niedziela, 30 maja 2021

Nieprywatny związek obywatelski

 

  Zastanówcie się przez chwilę, z czym byście skojarzyli tytuł notki? Dam Wam czas do końca notki, teraz zajmę się nowym pomysłem naszego szalonego, oświeconego inaczej naukowca, absolwenta KUL w randze tytularnego profesora, a dziś ministra edukacji. Trzeba przyznać, że jest młody, pełen sił, a w jego czaszce hulają pomysły niczym wiatr nad akermańskimi stepami. Też żadnych dróg i przeszkód nie ma, jest tylko tęsknota za bogobojną ojczyzną. Czego to on już nie wymyślił, ale ciągle mu mało.

  Jego radosna twórczość, sięga teraz nowych kresów, przy czym ta metafora jest jak najbardziej zasadna, bo chodzi o bezkresną możliwość indoktrynowania na wiarę katolicką. Dzieci uczące się w szkołach już załatwił, przynajmniej formalnie, ale na skutki trzeba będzie czekać latami. Dlatego marzy mu się nowy kierunek nauki do studiowania i to od zaraz, czyli zupełnie odrębna dziedzina wiedzy stricte naukowej o rodzinie. Tu efekt może być szybszy i wymiernie głębszy. Wszystko z powodu ważnej konferencji, w której wziął udział, pod wzniosłym hasłem „Kościół - państwo - społeczeństwo obywatelskie w służbie rodzin w Polsce”1. Okazuje się, że wszystkie „plusy” dla rodziny są bardzo dobre, mają tylko jeden drobny feler, nie chcą zadziałać, co grozi wynarodowieniem kraju i upadkiem religii katolickiej. Nawet pandemia nie pomogła, a przecież powinna. Ludzie nie chodzili na imprezy i do kościołów, w telewizji nuda, więc prokreacja powinna iść pełną parą (w znaczeniu mąż i żona), ale nie poszła, bo para poszła w gwizdek, czyli drastycznie wzrasło spożycie alkoholu. Dla abstynentów jest pełna gama galerii i supermarketów. Pięćset plus piechotą nie chodzi, piechotą idzie się do najbliższego sklepu, gdzie można nabyć tradycyjną „rudą małpkę”, albo nowy laptop z okazji pierwszej Komunii świętej. Według ministra za tymi „plusami” powinna iść wielka promocja rodziny, promocja małżeństwa i jedynie słuszne programy wychowawcze. Niby to już jest, ale jakby za mało, więc trzeba wykształcić nowe specjalistyczne kadry teologiczno-społeczne. Eksperyment z tym kształceniem zacznie się już od nowego roku akademickiego na KUL, gdzie wykładają wybitni naukowcy jak na przykład znany wszem i wobec, przez wszystkich lubiany ks. prof. dr Tadeusz Guz.

  Zdaniem ministra nowa dziedzina nauki ma nie tylko badać rodzinę, lecz także, a może przede wszystkim przeciwstawiać się rozmaitym prądom, które są nieprawdziwe – czyli lewactwu. Polski Kościół katolicki wytrwale broni boskiej Prawdy o rodzinie, więc trzeba nam Jego uporu i niereformowalności. I wyjątkowo przyznam ministrowi rację. Kościół broni tej Prawdy niczym twierdzy. Choć i tu coś szwankuje, skoro stale przybywa singli, konkubinatów, rozwodników i o zgrozo – związków jednopłciowych. Tu też wreszcie mogę odpowiedzieć na zadane we wstępie pytanie. Pan minister stwierdził, że „zgodnie z polską konstytucją małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, wiec innego rodzaju związki nie mogą liczyć na taką samą ochronę prawną i opiekę państwa. Inne związki istnieją, to prawda, ale to są prywatne związki obywateli [podkreślenie moje]2. W tym miejscu muszę ponowić swój apel do młodych kandydatów na ślubny kobierzec, choć innym argumentem niż poprzednio. Zastanówcie się. Z chwilą zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego, wasze małżeństwo przestanie być waszą prywatną sprawą, bowiem od tego momentu jesteście już nieprywatnym związkiem obywatelskim, który podlega nakazom i zakazom konstytucji RP. O nakazach i zakazach Kościoła już nie trzeba wspominać.



 

Przypisy:
1 - https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,27142218,czarnek-zapowiada-nowa-dyscyplina-to-za-malo-potrzebna-jest.html?_ga=2.175591842.1212371241.1622222596-704858237.1622222594#S.main_topic-K.C-B.1-L.1.duzy
2 - ibidem.

 

30 komentarzy:

  1. Facet wygląda jakby cierpiał z powodu chorego układu trawiennego.No ale należy do właściwej partii, a naród wybrał, no to ma.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy naród wybrał, wiem, że naród dał się oszukać. Pamiętasz nieformalne obietnice przed wyborami 2015? Prezes obiecywał, że Ziobro na pewno nie będzie ministrem sprawiedliwości. Gdyby suweren wiedział, że ministrem edukacji będzie Czarnek, nie wiem czy ostatnie wybory wygrałby PiS, a jeśli już to nie w takich rozmiarach ;))
      Pozdrawiam;)

      Usuń
  2. A ślub cywilny to jaki ma status?
    Pan minister odchudza się podobno , wiec pomysły mogą wyjść z tego różne, wszak człek na diecie jest mało zjadliwy dla otoczenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślub tylko w USC to jest kontrakt cywilno-prawny, w rozumieniu Katechizmu KK grzeszny konkubinat.
      Mam wątpliwości z tą dietą ministra. Czytałem dziś tytuły zapowiedzi następnych, licznych konferencji o rodzinie, wszystkie w ujęciu chrześcijańskim. Obawiam się, że rodziny mogą tego nie przeżyć ;))

      Usuń
  3. I co Cię Delu tak dziwi? Przecież małżeństwo to nie tylko związek uczuciowy dwojga osób, ale także instytucja prawna, konstrukt którego rejestracja pociąga za sobą konsekwencje określane przepisami. Zawierając je pospisujemy dokumenty - swoim imieniem i nazwiskiem, więc to oczywiste, że pod tym względem nie ma ono nic wspólnego z prywatnością, taką jaką zapewnia np. konkubinat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie z przekory, ale nie mogę się z Tobą zgodzić. Małżeństwo to nie jest instytucja prawna, małżeństwo to związek przez prawo usankcjonowany. Wprawdzie prawo reguluje pewne aspekty małżeństwa, ale nie decyduje o jego formie czy procesie trwania. Sprawa komplikuje się dopiero wtedy, gdy pojawia się potomstwo i małżonków zaczyna obowiązywać Kodeks Rodzinny.

      Usuń
    2. Ależ możesz się ze mną nie zgadzać, co nie zmienia faktu że tak jest.

      Małżeństwo — związek między osobami będący instytucją społeczną i zazwyczaj wiążący osoby emocjonalnie , ekonomicznie i prawnie. W kulturze europejskiej małżeństwo jest instytucją prawną, a w większości religii stanowi instytucję sakramentalną .

      Usuń
    3. at TheLoo...
      ja najpierw w kwestii formalnej: czy ban będący wynikiem Twojego jednostronnego focha dotyczy również obejmuje udział w forum tego konkretnego bloga, czy wolno mi tu pogadać np. z Radkiem, który akurat napisał dość przytomny komentarz i mam z ochotę z Nim to bardziej detalicznie omówić...
      tymczasem zaś, czekając na odpowiedź:

      @Radku...
      od czasów, gdy jakiś wódz Indian, czy Papuasów wziął pod ochronę jakąś parę ludzi, a czarownik to "pobłogosławił" swoim pow-pow, małżeństwo /czyli związek REJESTROWANY/ przestało być sprawą jedynie prywatną, ale także państwową /plemienną/, także przed pojawieniem się jeszcze ewentualnych dzieci, więc neokomuna nic nowego nie wymyśliła, zaś Czarnek wcale nie chce ingerować w prywatne aspekty życia takiej pary, przynajmniej ja tego w jego wypowiedzi nie zauważyłem...
      tu sprawa polega tak naprawdę na czymś innym... neokomuna /z Czarnkiem na czele/ manipuluje słowem "rodzina" odmawiając tego miana innym związkom międzyludzkim opartym na pozytywnych /przynajmniej w teorii/ relacjach, co więcej stara się deprecjonować społeczną wartość takich związków, a to już jest dla kraju wręcz szkodliwe...
      można rzecz jasna postawić sprawę wprost: "zawsze można się zarejestrować", jakby nie było jest to jakaś uczciwa transakcja: "opieka, przywileje za kontrolę (dość skromną zresztą)", tylko to wciąż dotyczy tylko jednego rodzaju związku: damsko - męskiego, reszta wciąż jest skazana na swoistą "banicję"... ja oczywiście rozumiem, że ze związku jednopłciowego dzieci raczej nie będzie /chociaż w sumie źle rozumiem, bo taki związek może dziecko adoptować dając mu lepsze warunki życia, niż w bidulu/, ale rodzina to nie tylko dzieci, ale głównie właśnie te pozytywne relacje, więzi międzyludzkie, to jest najistotniejsze spoiwo tkanki społecznej warunkujące jakieś sensowne, konstruktywne działanie... tego jednak takie różne "czarnki" pojąć nie potrafią niestety...
      p.jzns :)

      Usuń
    4. @Piotrze, no tu akurat wypowiedział się jasno, że chodzi o związek kobiety i mężczyzny, a inne konfiguracje nie wchodzą w grę. Ja ponownie omijam ten wątek, bo nie chce mi się po raz kolejny bolcować z tematem czym się różnią związki jednopłciowe od dwupłciowych i czy powinny mieć takie same prawa czy nie i czy same pozytywne relacje są spoiwem na tyle nienaruszalnym, że załatwiają sprawę po wsze czasy. Moim zdaniem nikt nigdy jakichś rzetelnych, społecznych badań nie przeprowadził i nikt już się ich w obecnej sytuacji nie podejmie, bo zmiana statusu związków homoseksualnych przeszła od patologii do normalności skokowo.

      Usuń
    5. Radku, proponuję abyś mi wskazał dokument prawny, który mówi, że małżeństwo jest instytucją prawną. He, he, życzę sukcesów, choć by Ci uprościć sprawę (wszak nie jestem złośliwy), sprawdź najpierw art. 18 Konstytucji RP

      Usuń
    6. Piotrze, a czy na ciebie działa w ogóle ban?!
      Jeśli mi znów nie będziesz obrażał moich Czytelników i komentujących, możesz dyskutować, ile Ci się zapragnie, nawet na obu blogach.

      Usuń
    7. https://www.ksiegarnia.beck.pl/media/product_custom_files/1/5/15792-tom-v-kodeks-rodzinny-i-opiekunczy-komentarz-przepisy-wprowadzajace-kro-konrad-osajda-fragment.pdf

      Na stronie 7 znajdziesz wyjaśnienie z jakich powodów usankcjonowany przepisami kodeksu związek dwojga osób ma według prawa status instytucji prawnej.

      Usuń
    8. Już wcześniej czytałem ten dokument a tam jest napisane:
      2. W systemie prawnym brak jest definicji legalnej małżeństwa;
      4. Stosunek prawny małżeństwa jest stosunkiem dwustronnym. Po każdej ze stron występuje jeden podmiot (zasada monogamii). Podmiotem stosunku prawnego małżeństwa może być wyłącznie osoba fizyczna, z tym że analizowana relacja może powstać de lege lata wyłącznie pomiędzy mężczyzną a kobietą;
      i jeszcze kilka innych, z których wynika zależność prawna między małżonkami, ale nie instytucjonalna. Instytucję dopisałeś sobie sam, i to za St. J. Lecem.

      Usuń
    9. Mnie wystarczyło przeczytać jedno zdanie - "Jest również fundamentalną instytucją prawną."
      str 7, punkt "A. Małżeństwo jako stosunek prawny", czwarta linijka tekstu, jakby nadal umykało Twej uwadze.

      Nie wiem po co napisałeś, że ta dyskusja to nie z przekory. :)

      Usuń
    10. at TheLoo...
      skoro zapraszasz, to no problem, pewnie zajrzę jeszcze nieraz na to pole minowe... "pole minowe" stąd, że człowiek nie zna dnia, ni godziny, co znowu wymyślisz jako "obrażanie"... taka lokalna, blogowa wersja Art. 196 kk :)
      a że z Radkiem i paroma innymi osobami warto czasem pogadać nawet na polu minowym, to jakoś mi to pole niestraszne...

      Usuń
    11. Nic nie przeoczyłem, tylko czy nie widzisz sprzeczności między pkt.1 a 2?
      Może inaczej. Co to znaczy „fundamentalną instytucją”? Na pewno nie jest to pojęcie prawne, jest to zbiór zasad i norm religijnych, lub doktryn politycznych, lub ideologicznych. Innymi słowy, autorzy użyli sformułowania, które nic nie znaczy, jest tylko opisowe. Nie możesz w stosunku do małżeństwa stosować przepisów o instytucji.

      Przecież nie z przekory staram Ci się wytłumaczyć, że użycie zwrotu „małżeństwo jako instytucja” jest niepoprawne.

      Usuń
    12. Piotrze, może daruj sobie zabawę ze mną w ciuciubabkę? Za stary jestem na takie zabawy.
      Skoro Ania nawiązała do meczu, uznajmy, że dostałeś żółtą kartkę za obrażanie moich gości. Chyba znasz zasady i wiesz, czym skutkują dwie żółte kartki? System jest arbitralny, od orzeczeń sędziego nie ma odwołania, a Ty nie jesteś ćwierćinteligent, by nie mieć rozeznania, co kogo może obrazić.
      Chociaż nie, jest możliwość odwołania. Czasami wystarczy przeprosić, choć wiem, że to niektórym nie chce przejść przez gardło.

      Usuń
    13. Nie ma żadnej sprzeczności - po prostu nie wiesz, albo nie rozumiesz co to jest "definicja legalna". Jej użycie jest wymagane w czterech przypadkach.

      - dane określenie jest wieloznaczne
      - dane określenie jest nieostre, a jest pożądane ograniczenie jego nieostrości
      - znaczenie danego określenia nie jest powszechnie zrozumiałe
      - ze względu na dziedzinę regulowanych spraw istnieje potrzeba ustalenia nowego znaczenia danego określenia.

      Ogólnie wiadomo czym jest małżeństwo.

      Usuń
    14. He, he... Przeczytałem i ten dokument ;)
      - „definiujemy, aby uporządkować nasze myślenie i komunikowanie. Definicje pozwalają wyeliminować wieloznaczność pojęć, ich nieostrość. Nadają one definiowanemu wyrażeniu określoną treść i zakres kształtując w ten sposób język” – język nie prawo;
      - „funkcja definicji jest w dużej mierze poznawcza”;
      - „OPISUJĄ jednoznacznie przedmioty już wprowadzone do nauki, a przez to wytyczają nowe kierunki jej rozwoju i pogłębiają wiedzę o badanej dziedzinie” – opisują w nauce, ale nie w prawie.

      Ogólna wiedza o małżeństwie nie m zastosowania w prawie.

      Usuń
    15. "He, he" ... to idealnie kwituje merytoryczną stronę Twojego ostatniego komentarza, bo już ani mądrego nie masz nic do napisania, ani na temat.

      Usuń
    16. Przecież to, co napisałem pochodzi dokładnie z tego samego dokumentu, którym wymachujesz mi przed oczami

      Jestem człowiek do zgody i proponuję kompromis. Ty sobie traktuj małżeństwo jako instytucję, ale mnie w tą instytucję nie mieszaj ;))

      Usuń
    17. Bez obaw, już jestem żonaty, poza tym w kwestii płci bardzo konserwatywny, na pewno nie będziemy się mieszali. :P

      Usuń
  4. Młody, piszesz...Dla mnie to już teraz wszyscy są młodzi :)
    Jakoś nie uważam go za zagrożenie dla młodzieży i dzieci. Bać się powinien kościół, bo pan Czarnek to gwarancja kolejnych apostazji.
    Bacznie obserwuję tok nauczania katolickiego w szkole wnuczki (Salezjanie) i uwierz, że tam nauki pana Czarnka nie przejdą.
    Ma chłopina swoje 5 minut, to się nadyma. A że przy okazji plecie bzdury? A który polityk tego nie robi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że w katolickiej szkole pomysły Czarnka nie przejdą? W pewnym katolickim liceum relegowano uczennicę za to, że po lekcjach wzięła udział w Strajku Kobiet. Kuratorium, w końcu podległe ministrowi nie widzi problemu, choć Konstytucja RP mówi wyraźnie, że nikt, nawet Kościół, a co dopiero katolickie liceum nie ma prawa nikogo dyskryminować za światopogląd.

      Usuń
    2. O tym, że no pasarán :) pisałam w odniesieniu do konkretnej szkoły. Różni bywają dyrektorzy szkół, także katolickich, a ci bywają także mądrzy, choć wiem, że trudno ci w to uwierzyć :)

      Usuń
    3. Wystarczy ideologicznie ukształtowany wojewoda i kurator oświatowy, a wtedy nauczyciele będą na klęczkach. Dla świętego spokoju i możliwości kontynuowana pracy. Żeby nie było, nie mam im tego za złe (nauczycielom) szczególnie wtedy, gdy jest to ich główne źródło utrzymania. Ktoś kiedyś powiedział panta rhei. PiS też przeminie. ;)

      Usuń
    4. Mylisz się. Ojcu Dyrektorowi żaden kurator, czy wojewoda nie straszny ;) Oczywiście, program będzie, jaki zatwierdzi Czarnek, ale już podejście do uczniów, czy współpraca z rodzicami - nie. Wnuczka w zerówce była w szkole społecznej - KATASTROFA! Mam porównanie.

      DeLu, mnie naprawdę mało obchodzi, co sobie opowiada Czarnek, natomiast ważne jest dla mnie, jak traktowane jest w szkole dziecko. Czarnek dziś jest, a jutro, jak Zalewska, go nie będzie, ale przeżyć i wspomnieć dziecku nikt nie cofnie.

      Usuń
  5. "Z chwilą zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego, wasze małżeństwo przestanie być waszą prywatną sprawą..".
    Oj szanowny Autorze, czy nie pokręciłeś?
    Mnie wydaje się, że z chwilą podpisania aktu małżeńskiego w Urzędzie Stanu Cywilnego, twoje/wasze małżeństwo przestaje być prywatną sprawą.
    Mnie się to nawet nie wydaje.
    KROPKA.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokręciłem celowo, jak przystało na felietonistę, gdyż prowokuje do tego wypowiedź ministra Czarnka.
      Niemniej z tą prywatnością i tak jest ciekawie. Owszem, podlegają pewnym obowiązkom wynikające z umowy cywilno-prawnej, zawartej między nimi, ale jaki to ma związek z brakiem prywatności? Nie większy niż pojedynczego obywatela, natomiast Konstytucja nakłada obowiązek na państwo ów związek chronić, a nie zabierać mu prywatność.

      Usuń
  6. Nie bede swej wypowiedzi popierac kodeksami bo ich dokladnie nie znam ale wiem jedno - ze od momentu urodzenia nie jestesmy prywata, a z chwila zawarcia malzenstwa jeszcze mniej - zostaje udokumentowane, zarejestrowane, tworza pewne powinnosci z ktorych najbardziej widoczna sa podatki - inne dla samotnych, inne dla zonatych. To najlepszy dowod na nieprywatnosc zwiazkow. Ich prywatnosc to tylko rodzaj slubu i wesela, mniejsze lub wieksze.

    OdpowiedzUsuń