piątek, 29 kwietnia 2022

Jeeezzzuuu!

 

  Ten okrzyk wyrwał mi się z ust po przeczytaniu dwóch informacji na portalu wPolityce.pl. Najpierw ankieta redaktorów skierowana do czytelników: „Czy Twoim zdaniem Niemcy straciły moralne prawo do przewodzenia Europie po tym, gdy okazało się, że są w ścisłym sojuszu ze zbrodniczą Rosją?”. Oni swoich czytelników mają faktycznie za ciemny lud. Tak ciemny, że nie wolno temu ludowi zezwolić na samodzielną ocenę. Jeszcze piękniej wygląda komunikat oficera prasowego Wydziału Działań Komunikacyjnych Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Magdaleny Busz. Czytam: „Prosimy nie publikujcie informacji i zdjęć obrazujących ruchy wojsk i ich lokalizację, dat i godzin przejazdów kolumn wojskowych danych dotyczących wylotów i lądowań wojskowych statków powietrznych. Bądźmy świadomi zagrożeń! Każde nieprzemyślane działanie w sieci, publikowanie zdjęć przedstawiających ważne wojskowe obiekty, instalacje, urządzenia może mieć negatywne konsekwencje dla systemu bezpieczeństwa i obronności1. Czujecie bluesa? Pani podpułkownik w świetle reflektorów ogłasza całemu światu, że w Polsce od 1-go maja odbędą się manewry Wojska Polskiego (specjalnie do Radka dodam: czołgi na autostradach i drogach szybkiego ruchu). I prosi o zachowanie tego faktu w tajemnicy (sic!), gdy teraz na pewno „oczy” wszystkich satelitów i dronów będą skierowane na polskie drogi o mocno utwardzonej nawierzchni w wyszczególnionych przez podpułkownik województwch.

  Jakoś nigdy nie miałem dobrego zdania o dowcipach opowiadanych przez wierzących. Pomijam fakt, że ze zrozumiałych względów są mało „soczyste”, ale czasami nawet nie wiem, kiedy się śmiać. Ostatnio znaleziony (na portalu Katolik.pl w dziale „Humor”): „Grek pyta Rzymianina na ulicy: Przepraszam, która godzina? Rzymianin odpowiada: XX po VII”. Na dobrą sprawę, chciałbym ten dowcip usłyszeć, najlepiej z ust autora, a nie przeczytać. Ciekawe, który z nas i w którym momencie by się śmiał? Na szczęście nie jest tak źle. Czasami trafiają się naprawdę dobre „kawałki” choć zazwyczaj w dłuższych anegdotach. Do takich zaliczyłbym fragment wywiadu z bratem Elia, włoskim zakonnikiem, odpowiednikiem o. Pio. Dla ścisłości, ów fragment ukazał się na najbardziej dowcipnym portalu, jakim jest Fronda.pl. Do łez rozbawił mnie fragment: „Diabeł istnieje. Czai się na nas! Widziałem ludzi, którzy odrywali się od ziemi! To ci, którzy w niego nie wierzą, są w moim przekonaniu chorzy2. Szczególnie przypadło mi do gustu przedostatnie zdanie. Od razu skojarzyłem z dwoma nazwiskami: Kozakiewicz i Partyka. Ci to potrafili się odrywać od ziemi. Niemniej pojawiają się i inne, bardziej poważne problemy. Bo co myśleć teraz o wspomnianym wcześniej o. Pio? On też bez problemu odrywał się od ziemi i to aż na wysokość przelatujących alianckich bombowców. Na portalu Alteista.pl jest wymienionych troje świętych, którzy potrafili lewitować: św. Franciszek z Asyżu, św. Józef z Kupertynu oraz św. doktor Kościoła Teresa z Avila3. Powoli tracę rozeznanie, co jest świętością, a co diabelstwem. Ten brat Elia dodaje: „Pan daje wybrańcom krzyż, który pozwala przetrwać diabelskie ataki4. Teraz już wiem, co jest z tym krzyżem, który w sobie nosimy. To balast, który nie pozwala nam, zwykłym zjadaczom chleba oderwać się od ziemi. Nawet metaforycznie...

  Prawdziwy szok (rozrywkowy) przeżyłem przy lekturze artykułu na portalu Deon.pl, pod tytułem: „Czy tak wyglądał Jezus?”5. Chyba nie tylko w Polsce krąży wyidealizowany rysunek Jezusa, namalowany pod dyktando s. Faustyny Kowalskiej. Przystojny młodzian ze starannie przystrzyżoną bródką, finezyjnym wąsem i długimi włosami.


  Tymczasem za sprawą grupy angielskich badaczy składający się z antropologów, kulturoznawców, archeologów oraz przedstawicieli biologii i genetyki, opracowano najbardziej realistyczny wizerunek Jezusa. Nie żebym szydził, ale nie mogłem się oprzeć pokusie pokazania wyników ich pracy:


 

 

Przypisy:
1 - https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/596260-wojsko-zapowiada-wzmozony-ruch-swoich-pojazdow-od-1-maja
2 - https://www.fronda.pl/a/brat-elia-diabel-istnieje-czai-sie-na-nas-widzialem-ludzi-ktorzy-odrywali-sie-od-ziemi-2,176786.html
3 - https://pl.aleteia.org/2021/06/21/niektorzy-unosili-sie-nawet-na-wysokosc-kilkunastu-metrow-poznajcie-lewitujacych-swietych/
4 - https://www.fronda.pl/a/brat-elia-diabel-istnieje-czai-sie-na-nas-widzialem-ludzi-ktorzy-odrywali-sie-od-ziemi-2,176786.html
5 - https://deon.pl/po-godzinach/nauka-i-technologia/czy-tak-wygladal-jezus,373846

84 komentarze:

  1. to, że nie zatrybiłeś dowcipu o Greku i Rzymianinie to Twój problem i taktownie komentował tego nie będę, ale mnie za to zaintrygowało, że na katolickim portalu pojawił się dowcip na takim poziomie abstrakcji...
    za to jak to opowiedzieć paszczą?...
    to akurat proste, coś podpowiem:
    "Odprawa policji: Naczelny aspirant zarządził uzgodnienie czasu przed akcją i zapytał:
    - Kowalski, u was która godzina?
    - Pałka, pałka, krzesełko, bałwanek"
    inna sprawa, że kawał archaiczny, bo teraz prawie nikt nie nosi zegarków, do tego z takimi wyświetlaczami, zaś czas w telefonach synchronizuje się sam, równo u wszystkich...
    ale starsze pokolenie /jeśli pamięć jeszcze jako tako hula/, poczuje, o co się rozchodzi...
    no, właśnie... kawały tego typu nie są do rozumienia, tylko do czucia... jak się za dużo myśli, to kicha z grochem, nic z tego nie będzie...
    p.jzns :).

    OdpowiedzUsuń
  2. O rozsadku politykow nie bede sie wypowiadac bo trudno komentowac cos co nie istnieje, natomiast powiem ze ja tez gdzies wyczytalam iz Jezus byl brzydkim mezczyzna, w dodatku z jakims skrzywieniem kregoslupa co moglo byc garbem. A przede wszystkim ludzie nie rozumieja ze chociaz byl rzeczywista historyczna postacia to zadnym boskim synem czy cudotworca. Jednak legenda przetrwala a takze nadala mu idealny obraz no bo jakzeby syn bozy mogl byc nieatrakcyjnym czlowiekiem?
    A mnie wciaz zadziwia jak sie ludziom chce ten temat walkowac przez dwa wieki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wynika z potrzeby wiary. Podobno człowiek ma w mózgu taką połać, która, jeśli się ją pielęgnuje, czyni go niewolnikiem własnych przekonań religijnych. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale chyba nie najgorzej skoro mimo wszystko jako gatunek to przetrwaliśmy. ;)

      Usuń
  3. Dziś dzieci w ogóle nie znają się na zegarku ze wskazówkami, nawet jak im powiesz czternasta dwadzieścia, to dziwnie patrzą!
    Ten drugi portret bardzie rzeczywisty, ale pewnie za mało uduchowiony...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jaki byłem dumny, gdy ojciec nauczył mnie "czytać" zegar. Tyle, że później za każde spóźnienie mi się obrywało ;))
      Tu nie oceniałbym duchowości po wyglądzie. Inna sprawa, że wiele wierzących kobiet chrześcijanek mogłaby nie być tak gorliwa w swojej wierze.

      Usuń
  4. Uważasz, że fakt manewrów 1 maja to jakaś tajemnica była dla wszystkich? Uważasz że powinna to być tajemnica i pożądana sytuacja, w której nagle na ulicach pojawiłyby się czołgi? Czy znasz jakiekolwiek państwo, które utrzymuje w tajemnicy fakt, że wojsko zamierza ćwiczyć? Otóż raczej nie trzyma tego w tajemnicy, gdyż manewry wojskowe są swego rodzaju demonstracją. Co innego fotografowanie z bliska sprzętu, które faktycznie jest z wielu powodów niepożądane.

    Mam wrażenie, że krytykować "tyż trza umić". Bo jak się człowiek doczepia do czegoś, o czym nie ma pojęcia - po prostu się błaźni. Tak samo jak brakiem zrozumienia dowcipu z Rzymianinem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne co uważam, to idiotyzm ostrzegający przed fotografowaniem. Wpisz sobie w Google hasło np. Leopard PL2. Mało, że uzyskasz szczegóły techniczne czołgu to jeszcze może kliknąć na grafikę a wtedy braknie Ci czasu na przeglądnięcie wszystkich fotek obrazujący ów czołg z każdej strony. I tak jest z każdym rodzajem polski broni. A Ty mi mówisz, że fotografowanie jest z wielu powodów niepożądane (sic!) No nie mogę, nie pojmuję...

      Podobnie jest z tym kawałem. Fonetycznie brzmiałby: dwadzieścia po siódmej, a teraz wytłumacz słuchaczowi, że ma myśleć cyframi rzymskimi. Jeśli kogoś ten dowcip bawi „ze zrozumieniem”, to ja powiem bez kozery, że mamy do czynienia z idiotą na poziomie totalnego debilizmu.

      Usuń
    2. Idziesz w zaparte. Fotografowanie czołgu daje pogląd gdzie on stacjonuje a nie jak on wygląda.

      Abstrakcyjność i zabawność kawału polega właśnie na tym, że nie jest on do fonetycznego odtworzenia, podobnie jak rysunek. Kompletnie tego nie zrozumiałeś i się ośmieszyłeś odkrywając rzecz oczywistą, jako lapsus kawału.

      Usuń
    3. Weź mnie nie czaruj. Dziś, w dobie pełnej inwigilacji i doskonałych urządzeń obserwacyjnych, określenie stacjonowania czołgu nawet w hangarze nie stanowi problemu, a Ty mi mydlisz oczy fotografią ;))

      Aaa, teraz rozumiem. Abstrakcyjność i surrealizm tekstu pisanego ma być śmieszne? Nie sądzisz, że jest właśnie wręcz żałosne? Pamiętam takie powiedzenie z dzieciństwa: „śmiać się jak głupi do sera” i ono jest adekwatne do tego, co mi proponujesz.

      Usuń
    4. Nie będę się rozwodził, ale kilkakrotnie zmylono doskonałe urządzenia itd. podstawiając atrapy pojazdów wojskowych - ostatnio bodaj w Iraku, gdzie super drogie rakiety zużyto, by zbombardować kupę dykty.

      Nie nie sądzę, że jest żałosne, tak jak nie sądzę, że żałosne są żarty rysunkowe, których również nie opowiesz w towarzystwie. To co nas śmieszy jest kwestią indywidualną, natomiast zrozumiałe dla mnie jest, że kogoś nie bawią dowcipy, które trzeba mu tłumaczyć. Zresztą powiedzenie "śmiać się jak głupi do sera" to potwierdza, gdyż oznacza moment, kiedy śmiejący nie wie z czego się w zasadzie śmieje, więc nie proponuję byś tak czynił.

      Usuń
    5. Chcesz mi powiedzieć, że owe czołgi na polskich autostradach to będą atrapy z tektury? Akurat ten dowcip mi się wyjątkowo podoba. Myślisz, że ktoś je będzie ostrzeliwał drogimi rakietami? ;))

      To może tak. Nawet jeśli przyjąć, że to jest „żart rysunkowy” to i tak mam nieodparte przekonanie, że skierowany do blondynek. Załóżmy hipotetycznie, że jesteś na jakieś imprezie, na której opowiadacie sobie dowcipy. Ciebie akurat najbardziej bawi ten omawiany i choćbyś się zaszlachtował, nie opowiesz go towarzystwu. Musisz go napisać i puścić w obieg. Kuźwa, to dopiero dowcip!!! :D :D

      Usuń
    6. A ten wniosek płynie z Twojej atrapy poczucia humoru, czy pojęcia? :)

      No właśnie. Jeszcze gorzej by było, jakbyś chciał pokazać słowami obraz Matejki. Natomiast musiałbyś się zaszlachtować dosłownie, odtwarzając Romea i Julię...

      Usuń
    7. Atrapa poczucia humoru??? Chyba się trochę pogubiłeś Rademenesie .... :)

      Usuń
    8. Radku, ten wniosek wysunąłem na podstawie Twojej paplaniny o konieczności zachowania tajemnicy :D

      Wiesz, gdybym komuś chciał pokazać obraz Matejki, zaprowadziłbym go do galerii, zaś na Romeo i Julię zaprosiłbym do opery. Tymczasem dowcipy w towarzystwie się opowiada, nie rysuje. ;)

      Usuń
    9. Mario, coś mi się zdaje, że Radek zabrnął w ślepą uliczkę ;))

      Usuń
    10. Mario, lubuję się w metaforach i neologizmach. Nie oznacza to zagubienia. Natomiast niektórym wyobraźnia - albo raczej jej brak, nie pozwala zrozumieć sformułowań o pewnej dozie abstrakcji. Nic strasznego.

      O widzisz Delu, zaczynasz może powoli łapać, choć z wyraźnym trudem.
      Otóż nie jest to dowcip do opowiadania w towarzystwie, na takiej samej zasadzie jak nie nadaje się do opowiadania obraz Matejki, albo rysunek Andrzeja Mleczki - też z reguły śmieszny.

      Usuń
    11. Chciałem Ci Radku odpuścić, ale się nie da. Zapytam z ciekawości, czy poczucie humoru ma jakiś kształt? Jeśli nie ma, a nie ma, to nie może być atrapy poczucia humoru, nawet w ujęciu alegorycznym ani metaforycznym. Tym samym zdumienie Marii na ten zwrot jest w pełni uzasadnione.

      Nie wiem, co niby mam łapać? Przeciętnie inteligentny człowiek nie tylko potrafi opisać słownie obraz Matejki ale również opowiedzieć coś więcej niż to, co obraz przedstawia. Na domiar wszystkiego, nie do końca wiem, jak twórczość tego artysty można traktować w kategorii humoru? Co innego Mleczko. Rzecz w tym, że nie widziałem jeszcze rysunku tego artysty, który nie dałoby się opisać słownie wraz ze wskazaniem na puentę. No chyba, że ma się poczucie humoru jak ów Rzymianin z zegarkiem.

      Usuń
    12. Wyobraź sobie że można to słowo również odnosić do pojęć - jak już rzekłem - abstrakcyjnych (ale zauważyłem, że całe zaperzenie się Twoje i Marii wynika z tego, że oboje jesteście pozbawieni wyobraźni abstrakcyjnej. I to nie epitet ani nic w tym rodzaju - po prostu nie wszyscy ją mają.) I stąd np. cała masa zwrotów typu "atrapa wiary" albo tytułów artykułów - „Władza, która jest tylko atrapą”, albo "Polski Kościół jest atrapą" - czy wiara, władza albo Kościół mają jakiś kształt?

      No więc możesz też "inteligentnie" opisać kawał z rzymianinem i zegarkiem, tak żeby odbiorca zrozumiał o co chodzi. Problem w tym, że ani opisany rysunek, czy obraz ani dowcip, nie zrobi wrażenia.

      Usuń
    13. No i wyszło szydło z worka, czyli Ty nawet nie wiesz, co to jest abstrakcja.
      Pamiętam przełom lat 80-tych i 90-tych, kiedy to nowa „inteligencja” wyszła z ukrycia. Modne było wówczas słowo „absolutnie”, używane najczęściej bez sensu. Np. absolutnie wody Warty wpływają do Bałtyku, Warszawa jest absolutnie stolicą Polski, itp., itd. I Ty mi wciskasz kit, że ten dowcip (o czołgach) jest z gatunku neologizmów. Na dodatek dajesz do zrozumienia, że pojęcie atrapa jest z gatunku abstrakcji (sic!)
      Słownikowa definicja „atrapy”:
      - imitacja jakiegoś przedmiotu;
      - coś pozbawionego wartości, co sprawia pozór bycia czymś, czym w rzeczywistości nie jest.
      Owe atrapy czołgów bez wątpienia podchodzą pod obie definicje (chyba się zgodzisz?) czyli są pozbawione wartości i słyszę od Ciebie, że z tego powodu nie rozumiem abstrakcji. A czym jest abstrakcja? Znów posłużę się słownikiem: „pogląd lub twierdzenie oderwane od rzeczywistości” lub „coś niekonkretnego, trudnego do zrozumienia lub pomysł nie do zrealizowania” lub „pojęcie ogólne, niemające odpowiednika w żadnym konkretnym przedmiocie; też: proces tworzenia takich pojęć”. Jest jeszcze jedna definicja: „dzieło sztuki stanowiące kompozycję linii, barwnych plam, brył i płaszczyzn”, które najbardziej pasuje do atrapy czołgu ( :D), tyle że te czołgi na polskich autostradach akurat atrapami nie są.
      Najzabawniejsze jest to, że Ty nagle mówisz o dowcipie z Rzymianinem. I co ja czytam? Że ani rysunek, ani dowcip nie robią wrażenia, co od początku polemiki próbuję Ci dać do zrozumienia. ;))

      Usuń
    14. Ostatnio jak sam czegoś nie potrafisz zrozumieć, usiłujesz przerzucić ów fakt na oponenta. :) W zasadzie jak przeczytałem pierwsze zdanie, domyśliłem się że zaraz zaczniesz wymyślać jakieś cuda wianki i wmawiać, że te głupoty ja napisałem. I nie pomyliłem się. :D
      Dobrze jest też rozumieć wypowiedzi pozbawione pewnej dozy abstrakcji... Nigdy nie twierdziłem, że jakiś dowcip o czołgach (?) ma coś wspólnego z neologizmem (?). Coś Ci się przyśniło.

      I cóż z tego wywodu wynika? W jakim przedmiocie ma odpowiednik słowo "atrapa poczucia humoru"?

      A ostatnie zdanie to już przykład jakiegoś naprawdę ostrego zjazdu. Próbuję Ci wytłumaczyć, że istnieje coś takiego jak sytuacyjność. Żeby w pełni docenić obraz - trzeba go obejrzeć samemu, a nie słuchać opisu. Żart z rzymianinem może być zabawny jedynie, gdy się go przeczyta, a rysunek mleczki - jak zobaczy - bo zapewniam Cię są rysunki, których nie ujmiesz słowami, nawet najinteligentniejszymi. Przez chwilę udawałeś że to zrozumiałeś...

      Usuń
    15. Nie ja napisałem, że lubię neologizmy (30. IV godz. 17:43), ja siłą skojarzenia, owe atrapy czołgów, które będą bombardowane drogimi rakietami (30. IV godz. 08:06) uznałem za neologizm. Próbowałem znaleźć tę informację o ataku na tekturowe czołgi w Iraku, ale nie znalazłem. Podejrzewam, że naczytałeś się science fiction. Nie tekturowe, a gumowe czołgi były w W. Brytanii przed inwazją w Normandii.

      „atrapa poczucia humoru” nie ma odniesienia do żadnego przedmiotu, siłą rzeczy pierdyknąłeś nonsensem.

      He, he, żeby docenić obraz Matejki trzeba go obejrzeć(?) Wiesz, że zawsze byłem zachwycony „Panoramą racławicką” oglądając tylko fragmenty całości, którym towarzyszył opis. W końcu obejrzałem całość we Wrocławiu. Wow! Ale czy przybyło mi zachwytu nie jestem pewien.
      Aby „docenić” dowcip o Rzymianinie, mało że nie pomoże ci jego obejrzenie, mało, że nie pomoże Ci tłumaczenie nawet autora, to jeszcze dojdziesz do wniosku, że ktoś Cię usiłuje wpakować do wariatkowa. Tak to rozumiem.

      Usuń
    16. Tak, wiem, jak czegoś nie możesz znaleźć w Internecie to to nie istnieje, albo nie miało miejsca. :) Ostatnio kolega piszący artykuł opowiadał mi o podobnym przypadku. Jego tekst dostała jakaś początkująca korektorka w ramach ćwiczeń. Było tam odniesienie do dokumentu, który mój kolega oglądał w archiwum - podał więc nazwę instytucji i sygnaturę dokumentu. Dziewczątko nie potrafiło go zweryfikować, bo dokumentu nikt nie zamieścił go w internecie. On po prostu nie istniał dla niej w żadnej dostępnej sferze. :D Podejrzewam że poziom dysonansu poznawczego u niej i u Ciebie jest podobny - ciężko Wam pojąć że mogą być wiadomości spoza internetu...

      Ha ha, siłą rzeczy to teraz sam udowodniłeś, że nie rozumiesz nawet podanej przez siebie definicji abstrakcji. :D Tak się teraz zastanawiam - dlaczego Ci ciężko przyznać, że po prostu tego żartu nie rozumiesz. Próba tłumaczenia Ci go jest zadaniem tak samo karkołomnym jak próba wytłumaczenia ślepemu czym są kolory - po prostu nie ma on zmysłu, żeby je zrozumieć. Ty nie masz wyobraźni abstrakcyjnej i też nie zrozumiesz...

      Niektórzy są zachwyceni wyjadaniem rodzynek z sernika i zjedzenie kawałka ciasta nie robi na nich również wrażenia. Ale do rzeczy - obejrzałeś fragment panoramy racławickiej i Cię on zachwycił czy Ci się spodobał. To teraz mi opisz ten fragment tak, żebym ja również się nim zachwycił, albo chociaż zrozumiał co Ci się spodobało. Chyba że od razu wolisz się udać do wariatkowa i tam spróbować go opisać, żeby zrozumieli.

      Usuń
    17. Rademenesie, czy Ty naprawdę wierzysz, że ani ja ani Delu nie zrozumieliśmy tego kawału??? :(
      I nie czujesz, że od wczoraj robimy sobie z tego przysłowiowe jaja?
      Proszę, nie ośmieszaj się, bo teraz ja naprawdę zaczynam się obawiać, czy Ty nie masz jakichś problemów z rozumieniem prostego tekstu pisanego? :(

      Usuń
    18. Wyjaśnimy sobie. Jeśli ja napiszę, że na str. 15 książki „Krótka historia niczego” Jimi Holta, autor odpowiada na pytanie: „Czy jesteśmy więc skazani na wybór między Bogiem a ślepym Absurdem” to Ty akurat uznasz, że mam, nomen omen, świętą rację? Zapewniam Cię, że w necie nie znajdziesz ani słowa na ten temat, a dam sobie uciąć mały palec lewej stopy, że akurat tej książki nie czytałeś. Musiałbyś się zmusić do kupienia tej książki lub chociaż wypożyczenia. Więc pisz sobie, że ostrzelano drogimi rakietami tekturowe czołgi nie podając źródła tej informacji, a ja z czystym sumieniem powiem, że bredzisz, choć akurat wierzę, że są fakty w necie niezapisane. Ale Ty akurat powołujesz się na „ostatnio bodaj w Iraku”... :D :D

      Ależ Radku, ja o niczym innym nie mówię jak tylko o tym, że tego dowcipu nie rozumiem. Tak głęboko mój intelekt głupoty nie sięga, tzn., nie potrafi się zniżyć do tego poziomu.

      Napiszę Ci Radku taki opis fragmentu „Panoramy racławickiej”, choć nie w komentarzu i nie będzie to dowcip, ale w tworzącej się notce na temat głupoty.

      Usuń
    19. Maria napisała: "ani ja ani Delu nie zrozumieliśmy tego kawału???" i też ma rację w tym sensie, że ja wiem co autor miał na myśli. Dla mnie problemem jest fakt, że mnie to za Chiny Ludowe nie śmieszy.

      Usuń
    20. Mario, tu mnie zagięłaś. Jeżeli robicie sobie z siebie od wczoraj jaja, udając niegramotnych to doceniam. Ale w takim razie nie powinno Ci przeszkadzać, że podjąłem w końcu tą zabawę...

      Usuń
    21. Delu... Wiesz, mógłbym Ci też odpisać twoimi słowami: "Podejrzewam, że naczytałeś się science fiction." a nie Holta... :D
      Masz sobie poczytaj, "znafco internetuff", źródło Reuters:
      https://www.reuters.com/article/us-mideast-crisis-mosul-decoys-idUSKBN1380RB
      Podczas bitwy o Mosul (2016-17) Irak skonstruował i rozmieścił drewniane makiety różnych pojazdów w celu odwrócenia uwagi nalotów Koalicji. Podobnie było w Kosowie, i NATO faktycznie niszczyła te atrapy rakietami.

      A to kolejny ciekawy casus. To czego nie rozumiesz, jest na pewno głupie. :D Ja się boję używać takiego argumentu, bo zwykle używają go ludzie jak czegoś nie rozumieją, i nie musi to być głupie, po prostu percepcja im na to nie pozwala...

      Usuń
    22. Czego się obawiałeś nie podając od razu linku? Otóż ja wiem, choć mój angielski jest żaden. Z tego artykułu wynika, że rzecz dotyczy garści zdobytych makiet, które z bliska wyglądają jak zabawki. Czytam (he, he, tłumaczę) „Nie jest jasne, jak skuteczne były makiety w udaremnianiu bombardowań z powietrza” a Ty się tym ekscytujesz?! Przypomnę historię o „bohaterach” z Wyspy Wężów, którzy wcale nie zginęli z rąk rosyjskich najeźdźców, czy „opowieść” o ukraińskim pilocie, który miał w jedną niedzielę zestrzelić dziesięć myśliwców rosyjskich. Cała Polska się tym ekscytowała.
      A propos, to gdzie ten link do Kosowa? :D

      Ja tam nie boję się przyznać, że czegoś nie rozumiem. Nikt mi nie zarzuci, że strugam z siebie mędrka. Percepcja powiadasz? Może mi jednak tu nie improwizuj. Chyba, ze masz na myśli percepcję głupiego, to wtedy się z Tobą zgodzę :D

      Aha, nie, nie przeszkadza mi, że podjąłeś tę zabawę. ;))

      Usuń
    23. Dzisiaj czytam, odnośnie owych ćwiczeń: „Defender Europe 2022 i Swift Response 2022 podnoszą bezpieczeństwo wschodniej flanki i zgodnie ze standardami NATO służą przećwiczeniu, m.in. procedur użycia wojsk (...) szkoleń DEFENSYWNYCH z udziałem polskich żołnierzy”. Te ćwiczenia „należą do serii cyklicznych szkoleń defensywnych, nie są one wymierzone przeciwko żadnemu państwu i nie mają związku z obecną sytuacją geopolityczną w regionie”*. Jakbym się obudził w PRL-u. Też nam wmawiano, że Układ Warszawski ma tylko charakter obronny.

      * https://pch24.pl/7-tysiecy-polskich-zolnierzy-wezmie-udzial-w-cwiczeniach-defender-europe-2022-mon-ujawnilo-szczegoly/

      Usuń
    24. @Radku...
      pewnego łosia /ale nie "tego", co wiemy i rozumiemy/ zachwycił kiedyś słoń, bo akurat nigdy wcześniej nie widział... co prawda z całego słonia widział jedynie ogon, ba, nawet zajrzał mu pod ten ogon i powąchał, usłyszał też trąbienie słonia: /jedne i drugie: przednie i tylne/, ale na tym koniec... niemniej jednak twierdził tępo /jak to łosie/, że zachwycił go słoń...
      ...
      teraz w ramach bonusu kawał niedzielny, według mnie taki sobie, raptem na jedno piwo według skali śmieszności /według punktacji CKM/, ale to tylko moja subiektywna ocena, poza tym świat byłby smutny(!!!), gdybyśmy ograniczali się jedynie do kawałów czteropiwnych...
      otóż rozmawiają dwa łosie, ale to były jeszcze inne łosie, zmodyfikowane takie, świeżo po turnusie w OZ Oblęcina i raczej bardziej kumate od standardowych:
      - nigdy nie doceniałem obrazów van Moose, doceniłem je dopiero, gdy jeden urwał się z haka i spadł mi na stopę...
      - ja też nigdy nie doceniałem van Moose'a, doceniłem go dopiero, gdy ograł mnie w szachy na stówę, po czym dał mi po pysku i zabrał resztę kasy...
      tu wtrąca się trzeci łoś:
      - ja vana Moose doceniłem dopiero, gdy wsiadłem za kierownik, łoś rzesz bulwa, łosiowie moi, jakie ta fura ma odejście!...
      suplement do kawału:
      podczas napisów końcowych pierwszy łoś stwierdził:
      - "rzerz" się mówi, nie "rzesz", rzesz to były IV...
      na co drugi łoś poczuł się w obowiązku dodać coś od siebie:
      - nieprawda, bo mówi się "żesz", a rzesz było 100(bin)...
      wybuchła niezła łosiowa chryja, ale to już poza planem kawału, tak w zakrystii bardziej...
      ...
      p.jzns :)

      Usuń
    25. DeLu

      Czy ty nie miewasz dosc wlasnych wywijasow myslowych?
      Dowcip o Rzymianinie nie jest z tych, ktore opowiada sie po jednym glebszym na imprezach, bo go nie dasz rady opowiedziec. Nie jest dowcipem z kategorii do ogladania jak np.: rysunki Mleczki, czy rysunki w "Przekroju"; jest dowcipem z kategorii tych do czytania.
      Dlaczego kozaczysz i wywijasz szabelka? Macisz niepotrzebnie sobie i innym. A to czy ci sie ow dowcipas podoba to juz inna sprawa. Ma prawo ci sie niepodobac, ale najpierw go zrozum; ( zrozum koncepcje, czy tez kategorie dowcipu), bo chlopaki udowodnili ci, ze nie rozumiesz koncepcji.

      Usuń
    26. Nie Rademenesie, nie przeszkadza mi, że podjąłeś tę zabawę, choć przyznaję, że mnie ona już trochę nuży. No ileż razy można takimi "blondynkowymi" kawałami męczyć innych, w końcu dorosłych bliźnich? :)
      Nie wiem, może gdybyśmy byli jeszcze w wieku szkolnym byłoby to bardziej rozśmieszające?

      Usuń
    27. Aniu, nic mi nie musieli udowadniać, bo ja od początku twierdzę, że nie rozumiem tej koncepcji. Jeśli Ty rozumiesz, to mi wytłumacz, choć jak to w takich razach bywa, każde tłumaczenie zabije każdy dowcip. Zdania nie zmienię – ten dowcip jest z gatunku super głupich i dla totalnie głupich. Ostatnie dwa „dowcipy” PKanali podobnie, jeśli nie bardziej.

      Usuń
    28. O matko, a już się wydawało, że ta "dyskusja" zmierza do jakiegoś końca. A tu Ania zaczyna od nowa. :(
      Aniu litości. Nic nie udowodnili, bo nic nie było do udowodnienia.

      Usuń
    29. @Ania...
      Stos kulek z nosa
      Sterczy na łosiowisku
      Szabelka viagry chce
      ...
      takie haiku niedzielne, ciutek metrum nie trzyma, ale w polskim haiku kwestia jednej sylaby nie tworzy problemu, Miłoszowi wolno było, to mnie też...
      p.jzns :)

      Usuń
    30. DeLu, lajk za ostatni komentarz do Ani z g.12:05
      Może poza ostatnim zdaniem. Doceń proszę, że PKanalia nie powtarza kawałów za innymi (nawet blondynkami!), ale wymyśla swoje autorskie... ;)
      To wymaga jednak wyższej inteligencji oraz odwagi. Potrafiłbyś tak? ;)

      Usuń
    31. @Maria...
      czy na pewno tamten kawał Radka był o blondynkach?...
      przeanalizujmy przebieg akcji:
      zaczęła brunetka... potem pałeczkę przejęła blondynka, przekazała ją koleżance, która mogła być też ruda...
      okay, być może jednak blondynka gra tu rolę główną, ale tak na dobrą sprawę, to ten kawał nie jest o niej, nie jest o dzieciach, ani o ich rodzeniu, tylko o miesiącach... tak na to patrząc, Twoje nieudolne przysrywki do innych oparte na motywie "jakie poczucie humoru powinien mieć człowiek, żeby Maria uznała go za dorosłego, a nie dziecko w wieku szkolnym" tracą sens...
      p.jzns :)

      Usuń
    32. @Maria...
      w sumie to ja nie wymyślam tych kawałów, tylko tak jakoś same się "wymyślają", intuicyjnie i spontanicznie... to faktycznie nie każdy potrafi, tylko artyści, którzy mają bardziej rozwinięte myślenie intuicyjne, większość ludzi bazuje na myśleniu dyskursywnym.... za to na czym bazują łosie?... tego nie wiem nawet intuicyjnie :)
      ale być może nie ma potrzeby mienia takiej wiedzy...

      Usuń
    33. Teee, Miłosz od siedmiu boleści, miałem się nie odzywać, ale..., skoro już się wyżywasz na łosiu u siebie, to ja mam propozycję – pozostań tam i pilnuj. Możesz też dodawać kawały abstrakcyjne dla idiotów i tworzonych przez idiotów. Ja Ci w zamian obiecuję na Twoim blogu nie przeszkadzać.
      Aha, ostrzeżenie. Jeszcze jeden durny komentarz, a będę tępił jak pchły na wsiowych psach.

      Usuń
    34. @ PKanalia
      Dorosły człowiek powinien mieć jednak wyczucie, kiedy zachowuje się niewłaściwie. Dziecku więcej można i należy wybaczyć. Inteligentnemu człowiekowi "z pretensjami" do pouczania innych trochę jednak mniej...
      Tak uważam... :)

      Usuń
    35. Mario! Co Ty piszesz!? Jakiemu inteligentnemu człowiekowi? Teraz obraziłaś miliony inteligentnych ludzi ;))

      Usuń
    36. DeLu, taki humor jak w kom. wyżej z 12:40 też lubię... ;))

      Wiesz DeLu tak sobie myślę, czy ten Putin nas (Polaków) nie "traktuje" jakąś nowoczesną bronią oddziaływującą "na głowy". Bo żeby od trzech dni 5 dorosłych osób z wyższym wykształceniem w różnych dziedzinach "naparzało się" z powodu jakiegoś słabego kawału z Frondy???
      Można to jakoś logicznie wytłumaczyć? ;)

      Usuń
    37. Oczywiście, że można, choć ja bym nie obwiniał Putina, a naszych bossów od Kaczyńskiego. Pytanie bowiem brzmi, czy wyższe wykształcenie chroni przed totalną głupotą? Otóż nie sądzę. Tworzę notkę w tym temacie, a wtedy wiele się wyjaśni, przynajmniej w moich poglądach na ten temat.

      PS. Sorry, poprawiłem komentarz, więc pewnie chodzi Ci o 12:55?

      Usuń
    38. @Łoś...
      nie możesz mi przeszkadzać na moim blogu, chyba żebyś hakerskim jakimś sposobem znał login i hasło do tego bloga...
      natomiast rozumiem, że chcesz mi zabronić rozmawiać z ludźmi na swoim forum blogowym, czy chociaż cenzurować treść tych rozmów?... okay, to Twoje zbójeckie /i łosiowe do tego/ prawo, ja tego nie jestem władny Ci zabronić, co więcej nawet nie chcę...
      niech się dzieje, będę akceptował z pokorą objawy Twojego braku poczucia humoru, czy czegoś tam jeszcze, w co już mi się nie chce zbytnio wnikać...
      na pewno jednak nie będę Ci potakiwać, gdy masz rację i napiszesz coś sensownego /bo czasem tak jest, łosie też czasem potrafią/, bo jak zauważyłem, na takich komentarzach /a raczej na komentatorach/ najbardziej lubisz się wyżywać... no właśnie, na komentatorach i właśnie wyżywać, bo rozmawiać z nimi raczej nie potrafisz, do tego jeszcze na temat...
      tak, czy owak, rób co chcesz, nie jestem łosiem, żeby w tępocie łośnej wiedzieć lepiej od kogoś, co ma robić lub nie, że aby był szczęśliwszy...

      Usuń
    39. Mam nadzieję, że „P” w twoim nicku pochodzi od pierwszej litery Twego imienia, a nie od słowa „Popierdolony”, choć skłaniam się ku temu drugiemu. Obrażać się za to nie masz prawa, ja tylko naśladuję Ciebie na tyle, na ile mi się to udaje. Wszak mistrzowi inwektyw i kalumnii dorównać to nie taka prosta sprawa.

      Nie mam najmniejszego zamiaru szkodzić Twemu blogowi, czasami sobie cichaczem do niego zajrzę, aby podziwiać kunszt literacki grafomana, któremu marzy się sława Miłosza.

      Ty naprawdę myślisz, że mnie zależy na Twoich potakiwaniach? A podobno naiwnych już nie ma. Uwielbiam komentujących, którzy się ze mną nie zgadzają pod warunkiem, że reprezentują jakiś poziom inteligencji, a tej Ci wyraźnie brakuje niestety, co widać nie tylko po preferencji dowcipów. Przypominam sobie jak pisałeś, że Łoś to całkiem przyjemne zwierzę i do kogo była ta mowa? Sam się zdradziłeś swoją notką. Tak więc jeszcze jeden taki zwrot, a jednak pchłą się zostaniesz. A pchły się tępi.

      Usuń
    40. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    41. @ PKanalia
      Słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Nie przywykłem rzucać słów na wiatr, Twój komentarz usunąłem z premedytacją. Tak będzie z każdym kolejnym, w którym użyjesz kalumnii.

      Usuń
    42. @Uox...
      to się porobiło, strach coś napisać w ogóle, bo jak się okazuje takie na przykład "deszcz pada" również uznasz za kalumnię...

      Usuń
    43. p.s. tak naprawdę, to nie rozumiem, po co i dlaczego się tak czaisz, napisz może wprost, że nie chcesz abym komentował, tylko napisz uczciwe uzasadnienie, że ich nie rozumiesz, nie czujesz, gdyż są za trudne, za ciekawe, zbyt rzeczowe i po prostu się ich boisz...

      Usuń
    44. Znów się prosisz. Nie jest dla Ciebie żaden @Uox, @Łoś, ani nawet The Loo. Mam swój nick i wymagam tylko odrobiny szacunku, aby się nim posługiwać, a nie jakąś nic nieznaczącą małpą. Czy dostała Ci się kiedyś reprymenda za „deszcz pada”? Jeśli nie to nie zmyślaj.

      Do niczego się nie czaję. Chcesz to pisz komentarze, ale jeśli myślisz, że dam się opluwać i udawać, że deszcz pada, to jesteś w błędzie. Za notkę na mój temat spodziewaj się rewanżu. Nie jestem grafomanem i nie będę uciekał na Tytana, o którym tak naprawdę gówno wiesz, tak jak jeszcze większe gówno wiesz o ateizmie. To tak tylko przy okazji...

      Usuń
    45. chcesz się ośmieszać swoim "ateistycznym" zwyczajem, to się ośmieszaj jakimiś "rewanżami", co mnie to obchodzi, że wziąłeś coś osobiście?... komentować raczej chyba tego nie będę, bo nawet spację /trudne słowo: to taki znak graficzny "nic", "puste miejsce"/ też możesz uznać to za "kalumnię" i stracę czas... co prawda trochę już poznałem świat równoległy, w którym żyjesz oraz jego słownik, ale tylko trochę, nawet bardzo trochę, tyle, co przypadkiem, przy okazji, ale nie mam zbytnich ambicji badawczych, aby planowo rozszerzać swoją wiedzę na ten temat...
      ...
      puścisz powyższy komentarz, czy znowu sobie wmówisz, że jest w nim jakaś "kalumnia"?... sobie, bo przecież nie mnie...

      Usuń
    46. Nie jesteś w stanie uciec od kalumnii, to przerasta Twoje możliwości. Tym razem zostawię, aby wszyscy moi Czytelnicy poznali się na Twoim intelekcie.

      Usuń
  5. "Ciekawe, który z nas i w którym momencie by się śmiał?"
    No jak widać PKanalia i Rademenes o mało co ze śmiechu się nie zachłystnęli tym kawałem... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, Mario, też nie zrozumiałaś tego żartu?

      Usuń
    2. Maria zrozumiała, że ma do czynienia..., no dobra, nie będę się wyrażał. Niemniej poproszę Cię Radku, wytłumacz mi w którym miejscu mam się śmiać i dlaczego?

      Usuń
    3. Najbardziej mnie ubawiło, że oni obaj po polsku rozmawiają. :))
      Na dodatek cyframi rzymskimi!
      Rzeczywiście ubaw po pachy... :))

      Usuń
    4. Co Wam powiem to Wam powiem,... poryczalam sie ze smiechu:))) Kometarze... bezcenne:)

      Usuń
    5. Mario, w życiu widziałem wiele cyferblatów z rzymskimi cyframi określającymi godziny. Babcia miała taki stojący zegar z wahadłem. Jest jeden problem – na tej tarczy największą cyfrą było dwanaście „XII”. Skąd ten facet wziął XX? Chyba musiał mieć zegar elektroniczny z wyświetlaczem. :D

      Usuń
    6. XII nie jest cyfrą... w zapisie rzymskim cyframi są: I, V, X, L, C, D, M...
      w zapisie europejskim ("arabskim") 12 też nie jest cyfrą (w systemie decymalnym /dziesiątkowym/), za to np. C jest cyfrą w zapisie europejskim systemu heksadecymalnego i oznacza liczbę(!) 12 w w tymże zapisie systemu decymalnego...

      Usuń
    7. To dla Marii kawał:

      Brunetka opowiada blondynce kawał:
      - W którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
      - ???
      - W dziewiątym.
      Blondynce spodobał się kawał. Na drugi dzień zadaje to pytanie koleżance w pracy:
      - W którym miesiącu najczęściej rodzą się dzieci?
      - ???
      - We wrześniu. Ha, ha...

      Usuń
    8. Boom na dowcipy o blondynkach już dawno minął, ale jest grupa ludzi, którzy chętnie je opowiadają. To kapłani Radia Maryja.

      Usuń
    9. Serio Delu? No cóż, jak ktoś słucha to wie...

      Usuń
    10. Fanatyczni fascynaci mi opowiadają. ;)

      Usuń
    11. To ha,ha na końcu kawału to Twoje ha,ha Rademenesie, czy blondynki? ;)
      Ale może to nieważne, w końcu i tak na jedno wychodzi .... :)

      Usuń
    12. PKanalio, czy w tym kawale "myślenie" liczbami rzymskimi zamiast jak zapewne błędnie z DeLu napisaliśmy cyframi rzymskimi zmienia w sposób istotny sens tego kawału i ew. w jaki sposób? Mógłbyś to jakoś "tępszym od siebie" ludziom wytłumaczyć??? :)

      Usuń
    13. @Maria...
      czytamy jeszcze raz:
      "XII nie jest cyfrą... w zapisie rzymskim cyframi są: I, V, X, L, C, D, M...
      w zapisie europejskim ("arabskim") 12 też nie jest cyfrą (w systemie decymalnym /dziesiątkowym/), za to np. C jest cyfrą w zapisie europejskim systemu heksadecymalnego i oznacza liczbę(!) 12 w w tymże zapisie systemu decymalnego..."
      gdzie tu jest choćby cień wzmianki o omawianym kawale?...
      cytowany tekst jest jedynie korektą zaistniałego błędu i kompletną wypowiedzią, nic doń ująć, nic dodać, można tylko jedynie dodać "howgh!" na końcu, tak dla formalności już...
      ...
      "nie sztuką jest słuchać (czytać), sztuką jest usłyszeć (przeczytać) to, co zostało powiedziane (napisane), tylko tak można się czegoś o tym dowiedzieć, żeby wiedzieć, zamiast tworzyć własne fantazje na ten temat"...
      /starożytny aforyzm enochiański/...

      Usuń
    14. Cienia wzmianki nie ma istotnie, ale próba korekty zaistniałego błędu akurat na tym etapie dyskusji i emocji została wybrana chyba dość niefortunnie.
      "Strzeżcie się Greków, nawet gdy niosą dary..." :))

      Usuń
    15. A co Mario, jeszcze za trudny?

      Usuń
    16. @Maria...
      ale to nie moja dyskusja i nie moje emocje, więc co mnie to obchodzi?... ja tylko przyszedłem, zobaczyłem, pomogłem w jednej kwestii i na tym koniec...
      guzik zresztą z tego mam, prostego "dziękuję" nawet...
      ech, takie czasy, ludzie zapominają co to wdzięczność...

      Usuń
    17. Rademenesie - jeszcze za trudny. :))
      Może go jakoś objaśnisz, jeśli sam w ogóle go rozumiesz... :P
      Sam fakt opowiadania tego typu kawałów nie najlepiej świadczy o opowiadającym, ale cóż, rozumiem, że trzeba być wyrozumiałym wobec niekoniecznie wystarczająco inteligentnego bliźniego opowiadającego kawały na tym "blondynkowym" poziomie.
      Każdy wykorzystuje "swój" czas, jak potrafi ....
      Masz jeszcze jakieś kawały na tym poziomie???

      Usuń
    18. Za to ostatnie pytanie Mario, lajk!!!

      Usuń
    19. A ode mnie za przedostatnie stwierdzenie.

      Usuń
    20. Nie lubię za bardzo kawałów "blondynkowych".
      Za to bardzo mi się podoba humor tego typu, jaki zamieściła w ostatniej notce Asenata (Wiedźmowisko) (z piesolem). :)

      Usuń
  6. Wiesz DeLu, Jezus od siostry Faustyny to Jezus zmartwychwstały, który przyszedł do Niej z nieba, natomiast ten hipotetyczny, wykreowany przez naukowców, to Jezus jeszcze ziemski, więc i urody nie takiej jak ten niebieski. :)
    A poza tym, prawdziwe piękno człowieka wynika z jego głębi, a nie powierzchowności... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie myślisz Mario, że przywiązuję jakąś wagę do tego hipotetycznego portretu naukowców? ;) Ale podobnie jest z wizerunkiem wg. s. Faustyny

      Usuń
  7. A mnie najbardziej wsrod specjalistow odtwarzajacych podobizne Jezusa genetycy "wzruszyli". Jakim oni materialem genetycznym dysponuja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie mówi, że Jezus akurat tak wyglądał, bo właśnie nie ma żadnych materiałów genetycznych. Ów „portret”, jego rysy reprezentowały ówczesny wygląd typowego Galilejczyka, semity.

      Usuń
    2. To ja ci znajde podobny material. Tez specjalisci wszelkiej maści z Całunu Turyńskiego, maja portret typowego Galilejczyka semity. Nie wygląda tak, jak ten u ciebie.

      Usuń
    3. Otóż to, „Całun Turyński” nie przedstawia prawdziwego semity. W zalinkowanym artykule jest taki fragment: „To dzięki Biblii udało się określić długość włosów Jezusa. Badacze wzięli pod uwagę m.in. wizerunek mężczyzny na Całunie Turyńskim, który przedstawia postać z długimi włosami, to podkreślają, że Biblia kilkakrotnie negatywnie odnosi się do noszenia długich włosów przez mężczyzn. Szczególnie istotny był dla nich fragment 1 Listu do Koryntian: "Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy?" (1 Kor 11,14)”

      Usuń
    4. Ale przeciez owe wlosy to najmniejszy problem. To moze byc wymysl , jakas tradycja zamierzchlych czasow w portretowaniu. Trudno z Calunu ustalic dlugosc qwlosow postaci, ona moze byc zmienna. Mozna zapuscic i mozna sciac, mozna tez zgolic sie na lyso, to akurat mozna bylo juz wtedy modyfikowac... chodzilo o charakterystyczne dla danego obszaru osobnicze cechy wygladu i tak , jak pokazujesz to ty, badacze Calunu tak samo nie widzieli, inaczej to wszystko interpretowali.
      Poniewaz nie lubisz dluugich filmow na youtube to 3 minutowy... tam inaczej wyglada postac z Calunu.
      https://youtu.be/Yj08hgD3HQw

      Usuń
    5. Malo prawdopodobny jest , bynajmniej dla mnie, przedstawiony przez ciebie wyglad mezczyzny z tamtych rejonow , ale ... moge sie mylic - zakladam mozliowsc popelnienia przeze mnie pomylki:)

      Usuń
    6. Nie wiem Aniu na ile ten filmik mówi prawdę. Postać w wersji 3d jest jakby ogromna, szczególnie na czasy, w których żył Jezus, zaś rysy twarzy dalekie od typowych rysów Żyda. Kilkanaście tekstów na temat autentyczności Całunu też mnie nie przekonują. Zawsze badają je „naukowcy” mający interes w tym aby potwierdzały tezę o autentyczności. Mimo to nie zabieram katolikom wiary w taki wygląd Jezusa jako sobie wyobrażają. Mnie to po prostu nie dotyczy. Zaś ów rysunek pochodzi z portalu katolickiego, choć tam też ma tylko charakter przypuszczalnej ciekawostki.

      Usuń
  8. Uważam, że Kościół cierpi na to samo, co dzieci oglądające Disneya- po kolejnym ślicznym obrazku Jezusa wydaje im się, że co ładne to dobre, a co dobre to ładne. I obie te cechy zaczynają w naszych głowach funkcjonować jako sprzężone ze sobą na stałę.
    Co do lewitujących świętych, to pamiętam, jak katechetka mówiła nam na lekacjach, że magia i uzdrawianie jest złe. Ok, to czemu święci uzdrawiali i było to dobre? No bo jak zaczynają nam się manifestować jakieś moce (nawet pozytywne), to należy zaczać się modlić do boga, żeby nam je odebrał, jeśli nie pochodzą od niego. I jak znikną, to znaczy, że pochodziły ze złego źródła. Tutaj zaczyna być tak samo jak z in vitro na przykład- jeśli dziecko jest ze złego źródła, to jest złe i to wszystko to grzech. Więc jeśli moce uzdrawiania ludzi są ze złego źródła, to też są złe. Głupota. A co jeśli to my odblokowaliśmy te moce, bo każdy je ma, i proszenie boga o uwolnienie nas od tych mocy (bo może są złe) to podświadome blokowanie się na nie ponownie. I ostatnie- jeśli bóg jest tak samo obrażalski jak my na jego podobieństwo, to co jeśli obrazi się, że nie chcemy tych mocy, bo boimy się że diabeł byłby różnie wszechmogący, żeby dać nam możliwość panowania nad życiem i śmiercią? Albo bóg czuje się urażony, że gardzimy mocami od niego? Zaraz ktoś pewnie powie, że pzrecież bóg nie jest tak małostkowy jak człowiek, ale najbardziej przekonuje mnie, że moce uzdrawiania znikają po naszych modlitwach, bo sami podświadomie się blokujemy. Tylko święci są w stanie wybronić się i wytłumaczyć, czemu mają jakieś magiczne właściwości- innych Kościół spaliłby na stosie, ewentualnie utopił w święconej wodzie (zresztą w dawnych czasach chyba im się zdażało podważać nawet moce świętych).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca potrafię się zgodzić z tezą, że Kościół cierpi z powodu wyidealizowanych obrazów świętych postaci. Jeśli już to bardziej z powodu kłamstw. Dziś się dowiedziałem, że Jezus owszem „zstąpił do piekieł” ale dopiero w dwunastym wieku naszej ery. :D Wiedziałaś o tym?

      Wprawdzie czasy palenia czarownic na stosie minęły (chyba bezpowrotnie) ale coś w tym jest, że jeśli człowiek opanuje jakąś umiejętność przypisywaną tylko Bogu lub świętym – robi się afera, podobna do tej z in vitro. Nie żebym wierzącym zabraniał, ale ciągle się zastanawiam, po co chodzą do lekarza, skoro są przekonani o sile modlitwy? ;)

      Usuń