poniedziałek, 17 maja 2021

Asmodeusz reanimacja (?)

 

  Pewnie moi Czytelnicy już wiedzą, kim był Asmodeusz. Podobno jedyny demon, który sprzyjał ludziom, jest też przez niektórych uznawany za strażnika skarbów. Nie ukrywam, że Asmodeusz to był mój ulubiony nick, który zmienił się niepostrzeżenie na pieszczotliwego Asmo. Piękne czasy, choć z DeLu też nie jest źle. Niespodziewanie dla mnie samego historia Asmodeusza odżyła w ciekawy sposób. Jak to zwykle u mnie bywa, przypadkiem na fajny artykuł trafiłem...1

  W pewnym kościółku z VI wieku u podnóża Pirenejów, pod wezwaniem św. Marii Magdaleny, co nie jest bez znaczenia, tuż obok wejścia jest rzeźba tego demona z chrzcielnicą na ramionach, rzecz w kościołach raczej niespotykana, bo to jakby się kłóci z wiarą chrześcijańską. O kościółku i rzeźbie zrobiło się głośno w 1960 roku za sprawą francuskich dziennikarzy. Tak głośno, że już napisano około 500 książek związanych z tym kościółkiem i nakręcono wiele filmów. 


  Pokrótce sprawa ma się tak. Latem 1885 roku do parafii tego popadającego w ruinę kościółka zastał skierowany, wówczas 33-letni ks. Francois Berenger Sauniere. Przybył wraz z gospodynią i jej 16-letnią córką Marie. I chyba za sprawą tego Asmodeusza, ledwie w kilka lat, ubogi proboszcz stał się krezusem, mającym do dyspozycji poza odrestaurowanym probostwem wspaniałą willę i piękną kochankę, właśnie ową Marie, której matka w międzyczasie zmarła. Skromny do niedawna księżulek nabywał akcje kolei żelaznych i kompanii naftowych szybko pomnażając swój majątek. Tak szybkie wzbogacenie się nie mogło ujść uwadze przełożonych. Wezwał go biskup i posądził o kradzież pieniędzy należnych Kościołowi a nie księdzu. Na nic tłumaczenie, że to anonimowi darczyńcy, dziś nazwani byliby sponsorami. Biskup i tak go zawiesił, nakazując mu jednocześnie opuszczenie probostwa. Na czym miało polegać „przestępstwo” Sauniera? Jego obowiązkiem było odprawiać trzy msze na dobę w intencji zmarłych i z takich dochodów rozliczał się z kurią. Saunier odprawiał tych mszy dużo więcej, oczywiście za „co łaska”, ale nie mniej niż (nie wiem ile, ale musiało być sporo, skoro te msze zamawiali arystokraci i przemysłowcy), i tego już z kurią nie rozliczał. Zmarł w 1917 roku, a swój majątek wcześniej zapobiegliwie przepisał na wpół formalnej żonie, aby kuria nie położyła na nim łapy.

  Historia ciekawa, ale jeszcze nie tak sensacyjna, by zasługiwała na tyle powieści i ekranizacji. Poszło o dwie sprawy. Jak twierdzą owi dziennikarze Saunier podobno w czasie remontu kościółka znalazł skarb i to nawet dwa. Pierwszy to ukryty majątek katarów, drugi, skarb złupiony przez Rzymian w świątyni Jerozolimskiej. Nic dziwnego, że wtedy w okolice kościółka zjechały się rzesze poszukiwaczy skarbów z łopatami, gotowych przekopać całą okolicę. Z tą teorią był jednak problem, gdyż nigdy żaden z tych skarbów nie „wypłynął” w żadnych kolekcjach. A Saunier musiałby je upłynnić, aby mieć gotówkę. Kilka lat po wersji ze skarbami, pojawia się nowa, tym razem autorstwa poczytnego brytyjskiego dziennikarza Henry Lincoln (czyli autorytet). Podobno księżulek coś namieszał podczas remontu. Nie znalazł żadnego skarbu, za to sam „wyprodukował” dziwny manuskrypt, który potwierdza mroczną tajemnicę Kościoła katolickiego. Tak w jednym zdaniu: Jezus, gdy wpędził z Marii Magdaleny siedem demonów miał się z nią ożenić, a owocem tego związku jest ród potomków Jezusa. Nikomu nie przeszkadzało, że manuskrypt został napisany współcześnie, on dowodził ponad wszelką wątpliwość, jak to bywa w spiskowych teoriach dziejów, że Saunier musiał coś pewnego wiedzieć na ten temat, a ta wiedza była cenna. Szybko znalazł zwolenników tej teorii, i to właśnie oni zadbali o to, aby cieszył się bogactwem, a jednocześnie milczał do śmierci, bo podobno Kościół zwalcza tę herezję i jej wyznawców w dość brutalny sposób, morderstw nie wyłączając. Reszta jest już niemal jak w fabule legendarnego filmu „Kod da Vinci”, bo też film opiera się na tym micie.       

  Artykuł zawiera mnóstwo ciekawych historycznych szczegółów, czasami legend, ale to dla notki jakby jest już drugorzędne. Nie będę ukrywał, że do napisania tej notki, skłoniły mnie próby (nikomu niczego nie wypominam), abym sam w spiskowe teorie dziejów wierzył jak w oczywistą prawdę. W każdej takiej spiskowej teorii jest bowiem jakieś ziarenko prawdy, tyle że z tego ziarenka wyrasta kąkol zamiast zboża. I tu pojawił się problem. Takie treści jak w tej notce, trochę kłócą się z założeniami tego blogu. W polityce się dzieje, a w dodatku mam wiele pomysłów na teksty natury moralno-etycznej i religijnej, które warto by opisywać w innym miejscu. Dlatego zastanawiam się nad reanimacją Świętoszka. Jaki będzie efekt tego rozważania, nie omieszkam poinformować.   

 

Przypisy:
1 - https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,26982560,francois-berenger-sauniere-ksiadz-milioner-i-straznik-tajemnic.html

Foto – chrzcielnica ze wzmiankowanego kościółka

 

34 komentarze:

  1. Jeśli przy rezurekcji ;) Świętoszka uśmiercisz DeLu, to odbiorę to jako osobisty afront :)

    W tym "ziarenku prawdy" w każdej głupocie/bujdzie/plotce nie ma zazwyczaj żadnej prawdy, a jedynie potrzeba interpretujących bycia obiektywnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez obaw, prędzej uśmiercą Asmo, żeby się Czytelnikom nie mieszało ;))

      Widzę, że wróciłaś do żywych. Nawet nie wiesz jak się cieszę ;)

      Usuń
  2. Bardzo mnie ucieszy jeśli uaktywnisz blogowanie na bardziej filozoficznej płaszczyźnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle się zastanawiam, choć jestem bliżej za, niż przeciw.

      Odwzajemniam pozdrowienia.

      Usuń
  3. Ha, ha, ha...ktoś musi stać na straży porządku (cyt:,,obok wejścia jest rzeźba tego demona z chrzcielnicą na ramionach,,). Widocznie ciągle ktoś zasługuje by go przechrzcić ;)
    Był Matrix- reaktywacja, to dlaczego nie Asmo-reanimacja, czy Świętoszek -resuscytacja ? O tak. Pisz. Będzie co czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko nie pasuje mi postać demona do takiego rytuału. Mnie się bardziej podobał uroczy, na wpół rozebrany aniołek ;))

      Liczę głosy ;) Mojego sumienia też ;))

      Usuń
    2. Ale to "przechrzcić" to też w znaczeniu: "pogrozić paluchem" niecnotom :)

      Usuń
  4. jest jeszcze Wesoły Diabeł Piszczałka, bardzo przyjazny ludziom, można by rzec Demon Dobrotliwie Napominający swoim odwiecznym przykazaniem "Nie smutkować!", taki trochę terapeuta...
    tak w ogóle, to wiele demonów wcale nie jest wrogich ludziom, to tylko biblijna propaganda zrobiła ze wszystkich jak leci istoty "złe" i jedni jej ulegają, inni nie... zresztą czegóż to ludzie nie wymyślą, np. że Maria Magdalena była kobietą, a Elvis Presley wiecznie żyje i pije, razem z Leninem zresztą...
    a tą chrzcielnicę, znaczy rzeźbę można też interpretować tak, że Asmodeusz poszedł siedzieć jako wiezień sumienia i zamieniono mu to na noszenie miski na głowie, a minę ma taką, bo nie wie, czy dobrze wybrał idąc na ten układ...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jest taki demon Dobrotliwie napominający w jakimś kościele? Chętnie bym zobaczył...

      Mnie się wydaje, że on wiernych przed czymś ostrzega ;)

      Usuń
    2. jak dobrze pamiętam, to Piszczałka nie napominał w kościele tylko w domu i w terenie, towarzyszył też w podróży pomagając w sytuacjach trudnych...
      ...
      to też jest niezła interpretacja, jego przekaz może być np. taki: "ja się ochrzciłem i zobaczcie jak teraz wyglądam" :)

      Usuń
  5. Same ciekawe rzeczy, rozważaj szybko, czekam na wieści...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to było? Nie poganiaj miła, nie poganiaj ;))

      Usuń
  6. Gdyby Asmodeusz zechciał powrócić, byłoby bardzo miło.
    Przydałoby się trochę "siania rozpusty i zaślepienia" (Słowik wiedzy tajemnej) 😉

    O Saunierze mam chyba coś w Faktorze X. Musze sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ładnie, ładnie. Mam siać rozpustę i zaślepienie ;) Nie wiem, czy takie zadanie mnie nie przerasta...

      Ja tylko ten „Kod da Vinci” oglądałem.

      Usuń
  7. Z tym ziarenkiem prawdy - owo ziarenko jest zawsze różnej wielkości- czasem wielkości ziarenka maku a czasem owsa. Historii podobnych do historii Jezusa było przed narodzeniem się chrześcijaństwa kilka. Kiedyś, kiedyś o tym pisałam, ale od jakiegoś czasu wychodzę z założenia, że każdy może wierzyć w co tylko sobie życzy. Poza tym jakoś nie mam już chęci otwierania innym oczu- jeśli ktoś chce się czegoś dowiedzieć niech sam sobie szuka wiadomości i niech je sam przetrawia.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mit, a raczej herezja o małżeństwie Jezusa z Marią Magdaleną jest dość powszechny. Niektórzy nawet na ewangelię św. Jana się powołują. Ale czy ja wiem? To chyba przejaw szukania taniej sensacji.

      Ty trzymaj za mnie jutro kciuki. Idę się szczepić ;)

      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. ja jutro też się szczepię, Pfizer - druga działka na Narodowym /kuluary/...
      miłego :)

      Usuń
    3. Trzymam za Was obu kciuki- może bardziej boleć ręka i potem trochę głowa.

      Usuń
  8. Znam temat, Brown był trzecim z kolei pisarzem, który odgrzebał legendę skarbu Templariuszy i Blanki Kastylijskiej, której autorstwa był rzekomy manuskrypt, prowadzący do skarbu. Co do teorii spiskowych, to znam takich, którzy są przekonani, że należą do niej ogólnie znane fakty.
    I tak się spytam przy okazji - skąd ta niezachwiana pewność, że Marie Dénarnaud była kochanką tego księdza? Masz, że się tak spytam, źródła? C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Informacja o Merie jest zawarta w linku. Pewnie nie masz dostępu, ale sprawdzę i wskażę odpowiedni fragment. Niemniej, aby uciąć wszelkie dywagacje, głowy nie dam, mam jedną.

      Usuń
    2. Fragment brzmi: "Za tę działalność w końcu został wykluczony ze stanu duchownego, a Marie Denarnaud, z którą żył i mieszkał pod wspólnym dachem, zapisał majątek w obawie, by nie został mu skonfiskowany, bo przecież doszedł doń nielegalnie."

      Usuń
    3. I to na podstawie tego fragmentu napisałeś, że byli kochankami? :) Wiesz, gdy mnie poprosiłeś o źródła dotyczące Clauberga to przynajmniej dostałeś wywiad z profesor uniwersytetu Goethego. A tu źródłem artykulik - jak wynika mieszanina taniej sensacyjki i plotek.

      Prawda jest taka, że nikt im nigdy nie udowodnił romansu. Ani ksiądz, ani gosposia nigdy się do niego przyznali, w tamtych czasach zaś co drugi ksiądz ze swoją pomocą "żył i mieszkał pod jednym dachem", gdyż był to dla tych kobiet jedyny sposób na utrzymanie.

      Usuń
    4. I tu ja Cię zaskoczę. Nie będę się upierał przy kochankach, ja im do łóżka nie zaglądałem. Niemniej, gdyby między nimi nic nie było wystarczyłaby informacja, że mieszkali pod jednym dachem. Żyli brzmi dwuznacznie biorąc pod uwagę fakt, że przepisał jej majątek. To tylko w filmach (jeden taki widziałem pt. „Na noże”) opiekunka lub gosposia dziedziczy majątek pana.

      Muszę jednak być złośliwy w Twoim stylu. Potrafisz udowodnić, że ze sobą nie żyli? W takiej Polsce jedna pni musiała się sądzić z kurią o dziedziczenie po księdzu. A miała z nim dziecko. Inna gosposia rodziła w bólach omal nie umarła, kiedy jej ksiądz zatkał sobie uszy, aby nie słyszeć wrzasków i krzyków. Jeśli mi napiszesz, że żaden proboszcz nigdy wcześniej, teraz i w przyszłości nie zakosztuje uroków seksu z gosposią, to już wiem, co o tym myśleć. Ja napiszę, że nie wszyscy żyją z gosposiami. Szczególnie gdy wiekowe.

      Pójdę za ciosem. Miałem Ci wysłać maila, aby nie zaśmiecać Ci bloga, z tłumaczeniem tego wywiad z profesorem uniwersytetu Goethego (drugi link), opatrzonym własnym komentarzem. Mocno byś się zdziwił. Ale naprawdę nie chcę już eskalować tego konfliktu.

      Usuń
    5. Sprawdziłam w Faktorze X. Dodam, że całego tekstu z linku nie widzę

      U mnie nie ma żadnej informacji o matce jak gospodyni. Jest tylko Maria. Nie ma też żadnej wzmianki o tym, że ona i Saunier byli kochankami.

      Za to mamy
      "...zaczął prowadzić hulaszczy tryb życia. Podobno miała nawet romans ze słynną divą operową Emmą Calve.

      Usuń
    6. Saunier przepisała cały majątek na Marię. A ona podobno tydzień przed jego śmiercią miała juz zamówioną dla niego trumnę🤔

      Saunier przed śmiercią podzielił się swoją tajemnica z kobietą.
      Maria zaprzyjaźniła się z Noelem Corbu (kupił posiadłość) i też mu chciała tajemnice wyjawić. Niestety ataku apopleksji dostała i nie była juz w stanie mówić. I się zmarło kobiecie.

      Usuń
    7. W sumie miał do wyboru zostawić go kościołowi. Ale nieważne, oczywiście nie potrafię stwierdzić czy nie byli, ale od tego są odpowiednie figury retoryczne, inne niż "mającym do dyspozycji poza odrestaurowanym probostwem wspaniałą willę i piękną kochankę." w którym nie pozostawiasz wątpliwości co do tego faktu.

      Ale jakiego konfliktu? Przecież nie przeklnę Cię w imię tabletek antykoncepcyjnych. :) Mam tłumaczenie tego wywiadu. Wprawdzie pomyliłem linki w podesłanych Ci źródłach i faktycznie jeden to jakieś bzdety, bo jest praca: "Der Gynäkologe Carl Clauberg (1898-1957) zwischen verachteter Normalität und bagatellisierten Extremen: Frauenkörper als Objekte der Liebe, der Profession und der Täterschaft (2016). Silvii Wilking. Tam jest napisane że w połowie lat 30 Clauberg był w stanie dzięki sztucznym hormonom odroczyć miesiączkę u 26-letniej pacjentki o kilka dni i że opracował metodę antykoncepcji stosowaną do dziś. Faktycznie może się niepotrzebnie dałem wyprowadzić z równowagi, ale trudno być w takiej sytaucji świętym... :D

      Usuń
    8. Sprawą Sauniera zajmował się pastor Lionel Fanthorpe z żoną.
      Wydali dwie książki
      Uważają oni, że skarb ostatecznie został ukryty w szybie na Wyspie Dębów

      A poza ty w tekście cos tam jeszcze o Zakonie Syjonu i Templariuszach jest

      Usuń
    9. Asento, link szwankuje, nie wiem dlaczego, choć mam podejrzenia ;) Wyjaśnię w następnej notce.

      Opieram się tylko na artykule, nie szukałem żadnych dodatkowych źródeł. Nie jestem dziennikarzem śledczym. ;) Jak zresztą zaznaczyłem w notce, sam wątek Sauniere i Marie aż takiej sensacji nie czyni. Na pewno nie stałby się kanwą tylu książek i filmów. Ot, coś w rodzaju afery obyczajowej.
      Co Ty się dziwisz Marie? Moja babcia kupiła sama sobie trumnę na dziesięć lat przed śmiercią ;))

      Niemniej przyznam, Twoja informacja o losach Marie jest intrygująca. Masz temat...

      Usuń
    10. Radku:

      Nie pozostawiam wątpliwości? To skąd te się u Ciebie wzięły?

      Właśnie odnoszę się do tekstu, w którym występuje owa Silvia Wilking. Jeśli masz tłumaczenie, to dlaczego nie potrafisz odczytać sprzeczności? Dlaczego nie potrafisz dostrzec jawnej tendencji do snucia teorii na temat antykoncepcji? Jeśli ów tekst ma znamiona rzetelnej informacji, to ja się idę drugi raz ochrzcić na katolika.

      Nie sztucznym hormonom, a hormonom, których jeszcze nie potrafił skwalifikować. To tak, jak ja słyszę dzwony, tylko nie wiem, w którym kościele dzwonią. Opóźnienie miesiączki to jeszcze nie jest antykoncepcja. Zostawmy jednak ten temat, bo on nie ma nic wspólnego z Asmodeuszem dźwigającym chrzcielnicę

      Usuń
    11. http://wmrokuhistorii.blogspot.com/2015/02/tajemnica-ksiedza-saunierea.html

      Usuń
    12. Nie mam i nie będę miał do Ciebie pretensji, ze Cię nerwy poniosły.

      Usuń
    13. Prześledziłem ten link. Wiele wątków się zgadza z artykułem „Wyborczej”, wiele im przeczy, a całość ma ten sam feler. Brak odnośników do dokumentów, które wersję autora bloga by potwierdzały. Innymi słowy, wartość tego wpisu, jest taka sama jak mojego ;)

      Usuń
    14. no, i właśnie... pukali się, czy się nie pukali?... pytanie zaiste egzystencjonalne, wręcz eschatologiczne... "Pindelek" plus "Tamponik"... ale niczievo, zanimajtjes', zanimajtjes'... LOL...

      Usuń
    15. Delu, ależ ja nie twierdzę że ten wpis ma wartość historyczną, wrzuciłem na zasadzie ciekawostki, dla rozluźnienia.

      Piotrze, pukali się aż wióry leciały, bo jakże to tak, żeby chłop z babą nie mógł...

      Usuń