radio Maryja ma "niezaprzaczalne zasługi wobec naszej Historii". Tako rzece Pan p.Rezydent.

    https://www.youtube.com/watch?v=SIElov6r9Hc

    Z Panem Blogiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że seks w małżeństwie powinien być ograniczony do minimum. Za to poza małżeństwem, hulaj dusza piekła nie ma ;)
      Ja jestem ciekaw gdzie takie kobiety się rodzą?

      Usuń
    2. większość kobiet rodzi się normalnych, a rozkład poziomu potencjalnego libido "startowego" pokrywa się w krzywą Gaussa, więc bardziej zasadne jest pytanie "gdzie są wychowywane?", ale tu odpowiedź wydaje się dość prosta...

      Usuń
    3. W jednym z filmików prof. Lew-Starowicz porównuje seks do tańca. Jedni (mowa też o kobietach) bez ćwiczeń zatańczą nawet zbójnickiego, inni potrzebują nauczyciela tańca, a pozostali mają dwie lewe nogi i im nic nie pomoże ;) Więc może z tym wychowaniem to nie do końca jest tak, jak sugerujesz. Bo ja znałem sporo dziewczyn, co to za młodu non-stop do kościoła latały, a jak przyszedł czas, to też latały, ale za chłopakami.

      Usuń
    4. różnie to bywa, ale ta kobitka radiomaryjna z linku to przypadek raczej beznadziejny :)
      ale bywa tez odwrotnie... znane są przypadki latających za chłopakami od najmłodszych lat, którym nagle coś się stało dziwnego, wpadły w złe towarzystwo, w efekcie czego nawróciły się na istne cnotki niewydymki w fundamentalistycznym stylu...
      ...
      Starowicz dobrze gada, rozumiem, że nie chodziło tu jedynie o sprawy techniczne, ale o całokształt... bo bywają kobiety nadzwyczaj sprawne technicznie i pomysłowe, ale mimo to "czegoś", jakiegoś "ducha" w tym brakuje, ale bywa też kompletnie na odwrót :)

      Usuń
  2. to się nazywa psychologia/seksuologia po katolicku: "Co jest NORMALNE w...", od samego (początku) tytułu niedobrze się robi...
    aczkolwiek temat jest ciekawy, bo nawet parze w miarę kompatybilnej seksualnie /warunek udanego związku/ zdarza się sytuacja, że komuś się NIE CHCE gdy komuś się CHCE, ale z takim Pulikowskim mnie się z kolei nie chce o tym dyskutować, mimo że nie jestem fachowcem z papierami...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam nie chcę nic gadać, ale jeśli on ma w tym temacie jakieś papiery, to tylko zielone, być może poświęcone ;)

      Usuń
  3. No dobra, ostatni akapit jest skierowany "z dobrą radą" do Twoich drogich zamężnych Czytelniczek. :)
    A jaką "dobrą radę" w tym temacie miałbyś dla Twoich żonatych Czytelników? Jako życiowo doświadczony mąż i kochanek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mężów? Coś w tym stylu: „Żona to też człowiek, tyle, że piękniejsza wersja. To, że Bóg stworzył Was jeden dzień wcześniej jeszcze niczego nie dowodzi”. Tak może być? ;)

      Usuń
    2. no nie, to nie TheLoo "dobrze radzi", tylko ironizuje na temat "dobrych rad" Pulikowskiego, tak więc do niego kieruj pytanie...
      ale co do sedna Twoje pytanie jest celne, bo Pulikowski o komfort żon de facto nie dba, gdyż w doktrynie katolickiej kobieta nie jest od decydowania, kiedy figle-migle mają mieć miejsce...
      p.jzns :)

      Usuń
    3. to powyżej było @Maria, ta dla ścisłości...

      Usuń
    4. Piotrze, szkoda, że nie obejrzałeś. On jest jednak tolerancyjny. Pozwala żonie zrobić mężowi loda, oczywiście pod pewnymi warunkami ;)))

      Usuń
    5. Te dobre rady, o których pisałam były w cudzysłowie, a więc nie w ścisłym tego słowa znaczeniu, tylko właśnie jako ironia. I podobnej ironicznej odpowiedzi oczekiwałam odnośnie mężczyzn. :)
      I DeLu to odczytał prawidłowo.
      Akurat ostatni akapit jest autorstwa DeLu i nie ma znaczenia, że jest powtórzeniem rad Pulikowskiego.

      Usuń
    6. I jeszcze jedno PKanalio, a skąd ja tutaj wezmę Pulikowskiego, żeby do niego kierować pytanie. Tak więc Twoja rada jest niespecjalnie trafiona.
      A DeLu tutaj jest i z reguły odpowiada. :)

      Usuń
    7. "jeszcze niczego nie dowodzi" :)
      Oj dowodzi, dużo dowodzi DeLu. W tych sprawach mężczyznami "rządzi" tzw. mózg gadzi, a więc wszystko jest dość prymitywne, w każdym razie dużo mniej skomplikowane niż w przypadku kobiet. Natomiast u kobiet tymi sprawami zawiaduje chyba 11 miejsc w mózgu i to tym "wyższym". :)
      A więc nie tylko piękniejsza wersja człowieka, ale także "z wyższej półki" emocjonalno-intelektualnej. :))
      Kto mądry to o tym wie. I szanuje co ma, gotów do ustępstw w razie potrzeby. ;)

      Usuń
    8. Mario:

      Skąd żeś to wytrzasnęła? ;))) Chyba nie z Biblii? ;) A może jakaś feministka, kobieta Kopernik? ;)

      A propos Biblii. Popatrz jak to ten Bóg niby wykombinował. Ukarał faceta ciężką pracą, bo wiedział, że ten będzie kombinował na wszystkie sposoby, aby w tej ciężkiej pracy sobie ulżyć. Natomiast kobietę ukarał bólem rodzenia, i ona nic z tym nie może zrobić ;) Więc Ty mi tu tym mózgiem głowy nie zwracaj, bo to też niczego nie dowodzi ;)))

      Usuń
    9. A nie, nie z Biblii. To czysta nauka jest! I sam profesor Starowicz o tym mówił. Służę linkiem, tak gdzieś od 48 minuty - https://www.youtube.com/watch?v=uPS-xf1JI8g&t=3040s

      A kilka minut wcześniej profesor wyjaśnia dlaczego ona potrafi skutecznie "owinąć go wokół palca". I dokładnie wynika to z działania męskiego mózgu.
      A więc Pulikowski ma trochę racji, kiedy to kobiecie "radzi" tego męża sobie wychowywać. Ona ma po prostu do tego kompetencje. :))
      Aha, Pulikowski z tego "upraszania się" wycofał, jako takiego niefortunnego lapsusu.

      Ona nic z tym zrobić nie może, ale są już znane skuteczne sposoby znieczulające. Część kobiet decyduje się na cesarki. Summa summarum, jakoś te dzieci się jednak "od zawsze" rodzą.

      Usuń
    10. Ok, za ten „gadzi mózg” zwracam honor ;)
      Ale z tym owijaniem wokół palca to nawet ze Starowiczem się nie zgodzę, nawet jeśli jakieś tam dziwaczne procesy w mózgu zachodzą. Oczywiście, nie mówię o wszystkich. Bo co to znaczy „owinąć wokół palca”? Facet wszystko zrobi w fazie pożądania, co się kobiecie wymyśli, albo obieca wszystko w trakcie stosunku? Nie ze mną te numery ;))) Szedłem na całość tylko wtedy, gdy ona też była w tej samej fazie. I żadnych obiecanek, że rano umyję okna ;)

      A gdzie się ten Pulikowski wycofał? Chętnie przeczytam.

      Niestety, nie od zawsze. Dopiero medycyna poprawiła i komfort, i bezpieczeństwo rodzenia.

      Usuń
    11. Kilka uwag Starowicza z innego filmiku:
      Wyliczono, że kobiety mają 256 powodów do uprawiania seksu, mężczyźni tylko 18 ;)
      Kobiety z zapachów uwielbiają puder dla niemowląt ;)))
      Na ból głowy kobiet – seks jest na niego najlepszym lekarstwem ;)))
      Seks poprawia kobiecie wygląd ;)
      Seks to najlepszy środek odchudzający ;)

      A potem masz wystąpienie ks. dr Ksawerego Knotza – szok!
      Polecam, nie będę tego przepisywał:
      https://www.youtube.com/watch?v=dRYQs_GK62k

      Usuń
    12. "Z pewnością gdybym redagował ten tekst na piśmie nie użyłbym słowa „odmówić” tylko „odtrącić” a słowo „prosić, uprosić” pewnie bym zastąpił „cierpliwie tłumaczyć i uzasadniać”, a „nieuprawnione” słowem „nierozsądne”, bo mogące przynieść negatywne skutki dla małżeństwa."
      To są słowa Pulikowskiego z 4 Przypisu pod Twoją notką powyżej. Sam nazwał je niefortunnym lapsusem, który może się przydarzyć w mowie (na żywo). Może nie ma się już co nad nim dalej pastwić??? :)

      Nie masz dla mnie litości, ten link to blisko półtorej godziny gadania. :)
      A co innego mógł Knotz mówić skoro mówił o katolickich małżeństwach i obowiązującej doktrynie? :))

      Usuń
  4. Smutne to, że niektóre panie muszą chodzić na wykłady jakiegoś pana, by lepiej poznać swoich mężów...o reszcie zmilczę :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie straszliwie zbulwersował ten komentarz. Szczególnie ten fragment o "zrozumieniu męskiego punktu widzenia".

      Usuń
  5. Poczytalam dwa zalinkowane artykuly z Deona. To ze rzecz dzieje sie na lanach tego portalu ( czaspisma, redakcji...) dowodzi niezbicie, ze katoliczki to nie potulne owieczki. Kiedy mowilam pare lat temu, ze feminizm w KK istieje, to wielu nie wierzylo. Ten konflikt- kobiety z KK vel pan Pulikowski potwierdzaja tylko, ze feminizm w KK ma sie niezle.
    Czytalam jego pozycje na temat komunikacji miedzyludzkiej. Uwazam je za bardzo wartosciowe ksiazki. Zas na temat owego konfliktu nic konkretnego powiedziec nie moge, bo nie znam owych wypowiedzi w calosci ( nie czytalam i nie spotkalam calego tekstu), sadze , ze ty rowniez nie wiesz doglebnie o czym mowa? Gdzies sie "zapalilo" a ty juz w to nos wsadzasz i sie cieszysz, ze cos sie dzieje:)
    Nie wiem dlaczego sie tak "emocjonujesz", zacierasz raczeta i jarasz ta potyczka? Taki troche niesolidarny chlop jestes- lubisz jak inne jelenie dostaja po doopie? Z drugiej strony milo mi to obserwowac, ow brak solidarnosci w meskim swiecie:)) Zawsze zarzuca sie to paniom, ze to kobieta kobiecie robi kuku, a tu prosze....

    Przepisales wstep z "obrony " Pulikowskiego. On na wstepie przedstawil tylko swoje ogolne zapatrywania swiatopogladowe, a potem jest ciekawiej. Mowi, ze postanowil sie odezwac miedzy innymi ze wzgledu na ludzi z wydawnictwa, ktorzy go wydaja, bo wydawnictwo hejt przezywa... Mowi o wyrwaniu jego zdan z kontekstow ( przyznam sie, ze nie lubie oceny sytuacji na jakichs zdaniach bez przeczytania tego co przed tymi zdaniami i tego co za nimi). A kto wie, moze chodzi w tym wszystkim o gre damsko- meska tzw d*pa?
    DeLU nie wiem.. jaka teraz strone kosciola chcesz pokazac? Ze w kociele cos pozytywnego sie dzieje, czy , ze wszystko tam do bani? O co ci konkretnie gosciu chodzi?:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony mowi gosc z sensem. Ogladam material na youtube. O seksie oralnym ( zaczyna sie przed 10 minuta). Mowi przeciez facetom , ze nie mozna kobiety do niczego przymuszac, bo to jest niezgodne z miloscia. Jezeli jej cos odpowiada i on tego chce to sprawa jest ok, zas jezeli nie, z wielu powodow tak byc moze ( pewne zachowania seksualne moga byc dla niej nieeleganckie, nieestetyczne, nie i juz...) to nie wolno jej przymuszac.
      Spoko. Jak na razie jest w porzadku.

      Usuń
    2. Jak dla mnie ow material na youtube jest obrona przed tym co mu zarzucaja oburzone panie feministki z Deona. Konkretnie facet mowi, zeby nie wchodzily kobiety w to czego nie chca, zeby nie zgadzaly sie na wszystko co ich maz im propouje. Bo robiac cos wbrew sobie i myslac, ze dzieki temu mu zrobia dobrze, ogolnie robia zle przymuszajac siebie same do czegos co w nich nie gra, przeszkadza im- kwadratura kola. Ludzie oklamujacy siebie w tych sprawach nie wroza sukcesu swojemu zwazkowi.
      Nie wiem co on takiego powiedzial, o owym nieodmawianiu facetom, ze kobiety nagle na niego naskoczyly? Dlatego podejrzewam, ze byc moze chodzi o kobieca gre w zwiazku klockami pt.: "seks" ))

      Usuń
    3. Tak ogólnie, nasuwa mi się przekonanie, że byłabyś wierną fanką Pulikowskiego ;))

      Otóż Aniu, z całym szacunkiem, dajesz sobą strasznie manipulować. Przeczytałaś dokładnie to, co ja, widziałaś na YouTube to samo, co ja, a jednocześnie nie chcesz dostrzec najważniejszego. Cały ten obszerny dodatek, o kobietach, którym należy się niby szacunek jest przykrywką dla stricte patriarchalnych poglądów, gdzie kobieta jest bezwzględnie podporządkowana mężczyźnie i jego zachciankom. Przecież inaczej feminizm wierzących kobiet mijałby się z celem. Schemat jego „wykładu” jest prosty – wmówić kobietom, że mają jakieś „prawo”, ale jednocześnie przemycić jeden przekaz: nie wolno im odmawiać mężczyźnie inaczej niż przez pełną poniżenia prośbę, bo facetowi (mężowi) się po prostu należy. On mówi wprost, kobieta musi mieć poważny powód, aby mężowi odmówić, ale może to zrobić tylko tak, aby męża nie urazić, bo on delikatny jest i może się poczuć odrzucony (sic!) Nie ważne, że kobieta w takim układzie jest tylko przedmiotem, ważne, żeby „ego” męża nie ucierpiało. Jak możesz tego nie widzieć – naprawdę nie pojmuję.

      Już w samym opisie anatomii Adama w raju (na filmiku YouTube) jest zakamuflowana wyższość faceta nad kobietą. Miał on jakąś fujarę między nogami i nie bardzo wiedział, po co ją ma. Ale jak mu Bóg podsunął kobietę, od razu mu ta fujara zagrała i już było wiadomo, do czego ten organ służy, ale żeby służył potrzebna jest kobieta, jako przedmiot, który ma zastosowanie dla tej fujary. A Ty stwierdzasz, że „z drugiej strony mówi gość z sensem”. Gdyby ta jego gadka miała być z sensem musiałby raz na zawsze zapomnieć o tym, że kobieta jest potrzebna mężczyźnie do zaspokojenia potrzeb seksualnych. Oboje mają takie potrzeby, ale też oboje powinno się szanować jednakowo, co jest problemem, gdyż „największy w tym ambaras, żeby dwoje chciało naraz”. To „naraz” da się sprowokować przez wzajemny szacunek, a nie przez konieczność proszenia pana i władcę o łaskę dyspensy. I to muszę Ci mówić ja, facet!!! Po prostu nie wierzę ;))) Jeszcze raz powtórzę, on o tym szacunku mówi, ale tylko przez pryzmat męskiego libido.

      Wczoraj trafiłem na kolejny artykuł katolickich feministek: „"Upraszania" nie ratuje vlog ani oświadczenie. Jeszcze raz o konferencji Jacka Pulikowskiego”, który właśnie odnosi się do „oświadczenia” naszego antybohatera: https://deon.pl/kosciol/komentarze/upraszania-nie-ratuje-vlog-ani-oswiadczenie-jeszcze-raz-o-konferencji-jacka-pulikowskiego,1077670. Jest tam takie zdanie: „Wspieranie kultury gwałtu to nie namawianie do gwałtu wprost. Koncepcja ta określa powszechność przemocy seksualnej, a także normalizowanie i legitymizowanie jej przez społeczne normy czy zachowania (...) nie ma i nie będzie we mnie zgody na sformułowanie o „żonie upraszającej męża” albo „żonie, która nigdy nie może odmówić mężowi”. Nawet, jeśli sekundę później pan Pulikowski precyzuje, że żona nigdy nie może sprawić, żeby mąż poczuł się odrzucony”. Gorąco Ci polecam, bo nie będę całości przepisywał w komentarzu.

      Usuń
    4. Jeszcze jedno, nie chodzi mi o żadną „stronę” Kościoła. Polemizuję z poglądami Pulikowskiego, który nie tyle je podpiera religią(?), ile jeszcze dokładniej – przekonaniem, że kobieta służy mężczyźnie do, i tu proszę o uwagę, do wypełnienia obowiązków małżeńskich, jakie spoczywają na mężczyźnie, w tym na zaspakajaniu jego własnych potrzeb seksualnych. Bo dla Pulikowskiego liczą się przede wszystkim potrzeby męża.

      Usuń
    5. Jeszcze jedno mi się przypomniało. ;)
      Zapamiętałaś, co on mówi o facetach alkoholikach? Nie chce mi się drugi raz analizować filmiku, więc z pamięci: „Alkoholikowi trzeba odmówić, bo to go oduczy pić” (sic!) To też uważasz za sensowne? Dwie sprawy. Odmawianie seksu jeszcze żadnego alkoholika nie uwolniło od nałogu. Nigdy. Natomiast jest olbrzymie ryzyko dla kobiety, że przy odmowie zostanie „najnormalniej” pod słońcem zgwałcona. Pijany facet się nie kontroluje.

      Usuń
    6. no tak, w kwestii "seks vs. alkohol(izm)" Pulikowski porywa się na trudny temat, być może dla niego za trudny...
      z pewnością jest tak, że wiele kobiet po prostu nie lubi seksu z facetem, który się napił, nie musi być nawet podcięty, wystarczy że wypił jedno piwo i śmierdzi... a skoro nie lubią, to unikają takiej okoliczności... za to alkoholizm to już grubsza sprawa, która wyłazi zwykle po jakimś czasie trwania związku /małżeństwa/... no, i tu nasz Pulikowski jest w kropce... aby wybrnąć ze swojego "nie odmawiać" tworzy furtkę, wyjątek, żeby nie namawiać kobiet do aktów masochizmu... no, i tu TheLoo ma rację, bo "szlaban na dupę" jeszcze żadnego alkoholika nie wyleczył, a także istnieje duże ryzyku przemocy: łomotu, gwałtu lub obu rzeczy na raz... a pamiętajmy, że według doktryny katolickiej małżeństwo jest "nierozerwalne", więc nie można kobiecie doradzić ewakuacji z takiego małżeństwa...
      coś mi się wydaje, że najlepiej by było, żeby Pulikowski wcale się nie odzywał na ten temat, bo przerasta to nie tylko jego, ale całą doktrynę :D...
      ...
      a tak w ogóle to wychodzi mi na to, że katolicyzm jest jak socjalizm z cytatu Kisielewskiego: "dzielnie zwalcza problemy, które sam sobie tworzy"...
      jak tworzy?... na przykład zakazem seksu przedmałżeńskiego... przez ten zakaz taka para nie na jak poznać, czy są kompatybilni seksualnie, co najwyżej teoretycznie, ale jak wiadomo gadać sobie można wszystko... co prawda odpuszczenie tego zakazu nie jest remedium na wszystkie problemy w przyszłości, ale trzy czwarte z nich by w ogóle nie zaistniało...

      Usuń
    7. Ale pieprzycie.

      DeLu
      Wysiadam przy twoim rozumieniu tekstow. Wedlug mnie albo za bardzo przesadzasz z checi bycia kontrowersyjnym, albo cos nie tak z toba.
      Cóż ten facet obrazobórczego powiedział o odmawianiu seksu alkoholikom przez żony?
      Czy nie powiedział im oczywistej prawdy? Odmawiaj bo jak twój destrukcyjny małżonek nie będzie miał luksusów, w tym seksualnego to MOŻE sie opamięta? Tego ucza terapeuci-mówią do kobiet nadopiekuńczych wobec swoich napranych starych. Pamiętam pewien wykład ma studiach o tym jak facet nie ma motywacji do porzucenia nałogów i jednym z powodów, powtorze moze dobitniej, jednym z powodów jest nadopiekuńczość ich partnerek. Tacy panowie mają wszystko podane pod nos. Pozalatwiane sprawy, zrobione oplaty, ogarniete dzieciaki, zarcie i seks... po co sie starać? Brak seksu go być moze nie przekona do porzucenia kochanki pt:" wódka", ale niech zacznie przeżywać jakiś dyskomfort.
      Gdyby Pulikowski mówił coś w stylu: nie odmawiaj swemu napranemu mężowi, bo jak mu nie dasz to pojdzie grzeszyć z inna i narazisz go ma piekło gdyż bedziesz współwinna przekroczenia przez niego 6 przykazania,wowczas chyba pierwsza rzuciłabym w niego kamieniem.
      A on przecież mówi jasno, aby kobiety takim swoim "panom" odmawiały. Stoi po ich stronie. Czego ty chcesz DeLu? Co ci sie w glowie miesza?
      Teraz z innej beczki. Wielu normalnych, przecietnych facetów, myślących , że znaleźli kobietę, z którą beda mogli sie, miedzy innymi, realizować seksualnie, są odstawiani na bocznice, bo ... spłodzili dzieci i te stoja przed nimi w kolejce o uwage małżonki. Kobieta zaspokojona posiadaniem gniazda i spełniająca sie macierzyńsko zapomina o potrzebach swego faceta. I wtedy bywa , ze odmawia, czesto niewybrednie. Wyobrazam sobie, że to musi być dla przeciwnej strony okropnie poniżające.
      Albo babki, które chcą coś ugrać, coś od chlopa swojego wydębić i odmawiają do momentu kiedy... uznają, że już gotowy jest ich "pan" na danie im tego czego one chce. Pamietam kumpli doradzajacych mi aby pewne podbramkowe sprawy w małżeństwie rozegrać odpowiednim dozowaniem seksu meżowi.

      Usuń
    8. Aniu, mieszasz wszystko jak ten Pulikowski.

      Wciąż podtrzymuję tezę, ze odmowa seksu nie wyleczy alkoholika z nałogu, a o tym on wspomina. I wciąż uważam, że odmowa sprowokuje jego agresywne zachowanie, z gwałtem włącznie. Jedynym wyjściem z tej sytuacji (alkoholizmu) jest wyrzucenie naprutego i agresywnego faceta na bruk. Jak nie lubię Ziobry i jego metod, tak w tym temacie go popieram. Wchodzi w życie prawo, że policja może takiego gościa na dwa tygodnie wyrzucić z jego własnego domu tylko na podstawie „wizji lokalnej” (czytaj: oceny sytuacji po wezwaniu do interwencji).

      Ale wróćmy do łagodniejszej wersji faceta, który czasami coś wypije i jest wtedy natrętny, a przecież odpychający. Jeśli masz gwarancje, że to nie spowoduje agresji, że nie wywoła furii – masz pełne prawo odmówić nie tylko seksu, ale jakiejkolwiek pomocy by się w końcu ululał do snu. Tylko to jest sytuacja, gdy facet choć się upił, nie jest alkoholikiem i damskim bokserem. Rozumiesz różnicę? Bo Pulikowski tej różnicy nie widzi i wszystkich „wsadza do jednego worka”. Jemu się wydaje, że alkoholik to łagodny i potulny gość, który pije bo..., bo jest nieszczęśliwy, najczęściej przez żonę. A kobieta nie tylko swoją atrakcyjnością prowokuje go do zaspokojenia potrzeby seksu, ona go prowokuje tym, że jest kobietą. Jest niczym te dzieci, które spragnione miłości lgną do pedofilów w kieckach.

      W ogóle to jest jakieś porąbane. Namawianie kobiet do stosowania szantażu seksem (sic!) Naprawdę nie czujesz bluesa? On już nie tylko sprowadza kobietę do roli przedmiotu, on dodatkowo insynuuje, że facet jest napalonym zwierzęciem, które da się w y t r e s o w a ć za pomocą seksu. O czym my mówimy?! Seks, który ma łączyć, jest według Pulikowskiego narzędziem do kształtowania relacji damsko-męskich. „Pieniądzem”, za który można „kupić” szacunek i miłość partnera lub partnerki. Albo ja jestem ciemny jak tabaka w rogu, albo Pulikowski jest porypany na maksa bardziej niż ustawa na to pozwala, i zdecydowanie optuję za drugim. I niestety, takich kobiet, którym się wydaje, że faceta da się wytresować łóżkiem jest wcale niemało. Tak jak niemało jest facetów, którym się wydaje, że kobieta jest stworzona po to, i tylko po to, aby spełniać ich zachcianki. To się nie zmieni, póki tacy Pulikowscy będą szerzyć swoje herezje.

      Usuń
    9. Piotrze:

      W pełni się z Tobą w tym temacie zgadzam. Alkoholizm jest ostatnią postawą, którą można tolerować w relacjach mąż i żona. I zgadzam się z tym, że dla religijnych ortodoksów, nierozerwalność świętego związku małżeńskiego jest ważniejsza niż szacunek do współmałżonka/-ki. Dla niech alkoholizm to tylko przejaw ludzkiej słabości i grzeszności, z którego Bóg rozgrzesza.

      Jaka jest w tym rola seksu przedmałżeńskiego? Tu już odrobinę się różnię od Twojej tezy. Bo faktycznie, seks przedmałżeński jest wyznacznikiem pewnego dopasowania, problem w tym, że nasze „ja” się zmienia w czasie nie tylko na płaszczyźnie seksu, ale całej około małżeńskiej osobowości. Długo by tłumaczyć, więc tylko drobny przykład. Może być tak, że jej przed ślubem nie przeszkadza jego siorbienie przy posiłku, ale po ślubie będzie doprowadzać ją do szału (odwrotnej sytuacji nie wykluczam).

      Usuń
    10. to mnie przyszło do głowy też coś z innej beczki /Aniu pozdrawiać :)/:
      ukrytym założeniem było, że to facet inicjuje mizianko, a chciałoby się zapytać takich Szustaków i Pulikowskich, co w sytuacji, gdy kobieta/żona/ zainicjuje?... czy mąż może odmówić?... aczkolwiek /tak spekuluję żartobliwie/ według Szustaka zapewne nie jest do tego zdolny... a czy kobieta może w ogóle inicjować?... znając katolickie podejście do seksu to tylko w dni płodne, dobrze zgadłem? :D
      ...
      a teraz poważniej:
      masz TheLoo racje, że konstatacja dobrania się seksualnego przed ślubem nie załatwia jeszcze wszystkich ewentualnych problemów, bo /również masz rację/ człowiek może się zmienić w każdej chwili już po ślubie i dlatego napisałem o części tych problemów jedynie szacując tą część na 3/4 trochę z sufitu... jednym z takich kryzysowych momentów /tu Ania ma rację/ bywa pojawienie się dziecka na przykład, ale przyczyny bywają różne /tu Ania ma częściową tylko rację/, nie zawsze powodem spadku libido u kobiety jest spełnienie się jako matka, ale często jest to prozaiczne zmęczenie obowiązkami matki... kiedyś znajoma poprosiła mnie o radę, co robić, bo jej facet strzela fochy, a tymczasem prawda jest taka, że jej się nadal "chce", tylko po prostu nie ma na to siły i energii, jest przemęczona, niedospana... akurat znalazłem jej sposób, rodzaj kompromisu, była zadowolona, ale to osobna sprawa...
      ...
      a teraz wróćmy do alkoholu, w tej skrajnej wersji, czyli alkoholizmu... ta choroba może się pojawić później, w trakcie małżeństwa i to bynajmniej nie dlatego, że mąż to skrzętnie ukrywał... jak twierdzi Analiza Transakcyjna /dział psychologii/ niektóre narkotyki (np. alkohol) bywają używane jako substytut seksu w przypadku jego niedoboru, a ja to potwierdzam ze swoich obserwacji zawodowych... scenariusz bywa taki: żonie spada libido, więc mąż zamiast się z nią rozstać albo zaczyna zdradzać, albo sięga po kielicha... sprawa robi się przewlekła i mąż nieraz się uzależnia... no, i się robi istne błędne koło: on ma pretekst do chlania, bo żona mu "nie daje", a żona ma świetną wymówkę, że mąż chla :)
      to by było na tyle dygresji końcowych "z innej beczki"...

      Usuń
    11. W katolickim ujęciu tak właśnie jest. Kobieta podobno tylko w dni płodne. W praktyce jest różnie, ale o tym kaznodzieje nie chcą wiedzieć.

      Z tym matkowaniem też jest różniście. Faktycznie jest tak, że część kobiet po porodzie ma ochotę na seks tylko, gdy chce mieć następne dziecko. Większość jest zazwyczaj zmęczona, czemu nie ma się co dziwić. Ale jak twierdzi wspomniany wyżej prof. Lew-Starowicz, seks mało, że nie jest aż tak bardzo męczący, to jeszcze poprawia kondycję, również kobietom. Wszystko jest zatem kwestią chcenia.

      Tu tak nie do końca mogę się z Tobą zgodzić z tym spadającym libido. To nie jest prawda, że kobietom ono spada, wręcz przeciwnie, najpierw spada mężczyznom, kiedy kobietom wciąż rośnie. To ma swoje biologiczne uzasadnienie. Więc jeśli facet chwyta się za alkohol, to pewnie tylko dlatego, że potrzebuje zastąpić ubytek libido nowymi bodźcami.

      Usuń
    12. okay... powodów sięgania po alkohol (w późniejszym, dorosłym życiu), do tego w nadmiarze jest całe mnóstwo, pokazałem tylko jeden z wariantów scenariuszy, które miewają miejsce... ale Twój wariant również się tu zdarza, a może być jeszcze na odwrót: facetowi libido spada /chociażby z przepracowania/, jeśli uprawia seks, to na chybcika, żona nie jest tym zachwycona, to się odbija ogólnym klimacie w domu, napięcie rośnie, a że alkohol to najprostszy szybki chwilowy sposób, to... wiadomo...
      możliwych sytuacji jest wiele, a my też /siłą rzeczy/ jedziemy po uproszczeniach...
      ...
      kiedyś słyszałem taką historię opowiadaną przez jakąś seksuolożkę:
      najpierw zgłosiła się do niej kobieta z takim problemem, że jej mężowi spadło i libido, i potencja fizyczna... od słowa, do słowa, po dłuższej analizie doktor namówiła ją, żeby namówiła męża, aby przyszli we dwoje... łatwo nie było, ale w końcu dotarli... w trakcie wizyty wylazło chlanie tego męża, jeszcze nie alkoholizm, ale tzw. "binge drinkin'" /picie ryzykowne po polsku/... po paru wizytach w końcu wylazł pierwotny powód całego problemu: gość pracował w hurtowni chemicznej /farby, lakiery, etc/ i tak ulegał nieświadomie regularnemu podtruwaniu... efektem był spadek libido i potencji, a dalej już było jasne, logicznie wszystko ułożyło się w całość... terapia była jedyna: rzucenie pracy i co najmniej miesiąc urlopu na łonie natury... zadziałało... facet się odtruł, seks między małżonkami reaktywował, klimat w domu się poprawił, zaś alkohol okazał się zbędny...

      Usuń
    13. Nie przeczę, powodów popadania w alkoholizm jest mnóstwo...

      Skoro o przykładach. Starowicz w zasadzie przyjmuje tylko pary, ale raz wyjątkowo przyjął tylko faceta. Ten się skarży, że on by chciał codziennie, ale żona jest oziębła i seks nie trafia się częściej niż raz na dwa tygodnie. On przyszedł po radę, co ma zrobić z tym swoim libido, bo może faktyczni ma za wielkie potrzeby. Starowicz mu doradził, aby żonie mówił, że on ją pragnie codziennie, bo ją straszliwie kocha. Po dwóch miesiącach facet znów zjawia się u Starowicza, tym razem z błagalną prośbą, aby coś zrobić z libido żony, bo ona teraz chce czasami i dwa razy na dzień, a on już nie daje rady ;)))

      Usuń
    14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    15. Kanalia

      "ukrytym założeniem było, że to facet inicjuje mizianko, a chciałoby się zapytać takich Szustaków i Pulikowskich, co w sytuacji, gdy kobieta/żona/ zainicjuje?... czy mąż może odmówić?..."

      Nie wiem czy maz moze odmowic, bo mi nigdy nie odmowil kiedy zainicjowalam mizianko. Zas na powaznie- pewnie, ze moze. Tez ma glowe i moze go ona bolec, nieprawdaz?

      Usuń
  6. Jeszcze jeden maniak seksualny skryty za "dobrymi radami". Seks tylko dla prokreacji? Wolne żarty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla ortodoksów przyjemność jest wynalazkiem diabła.

      Usuń
    2. Nie, Pulikowski nigdzie nie twierdzi, że tylko dla prokreacji. Ale zawsze z myślą, że gdyby się jednak ta prokreacja przydarzyła, to trzeba ją przyjąć.

      Usuń
    3. Mario, nie pisałem o Pulikowskim, tylko o ortodoksach ;)

      Usuń
  7. On się naprawdę tak nazywa?! ;)

    OdpowiedzUsuń