poniedziałek, 4 stycznia 2021

Zuzanna w kąpieli

 

Motto:
Dwaj starcy ujrzeli Zuzannę w kąpieli
Chcieli postraszyć, ale czym – nie mieli

Jan Izydor Sztaudynger


  Będzie coś na wzór reminiscencji po polemice na pewnym blogu, gdzie autorytatywnie uznano, że prowadzę podłe, grzeszne i pełne pychy życie. W związku z tym: „Stary Testament nakazuje chirurgiczne cięcie, czyli wycięcie chorej tkanki społecznej, stąd częste nakazy kamienowania. [Dziś] Służy co najwyżej jako straszak, który jednak by nie był pustym straszakiem, w ostateczności może być również zastosowany [podkreślenie moje]”. Czy już powinienem się bać? Spokojnie, nie będę się wdawał w szczegóły tamtej polemiki, jednak nasunęło mi się pytanie, co Kościół może zaoferować niewierzącemu, aby jego życie nie było już podłe i grzeszne? Pychy się nie wyzbędę, gdyż ta jest niejako wrodzoną cechą wierzących i wiary, którą reprezentują, a ja nie chcę być gorszy.

  Na dziś mamy w ofercie Kościoła papieża z meteorytem nad krwawą sadzawką, dziwaczne biblijne cytaty na bilbordach, oraz rzesze hierarchów i polityków straszących zgnilizną Zachodu, cywilizacją śmierci i wiecznym potępieniem. I tak jak w motcie, czuję się w tym wszystkim jak Zuzanna, którą chcą postraszyć. A tym razem mają czym. Można mieć do mnie zastrzeżenia o to, że mnie to straszenie zdecydowanie bardziej śmieszy niż przeraża, ale przyjrzyjmy się bliżej tym elementom, które można by uznać w narracji Kościoła za pozytywne. Zacznę od sakramentalnego pytania, czy przemawia do Was przekaz, że Jezus umarł i zmartwychwstał po to, aby zbawić człowieka? Nawet jeśli przyjąć, że to prawda, dziś brzmi to niemal jak banał i taką ocenę przytoczył pewien letni katolik. Nigdzie, poza przesadną rytualnością nie widzę, żeby z tego coś pozytywnego wynikało. Wierni wierzą w to zbawienie, nie żebym im bronił, ale dążenie do tego zbawienia w zdecydowanej większości opierają na rytuałach i pobożności na pokaz, za którą chcą być chwaleni, i o którą walczą wydumaną frazą o „obrazie uczuć religijnych”. Jeśli ich nikt nie chwali, pochwalą się sami. Nie uczynkami a pobożnością. Byłbym jednak niesprawiedliwy gdybym nie wspomniał o Caritasie i innych akcjach charytatywnych, inspirowanych przez Kościół. Rodzi się jednak pytanie czy „podli i grzeszni” nie mają podobnych akcji? Na wszelki wypadek nie będzie licytacji, które lepsze, albo – których więcej.

  Nie sposób wspomnieć o wpływie chrześcijaństwa na rozwój kultury i sztuki. Nie będę mówił, że go nie było, powiem tylko, że to już raczej przeszłość, która se już nie wrati. Mamy tu do czynienia z czymś, co na dziś nazwałbym reklamą Bachem, Michałem Aniołem, da Vinci, czy rzeszą wspaniałych architektów. Ale to tylko zwykłe umizgi do niewierzących. Wprawdzie to da się podziwiać i jest się czym zachwycać, ale ten artyzm już się wypalił. Gdy ja patrzę na dzisiejszą architekturę i sztukę sakralną, to tym na pewno nie dam się skusić. No dobrze, nie będę wybrzydzał, wszak lubię wystrój tradycyjnych wnętrz oper (z wyjątkiem budynku i wnętrza Opery Krakowskiej), więc przyznam, że i wnętrza kościołów mają swój urok. Wnętrza, bo to, co się w nich dzieje, już nic wspólnego z zachwytem nie ma, przynajmniej dla takiego kogoś jak ja. Że przypomnę kazanie abp Deca w czasie jednej z mszy: „Niektórzy mówią, że to jest kara Boża, to, co się dzisiaj dzieje. Trzeba wzmóc modlitwę w tej intencji, żeby ustały czarne marsze”, a mnie się wydawało, że najbardziej zagraża nam pandemia. Inny księżulek tłumaczy mi, że pandemia to: „kara boska za życie w grzechu: za homoseksualizm, za pary, które mieszkają razem bez ślubu, i za tych, którzy mordują nienarodzone dzieci”. Aby było śmieszniej, po zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski w Łodzi zaraziło się wirusem siedmiu biskupów. Do teraz nie mogę dociec, za co ich dotknęła ta „kara boska”? Ktoś mi podpowie?

  Jest jeszcze jeden aspekt, który teoretycznie powinien mnie przyciągać do Kościoła. Dobre, wręcz wzorcowe życie wierzących. Nie zamierzam nikomu zaglądać w sumienie, ale nie bez zamierzonej ironii napiszę: czasami dochodzę do wniosku, że to ja bardziej zasługuję na miano świętego, nawet jeśli krytykuję pewne postawy w Kościele. A może właśnie dlatego. To jest tak jak z Kamilem Stochem. Ja swoją krytykę poświęcam Kościołowi, Kamil swoje skoki poświęca Bogu. Mógłbym też skakać, ale to będzie ryzykowne, bo nawet gdyby to była skoczni o punkcie krytycznym dziesięć metrów, pewnie bym nie przeżył. Gdyby Kamil zaczął ostro krytykować Kościół, straciłby rzesze fanów i kto wie, czy nie sponsorów. Mnie jednak bardziej chodzi o to, że większość wierzących kompletnie nie wie, o co chodzi z tymi naukami Jezusa. Nawet Kamil, bo ja nie sądzę, aby Jezus był kiedykolwiek fanem skoków narciarskich. To nie ten klimat. Ci najbardziej nadgorliwi (do nich Kamila nie zaliczam, bo czasami zdarza mu się oddać fatalny skok i nie usprawiedliwia się diabłem), żyją jak nadmuchane balony, którym się wydaje, że wszystko mogą, nawet pleść niedorzeczności o pysze, której sami są klasycznymi przykładami. To jak z tymi pięknymi ślubami przed ołtarzem. Są piękniejsze, wznioślejsze i świętsze niż te, tylko cywilne – grzeszne i cudzołożne – a przecież nie o oprawę ślubu tu chodzi, ile o samo małżeństwo.

  Na zakończenie, takie sobie rozważania etyczno-egzystencjonalne – idę się wykąpać i już żałuję, że jakaś młoda Zuzanna nie zechce mnie podglądać. Mogłaby nawet mnie postraszyć swoimi atrybutami. Choć z drugiej strony, będąc niemal już jedną nogą poza tym doczesnym życiem, nie bardzo miałbym czym zachwycić tej Zuzanny. Dlatego na pewno nie zostanę apostołem ateizmu. Nie mam odpowiednich atrybutów...

 

22 komentarze:

  1. Skromnis z ciebie ze hoho...
    " (...)I tak jak w motcie, czuję się w tym wszystkim jak Zuzanna, którą chcą postraszyć."
    Daj spokoj, gdzie tobie do Zuzanny? Ona byla zaszczuta, nie mogla nic na swoja obrone powiedziec... ty czesto kasasz nawet bez czekania na kly przeciwnika.)) Wszczynasz "bojki"... lubisz ten zamet, przyznaj sie bez bicia w piersi:))

    "Wierni wierzą w to zbawienie, nie żebym im bronił, ale dążenie do tego zbawienia w zdecydowanej większości opierają na rytuałach i pobożności na pokaz, za którą chcą być chwaleni, i o którą walczą wydumaną frazą o „obrazie uczuć religijnych”. Jeśli ich nikt nie chwali, pochwalą się sami."

    Jest w tym jakas prawda, ze poboznosc wiernych opiera sie na rytualach. Walcza o forme, o to aby ich nie obrazano, zamiast doskonalic sie w tym aby byc "dobrym" czlowiekiem.
    Kiedys, kiedy czytalam o zyciu sw O.Pio. Wokol niego bylo duzo szumu, niekonecznie tego dobrego... pismacy roznej masci wynajdowali coraz to nowsze okreslenia na niego, przypisywali mu dziwne z´rzeczy i sprawki. Jeden z przychylnych Ojcu pio wiernych zaproponowal, ze bedzie te informacje odkrecal. Pio powiedzial zeby sie tym nie paral... niech pisza co chca. Niech smrodza ( slownictwo moje) do woli, szkoda czasu i zapalu.
    Ogolnie to pozwolilaby ci tez smrodzic, ale bywasz tak azdufany w tym smrodzeniu, ze czaami nalezaloby ci sie piorka przystrzyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to jest boskie:) Kwintesencja ciebie:
      "(...) czasami dochodzę do wniosku, że to ja bardziej zasługuję na miano świętego, nawet jeśli krytykuję pewne postawy w Kościele." :))

      "Mnie jednak bardziej chodzi o to, że większość wierzących kompletnie nie wie, o co chodzi z tymi naukami Jezusa."
      Dokladnie, Bingo! Mysle , ze i ty nie wiesz o co w tym wszystkim chodzi/chodzilo... to sie odkrywa w swym wasnym zyciu. Odkryles to?

      " (...) żyją jak nadmuchane balony, którym się wydaje, że wszystko mogą, nawet pleść niedorzeczności o pysze, której sami są klasycznymi przykładami. To jak z tymi pięknymi ślubami przed ołtarzem. Są piękniejsze, wznioślejsze i świętsze niż te, tylko cywilne – grzeszne i cudzołożne – a przecież nie o oprawę ślubu tu chodzi, ile o samo małżeństwo."

      Dokladnie i wielu tych wiernych na pod swoimi dachami dzieci zyjace na tzw kocia lape, po slubach cywilnych lub wchodzacych w niemoralne zwiazki, dzieciaki rozwodnikow, ktorzy sa w drugich ( grzesznych) zwiazkach i co? Raczej nie mecza ich codziennie wypominaniem owego grzesznego ukladu. Choc znam kolezanki koscielne, ktore na zapeczu plota, ze sie modla o te swoje niezyjace moralnie pociechy. I teraz sie zastanawiam , ze w sumie o co sie modla? Aby synowi po rozwodzie zmarla pierwsza zona? Czy o uniewaznienie koscielne pierwszego zwiazku?

      " Na zakończenie, takie sobie rozważania etyczno-egzystencjonalne – idę się wykąpać i już żałuję, że jakaś młoda Zuzanna nie zechce mnie podglądać."
      Przestan chojraku... ty sie owych Zuzann boisz jak ognia.:) Ja sie tylko zacznie cos na blogu to kulisz ogon i zmykasz:))

      Usuń
    2. Przecież wyjaśniłem na koniec, jak jest z tą Zuzanną. Już prędzej spodziewałem się ochrzantusu za to bycie świętym. ;))) Biję się w pierś – nie wszczynam żadnych bójek. To mnie potraktowano epitetami o podłym i grzesznym życiu i „kłami” o ukamieniowaniu, tylko dlatego, że jestem ateistą. O tej mojej świętości obszerniej.
      Nie żebym miał aż takie aspiracje, ale przypomnę Ci, że Jezus miał poważne problemy z ówczesnym Kościołem. W końcu kapłani i tak skazali go na śmierć. A mnie chciano ukamieniować ;) Przekładając to na współczesność, instytucjonalny Kościół stał się dokładnie takim, jaki krytykował Jezus. Blichtr, przesada w ceremonialności i obrzędowości, hipokryzja moralności aż po pazerność na kasę i nieprzeciętną pychę. Jeśli się pomyliłem, to mnie sprostuj. Na nic się zdały Jego przykazania o miłości Boga i bliźniego. Owszem, dziś Kościół ciągle gada o Bogu, ale czy wierny Go kocha w sercu, czy też tylko na pokaz?

      O św. Pio już kiedyś pisałem przy okazji tekstu, w którym opisano jego obronę miasta przed dywizjonem bombowców, kilka tysięcy stóp nad ziemią, bo on podobno potrafił lewitować. Rozgonił te bombowce niczym rój oszalałych pszczół :D :D Do dziś, jak sobie przypomnę... ;))) Wbrew pozorom, uwielbiam ten bajkowy katolicyzm. Nawet Królewna Śnieżka, ta od krasnoludków, już mnie tak nie bawi.

      Rytuał ślubu jest sprawą wtórną życia na kocią łapę. Adam i Ewa żadnego ślubu nie brali. Byli ze sobą, bo żadne z nich podobno innego wyboru nie miało. Taki Kain już miał wybór, i wziął sobie kilka żon niewiadomego pochodzenia, przy czym podkreślam to „kilka” ;))) Monoteizm wziął się z biedy, bo nie każdego było stać na utrzymanie kilku żon, a religia chrześcijańska zrobiła z tego świętość sakramentalną. Warto by się zastanowić, dlaczego rozwodników nie męczą wypominania ich grzechu? Dla mnie przyczyna jest prosta: i tak zostali wykluczenie, może nie z samego Kościoła, ale z prawa do bycia prawowiernym wierzącym. Kara na tyle uciążliwa (dla wierzących), że żadne utyskiwanie na takie życie, nie robi na nich wrażenia.

      Piszesz: „ty się owych Zuzann boisz jak ognia.:) Jak się tylko zacznie coś na blogu to kulisz ogon i zmykasz:))”. Po pierwsze, to nie jest blog erotyczny ;) Po drugie, nauczono mnie, że o osobisto-intymnych relacjach z kobietami, nawet jeśli mi się naraziły, nie wolno publicznie dyskutować. Nie wyobrażam sobie też sytuacji, aby na blogu z jakąś kobietą romansować. Wreszcie po trzecie, patrząc realnie, dziś nie mogę niczego więcej żadnej kobiecie zaoferować poza platoniczną miłością, w dodatku na odległość. ;)) I nie dlatego, że nie byłoby mnie stać nic więcej, ile, jak wspomniałem w notce, nie mam atrybutów, określanych mianem atrakcyjności seksualnej. Jestem trzeźwy jak świnia, i Adonisa już w sobie nie dostrzegam. ;) Ale jeszcze dziesięć lat wstecz... ;)))

      Każdy ma prawo mi przystrzyc piórka. Nikomu nie bronię. Byłe to były „argumenty” ;)))

      Usuń
    3. "Biję się w pierś – nie wszczynam żadnych bójek. To mnie potraktowano epitetami o podłym i grzesznym życiu i „kłami” o ukamieniowaniu, tylko dlatego, że jestem ateistą. "

      Ojojoj... Biedny ateisto. Cos ci z tego chrzescijanstwa pozostalo. Sklonnosc do czucia sie meczennikiem:)) Inni zaatakowali pierwsi, chcieli kamieniowac, ale nie ty... ty spokojny jestes jak po relanium. Zawsze grzeczny i nie umiesz prowokowac:)) Czasami sie tylko "glupio" zasmiejesz, a oni z tego larum robia:))

      "Jezus miał poważne problemy z ówczesnym Kościołem. W końcu kapłani i tak skazali go na śmierć. A mnie chciano ukamieniować ;)"
      Toczka w toczke , niezaprzeczana powtorka zyciorysu Jezusa:)) Jakby nie bylo, powielasz chrzescijanski rys meczenstwa:))

      "Kościół stał się dokładnie takim, jaki krytykował Jezus. Blichtr, przesada w ceremonialności i obrzędowości, hipokryzja moralności aż po pazerność na kasę i nieprzeciętną pychę. Jeśli się pomyliłem, to mnie sprostuj."

      Nie, nie bede ciebie prostiwac. tak jest. I Jezus sie zastanawial czy znajdzie wiare , gdy przyjdzie ponownie... swietnie zdawal sobie sprawe z ludzkiej natury. On swietnie zas: ja, ty, on, oni, wy, my, one ... niestety nie.

      " Monoteizm wziął się z biedy, bo nie każdego było stać na utrzymanie kilku żon, a religia chrześcijańska zrobiła z tego świętość sakramentalną."
      I ja sie z tego bardzo ciesze. Cieszy mnie, ze swiat poszedl do przodu i nie musze byc kolejna zona mojego meza:)) Ze dzieki "sakramentowi" nie moze puscic mnie bezkarnie z torbami:)) Bo jak nie prawo to i sumienie bedzie go tarmisic... mnie tez , gdybym chciala podobnie wobec niego:)) Ale drzewiej moglby sobie facet pofolgowac w stosunku do kobiety Z odrzuceniem jej , obdarciem z ostatniej koszuli) ,a nie ona do niego.

      "Po drugie, nauczono mnie, że o osobisto-intymnych relacjach z kobietami, nawet jeśli mi się naraziły, nie wolno publicznie dyskutować."
      Ja prawie o zartach, ty ... wyglada na to, ze i tego sie obawiasz:))

      Usuń
    4. Piszesz: „On świetnie zaś: ja, ty, on, oni, wy, my, one ... niestety nie”. Otóż, jako pilny obserwator życia religijnego w naszym kraju, od ponad trzydziestu lat tłumaczę, że gdyby Jezus faktycznie miał wrócić na ten świat, nie pozna swojej religii, jeśli o takowej myślał. I bądźmy sprawiedliwi. On nie chciał nowej religii, On chciał naprawić judaizm, co Mu się też nie udało. Ale rodzi się we mnie intrygujące pytanie. Jeśli był Bogiem, przecież musiał wiedzieć, czym to się skończy. Czy był naiwnym?

      Ani ja biedny, ani męczennik ;) Powiem nawet, że jedno odgadłaś: „Czasami się tylko "głupio" zaśmiejesz, a oni z tego larum robią”. Choć nie do końca. Owo „larum” robią i bez moich ironii. Gdyby nie robili, nie miałbym szans wykazać się swoimi zdolnościami do sarkazmu. ;))) A tam wtedy poszło o ową Straż Narodową Bąkiewicza.

      Piszesz: „Ja prawie o żartach, ty ...” – litości, przecież się śmieję z Twoich żartów.

      Usuń
    5. "Otóż, jako pilny obserwator życia religijnego w naszym kraju, od ponad trzydziestu lat tłumaczę, że gdyby Jezus faktycznie miał wrócić na ten świat, nie pozna swojej religii,"

      Pilny obserwator... ok obserwuj sobie to zycie religijne, ale jeszcze lepiej , z pozytkiem dla ciebie bylaby pilna obserwacja samego siebie. My- ludzie- popelniamy ciagle ten sam blad: inni to, inni tamto, inni siamto... to inni niemoralni, to inni wszczynaja , to inni maja kly... nigdy my sami.
      To ponoc normalne. samego siebie trudno jest zdiagnozowac, innych mamy niejako jak na dloni. I to zainteresowanie zewnetrzna strona zycia- innymi- na niekorzysc zainteresowania sie samymi soba.

      Gdyby Jezus faktycznie... spotkalam takich kaplanow, ktorzy mowili to samo co ty. Mnie tez , po pewnych akcjach, nachodza podobne mysli. Nie jestes w tym oryginalny:)) Znajde wielu podobnie myslacych w samym kosciele.

      "Jeśli był Bogiem, przecież musiał wiedzieć, czym to się skończy. Czy był naiwnym?"
      Poszedl na calosc, do ostatniej kropli krwi. Dodam, ze swojej , nie cudzej:))

      " Gdyby nie robili, nie miałbym szans wykazać się swoimi zdolnościami do sarkazmu."
      Pozwole sobie powiedziec, ze zastanawiam sie czy ow sarkazm to zdolnosc, czy ... czasami negatywna przypadlosc:)) Taka bez wyczucia:))

      " A tam wtedy poszło o ową Straż Narodową Bąkiewicza"
      Ale oni ci tam prawde powiedzieli o tobie samym, a ty kochasz prawde. Nie znosisz hypokryzji... wiec o co chodzi DeLu?:))

      Usuń
    6. Jakby to opisać? Pilnie siebie obserwuję, ale mam świadomość, że to będzie zawsze subiektywne. Jeszcze nie mam zdolności św. Pio do bilokacji, aby wyjść z siebie i z boku obserwować. Z całym szacunkiem do tego świętego, on jak z siebie wychodził, to widział siebie śpiącego, więc ta obserwacja i tak byłaby cieniutka ;)
      Niemniej zapewniam Cię, że znam swoje wady, ale zgadnij dlaczego nie będę się nimi chwalił ;)))

      Ja wcale nie twierdzę, że ta myśl o powrocie Jezusa jest moją oryginalną. Ja się z nią po prostu zgadzam.

      Z tą naiwnością jest tak, jak ze stworzeniem przez Boga kamienia, którego nie byłby w stanie podnieść. Przy czym moje pytanie o naiwność ma sens, w odróżnieniu do pytania o kamień ;)))

      Sarkazm, jeśli dawkowany jest z umiarem i celnie, to prawdziwe mistrzostwo. Inna sprawa, że przez to straciłem wielu znajomych. Wychodzę z założenia, że oni się na tym mistrzostwie nie poznali :D

      A skąd wiesz? Byłaś na tym blogu? Jeśli tak, to zdradź mi, w którym miejscu mówią o mnie prawdę? Chętnie wysłucham Twojej opinii ;) I nie będę jej komentował. Jak w porzekadle: prawdziwa cnota krytyk się nie boi ;)))

      Usuń
    7. Nie chce tutaj w temat cudow wchodzic , tak przy okazji O. Pio, ale wszelkiego rodzaju lewitacje, kroczenie po wodzie, tudziez bilokacje, ponoc mamy potwierdzenie w starszych religiach niz chrzescijanstwo, w religach wschodu. Nic nowego.
      Tak, tak zaczniesz rechotac z religii jako takich. Znam to. :))

      "Niemniej zapewniam Cię, że znam swoje wady, ale zgadnij dlaczego nie będę się nimi chwalił ;)))"

      Wedlug mnie, i tak sie nimi chwalisz. Wytykajac innym to, co i u ciebie samego znalezc mozna. Poza tym takie pyszalkowate wytykanie, ktore ty nazywasz sarkazmem odpowiednio dozowanym ( uwazasz , ze dozujesz odpowiednio- inni moga miec odmienne zdanie). Powiadaja, ze najbardziej koli nas w innych ludziach to, co i my sami mamy w sobie. Drugi czlowiek to ponoc lustro dla nas. Mialam taka kumpele, ktora osobiscie postrzegalam jako niepokorna, ale ona non-stop zarzucala brak pokory innym. Kolilo ja to w ludziach, bo i jej brak pokory koli ja wewnetrznie sama. Ktos , kto zdaje sobie sprawe z tego jaki jest, nie bedzie wchodzil i gledzil ludziom czegos w stylu : "sluchajcie hipokryci, zaklamancy, zaprzancy.... ". Bo w sumie wszyscy jestesmy z tej samej gliny... wszyscy jestesmy do siebie nawzajem podobni. Kartezjusz mawial, ze "Czlowiekiem jestem i nic co ludzkie , nie jest mi obce". Odrodzenie to wykorzystalo do nagich aktow w rzezbch, malarstwie... na zasadzie dlaczegoz mam sie wstydzic wlasnego ciala jak to normalne, ludzkie- tacy jestesmy. Podobnie jest z wnetrzem. Wszyscy znamy cala palete ludzkich odczuc i doznan, bo ludzmi jestesmy i nic co ludzkie nie jest nam obce. Jezeli komus zarzuca sie np.: zazdrosc, to z reguly wiemy o czym mowimy , bo i nam samym przychodzilo to przezywac. Gdy zarzucamy komus hipokryzje to tez zdajemy sobie sprawe co to jest, bo i my czegos podobnego w nas samych doswiadczamy.... I kiedy ktos przygalda sie samemu sobie to nie bedzie diagnozami szastal na prawo i lewo, gdyz zdaje sobie sprawe, ze tacy my- ja, ty , oni...- - jestesmy. A wzor jest taki, ze widzimy to najwyrazniej w innych. na zasadzie belki i zdzbla. Do siebie jednak podchodzimy z poblazaniem: no coz , nam sie przytrafilo, albo wcale tak nie bylo, albo mielismy inne intencje niz ten, ktoremu latke przytykamy. Usprawiedliwionko zawsze dla siebie znajdziemy. Przyznam sie bez bicia, ze kiedy "zadupie" to potrafie siebie sama zawsze oryginalnie usprawiedliwic:))

      "Z tą naiwnością jest tak, jak ze stworzeniem przez Boga kamienia, którego nie byłby w stanie podnieść. Przy czym moje pytanie o naiwność ma sens, w odróżnieniu do pytania o kamień ;)))"

      Dokladnie woedzial co go czeka. Nie obarczal tym innych, wzial to na bary. Nie dopuscil do przelania cudzej krwi, tylko swojej wlasna. Poniosl ( mowiac twoim jezykiem) pelna odpowiedzialnosc za nauki, jakie glosil w swiecie nieprzygotowanym na tego typu przekaz.

      "Sarkazm, jeśli dawkowany jest z umiarem i celnie, to prawdziwe mistrzostwo."
      Coz ci moge powiedziec? Ponoc cwiczenia czynia mistrza, wiec... cwicz, bo do mistrzostwa masz jescze daleka droge.

      "Inna sprawa, że przez to straciłem wielu znajomych. Wychodzę z założenia, że oni się na tym mistrzostwie nie poznali :D"
      Dokladnie:)) Albo to znak, ze jeszcze go nie osiagnales:))

      "A skąd wiesz? Byłaś na tym blogu? "
      Bylam, ale... po co mam to przepisywac Adasiu?:)) Zareklamuj- zalinkuj-, niech ludzie wejda i sobie sami zdanie wyrobia:))

      Usuń
  2. A jak to było dokładnie z Jezusem to nie wie nikt, jako że nikt gdy żył nie spisywał tego na żywo. Wierzenia tworzą ludzie, nie Bóg. A tak nawiasem gdy słyszę ,że Bóg nas stworzył na swój obraz i podobieństwo, (czyli dostaliśmy jego geny obejmujące nie tylko zewnętrzność ale i psyche), to nie ma się czym zachwycać- nie warto było powielać.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto by dodać, że Jezus po sobie też nie zostawił, żadnego słowa pisanego. Zaufał uczniom i co się z tym porobiło?
      Tego nikt nie odgadnie, co autor miał na myśli pisząc: "na swój obraz i podobieństwo". To gorzej niż z poezją ;)))

      Pozdrawiam pięknie ;)

      Usuń
  3. O matko, to gdzie Ty bywasz, że taka opinie Ci wystawiono? Swoją drogą, niektórym niewiele trzeba, by innym dołożyć na fest! Chciałoby się zacytować - niech pierwszy rzuci kamieniem, kto jest bez winy!
    Najbardziej rozśmieszył mnie kiedyś otyły wikary obwieszony złotem, który kazanie wiekopostne miał o umiarkowaniu w jedzeniu i piciu, pokorze, skromności itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywam tam gdzie Ty już nie bywasz ;)))
      Ja niedawno czytałem wypowiedź pewnego wypasionego hierarchy, który namawiał do postu ;) Gdy ja poszczę strasznie ubywa mi na wadze, u niektórych tego nie widać. Pewnie ten ich chleb (suchy) jest wyjątkowo treściwy i wysokokaloryczny...

      Usuń
    2. I dobrze, że nie bywam, nawet nie zaglądam! Masochista jesteś!
      Oni namawiają, a nie poszczą, zapomniałeś?

      Usuń
    3. Jaki masochista?! Czasami powera potrzebuję ;) Górnolotnie – impulsu do wykazania się weną twórczą ;)))

      Usuń
  4. "Można mieć do mnie zastrzeżenia o to, że mnie to straszenie (zgnilizną Zachodu, cywilizacją śmierci - przyp. mój) zdecydowanie bardziej śmieszy niż przeraża"

    Oj nie będzie Ci do śmiechu jak już Bąkiewicz urośnie wystarczająco w siłę. Właśnie w "Czarno na białym" pokazywali reportaż o Straży Narodowej i Bąkiewiczu. Przeraziło mnie z lekka choć ja akurat katoliczka i obawiać się, przynajmniej z definicji nie powinnam. :)
    Gość ze swoją organizacja jest ponad prawem, nie ma na niego organów skarbowych, chociaż prowadzi sklep internetowy, nie wystawia żadnych faktur ani paragonów (ot taka darowizna za np. zamówioną książkę!!! Bo te VATy są bez sensu.), prowadzi zbiórki pieniędzy (zrzutki) na swoją działalność (i ma w nosie wymagane prawem zezwolenia i sprawozdania!!!), prowadzi szkolenia z walki wręcz i strzelania z broni palnej (bez odpowiedniego zgłoszenia i przy milczącej akceptacji Mariusza Kamińskiego!!!). Jak na jakimś proteście siłą wynosił protestującą kobietę, policja profilaktycznie była odwrócona tyłem i nic nie widziała.
    To naprawdę nie jest śmieszne, to jest wręcz straszne. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, ja się z Tobą zgodzę, co do tego Bąkiewicza (czytałem gdzieś o tych vatach), ale nim akurat mnie nie straszono. Choć z drugiej strony, w cytacie ze wstępy o wcinaniu niezdrowej tkanki społecznej może jest ten Bąkiewicz zakamuflowany? Nie przyszlo mi to wcześniej na myśl.

      Usuń
    2. W Radiu Maryja w Boże Narodzenie Bąkiewicz powiedział, że nie tylko obrona kościołów jest celem działania "strażników".
      "Ostatecznym celem, który stawiamy Straży Narodowej, ma być doprowadzenie do przywrócenia w Polsce, a być może na świecie społecznego porządku katolickiego, chrześcijańskiego" (ok. 23 min. "Cz/n/b" z 4.1.21r.). Wysoko mierzy, nie??

      To pod rozwagę wszystkim, którzy w Bąkowskim widzą li tylko "obrońcę kościołów" przed uczestniczkami Strajku Kobiet... :(

      A skoro się tak zbroją to może to będzie wycinanie tej tkanki, jak historycznie pisano "ogniem i mieczem" ( a obecnie pięścią zbrojną z pancerny różaniec i bronią palną), kto wie??? :(

      Usuń
  5. Tak czytam drugi raz tą notkę i nie wiem za bardzo co chciałeś powiedzieć. To, że wkład kościoła w kulturę zdążył się wyczerpać - to oczywiste, ale tak naprawdę ciężko nawet ateistom wymyśleć w tej materii coś nowego. Rzecz w tym, że trudno czymś przebić dokonania tego Michała Anioła.
    Ma ochotę Kamil dedykować skoki Bogu - jego sprawa. Ja osobiście szanuję ludzi, którzy się nie wstydzą tego w co wierzą, tym bardziej że szyderców nie brak - i nie mówię wcale o Tobie. Parę lat temu panu Kuczokowi strasznie przeszkadzało, że przed skokiem żegna się Dawid Kubacki - pamiętam ten zjadliwy komentarz i przedrzeźnianie "wymię ojca", pamiętam jak się natrząsał jak to skoczkowie "obrażają jego uczucia ateistyczne", i nie mogłem się nadziwić, jaki to tolerancyjny człowiek z tego Kuczoka. A jak czytam że "można określić mianem pisarza „liberalnego”, „postępowego społecznie”, a zatem takiego, który – będąc jednostką heteroseksualną – dostrzega problem wykluczenia osób homoseksualnych" to mam wrażenie, że stosowniejszy zamiast znaku krzyża byłby gorący i długi buziak, w jakim mogliby się połączyć dajmy na to Stoch z Kubackim przed skokiem... :D
    Ale właśnie tak wygląda mentalność takich liberałów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta jak Ty nie wiesz, co chciałem przekazać notką, tak ja nie wiem, czym jest Twój komentarz? Bo nawet, jeśli uznać go za krytykę (co jest ciut przesadnym określeniem), to nie bardzo wiem, co krytykujesz? ;)

      Mnie krytykujesz za to, że nie ma już artystów pokroju Michała Anioła w sztuce sakralnej? Bo przecież ja nie neguję artyzmu tego artysty. Uważasz, że Jerzy Kalina jest jego godnym następcą?
      Druga sprawa. Czy ja napomknąłem coś na temat znaku krzyża, jaki przed skokiem czyni Kamil Stoch? Owszem, kiedyś też to skrytykowałem, ale oprócz Kamila jest jeszcze Jakub, Dawid, Olek, i kilku innych, a o nich nie wspomniałem. Prawdę mówiąc nie skrytykowałem też słów Kamila, bo tylko o nie chodzi, ile wziąłem je sobie za przykład. Wzór intencji do naśladowania. ;)

      Swoją drogą aż ciekawy jestem reakcji kibiców, gdyby Kamil i Dawid byli zakochanymi w sobie gejami ;)))

      Usuń
    2. Żadna krytyka... takie luźne spostrzeżenie.

      Usuń
    3. W takim układzie masz wybaczone ;)))

      Usuń
  6. No nie! Jednak wszelkie rozważanie i dywagacje religijno-biblijne są jak rozwodniony kisiel, za dużo w nim wody, za mało sensu.

    OdpowiedzUsuń