Ostatnio mam koszmary związane z edukacją, a przecież jej reforma nie ma już na mnie żadnego wpływu. Nawet moja córka jest na tyle dorosła i wykształcona, że i o nią nie muszę się martwić. Na szczęście już rozpoznałem przyczynę tych koszmarów – muszę przestać podjadać wieczorami ciężkostrawne smakołyki, pozostałość po świętach. Gnębi mnie teraz dziwaczne pytanie: czy za jedyne 19 tys. dolarów czesnego (słownie: dziewiętnaście tysięcy dolarów rocznie) przez cztery lata nauki na poziomie liceum można wychować „świętego” w znaczeniu ludzkiej świętości? Takiego nieboskiego Jezusa? Jak mnie przekonuje portal Pch24.pl1 – można, ba!, wręcz należy propagować taki przykład.
I całe „szczęście”, że nasz światły minister Przemysław Czarnek idzie właśnie w tym kierunku. Już prawie wszystko wiemy o tym, czego chce uczyć młodzież profesor wywodzący się z KUL. Wiemy też od kilku dni, że chciał zlikwidować Polską Akademie Nauk, a na jej miejsce powołać Narodowy Program Kopernikowski. Niby nazwa zobowiązuje, ale... Do tego zacnego grona „naukowców” będą nominowani „uczeni” tylko przez samego ministra i nie liczy się pozycja ani dorobek naukowy, ile zgodność z obecną linią partii i Kościoła oraz jego, ministra przychylność. A jakie są jego preferencje, chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Jak gdzieś przeczytałem, będzie to „tajemnicze grono współpracowników ministra”2. I mnie się to określenie podoba, wszak wiara opiera się na tajemnicy.
Wróćmy do owego liceum, o którym wspomniałem we wstępie, bo to sprawa arcy ciekawa i wyjątkowa. Na razie to tylko jedno takie liceum i to w dalekich Stanach, ściślej w stanie Kansas. Przez cztery lata nauki uczniowie (tylko płci męskiej) zostają odseparowani od telewizji, smartfonów, laptopów i wszelkich innych urządzeń i przybytków posiadających ekrany. To nie powinno nikogo dziwić, wszak wiadomo od dawien dawna, że za pomocą tych urządzeń szatan mąci nam w głowach odrywając od pobożnych myślenia i sprowadzając na nas różnego asortymentu depresje. Szkoła w Fort Scott proponuje ów czas poświęcić modlitwie i rozważaniom na łonie natury na temat cudu boskiego stworzenia. To będzie nowa kasta ludzi „skutecznych w działaniu polityków, wybitnych naukowców czy celebrytów artystycznych”. Jednym z ważnych celów wychowania w St. Martin jest „uformowanie w uczniach dojrzalej męskości, wyrażającej się w służebnym przewodzeniu na wzór samego Chrystusa” – stąd tytuł notki. Młody absolwent liceum staje się wówczas kimś, kto „może później wpływać aktywnie i pozytywnie nawet na całe społeczeństwo, jak czynią to święci”.
Mottem szkoły jest światła sentencja św. Benedykta: „Ora et Labora”, czyli – „módl się i pracuj”. Przejawia się to w pracy na farmie w czasie wolnym od zajęć edukacyjnych i modlitewnych, zaś celem tego kształcenia jest tworzenie nowej „dobrej gleby, jaką może stać się dusza ludzka z przypowieści o padającym na nią ziarnie” z ewangelicznej przypowieści. A na farmie dyrektora szkoły, o czym powszechnie wiadomo, jest dużo gleby. Dużo do obrobienia. Liczą się też sentencje św. Augustyna „Deus Agricola est” (Bóg jest rolnikiem) oraz słowa Pana Jezusa, skierowane do Piotra, Jakuba i Jana: „Wypłyń na głębię” [Łk 5, 4-11]. Na program szkolny składa się sześć różnych aktywności: liturgia, czyli udział we mszy św., odmawianie psalmów, różaniec i modlitwa w ciszy, oraz właściwa nauka z naciskiem m.in. na kulturę klasyczną oraz na fizykę i nauki przyrodnicze. Daniel Kerr, dyrektor szkoły wyjaśnia, że trzeba leczyć ludzkie wyobrażenia mające często związek z oglądanymi na ekranie symbolami i treściami „nierzadko banalnymi, a nawet pełnymi demonicznych ataków oraz nie do końca opartymi na rzeczywistości, którymi media bombardują nas nieraz przez długie godziny”. Bo jak twierdzi dyrektor „nasza zachodnia kultura zagubiła ten rodzaj służby (czytaj: religijnej edukacji)”.
No cóż, minister Czarnek powinien dokładnie zgłębić ten rodzaj nauczania i próbować dostosować go do naszych, polskich warunków. Jak dla mnie ten amerykański program nie do końca jest doskonały. Bo też amerykańskie klimaty, to nie to samo, co nasz narodowy katolicyzm. Brakuje w nim odniesień do naszego papieża Jana Pawła II i jego encyklik oraz wspaniałych myśli kardynała tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego, o innych uczonych KUL nie wspomnę i proszę mi to wybaczyć.
Przypisy:
1 - https://www.pch24.pl/z-dala-od-ekranow---w-kansas-dziala-wyjatkowa-katolicka-szkola-srednia,83150,i.html
2 - https://wyborcza.pl/7,75398,26953524,oko-press-czarnek-chce-zlikwidowac-pan-i-zastapic-ja-narodowym.html#S.main_topic-K.C-B.1-L.2.duzy
Ty nie boj, jak mawiał Pawlak.
OdpowiedzUsuńJeśli się sprawdzi, to przemycą z poprawkami i powiedzą, że to nasz rodzimy wynalazek, znowu pierwsi w Europie będziemy:-)
Wiesz, że to całkiem możliwe z tym pierwszeństwem ;))
UsuńJezeli juz to owi kandydaci do takich szkol traktuja je chyba jako niezly i modny obecnie survival. Czytalam gdzies kiedys, ze seminaria wspolczesne- tam gdzie basen, pokoje z lazienkami ... nie bardzo maja wziecie. Brak powolan. Apartamenty stoja puste. Umiescili wiec na probe seminarium w starym zamczysku. Zima zimno jak w sredniowieczu. Umywalki na korytarzach. I okazalo sie, ze chetnych do tego typu szkol bez liku.
OdpowiedzUsuńZaloze sie, ze kandydaci do takiej szkoly nie mysla o poboznym , swiatobliwym , ´pozbawionym seksu zyciu... ale jako o niekonwencjonalny etap w zdobywaniu nauki. No i oczywiscie poziom oferowanych tam nauk jest istotny.
Z drugiej strony, ja jestem za. Kiedy widze moja corke i jej kolezanki jak niby siedza z soba razem , a kazda studiuje wlasna komorke. Prowadzi rozmowy z kims kolejnym przez neta. Sprawdza profil na istagramie ... to wybacz. Co oni maja z tych kontaktow niby realnych, skoro realnie cielesnie siedza ze soba , a myslami sa daleko od siebie?
Uslyszalam teze o kolejnym cywilizacyjnym problemie. Chorobie parkinsona jako chorobie cywilizacyjnej. Ostatni uslyszana teoria to ta, ze przyczynia sie ku temu posiadanie zbyt duzej ilosci elektronicznych zabawek.
Gdyby moja Mloda chciala do tego typu szkoly jako pewnego etapu swego ksztalcenia, podpisalabym sie chyba pod tym obiema rekami. Odpoczelaby od elektroniki.
Pamietam tez moja byla polonistke. Z wiara nie miala wiele wspolnego, ale nie mogla sobie z dorastajaca corka poradzic ( koncowka w szkole podstawowej). Na dodatek w szkole, w ktorej owa polonistka nauczala. Dziewczyna wracala po spozyciu alkoholu pozno do domu. Wszczynala bojki w szkole, stawiala sie... no i ja gdzies w gorach do zakonnic na dalsze ksztalcenie matka oddala. Zdobyla tam mature i spotkalam sie z owa matnotrawna corka na pewnych podyplomowych studiach. Juz jako matka dwojki dzieci. I ona mowila, ze na tamtem czas to rodzice podjeli najlpesza z mozliwych decyzji ( ocenia to z punktu bycia matka) . W glowie jej tam mocno nie namieszano. Po prostu musiala zyc w troche innym stylu niz przywykla, ale niewatpliwie odizolowalo ja to od niewlasciwego towarzystwa
Mam wątpliwości, czy ta szkolą posiada taki internet li tylko z zimną wodą na korytarzu. Podobno cena jest niewygórowana, ale nie sądzę, żeby współcześni amerykańscy katolicy byli zwolennikami prymitywizmu w takiej postaci.
UsuńJa też nie wiem czym się kierują kandydaci do tej szkoły, niemniej jak wyczytałem: „Młody człowiek staje się wówczas kimś, kto może później wpływać aktywnie i pozytywnie nawet na całe społeczeństwo, jak czynią to święci”. To oczywiście nie determinuje dalszej nauki w seminarium katolickim, ale spełnia kryteria pobożnego życia. Już to napisałem Radkowi – to są idealni kandydaci mogący zasilić szeregi ultrakatolickiej organizacji Ordo Iuris.
No właśnie zapytają córkę sama czy chciałby do takiej szkoły ;)) Pominę fakt, że ona jest tylko dla męskiej młodzieży, ale mogłabyś się podzielić tym, co od niej usłyszysz. Byle szczerze, a nie na przekór mnie ;)
Pozwól, że nie skomentuję tego przykładu córki wysłanej przez polonistkę do zakonnej szkoły, bo znów się pokłócimy. Za to odniosę się do problemu smartfonów i stylu bycia młodych. Otóż sam temu stylowi nie uległem, natomiast spotykam wielu ludzi dojrzałych i nawet bardzo dojrzałych, którzy bez smartfonu żyć nie potrafią. Przyznam nawet, że drażni mnie, jeśli w moim towarzystwie machinalnie stale grzebie w tym urządzeniu. Z tym, że ja to rozumiem, bo sam uzależniłem się od komputera (dziś laptopa) do tego stopnia, że każdy dzień bez niego uważam za dzień stracony, (wyjątek stanowią nawet jedno czy kilkudniowe wycieczki). Pytasz: „Co oni maja z tych kontaktów niby realnych, skoro realnie cieleśnie siedzą ze sobą, a myślami są daleko od siebie?” Po pierwsze, być może mają idealnie wyrobioną podzielność uwagi, po drugi, nie wiem jak kto, ale ja czasami też miałem ochotę pomilczeć w towarzystwie, by dać popłynąć myślą w innym kierunku.
:)) Ty tez juz o "internecie" nie o "internacie"?
UsuńCo za problem zakrecic, odciac od doplywu cieplej wody? Jezeli ludzie bula ciezki grosz aby potarzac sie w blocie. Biec do utraty oddechu iles tam kilometrow, nie myc sie kilka dni... Noca wedrowac po lesie i bladzic, aby zaznac czegos niecodziennego-to o czym tu mowa? Ze szkolna bursa nie moze zaoferowac np.: zimnej wody , a ciepla tylko raz w tygodniu?
No , jezeli oni, po tego typu ksztalceniu beda wplywac na srodowisko jak swieci to chyba nie ma sie czego obawiac, nie sadzisz? Z zalozenia to niezly kierunek wychowania i edukacji. Pacyfisci, nie zabija nawet muchy ( sw Franciszek), beda niewatpliwie szanowac srodowisko naturalne ... no jakby nie bylo nie potrafie sobie przy takiej ofercie, czy tez zamierzeniach, wyobrazic , ze z tego typu ksztalcenia wyjdzie brygada cpunow, alkoholikow i seksoholikow. I nawet nie potrafie sobie wyobrazic, ze wyjdzie z tego budynku kupa obwieszonych bombami fundamentalistow. Religie ci sie pomieszaly:))
Moja corka chce do Hameryki. Na razie ma 13 lat, moze sie jej zmienic. Gdyby jednak ta Hameryke wybrala, to jak w morde ma kupe mozliwosci wybrania oferty ksztalcenia:)) Nawet i takiej ( musi byc tylko wersja dla dziewczyn) przez ciebie zaprezentowanej:))
"Przyznam nawet, że drażni mnie, jeśli w moim towarzystwie machinalnie stale grzebie w tym urządzeniu."
Ja ci pwoiem, nie wiem jak to u ciebie, ale zauwazylam , ze w towarzystwie, kiedy sie wieksza ilosc znajomych zejdzie powiedzmy na kawe; ludzie wywalaja na stol jako goscia honorowego swoje komorki. Musza byc pod ciaglym dostepem. Jak tylko ustrojstwo zapiszczy od razu sa z nosami przy monitorach. A slyszales o tym patencie na pipsanie komorki? Ja zauwazylam ze ona czasami u mnie pipsa bez celu, bez przybylych do niej wiadomosci. Okazuje sie, ze w tym jest pewien ukryty myk. Ma wyrobic nam nawyk ciaglego zagladania ( nie zapomniania) do ustrojstwa.
"Po pierwsze, być może mają idealnie wyrobioną podzielność uwagi, po drugi, nie wiem jak kto, ale ja czasami też miałem ochotę pomilczeć w towarzystwie, by dać popłynąć myślą w innym kierunku."
Z ta podzielnoscia watpie - czesto testuje i slysze: "zaraz, zaraz... co mowilas?". Natomiast to odplyniecie , hm ... zabrzmialo jak wciagniecie nosem np.: kokainy. Odjechal sobie po zazyciu:)) I to odpoczecie- nie odpoczywasz ciagle jestes pod naporem mysli- leb bywa, ze bezmyslnie tworzy fanatzmagorie, non stop pracuje :)) Na odpoczecie mozgowe komtemplacje czy tez medytacje polecam:))
Pomylić się nie można czy co? ;))
UsuńOczywiście, że są tacy, co tęsknią za prymitywem. Najczęściej na okres dwóch tygodni urlopu. Ale cztery lata? To jest już masochizm.
Boże! chroń nas przed świętymi!!! Już by oni nam świat urządzili tak, że człowiek zapomniałby po co w ogóle żyje. Nie mam się za świętego, komara zabiję, ale ptaka czy ssaka już nie.
Owi ćpuni, alkoholicy i seksoholicy to nie efekt szkolnego kształcenia. Albo wynoszą to z domów rodzinnych albo z nieodpowiedniego towarzystwa, przed którym ich rodzice nie ostrzegli.
Unikam takiego towarzystwa jak ognia, więc nie wiem na czym owo pipsanie polega. Bo ja rozumiem, że gdy ktoś zadzwoni w ważnej sprawie i wiem od kogo mogę się tego spodziewać. Pozostałych połączeń nie odbieram w towarzystwie. Zawsze mogę oddzwonić później.
Czy Ty nie jesteś spaczona z tym odpłynięciem? Dlaczego zaraz Ci się z koką kojarzy? Jestem z kimś, gadamy i gadamy, i wtedy przychodzi moment chwilowego odpoczynku, poukładania myśli rozglądając się wokoło bez zwracania uwagi na to, co się dzieje. Nie o wyłączenie myślenia tu chodzi, bo to jest niemożliwe, ale chwila odpoczynku dla języka i uszu.
Jaki normalny rodzic pośle tam swoje dziecko? Już na starcie to dobór negatywny. O mecie nawet nie mam nawet odwagi pomyśleć.
OdpowiedzUsuńKtory z rodzicow? Gdyby moja corka chiala nie stanelabym jej na przekor:))
UsuńSzarabajko: nie wiem jak rozumieć owo "normalny rodzic"? Gorliwy katolik będzie uważał, że to on jest normalny. ;)
UsuńAniu, właśnie: gdyby Twoja córka chciała. Na Twoje nieszczęście nie ma takiej żeńskiej szkoły ;)
UsuńDelu
UsuńSpokojnie - gdyby chciala, to bysmy jej znalezli:)) Zaloze sie, ze takie szkoly dla dziewczym tez istnieja.
Nie musisz szukać. Nawet w Polsce są żeńskie licea typu Montessori ;))
UsuńTo teraz o czym mowimy? O szkolach katolickich , czy o Montessori? :))
UsuńTo na jedno wychodzi ;) Kilka godzin modlitw i różańców też nie potrzebują nauczycieli.
UsuńNa jedno wychodzi? Montessori i kosciol? Hm... dosc ciekawe.
Usuńnie Kościół a nauczanie w szkole katolickiej ;)
UsuńOkropnie namąciliście. Szkoły katolickie, nie wyłączając seminariów duchownych, a miejsca odcięcia od świata, to dwie różne sytuacje. Normalny rodzic rozważa, po co dziecku jakaś szkoła? Jakie daje mu możliwości na przyszłość, a jakie ograniczenia?
UsuńJak wiesz, moja wnuczka chodzi do szkoły katolickiej. W zerówce była w szkole społecznej. To niebo i piekło, jeśli chodzi o podejście do uczniów, szacunek dla nich, dbałość o ich dobre samopoczucie, ofiarność nauczycieli. Masz bardzo spaczoną wizję szkół katolickich.
Spaczoną? Gdyby brać pod uwagę tylko wiedzę praktyczną to wszystko jest ok, nawet w szkole katolickiej. Ale jeśli do tego dochodzi indoktrynacja na określony światopogląd, to już trudno to nazwać czymś normalnym.
UsuńZwracam uwagę na pomyłkę - wedle oryginalnego tekstu wychowankowie szkoły mają właśnie NIE STAĆ się "skutecznymi w działaniu politykami, wybitnymi naukowcami czy celebrytami artystycznymi"... Nie wiem wprawdzie czy program tej szkoły nie jest zbyt utopijny i nie tworzy ludzi nieprzystosowanych do życia, ale z drugiej strony z zagrożenia płynącego z uzależnień spowodowanych korzystaniem z dobrodziejstw techniki, typu telefony, itp. nie należy bagatelizować i Twoje z założenia drwiące porównanie do szatana mącącego w głowie nie jest w istocie dalekie od prawdy - więcej z tych wynalazków szkody niż pożytku, tylko obejść się bez nich już nie umiemy.
OdpowiedzUsuńTym bardziej nieco prześmiewczo może zabrzmieć pytanie Jaki normalny rodzic posyła swoje dziecko do szkoły, gdzie panuje przemoc, uczniowie się narkotyzują i piją alkohol i uprawiają mało odpowiedzialny i często brzemienny (nomen omen) w skutki seks... A jednak nie mają wyboru.
zamienił stryjek jedną patologię na drugą... co prawda nie mam dzieci w wieku szkolnym, więc tylko teoretyzuję, ale mając do wyboru "albo-albo i zero innej opcji" prędzej poślę dzieciaka do szkoły permisywnej w regułach gry, niż rządzonej przez sztywny dryl...
Usuńp.jzns
A ja mam dzieci(ę) w wieku szkolnym i nie muszę teoretyzować...
UsuńW oryginalnym tekście (korzystałem też z innych źródeł poza pch24) jest zwrot „nie tyle formowanie skutecznych w działaniu polityków, wybitnych (...)”, czyli nie jest to zaprzeczenie, tylko przeniesie do celów nie najważniejszych. Ja mam oczywiście dziwne skojarzenie, ale wydaje mi się, że jest to szkoła dla nowych kadr Ordo Iuris, między innym dlatego, że tą szkoła zachwyca się portal Pch24.
UsuńChętnie podyskutuję na temat zagrożeń wynikających z korzystania z urządzeń z ekranami, szczególnie smartfonami i laptopami, ale proponuję zwrócić uwagę na tekst dyrektora: „(...) a nawet pełnymi demonicznych ataków” – bo jak dla mnie to ten dyrektor właśnie demonizuje i to na potęgę.
Przyznam, że ciekawe jest to pytanie: „Jaki normalny rodzic posyła swoje dziecko do szkoły, gdzie panuje przemoc, uczniowie się narkotyzują i piją alkohol i uprawiają mało odpowiedzialny i często brzemienny w skutki seks?”. Zapytam zatem, kto jest za to odpowiedzialny jeśli nie sami rodzice? Bo według mnie przeniesienie tych uczniów do takiej szkoły prędzej zmieni tę szkołę, niż uczniów. Zwrócę Ci uwagę na inny fragment tekstu: „[uczniami są] w większości młodzi, świadomi swojej wiary katolicy”. Przekładając to na język zrozumiały dla wszystkich – są to uczniowie starannie wyselekcjonowani.
"Przekładając to na język zrozumiały dla wszystkich – są to uczniowie starannie wyselekcjonowani."
UsuńI niech selekcjonuja. Nie ma ze cpun sie tam dostac bedzie mogl, bo nie sa zakladem odwykowym. jezeli zas jest to szkola o konkretnym swiatopogladzie, a chodzenie do niej nie jest przymusowe i nakazywane przez panstwo, to chyba maja prawo dokonywac selekcji kandydatow? Po co im (np.:) tam ktos kto bedzie przykuwal sie co rusz do kaloryfera i krzyczal "Ave Satan. Przyszedlem tu w przebraniu aby rozpierpapier wasz system? "
Maja prawo chronic sie. A jak rodzic ma zamiar dac dziecku edukacje przy okazji odzwyczaic go od zycia w elektrocicznych zabawkach, to czemu nie?
Ja nie moge tych przerw z "mlodymi", choc to sie rpzprzestrzenia i na starych. Siedza wspolnie. Popijaja kawke i kazdy w swojej komorce. Realnie, ale nie realnie...
Wyselekcjonowani... nie wyobrażam sobie osoby niewierzącej, która x czasu spędza na modłach.
UsuńPrzecież o tym piszę. Selekcja na wierzących i to bezkrytycznie.
UsuńAniu, a teraz wyobraź sobie takiego absolwenta, odzwyczajonego od elektroniki, który musi wrócić do normalnego życia. Przecież to musi być prawdziwy szok. Nawet roboty w biurze nie znajdzie, bo jedną z podstawowych wymaganych umiejętności jest dobra znajomość urządzeń elektronicznych. Czasy ostrzenia ołówków i odręcznego pisania dokumentów minęły bezpowrotnie. Nawet w sklepie bez braku znajomości kasy fiskalnej nie masz szans na robotę. Żal mi tych licealistów, oj żal ;))
Na każdej lepszej uczelni prowadzi się selekcję. Do szkoły gastronomicznej idą Ci którzy umieją gotować, a na awf ludzie wysportowani.
UsuńDlaczego nie chcesz zrozumieć, że nic przeciw tej selekcji nie mam/ ;)
Usuńnie o selekcję tu w ogóle chodzi... do technikum elektryczno - leśnego /tam kształcą ludzi na słupołazów/ są egzaminy, testy sprawnościowe i takie tam, więc jest selekcja, po drodze część odpadnie, więc dalej selekcja, zaś absolwenci to elita, bo przeciętny absolwent lepiej łazi po słupach, niż przeciętny przechodzień z ulicy...
Usuńtu chodzi o różnicę pomiędzy kształceniem fachowca w jakiejś dziedzinie jedynie bez ogólnego prania mózgu od kształtowania całościowego z udziałem prania mózgu jakiegoś wydumanego ideału człowieka... statystyczny absolwent pierwszego raczej nie będzie jałopą w innych płaszczyznach życia poza robotą, zaś drugi raczej będzie jałopą, gdy straci robotę do której został zaprogramowany, bo on nie ma i zna "poza robotą"... popatrzcie na absolwentów szkolenia jednostek specjalnych: dopóki zajmują się tym, czym się zajmują, to wszystko jest okay, ale gdy przestają, wtedy /statystycznie/ lądują w jakimś szambie, bo nie wiedzą, co ze sobą zrobić...
By wysnuć takie wnioski należałoby poznać program szkoły. Jeżeli podstawą jest wzdychanie do Pana Boga to jest tak jak mówisz, jeżeli mimo wszystko nie, to sprawa nadal jest otwarta...
Usuńrozumiem, że chodzi o produkcję "świętych" w znaczeniu katolickiego żargonu: "wzorowych katolików", a nie w znaczeniu jakiejś tam "ludzkiej świętości" /co to w ogóle jest?/... ale mniejsza z tym... dla mnie ta cała szkoła to kolejny pomysł w stylu Hitlerjugend... takie szkoły produkują zwykle psycholi, aczkolwiek różne bywają odmiany tego "psycholstwa", to już temat na osobną dyskusję...
OdpowiedzUsuńa minister Czarnek /jak słusznie zauważyłeś/ idzie w tym samym kierunku, tyle że jak to zwykle bywa z nominatami małego, wszystko spieprzy, cokolwiek by to "spieprzy" miało znaczyć, niezależnie od punktu widzenia...
p.jzns :)
A jakieś konkretne przykłady podobnej szkoły i tych psycholi?
UsuńRadku: seminaria (nie dotyczy wszystkich "absolwentów"). O jednym takim będę niedługo pisał ;)
Usuńmoże pokaż, jak to się robi i sam zacznij od podania konkretnego przykładu szkoły gdzie PANUUUJE "przemoc, uczniowie się narkotyzują i piją alkohol i uprawiają mało odpowiedzialny i często brzemienny w skutki seks"... kwestię, że "piją alkohol" = "się narkotyzują" już kontrolnie odpuszczę, choć de facto nie powinienem...
Usuńto powyżej było @Radku...
Usuń@Piotrze, To mów, że nie wiesz o czym piszesz. Ja wiem o czym piszę, bo jakiś czas temu widziałem stosowny filmik z imprezy szkolnej (szczegóły daruję, skandal był). Druga sprawa - przez dwa lata nie mogliśmy się pozbyć z klasy małego gnoja, który terroryzował wszystkie dzieci w zasięgu wzroku. Znam też przypadki wciągania w dilerkę dwunastolatków i parę innych nieciekawych przypadków. Jak Ci mało poczytaj trochę - znajdziesz i nazwy szkół, podane przeze mnie i tak nic Ci nie powiedzą, natomiast mówimy dopiero o podstawówce.
Usuń@Radku...
Usuńoj tam, oj tam, toć wiadomo, że w szkołach (publicznych) bywa różnie i dyrekcje różnie sobie z tym radzą /albo czasem wcale/... szkoły prywatne /często katolickie, ale nie tylko/ za to między innymi biorą kasę, żeby zapewnić większe bezpieczeństwo uczniom, niż szkoły publiczne "na wikcie" samorządu... jeśli samorząd ma większość PiS-owską to jeszcze mają jako tako, ale reszta cienko popierduje...
ale ja nie o tym... generalnie chodziło o samą "filozofię" wychowania: czy nadopiekuńczo posyłamy dziecko do szkoły, gdzie jest bezpieczniej, ale panuje rygor i indoktrynacja, czy do szkoły publicznej, gdzie dzieciak narażony na pokusę różnych zachowań ryzykownych może sobie z nią nie poradzić... teoretycznie jeśli dzieciak ma (zadatki na) mocną osobowość ukształtowaną przez sensowne relacje w domu, to poradzi sobie i tu, i tu... zaś jak ma skłonność do ryzykownych zachowań, to "poradzi" sobie również i tu, i tu... po prostu wydaje mi się, że szkoła o bardziej permisywnych regułach bardziej jest zbliżona do realnego życia, niż taka zamordystyczna ochronka...
@Piotrze różnie z tym bywa. Generalnie mam kilku znajomych po szkołach katolickich - min. sióstr w Niepokalanowie. Nie zrobiły im wielkiego kuku, ani jakoś nie zindoktrynowały trwale, natomiast poziom nauczania był na tyle wysoki, że absolwenci nie mieli problemów by dostać się na wybrane studia. Fakt, że większość tych osób nie wspomina tych zakonnic zbyt dobrze - przynajmniej jako ogółu - ze względu na narzuconą dyscyplinę, ale zachowań psychotycznych nie stwierdziłem. :)
Usuń@Radku...
Usuńwiem, że w niektórych szkołach katolickich bywa wysoki poziom nauczania, np. matematyki...
nie przeczę też, że pobyt w takiej szkole może niektórych uodpornić na indoktrynację i nauczyć radzenia sobie z drylem, omijania bzdurnych reguł, ale z drugiej strony podawanie takich przykładów kojarzy mi się z argumentem "Stefana (imię przykładowe) ojciec lał i zobacz, wyrósł na porządnego człowieka" :)
Przekonałbyś mnie, gdybyś faktycznie podał jakieś przykłady, bo tak bez nich to również to co piszesz ogranicza się do odwrócenia argumentu o Stefanie.
Usuńokay Radku, mówisz - masz... Dzidek z naprzeciwka skończył szkołę katolicką i nie zgłupiał, za to Zocha trzy domy dalej też skończyła, ale zgłupiała... dalszych danych nie podam, bo RODO i nie mam upoważnień... zaiste pchnąłeś tą dyskusję do przodu, nie powiem :)
Usuń@Piotrze, ale wymagasz ode mnie, żebym przyjął za pewnik coś, co jest Twoim subiektywnym przekonaniem. Ja też napisałem, że odcięcie od pewnych zdobyczy techniki nie musi być do końca korzystne, ale daleki jestem od stwierdzenia, że w ten sposób wychowa się "psycholi w stylu Hitlerjugend" i też poza to stwierdzenie nie jesteś w stanie pchnąć dyskusji do przodu.
Usuń@R...
Usuńjako że słowem nie skomentowałem kwestii deprywacji srajfonów i takich tam innych, to znaczy, że dyskusja rozjechała się już wcześniej i każdy z nas gada do innego drzewa na inny temat /w dochodzenie "kto winien" nie wchodzę, dla świętego spokoju niech będzie na mnie :)/...
Jestem przekonany, że minister Czarnek, jak wytrwa w zbożnym dziele, wychowa nam prawdziwych patriotów, PiSmanów, Polaków - w tej kolejności u wcale nie zapomniałem o religii.
OdpowiedzUsuńKomunizm też chciał z nas zrobić patriotów, komunistów i bohaterów (choć tylko bohaterów pracy socjalistycznej) i jakoś im nie wyszło.
UsuńCzytam takie rzeczy i zaraz mi lepiej, żem już stara i wkrótce albo popadnę w demencję albo zwyczajnie umrę.Od pewnego czasu dość często dochodzę do wniosku, że nie żal będzie umierać.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
A mnie tam będzie zawsze żal umierać. O ilu jeszcze "rewelacjach" mógłbym usłyszeć, a one są tak piękne...
UsuńPozdrawiam
Nie uda im się! Z tego co wiem, Jezusa trzeba produkować już od poczęcia...
OdpowiedzUsuńTo co Ty wiesz, to baśnie tysiąca i jednej nocy.
UsuńZ tego co wiem, wystarczyła tylko jedna noc!
UsuńAle opowiadają nam o tej bajce już przez dwa tysiące lat.
UsuńJak dla mnie odcięcie się od Internetu/ telefonów i ogólnie od tego, co dzieje się w prawdziwym świecie przyczyni się jedynie do wyprodukowania życiowych i emocjonalych kalek. Jak według szkoły tacy ludzie mają potem ''znacząco wpływać na społeczeństwo czy kulturę'', skoro są oderwani od rzeczywistości i nie mają bladego pojęcia o obecnym świecie? Człwoeik mądry to ten, który potrafi z umiarem korzystać z Internetu czy innych form przekazu, a nie ten, który ucieka przed tym i chowa głowę w piasek.
OdpowiedzUsuńTrudno się z Tobą nie zgodzić. Dość specyficzna to forma edukacji.
Usuń