czwartek, 26 listopada 2020

Beata już się zbliża, już puka do tych drzwi...

 

  Nie, nie będzie żadnej parafrazy religijnej pieśni. Chodzi o coś zupełnie innego. Tak przy okazji oceny wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa aborcyjnego i jego dalszych dziejów, wypłynęła na wierzch całkiem ciekawa sprawa. Jeśli dobrze liczę, od reelekcji prezydenta Dudy nie minęło jeszcze pół roku, a cztery i pół przed nami. I okazało się, że już trwa zakulisowa wojenka o prezydencki stolec. Właściwie nie powinno dziwić, przecież ktoś nowy musi zająć to stanowisko. Choć Zjednoczoną Prawicą wciąż rządzi prezes, coś w tym rządzeniu zgrzyta.

  Okazuje się, że są dwie poważne kandydatury po stronie prawicy, nawiasem mówiąc obie złe, ale trzeba się z tym pogodzić. Im gorsze tym lepiej dla opozycji. To urzędujący premier Mateusz Morawiecki i europosłanka, była pani premier Beata Szydło. No ja naprawdę nie wiem, która kandydatura jest gorsza. Premier już zasłyną z braku prawdomówności i uległością nie tylko wobec prezesa prezesów J. Kaczyńskiego, ale również wobec koalicyjnego przeciwnika Z. Ziobry. Zatańczy jak mu zagrają. Już widzę jak to w kampanii będzie się chwalił sukcesami: poskromiciela pandemii, faceta, który postawił się UE, czy wreszcie budowniczego, he, he, nowej Wielkiej Polski matki i przewodniczki Narodów. Czym będzie się chwalić sołtysowa Szydło, trudno przewidzieć, no chyba tylko tym jak pokonała Tuska 27:1. Może przez ten czas pobytu w parlamencie UE nauczy się też angielskiego, czym wzbudziłaby mój podziw, bo sam jestem tu cieniutki? Natomiast boję się, że zacznie grzmieć niczym z trybuny sejmowej, że jej ten urząd prezydencki należy się jak psu buda – i będzie to argument nie do podważenia. Z innych powodów też widzę więcej szans po stronie Szydło. Jej przewiny już się zatarły, Morawieckiego będą świeższe, nawet jeśli dotrwa na swoim stanowisku do końca kadencji Dudy (przy apokaliptycznym założeniu, że PiS wygra następne wybory).

  Niemniej oboje pretendentów i tak stanie przed nie lada dylematem, i ja już prosiłbym opozycję przygotować się na tę ewentualność, to znaczy – przygotować metaforycznie pluton egzekucyjny. Żadne tam spory o gospodarkę, o Ojczyznę czy patriotyzm, o dumę narodowa, o 500 plus czy nawet o wcześniejszą emeryturę. Wystarczy stanowcze rządnie o wyrażenie stanowiska w sprawie aborcji. Czy jest za dopuszczeniem aborcji na życzenie, przywrócenie kompromisu aborcyjnego sprzed wyroku TK, czy za całkowitym zakazem. Paradoksalnie każda z tych opcji jest śmiertelnie niebezpieczna dla prawicowych kandydatów. Dziś Morawiecki mota się niby ćma w latarce. Jest przeciwny aborcji, ale wyroku TK nie publikuje, jest za pomysłem Dudy, ale ten pomysł okazał się bublem, do legalizacji aborcji się nie kwapi, bo Rydzyk wraz z Jędraszewskim go wyklną. Tylko w pierwszym wariancie może liczyć na poparcie twardego elektoratu PiS, ale ten się w zastraszający dla niego sposób kurczy. Do wyborów wejdą cztery roczniki młodych, z których zdecydowana większość nie przejmuje się piekłem Rydzyka i arcybiskupów. Zaś starzy nie tylko z powodu pandemii odchodzą w niebyt.

 

   A co z panią Betką? Jej postawa na dziś jest dość znamienna. Coś tam szczeka na Unię, że podobno chcą nam odebrać suwerenność, ale większość Polaków chce tej Unii. Zaś w gorącym na dziś temacie aborcji, który wywołał tyle zamieszania w Polsce milczy tak, jakby nawet języka polskiego nie umiała. Katoliczka, co to syna na księdza wychował (a niewdzięcznik mamuśkę wyrolował), więc jej stosunek do aborcji powinien być zdecydowanie negatywny. Powinna iść ramię w ramię z Kają Godek – a tu nic! Widzę w tym pewną zemstę na Kaczyńskim i Morawieckim. Kazali jej, nomem omen „wy…….ać” z intratnej posadki, a tak się przecież kobiecie nie robi. Kobieta taką zniewagę zapamięta do końca życia. Ona teraz pokazuje im palec Lichockiej w niemym geście wyrażającym proste zdanie: radźcie sobie sami. To milczenie jej nie uratuje, w końcu będzie musiała się zderzyć z tym problemem. Jeśli chce mieć poparcie Rydzyka i Kościoła musi się opowiedzieć za całkowitym zakazem aborcji. Tymczasem ostatnie badania pokazują, że tylko niespełna dwadzieścia procent Polaków ten kategoryczny zakaz aprobuje. To mniej niż wyborców obecnego prezydenta. Może się opowiedzieć za poprzednim kompromisem, ale nim ona zasiądzie na prezydenckim stolcu, PiS już nie będzie miał większości w parlamencie. Bez większości nie da się zmienić Konstytucji, aby kompromis przywrócić. Na domiar wszystkiego, to wszak za jej sprawą obecnie wybrany skład TK, zdania i wyroku nie zmieni.

  Patrząc na dzisiejsze notowania nie tylko tych dwojga pretendentów, ale i całego PiS, marnie widzę prezydenturę z tych środowisk. Skończył się trumpizm w Ameryce, skończy się kaczyzm w Polsce. Opozycja ma dwóch kandydatów, którzy paradoksalnie nie muszą się liczyć z problemem aborcji. Im wystarczy mówić, że wyrok TK to początek Apokalipsy Zjednoczonej Prawicy.

 

 

19 komentarzy:

  1. Nie sądzę, żeby przy wyborze kandydata konieczne było pytanie o aborcję, czy jakiekolwiek inne. Przynajmniej w przypadku kanfydata PiSu. Tu mają już na długo (mam nadzieję) pozamiatane u gorszego sortu. Ten lepszy zagłosuje, jak zawsze, choćby nie wiem, co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz mieć rację, może być bowiem tak, że aborcja nie będzie pytaniem najważniejszym. Niemniej dla grupy niezdecydowanych może się okazać kluczowym. Jest jeszcze jeden aspekt problemu aborcyjnego. Nawet wśród elektoratu PiS są osoby (kobiety), które z takim zaostrzeniem aborcji nie po drodze to z przyczyn praktycznych.

      Usuń
  2. Za pięć lat może się zdarzyć wszystko. :)
    Morawiecki lepiej wygląda, skoro mam być szczery. Nawet niż Duda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż jestem ciekaw, na czym to „lepiej” Morawieckiego ma polegać? ;)
      Gdybym był pisowcem stawiałbym na Szydło. Ona nie jest takim „miałkiszonem” jak Morawiecki. Na szczęście nie jestem pisowcem. ;)

      Usuń
    2. To prawda Rademenesie, Morawiecki lepiej wygląda po prostu. Nawet niż Duda, a duuużo lepiej niż Szydło.
      Nie mogę ani patrzeć na Szydło, ani jej słuchać. :(

      Parę dni temu w Szkle Kontaktowym pokazali Szydłę jeszcze z czasu opozycji, ale już chyba z czasu kampanii wyborczej. Jak przekonująco mówiła, że ludzie mają święte prawo protestować na ulicach, że PIS nigdy przenigdy tego nie będzie zabraniał, że zawsze należy z tymi ludźmi rozmawiać i jeszcze inne tego typu sprawy przeciw wtedy rządzącej KO. Wypisz wymaluj dokładnie na odwrót tego, co aktualnie robi PIS. Obrzydliwość!!! :(

      PS. To chyba nie był miałkiszon ale miękiszon - tak mi się wydaje … :)

      Usuń
    3. Mario, nie wiem czy Twoje zdanie powinno się liczyć, jesteś kobietą, a kobiety rzadko kiedy kierują się pragmatyzmem, prędzej sympatiami ;) No w czym ten Morawiecki jest lepszy? W czym? ;)))
      Ten „obiecankę” Szydło przypomniała kilka dni temu GW. Ale trzeba jej przyznać, że to dopiero po jej odejściu policja stała się tak brutalna...

      Masz rację, miało być miękiszonem, ale ten miękiszon fatalnie mi się kojarzy. Gorzej niż wulgaryzmy podczas strajku kobiet ;)))

      Usuń
    4. Moje zdanie może się nie liczyć, ale prawo do kartki wyborczej mam i zagłosować jak chcę mogę. Przynajmniej na razie. :)
      Swoją drogą jak nisko jako naród musielibyśmy upaść, żeby wybierać między Szydło a Morawieckim. :) Sensownej opozycji już wtedy nie będzie?

      Morawiecki jest po prostu przystojniejszy od Szydły, lepiej wykształcony, z większym dorobkiem zawodowym, bogatszy (może nie sam, ale razem z żoną i działkami), ma przyjemniejszy tembr głosu itd. A może po prostu używa dobrej wody kolońskiej i to bardziej pozytywnie na mnie działa? :)

      PS. A dlaczego w tej rywalizacji nie bierzesz pod uwagę także Ziobry? Nie chciałby być prezydentem, a zwłaszcza małżonka Pierwszą Damą? Bo coś się mówi, że to szanowna małżonka Zbyszkiem najbardziej steruje. :)

      Usuń
    5. Otóż to. Ani Ci nie odbieram prawa głosu, ani nie namawiam do głosowania na którąś z tych kandydatur. Niemniej widać wyrazie, jakimi motywami przy wyborach się kierujesz ;))) I ja nie wiem, czy wszystkie z tych motywów należy uznać za zasadne. ;) Załóżmy hipotetycznie, że są dwie kontr kandydatury: Trzaskowski i Hołownia. Czym się tu będziesz kierować? Też dezodorantami? ;)

      Ziobro nie ma szans. Jest za polexitem, a tego nawet większość pisowców nie chce. Kościół też ma obawy, wszak i On z Unii czerpie pełnymi garściami. A jak spełnić misję rechrystianizacji UE, jeśli Polska będzie poza nią?

      Usuń
    6. No właśnie - wizualnie Morawiecki lepiej się nadaje na prezydenta. I mniej mruży oczy jak kłamie.

      Usuń
    7. On już chyba w banku wyrobił tak mimikę, że mu powieka nie drgnie, gdy kłamie. ;)

      Usuń
    8. Chyba nam się udało DeLu wciągnąć do zabawy poważnego skądinąd Rademenesa. :))
      Bo żeby On tak o tym mrużeniu premierowych oczu przy kłamstwach???
      Niestety, może Morawiecki tych oczu nie mruży, ale też prosto w nasze oczy nie patrzy, oj nie!
      Co jeszcze gorzej o nim świadczy, bo mrużyć by mógł np. od światła, a ucieka się wzrokiem tylko od kłamstwa. :)

      Usuń
    9. Piękna ta hipoteza DeLu o tych drugich kandydatach. Zbyt piękna, żeby się mogła realnie ziścić. Ale jedno trzeba przyznać, ani oni tych oczu tak nie mrużą, ani nie patrzą po bokach. :)

      Usuń
    10. Ten Morawiecki mówi nam prosto w oczy, ale tylko gdy przez kamerę ;) Właściwie nawet nie zwróciłem na to uwagi, mnie już po prostu sam dźwięk jego głosu dowodzi, że prawdy nie usłyszę ;)

      Ja widzę tylko dwóch kandydatów po stronie opozycji: Hołownia i Trzaskowski. Kolejność nie jest bez znaczenia, bo ten pierwszy ma dziś większe szanse niż przy ostatnich wyborach. Trzaskowski się chyba potknął na tym swoim dziecku nowego ruchu obywatelskiego, Hołownia zaś tak jakby wiedział, co robi. A tak z ciekawości tylko zapytam, którego uważasz za lepszego w oczach kobiety? ;)

      Usuń
    11. Mogę się wypowiedzieć tylko w swoim imieniu, a nie w imieniu kobiet w ogóle. :)
      Mam trochę problem, bo obaj mi się dość podobają, tyle, że każdy trochę w czym innym. W wyglądzie malutki plusik dla Trzaskowskiego, Trzaskowski wydaje mi się taki bardziej wewnętrznie twardy, może z racji większego stażu politycznego, nie daje się łatwo prowokować. Hołownia natomiast jest wewnętrznie bardziej miękki, "płaczliwy", nawet jak chce coś głośniej krzyknąć to głos mu się robi niefajnie wysoki.
      Hołownia powinien mi być bardziej bliski z racji deklarowanego wszem praktykowania religijnego, Trzaskowski z tym się nie obnosi, ale to chyba tak lepiej dla prezydenta wszystkich Polaków.
      Za Trzaskowskim dołująco ciągnie się przeszłość polityczna, może nie tyle jego samego, co jego ugrupowania, zaś Hołownia ma w tym względzie czyste konto, więc przynajmniej w tym aspekcie jest mu łatwiej.

      A, no i nie wiem jak i kiedy obaj mrużą oczy... :))
      Ani jakich używają dezodorantów.
      Podsumowując, chyba remis z lekkim wskazaniem na Trzaskowskiego.

      Usuń
  3. No tu chyba nie ma wątpliwości, że oboje nie mają szans, choć Beata ma chyba mniejsze...mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beta ma doświadczenie. To ona przyczyniła się walnie do wyboru Dudy.

      Usuń
    2. No co Ty, sołtysowa na tronie? Ośmieszymy się !

      Usuń
  4. Powiedziałabym, że w jakości to niewielka różnica jedno warte drugiego. Urodą też oboje nie grzeszą, oboje robią wszystko pod dyktando szefa , tylko płeć ich różni.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, że tylko płeć. Jeśli się żadne nie wyróżnia, to niewielkie mają szanse ;)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń