środa, 24 marca 2021

Nowe trendy religijności

 

  Było wiele o pedofilii w Kościele, już trochę mniej o homoseksualizmie i kiedy zapowiadało się, że będzie teraz już tylko dobrze, jak grom z jasnego nieba wybucha nowy skandal o całkiem innym podłożu, choć też związany z seksem. Pewnie z tym gromem przesadzam, bo de facto jakoś tak właściwie cicho. Może afera z mobbingiem w szkołach teatralno-muzycznych ją przykryła? A może fakt, że strach coś złego dziś powiedzieć o Kościele? Nie wiem, nie rozstrzygam i zaznaczam, że ta notka nie jest przeciw wierze katolickiej. Problem w tym, że sprawa w jakimś stopniu dotyczy jednego z bardziej znamienitych postaci Kościoła, niedawno zmarłego o. Macieja Zięby, a podobno o zmarłych się źle nie mówi, tym bardziej, że nawet „Wyborcza” wypowiadała się o nim pozytywnie, choć on sam ją krytykował.

  Właściwie temat nie powinien mnie interesować, ale..., ale nastała ostatnimi czasy moda na grupy charyzmatyczne i już kiedyś pisałem, że to jest mocno podejrzane. Chyba od zawsze byłem sceptyczny wszelkim takim ruchom, nie tylko religijnym. Nawet tym, gdzie rzekomo wszystko jest w należytym porządeczku. Taka grupa musi mieć guru, dla niepoznaki nazwanego przewodnikiem duchowym, ziemskim przedstawicielem Ducha Świętego, wtajemniczonym do tego stopnia, że rzekomo potrafi czytać temu Duchowi w myślach. Tymczasem wychodzi na jaw, że w jednej z takich grup działy się straszne rzeczy, niczym w hollywoodzkich horrorach. Ruchy charyzmatyczne to domena dominikanów, a w owym czasie prowincjonałem tego zakonu był właśnie o. M. Zięba. Znał sprawę, wszak ojcowskim gestem karał i przenosił brata Marka (imię wymyślone, choć dziś znalazłem artykuł, w którym opisano go prawdziwym imieniem i nazwiskiem) z jednego zgromadzenia zakonnego do drugiego, ale jej nie zgłosił do prokuratury, choć się do takiego zgłoszenia kwalifikowała. Bo braciszek Marek grupę wyznawców sobie bezwzględnie podporządkował i gwałcił co ładniejsze licealistki i studentki, wykorzystując do tego zarówno wspólną modlitwę we dwoje, jak i spowiedź rzekomo świętą, strach przed szatanem, miłość do Jezusa Chrystusa oraz pseudo-psychologię. Nie zabrakło przy tym perwersji, czyli zbiorowego bicia nagich dziewcząt, a sam używał do tego sznura opasującego jego zakonny habit. Mnie się w głowie nie mieści, jak na przełomie XX i XXI wieku w ogóle to było możliwe i to wśród osób już w jakimś sensie wykształconych. Aby było śmieszniej (czytaj: tragiczniej) ten braciszek wciąż ciszy się bezkarnością, choć w murach zakonu, niemniej ma się tam jak przysłowiowy pączek w maśle. Ciekawa jest też reakcja samych ofiar brata Marka. Przy pierwszej próbie „sprowadzenia ich na ziemię” pojechali na pielgrzymkę na grób znanego charyzmatyka o. Pio. Modlitwy do tego świętego miały ochronić dobre imię ich guru.   

  Dziś dominikanie ogarnięci są paniką, dlatego postanowili wyjaśnić sprawę przy pomocy jakieś niezależnej Komisji, a nawet dwóch. A ja się pytam, co tu jest do wyjaśnienia, skoro są liczne zeznania pokrzywdzonych zebrane w momencie, gdy w końcu uniezależniły się od wpływów zboczeńca w zakonnym habicie? Tymczasem obecny prowincjał tłumaczy: „Maciej Zięba nie wszczął procesu, tylko sam ukarał winowajcę. Dziś stwierdzam, że nałożona kara nie była adekwatna oraz że zakon nie zatroszczył się należycie o osoby skrzywdzone. Teraz mamy większą wiedzę nie tylko o tej sprawie. Nie będę się tłumaczył za ówczesnego prowincjała – nie żyje, już nam tego nie wyjaśni1. Nie chcę wnikać w znaczenie słów „nie tylko w tej sprawie”, ale mam przeczucie, że to dotyczy w ogólności ruchów charyzmatycznych, gdzie zakonny guru przejmuję bezwzględną władzę nad jakąś grupą, a która to władza potrafi członkom zrobić wodę z mózgu. Historia brata Marka jak na dłoni pokazuje, do czego prowadzić może tolerowanie – zawsze podparte skutecznością duszpasterską – rzekomego charyzmatu w imię duchowości, która nie ma nic wspólnego z normalną religią, a wyrasta z ładnie opakowanych w katolickie pudełko mechanizmów psychologicznej manipulacji właściwych dla sekt religijnych. Jak to określił pewien obserwator tych wydarzeń, mamy tu do czynienia wręcz z patologią duchowości.


  Śmiało pójdę dalej w swym krytycyzmie. Nawet jeśli owo uzależnienie od duchownego guru nie prowadzi do naruszania reguł nietykalności cielesnej, to i tak jest to niebezpieczne duchowo dla członków grupy. Wprawdzie takie uzależnienie nie jest tylko domeną zakonnych i księży (jak chociażby wspomniana afera w szkole aktorskiej), to mają oni w rękach zdecydowanie najbardziej groźną broń – bezkrytyczne podejście wiernych do religii, którą sterują, jakby na to nie patrzeć, ludzie znający metody manipulacji, choć się to pewnie inaczej nazywa. Myślę, że to nie wina wiary, to raczej zezwolenie na „egzotyczną” ewangelizację nie tylko w wydaniu Johna Baptisty Boshabora, ale nawet takich, jak słynny Adam Szustak, nawiasem mówiąc, też dominikanin. Aż jestem ciekaw, czy ten ostatni się kiedyś do sprawy odniesie...

 

PS. I znów mnie dopadł troll. Nawet domyślam się kto nim jest, ale z trollami się nie kopię. Niemniej nie życzę sobie śmieci na moim własnym, prywatnym blogu, który może się wielu nie podobać. Choć nie rozumiem, dlaczego w takim razie do niego taki ktoś zagląda?
W związku z tym jestem zmuszony wprowadzić moderowanie komentarzy, za które to utrudnienie moich stałych Czytelników przepraszam.

 

Przypisy:
1 - https://wiez.pl/2021/03/20/seanse-quasi-spirytystyczne-u-dominikanow-zakon-odkrywa-sprawe-sprzed-lat/

 

35 komentarzy:

  1. Cieszy się bezkarnością... no cóż, czytam o tym przypadku i nie napisano, że jego ofiary były niepełnoletnie, albo że w jego zabawach uczestniczyły wbrew swej woli. Fakt, zmanipulował je i uzależnił, ale czy na to jest paragraf?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdzę KK, żeby nie narażać Cię na zbyteczną lekturę ;) niemniej wydaje mi się, że zarówno gwałt, jak bicie, a nawet uzależnianie od siebie osób w celach dokonywania innych czynności seksualnych, nawet na osobach pełnoletnich jest zabronione.

      Usuń
    2. Art. 18 § 1 k.k. stanowi bowiem: „Odpowiada za sprawstwo nie tylko ten, kto wykonuje czyn zabroniony sam albo wspólnie i w porozumieniu z inną osobą, ale także ten, kto kieruje wykonaniem czynu zabronionego przez inną osobę lub [i tu wzmóż uwagę] wykorzystując uzależnienie innej osoby od siebie, poleca jej wykonanie takiego czynu”

      Usuń
    3. Ha widzisz, ja nawet nie wiem czy tam doszło do gwałtu jako takiego. To że się tam rozbierali, czy że dziewczynę oćwiczył sznurem może być różne poczytywane - w zależności od podejścia potencjalnej ofiary. Z tego co czytam on wprowadził podział - na osoby uzależnione i całkowicie mu oddane, oraz sceptyczne, które izolował i podejrzewam że krył swoje prawdziwe oblicze. Ta pierwsza grupa pomimo doświadczanej przemocy, pozostawała lojalna wobec duchownego. - Ludźmi z zewnątrz pogardzała.
      Ten Zięba wykitował, więc nie odpowie za tolerowanie sekty w zakonie, ale "Markowi" będzie trudno dobrać się do tyłka, jeżeli jego "owieczki", nadal są pod jego wpływem.

      Usuń
    4. Właśnie fakt, że ofiary długo broniły sprawcę (niemal jak syndrom sztokholmski) dowodzi, jakie szkody natury psychologicznej wyrządził im braciszek Marek. Natomiast jest też Art. 199 § 1 KK: „Kto, przez nadużycie stosunku zależności lub wykorzystanie krytycznego położenia, doprowadza inną osobę do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej albo do wykonania takiej czynności, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”
      Czy mu się upiecze? Mają być dwie niezależne (niezależne od dominikanów) Komisje, które mając ocenić charakter czynów tego zbuka. Nie pomogą mu mury klasztorne. Swoją drogą człowiek z takim „temperamentem” i skłonnościami, nawet jeśli zażera same pączki, odizolowany o świata, to też swoista kara. Myślę, mam nadzieję, że jej mu nie zaliczą na poczet wyroku.

      Usuń
    5. Okazuje się, że byłem zbyt optymistyczny z tymi murami klasztornymi. Dziś czytam: „Okazuje się, że 2 marca br., pięć dni przed publiczną deklaracją ojców dominikanów o chęci wyjaśnienia sprawy ojca Pawła M., do prokuratury trafiła nowa – nieprzedawniona – sprawa kobiety skrzywdzonej przez tego zakonnika. Do czynów doszło wedle identycznego schematu przemocy duchowo-seksualnej, jak przed laty we Wrocławiu. Tym razem osobą skrzywdzoną jest siostra zakonna”

      Usuń
    6. No i dobrze, miejsce takich ludzi jest za kratami.

      Usuń
  2. Zainteresowani nagle miewają większą wiedzę w danej sprawie, nagle, bo gdy wszystko wychodzi na jaw, to już nie wypada zaprzeczać, bo nie wiadomo kto i jak głęboko kopał.
    Dziwnie krótko Internet się tym zajmował, ale to chyba Obajtek pochłania wszystkie emocje...i sprawa Żulczyka.
    Zresztą, co się dziwić, gdy zwykły obywatel skarbówce złotówkę jest winien, to nie ma zmiłuj - jak kraść to miliony, jak deprawować nieletnich to pod parasolem kurii lub wspólnoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonany, że dominikanie dziś biją się w pierś dlatego, że sprawa została ujawniona przez ofiary choć oni wiedzieli (nie tylko o. Zięba), dobrze wiedzieli, co się dzieje od samego początku.

      PiS już nie daje rady z aferami i aferkami, więc produkuje ich coraz więcej (znów Grodzki, znów Tusk) i więcej. Nawet na arenę międzynarodową wywlekli nazwanie Dudy durniem. Mamy utonoć w zalewie wiadomości złych i bardzo złych.

      Usuń
  3. Znam tę sprawę, jedna z dalekich znajomych była ofiarą, a było to już wiele lat wcześniej, ok.20.
    Moderowanie uciążliwe głównie dla Ciebie, widać ktoś Cię nie lubi;)
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałbym, bardzo mnie nie lubi, choć mu nic złego nie zrobiłem. Może tylko to, że on mnie widzi w tym wieku w kościele na różańcu. Bo przecież nie wypada staremu prowadzić bloga, tym bardziej kontrowersyjnego ;)
      Dam radę Anabell, choć to faktycznie lekko uciążliwe. Ale ja uwielbiam trudne wyzwania ;)

      Usuń
  4. Wychowano mnie w domu parafialnym, ale przez to w świadomości, że ksiądz, to nie Bóg. Taką też postawę przekazałam dzieciom. Kiedyś wydawało mi się to rozsądne, ale pachnące herezją. Dziś wydaje mi się już tylko rozsądne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herezją? Też coś!
      Też zawsze byłem z nimi na dystans, nawet jeśli wymienialiśmy maile.

      Usuń
    2. Obejrzałam właśnie dokument o Towiańskim. Toż to prawdziwy guru z Twojej notki, a skupiał polska inteligencję. Jego urokowi uległ, a nawet go zakasował ;) nawet Mickiewicz. Jak więc widać, ślepe zaufanie oszołomom, to nie tylko przywilej prostego luda.

      Usuń
    3. Aż musiałem sprawdzić, kto zacz ten Towiański. ;) Dobrze, że już nie żyje. Niech mu ziemia lekką będzie…

      Usuń
  5. Wszystkie te nieszczęścia biorą się chyba z potrzeby niektórych ludzi, żeby im ktoś wytyczył ścieżkę. Dotyczy to raczej ludzi młodych. Chociaż niestety starsi też dają się omamić.
    I trafiają na guru, przewodnika czy jak go tam zwał.
    I wszystko zależy szczęścia. Nie każdy taki przewodnik musi okazać się draniem.
    Ale często jednak z takiego guru ,przewodnika jak wyczuje, że ma władzę n d "rządem dusz" ujawniają się złe cechy. Do tej pory ukrywane.
    I wtedy dochodzi do takich sytuacji jak u dominikanów.

    Wspólnoty charyzmatyczne są niejako próbą rozruszania skostniałego Kościoła. Nie za bardzo się w nich rozróżniam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli nie dochodzi do takich drastycznych przypadków i tak mam wątpliwości do tych „przewodników”. Odzwyczajają członków grupy od samodzielnego myślenia, szczególnie gdy zasłaniają się Duchem Świętym, bo taki charakter mają grupy charyzmatyczne. Skoro Duch Święty jest nieomylny, władza takiego guru jest bezgraniczna, może wciskać grupie co chce, i tak tego nikt nie kontroluje. Na domiar wszystkiego liczy się ilość, a nie jakość. Przełożeni zacierają ręce z zadowolenia, bo przybywa aktywnych wiernych, choć ta aktywność jest bardziej niż problematyczna. Ilość odmawianych różańców w żaden sposób nie wzmocni Kościoła.

      Usuń
    2. Bywają się tacy co się Maryja zasłaniają. Ostatnio modni Wojownicy Maryi na przykład.
      To nie dotyczy tylko ruchów charyzmatycznych, to takie zapatrzenie w "przewodników".

      Problem jest z ta nieomylnością. W takich przypadkach nie dotyczy to Boga, tylko człowieka.

      Usuń
    3. Gdzież Maria biblijna i jakiś jej kult.
      Między Marią (Miriam) a Maryją jest jednak różnica. O Matce Bożej już nie wspomnę

      Usuń
    4. Przecież to zawsze dzieje się za sprawą ludzi wykorzystujących naiwność innych.
      Wiem, że teraz będę bluźnił, ale gdyby Maryja wiedział, jaki kształt przybierze jej kult (owi rycerze) lub do jakich celów będzie wykorzystywany (różaniec owinięty wokół zaciśniętej pięści)..., no dobrze, nie powiem, co mam na myśli, bo faktycznie mnie o obrazę uczuć oskarżą ;))

      Owi rycerze na klęczkach pielgrzymujący wokół kościoła to dowód, że nie tylko kobiety bezmyślnie ulegają manipulacji.

      Usuń
    5. Trochę namieszałem z kolejnością komentarzy, ale ten układ jest dla mnie nowy ;)

      Dlatego napisałem o Maryi, co niewiele ma wspólnego z Matką Boską, ale skojarzenia można powziąć ;)

      Usuń
  6. Jakiś czas temu położyłem krzyżyk na interesowaniu się klerem i jego wyczynami, wprawdzie tracą przy tym normalni księża - jeżeli tacy bywają, ściśnięci między chucią a celibatem.
    Trollowe wpisy usuwam z korzeniami nie zawracając sobie głowy. Troll jak widzi reakcji na swój wpis ginie w sieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie chodzi tu o egzaltowanie się „niecnym” życiem kleru, raczej trzeba wyczulać na to, czego można się o niektórych spodziewać i dlatego wydaje mi się, że takie informacje są potrzebne.

      Też byłem cały czas za usuwaniem i ignorowaniem, ale wtedy trzeba by stale siedzieć w blogu. Bo niby komentarz trolla trwa stosunkowo krótko, ale zawsze ktoś inny jest narażony na te treści.

      Usuń
  7. To moje regiony, no i w czasach studenckich znałam osobę, która była oczarowana klimatem u dominikanów, prawdopodobnie była w owej grupie "charyzmatycznej". Od lat nie mam z nią kontaktu, mam nadzieję, że uniknęła traumy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy da się uniknąć traumy. Moja kuzynka w czasach studenckich została zgwałcona (nie przez księdza). Minęło ponad dwadzieścia lat, a ona czasami pyta, czy to nie jej wina.

      Usuń
  8. jak zwykle pojawia się filozoficzne pytanie, czy cecha to lub wręcz istota tego systemu, czy tylko błąd i wypaczenie?...
    ...
    lance do boju, szable w dłoń, trolla ze z forum goń, goń, goń...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie Piotrze, to nie jest cecha ani istota tego systemu. Ani błąd, ani wypaczenie. To jest cecha ludzi, rzecz w tym, że ani Kościół, ani religia przed tym nie chronią. A powinny...

      Już sama wzmianka o moderowaniu komentarzy trolla przestraszyła. Jak do tej pory jeszcze się nie odezwał, widocznie nie chce nawet spróbować ;))

      Usuń
    2. masz rację, to jest wręcz truizm, że rozrabia człowiek, a nie system, niemniej jednak ludzie nieraz domagają się odszkodowań od systemu...

      Usuń
    3. Może więc zapytam, a kto system tworzy? Znasz jakiś nie stworzony przez człowieka, albo taki, za którym nie kryją się ludzie?

      Usuń
    4. okay, toć system sam z siebie się nie tworzy, to jest kolejny truizm i nie ma nawet cienia zahaczenia do dyskusji...
      natomiast jest inna kwestia: taki system, który tworzy warunki do rozrabiania, mimo że nie po to sam był skonstruowany... tu się pojawia pewna subtelna różnica pomiędzy winą i odpowiedzialnością... winny jest tylko i wyłącznie "rozrabiacz", to jest bezdyskusyjne, ale czy to zwalnia system /w sensie: ludzi w danej chwili nim sterujących/ od odpowiedzialności?...

      Usuń
    5. To raczej nie jest takie proste, jak usiłujesz przedstawić.
      Wina wyłącznie rozrabiacza nie jest bezdyskusyjna. Jeśli system, przypomnę – stworzony przez ludzi – tworzy możliwości działania rozrabiacza, to winni są również sterujący tym systemem. Ale nie tylko oni. Również ci, którzy się temu biernie przyglądają i nie reagują. Z całego bractwa dominikanów, którzy wiedzieli o działaniach o. Pawła, tylko jeden wespół z jedną z ofiar, odważyli się temu realnie i skutecznie przeciwstawić. Gdzie była reszta?

      Usuń
    6. znowu masz rację, "wina" /w sensie prawnym/ może polegać też na stworzeniu warunków do bezpośredniego popełnienia czynu... np. gość wynajął komuś mieszkanie, wiedząc(!), że ten ktoś założy w nim wytwórnię fałszywych pieniędzy /znałem taki przypadek/... natomiast w omawianym casusie może być kłopot z udowodnieniem, że grupy charyzmatyczne powstały w zamyśle jako przykrywki, aby ktoś mógł sobie gwałcić uczestniczki... to raczej gwałciciel wykorzystał te grupy do swoich celów... zaś to, że ktoś wiedział o gwałtach i nic z tym nie zrobił to już osobna sprawa, system (grup charyzmatycznych) nie ma tu nic do rzeczy...

      Usuń
    7. Przykro mi, ale i tu będę polemizował.
      Po pierwsze, w odpowiedzialności zbiorowej mamy do czynienia z przewinieniem moralnym, które nie zawsze podlega karze z Kodeksu Karnego. Zrozumiał to następca prowincjała Zięby i już oddał się do dyspozycji zwierzchników.
      Po drugie, grupy charyzmatyczne pod przywództwem duchowym Pawła Malińskiego i o takim charakterze, jak podejrzewałem, nie są wyjątkiem. Ale o tym w jednej z kolejnych notek, bo temat mnie mocno zaciekawił.

      Usuń
  9. Grupa charyzmatyczna....
    Najbardziej znana to chyba Peoples Temple (Kościół ludu), który doprowadził do słynnej masakry w Jonestown (ponad 900 ofiar śmiertelnych) -==> https://en.wikipedia.org/wiki/Jonestown
    Sądziłem, że to powinno być wystarczającą przestrogą dla kościoła instytucjonalnego. Okazuje się ze pokusa była zbyt wielka.
    Smutno mi, że właśnie Dominikanie dali się w to wciągnąć, ceniłem sobie ich podejście do religii.
    Z drugiej strony, kiedyś nasz proboszcz wziął urlop i zastąpili go Dominikanie z sąsiedniej parafii.
    Gdy nas o tym powiadamiał to dodał: dawajcie im wszystkie pieniądze jakich zażadają, ale nie słuchajcie tego co wam powiedzą.
    Okazuje się że miał rację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat mnie tak wciągnął, że chyba popełnię jeszcze jedną notkę już o charakterze eseju.
      Przyznaję, ten Twój cytat jest wręcz zachwycający.

      Usuń