Nie da się ukryć, że coś złego się dzieje ze światem. Jeśli wierzyć oświeconym prorokom, to musi w końcu pierdyknąć i to z wielkim hukiem. A prorocy wiedzą, co mówią i to już od czasów starożytnego Egiptu. Obecnie owa sztuka prorokowania przeniosła się nad Wisłę, ale temu nie trzeba się dziwić, bo jak przepowiedziała błogosławiona siostra Faustyna Kowalska, a co potwierdziło kilku innych proroków i wizjonerów – to z Polski wyjdzie iskra.
Pomyśleć, ludzie wysyłają na Marsa jakieś pojazdy kosmiczne, a niejaki Elon Musk już planuje budowę kolonii na tej planecie. Należy zapytać, po co, skoro populacja Europejczyków i białej rasy gwałtownie maleje? Szaleje postęp techniczny, który niebawem może pozbawić miliony ludzi pracy z powodu automatyzacji i robotyzacji. Gdzieś tam opracowują nowe metody hodowli roślin (GMO), która jeśli nas nie otruje, to na pewno zmutuje. Na domiar złego, co to będzie za świat, jeśli zabraknie głodnych, których gestem miłosierdzia, tego na wzór bożego, nie można nakarmić woreczkiem mąki lub miską ryżu? A co się porobiło z tą współczesną medycyną? Chce wyręczyć Boga i szczepionki z abortowanych dzieci nam produkuje! Do tego technologia mRNA, która być może pozwoli nam odnieść zwycięstwo w walce z nowotworami. Należy zapytać, po co nam to, skoro cierpieniem możemy sławić imię Boga? Są tacy, co tego powodu nie chcą się szczepić i ja im się nie dziwię, bo przecież modlitwa ma cudotwórczą moc i to powinno nam wystarczyć. Gdzieś tam wymyślają jakieś cudaczne wynalazki, aby poprawić nam klimat, stawiają te wiatraki i panele słoneczne na polach i morzach, paskudząc nam spojrzenie na naturalne i piękne widokowo kominy, z których wydobywa się czarny dym, na podstawie którego wiemy czy jest wysokie, czy niskie ciśnienie i z której strony wiatr wieje. Na Boga!, komu przeszkadza miejski smog, że zaczynają produkować hybrydowe i elektryczne samochody? Po co nam te szybkie internety z zabójczą siecią 5G, skoro wystarczyłby Gość Niedzielny rozdawany „co łaska” po mszy świętej i ewentualnie Radio Maryja.
Drodzy bracia i siostry Polacy, na szczęście opatrzność nad nami czuwa. Oto narodził się nam Ktoś, kto jeśli nie nas samych, to na pewno przyszłe pokolenia uchroni przed tyranią postępu. Dzięki niemu nie damy się zwieść fałszywym trendom płynącym do nas ze zdemoralizowanego Zachodu. W dobie kryzysu rodziny, pogłębionego rozmaitymi postulatami rewolucji kulturalnej i seksualnej, którą widzimy już niekiedy na polskich ulicach, dzieciom i młodzieży potrzeba kształcenia na temat tego, czym jest rodzina, małżeństwo, jako związek kobiety i mężczyzny, macierzyństwo i rodzicielstwo. Reszta edukacji to bzdety. Dla ambitnych i łaknących wiedzy, właśnie tworzy się nowa dziedzina nauki – biblistyka – bo przecież Pismo Święte ma wartość ponadczasową, o czym dziś świat koszmaru postępu, zdaje się kompletnie zapominać1. Skoro mowa o iskrze, niektórym może ona kojarzyć się z zarzewiem pożaru. Pożar ideologiczny jest wprawdzie wskazany, alby by nie doszło do prawdziwego, ten Ktoś wymyślił priorytet na rok szkolny 2021/22. Będą utworzone dziecięce i młodzieżowe drużyny pożarnicze regularnie gromadzące młodzież na ćwiczeniach. Raz w miesiącu otrzymają jedną godzinę nauki o historii własnego terenu (z naciskiem na działalność żołnierzy wyklętych), własnej ziemi i własnej ochotniczej straży pożarnej2. Druga godzina będzie poświęcona przeszukiwaniu lasów na okoliczność czarownic, bo jak twierdzi pewien znamienity ideolog walki z naukowym postępem, w Polsce mamy dowody na to, że toczyły się procesy o mordy rytualne oraz przeciw czarownicom. To wystarczający dowód by uznać, że czarownice były, są i będą. Tego dowiódł niejaki ks. Rydzyk wydając opinię o śp. Marii Kaczyńskiej. Tego również dowiódł jej mąż, sam Lech Kaczyński mówiąc o małpie w czerwonym, a wszem i wobec wiadomo, że tylko czarownice mogą przybrać postać małpy.
Pan Biedroń, ten wstrętny homoseksualista i lewicowiec, zażartował sobie w niewybredny sposób na wieść o tym, że Ordo Iuris szykuje na niego pozew, słowami – kamieniowanko czy stosik? Tu nie ma żartów, bo pewniejszy jest stosik. Za kilka lat minister prof. Przemysław Czarnek wykształci nam tabuny inkwizytorów ze sprawnością strażaków, zainfekowanych czarnkową mutacją wiedzy (ta „mutacja” to za Jackiem Żakowskim, żeby nie było, że to ja). A z inkwizytorami się nie żartuje. Przed nimi trzeba się salwować ucieczką, najlepiej w szpony koszmarnego postępu. Może tam wystrzelą nas na Marsa, nic to, byle nie z iskrą, która wyjdzie z Polski.
Przypisy:
1 - https://www.rp.pl/Edukacja/210429926-Czarnek-tlumaczy-powolanie-biblistyki-Efekt-moich-wielomiesiecznych-rozmow.html
2 - https://www.rp.pl/Edukacja/210429846-Przemyslaw-Czarnek-Religia-lub-etyka-Nie-bedzie-trzeciej-opcji.html
Kiedyś wizytując społecznie pana, który miał kłopoty z zapłaceniem rachunku za elektryczność, zauważyłem u niego na ścianie dyplom Magistra Boskości (Master of Divinity).
OdpowiedzUsuńMagister boskości potrzebuje elektryczności? - zdziwiłem się, ale pomogliśmy.
Sprawdziłem na szerszym gruncie, chyba najbardziej przekonujący bedzie dyplom z Harward Divinity School. Nie znalazłem potwierdzenia związku z Harvard University, ake nazwa robi wrażenie - https://hds.harvard.edu/
Czegoś takiego w Polsce nie znalazłem, więc jeszcze sporo przed nami.
Podoba mi się ten Magister Boskości. Omal laptopa nie oplułem ze śmiechu...
UsuńW Polsce jest uczelnia w jakimś stopniu podobna do Harward Divinity School. To KUL, rozdający tytuły profesorskie, chyba w przewadze za pobożność. Za to ta biblistyka, to już na pewno będzie to samo, co w Australii.
No wlasnie, DeLu na czai jak ludzie na zachodzie mysla i wydaje mu sie, ze tylko Polacy tacy hop do przodu ( z ta niby iskra, biblistyka etc...) Co prawda w Niemczech magistrow Boskosci nie spotkalam ( tez sie usmialam) , ale krytykow wynalazkow wszelakich , robotyki, wiatrakow przeslaniajacych widoki na piekne wzgorza, czy pola , juz tak...
UsuńPamietam jak mielismy pokaz samochodu jezdzacego na prad. Kazdy przybyly na wystawe mogl sobie pojezdzic po placu... Te auta sa niesamowicie ciche. Wyobrazam sobie zadowolenie ludzi mieszkajacych przy autostradach. Przechodzi obok nas jakis pan i komentuje: "Jeszcze zatesknicie za halasem silnikow spalinowych!" :)) Ot - na propagatora postepu trafilismy:)
A tym KULem to faktycznie , jak sie postaraja to i Harvard Divinity School dorownaja, a moze sam Harvard przeskocza ?
UsuńMnie się nic nie wydaje, ja dobrze wiem jak jest na Zachodzie. Mam tekst o „magistrach wstecznictwa”, choć nie wiem czy go opublikuję, bo za bardzo „uderza” w Ciebie ;)) No chyba, że uda mi się go jakoś przeredagować...
UsuńKUL już się postarał, skoro ich absolwent stał się ministrem edukacji w podobno cywilizowany kraju ;)
To mi go przeslij na maila. Zaciekawiles mnie tym, ze " za bardzo "uderza" W Ciebie". Chce poczuc to uderzenie:) Troche masochizmem powialo:)
UsuńPoślę, jeśli zrezygnuję z publikacji. Nawet po wygładzenie, na pewno się zorientujesz, że momentami „piję” do Ciebie ;)
UsuńA ja az taka wsteczna jestem? :)
UsuńNa bloga daj ta wygladzona wersje a mi na mailia ta niewygladzona i czyzbys sie czegos obawial , ze dywagujesz nad publikacja?
UsuńAle zes ludziom teraz smaka narobil na ten post. Wiesz jak podbijac ( reklamowac) wlasne posty:))
Obie wersje różnią się tym, że w tej wygładzonej nie będziesz wymieniana z imienia ;) Problem nie w tym, czy czegoś się obawiam, pytanie na ile treść będzie aktualna.
UsuńTy sobie smaku za bardzo nie rób. Wiesz, że czasami można się w ten sposób rozczarować. I nie wiem, czy aż tak wsteczna jesteś, jednak czasami mam wrażenie, że ta wsteczność Cię fascynuje :D
E tam... nie fascynuje mnie wstecznosc. Po dwoch komentarzach wnioski o fascynacji wyciagnales. Z czlowiekiem temat nalezy doglebnie przegadac aby wiedziec co i jak. Ja zas mam wrazenie, ze ty pedzisz na zlamanie karku za nowosciami, aby tylko mlodym dorownac i uchodzic za takiego hop do przodu... taki troche bez refleksji jestes. Skoro Lem mial obawy to czego ty chcesz ode mnie?
UsuńPrzecież nie usiłuję Cię obrazić fascynacją wsteczności. Ja rozumiem, że do nowoczesności trzeba mieć krytyczny dystans, ale należy go opierać argumentach naukowych a nie pseudo-naukowych. Można się spierać, czy postęp w jakieś dziedzinie idzie we właściwym kierunku, ale nie można wyrokować a priori, że w złym.
UsuńMuszę też coś wyjaśnić. ;)) Młodym dorównywałem również w młodości i tak mi zostało... ;)
Tak... wierze, musze wierzyc ci na slowo , (bo przeciez nie wiem), ze jestes wiecznie mlody. Jako jedynemu na swiecie tak ci sie trafilo jak w "Wieku Adeline". Jak ja nie lubie tego twojego zwrotu "pseudo-naukowy". Nie masz naukowych dowodow ze nowoczesnosc jest git, jezeli juz to masz pseudo naukowe dowody.
UsuńJa z kolei uwielbiam tą „frazę” i co mi zrobisz? Ona dobitnie określa coś, co się pod naukę podszywa. Właśnie w tej czekającej notce i o tym jest mowa.
UsuńCzy ja potrzebuję naukowych argumentów by obalać pseudo-naukę? Nie, czasami wystarczy logika i uważna analiza pseudo-naukowych treści.
Wiecznie młody to ja jestem w kwestii myślenia. Fizycznie starzeję się nieubłaganie, nad czym zresztą ubolewam ;)
Tak tylko to twoje logiczne myslenie to sprawa bardzo subiektywna. Skoro ty uwazasz, ze myslisz logicznie to znaczy, ze wszyscy tak musza uwazac lub twoje myslenie tak wlasnie postrzegac. A z tym moze byc roznie czego probki mamy czasami na blogu ( wczesniej bylo to wrecz nagminne). Sorry ale musze z tym wyjechac, np.: twoja interpretacja tekstow, tzw podkrecanie pilrczki... ty postrzegasz to jako cos logicznego- logiczne wyciagniecie wnioskow, a sa czytelnicy, ktorzy zarzucaja ci nierozumienie czytanego tekstu. Nie ma wiec w takim przypadku mowy o logicznym wyciagnieciu jakichkolwiek wnioskow:))
UsuńAż jestem ciekaw, które teksty czytałem nielogicznie? ;) Te, które opisywałem w blogu, czy te w komentarzach?
UsuńJeśli chodzi o komentarze to się zgadzam, ale nie będę się tłumaczył, aby komentujących nie obrazić. Sam zresztą w komentarzach popełniam podobne błędy i najlepiej jest sprawę sobie w kulturalny sposób wyjaśnić. Nie widzę problemu.
Zgadzam się też z tezą, że nie wszyscy mają taką logikę jak moja, ale tu z kolei komentarze są od tego, abym swoją logikę uzasadnił, jeśli się komuś nie podoba. I przyznaję z bólem w sercu, nie zawsze to jest możliwe, co nie znaczy, że polemizujących dyskredytuję. ;)
Studia Boskości w Polsce?
UsuńWyjaśnię, że uczelnie na całym świecie, te oferujące tytuł magistra boskości, mają w programie również teologię, filozofię, studia religijne.
A więc google, gdy spytałem "divinity studies Poland" przedstawiło listę wszystkich polskich uczelni, na których wykładana jest teologia.
Widzę z tego, że chyba jednak Polska, nie używając terminu "boskość" na byle co, ma rozsądniejsze nazewnictwo.
Lech
UsuńPowiem szczerze , ze ten australijski termin, czy tez anglojezyczny termin , rozwalil mnie:)))
Polakom idiotyzmu zarzucic nie mozna:)) Oni zas (ci od tych magistrow boskosci) kiedy sie im to zarzuci , byc moze nie zrozumieja zarzutu:))
Cos jest na rzeczy... ja tu nie chce w jakis mesjanizm uderzac, czy cos w tym stylu ale.... jak to w jednym z wywiadow powiedzial Mozdzer, a koncertuje na calym swiecie, ze w tej polskiej muzyce ( czy tez sposobie grania) czuc pewna szlachetnosc... no cos takiego chyba jest bo ... (o juz wiem!) nie lubimy chyba robic z siebie jaj chociazby z owym nazewnictwem. Jedni powiedza, ze jestesmy sztywni, drudzy nazwa to rozsadkiem:))
Ja w kwestii: "Polakom idiotyzmu zarzucić nie można". Rozsądne nazewnictwo? Ja kiedyś zaprezentowałem etykietę dla hierarchów. Są w tym temacie specjalne poradniki. Nie chce mi się szukać, ale już mi się podoba: „Wasza Świątobliwość, Ekscelencjo, księże profesorze Arcybiskupie”. Przy tym zwrocie „Magister boskości” to pikuś.
UsuńDeLu
UsuńJakby ci to wyjasnic? Siedzisz w Polskim grajdole. Za granica to tylko wakacje, albo sezon zbierania truskawek powiedzmy , ze w Maroko:) Nie da sie wtedy poznac inynch mentalnosci:) Niemcow uwazam za logicznych. Z Polakami nie jest tak najgorzej, sa dziedziny, w ktorych na obsmianie nie zaslugujemy. Brak ci perspektywy:) A idiotyzmy wszelakie? Tego znajdziesz multum na swiecie:))
Nie bardzo wiem Aniu, co mi sugerujesz? Mam nie porównywać naszego kraju z innymi, bo nie jeżdżę na zbiory truskawek? ;)
UsuńTutaj w niemieckiej prasie
Usuńhttps://www.katholisch.de/artikel/14331-die-kirche-und-ihre-titel
Znalazlam artykul o tytulach nadawanych w kosciele..
Nie tylko w polskim kosciele mowi sie eminencjo, wasza swiatobliwosc... tez probuja to ludziom przyblizyc.
Dowiedzialam sie z tego artykulu ( wyobraz sobie, ze nie wiedzialam) , ze papiez to Pontifex Maximus- najwyzszy budowniczy mostow ( zabrzmialo troche jak z imionami u Asterixa i Obelixa: "Idefiks", "Panoramiks". "Dlugowieczniks" ... ) Wyjasniaja dlaczego tak jest okreslany, ale mi sie juz nie chce tlumaczyc.
Tu tez obowiazuje "Wasza Eminencjo". "Wasza Swiatobliwosc"... to nie tylko przypadek polskiego kosciola.
Z tego artykulu do gustu przypadlo mi okreslenie na kapelana papieskiego, ponoc to najnizszy poziom- honorowy kapelan papieski, ktorego nazywa sie "Monsignore", a znaczy "Najczcigodniejszy Pan"
UsuńZa ostatni komentarz masz lajka ;))
UsuńEncyklopedia PWN podaje, że Monsignore znaczy "mój panie", a nie "najczcigodniejszy pan"....
UsuńMario, też masz lajka ;)
UsuńPosyłam uśmiech DeLu. :))
UsuńOddaję :)
UsuńRydzyk nazwał czarownicą Marię a nie Martę Kaczyńską. :) Zresztą on akurat korzysta z dobrodziejstw techniki nader ochoczo i nie wystarcza mu papierowy Gość Niedzielny...
OdpowiedzUsuńA tak pozostając w strefie niewybrednych żartów, to dla Biedronia zamiast kamieniowanka i stosiku zaproponował bym osikowy kołek. :)
Dzięki za uwagę, błąd już sprostowałem ;)
UsuńZaś, co do kołka osikowego. To nie były metody inkwizycji i dotyczyły wampirów. Nie posądzałbym Biedronia o takie skłonności.
Ale osikowy kołek jest chyba dla nieżywego (żeby po śmierci już więcej nie działał jako wampir czy inny duch zły), a kamieniowanie czy stosik jak najbardziej żywego.
UsuńCzyli osikowy kołek ewentualnie po kamieniowaniu czy stosiku a nie zamiast...
Oj, napchasz sobie głowę Rademenesie tymi horrorami to i nie dziwota, że takie rozwiązania proponujesz … :)
Swoją drogą ciekawe czym Ci tak znowu zawinił ten przemiły, zawsze uśmiechnięty Biedroń, żeby go tak zaraz osikowym kołkiem kłuć...
No więc wiecie... zależy gdzie ten kołek się aplikuje.
UsuńChyba nie masz na myśli swojego "kołka"? :D
UsuńMój nie jest osikowy... Nie jestem Pinokiem, Delu. ;)
UsuńJa znam takie z tworzyw sztucznych, i też wszyscy, u których go znajdziesz twierdzą, że to nie ich... ;)
UsuńTen dowcip (?) z Biedroniem, to raczej średnio śmieszny. Gdybym była mniej taktowna, powiedziałabym - prymitywny.
UsuńOjej i do tego niepoprawny ideologicznie, bo przecież jego obiektem nie jest ani PISowiec, ani katolik, ani nawet narodowiec.
UsuńToteż ja uciekam wkrótce na emeryturę, żal mi tylko tych, co jeszcze w tym tkwić będą i dziwne reformy muszą przetrwać.
OdpowiedzUsuńNa zamieszczonym zdjęciu pan minister na bardzo "zmęczonego" wygląda, za dużo myśli ;-)
Starannie szukałem odpowiedniej fotki, bo zazwyczaj jest "wygładzony" jak w fotoshopie ;)
Usuńna świecie powstało całe mnóstwo ciekawszych i więcej wnoszących różnych pozytywnych wartości do życia książek, niż Biblia... nie będę już jechał po bandzie opinią, że Biblia właściwie żadnych nie wnosi, bo jako człek skromny nie zaprzeczę hipotezie, że może coś w niej przeoczyłem?... niemniej jednak więcej wartości może wnieść badanie (treści) takich równie "świętych" książek, jak "Bhadhawadgita", "Kamasutra", buddyjskie sutry, "Daodejing", nie wspomnę już o "Liber AL vel Legis", czy "Winnie the Pooh"... i takie badania mają miejsce, niektóre dorobiły się rangi dyscypliny naukowej, także "biblistyka" już gdzieś istnieje... status "świętej", a co najmniej wartej zbadania może mieć sobie nawet jedna z najkrótszych książek świata, jaką jest zbiór mądrych wypowiedzi publicznych ministra Czarneka, ale nie o to w tym wszystkim chodzi, tylko o fakt, że niby dlaczego państwo ma finansować czyjeś prywatne hobby?...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
p.s. zajęcia szkolące uczniów, jak sobie radzić w przypadku zagrożenia /np. pożarem/ to już standard w wielu krajach, nie tylko Europy, ministru Czarneku z pewnością tego nie wymyślił, jednak chroń nasze dzieci Perunie przed takimi zajęciami w zdeformowanej polskiej szkole, gdzie gros czasu spędzą na nauce modlitw do niejakiego Floriana /to taki ćwierćbóg ("święty") w katolickim panteonie, spec od gaszenia pożarów/...
UsuńJuż z pierwszym zdaniem trudno mi się zgodzić. Bo, co to są te pozytywne wartości? Byli podobno tacy, co i w „Mein Kampf” takie wartości znajdywali. A jeśli do tego dodać „święte wartości” to ja dostaję swędzącej wysypki. Nawet na określenie takimi wartościami „Kamasutry”.
UsuńNiemniej, aby nie potępiać w czambuł, pytanie „dlaczego państwo ma finansować prywatne hobby” uważam w pełni adekwatne do zaistniałej sytuacji.
Z tymi ćwiczeniami strażackimi mam problem. Bo o ile rozumiem zdobywanie pewnej sprawności fizycznej, to jednak sobie nie wyobrażam, aby dzieci czy młodzież wysyłać do gaszenia prawdziwych pożarów. W końcu do tego służą Wyższe Szkoły Pożarnictwa.
Zabawna dyskusja... Przypomina mi Ferdydurke. "Jak zachwyca, kiedy nie zachwyca." :D
Usuńjak się nie wie, z czym się zgodzić, a z czym nie, to ma się trudno, najlepiej wtedy jeszcze raz przeczytać, tym razem uważnie, czasem może się okazać, że wcale nie chodzi o jakieś "zgadzanie się" lub "nie zgadzanie"...
Usuńza to faktycznie może być nawet bardzo trudno, gdy nie zna się innego znaczenia i zastosowań słowa "świętość" poza katolickim, ale na to ja już nie wiem za bardzo, co poradzić...
ale puentę pojąłeś, więc jest to jakiś sukces i nie twórzmy zagadnienia...
...
a pożar w szkole, gdy wybuchnie, to jaki jest?... prawdziwy, czy urojony, wirtualny?... gdyby tu chodziło tylko o sprawność fizyczną, to wystarczyłby jakiś poszerzony program wuef, aby dzieciaki mogły sprawnie uciekać w razie tego pożaru... ale przeszkolenie p-poż to jednak coś więcej, niż ów wu-ef plus nauka dzwonienia srajfonem po straż pożarną...
nie o tym jednak jest mowa, tylko o tym, co Czarneku może wymyśleć na ten temat i Twoje spekulacje wcale nie muszą być takie z sufitu: temu gościu naprawdę może się marzyć jakaś młodzieżowa straż pożarna bis, niczym obrona terytorialna Maciareki...
No właśnie, poszerzony program uciekania z palącego się budynku. Za namowę do każdego innego działania karałbym więzieniem. Więzieniem o zaostrzonym rygorze.
UsuńJa miewałem co roku szkolenia z p.poż. Więcej niż połowa uczestników miała problem z określeniem, do jakiego pożaru, która gaśnica służy. A to byli dorośli ludzie, podobnie jak ja, co roku na w tych zajęciach uczestniczący. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie małolata z gaśnicą. Raz miałem okazję, jako dorosły. Kurtka się na mnie stopiła.
tyle tylko, że to nie jest argument przeciwko szkoleniom jako takim, tylko gównianym szkoleniom, marnowaniu na nie czasu, których w Polsce nigdy nie traktowano poważnie... takie szkolenia /p-poż, bhp, pierwsza pomoc, etc/ to bardzo dobra rzecz, pod warunkiem sensownego i konsekwentnego ich prowadzenia... niestety obecnie w Polsce rządzi neokomuna, która czego się nie dotknie, to jeszcze bardziej spieprzy, niż poprzednicy... i tu leży istota problemu...
UsuńW wiosce, w której jeszcze nie tak dawno mieszkałem, była Ochotnicza Straż Pożarna. Przy niej młodzieżowa drużyna (ale nie myl z dziecięcą). Oni nigdy nie brali udziału w prawdziwej akcji, ale szkolili się w obsłudze sprzętu. Jeździli też na różne zawody strażackie dla takiej grupy wiekowej. I to było godne pochwały. Bo po pierwsze, przychodzili tam tylko ci, którzy chcieli zostać strażakami, a po drugie, nikt ich nie angażował w prawdziwe ćwiczenia z ogniem.
Usuńjak wybuchnie pożar w szkole, to nie pyta, kto ze zgromadzonych w środku jest strażakiem...
Usuńwedług mnie takie szkolenie uczniów i nauczycieli wcale nie ma mieć na celu kształcenia przyszłych strażaków, tylko ma uczyć zachowania w razie pożaru, bo nawet ewakuować się trzeba umieć... nie wymagałbym od dzieciaków umiejętności gaszenia pożarów, ale już znajomość obsługi gaśnicy, wiedza, która do czego potrzebna byłaby mile widziana w przypadku, gdyby pojawił się zaczątek ewentualnego pożaru i można go szybko spacyfikować... tak, czy owak fachowiec i tak musiałby się zjawić, by oszacować jaki jest lub może być rozmiar nieszczęścia...
natomiast takie różne zabawy dla dzieciaków w gaszenie pożaru i nauka obsługi poważniejszego sprzętu guzik daje, skoro na co dzień w szkole takiego sprzętu nie ma...
...
to trochę tak, jak z uczeniem kick boxingu w ramach samoobrony dla kobiet: co z tego, że laska umie kopnąć w dziób, skoro i tak jej nic to nie pomoże gdy będzie w płaszczu, w spódnicy, do tego w szpilkach i rabuś jej wyrwie torebkę w parku...
Piotrze, wszystko jest dobrze do momentu, gdy trafiam na fragment zdania: „ale już znajomość obsługi gaśnicy, wiedza, która do czego potrzebna byłaby mile widziana w przypadku, gdyby pojawił się zaczątek ewentualnego pożaru i można go szybko spacyfikować...”. Mam wrażenie, że już zupełnie zatraciłeś możliwość odniesienia się zarówno do psychiki dziecka jak i jego fizycznych możliwości. Jeszcze bym to rozumiał, gdybyś to odnosił do licealistów, ale dziecko z podstawówki, z gaśnicą w ręku gasi zaczątek pożaru??? Pewnie jeszcze pod bacznym okiem nauczyciela...? Zejdź na ziemię.
Usuńzadziwia mnie zaiste, od dawna zresztą, Twój odruch wciskania rozmówcom tego, czego nie pisali i co mieli na myśli, jeśli już coś napisali... a więc imaginuj sobie zacz, że miałem na myśli dokładnie właśnie licealistów... skoro licealista może już ubiegać się np. o prawo jazdy /odpowiedniej kategorii stosownie do wieku/, to nie ma żadnych przeciwskazań, aby go nauczyć posługiwania się prostą gaśnicą...
Usuńtak swoją drogą, to dzieciaki z podstawówki wcale nie są takie ograniczone, skoro potrafią odkryć inne zastosowania gaśnic /nie wiem, czy teraz gaśnice tetrowe są na wyposażeniu szkół, ale kiedyś były i to właśnie w podstawówkach dzieciarnia pozyskiwała z nich materiał do wprawiania się w haj/...
Ziemia do TheLoo: wracaj natychmiast :)
p.s. doszkoliłem się przed chwilą i już wiem, że gaśnice terowe już dawno wycofano z użytku z uwagi na ich rozliczne wady... ale to nie zmienia sensu mojej uwagi na temat dzieciaków z podstawówki...
UsuńWiesz, ja mam wiele zdolności, ale akurat odgadywać cudzych myśli nie potrafię. Bo w komentarzu, do którego się odniosłem, nie ma słowa młodzież licealna, lub coś w tym stylu, jest zaś określenie „dzieciaki”, którego sugeruje młodzież zdecydowanie młodszą.
UsuńNa domiar złego sugerujesz mi, że inteligencję „dzieciaków” należy szacować na podstawie innych zastosowań gaśnic niż ich właściwie przeznaczenie? Wybacz, to do mnie nie przemawia.
Nie żebym się czepiała, ale zabrakło mi w przypisach odnośnika do tych nadwiślańskich proroctw. Z chęcią bym rzuciła na nie okiem. :)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, problemy wychowawcze występujące wśród młodzieży w dużej mierze mają swoje źródło w rodzinie i chorych relacjach, więc z pewnością parę wskazówek od oblatanych w temacie rodziny by się przydało. Sama teoria i psychologia nie wystarczy.
Jak tu egzystować bez iskry? Bez tego ani rusz...Nie ma iskry- nie ma życia. :)
Przykro mi z powodu braku w przypisach odpowiednich odnośników. Ale jeśli wpisać w wujka Google hasło: „Z Polski wyjdzie iskra” obiecuję, że nie da się przeczytać wszystkich zalinkowanych stron ;)
UsuńW pełni się zgadzam z tezą, że źródłem problemów wychowawczych jest rodzina. Mam jednak wątpliwości, czy należy „leczyć” tę młodzież, czy też owych rodziców? Co z tego, że młodzieży ktoś wbije do głowy kilka frazesów o tym jak ma wyglądać rodzina, skoro jej obraz wrył się jej właśnie w rodzinie. I to na trwale. Czas na edukację rodzinną to okres tuż przed jej założeniem, a nie w wieku szkolnym, kiedy myśl o założeniu rodziny jest tak daleko, jak stąd na księżyc.
Zajrzałem na Twój blog. Obiecuję się mu przyjrzeć dokładniej ;)
UsuńAaa, dziękuję bardzo .
UsuńCo do tematyki rodziny-nie chodzi o te frazesy na temat, ale raczej o problemy które pojawiają się w relacjach międzyludzkich i jak je rozwiązywać lub jak sobie radzić ze stresem powstałym wskutek nieporozumień. Wiadomo, że tematykę zawsze dostosowuje się do wieku i indywidualnych potrzeb.
Myśli, w wieku szkolnym, o założeniu rodziny są rzeczywiście daleko i stąd problemy z wczesną/niechcianą ciążą i jej konsekwencjami.
Poczytać... zawsze...zapraszam- wszak inspirację można znaleźć wszędzie.
UsuńTylko ja bym nie mylił wychowania „do rodziny” z problemem niechcianej ciąży. W tym programie nie znajdzie się nic, co zapobiegałoby niechcianym ciążom. Do tego nadaje się temat edukacji seksualnej, a ten jest, przynajmniej na razie, skutecznie blokowany przez środowiska ortodoksyjno-katolickie. A według mnie, i tu się można ze mną nie zgadzać, tematyka seksualności zaczyna się już w okresie szkoły podstawowej, to znaczy w okresie, gdy dojrzewanie płciowe już dotyka młodych z „siłą wodospadu”. Za wcześnie może zaszkodzić, za późno będzie faktycznie za późno.
UsuńPrawdę mówiąc ( korzystam z powiedzenia), wydaje mi się że zwykle błędem wielu programów jest to ,że trzeba się ich skrupulatnie trzymać w obawie, że ktoś z tego rozliczy. Inną sprawą jest, że program- swoje , a zainteresowanie uczniów tematyką-swoje. Poza tym trudno rozmawia się o rodzinie gdy ma się np.własne dzieciństwo nie przepracowane lub zaburzone aktualne relacje.No i nie każdy nadaje się na nauczyciela ( tak jak i na sportowca). Wychodzi więc na to, że cokolwiek by to nie było ( z takiego czy innego przedmiotu/programu- co ma trafić - trafia do jednej grupy uczniów a inna grupa to ignoruje.
UsuńTrudno się z tą opinią nie zgodzić, ale jest to tylko diagnoza i tak do końca nie wiem, czy pełna. Ale jaka w takim razie powinna być terapia? Nie sądzę, aby minister Czarnek ze swoimi pomysłami był tą właściwą terapią. Za bardzo przypomina szarlataństwo na poziomie „pobożnych życzeń”. To się uwypukla w propozycji: albo religia, albo etyka, ale pod żadnym pozorem „nic”. Tymczasem zarówno ta religia, jak i ta etyka te strefa oddziaływań rzekomo jedynie słusznej religii.
UsuńI jak zawsze pojawia się pytanie: czy chodzi o faktyczne dobro ucznia czy o zapewnienie pracy takim czy innym ludziom( począwszy od twórców programów, poprzez odpowiednie komórki w danym ministerstwie, a na uduchowionych nauczycielach kończąc). Bo jakby nie patrzeć życie kręci się wokół pracy i gdzieś tych wykształconych bezrobotnych trzeba upchnąć. :)
UsuńTu nie do końca się zgodzę. Mam kilku znajomych nauczycieli i są to osoby zaangażowane w proces edukacji, mocno ubolewające nad tym, co się ze szkołą od czasów minister Zalewskiej dzieje. Nie twierdzę, że przed nią wszystko było idealne, ale takiego zamętu i chaosu, nawet nie tylko z powodu pandemii, nie pamiętam. Jak w tym się mają odnaleźć zarówno zwykli nauczyciele jak i uczniowie?
UsuńJestem antykiem i nigdy nie ukrywałam, że dawny system kształcenia uważam za dobry.Bez religii + szkoła podstawowa 8-klasowa. Co do zaangażowanych nauczycieli-jasne, że tak. Wszędzie się znajdzie ludzi z powołaniem. Życie obecnie wygląda jak uporządkowane,mniej lub bardziej miejscami posprzątane mieszkanie, w którym co prawda czuć odświeżacz(powietrza), ale do szafek i szuflad lepiej nie zaglądać..Szkolnictwo nie jest wyjątkiem.
UsuńMnie zaś podobał się system gimnazjalny. Osiem lat dla dziecka to olbrzymia różnica, a ośmioletnia szkoła podstawowa tego nie widzi. Gimnazjum dawało grupie uczniów starszych pewien wyróżniający i nobilitujący klimat. Nie twierdzę, że tam nie było problemów, ale inaczej się rozwiązywało niż w starej/nowej podstawówce.
UsuńNie lubię takich uogólnień, jak „szkoła nie jest wyjątkiem”. Szkoła już przez sam fakt, że jest szkołą – jest wyjątkowym miejscem. Nie ma drugiego takiego miejsca, ani takiej społeczności.
Czarnek realizuje swoją wizję świata idealnego: wykształcenie dla nielicznych, oczywiście płci męskiej, bo kobiety należy uwiązać, jak nie łańcuchem, to dziećmi, w domu; uzależnić finansowo od męża, takiego uroczo "macho-wszystko wiem najlepiej". Każdy w tym jego idealnym świecie ma swoją rolę do spełnienia. Tylko, jakim prawem miesza w to Boga? Może mu się pomylił z hierarchami?
OdpowiedzUsuńA zastanawiałaś się skąd mu się te wizje wzięły? Bo ja jestem przekonany, że z chorego podejścia do religii. Kto w nim to zaszczepił jeśli nie równie chorzy kaznodzieje? Trudno mi o tym pisać wprost, ale to religia niektórym wypacza umysły. Tak było, tak jest i tak będzie. Pamiętam z młodości hasło: „Ręce precz od Wietnamu!”. Dziś bym je zmienił na „ręce precz od życia społecznego”, czyli klerykalizm powinien być prawnie zakazany.
UsuńI tu pozwolę sobie z Tobą nie zgodzić. Znam wielu ateistów, którym taki czarnkowy model świata bardzo się podoba. Ty zresztą pewnie też.
UsuńTeraz to mnie czarujesz. Jeśli są jacyś ludzie, którym się model nauczania p. Czarnka podoba (a tacy są), to na pewno nie są to ateiści. ;)
UsuńNie czaruję, a chyba przeceniam ;) W/g moich rachunków przynajmniej połowa naszych hierarchów to ateiści. Nie można prawdziwie wierzyć w Boga i przykładać świadomie ręki do krzywdzenia bliźniego. Sądzę, że wielu "kapłanów" (vide np. USA) to psychopaci wykorzystujący ludzką ufność. Czemu akurat u nas tacy by się nie mieli znaleźć?
UsuńMoże i samo nauczanie ateistom się nie spodobać, ale już model rodziny, jak najbardziej. Problem polega na tym, kogo nazwiemy ateistą? Tego, kto nie wierzy w Boga, czy tego, kto krzyczy głośno, że w niego wierzy, choć jest to czysty cynizm? Weźmy Nergala. Jak można tak nienawidzić czegoś, czego nie ma? Ale to już inna bajka.
Nie weźmiesz pod włos ;))
UsuńTa połowa tych biskupów, o których wspominasz wierzy w Boga, ale nie wierzy w piekło. Piekło jest dla maluczkich, którym da się ich straszyć i trzymać w ryzach. Oni nawet nie wierzą w czyściec, bo sami go wymyślili. Ot ich cały ateizm ;) Bo ateista z krwi i kości nie będzie nikomu wmawiał, że Bóg jest, ani tym bardziej ubierał się w cudaczne kiecki i nakładł jeszcze cudaczniejszy kapelusik.
Może być, że część z niech wierzy w diabła zamiast Boga, ale to też jest wiara, która nie może być ateizmem.
Zaś Nergal nie tyle nienawidzi Boga ile tych, którzy nam jego istnienie wmawiają. Prowokuje gniew boży, aby inni wiedzieli na własne oczy, że czegoś takiego nie ma. Są tylko ludzie, którzy chcą przejąć rolę tego rzekomego bożego gniewu. ;)
;););)i.....jak dobrze, że się wyeksportowałam, jak dobrze, że dziecko dorosłe i też wyeksportowane.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Ale ile rzeczy Wam umyka ;))
UsuńWiesz, naprawdę miałam w życiu chyba już zbyt wiele wrażeń i raczej mi nie żal,że coś umyka, bo mnie przynajmniej nie wścieka.
UsuńMiłego;)
Przerażająca jest wizja polskiej szkoły pod czarnkowym przywództwem...
OdpowiedzUsuńNiestety, wizja całkiem realna.
UsuńNajlepsze jest to, że zwolennicy tej dobrej zmiany w szkolnictwie uznaliby Twój tekst za pianie z zachwytu nad geniuszem pana ministra i nie widząc w nim ironii, od razu gotowi byliby przedrukować go gdzieś jako pochwałę nowej idei zbawienia świata od ''paskudnej wiedzy i postępu''. Haha
OdpowiedzUsuńPo drobnych przeróbkach ;))
Usuń